Jason Isaacs znany z roli nikczemnego Lucjusza Malfoy’a w filmach o Harrym Potterze udzielił wywiadu TV IGN. W wywiadzie aktor opowiada o swojej fascynacji Harrym Potterem, spotkaniu z J. K. Rowling, kręceniu scen bitewnych Zakonu Feniksa oraz reżyserze Davidzie Yatesie.
Przetłumaczony znajdziecie pod więcej.
IGN TV: Muszę ci powiedzieć, że jestem wielkim fanem Harry’ego Pottera.
Isaacs: I bardzo dobrze, bo ja też. Jestem ogromnym fanem z niezliczonych powodów. Desperacko czekam do wydania siódemki, która pojawi się w lipcu, bo chcę się dowiedzieć, czy w niej jestem!
IGN TV: Chciałem cię zapytać czy nie jesteś w szóstce?
Isaacs: Nie, nie. To dla mnie źródło wielkiego żalu i jest dla mnie jak otwarta rana. Tak dobrze się bawiłem przy piątce. A teraz musiałem zdjąć perukę i schować ją w skrzyni, to było bardzo łzawe pożegnanie. Być może nie zobaczę jej przez lata. Być może nigdy jej nie zobaczę!
IGN TV: Czy byłeś w stanie wydobyć z J. K. Rowling jakieś informacje?
Isaacs: Nie. Widzisz, spotkałem ją tylko raz, jeszcze przed podpisaniem kontraktu na piątkę. To było na uroczystości rozdania nagród książkowych - same czarne krawaty. Wręczyłem nagrodę i zapytałem organizatorów: Jo Rowling jest tutaj, nieprawdaż? Jest jakaś szansa, żeby ją poznać? Odpowiedzieli mi: Nie znacie się? Potem był bardzo długi spacer na drugą stronę pokoju, gdy przeciskaliśmy się przez setki ludzi. A kiedy dochodziliśmy do końca, zamruczałem do siebie: Nie zrób z siebie głupka. Nie zrób z siebie głupka. Nie pytaj jej, co będzie w książce. Nie mów jej, co wrzucić do książki. Po prostu bądź uprzejmy. Napisze, co napisze. To najbardziej ukrywany sekret na świecie. Nie wpłyniesz na nią, więc po prostu bądź miły i powiedz: „Dziękuję”. Po prostu powiedz prawdę - jakim cudownym doświadczeniem jest granie w Harrym Potterze. Nie samo filmowanie, które niesie dużo zabawy, ale przyjemność, jaką daje się dzieciakom i przyjemność, jaką sprawia się podpisując autografy. To fenomenalna rzecz i naprawdę wnosi dużo radości do życia. W końcu stanąłem z nią twarzą w twarz, postanawiając, że nie zrobię niczego głupiego. Jason, miło cię poznać - powiedziała, a ja złożyłem ręce razem i łamiącym się głosem wyjąkałem: Błagam cię! Wypuść mnie z więzienia! Proszę! Wszyscy się śmiali, a ona uśmiechnęła się w bardzo tajemniczy sposób i nie powiedziała nic. Więc nic nie wiem, ale wszystko, co mogę powiedzieć to - ona jest mistrzynią gawędziarstwa. Zrobi dla Harry’ego Pottera, co najlepsze - i pechowo - nie to, co jest najlepsze dla Jasona Isaacsa.
IGN TV: Jak filmowało się sceny walki, w które byłeś zaangażowany w Zakonie Feniksa?
Isaacs: Było świetnie! Każdy kawałek kręcenia walki na różdżki był zabawniejszy, niż mógłbyś sobie wyobrazić. Mieliśmy dosłownie nieograniczoną swobodę wyobraźni i efektów specjalnych. Ja i Gary Oldman - Syriusz oraz Bellatris braliśmy udział w wielkiej bitwie. Mieliśmy różdżki i świetnego choreografa, Paula Harrisa, który jest światowym mistrzem tańca towarzyskiego. Zaangażowali go specjalnie, by zajął się choreografią naszych ruchów z różdżkami. Wcześniej widzieliśmy już dzieciaki uczące się, jak walczyć, ale to dzieciaki; nie wiedzą, co robią. To oznaczało, że musimy być tak dobrzy, jak to tylko możliwe z zaklęciami i różdżkami, więc musieliśmy wykombinować jakąś spektakularną lipę! Więc ja i Gary każdego dnia pytaliśmy: Możemy zrobić to? A co jeśli wskoczę tutaj? Mogę się obrócić? Wciąż wyskakiwaliśmy ze skandalicznymi pomysłami, które podwoiłyby dzienny budżet na efekty specjalne. Prawie zawsze odpowiadano nam Nie, oczywiście, że nie możesz, ale w końcu pomysły przechodziły. To była najlepsza zabawa. Absurdalnie zabawny czas. Gary Oldman jest dla mnie bohaterem. Zawsze uważałem go za jednego z najlepszych aktów kinowych, których kiedykolwiek widziałem. Gdybym kiedykolwiek wyobrażał sobie z nim pracę, z pewnością nie opierałoby się to na skupianiu się, ile różnych sposobów machnięcia różdżką można wykonać, niemniej jednak, wyciągnąłem z tego tak wiele, jak się dało. Było świetnie.
David Yates, reżyser, to cudowny człowiek. Grałem już w wielu wielkich filmach, ale żaden nie był produkcją na taką skalę, jak Harry Potter. Mimo że David musiał zajmować się efektami specjalnymi w scenie bitewnej, sprawiał, że czuliśmy się, jakbyśmy grali w broadway’owskiej sztuce. Zwracał uwagę na najdrobniejszy szczegół, relacje między postaciami, każdy moment, każde machnięcie różdżką, każdy najdrobniejszy ruch - to było niesamowite. Poza tym kiedy wracam po roku lub dwóch i widzę Dana, Emmę i Ruperta, zauważam, że się zmienili. To jak ruchoma fotografia, na której upływa czas. Gdy wracam i kręcę film, rozmawiam z nimi, jak ostatnim razem, ale przestawienie się zabiera mi dwa tygodnie, bo nie są tacy sami, jacy byli w wieku 15 lat. A w wieku 15 lat nie byli tacy, jacy byli w wieku 13 lat. Teraz zasadniczo są młodymi dorosłymi i jestem tym zszokowany. Przykładowo nie muszę próbować nie przeklinać w ich towarzystwie. Dan wystąpi na West Endzie w tym samym czasie, co ja. Mam nadzieję, że dostanie popołudniowy seans, gdy nie gram, żebym mógł go zobaczyć.
IGN TV: Możesz zobaczyć scenę nagości, o której wszyscy mówią.
Isaacs: Tak, mogę też odwrócić wzrok.