Pamiętnik Artanis- panel admina

[ Powrót ]

Sunday, May 27, 2007, 14:10

A z boku....

Stojąc z boku przyglądałam się zza grupki gapiów całej scenie.
-Jak widzę Huncwoci szaleją-stwierdziłam posępnie- ktoś im powinien uświadomić że nie są pępkiem świata!
- I to masz zamiar być Ty?-sarkazm w głosie stojącej obok przyjaciółki był nader wyraźny.
-Czemu nie?!-podłapałam-Może i nawet mam kilka pomysłów
-Już się boję- zadrżała w udawanym strachu.- Ale wprowadź je proszę dopiero po lekcji historii magii - powiedziała Lily.
Śmiejąc się dwie tak różne od siebie koleżanki z wyglądu i charakteru, weszły pod rękę na korytarz prowadzący do klasy. Ktoś cały czas je obserwował....
Tuż po lekcjach historii i zielarstwie był czas wolny, więc większość uczniów wyległa na błonia, by nacieszyć sie pierwszymi słonecznymi dniami późnej wiosny. Niektórzy jak Lily i Joy zszywały się w bibliotece by trochę nadgonić program. Bądź co bądź, były już w ostatniej klasie, co wszystko rozstrzygało.
Właśnie tłumaczyłam Swojej Gryfońskiej przyjaciółce, zadane z histori magii relacje poszczególnych frakcji czarodziejskiej ligi kobiet, przeciw nagonkom we wczesnych latach pogromów na czarownice...Gdy w cichej jak zawsze sali czytelni, dał się słyszeć łoskot spadających książek z pobliskiej półki.
Wyjrzałyśmy rozglądając się za sprawcom, ale nikogo tam nie było.
-Może to Irytek-podsunęła Lily- z powątpiewaniem pokręciłam głową.
-To nie jego rewir. To mi wygląda na Twojego cichego wielbiciela-uśmiechając się podnosiłam właśnie upuszczoną przez kogoś, w tamtym miejscu rękawiczkę. Obejrzałam ją krytycznie i powąchałam marszcząc nos.
-Jak myślisz. -Nieprzestając się uśmiechać spytałam
-Kto nosi tak zniszczoną i pachnącą wszelkimi rodzajami mikstur odzież?Popatrzałyśmy na siebie w zrozumieniu.
Wracając do stolika Lily uważnie przyjrzała się szarookiej Krukonce.
Ja w odpowiedzi uniosłam brew w niemym pytaniu.
-A skąd ta pewność... -spytała, naśladując moją minę Lily-...że to Mój wielbiciel...?! I jak niby nigdy nic wróciła do studiowania woluminów, co chwila zerkając na mnie -osłupiałą jej słowami.
===========================================================
" Nie wolno mi się z nikim przyjaźnić ani wiązać!" Tę zasadę ustanowiłam sobie sama..On nigdy mi nie zabraniał, mówił że powinnam przebywać z ludźmi,to dobrze robi na stabilność psychiczną...gorzej tylko z psychiką, gdy bliska Ci osoba umiera na Twoich rekach....
Lepiej dla wszystkich gdy będę żyła sama...Tylko że z czasem samotność ciążyła jak koło młyńskie u szyi...Szłam więc między ludzi i znowu cierpiałam, bo żegnając ich sama pamiętałam...A to boli....
===========================================================
Raz Lily spytała trafnie odgadując nastrój przyjaciółki( Z zadziwiającą precyzją trafiała w samo sedno)
-Dziwny jest ten wasz układ...-gdy pytająco uniosłam brew dodała-..między Tobą a tym twoim kotem. Stężałam.
-Niby twój kot a jakbyś to Ty była Jego....-ciągnęła w zamyśleniu- Pojawia się od czasu do czasu a wtedy Ty się tak jakoś zmieniasz...Nie wiem może mam tylko takie wrażenie ale, to wygląda jak bys była mu coś winna...Ok wiem Za dużo nauki- zaśmiała się do siebie -
-Chodźmy lepiej nad jezioro bo tu nas jeszcze znajdzie ten rąbnięty Potter i jego podnóżki.
Zaśmiałam się podłapując temat.
-Jasne jasne...- zakpiłam- ...niby On taki palant a jak nikt nie widzi to wodzisz za nim oczami!
-No coś ty!!!-oburzyła się pąsowiejąc. Szłyśmy więc wolnym krokiem w milczeniu które nie było wcale krępującym. Właśnie dlatego się przyjaźniłyśmy. Dobrze było tak po prostu milczeć, zatopić się w swoich myślach, uczyć się razem w ciszy i obgadywać kolejne wybryki huncwotów.
Wracając myślami do rozmowy Ja Artanis- znana jako Joy westchnęłam niezauważalnie. Masz racje kochana co do naszych relacji...a co do długu...Zawdzięczam mu więcej nisz myślisz....
===========================================================
Kiedyś...
* Życie uciekało ze mnie w każdym oddechu, z każdym uderzeniem pulsu było we mnie coraz mniej krwi....Rany na przegubach nawet nie bolały, czułam tylko lekkie szczypanie....westchnęłam "W końcu wolna"....myśli stawały się coraz bardziej przeźroczyste...rzadsze....słyszałam tylko ciche tykanie zegara...Tik, tak....kończył się mój czas....dokładnie tak jak mi obiecał...Kiedy tylko zechce...
Wtedy usłyszałam coś jeszcze...cichą miękką obecność, niemal bezgłośne stąpanie kocich łapek po drewnianej podłodze....w zupełnych ciemnościach zobaczyłam płonące oczy....
-Jeszcze nie teraz malutka, jeszcze nie...-zaśpiewał.....
Poczułam ucisk na klatce piersiowej i mruczenie delikatne miarowe uciski na mostek...mówiło"Żyj!Żyj!..." "NIE!!!"
Nie mam siły nieeeechceeeeee!...Błyski iskierek od delikatnego stąpania miękkich łapek, zaczepiania pazurków o ubranie....Powolna ciężka ciemność....

Obudziły mnie refleksy kolorowego światła na twarzy...Słońce świecące przez witraż okienka na poddaszu, tworzyło ferie barw kładących się na drewnianej podłodze na której leżałam. Świadomość wracała z powolną ociężałością...rany na przegubach zapiekły...krew już nie upływała...Powoli obróciłam głowę, tuż obok niej leżał On...Słyszałam jego urywany oddech...z otwartego pyszczka sączyła się maleńka odrobina krwi...Przestraszyłam się...Przez nią On, Oni mogli nie żyć...Nagle przeraził mnie fakt, że mogłabym nigdy więcej nie usłyszeć jego Głosu, nie poczuć Jego Obecności. Jaka jestem samolubna- pomyślałam i zapłakałam bezgłośnym suchym płaczem bez łez...*
===========================================================
Dobra nie lubię opisywać moich notatek datami i godzinami. Czy to ważne...niedługo nikt nie będzie pamiętał tego co sie zdarzyło, a to co piszę jest tylko dla poskładania moich poszarpanych myśli. Z braku myślodsiewni, niestety, muszę się zadowolić papierem. Dobrze że obłożonym zaklęciem, bo było by ciepło gdyby ktoś przeczytał że mam trochę więcej lat niż sie podaje.
Mieć osiemnaście lat...i duszę o wiele starszą. Dzięki siłom potężnym....oj gdyby nie Kayl i jego sztuczki, pewnie już dawno bym zwariowała. Czy tylko ja mam wrażenie, że gdyby wymazać pewne wspomnienia z naszej głowy, było by łatwiej iść dalej?!...

Pamięć wszystkiego pewnie by mnie zabiła...chociaż On przeżył tak wiele i nadal ma te błyski w oczach po których można poznać jego "rogatą" :-D duszę, w jego wiekowej postaci... braciszku....Ech...

Pamiętam zawody lotu na miotle... dużo mnie kosztowało żeby nie użyć mocy...oj trudno jest ustąpić jeśli wiesz że jest sposób żeby wygrać. Nie mogłam jednak. Wiedziałam że ma to na celu wyszukanie zawodników do drużyny...szukających i ścigających. Nie powiem nawet jak bardzo lubię szybką jazdę. Ten pęd, wiatr, adrenalinę....nie potrafię nawet tego opisać. A tu musiałam z rozmysłem ustąpić, wiem że spytacie dlaczego...nie łatwo jest żyć udając ze wszystko jest OK, a jednocześnie, rezygnując każdego dnia z siebie. Odpowiedź jest prosta...
Jak najmniej mnie, może być zapisane na kartach historii, jak najmniejszy ślad musi pozostać po mnie gdy odejdę....

Zawody odbywały się pod okiem nauczycieli...brali w nich udział tylko Ci którzy mieli jakieś szanse...wybrani przez kapitanów drużyn na eliminacjach. Boli że nie mogłam wygrać ...więc...wiem, wiem... porażką nie jest przyjemnie sie chwalić. Ale Ja tego nie odbieram jako porażki, raczej jako coś po czym było mi bardzo przykro...kocham latać...
Zawodników było wielu lecz tylko kilku dobrych. Nie było żadnych rewelacji.... Dobra może i było co opisać ale JA, mam żal do całego świata, że nie mogę być normalna i nie opiszę zawodów.... W takich momentach nawet wyjątkowość i wytęskniona przez innych możliwość dokonywania "cudów" staje się brzemieniem i ciągnącym Cię za nogi na dno kamieniem. Agh! Jak ja mam tego dość! Mogę być sobą tylko na uboczu, bez widowni, bez oklasków bez pochwały....ok naginam to jak mogę...hehe:-D ...lubię sie czasem przed kimś popisać...fajny jest wyraz twarzy, kiedy robię coś, czego po zwyczajnej uczennicy nie można by było się spodziewać. A kto tego nie lubi? Przynajmniej chciałoby się spróbować. Co z tego że wiem więcej niż przeciętny człowiek....dzięki Kylowi, mogę trochę tę wiedzę zacieśnić i skupić sie na kolejnym etapie naszej wędrówki...

Ok...kończę bo zaraz mam zajęcia...

Pozdrawiam i dziękuję za opinie i krytykę...postaram sie.:-)

Komentarzy:

Brynell, Thursday, November 27, 2014, 12:19

business insurance quote impotence depression cheap car insurance quote compare health insurance

 

Jaylynn, Thursday, November 27, 2014, 13:13

impotence problem cheapest viagra viagara on line buy viagra online

 

Peerless, Thursday, November 27, 2014, 21:28

viagra online impotence and diabetes best deal health insurance where to order cialis online male drivers car insurance young

 

Mircea, Friday, November 28, 2014, 23:24

discount cialis cheap viagra cialis and viagra together in young men impotence

 

zork, Thursday, January 08, 2015, 01:46

y78jmd http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 

zork, Thursday, January 08, 2015, 01:46

y78jmd http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 

zork, Friday, January 09, 2015, 00:16

UKpG62 http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 

sally, Monday, January 12, 2015, 07:40

FJDBkf http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 

sally, Monday, January 12, 2015, 14:54

ineeQ7 http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 

sally, Monday, January 12, 2015, 14:54

ineeQ7 http://www.FyLitCl7Pf7kjQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 

Nina, Saturday, February 21, 2015, 16:35

Geico doesn't raise your rates due to credit- I have them and I have hblriore credit- I am even filing for bankruptcy. The # is 1-800-947-AUTO I have been with them for years but even when I started I had bad credit and my rates were low then too. http://ickbegmbhj.com qrrnuk vdxtcsu

 

Jaja, Friday, March 06, 2015, 04:44

Just what I've been looking for. My car inucranse was unreal, this site saved me $546 and it was so easy to do. Thanks! (One tip though, get more than one quote. My 3rd quote was the one that saved me a ton : ) http://rebpeuj.com usctdd brrpopvblly

« 1 16 17 18 19 

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

Admin login | Script by Alex