Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Daria

[ Powrót ]

Sobota, 10 Kwietnia, 2010, 12:36

Rozdzia� 2

W ko�cu odzyska�am laptop i mog� doda� notk�. Dedyk dla Doo i Maxsia :D

Nawet dziwny go�� z poprzedniego dnia nie m�g� zmusi� Liz do wstania o odpowiedniej porze. Chocia� latem �niadanie odbywa�o si� o �smej trzydzie�ci, a nie o si�dmej jak w roku szkolnym to dla takiego �piocha jak ona by�o wyzwaniem nie sp�ni� si� na nie. Ale, na szcz�cie dla niej, opr�cz zwyk�ego zegarka mia�a dwa osobiste budziki.
Gdy pi�tna�cie po si�dmej Monic wysz�a do �azienki na schodach czaili si� ju� Susan i Tom - pi�cioletnie bli�niaki, kt�re traktowa�y Liz jak starsz� siostr�. Ich g��wki otoczone by�y pl�tanin� z�otych loczk�w po�r�d, kt�rych na obu twarzyczkach wida� by�o dwa zielone punkciki ciekawskich oczek.
Bez skrupu��w wskoczy�y na ��ko Liz i zacz�y skaka� po �pi�cej dziewczynie, kt�ra szybko si� obudzi�a.
- Przesta�cie, ju� nie �pi�. Naprawd���… - zako�czy�a pot�nym ziewni�ciem i podnios�a si� do pozycji siedz�cej. Maluchy usadowi�y si� na ��ku naprzeciwko niej i czeka�y a� sko�czy sw�j poranny koncert ziewni��, westchni�� i st�kni��.
- No, to jak min�a nocka? – By�o to standardowe pytanie zadawane co ranek. Weso�e dot�d twarzyczki spos�pnia�y.
- Czy�by znowu �ni�y si� wam koszmary? – Dwie burze lok�w pokiwa�y si� zgodnie w d� i g�r�.
- Nie przejmujcie si�, przecie� wiecie, �e to tylko wymys�y naszych g��w. Jeste�cie cali i zdrowi, prawda?
- Tomy st�uk� sobie wcolaj kolano – oznajmi�a Susy i spojrza�a na brata, kt�ry dumnie pokaza� kolano skryte pod plastrem.
- Wspinali�my si� na drzewa i wszed�em wy�ej ni� John, ale zej�� ju� nie mog�em.
- Brawo, m�wi�am ci, �e John to tch�rz, a ty wyro�niesz na dzielnego m�czyzn�. A ty, Susy, co wczoraj robi�a�?
- Chodzi�am za ch�opcami i kiedy Tom spad� pobieg�am po pani�. Oczywi�cie zawo�a�am pann� Tludy, pani Moos by�aby w�ciek�a.
- A ty Lizy? Gdzie wczoraj by�a�? Nie by�o ci� na kolacji i nie przysz�a� po�egna� nas na dobranoc.
- Przepraszam was bardzo, ale by�am u Franka i grali�my w szachy, ale za to dzi� mog� zabra� was do parku, co wy na to? – odpowiedzi� by� oczywi�cie wybuch rado�ci ze strony dzieci.

***

- Dlaczego nie? – zapyta�a ponownie z buntowniczo wysuni�tym do przodu podbr�dkiem.
- Wczoraj wr�ci�a� za p�no i musia�am naje�� si� za ciebie wstydu, przed tym m�czyzn�. Nie pozwol� by dzi� si� to powt�rzy�o. Ca�y dzie� sp�dzisz na podw�rku. Nie wyjdziesz st�d nawet na krok!
Susan i Tom, kt�rzy trzymali Liz za r�ce zacz�li dr�e� s�ysz�c krzyk, dziewczyna wyczu�a to, postanowi�a, wi�c zako�czy� dyskusj�, na razie.
- Zrozumia�am pani Moos – powiedzia� potulnie jednak jej spojrzenie m�wi�o: „jeszcze zobaczymy”.
Wysz�a z gabinetu dyrektorki sieroci�ca ci�gn�c za sob� bli�niak�w, przesz�a przez korytarz i wysz�a drzwiami prowadz�cymi na podw�rko. Posz�a �cie�k� w g��b zaro�ni�tego ogrodu i stan�a pod starym bukiem. Dzieci ca�y czas by�y w lekkim szoku, wi�c kiedy dziewczyna usiad�a na trawie opieraj�c si� o pie� drzewa i oddychaj�c g��boko one dalej sta� z otwartymi szeroko ustami. Liz spostrzeg�a, �e naoko�o panuje dziwny spok�j, wi�c otworzy�a oczy.
- Hej, nic si� nie sta�o – ukl�k�a przed dzie�mi i zajrza�a im w oczy. – Wszystko dobrze, prawda? No ju�, spokojnie. Chyba nie boicie si� pani Moos, co? Ona naprawd� nic wam nie zrobi.
- Nie boimy si�, �e co� nam zlobi, Liz – powiedzia�a Susan i chwyci�a dziewczyn� za r�k�.
- Nam nic si� nie stanie – doda� Tom.
- To co si� sta�o?
- Liz, nie l�b nic g�upiego, co?
- Pani Moos by�aby w�ciek�a. Naprawd�.
- Czy wy… Boicie si� o mnie? –zapyta�a, z niedowierzaniem patrz�c na powa�ne miny swoich podopiecznych, kt�rzy przytakn�li i przytulili si� do niej.
- Susy… Tomy… Nie musicie si� o mnie martwi�. Przecie� pani Moos nic mi nie zrobi.
- Wi�c pos�uchasz i nigdzie dzi� nie p�jdziesz?
- Ale… - zacz�a ju� ulega� i prawie si� rozklei�a, kiedy przypomnia�a sobie, �e to ona jest opiekunem tych maluch�w a nie odwrotnie. Zebra�a si� w sobie i przyst�pi�a do kontrataku:
- Pos�uchajcie – zacz�a i odci�gn�a ich od siebie kawa�ek trzymaj�c r�ce na ich ramionach. – Wiem, �e bardzo si� o mnie martwicie, ale naprawd� nie potrzebnie. Ja jestem ju� du�a i sama o siebie zadbam, wierzcie mi. Dzisiaj wieczorem b�d� mia�a bardzo wa�nego go�cia i bardzo chcia�abym porozmawia� o tym z Frankiem. Musicie, wi�c zrozumie�, �e musz� si� z nim zobaczy�. To dla mnie bardzo wa�ne.
Dwa szkraby patrzy�y na ni� uwa�nie, wymieni�y g��bokie spojrzenia i Susy ju� chcia�a co� powiedzie�, kiedy ca�a tr�jka zamar�a s�ysz�c:
- Tam s� prosz� pani! Wygl�daj� jakby si� �egnali. Ona na pewno chce uciec!
Liz podnios�a wzrok i zobaczy�a stoj�cego na �cie�ce mi�dzy krzakami ch�opca. By� to Mike, pupilek pani, wredny donosiciel. Za nim w�a�nie pokaza�a si� pani Moos, zmierzy�a Liz surowym spojrzeniem i zacz�a przedziera� si� przez krzaki.
To by�a jej jedyna szansa. Musia�a j� wykorzysta�. Nie mog�a si� podda�. Z�o�y�a szybkie poca�unki na cz�kach swoich podopiecznych i wyszepta�a do ich uszek:
- Musz� lecie� – i ju� jej nie by�o. Z�apa� si� za rosn�ce wy�ej ga��zie, podci�gn�a i ju� siedzia�a dwa metry nad ziemi�, wspi�a si� jeszcze wy�ej i jej stopy znajdowa�y si� ju� na wysoko�ci muru otaczaj�cego ogr�d. Us�ysza�a jeszcze w�ciek�y krzyk pani Moos:
- Elizabeth Rosemond! – i ju� siedzia�a na murze, a po kr�tkim skoku sta�a na ulicy.
Nie musia�a ogl�da� si� za siebie by s�ysze� nerwowe krzyki i przedzieranie si� przez krzaki. Z�o�� pani Moos rozbawi�a j� i dziwnie podnios�a na duchu. Szybkim krokiem ruszy�a w stron� domu Franka. Ju� chwile p�niej us�ysza�a dochodz�ce z podw�rka przyjaciela g�o�ne odg�osy.
- Nie wierz�, Frank Perkinson wzi�� si� do pracy – takimi s�owami przywita�a koleg� gdy przesz�a przez furtk�. Ch�opak wy��czy� pracuj�c� do tej pory kosiark� i u�miechn�� si� do dziewczyny.
-Liz, powiedz mi, to ja �le widz� czy ty musia�a� przedrze� si� przez busz by tu doj��?
- Tak jakby zgad�e�, ale sk�d wiesz?
- Masz we w�osach pe�no ga��zek i li�ci, co ty robi�a� Liz?
- Szczerze? W�a�nie uciek�am przed pani� Moos.

***

Przyjaciele przemy�leli razem wszystkie plusy i minusy sytuacji. Niekt�re z poddawanych do oceny pomys��w nie pasowa�y jednak do �adnej z grup, albo nie mo�na ich by�o przydzieli�.
Na przyk�ad ucieczka z sieroci�ca. Z jednej strony by�a ogromnym plusem, ale z drugiej kiedy� i tak musia�a tam wr�ci�, a wtedy na pewno spotka j� kara. R�wnie� tajemniczy go�� nie zosta� przy��czony do �adnej grup, poniewa� nie wiadomo by�o co przyniesie jego wizyta.

***
Od wp� do �smej Liz i Frank siedzieli w krzakach i obserwowali wej�cie do sieroci�ca, by nie przegapi� przybycia tajemniczego Albusa Dumbledora. Kryj�wka znajdowa�a si� po przeciwnej stronie ulicy ni� dom dziecka, wi�c nie znale�li by lepszego punktu obserwacyjnego.
Liz nie wr�ci�a jeszcze do sieroci�ca od swojej ucieczki, poniewa� Frank uzna�, �e pani Moos na pewno jako� j� uka�e, a przecie� mog�aby nawet nie dopu�ci� do spotkania z go�ciem. Co innego je�li Liz wr�ci r�wno z przybyciem m�czyzny i od razu si� mu przedstawi. Wtedy pani Moos ju� jej nie zaszkodzi.
Z ka�d� kolejn� minut� Liz traci�a nadziej�, �e m�czyzna w og�le przyb�dzie. Mo�e pani Moos powiadomi�a go telefonicznie o jej ucieczce? A mo�e po wczorajszym wyczekiwaniu uzna�, �e nie ma sensu przychodzi� tu ponownie? Ponure my�li z�era�y j� od �rodka. Ma�a dawka nadziei wp�yn�a do jej cia�a kiedy na ko�cu uliczki pojawi�a si� jaka� posta�.
Przyjaciele wpatrywali si� w ni� z napi�ciem. Przybli�a�a si� do nich, a oni zauwa�ali kolejne cechy. By� to wysoki m�czyzna. Mia� d�ugie w�osy i brod� w dziwnym odcieniu br�zu. W r�ku trzyma� czarn� teczk�. Pomimo upa�u by� ubrany w d�ugi p�aszcz. Na czubku jego nosa odbitym �wiat�em zal�ni�y okulary. Liz uleg�a dziwnemu uczuciu, �e widzia�a ju� tego m�czyzn�. Nie mog�a sobie tylko przypomnie� gdzie.
Poczu�a szturchni�cie w bok i us�ysza�a g�os Franka:
- Liz, musisz i��! Musisz przywita� si� z nim zanim wejdzie do �rodka. No ju�, chod�! – Chwyci� jej rami� i wyci�gn�� z krzak�w. Otrz�sn�a si� z dziwnego stanu ot�pienia i razem z przyjacielem przebieg�a na drug� stron� ulicy, gdzie stan�a przed pomalowan� zielon� farb� furtk�. W tym samym momencie m�czyzna zatrzyma� si� przed nimi, a ona rozpozna�a go.
Widzia�a go wczoraj na skrzy�owaniu gdy wraca�a od Franka. Patrzy� si� na ni�, a ona my�la�a, �e jest jakim� psychopatom. A mo�e by�? Mo�e wcale nie by� to ten oczekiwany go��? Nie mia�a innego wyj�cia jak sprawdzi�, wi�c powiedzia�a:
- Dzie� dobry, czy… - pomy�la�a, �e na pewno jest to kto� wa�ny i szybko znalaz�a w g�owie stosowne sformu�owanie – Czy mam przyjemno�� z panem Albusem Dumbledorem? – Sta�o si�. Zada�a pytanie. Zaraz dowie si� czy stoi przed w�a�ciw� osob�, czy opu�ci�a kryj�wk� zbyt wcze�nie. Na chwil� przesta�a oddycha�, jednak ta chwila nie trwa�a d�ugo.
- Tak – odpowiedzia� z u�miechem na twarzy. Liz poczu�a szturchni�cie. Frank pr�bowa� przekaza� jej co� wzrokiem. Wyci�gn�a przed siebie r�k� i powiedzia�a:
- Nazywam si� Liz Rosemond. Podobno wczoraj chcia� si� pan ze mn� widzie� – Dumbledore u�cisn�� jej d�o� i powiedzia�:
- Liz? Nie Elizabeth?
- Ee… Nie przepadam za moim pe�nym imieniem, wol� skr�t.
- Rozumiem. Rzeczywi�cie chcia�em si� z tob� spotka� –powiedzia� i momentalnie przeni�s� wzrok z dziewczyny na jej koleg�. Zauwa�y�a to.
- To m�j przyjaciel. Frank Perkinson.
- Mi�o mi ci� pozna� – u�cisn�� d�o� ch�opca. – Mog� zapyta� dlaczego chowali�cie si� w krzakach? – zamarli na chwil�, jednak na twarzy m�czyzny ca�y czas go�ci� u�miech. Liz nie mia�by nic przeciwko opowiedzeniu o swoim dzisiejszym dniu, jednak teraz zale�a�o jej na czym innym:
- Ch�tnie opowiedzia�abym o tym panu, jednak bardzo ciekawi mnie dlaczego pan tu jest. To znaczy, po co chcia� pan si� ze mn� spotka�?
- �eby odpowiedzie� na to pytanie musimy przenie�� si� do bardziej ustronnego miejsca. Czy mogliby�my wej�� do �rodka?
Liz co� �cisn�o w gardle spojrza�a na Franka, kt�ry z dziwn� min� wzruszy� ramionami.
- Oczywi�cie, �e tak – powiedzia�a i uchyli�a bramk�.
- To cze��, Liz! – Frank przes�a� jej podnosz�ce na duch spojrzenie i zacz�� oddala� si� w stron� swojego domu.
Liz westchn�a cicho i spojrza�a na Dumbledora, kt�ry pu�ci� do niej perskie oko. Lekko zdziwiona zachowaniem m�czyzny przesz�a przez furtk� i otworzy�a drzwi do budynku. Prze�ykaj�c �lin� wesz�a do �rodka czuj�c na plecach spojrzenie m�czyzny. Zatrzyma�a si� po �rodku korytarza czekaj�c na wybuch.
- ELIZABETH ROSEMOND!!! – drzwi od gabinetu dyrektorki otworzy�y si� z hukiem. Kobieta wypad�a na korytarz z furi� w oczach. Zgrzyta�a z�bami, a spod jej st�p obutych w trzewiki sypa�y si� iskry. Najprawdopodobniej zacz�aby bardzo d�ugie kazanie, ale zobaczy�a stoj�cego za dziewczyn� m�czyzn�.
- Pp… pan Dumbledore?... Och… Mi�o pana widzie�… - sko�owana skaka�a wzrokiem od dziewczyny do m�czyzny. Pan Dumbledore pom�g� kobiecie w tej lekko k�opotliwej sytuacji. Uj�� jej d�o� i uca�owa�.
- Mi�o mi widzie� pani� w tak dobrym humorze – u�miechn�� si� do niej. – Pozna�em si� ju� z pann� Rosemond. W�a�ciwie wczoraj wszystko pani wyja�ni�em, wi�c teraz chcia�bym tylko porozmawia� z Liz – po�o�y� r�k� na ramieniu dziewczyny.
- Elizabeth, zaprowad� pana do swojego pokoju. Wyja�ni ci wszystko. Kiedy sko�czycie przyjd� do mojego gabinetu, musimy porozmawia� – udaj�c ca�kowity spok�j wycofa�a si� do swojego kr�lestwa i cicho zamkn�a za sob� drzwi. Dziewczyna chcia�a ju� p�j�� schodami na g�r�, kiedy otworzy�y si� drzwi po drugiej stronie korytarza.
- Nareszcie wr�ci�a�. Czy ty chcesz mnie kiedy� przyprawi� a jaki� zawa�? Gdzie si� w��czy�a� przez ca�y dzie�? Pewnie nic nie jad�a�. Chod� tu, zostawi�am ci porcj� obiadu. – Panna Trudy spojrza�a na dziewczyn� krytycznym wzrokiem, w kt�rym kry�a si� czu�o�� i doda�a �ciszonym g�osem – Dziwnie g�adko posz�o ci dzisiaj z pani� Moos. Zaczarowa�a� j� czy co?
W tej chwili kobieta us�ysza�a cichy chichot i zauwa�y�a stoj�cego z ty�u m�czyzn�.
- Ca�y dzie� sp�dzi�am u Franka i zjad�am u niego obiad, wi�c naprawd� nie jestem g�odna. Niech pani wybaczy, ale w�a�nie prowadzi�am pana Dumbledora do mojego pokoju.
- Och… Dzie� dobry… Mo�e zrobi� kawy… lub herbaty…?
- Dzi�kuj� bardzo, nie trzeba. Przepraszam ale przyszed�em do Liz w bardzo wa�nej sprawie i musz� porozmawia� z ni� na osobno�ci.
Dziewczyna u�miechn�a si� do kucharki i ruszy�a w g�r� schodami. Mia�a nadziej�, �e w ko�cu dowie si� w jakiej sprawie przyby� �w tajemniczy jegomo��, ale nie mia�a szcz�cia. Kiedy stan�a na pierwszym pi�trze, by wej�� na ci�g schod�w prowadz�cych na poddasze zza rogu wy�oni�y si� dwie jasne g��wki.
- Liz! Wiedzia�am, �e wr�cisz! – zachwia�a si� kiedy dwa szkraby obj�y j� w pasie.
- Pani Moos by�a w�ciek�a kiedy uciek�a�. Wygl�da�a tak strasznie!
- Susy! Tomy! Pu��cie mnie prosz�. Mam teraz bardzo wa�n� spraw� do za�atwienia. Musz� porozmawia� panem Dumbledorem, opowiada�am wam o nim. Obiecuj�, �e przyjd� po�egna� was na dobranoc i wtedy pogadamy, dobrze? Zmykajcie do pokoju – uca�owa�a ich w cz�ka, wyprostowa�a si� i odprowadzi�a wzrokiem kiedy biegli do sali, w kt�rej mieszka� m�odsze dzieci. W ko�cu pokona�a ostatni ci�g schod�w s�ysz�c za sob� kroki m�czyzny. Otworzy�a drzwi swojego pokoju i zaprosi�a go�cia do �rodka. Zaproponowa�a mu krzes�o stoj�ce przy stole, kt�re ch�tnie zaj��, a sama usiad�a na swoim ��ku opieraj�c si� o �cian�.
Nie czeka�a a� m�czyzna si� odezwie, chcia�a jak najszybciej dowiedzie� si� po co przyszed�, jednak zacz�a od kr�tkiego wyja�nienia:
- Przepraszam za to co sta�o si� w holu. Panna Trudy jest dla nas wszystkich jak ciocia i martwi si� o ka�de dziecko. I za zachowanie bli�niak�w te� przepraszam. Susy i Tomy… po prostu ju� tacy s� – podnios�a wzrok, kt�ry do tej pory utkwiony by� gdzie� za oknem i spojrza�a na m�czyzn�. �miesznie wygl�da� w tym swoim p�aszczu siedz�c na starym krze�le w szarym pokoju. – Bardzo chcia�abym si� dowiedzie� po co pan przyszed�.
- Ja te� najch�tniej od razu bym do tego przyszed�, ale musz� najpierw wyja�ni� ci kilka rzecz. S� one w r�nym stopniu powi�zane z celem mojej wizyty – okr��y� wzrokiem pok�j, spojrza� na dziewczyn� i kontynuowa� :
- Masz w sobie pewn� moc. Pewne zdolno�ci, kt�re s� bardzo cenne. Teraz czasami korzystasz z nich nie�wiadomie, na przyk�ad wczoraj. Widzia�em jak otworzy�a� zamek w furtce. Zgaduj�, �e nie u�y�a� do tego wsuwki do w�os�w.
- Wi�c to pan – powiedzia�a, a m�czyzna uni�s� lekko brwi. – To pana widzia�am wczoraj na skrzy�owaniu, prawda?
- Ach, tak. Zastanawia�em si� gdzie jeste� o takiej godzinie. Nie chcia�em ci� wystraszy�.
- Nie, nic si� nie sta�o. To ja przepraszam, �e musia� pan na mnie czeka�.
- Wr��my do g��wnego tematu naszej rozmowy. Ta moc, kt�ra objawia si� cho�by w umiej�tno�ci otworzenia zamka to… magia.
- S�ucham? – Liz by�a zszokowana. Czy�by si� przes�ysza�a?
- Powiedzia�em magia. Jeste� czarodziejk�. Jeszcze nie wyszkolon�, ale za jaki� czas b�dziesz zapewne wprawnie pos�ugiwa� si� r�d�k�.
- Ale… jak to? Czarodzieje, magia, r�d�ki… to wszystko… to nie s� zwyk�a bajki?
- Rzecz w tym, �e… nie.
- Jako� nie mog� w to uwierzy� – by�o to �agodne okre�lenie tego co czu�a w �rodku. Magia? R�d�ki? Czarodzieje? Mo�e jeszcze lataj�ce miot�y i smoki? To by�o bardzo dziwne.
- Mo�e uwierzysz gdy wyt�umacz� ci wi�cej. Jestem dyrektorem szko�y o nazwie Hogwart. Jest to szko�a magii. Uczymy tam jak panowa� nad swoimi zdolno�ciami i je wykorzystywa� – nie przestaj�c m�wi� si�gn�� za pazuch� i wyj�� sporych rozmiar�w kopert�. Poda� j� oszo�omionej dziewczynie. – To list, kt�ry m�wi o przyj�ciu ci� do szko�y, zawiera tak�e spis potrzebnych rzeczy – dziewczyna przygl�da�a si� woskowej piecz�ci i adresowi wypisanemu granatowym atramentem:

Elizabeth Rosemond
Orphan street 8
Pok�j na poddaszu
Londyn

Mo�e to wszystko co us�ysza�a by�o troch� dziwne i wydawa�o si� nieprawdopodobne, ale mo�e… W�a�ciwie… Czemu nie mia�aby to by� prawda?
- Ale sk�d… sk�d mam te moce? Czy moja mama… Czy ona te� by�a czarodziejk�? – zada�a to pytanie patrz�c na pod�og�. Czy�by w ko�cu mia�a szans� dowiedzie� si� czego� o swojej matce? A mo�e nawet o ojcu?
- Twoja matka by�a char�aczk� – odpowiedzia� Dumbledore po chwili, a Liz podnios�a wzrok. Nie wiedzia�a jak mam zareagowa� na to nowe s�owo. Nie wiedzia�a co oznacza. Czy�by dyrektor obra�a� jej matk�? A mo�e by�o to zwyk�e s�owo oznaczaj�ce … No w�a�nie, kogo? M�czyzna jakby czyta� w jej my�lach:
- Char�ak oznacza w naszym �wiecie osob�, kt�ra pochodzi z rodziny czarodziej�w, ale sama nie posiada �adnych mocy, nie jest czarodziejk�.
- Czyli moi dziadkowie byli czarodziejami? – sama nie wiedzia�a czemu u�y�a czasu przesz�ego. Ale przecie� gdyby �yli na pewno by si� ni� zaopiekowali.
- Tak, byli. Wiesz, zna�em Lucasa i Alice. Nie byli�my bliskimi znajomymi, ale czasem bywa�em w ich domu. Oboje pochodzili z rodzin czarodziej�w, wi�c kiedy urodzi�a si� Marie nawet nie przypuszczali, �e mog�aby nie by� czarodziejk�. Ale to si� zdarza i w�a�nie twoja matka by�a takim wyj�tkiem. Oczywi�cie kochali j�, jednak nigdy do ko�ca nie pogodzili si� z tym faktem. Nie wiem o niej zbyt wiele, szybko wyprowadzi�a si� z domu. Chocia� nigdy nie us�ysza�a �adnej uwagi na ten temat czu�a, �e przynosi wstyd rodzicom. Nic wi�cej o jej losach nie wiem. Przeka��, ci za to inn� wiadomo�� dotycz�c� twoich dziadk�w i twojej przysz�o�ci jako czarodziejki. Lucas i Alice za�o�yli w banku oddzieln� skrytk�, w kt�rej z�o�yli cz�� swojego maj�tku. Ich postanowieniem odziedziczy go pierwszy potomek, kt�ry b�dzie przejawia� zdolno�ci magiczne, i kt�ry podejmie nauk�. Je�li, wi�c postanowisz ucz�szcza� do Hogwartu nie b�dziesz musia�a troszczy� si� o pieni�dze na ksi��ki i inne przybory.
- Nie umiem wyobrazi� sobie ca�ej tej nauki. Popo�udniu wracam do swojego pokoju i �wicz� tu zakl�cia? A mo�e do szko�y b�d� lata�a na miotle?
- Chyba nie powiedzia�em ci jednej z wa�niejszych rzeczy: Hogwart to szko�a z internatem. A dok�adniej m�wi�c uczniowie dziel� si� na cztery domy. Ka�dy z nich ma swojego opiekuna, dormitorium z Pokojem Wsp�lnym i sypialniami. Mi�dzy domami panuje rywalizacja o Puchar Dom�w i Puchar Quiditcha…
- Quiditcha? Co to?
- A zdecydowa�a� ju� co zrobisz w zwi�zku z moj� wizyt�? Bo je�li nie zamierzasz rozpocz�� nauki to nie b�d� nie potrzebnie strz�pi� j�zyka.
- Oczywi�cie, �e zdecydowa�am. Najwy�szy czas uwolni� si� od pani Moos.

***

- Wydaje mi si�, �e nie jeste� do ko�ca zadowolona z mojej wizyty.
- Nie panie profesorze – mia�a tak si� teraz do niego zwraca�. – Po prostu mia�am nadziej�, �e mo�e… wie pan kto jest moim ojcem – doko�czy�a patrz�c na czubki swoich trampek. – No i smutno mi kiedy pomy�le, �e b�d� musia�a zostawi� tu wszystkich znajomych i nagle znajd� si� w zupe�nie innym �wiecie. Bo tak b�dzie, prawda? – teraz �mia�o patrzy�a w oczy dyrektora.
- B�dziesz wraca�a tu na wakacje i na �wi�ta je�li zechcesz. Wszyscy uczniowie mog� wysy�a� do swoich rodzin i przyjaci� listy, wi�c nie stracisz z nimi ca�kowitego kontaktu. A teraz naprawd� musz� ju� i��. Powiem tylko jeszcze jedno. My�l�, �e ten ch�opiec, Frank zas�uguj� na to by wiedzie�. Jako dyrektor Hogwartu pozwalam ci powiedzie� mu o wszystkim – wyszed� zamykaj�c za sob� drzwi.

Prosz�, komentucie!

Komentarze:


RobertTug
Środa, 24 Czerwca, 2020, 01:54

kamagra 100
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100 mg</a>
erfahrungsbericht kamagra shop deutschland
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra oral jelly</a>
kamagra shop erfahrungen 2016

 


meniPhops
Środa, 24 Czerwca, 2020, 04:50

term paper outline example https://termpapernfu.com/ - papers samples how long to write a 5 page paper <a href="https://termpapernfu.com/#">term papers</a> how long to write a 10 page paper

 


Williamgroof
Środa, 24 Czerwca, 2020, 05:21

kamagra oral jelly amazon http://kamagrabax.com/ - kamagra 100mg chewables for sale <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra oral jelly</a> kamagra 50 mg oral jelly usa

 


Williamgroof
Środa, 24 Czerwca, 2020, 05:22

kamagra 100 chewable tablet einnahme
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra</a>
kamagra kopen belgie
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra</a>
kamagra 100mg oral jelly for sale

 


Dennisoxype
Środa, 24 Czerwca, 2020, 05:27

sleep store kamagra
<a href="http://kamagrabax.com/#">buy kamagra</a>
kamagra 100mg tablets australia
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra online</a>
kamagra 100mg tablets

 


RobertTug
Środa, 24 Czerwca, 2020, 07:09

kamagra 100mg reviews
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100 mg</a>
kamagra winkel utrecht
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra oral jelly</a>
kamagra 100mg tablets australia

 


bmgrShank
Środa, 24 Czerwca, 2020, 09:54

canadian pharmacies https://pharmacieskogd.com/ - pharmacy canada online pharmacy <a href="https://pharmacieskogd.com/#">canadian online pharmacy</a> online canadian pharmacy

 


RobertTug
Środa, 24 Czerwca, 2020, 10:35

kamagra oral jelly india price
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra oral jelly</a>
kamagra oral jelly customer reviews
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra jelly</a>
kamagra 100mg

 


RobertTug
Środa, 24 Czerwca, 2020, 13:04

kamagra reviews side effects
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra</a>
kamagra usage
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100 mg</a>
kamagra bestellen utrecht

 


Williamgroof
Środa, 24 Czerwca, 2020, 13:48

kamagra oral jelly india manufacturer
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra</a>
kamagra gold 1200din
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra jelly</a>
kamagra 100mg oral jelly for sale

 


sgjkesole
Środa, 24 Czerwca, 2020, 18:14

п»їviagra https://onlineviaqer.com/ - buy viagra п»їviagra <a href="https://onlineviaqer.com/#">generic viagra</a> buy viagra

 


tjyldundot
Środa, 24 Czerwca, 2020, 19:32

generic viagra https://usaerectionrx.com/ - п»їviagra viagra online <a href="https://usaerectionrx.com/#">generic viagra</a> п»їviagra

 


Dennisoxype
Środa, 24 Czerwca, 2020, 20:59

kamagra forum romania
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra oral jelly</a>
kamagra store info erfahrungen
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100 mg</a>
kamagra 100mg chewables ajanta

 


Williamgroof
Środa, 24 Czerwca, 2020, 23:25

kamagra reviews uk http://kamagrabax.com/ - kamagra online <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a> come si usa il kamagra oral jelly

 


Williamgroof
Czwartek, 25 Czerwca, 2020, 01:31

kamagra oral jelly amazon nederland co http://kamagrabax.com/ - sildenafil and dapoxetine tablets super kamagra <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra online</a> buy kamagra oral jelly online in india

 


Dennisoxype
Czwartek, 25 Czerwca, 2020, 02:36

buy cheap generic viagra co uk kamagra oral jelly 100mg
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100 mg</a>
kamagra uk next day
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra jelly</a>
kamagra 100 gold ajanta

 


Dennisoxype
Czwartek, 25 Czerwca, 2020, 06:35

cost of kamagra jelly
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100 mg</a>
kamagra novi sad
<a href="http://kamagrabax.com/">buy kamagra</a>
kamagra oral jelly directions use

 


Dennisoxype
Czwartek, 25 Czerwca, 2020, 09:14

kamagra shop deutschland erfahrung http://kamagrabax.com/ - kamagra shop erfahrungen <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra oral jelly</a> kamagra london reviews

 


RobertTug
Czwartek, 25 Czerwca, 2020, 20:19

kamagra 100mg oral jelly uk http://kamagrabax.com/ - kamagra reviews side effects <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra oral jelly</a> kamagra bezorgen rotterdam

 


RobertTug
Czwartek, 25 Czerwca, 2020, 21:23

kamagra store reviews http://kamagrabax.com/ - kamagra gel directions <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra online</a> kamagra 100mg oral jelly for sale

« 1 24 25 26 27 28 29 30 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki