Witam!
Mam przyjemność ogłosić nowy konkurs. Jego zwycięzcą zostanie osoba, która prześle nam najlepszą, najśmieszniejszą i najbardziej poprawną (pod względem stylistycznym, ortograficznym itp.) parodię ostatniej walki między H.P. a Voldemortem. Jest to temat obfitujący, w ciekawe rozwiązania, który na pewno podsunie Wam jakieś intrygujące pomysły.
Regulamin:
1) Notki mają być na temat parodii o ostatnim rozdziale walki pomiędzy Voldemortem a Harrym Potterem,
2 )Notka musi być napisana starannie, bezbłędnie, na temat i stylem, który zaciekawi i pozytywnie zaskoczy ZKP,
3) Notka musi być przysłana na e-mail ZKP ( ZKP.hp0@gmail.com )) do dnia 20 stycznia,
4) Chętnie przystajemy na różnorodne pomysły, które będą oryginalne i inne od pomysłu pani Rowling, a akcja będzie pomysłowa i barwna,
5) Długość notki nie może przekroczyć 3 stron w Wordzie, a nie może być krótsza niż 1 strona (pisane w czcionce 12, TNR),
6) ZKP ogłosi swój werdykt 23 stycznia 2009 roku.
Praca zwycięska zostanie wstawiona do tego działu, wraz z komentarzem członków ZKP, aby inni użytkownicy strony mogli poprawić sobie humor, podczas jej czytania. Mam nadzieję, że wielu z Was weźmie udział w konkursie.
Życzę powodzenia!
Arwena E. B. (w imieniu ZKP)
Kłopoty i nieoczekiwane spotkania Dodano:
Wtorek, 14 Października, 2008, 21:45
Witam! Chciałbym Wam, przedstawić temat i warunki następnej noty konkursowej. Przypominam, że ma to być ciąg dalszy historii przedstawionej przez Laure.
Temat: Kłopoty i nieoczekiwane spotkania
Co MUSI się wydarzyć: Letie, zacznie poszukiwać osoby, od której dostała to pióro. Ron trafia do skrzydła szpitalnego i dowiaduje się, że cierpi na "czasową ślepotę" - autor sam wymyśla, co przywróci chłopcu wzrok i w jakim czasie, może nawet nie koniecznie w tej notce?
Kto MUSI wystąpić: Trójca, Letie i Jack, Luna, Zgredek i Draco;
Co MUSI wystąpić: miecz, roztrzaskane lustro, żel do włosów, mandragory.
Jeśli między postaciami jest postawione "i", znaczy to, że muszą wystąpić razem.
Ponieważ, warunki pojawiły się z poślizgiem, termin wysyłania prac przedłużamy do 28.10. Regulamin znajdziecie w dziale "Związek Krytyków...!", pod wpisem zatytułowanym "Plagiat".
Zapraszamy również do czytania i komentowania poprzedniej, zwycięskiej notki.
Pozdrawiam
Arwena E. B.
Konkurs odwołany, z powodu, niezwykle prostego i nieprzyjemnego - nie otrzymałyśmy żadnych prac konkursowych. Jednak się tym nie zrażamy i już nie długo, ogłosimy kolejny, który obserwować, będziecie mogli, również w tym dziale.
Arwena E. B.
Skomplikowane relacje z nauczycielami Dodano:
Wtorek, 14 Października, 2008, 11:22
Wyłoniłyśmy zwyciężczynie konkursu "Twój ciąg dalszy..."! Jest nią Laura, której serdecznie gratulujemy!
"Skomplikowane relacje z nauczycielami"
Jak zwykle imponująco pewnym i szybkim krokiem weszła do klasy. Uczniowie
siedzieli już na swoich miejscach, w rękach trzymali różdżki. Spoglądali
niepewnie to na siebie, to na nowoprzybyłą nauczycielkę, starszą kobietę
wyprostowaną jak struna. Usta miała zaciśnięte w wąską linijkę, oczami
lustrowała klasę. Stanęła za swoim biurkiem.
-Witajcie! Nazywam się profesor Minerwa McGonnagall. Moim zadaniem
będzie nauczyć was tej sztuki, jaką jest transmutacja.
* * * * *
W tym samym czasie, w pokoju wspólnym Gryfonów, trzynastoletni chłopak o
ponadprzeciętnej wadze w panice szukał czegoś w koszu z rzeczami
znalezionymi. W końcu wyrzucił wszystko na podłogę i zaczął ze strachem
w oczach przyglądać się stercie różności wszelkiego możliwego
pochodzenia. Z nadzieją odwinął pergamin przygnieciony pudełkiem po
czekoladowych kociołkach. Przeczytał tytuł i z ulgą schował zgubę do
torby. Teraz w panice spojrzał na zegarek i popędził w stronę wyjścia,
potykając się przy
okazji o jakiś zapomniany przez kogoś innego tobołek. Zaklął pod nosem i
wyszedł z dormitorium.
W ciągłym pędzie, w ciągłym lęku.
Kiedy Neville wyszedł z pokoju wspólnego, zza kanapy wyczołgało się
dwoje pierwszoroczniaków. Dziewczynka aż drżała z podniecenia. Jej
sięgające ramion rude włosy były potargane, a szare oczy błyszczały.
Uśmiechnęła się do kolegi.
- Jack, on już sobie poszedł. Chodź!
- Letie, czy ty zwariowałaś, urywać się z drugiego dnia lekcji?!
- JA wcale nie chciałam tutaj przyjeżdżać. Ty mówiłeś mi to samo!
- Wiem, ja też wolałem zostać tam, skąd jestem, to wszystko wina moich
rodziców. - Chłopak nachmurzył się i otrząsnął. - Masz rację, musimy
stąd zwiewać. Tylko jak?
- Nie wiem. - Wzruszyła ramionami.- Chyba najlepiej po prostu dać się
wylać. Możemy zamiast na lekcje pójść rozejrzeć się po zamku
- Nie! Mam lepszy pomysł! Chodźmy do zakazanego lasu!
- Czemu akurat lasu? Przecież on jest taki wielki... I ciemny... -Mina
Leticii nie wskazywała na to, by była zachwycona pomysłem przyjaciela.
- Nie rozumiesz. To nie jest jakiś taki zwykły las! To las ZAKAZANY. Nie
pamiętasz? Dyrektor o tym mówił na uczcie powitalnej przedwczoraj. Wstęp
jest stanowczo zabroniony.
- Aa... To inna sprawa... - Letie uśmiechnęła się szelmowsko.
- Nawet nie musimy daleko wchodzić. - Ciągnął Jack. Był nieco wyższy od
Letie, miał blond włosy i piwne, piękne oczy.- Wystarczy kawałeczek.
- No dobrze. Ale tylko kawałeczek! Nie więcej. Byleby nas ktoś zauważył...
- Ale kto? Nauczyciele mają teraz lekcje.
- To może ten wielki facet, który nas przywiózł łódkami? Mówił, że jest
gajowym. Widziałam nawet jego domek z okna. Jest tuż przy lesie.
Dwoje dzieci cichaczem wydostało się z pokoju wspólnego i nie zważając
na narzekania Damy na obrazie, przemknęło niezauważenie przez schody,
pobiegło koło Wielkiej Sali i przedostało się do hollu.
* * * * *
-Panie Potter, nie wiem czy umie pan czytać, jednak powinien pan
wiedzieć, że to, co próbujemy właśnie uwarzyć to eliksir, a nie papka
dla niemowląt. - Ślizgoni wybuchnęli szyderczym śmiechem. - Teraz to...
COŚ - zaakcentował z obrzydzeniem - nadaje się tylko i wyłącznie na
śmietnik.
Machnął różdżką, a lepka, gęsta substancja, wyglądająca jak masa solna
ze zbyt niską zawartością wody, znikła. Harry zacisnął zęby i stłumił w
sobie złośliwą ripostę, którą już miał na języku. Wiedział, czym by się
skończyło odpowiedzenie Snape'owi. Czuł na sobie spojrzenie Hermiony,
jakby przekazywała mu telepatycznie: "Tylko nie odpowiadaj, NIE
ODPOWIADAJ!" Snape obdarzył go spojrzeniem mówiącym, że Harry jest czymś
małym, obślizgłym i obrzydliwym i odszedł do następnego stanowiska.
* * * * *
- Co ten facet do ciebie ma?! - Z irytacją w głosie powiedział Ron. Szli
korytarzem do pokoju wspólnego odnieść torby. Zaraz miał być obiad.
Wokół nich przepychały się tłumy ludzi spieszących do swoich domów.
- Dzisiaj było całkiem znośnie. Jedna złośliwa uwaga. Wiesz, że jego
stać na znacznie więcej. Dobrze, że Harry nie odpowiedział. - Hermiona
spojrzała ze współczuciem na Harry'ego. Nagle gdzieś z tyłu dobiegł ich
hałas. Zawrócili i podeszli tam szybko, a ich oczom ukazała się dziwna
scena. Hagrid trzymający dwoje pierwszoroczniaków wszedł do hollu. Po
schodach już schodziła McGonagall, z miną co najmniej wzburzoną.
- Co się stało? - Spytała Hagrida.
- Próbowali wejść do Zakazanego Lasu. Ale ja byłem akurat przed chatą, z
Hardodziobkiem i przyuważyłem ich... Ale, pani psor, proszę ich nie
karać... Na pewno nie wiedzieli jakie to niebezpieczne.
- Jack Robins? - Chłopak kiwnął głową. W oczach miał strach. - Leticia
Collberger? - Dziewczyna powtórzyła gest przyjaciela. - Za mną.
Hagridzie, ciebie również chciałabym widzieć.
Hagrid popchnął ich do przodu, a oni poszli, a w zasadzie popędzili za
nauczycielką oddalającą się w zastraszającym tempie. Ron, Hermiona i
Harry spojrzeli po sobie i oddalili się do swojego domu.
Kiedy wracali przez jakiś opuszczony korytarz (żeby uniknąć tłumu), na
parapecie Harry zauważył jakiś dziwny kształt. Zatrzymał się.
- Hej! Zobaczcie! - Jego przyjaciele odwrócili się. Razem podeszli do
okna. Na marmurowym parapecie leżała niezwykle gruba książka.
- Co to jest? - Zapytał Ron. Harry wzruszył ramionami.
- Nie ma tytułu. Ale musi być bardzo stara, zobaczcie, jaki ma
sfatygowany grzbiet... - Powiedziała Hermiona.
Ron wziął ją do ręki i otworzył. Na pierwszej stronie był mały rysunek.
Nachylili się, by zobaczyć, co na nim jest, gdy nagle książka wytrysnęła
jakąś dziwną substancją prosto w twarz Rona. Hermiona szybko wytrąciła
mu ja z rąk, ale jad już wcisnął się rudzielcowi do oczu. Chłopak nie
krzyczał, tylko, jakby na zwolnionym tempie, osunął się na podłogę.
Harry zatrzasnął księgę, rzucił ją w kąt i pobiegł po pomoc, zostawiając
zdezorientowaną i szlochającą Hermionę przy nieprzytomnym przyjacielu.
* * * * *
- Po co chcieliście wejść do Zakazanego Lasu?
Letie i Jack siedzieli na krzesłach cichutko jak trusie, spoglądając z
nadzieją na panią profesor. Hagrid stał pod ścianą, wzrok miał
spuszczony.
- Dlaczego? - Nie odpowiedzieli. McGonnagall westchnęła. - Wiecie jakie
to niebezpieczne? Wiecie czym to groziło? Orientujecie się jakie groźne
stworzenia zamieszkują Zakazany Las?! To było niewybaczalne!
- Nie! Nie wiemy! - Krzyknęła Letie. Nie wytrzymała napięcia. - Oboje
jesteśmy z mugolskich rodzin. NIC nie wiemy o tym świecie! Tylko tyle,
że jest inny, dziwny i straszny!
- Nie podoba wam się tutaj? - Tym razem McGonnagall spojrzała na nich z
ciekawością. Jack ponury jak chmura gradowa wpatrywał się w swoje buty.
Leticia z kolei, patrzyła prosto na nauczycielkę bez cienia lęku.
- NIE! Jeszcze się pani pyta. Ja naprawdę nie chciałam iść tu do szkoły!
Ja chciałam zostać! Ale nie. Moja matka mnie tu sprowadziła, to jedynie
JEJ wola, inaczej mnie by tu nie było.
- Collberger, to jest twoje przeznaczenie!
- Ja nie chcę takiego przeznaczenia! Chcę być normalna, bez tych
dziwnych rzeczy, które umiem, bez kłopotów, chcę chodzić mojej starej
szkoły!
- Posłuchaj. To, że urodziłaś się czarodziejką, to nie przekleństwo,
tylko dar! Zobacz, ile możliwości to przed tobą otwiera, jakie wspaniałe
rzeczy potrafisz!
- Ale pani nie rozumie. Ja NIE CHCĘ potrafić tych wszystkich wspaniałych
rzeczy. Chcę z powrotem być normalna. - Skrzyżowała ramiona i odważnie
wpatrywała się w nauczycielkę.
- No, może tego nie wiesz, ale jesteś typową gryfonką. Uparta, odważna,
zdolna do poświęceń. Możesz więcej, niż zdajesz sobie z tego sprawę. Ta
szkoła daje ci nowe możliwości, otwiera perspektywy. Musisz to
zrozumieć. A społeczność czarodziejów jest większa niż myślisz. Twoja
matka miała rację namawiając cię żebyś się kształciła w szkole Magii i
Czarodziejstwa. A teraz oboje wyjdźcie.- Znów zacisnęła usta w linijkę i
przemówiła surowym tonem: - Gryffindor traci po piętnaście punktów za
każde z
was. Byłby i szlaban, ale myślę, że nie do końca zdawaliście sobie
sprawę z niebezpieczeństwa, które może was spotkać. A teraz idźcie na
obiad.
Kiedy już wyszli spojrzała na Hagrida.
- Hadridzie, pierwszy raz w moim życiu spotykam się z dziećmi, które nie
chcą być czarodziejami. Ale to może dla nich jeszcze zbyt wielki szok...
- Nie wiem pani psor. Ja tam jestem zadowolony.
* * * * *
- Zadowolona? - Zapytał z żalem Jack, kiedy usiedli przy suto
zastawionym stole Gryffonów. - Nic nie osiągnęliśmy.
- Zadowolona?! To był TWÓJ pomysł, żeby pójść do lasu!
- Ale TWÓJ żeby urwać się z lekcji! - Zmierzyli się wzrokiem i zamilkli.
Letie już zaczęła jeść, gdy nagle prawie dostała w głowę jakimś
pakunkiem.
- Co to jest? Kto to rzucił?! - Krzyknęła w stronę, z której doleciała
mała paczuszka. Nikt się nie odezwał, więc wzruszyła ramionami i
rozpakowała. W środku leżało piękne, długie, czerwone pióro. - Hej! -
Zawołała pytająco raz jeszcze przez stół.
- Zobaczcie, co ona dostała! - Krzyknął jakiś chłopak, który siedział
naprzeciwko niej.
- To samopiszące pióro! Rewelacja! Skad to masz? - Zawołała dziewczyna w
jej wieku, która dosiadła się z lewej strony Leticii.
- Nie wiem... Przyleciało stamtąd - wskazała drugi koniec stołu.
- Tajemniczy wielbiciel? - Zachichotała.- Ale samopiszące pióra są tu
zabronione, lepiej schowaj to gdzieś głęboko. Jest piękne. A właściwie:
jestem Mary.
- A ja Letie. Od Leticii.
- Ładne imię.
- Ale co to właściwie jest to samopiszące pióro? - Wtrącił się Jack.
- To pióro, które samo pisze - zaśmiała się Mary. - Wystarczy mu dyktować.
- Ale ekstra! Ale chciałbym wiedzieć, od kogo je dostałaś...
- Ja też...
Może jednak w niezwykłej szkole nie jest aż tak źle?
Co chciałoby przekazać Laurze, ZKP:
Lauro, Twoja notka jest ciekawa, napisana dobrze (oczywiście oprócz tych błędów, które sama zauważyłaś i poprawiłaś) i bardzo interesującym stylem.
Jak wielu z nas zauważyło, masz inne podejście do świata Harry’ego, czym nas urzekłaś. Nie opisujesz jak wszyscy, kolejnego szkolnego dnia w Hogwarcie, tylko coś nowego, świeżego. Wprowadziłaś nowe wątki, co samo w sobie jest wielkim plusem. No i rozszerzy perspektywę i da różne możliwości kolejnym autorom, którzy będą pisać następne prace. To bardzo Ci się chwali. Postacie Leticii i Jacka są dość dobrze zarysowane. Naprawdę nieźle.
Dialogi zgrabne i napisane poprawnie. Dzieki temu notkę miło się czyta.
Brakowało nam nieco harmonii – zbyt szybko przechodziłaś z jednego wątku w drugi. Miałaś jednak ciekawy pomysł, a to już połowa sukcesu. Intrygująco ujęłaś temat i zgrabnie wplotłaś w swój pomysł wymagane przedmioty.
Generalnie bardzo nam się podobało. Twoja praca była niezwykle wciągająca, napisana dobrym stylem. Dodałaś trochę akcji, było też nieco Rowling (ten dialog ze Snape’em)...
Widać że masz talent, dlatego daliśmy Ci szansę.
I uwierz w swoje możliwości!