Nowa ksiega Huncwot�w! Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin
C�, nie ukrywam, �e kompletnie nie mam pomys�u na to, co mog�abym pisa�. Dlatego dodaj� te niespe�na dwie strony, �eby co� by�o, bo zwyczajnie boli mnie, kiedy widz�, �e tak d�ugo nie ma wpisu. Poza tym, coraz bardziej wsi�kam w �wiat mangi i anime, maj�c z tym samym mniej czasu na pisanie, czy chocia� snucie historii w g�owie (wyj�tkiem s� syriuszowo-remusowe sytuacje o zabarwieniu czysto erotycznym, ale tutaj przecie� tego nie zamieszcz�...). Jest mi coraz ci�ej o nich tworzy�. To jest... Bardzo przykry fakt.
Fragment pami�tnika Syriusza napisa�am ju� spory kawa�ek czasu temu. Wrzucam go, by ta notka nie by�a taka kr�tka.
Na niebie nie by�o wida� ani jednej gwiazdy. Ksi�yc r�wnie� skry� si� za grub� warstw� k��biastych, listopadowych chmur. W jednym z wielu okien wie�y Gryffindoru pali�o si� �wiat�o. Przez nieco zabrudzone szyby wida� by�o czw�rk� ch�opc�w baraszkuj�cych w swej sypialni.
Jeden z nich sta� na ��ku, przyk�adaj�c d�o� do piersi. Czarne w�osy do ramion mia� zaczesane w ty� za pomoc� wody. Przy�o�y� d�o� do piersi, udaj�c, �e �piewa do dezodorantu.
- Trzymaj mnie blisko, trzymaj mnie blisko… Wywo�aj u mnie dreszcz rozkoszy. – Nie odrywa� spojrzenia od roze�mianych, z�otych t�cz�wek Remusa.
Nie mo�na powiedzie�, �e Black lubi� utwory Presley’a. To nie odda�oby w pe�ni tego, jakie uczucia do nich �ywi�. On czu� je ca�ym sob�, kocha� melodi�, rytm, ka�dy d�wi�k jego piosenek. Zapomina� przy nich o ca�ym �wiecie, jego cia�o samo si� rusza�o, kolejne wersy same wydziera�y mu si� z ust.
Lupin chichota� jak op�tany, s�uchaj�c, jak Syriusz usi�uje �piewa� g�osem Elvisa, ko�ysz�c si� na materacu. Nie chodzi�o mu o to, �e brzmia� nad wyraz �miesznie. Bawi�o go to, �e naprawd� dobrze mu sz�o.
Radio stoj�ce na oknie g�o�no gra�o kopiowany przez Czarnego utw�r.
Huncwot zeskoczy� z ��ka, podchodz�c do Remusa. Chwyci� go za d�o� i patrz�c mu g��boko w oczy, wy�piewa� kolejn� linijk� tekstu:
- Po��dam ci�, potrzebuj� ci�! Kocham ci� ca�ym moim sercem…
Wilko�ak a� zgi�� si� w p�, rumiany od �miechu.
Potter klasn�� w r�ce, wyskakuj�c z �azienki. Widz�c, �e Peter wygl�da, jakby mu si� zbiera�o na md�o�ci, wsun�� palce do ust i gwizdn�� g�o�no.
- Dobra, zboki, dosy� tego! Black, sko�cz go wreszcie adorowa�! I tak wszyscy wiemy, �e jeste� mi�o�ci� jego �ycia i zapewne wkr�tce ci si� odda w jakim� ciemnym zakamarku opuszczonego, szkolnego korytarza… - Nie zd��y� si� uchyli� przed poduszk� pos�an� w jego stron�.
- Stul pysk, kretynie! – parskn�� szarooki, siadaj�c ko�o Lunatyka. Niemal natychmiast si� poderwa�, s�ysz�c kolejn� piosenk� szanownego pana Elvisa. By�a ni�: „Old MacDonald”.
Pettigrew ochoczo si� do niego przy��czy�, wi�c po chwili obaj zdzierali gard�a, skacz�c wok� siebie w k�ko. Raz po raz przyklaskiwali, puszczaj�c swoje �okcie i zaczynaj�c podskakiwa� w przeciwnym kierunku.
Remus pokr�ci� g�ow�, czuj�c pulsuj�cy b�l policzk�w. Pokas�uj�c do siebie i lekko podryguj�c w rytm muzyki, wszed� do �azienki. Nie zamyka� za sob� drzwi, podchodz�c do umywalki, by umy� z�by. Na�o�y� past� na szczoteczk�, po czym wsun�� j� do ust. Opar� si� ramieniem o futryn�, z rozbawieniem patrz�c, jak pozosta�e trzy czwarte jego paczki wykonuje jaki� dziwny taniec na �rodku dormitorium. Chwil� p�niej rozleg� si� pocz�tek: „Hound dog”, na co Potter i Pettigrew rykn�li dzikim �miechem, a Black z wyra�nym zadowoleniem na twarzy zacz�� wok� nich pl�sa�, wymachuj�c nami�tnie biodrami.
- Luniaczku, chod� do nas! – zachichota�, wywijaj�c ty�kiem na wszystkie mo�liwe strony. Szybko si� zziaja�, nabieraj�c soczystych rumie�c�w. Zdj�� przez g�ow� koszul� od pi�amy, stwierdzaj�c, �e jest mu zdecydowanie zbyt gor�co. Cisn�� j� w nie�adzie gdzie� za siebie.
Lupin wzruszy� ramionami i znikn�� w czelu�ciach toalety, by wyp�uka� usta. Chwil� p�niej wr�ci�, wycieraj�c si� r�kawem.
- O Jezu… - wymamrota� Peter. Pokr�ci� g�ow�. – „Speedy Gonzales”…
James przy�o�y� d�o� do piersi, zaczynaj�c wydawa� z siebie seri� damskiego: „Laaalalala!”.
Syriusz porwa� Remusa w obj�cia, nie pozwalaj�c mu cho�by kwikn�� w prote�cie. Blondyn nawet nie pr�bowa� si� sprzeciwia�, od pierwszego kroku podporz�dkowuj�c si� Czarnemu. Przez my�l mu nie przesz�o, by pr�bowa� prowadzi� w ta�cu. Nie lubi� tego.
Kilka utwor�w p�niej, grubo po jedenastej w nocy drzwi od ich dormitorium otworzy�y si� z hukiem, ukazuj�c im siedemnastoletniego Gryfona z odznak� prefekta przypi�t� do piersi.
- Co to w og�le ma znaczy�?! – warkn�� na wst�pie.
Potter chwyci� si� pod boki, lekko dysz�c.
- Tak. To jest dobre pytanie. To jest bardzo trafne pytanie, Johnson! Si� puka! Wiesz o tym, Johnson?!
Lunatyk natychmiast przesta� ko�ysa� si� do s��w Presleya m�wi�cych, �e wygl�da, m�wi i porusza si� jak anio�, przybieraj�c bardzo pow�ci�gliwy wyraz twarzy, mimo i� rozpi�ta koszula zsun�a mu si� z ramienia, a rozpuszczone, miodowe w�osy klei�y mu si� do wilgotnej twarzy.
- Do ��ek! – zagrzmia� szatyn.
Huncwoci wymienili spojrzenia i rzucili si� na swoje pos�ania, w u�amku sekundy wskakuj�c pod ko�dry. Wystawili zza ich brzeg�w jedynie czo�a, oczy i kawa�ki nos�w, wpatruj�c si� w prefekta z napi�ciem.
M�odzieniec zlustrowa� ich wzrokiem z gro�n� min�, po czym fukn��, zadzieraj�c lekko podbr�dek.
Peter wygi�� weso�o wargi pod pierzyn�.
Johnson przemaszerowa� przez dormitorium, staraj�c si� i�� lini� jak najbardziej prost�, co znacznie utrudnia�y mu porozrzucane po pod�odze najr�niejsze przedmioty – ubrania, buty, ksi��ki, opakowania po s�odyczach, �ajnobomby, opakowania balon�w, pude�ka ma�ych, szklanych kulek, s�odyczy i inne rzeczy, kt�rym wola� si� nie przygl�da�. Dopad� do odbiornika i przekr�ci� ga�k�, wy��czaj�c go. Wr�ci� si� do drzwi i ponownie popatrzy� na Huncwot�w udaj�cych s�odkie niewini�tka.
Remus zatrzepota� rz�sami, kiedy wzrok prefekta pad� na niego.
Ch�opak wywr�ci� oczami.
- Cicho ma by� – burkn�� jeszcze i machni�ciem r�d�ki pogasi� wszystkie �wiece.
W dormitorium rozgo�ci�a si� cisza i ciemno��. Przez chwil�.
Dzika salwa �miechu wydar�a si� ca�ej czw�rce z garde�, wi�c skr�cali si� pod ko�drami w radosnych drgawkach. Drzwi ponownie otworzy�y si� z trzaskiem.
- MIA�A BY� CISZA!!! – zarycza� prefekt, pluj�c �lin�.
Ch�opcy zd�awili w sobie sw� weso�o��, wgryzaj�c si� w poduszki, materace, b�d� swoje r�ce.
Szatyn jeszcze chwil� sta� w progu, dysz�c lekko. Nast�pnie zamkn�� za sob� z hukiem portal.
- Ciiii – szepn�� Remus, unosz�c si� na �okciach. Wyra�nie s�ysza� t�umiony chichot Czarnego i post�kiwanie Jamesa. Wlepi� swe z�ote oczy w szpar� mi�dzy drzwiami, a pod�og�, wyginaj�c wargi w weso�� podk�wk�. Z klatki s�czy�o si� delikatne �wiat�o, dzi�ki kt�remu widzieli, �e prefekt wci�� stoi pod drzwiami. Wyra�nie nas�uchiwa�.
- C�! – rzuci� dziarsko Syriusz, dbaj�c o to, by m�odzian go us�ysza�. – On ma racj�, rzeczywi�cie zachowali�my si� w spos�b niegodny.
James dzielnie uda�, �e wcale nie parskn�� �miechem, a jedynie kichn��.
- Och, przepraszam… Co� mnie zakr�ci�o w nosie.
- Na zdrowie – powiedzia� �yczliwie Peter, przy��czaj�c si� do owej szopki.
- Dzi�kuj�, Peterze. Jeste� taki mi�y…
- Nie ma za co.
- A ty, Black, dok�d si� wybierasz? – Okularnik uni�s� lekko g�os, s�ysz�c, �e Czarny stawia bose stopy na kamiennej posadzce.
- Id� po�egna� si� z moj� pszcz�k� – odpar� bu�czucznie i pocz�apa� do ��ka Lunatyka.
- Ojeeej, Syri, jeste� taki uroczy! – rozczuli� si� odpowiednio g�o�no Remus.
- Dobranoc, serce moje – powiedzia� z mi�o�ci� Syriusz, pochylaj�c si� nad nim i z dono�nym cmokni�ciem uca�owa� go w czo�o. – Ach, kochanie… Masz takie s�odkie usta! Pozw�l mi ich jeszcze raz skosztowa�, nim oddam si� Morfeuszowi…
Dla Huncwot�w by�o to zbyt wiele, bowiem zn�w wybuchli dzikim, nie daj�cym si� opanowa� �miechem.
Johnson jedynie plasn�� si� d�oni� w czo�o, kr�c�c g�ow�.
Zawsze wszystkim �ezka si� w oku kr�ci, kiedy po weekendzie wracamy na lekcje. My, Huncwoci, nie mogli�my oczywi�cie zrobi� tego bez jakiego� numeru na lekcjach, a jak�e. Z samego listopadowego poranka, kiedy James obudzi� nas wywrzaskiwaniem szkolnego hymnu na rytm jakiej� piosenki country, �niadanie przebieg�o bez jakich� monstrualnych rewelacji. W sumie to i dobrze...
- Jak ja za nim t�skni�em - szepn�� Peter, patrz�c w stron� Snape'a, kiedy st�pali�my po dziedzi�cu w stron� cieplarni. Zrobi�em s�ynne, wielkie oczy zdumionego cz�owieka.
- Czy my o czym� nie wiemy? - zapyta�em niewinnie. James zachichota� jak dziewczynka, co sprowokowa�o Remuska do dzikiego �miechu. Przytrzymali�my go z Rogatym, �eby nie upad� w b�oto.
- A czy macie nam co� do powiedzenia? - odparowa� Rogacz, cho� nie m�wi�em do niego. Unios�em brew, wpychaj�c r�ce do kieszeni spodni, uprzednio odrzucaj�c w ty� po�y zimowego p�aszcza. Tak, Remus szed� ju� o w�asnych si�ach.
- O czym niby? - mrukn��em. Potter szturchn�� mnie znacz�co w bok.
- Ty ju� wiesz, o czym... Co�cie robili w pi�tek wieczorem?
Dzisiaj jest poniedzia�ek, drog� �cis�o�ci.
Spojrza�em na Jamesa ze zdziwion� min�, staraj�c si� jednak ukry� zmieszanie. Zarechota� m�ciwie, a ja zerkn��em na Lunatyka. Zagryz� warg�, wyginaj�c brwi w pe�ne �a�o�ci �uki. Opu�ci� g�ow�, kryj�c twarz rozpuszczonymi, d�ugimi w�osami.
Wzruszy�em ramionami.
- A co mieli�my robi�? �azili�my po korytarzach szukaj�c zadymy, w ko�cu dotarli�my do pokoju �ycze� i...
- Ha-haa! - zawy�, wyrzucaj�c pi�� w g�r�. Kilka os�b spojrza�o w nasz� stron�. - Ja wiedzia�em, �e wy co� ten!
Zatrzyma�em si�, zaciskaj�c d�onie w pi�ci.
- �e co?! - krzykn��em, oburzony. Remus zachwia� si�, wpadaj�c na Petera, Peter bachn�� w ka�u��, a Luniaczek poszed� dalej. Parskn��em, widz�c to. Nie ma to jak silnie wiej�cy wiatr.
- No, to - powiedzia� spokojnie James. - Pili�cie, mam racj�? Nie wciskaj mi nic...
- ...nawet nie zamierzam, brzydzi�bym si� chocia� spojrze� na twoj� dup�, nie m�wi�c ju� o wciskaniu w ni� czegokolwiek...
- ...Remus wyra�nie mia� kaca... Poza tym co robili�cie?
- A co ci do tego? Nie mo�na si� upi� i spa� na okr�g�ym ��ku?
- Auu, spa�...
- Przesta� wy�, to moja kwestia - fukn�� Remus. Owszem, dogonili�my go, chwytaj�c pod �okcie.
- Wybacz, wielmo�ny - za�agodzi� Rogacz. Schodzili�my ju� kamienist� dr�k�, wiod�c� w d� do�� stromego zbocza. Cieplarnie s� jakie� dziesi��-dwadzie�cia metr�w od brzegu Zakazanego Lasu.
- Jamie - paln��em nagle, bo przysz�o mi co� do g�owy. Byli�my ju� w �rodku cieplarni numer trzy. - Co by� zrobi�, gdybym ci powiedzia�, �e jestem gejem? - zapyta�em ze z�owieszczym u�mieszkiem. James zamy�li� si�.
- Na pewno sprawi�bym sobie takie metalowe gatki. Unika�bym r�wnie� pochylania si� w twojej obecno�ci...
Remus i Peter parskn�li �miechem.
- ...i �yczy� udanego wsp�ycia, z kim tam by� chcia�... No i na pewno sprezentowa�bym ci beczk� wazeliny.
Zafalowa�em brwiami, patrz�c na krety�ski wyszczerz Pottera i ws�uchuj�c si� w �miechy reszty Huncwot�w.
- Przeczysz sam sobie, Rogasiu - powiedzia�em spokojnie, si�gaj�c po ochronne google, po�o�one na naszym stoliku. Ciekawe, co profesorka wymy�li�a tym razem. - Najpierw gadasz o metalowych gaciach, a potem m�wisz, �e �yczysz mi udanego wsp�ycia z wybran� osob�... �atwe to nie b�dzie. Mia�bym ci te majteczki �ci�gn�� z�bami?
Potter zachichota�, przyk�adaj�c palce do ust. Wyszczerzy�em si� do niego jednym ze swych najwspanialszych u�miech�w. - Chyba, �e da�by� mi do nich kluczyk...
- Och, to jest chyba jasne - stwierdzi� wysokim g�osem Potti, machaj�c d�oni� jak panienka. - Pozwoli�bym ci si� nawet zwi�za� twoim krawatem, kt�rego wcze�niej zdj��bym ci bez u�ycia r�k...
- A co, zrobi� by� to nogami? Czy od razu po�ladkami? Zamknijcie si� ju� - szepn�� Lunatyk. Spojrza�em na niego. Blondynek z nieodgadnionym wyrazem twarzy wpatrywa� si� w nauczycielk�, kt�ra usi�owa�a uciszy� ostatnie rozmowy.
- Ale ma fryzur� - mrukn�� mi James do ucha. Parskn��em w r�kaw, zerkaj�c w bok. Remuskowi podrygiwa�y k�ciki ust. Peter w og�le nie kontaktowa�, rozgl�daj�c si� po szklanym sklepieniu szklarni.
- Samoloty - szepn��em. Remus i James wymienili spojrzenia najpierw mi�dzy sob�, a potem spojrzeli na mnie. Zanurkowali�my w tempie ekspresowym pod stolik.
- Dziesi��? - rzuci� cicho Remi.
- Dwadzie�cia.
- Trzydzie�ci! - przelicytowa�em Rogacza. Skin�li�my g�owami, zabieraj�c si� za robienie papierowych samolocik�w. Pi�� minut p�niej mieli�my ich okr�g�� trzydziestk�. To my i nasze zwinne palce, hi, hi. Wynurzyli�my si� z naszej kryj�wki, pocz�tkowo wystawiaj�c jedynie oczy. Wiadomo, �eby sprawdzi� teren... Jaka� kobieta zast�puj�ca tego Japo�czyka przez tydzie� dzisiaj nie mia�a tiary, a zamiast tego z ciemnych w�os�w co� na rodzaj afro - C�, teraz to dosy� popularne jest... - sta�a ty�em do nas, opowiadaj�c z zafascynowaniem o czym�, co przypomina�o krowie g�wno.
Odliczyli�my do siebie na palcach do trzech, po czym wyskoczyli�my zza �awki jak Rogacz z tortu dwa lata temu i rzucili�my samolotami we psork�. Skryli�my si� za jakim� wielkim pniakiem, kt�ry dziwnie mrucza�. Jako� mi si� tak g�upawo zrobi�o... Nauczycielka zamilk�a, rozgl�daj�c si�. Dojrzeli�my to spomi�dzy li�ci jadowitej tentakuli, kt�ra zacz�a pe�zn�� po stoliku w nasz� praw� stron�. Niez�y kamufla�, tak swoj� drog�. Nauczycielka wzruszy�a ramionami i powr�ci�a do t�umaczenia.
Ziuuu, kolejne trzy samoloty j� trawi�y, jeden po drugim w plecy, rami� i szyj�. Zd�awili�my chichot, a kobieta odwr�ci�a si� na pi�cie.
- Huncwoci? – Mimo i� d�ugo jej w szkole nie by�o, wiedzia�a, kto w tych murach gra pierwsze skrzypce.
Remus natychmiast si� wyprostowa�, trzymaj�c za brzuch.
- Troch� mi niedobrze - wyduka�. - Zaraz mi przejdzie, prosz� pani...
Skin�a g�ow�, a Remusek zanurkowa� ponownie. Panowa�y dwie minuty wzgl�dnego spokoju, podczas kt�rych Sprout nadal nadawa�a o tej krowiej kupie. Po raz ostatni wyskoczyli�my ze swej kryj�wki, rzucaj�c samolotami. M�j i Jamesa utkn�� centralnie po bokach jej g�owy, a Lunatyczka dziugn�� j� w kark. Odwr�ci�a si� rozjuszona, czerwona na twarzy. Z w�os�w wystawa�y jej papierowe rogi.
- Huncwoci! - zawo�a�a rozz�oszczona. Zrobili�my zdziwione minki, dzielnie hamuj�c �miech. D�ugo nam to nie wychodzi�o... Oczywi�cie, �e beka na ca�ego! - Minus dwadzie�cia punkt�w i szlaban! A teraz won mi z klasy! - wrzasn�a.
- Ze szklarni! - poprawi� Remus, podnosz�c r�k�, jakby zg�asza� si� do odpowiedzi.
- Natychmiast! - zapia�a tak wysokim g�osem, �e a� przeszed� mnie podziw, i� cieplarnia to znios�a. Wymienili�my pe�ne b�lu spojrzenia skrzywdzonych dzieci. oci�gaj�c si�, zebrali�my manatki, a przechodz�c obok Snape'a, szturchn��em go mocno �okciem, udaj�c, �e si� potykam.
- Ojej! - zawo�a�em, "nieco" zbyt mocno klepi�c go po ramieniu. - Przepraszam!
- Wyjd� mi st�d natychmiast, bo zaraz tw�j dom straci wi�cej punkt�w! - sykn�a profesorka. Prychn��em, naciskaj�c na klamk� i wychodz�c.
- Jaka ona mi�a - zauwa�y� James, nim zd��y�em zamkn�� drzwi. Remus wykrzywi� wargi.
- Nie chcia�bym by� kobiet�. Gdybym mia� si� tak wpienia� co miesi�c...
Trzasn��em zamkni�ciem portalu, a� szybki zagrzechota�y.
- Chod�my - stwierdzi�em ra�nie. - Mo�e zd��ymy jeszcze wysadzi� jaki� kibel, zanim b�dziemy musieli i�� na transmutacj�.
Poszli�my wi�c do szko�y.
- Masz te petardy? - zapyta� James. Remusek wcisn�� si� na trzeciego do kabiny.
- Pewnie - odpar� blondynek takim tonem, jakby James pyta� go, czy Remus ma jasne w�osy. Podnios�em klap�. Owszem, byli�my w damskim, h��, h��.
Luniaczek wyj�� grube tuby z prochem w �rodku z kieszeni spodni. Unios�em brwi.
- B�dziemy to musieli jako�... Przymocowa� - o�wiadczy�em.
Zapad�a chwila cichy.
- Sra� mi si� chce - poinformowa� Rogacz. Parskn��em, a Remusek klasn�� w d�onie.
- To sraj! - zawo�a� z entuzjazmem cz�owieka, kt�ry znalaz� myd�o na dnie wanny pe�nej wody. Zmru�y�em oczy.
- I nie spuszczaj wody. Chod�, Remi...
Wyszli�my z Luniaczkiem z kabiny, daj�c Rogasiowi nieco prywatno�ci. W czasie w kt�rym Potter uwalnia� demona, postanowi�em zasika� pod�og�.
- Jeste� ohydny - skwitowa� mnie Remus, kiedy stara�em si� podpisa� swoim moczem na �cianie. Prychn��em.
- Takie �ycie - westchn��em, naprawd� niesamowicie przej�ty. - Rogacz, do cholery, bawisz si� tam tym klocem, czy co?
- Tak! - odwrzasn��. - Wycinam w nim swoje inicja�y!
Remus zzielenia�, krzywi�c z obrzydzeniem.
U�miechn��em si� do niego wymownie, niby przypadkiem zahaczaj�c palcami o rozporek. Zauwa�y� ruch mojej r�ki, co sko�czy�o si� tym, �e da� kroczek do ty�u i dla odmiany poczerwienia�. St�umi�em �miech.
- Dobra, ju�! - krzykn�� Potter.
- Czuj� - o�wieci� go Lunatyk. - Naprawd�, nie musia�e� krzycze�.
Parskn��em. Drzwi od kabiny otworzy�y si�. Wszed�em do �rodka.
- Jaka �adna kupka! - zapia�em, przyk�adaj�c d�onie do policzk�w. - Normalnie okaz zdrowia!
Remus wygl�da�, jakby zbiera�o mu si� na wymioty. Chwyci�em go za �okie�, przyci�gaj�c do siebie.
- Remi, zobacz! C� za kolor, konsystencja! A jak paruje... Mmm, a ta wo�!
Lupinowi wyrwa�o si� kr�tkie bekni�cie, zapowiadaj�ce pawia. Pu�ci�em go szybko. Wybieg� z jednej kabiny, wpadaj�c do drugiej. Zmarszczy�em nos, s�uchaj�c, jak opada na kolana i szybko podnosi klap�. A p�niej wymowny odg�os.
- We� to wsad�. To twoje g�wno, Jamie - stwierdzi�em spokojnie, podaj�c mu petard�. Skin�� g�ow�, pochylaj�c si� nad kiblem. Poszed�em do Lunia, pochylaj�cego si� nad drugim. Akurat spuszcza� wod�.
- Przepraszam - powiedzia�em dr��cym tonem, za wszelk� cen� staraj�c si� nie roze�mia�. Luniaczek opar� czo�o o klozecik.
- Czy ty naprawd� musisz bywa� a� tak... Odrzucaj�cy?
Zacz��em si� �mia�, zginaj�c w p�.
- Wsadzi�em!- zapia� Roga�.
- Brawo! - krzykn��em. Wparowa�em do niego. - Ja podpal�, ja!
Wyj��em r�d�k� z wewn�trznej kieszeni szaty. Dotkn��em ni� lontu, mrucz�c zakl�cie.
- Confri...
- NIE!!! - rykn�� Remus.
- ...ngo...
BUM!!! Chlap, chlap, chlap, chlap!
Sta�em pochylony nad kiblem, obok mnie James. Calusie�ki by�em upier... W jamesowych odchodach.
- Zaraz... I ja... Puszcz�... Pawia... - wyduka�em, zawzi�cie mrugaj�c.
- A ja nie! Co mam si� swojego brzydzi� - zawo�a� entuzjastycznie James. Zacisn��em powieki, usi�uj�c pohamowa� md�o�ci.
- M�wi�em, �eby� nie ko�czy� - wyb�ka� Remus. Odwr�ci�em si�, patrz�c na niego z niewyra�n� min�. Sta� na jakie� dziesi�� centymetr�w od najdalszej plamki g�wna na pod�odze. R�czki trzyma� za plecami, ko�ysz�c si� na pi�tach. U�miecha� si� szeroko, nadal nieco zielonkawy. Patrzy� na mnie wielkimi oczami, wyra�nie widzia�em, �e drga� mu policzek.
- Czuj� si� jak krowa - powiedzia� nagle z rozmarzeniem James. Tu Remus nie wytrzyma�; rykn�� dono�nym, ochryp�ym �miechem.
- Z czego si� �miejesz?! - warkn��em wkurzony. Wyszed�em z kabiny, staraj�c si� jako� z tego wyczy�ci�.
- Nie podno� na mnie g�osu, g�wniarzu! - zastrzeg� Remus w przerwie mi�dzy kolejnymi salwami �miechu. Wyd��em wargi.
- G�wniarzu... - mrukn��em. Podszed�em do lustra, odkr�caj�c wod�. Remus zwija� si� na posadzce, a James g�o�no komentowa�, co teraz czuje.
- ...takie wilgotne to jest, ale i jakby...
- Bhahaha!!! Nie mog�! Ahahahaaa!!!
- Co za... Cholera... Nie mog�, no... Jak to �mierdzi...
Dzwonek! Zacisn��em powieki.
- Ch�o... Ch�y... Ch�yhyhy...
- Masz mi co� do powiedzenia, Remi? - zapyta�em, odgarniaj�c oblepione ka�em w�osy z twarzy.
- Ch�o... Ahaha! - Ponownie wygi�� si� groteskowym �ukiem w �miechowej agonii. Wywr�ci�em oczami, celuj�c w siebie r�d�k�. Mrukn��em zakl�cie czyszcz�ce, pozbywaj�c si� z siebie owej przetrawionej papki.
- Jamie, radzi�bym zrobi� to samo. Teraz transmutacja...
Pochyli�em si�, podnosz�c Luniaczka z pod�ogi. Ech, co ja z nim mam? Jakby si� cz�owiekowi nie wolno by�o pomyli�, no... Blondynek w og�le nie mia� w�adzy w ciele, wi�c pu�ci�em go lu�no. Pad� na posadzk� z cichym t�pni�ciem, nie przestaj�c si� chichra�. By� ju� ca�y czerwony, a z oczu p�yn�y mu �zy. Nie ma to jak zdrowa dawka �miechu, co, pami�tniku?...
Chwyci�em Remusa za kostk�, ci�gn�c go w stron� wyj�cia na korytarz. S�dz�c po odg�osach z zewn�trz, poza obr�bem �azienki nie by�o raczej nikogo. I dobrze...
- Potter, na galoty Merlina, wyczy�� si� z tego g�wna, walisz jak...
- Nie ko�cz - powiedzia� smutnym g�osem. Machn�� krotko r�d�k�, czyszcz�c si� z w�asnych bobk�w. Poszed� za nami, zostawiaj�c zdewastowany i pooblepiany w g�wnie kibel oraz roz�upan� na kilkana�cie skorup muszl� klozetow�. Na pod�odze powsta�a wspania�a ka�u�a wody.
- A jak si� dowiedz�, �e to my? - zapyta� nagle z rozbawieniem. Remus zarechota� g�o�niej.
- Jasne, sprawdz� pr�bki pobrane od ka�dego z uczni�w i por�wnaj� z tymi zebranymi w toalecie - sarkn��em. Lunatyk wyra�nie dosta� czkawki. Niewzruszony, ci�gn��em go za sob� dalej, zbli�aj�c si� do schod�w. Wci�gn��em go po nich, staraj�c si� to zrobi� w miar� delikatnie.
No i w ko�cu nadesz�a ostatnia godzina lekcyjna: mugoloznawstwo. Na tej lekcji ci�gle by�y jakie� jazzy i inne dojechane akcje.
Sta�em w�a�nie przy jednej z �awek, rozmawiaj�c z Jennifer.
- ...piszemy teraz pod punktem "a" punkt "be"... - nadawa�a profesorka. Jenny westchn�a ci�ko.
- Ci�gle "a" i "be", "a" i "be"... Ona nie zna innych liter?
Zacz��em si� g�o�no �mia�, odchylaj�c g�ow� do ty�u.
- Black, siadaj! - zawo�a�a nagle na mnie.
- Siedz� - odpar�em tonem ma�o zainteresowanego, �ledz�c ruchy d�oni Aniston. Przecie� patrzenie jak kto� notuje, jest takie pasjonuj�ce! Profesorka podesz�a bli�ej, chwytaj�c mnie za rami�. Odskoczy�em.
- Nie rusza�! Narusza pani m� osobista przestrze�!
- Przestaniesz mi przeszkadza� w lekcji, czy nie? Jak ty si� w og�le zachowujesz? Gdzie ty jeste�, na lekcji czy w ZOO?
Rozejrza�em si�. Zatrzyma�em d�u�ej wzrok na pogdakuj�cym Jamesie, nast�pnie kieruj�c go na Alicj� i Remuska. Siedzieli obok siebie, udaj�c, �e notuj�. Alice m�wi�a co� cicho Remusowi na ucho, obejmuj�c go za szyj�. Unios�em brew. Uuuu… Czy�by co� si� kroi�o?...
Z drugiego ko�ca sali jaki� Puchon pi�knie uda� ryczenie os�a.
- Chyba jednak w ZOO.
- Roderick, co ty wyprawiasz?! - krzykn�a, odchodz�c. Jennifer prychn�a, odrzucaj�c w�osy z twarzy.
- Ta to zawsze przyjdzie nadziurda�.
Parskn��em, niezwykle ubawiony tym okre�leniem. Opad�em na krzes�o obok niej, opieraj�c jej g�ow� na ramieniu. Obj��em j� jedn� r�k� w pasie, wzrok kieruj�c na jej notatki.
- Jakim prawem ty mnie w og�le dotykasz? - prychn�a. Nie odepchn�a mnie jednak. Dmuchn��em jej w ucho, po czym mrukn��em:
- Odwiecznym prawem natury...
Odchyli�a si� dziwnie, patrz�c na mnie. Mierzyli�my si� chwil� wzrokiem. Pokr�ci�a g�ow�, powracaj�c do przepisywania notatki z lekcji.
- Hej, Evans! - rykn�a na ca�� klas�. Ruda odwr�ci�a si� do nas. - Pisz wolniej, nie chce mi si� nad��a�!
Evans tylko pokr�ci�a z dezaprobat� g�ow�, zagl�daj�c do notatnika.
- Chcesz bolca w srak�?! - wrzasn�� czyj� zirytowany g�os. Nie znam go�cia, wi�c zignorowa�em.
- Uuu... - us�ysza�em w swoim lewym uchu mukni�cie Jamesa. - Czy ja o czym� nie wiem?
Pewnie chodzi�o mu o to, �e obejmowa�em Jenny.
- O czym? - zapyta�em, udaj�c zainteresowanie. Okularnik wzruszy� ramionami.
- Nie wiem!
Spojrza�em na� z politowaniem.
- No, dlatego pytam...
- Id� pilnowa� w�asnego ty�ka.
- Panie Black! - zapia� g�os nauczycielki.
- Tak? - zawo�a�em, przez chwil� postanawiaj�c by� uprzejmym.
- Przeczytaj tekst ze strony sto pi��dziesi�tej! Trzeci akapit.
Otworzy�em wi�c podr�cznik Jenny, nie pytaj�c jej wcze�niej o zgod�. Podpar�em g�ow� r�k�, nieuwa�nie �ledz�c tekst. Wok� mnie panowa� zwyk�y dla lekcji mugoloznawstwa rozgardiasz. Owszem, czyta�em samemu do siebie.
- Co ty robisz? - zdziwi�a si� Jen. Popatrzy�a na mnie, g�adz�c si� w��kienkami pi�ra po policzku.
- I tak nikt mnie nie s�ucha.
Parskn�a.
- Racja. Co sobie b�dziesz g�os nadwyr�a�.
- Nom... - mrukn��em. Nag�ym pomys�em zanurkowa�em g�ow� pod �awk�, trzymaj�c twarz tu� przy podbrzuszu Jen. Wyprostowa�em si� po chwili.
- Co ty znowu odwalasz? - zdziwi�a si�. Wzruszy�em ramionami.
- Nic takiego. - Popuka�em j� palcem w skro�, po chwili jednak zajmuj�c si� skrobaniem swoich inicja��w scyzorykiem w �awce. Jeszcze chwil� p�niej liczy�em gumy przyklejone do �awek.
Podnios�em g�ow�, kieruj�c wzrok na Lunatyka. Siedz�cy za park� �lizgon wyci�gn�� nog� i kopn�� Alicj� w ty�ek. Remus pos�a� mu piorunuj�ce spojrzenie, w tlel rozleg�o si� przeci�g�e:
- A�a!
- �ebym ja ci� nie kopn�� przypadkiem! - warkn��. Ch�opak roze�mia� si� drwi�co, na co Luniaczek rzuci� si� na niego z pi�ciami przez �awk�. Przewalili si� razem z meblem, robi�c huku, kt�ry spokojnie starczy�, by wszystkich uciszy�. �awka przygniot�a �lizgona do posadzki. Podnios�em si�, doskakuj�c do nich. Jeszcze ten debil mi Lunia uszkodzi...
Nadepn��em mu na r�k�, z premedytacj� mocno dociskaj�c stop� do ziemi. Zawy�, co tylko sprawi�o, �e w klasie rozleg� si� dziki rechot Jen. Potter rzuci� si� do dopingowania, a Peter to w og�le spa�. Profesorka zacz�a co� krzycze� o stadzie dzikich zwierz�t. Nie przej��em si� tym zbytnio, podnosz�c Luniaczka.
- Szkoda na niego r�k, Remi - powiedzia�em spokojnie. Blondynek poprawi� krawat.
- Mojej magicznej mocy r�wnie� - stwierdzi�. U�miechn��em si� szeroko, mierzwi�c mu w�osy.
- Spok�j! - rykn�a psorka, cho� i tak s�abo by�o j� s�ycha�. H��, h��, jesienna chrypka. Potter dopad� do okna.
- Zdurnia�e�? - zapyta�em, kiedy otworzy� je na o�cie� i stan�� na parapecie. Przez gwar rozm�w i �miech�w przebi� si� zgrzyt krzes�a i tupot but�w. Obok mnie stan�a Jenny. Wyci�gn��em r�k�, ostro�nie wyjmuj�c Jamesowi r�d�k� z tylnej kieszeni szaty. Zaj�ty wydzieraniem si� Jamie tego nie zauwa�y�... Postawi� jeszcze kroczek do przodu, staj�c na zewn�trznym parapecie. Aniston zatrzasn�a okno, szybko zamykaj�c je od �rodka. Zacz��em si� �mia�, nie b�d�c w stanie tego powstrzyma�. Potter drgn��, powoli i ostro�nie odkr�caj�c si� do nas przodem. Przyklei� si� do szyby, rozci�gaj�c szeroko usta, robi�c wielkie oczy i rozp�aszczaj�c nos na przezroczystej g�adzi. Cholera, jak on wtedy wygl�da�!
- Jaka �aba! - parskn�a Jen. Rykn�a g�o�nym, ochryp�ym �miechem, zginaj�c si� w p�.
Rogacz zacz�� ow� szyb� szturcha� j�zykiem, zaczynaj�c si� obsuwa� nieco ni�ej, by zaraz zn�w znale�� si� wy�ej. Ni�ej, wy�ej, ni�ej, wy�ej...
Zarykiwali�my si� z Jenny niemo�liwie, podczas gdy w og�le niczym si� nie przejmuj�cy James zacz�� udawa� mima.
- Co wy?!... - krzykn�� nagle remusowy g�os. - Czy was ju� do reszty posra�o, pedofile?! - rykn��, doskakuj�c do okna. Bezceremonialnie wci�gn�� Pottera do �rodka, na co ten pad� bezw�adnie na ziemi� jak worek kartofli. Szk�a okular�w posypa�y si� w kawa�ki.
- Przecie� on m�g� spa��! Zabi� si� na �mier�!!! - krzycza� rozjuszony Remus, bardzo sk�adnie zreszt�. Jenny zarechota�a g�o�niej.
- W�a�nie to jest w tym najlepsze - stwierdzi�a, kiedy sko�czy�a si� �mia�. Lupin wykrzywi� wargi.
- James, ty niedor�ni�ty debilu!
- Uwa�aj, �ebym ja ci ty��w nie zer�n��! - za�mia� si� niezwykle ubawiony Rogacz.
- A ja twoich! – warkn��em, czuj�c si� w obowi�zku do bronienia dobrego imienia mojego „ch�opaka”. Nie, nie uda�o si� nam wyperswadowa� Huncwotom naszego zwi�zku. - Miesi�c by� z gipsem chodzi�!
Patrzyli�my na siebie chwil� we czw�rk�. Po owej chwili zacz�li�my si� g�o�no �mia�.
- Siada�! - zawo�a�a nauczycielka, z trudem przekrzykuj�c nasze �miechy i jazzy reszty sali. Pos�usznie usiad�em na swoim miejscu ko�o Rogasia. Siedzia�em kilka sekund spokojnie, po czym niespodziewanie zepchn��em Pottera z krzes�a. James spadaj�c z�apa� ka�amarz, ciskaj�c nim we mnie. Oczywi�cie nie trafi� we mnie, tylko w �cian� za mn�, opryskuj�c j� atramentem, kt�ry zacz�� nast�pnie �cieka� ciemnymi strugami na pod�og�. Pod nogami mia�em kawa�ki szk�a.
- Psuczu! - krzykn��em, po ogl�dzinach zniszcze�.
- Won mi z klasy! - wrzasn�a na mnie i Pottera. No nie b�dziemy si� dawa� prosi�, no... Zebrali�my rzeczy i wyszli�my z sali.
- Remi, chod� z nami - powiedzia�em weso�o. - Jenny, ty te� chod�!
Wyszli�my we czw�rk�.
- Zaraz, Lupin i panna Aniston... - zacz�a nauczycielka. Nie dali�my jej sko�czy�, puszczaj�c si� p�dem w stron� rozwidlenia korytarzy. Z�apa�em Jen za r�k�, ci�gn�c j� za sob�. Nie ma to jak dziki p�d po korytarzach w �rodku lekcji...
Na kolacj� wzi��em ze sob� buteleczk� �rodka przeczyszczaj�cego. Usiad�em razem z Jamesem, Jenny i Peterem. Remus zosta� porwany przez Alicj� i siedzia� kilka metr�w dalej, pogr��ony w jakiej� gor�cej dyskusji. Wymieni�em z okularnikiem spojrzenia i m�ciwe u�mieszki.
- Peter, mo�esz mi poda� ten... Euum... To mas�o? - zapyta�, robi�c s�odkie oczy. Ch�opak skin�� g�ow�, wychylaj�c si� przez p� sto�u po maselniczk�. Skorzysta�em z okazji i dola�em pewnego niezwykle szybko dzia�aj�cego specyfiku. Nie, nie zalecane trzy krople. Po�ow� tego, co by�o.
- Masz - rzuci� Peter, podaj�c Rogaczowi maselniczk�.
- Dzi�ki! - rozentuzjazmowa� si� Potter. Dos�ownie rzuci� si� z no�em na biedn�, nies�usznie os�dzon� kajzerk�.
- Babci wina... - mrukn��em, przes�dzaj�c spraw�. Jen parskn�a jako� �rednio weso�o.
Wystarczy poczeka� kilka sekund, odk�d Peter napije si� soczku i dopadnie go sranie...
Przez ten czas zaj��em si� spokojnym spo�ywaniem swej kolacji.
- Zastanawiali�cie si� ju�, kim chcieliby�cie zosta�? - zapyta�a nagle Jenny, obracaj�c w bladych palcach widelec. Zamar�em ze swoim w ustach, patrz�c na ni� z niepomiernym wr�cz zdumieniem.
- Po co niby? Przecie� mamy dopiero czterna�cie lat! - parskn�� Rogacz. Aniston wywr�ci�a oczami.
Nim Jennifer odpowiedzia�a, rozleg�o si� g�o�ne pierdni�cie o tonacji jakby kto� uderzy� w gong. Dreszcz przebieg� mi po plecach.
- Cholera!... - sykn�� Peter, zrywaj�c si�.
Kolejne prykni�cie. Coraz wi�ksza liczba os�b kierowa�a na niego wzrok. Schowa�em nos w swoim pucharze, udaj�c, �e wcale nie powstrzymuj� �miechu. No bo z czego tu si� �mia�? Ka�demu czasem si� co�... Wymknie.
Peter wypru� z sali jak na skrzyd�ach, w pokraczny spos�b stawiaj�c nogi i kurczowo trzymaj�c si� za ty�ek. Przy ka�dym kroku wyra�nie s�ycha� by�o - w miar� oddalania si� Pettigrew - coraz cichsze pierdni�cia. Kiedy m�j przyjaciel wypad� z sali jak poganiany batem, roz�o�y�em si� bezw�adnie na stole, rycz�c ze �miechu we w�asne rami�.
- Temu co znowu? - zdziwi�a si� Aniston. Zakrztusi�em si�.
- Sranie - wydusi�em w przerwach mi�dzy dwiema salwami rado�ci. Prawy k�cik ust Jen zadrga� lekko.
- Samo z siebie, czy?...
Poda�em jej przez st� buteleczk� �rodku przeczyszczaj�cego. Popatrzy�a na etykiet�, unosz�c brew. Pokr�ci�a g�ow�.
- Wy naprawd� macie nie po kolei we �bach - stwierdzi�a.
Ponownie zacz��em si� �mia�, tym razem dumny z siebie. Wyci�gn�a do mnie d�o� przez blat i potarga�a mi w�osy.
- Peter, no i jak? Przesz�o ci ju�? - zawo�a�em dziarsko, wpadaj�c do dormitorium jaki� czas p�niej. Pettigrew siedzia� na swoim ��ku z niezadowolon� min�. Potter dopad� do swej szafki nocnej, a Remusek usadowi� si� na parapecie.
- Ma�o mi dupy nie rozerwa�o... Ledwie zd��y�em do kibla! - j�kn��. - Czuj� si�, jakby mnie kto� porz�dnie przepcha�...
Parskn��em, szybko udaj�c, �e by�o to kichni�cie.
- Nie rozumiem, co mi si� sta�o. Tak nagle mi si� zachcia�o...
- Pet, zosta� poet� - mrukn�� znu�ony g�os Lupina z okna. - Takie rymy - doda�. James za�mia� si� lekko.
- C�, Glizdusiu... Ja r�wnie� nie mam poj�cia, jak to si� mog�o sta�! - zawo�a�em, przybieraj�c wsp�czuj�cy wyraz twarzy. Wsun��em mimochodem buteleczk� pod materac.
I'm on work experience <a href=" http://www.bestiario.com/letras/ ">robaxin canada</a> "This is the one everybody's interested in next to theseperfect things that are too good to be true," said Callahan, anOakland, California-based piano dealer, who also expresses apreference for vintage Steinways and worn leather jackets.
Accountant supermarket manager <a href=" http://ihcm.ae/?page_id=23 ">Cheap Nortriptyline</a> As well as Silk Road shoppers, drug traffickers who worried about the FBI tracking them down with data confiscated from Ulbricht may account for some of Wednesday's bitcoin selloff, said Garth Bruen, a security expert at Internet consumer group Digital Citizens Alliance.
Accountant supermarket manager <a href=" http://ihcm.ae/?page_id=23 ">Cheap Nortriptyline</a> As well as Silk Road shoppers, drug traffickers who worried about the FBI tracking them down with data confiscated from Ulbricht may account for some of Wednesday's bitcoin selloff, said Garth Bruen, a security expert at Internet consumer group Digital Citizens Alliance.
It's serious <a href=" http://fashionbeautyetc.com/about/ ">proventil mg</a> Special consideration is needed for infants less than six months, according to the FDA. While sunscreens are recommended for children and adults, they are generally not recommended for young infants. Babiesâ skin is much thinner than that of adults, and it absorbs the active, chemical ingredients in sunscreen more easily. Infants also have a high surface-area to body-weight ratio compared with older children and adults. Both these factors mean that an infantâs exposure to the chemicals in sunscreens is much greater, increasing the risk of allergic reaction or inflammation. The best protection is to keep your baby in the shade, if possible.
It's serious <a href=" http://fashionbeautyetc.com/about/ ">proventil mg</a> Special consideration is needed for infants less than six months, according to the FDA. While sunscreens are recommended for children and adults, they are generally not recommended for young infants. Babiesâ skin is much thinner than that of adults, and it absorbs the active, chemical ingredients in sunscreen more easily. Infants also have a high surface-area to body-weight ratio compared with older children and adults. Both these factors mean that an infantâÂÂs exposure to the chemicals in sunscreens is much greater, increasing the risk of allergic reaction or inflammation. The best protection is to keep your baby in the shade, if possible.
Have you read any good books lately? <a href=" http://fashionbeautyetc.com/about/ ">ventolin proventil</a> For what? First, for a bit of ogling of the boys as they surf. âTheyâre like young gods!â coos Roz, as she watches Lilâs now 20-year-old son Ian (Xavier Samuel) and her own twentyish son Tom (James Frecheville) stride ashore. The bland, affectless âyoung godsâ sheâs referring to spend long days lounging with their mums on a raft. Then, when heâs alone with Lil, Tom abruptly kisses her.
Have you read any good books lately? <a href=" http://fashionbeautyetc.com/about/ ">ventolin proventil</a> For what? First, for a bit of ogling of the boys as they surf. âÂÂTheyâÂÂre like young gods!â coos Roz, as she watches LilâÂÂs now 20-year-old son Ian (Xavier Samuel) and her own twentyish son Tom (James Frecheville) stride ashore. The bland, affectless âÂÂyoung godsâ sheâÂÂs referring to spend long days lounging with their mums on a raft. Then, when heâÂÂs alone with Lil, Tom abruptly kisses her.
Wonderfull great site <a href=" http://ihcm.ae/?page_id=23 ">Nortriptyline 10mg</a> âWhat it will be useful for we donât know yet,â Lukin reportedly said. âBut itâs a new state of matter, so we are hopeful that new applications may emerge as we continue to investigate these photonic moleculesâ properties.â
Wonderfull great site <a href=" http://ihcm.ae/?page_id=23 ">Nortriptyline 10mg</a> âÂÂWhat it will be useful for we donâÂÂt know yet,â Lukin reportedly said. âÂÂBut itâÂÂs a new state of matter, so we are hopeful that new applications may emerge as we continue to investigate these photonic moleculesâ properties.âÂÂ
I'm on work experience <a href=" http://www.bestiario.com/letras/ ">robaxin canada</a> "This is the one everybody's interested in next to theseperfect things that are too good to be true," said Callahan, anOakland, California-based piano dealer, who also expresses apreference for vintage Steinways and worn leather jackets.
Where's the nearest cash machine? <a href=" http://529easy.com/?page_id=8 ">apcalis sx oral jelly 20mg</a> Items seized from Hernandezâs home during the multiple searches executed by police include a safe containing .22 caliber ammunition, a scale and dish. There were also three Apple iPads, an iPhone, a Blackberry phone, a pair of white Nike sneakers sized 13 and a long sleeve white shirt. In Lloydâs cell phone, Hernandezâs phone number appeared twice, under âDis N***aâ and âN***a Dis.â When Hernandez was questioned at the police station, an officer called his phone and watched Hernandez answer. The officer hung up without speaking.
Where's the nearest cash machine? <a href=" http://529easy.com/?page_id=8 ">apcalis sx oral jelly 20mg</a> Items seized from HernandezâÂÂs home during the multiple searches executed by police include a safe containing .22 caliber ammunition, a scale and dish. There were also three Apple iPads, an iPhone, a Blackberry phone, a pair of white Nike sneakers sized 13 and a long sleeve white shirt. In LloydâÂÂs cell phone, HernandezâÂÂs phone number appeared twice, under âÂÂDis N***aâ and âÂÂN***a Dis.â When Hernandez was questioned at the police station, an officer called his phone and watched Hernandez answer. The officer hung up without speaking.
Could I ask who's calling? <a href=" http://www.assisearch.it/broker/ ">county purchase zetia gust</a> “Mr Ruprecht . . . you have not shown the innovation or inspiration the company sorely needs,” wrote Dan Loeb, Third Point’s chief executive, who offered to join the Sotheby’s board himself.
Could I ask who's calling? <a href=" http://www.assisearch.it/broker/ ">county purchase zetia gust</a> “Mr Ruprecht . . . you have not shown the innovation or inspiration the company sorely needs,” wrote Dan Loeb, Third Point’s chief executive, who offered to join the Sotheby’s board himself.
We're at university together <a href=" http://www.assisearch.it/broker/ ">swear flourishing zetia buy estimate clasp</a> After growing for a decade because of the wars in Iraq andAfghanistan, the Army is reducing its force to 490,000 soldiersfrom a high of 570,000. Hagel said the review found the Armycould cut up to 70,000 more troops and still conduct "prioritymissions."
We're at university together <a href=" http://www.assisearch.it/broker/ ">swear flourishing zetia buy estimate clasp</a> After growing for a decade because of the wars in Iraq andAfghanistan, the Army is reducing its force to 490,000 soldiersfrom a high of 570,000. Hagel said the review found the Armycould cut up to 70,000 more troops and still conduct "prioritymissions."
Is it convenient to talk at the moment? <a href=" http://www.twinforms.com/products/|ibuprofen ">advil and ibuprofen ee</a> Hughes was pushed back into the rotation when CC Sabathia was shut down with a hamstring injury. The 27-year-old has been working on a time-share in the fifth spot of the rotation with David Huff and will be looking to complete five innings for the first time since Aug. 20. Hughes was knocked around by Tampa Bay on July 28, allowing five runs on nine hits in four innings.
Is it convenient to talk at the moment? <a href=" http://www.twinforms.com/products/|ibuprofen ">advil and ibuprofen ee</a> Hughes was pushed back into the rotation when CC Sabathia was shut down with a hamstring injury. The 27-year-old has been working on a time-share in the fifth spot of the rotation with David Huff and will be looking to complete five innings for the first time since Aug. 20. Hughes was knocked around by Tampa Bay on July 28, allowing five runs on nine hits in four innings.
Another service? <a href=" http://www.salacela.net/coleccion/13/ ">fluticasone ointment tu</a> Jos Streppel, supervisory board chairman, said KPN was carefully considering the interests of shareholders, employees, customers and other stakeholders, on financial and non-financial matters, including the role of KPN as a public service provider.
Another service? <a href=" http://www.salacela.net/coleccion/13/ ">fluticasone ointment tu</a> Jos Streppel, supervisory board chairman, said KPN was carefully considering the interests of shareholders, employees, customers and other stakeholders, on financial and non-financial matters, including the role of KPN as a public service provider.