Marc siedzia� po turecku na ciemnej po�cieli przegl�daj�c jak�� ksi��k�, w do�� ciemnych kolorach pomalowanym pokoju. Mimo kasztanowego koloru �cian i mahoniowych mebli w pomieszczeniu by�o jasno i przytulnie. Okna by�y zas�oni�te jasnopomara�czowymi i troch� wyblakni�tymi, g�adkimi firankami. Po prawej stronie okna sta�y dwie p�ki z ksi��kami, po lewej szafa, na kt�rej le�a�y ��te pude�ka ze starymi rzeczami Marca. Biurko i szufladowa komoda znajdowa�y si� naprzeciw ��ka; na �cianie nad biurkiem, na korkowej tablicy by�y przybite r�ne notatki i dwa zdj�cia, a po obu stronach drzwi wej�ciowych do pokoju dwa kwiaty z ciemnozielonymi li�cikami i wisz�ce lustro w czarnej ramie. Wszystko by�o o�wietlone dwiema lampami zwisaj�cymi nad ��kiem.
Madeleine wesz�a do �rodka pukaj�c charakterystycznie trzy razy, pauza, trzy razy. Marc podni�s� g�ow�, zrywaj�c si� z ��ka i po�piesznie chowaj�c ksi��k�, kt�ra okaza�a si� podr�cznikiem do historii, pod ko�dr�. Madeleine wesz�a najpierw wychylaj�c g�ow� zza drzwi a p�niej w�lizguj�c si� do pokoju przyjaciela.
- Hello! – powita�a go, zamykaj�c cicho drzwi. Podesz�a do niego i przywita�a si� daj�c mu buziaka w policzek. – Sorry za sp�nienie, ale Claudy upar�a si� bym popilnowa�a chwil� ma�ej Pauli i zwia� mi autobus.
- Okey, okey – machn�� r�kami Marc. – Nie t�umacz si�. Nic si� nie sta�o.
U�miechn�� si� lekko i wskaza� jej ��ko by usiad�a, co zrobi�a. D�oni� natrafi�a na co� twardego, wi�c wsadzi�a r�k� pod ko�dr� i chwyci�a nieznany przedmiot. Wyci�gn�a go szybkim ruchem r�ki i po�o�y�a na kolanach. Zmru�y�a oczy spuszczaj�c g�ow�, Marc odwr�ci� si� do niej plecami i spojrza� w okno jakby czego� oczekiwa�.
- Bathilda Bagshot – szepn�a. Sk�d� kojarzy�a te nazwisko. Marc odwr�ci� si� b�yskawicznie. – Sk�d to masz?
Marc otworzy� usta chc�c odpowiedzie�, ale natychmiast je zamkn�� spogl�daj�c na ksi��k� dziwnym wzrokiem. Podnosz�c wzrok z podr�cznika panny Bagshot spojrza� w oczy blondynki. Ona zrobi�a oczekuj�c� min� k�ad�c d�o� na grub� ok�adk�. Co� ukrywa?
- Bagshot, Bagshot – mrukn�a Madeleine, nadal zastanawiaj�c si� nad tym nazwiskiem. – Kim ona jest? Chyba spotka�am si� z tym nazwiskiem…
Zamilk�a i r�wnie� spojrza�a na przyjaciela. Wsta�a na r�wne nogi, odk�adaj�c podr�cznik z powrotem na ��ko. Wskaza�a palcem wskazuj�cym ch�opaka.
- Jeste� czarodziejem!
- Jestem czarodziejem.
- Czystej krwi? – zapyta�a odruchowo Madeleine, cho� wcale nie zamierza�a zada� tego pytania.
- Czystej krwi – odpowiedzia� Marc, chc�c spu�ci� wzrok, ale tego nie zrobi�. – Drumstrang przyjmuje tylko czarodziei czystej krwi.
Zapad�o niezr�czne milczenie. Oboje tak stali sze�� krok�w od siebie i spogl�dali na siebie. Marc mia� troch� niet�g� min� a Madeleine zdawa�a si� zaraz wybuchn��. Nie zrobi�a tego; u�miechn�a si� i podesz�a do Marca, cho� w g�owi� mia�a istny chaos.
- Co� czu�am, �e mo�esz by� jednym z nas – obj�a go ramieniem. – W ko�cu mugolscy ‘’czarodzieje’’ nie potrafi� zmienia� koloru w�os�w.
Ch�opak wyszczerzy� z�by. My�la�, �e przyjaci�ka przyjmie to jako� inaczej, jako� bardziej wybuchowo.
- Umiem nie tylko to – podni�s� jedno rami� do g�ry i upu�ci�. – Popatrz.
Dziewczyna zdj�a r�k� za ramienia Marca. Ch�opak wzi�� g��boki wdech, zamkn�� oczy i skupi� si�. Po chwili przed blondynk� stan�a dziewczyna nier�ni�ca si� od Madeleine niczym pr�cz oczu, bo ta nieprawdziwa mia�a je szaro-br�zowe. Prawdziwa za� otworzy�a lekko usta ze zdziwienia. Kopia Madeleine zmienia�a si� w Dominica, p�niej w Patryka i jeszcze p�niej w starszego brata Marca, Wiktora.
- Matamorfomag – wyja�ni� Marc, prowadz�c Madeleine z powrotem na ��ko, zmieniaj�c si� w siebie. – Mog� zmieni� swoj� twarz, wzrost, w�osy, ale nie oczy.
- Super – zawo�a�a. – Sk�d to umiesz? Jak to zrobi�e�?
- Aaah… - zagryz� warg�. – Z tym trzeba si� urodzi�.
Teraz Madeleine zagryz�a warg� i spojrza�a w sufit.
- Dlaczego mi wcze�niej nie powiedzia�e� ze jeste� czarodziejem?
Tego pytania najbardziej si� obawia�. Zakry� twarz d�o�mi, zaciskaj�c mocno powieki. My�l, g�upi, my�l! – pop�dza� si�. – Odpowiedz, nic si� nie stanie. Po prostu to powiedz i koniec. Odci�gn�� d�onie od twarzy i jednym tchem powiedzia�:
- To-dla-twojego-dobra-Nie-wiem-po-co-i-dlaczego-ale-powiedzieli-mi-�ebym-si�-nie-ujawinia�.
- Kto ci to powiedzia�? – spu�ci�a wzrok z sufitu na niego.
- Rodzice. Kiedy si� pierwszy raz poznali�my przysz�a do nas taka jedna kobieta – zn�w zakry� twarz d�o�mi, pr�buj�c sobie przypomnie�. – Mieli�my wtedy pi�� lat, pami�tasz? … Czarnow�osa kobieta sz�a zat�oczonymi ulicami Londynu. Za r�k� trzyma�a pi�cioletniego ch�opca, swego synka. Na ramieniu wolnej r�ki podskakiwa�a czarna torebka. Jej zielone oczy omiata�y wystawy sklepowe i twarze ludzi dooko�a. Jej wzrok na moment napotka� zimne szare oczy przygn�bionej, bladej kobiety. Zatrzymuj�c si� nagle czarnow�osa chc�c uchwyci� ponownie te znajome spojrzenie, ale owa kobieta znik�a.
Ma�y ch�opiec r�wnie� patrzy� na blad� kobiet�. Jednak nie spuszcza� jej z oczu a ona przybli�a�a si� do niego bli�ej przenikaj�c przez zaj�tych przechodni�w. By�a duchem, a raczej cz�stk� duszy jeszcze �yj�cej na tym �wiecie. Wyci�gn�a do niego r�k� a on do niej, lecz zanim zd��yli za nie chwyci� kobieta rozp�yn�a si� a d�o� ch�opca chwyci� jego starszy brat…
- Yhy…
- Wtedy jeszcze nie rozumia�em ze jestem czarodziejem. Pods�ucha�em ich rozmow� przypadkiem. Gdy podros�em rodzice powiedzieli mi, �e mam ci nic o tym nie m�wi�. Ale ja wiedzia�em ze nie mog� ci powiedzie�. Ta kobieta m�wi�a straszne rzeczy – podni�s� g�ow� uderzaj�c d�o�mi w kolana. – Teraz wydaje mi si� to troch� �mieszne. To, co m�wi�a ta kobieta… Wiesz, kim jeste� i kim ja jestem i jako� si� nic nie sta�o. Nic z tego nie rozumiem…
Zamilk�. Madeleine nie odzywa�a si�, ale Marc kogo� jej teraz przypomina�. Nie rozumia�a wiele rzeczy, jak i on teraz nie rozumie, nie rozumie siebie, on nie rozumie…
- Jutro wyje�d�am do kolegi na reszt� wakacji – zacz�a markotnie Madeleine rzucaj�c zdanie ni z gruszki, ni z pietruszki. – Mo�emy si� spotka� na Pok�tnej przy robieniu zakup�w.
Marcowi odpowiada� ten obr�t zda�. Kiwn�� g�ow�.
- Jako� si� spiszemy. Wy�l� ci sow� – na jego twarzy pojawi� si� lekki u�miech. – A mo�e… Ale to do ustalenia… Bo wiesz… Mecz…
- Mecz? – usiad�a na skraju ��ka. – A no tak…
- Mo�e jednak si� spiszemy p�niej…
Po kwadransie Madeleine wysz�a. Czu�a si� bardzo dziwnie. Mo�e wola�aby nie wiedzie�, kim jest Marc. Nie, to nie to! Po prostu czu�a, �e co� jej grozi. Te CO� mo�e zagra�a� nie tylko jej, ale i jej najbli�szym.
Id�c tak ulicami o�wietlonymi s�abo �wiat�ami latarni zastanawia�a si� nad tym wszystkim. Nad t� ca�� Imienniczk�, Williamem, nad swoim pochodzeniem.
Zatrzyma�a si�.
Dotkn�a sztywnymi palcami g�owy powoli zamykaj�c powieki. Nie mo�esz tak my�le�! – krzykn�� g�osik w jej g�owie. – Po prostu nie mo�esz!
Niebo by�o b��kitne a chmury p�ywaj�ce po nim bia�e. Nie zanosi�o si� na deszcz a na pi�kny nast�pny tydzie�. By�a niedziela a jak w ka�d� niedziele rodzina zamieszkuj�ca niewielki, drewniany domek w g�rach sz�a na msz� do ma�ego ko�cio�a.
Pi�cioletnia dziewczynka nie czu�a si� w nim dobrze. Nie znosi�a niedzieli z tego wzgl�du, �e musia�a si� modli�. Te niewielkie pomieszczenie mieszcz�ce nie wi�cej jak pi��dziesi�t os�b, bardzo ja przera�a�o. Nie znosi�a tego miejsca, ale niestety trafi�a do tak religijnej rodziny…
Ksi�dz wykona� w powietrzu d�oni� znak krzy�a a wszyscy spu�cili g�owy i nie podnosili jej dop�ki proboszcz nie wyszed�. Po kilku minutach mieszka�cy zacz�li si� zbiera� do wyj�cia.
- A Madeleine znowu si� nie modli�a – zawo�a� ma�y ch�opczyk, podskakuj�cy naoko�o rodzic�w, wskazuj�c palcem na Madeleine. – Widzia�em, ona si� nie modli�a.
Ojciec Charliego, bo tak nazywa� si� ch�opczyk, zerkn�� na c�rk� z u�miechem. Ona nie odwzajemni�a tego gestu, id�c wiejsk� drog� �wawo. Charlie przez ca�� drog� wypomina� nie modlenie si� siostrze a ona go ignorowa�a.
Gdy zza g�ry wynurzy� si� ich dom Charlie pop�dzi� biegiem ku niemu, potykaj�c si� o kamienie i piach. By� to ch�opak niewiele wy�szy od siostry. Liczy� sobie siedem lat. By� dzieckiem z porywczym temperamentem, ufnym spojrzeniu i skar�eniu. Lubi� zwala� wi�kszo�� win na Madeleine, w co rodzice nie za bardzo wierzyli, bo Madeleine przez ca�y czas przesiadywa�a w swoim pokoju. Tak jak rodzice mia� piaskowy kolor w�os�w i szaro-niebieskie oczy. Wsz�dzie by�o go pe�no.
Pewnego r�wnie� pi�knego dnia blondynka siedzia�a na b��kitnym fotelu w salonie. Amelia krz�ta�a si� po kuchni a Alfred czyta� w kuchni gazet� popijaj�c kaw�. Charlie podskakiwa� nad fotelem, na kt�rym siedzia�a jego siostra.
- Wiem, �e potrafisz – szepta� z�o�liwie. – Poka� to jeszcze raz, albo powiem o wszystkim tacie. Pami�tasz jak zdenerwowa� si� jak to zrobi�a�?
Madeleine nie zapomnia�a tego dnia.
- Maddie, no, zr�b to jeszcze raz! – powiedzia� teraz rozkazuj�cym tonem.
Dziewczynka pokr�ci�a g�ow�. Ten maluch zaczyna� j� powoli wnerwia�.
- Ta… Aaaah…
Dooko�a �widrowa�y p�omienie ognia. Zjawi�y si� tak szybko… Charlie uciek� do kuchni, kt�ra r�wnie� zacz�a p�on��. Zdezorientowana dziewczyna zerwa�a si� z fotela z przera�on� min�. Rozgl�da�a si� na boki szukaj�c jakiej� drogi ucieczki. Zastanawia�a si�, jakim cudem ogie� tak szybko si� rozprzestrzeni�. Nic nie zrobi�a…
- Nic nie zrobi�am – pisn�a.
Zakry�a d�o�mi twarz. Nie wiedzia�a, co zrobi�. Czeka� na �mier� w p�omieniach…
Nie zauwa�y�a, �e przez okno do �rodka wgl�da pewien m�czyzna, kt�rego twarzy nadal nie mog�a sobie przypomnie�. (..)
- Nic nie zrobi�am! – krzycza�a Madeleine przez sen, wymachuj�c d�o�mi. – Nic nie… yyy…
Otworzy�a nagle oczy. Jej usta by�y zakryte przez czyj�� d�o�. Severus wyprostowa� si�. Madeleine usiad�a na ��ku oddychaj�c ci�ko. Na ciele nadal czu�a p�omienie ognia.
- Z�y sen? – zapyta� jakby od niechcenia.
- Wspomnienie.
M�czyzna wyda� z siebie bezg�o�ne ‘’aha’’. Dziewczyna spojrza�a w okno, co oznacza�o koniec rozmowy. Severus jednak usiad� na skraju jej ��ka, a ona przyci�gn�a kolana do brody i opatuli�a je r�kami. Co� jej m�wi�o, �e opiekun nie zako�czy� rozmowy.
- Id� si� ubra� – zdecydowa�a. Nie czekaj�c na odpowiedz podnios�a si� z miejsca, z�apa�a kosmetyczk� i wczoraj naszykowane na dzisiaj ubranie i wparowa�a do �azienki zatrzaskuj�c za sob� drzwi.
Severus ukry� twarz w d�oniach.
Nie do ko�ca zrozumia�am, co m�wi m�j opiekun. Siedzia�am przy stole w kuchni zajadaj�c p�atki z jogurtem naturalnym. Kiwa�am g�ow� w przerwach, gdy Severus patrzy� na mnie przelotnie. Chyba nadal nie przyjmowa�am do wiadomo�ci pewnych fakt�w. Przeczuwa�am jednak, �e dzieje si� co�, co dzia� si� nie powinno. Opiekun wydawa� si� by� jaki� spi�ty i pe�en obaw. Chodzi� zamy�lony… Mo�e mia� du�o na g�owie. W Hogwarcie mia� odby� si�, jakich Turniej Tr�jmagiczny, a z tego, co us�ysza�am w Ministerstwie mia�o to by� wielkie wydarzenie. A na dodatek szykowa� si� mecz quidditcha.
Nie wiedzie�, czemu Lucjuszowi bardzo zale�y bym na tym meczu si� pojawi�a. Draco od pocz�tku lipca wysy�a do mnie sowy z pytaniem czy nie mia�abym ochoty na owy mecz si� z nimi wybra�. Bli�niacy Martin r�wnie� pisz�; najwidoczniej bardzo im zale�y na spotkaniu ze mn�. Wczoraj odwiedzi�a nas ich matka i Narcyza.
- S�uchasz mnie, Madeleine? – przerwa� moje przemy�lenie Severus.
- Jasne, �e s�ucham – powr�ci� mi dobry humor. – My�lisz, �e warto obejrze� ten mecz?
i need help writing an essay https://essayhelpeth.com/ - help with essay papers help me with my essay <a href="https://essayhelpeth.com/#">mba essay help</a> essay writing help
definition essay help https://essayhelpeth.com/ - cheap essay help custom essays essay help <a href="https://essayhelpeth.com/#">п»їbuy essay</a> online essay writing help
help with essay https://essayhelpeth.com/ - help me write a essay admissions essay help <a href="https://essayhelpeth.com/#">essay paper writing help</a> english essay helper
academic essay writer https://essaywritergfbk.com/ - essay writers net write my essay cheap <a href="https://essaywritergfbk.com/#">Who wants to write my essay</a> how to write my college essay
write my essay org https://essaywritergfbk.com/ - best essay writers online essay writer program <a href="https://essaywritergfbk.com/#">who can i pay to write my essay</a> write my essay students
online help with essay writing https://essayhelpeth.com/ - buy essays for college argument essay help <a href="https://essayhelpeth.com/#">national honor society essay help</a> definition essay help
how to be a better essay writer https://essaywritergfbk.com/ - write my essay review academic essay writer <a href="https://essaywritergfbk.com/#">essay writer reddit</a> the essay writer
best online essay writers https://essaywritergfbk.com/ - who can write my essay essay writer software <a href="https://essaywritergfbk.com/#">the best essay writer</a> write my essay for me cheap
antiviral drugs for flu and pregnancy how effective is antiviral medication for cold sores <a href=https://curacoronavirus.uno/#Covid-19>cura contra el coronavirus</a>, do antiviral drugs help shingles antiviral medications otc, antiviral drugs for flu xofluza. Since it was first detected in December antiviral medications over the counter somewhat successfully to tackle coronavirus. can yeast infection treatment cause spotting consult doctor online india antiviral medicine for influenza.
buy custom papers online https://buyingpaperdil.com/ - buy paper online college paper writing services <a href="https://buyingpaperdil.com/#">writing paper services</a> buying papers for college
custom paper writing services https://buyingpaperdil.com/ - paper writing services buy custom paper <a href="https://buyingpaperdil.com/#">online paper writing service</a> buy a college paper
what is an antiviral drug used for antiviral therapy for hiv <a href=https://curacoronavirus.uno/#Covid-19>cura contra el coronavirus</a>, read about transmission, incubation period, and treatment antiviral medicine for shingles side effects, some of the traffic focuses on the speed. does yeast infection treatment affect birth control HIV medications that was being tested do otc yeast infection treatments work. antiviral medication for flu uk my cigna online doctor antiviral drugs for flu nhs.