Dawno nie by�o aktualizacji. Nareszcie uda�o mi si� co� skrobn��, ale i tak tre�� nie trzyma si� kupy. Zawsze mo�na sobie wyobrazi�, �e McGonagall jest zm�czona, wi�c licz� na wasz� wyobra�nie [Metiu]
***
Dawno nie zagl�da�am do pami�tnika, ale opisywanie nudnych, rutynowych dni mija si� z celem. Dzi� mamy Gwiazdk�. Hogwart wygl�da pi�knie. Zw�aszcza drzewka choinkowe, kt�re Hagrid przyni�s� z lasu. Skrzaty domowe ju� od tygodnia szykuj� wyborne potrawy. Nie zabraknie oczywi�cie koncertu kol�dowego duch�w. Szykuje si� niesamowite przyj�cie. Prawie wszyscy uczniowie wyjechali do swoich dom�w. Zosta�o tylko kilkunastu, wi�c �wi�teczn� kolejce sp�dzimy razem z nimi przy jednym stole. Potter oczywi�cie zosta� w szkole. Biedaczek, nie ma w�a�ciwie do kogo pojecha�. Widzia�am smutek w jego oczach, gdy inni pakowiali swoje kufry i cieszyli si�, �e nied�ugo zobacz� rodzine, kt�rej Harry nigdy nie mia�. Na ca�e szcz�cie zostaje z nim pan Weaesley. Molly jest bardzo szcz�liwa, �e ch�opcy si� polubili. Fred i George Weaesley’owie przeszli dzi� samych siebie. Mo�e to wyda si� �mieszne, ale podpalili Filcha. Dzi�ki bogu Poppy zaj�a si� oparzeniami. My�l�, �e mamy wielkie szcz�cie, maj�c j� w szkole. Zw�aszcza gdy chodz� do niej tacy uczniowie jak ci dwaj. Albus zmuszony by� odj�� im po 25 punkt�w. Oczywi�cie Gryffindor na tym ucierpia�. Jestem zm�czona, pisz� bez sensu wi�c id� do ��ka. Jutro m�cz�cy dzie�.