Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Nika1310

"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)

"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla kt�rej chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker

Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w kt�rym nie znajdziesz nic opr�cz b�lu, smutku i prawdziwego życia� To nie jest kolejny pamiętnik pt. �Jestem księżniczką! Klękajcie narody!�. Życzę miłego czytania i komentowania!

[ Powr�t ]

Poniedziałek, 03 Grudnia, 2007, 20:25

-..., bo nazywasz si� Potter.

Wiem, �e jestem okropna i w og�le. Nie mam �adnego usprawiedliwienia na to, �e notka nie pojwi�a si� wcze�niej, ale brak czasu i weny... sami rozumiecie (a zw�acza Bellu�). Mam nadziej�, �e wybaczycie mi to! Notka moim zdaniem jest �rednia i w�tpi� czy Wam si� spodoba. Dedykuj� j� Bellu�, kt�ra uwa�a, �e jest dobra. Zapraszam do czytania!

***

-Co oni w tej szkole my�l�! Zadawa� TYLE na weekend?! –W ka�dy pi�tek Pansy rozpacza, �e za du�o zadaj�.
-Mus, to mus… W ko�cu po to tutaj jeste�my. –Powiedzia�am. „Min�� miesi�c od rozpocz�cia roku szkolnego” –przemkn�o mi przez g�ow�.
-Wiem, ale czemu tak du�o?! –„I zn�w zaczyna si�!”. Sz�y�my korytarzem na czwartym pi�trze. Ju� mia�am min�� zakr�t, gdy us�ysza�am znajome g�osy Lupina i Blacka. Chwyci�am Pansy za r�kaw i pokaza�am, �eby by�a cicho.
-Jak my�lisz, wypali ten plan? –Zapyta� Black. –Jest du�e ryzyko, �e wszystko mo�e pokrzy�owa� nasze zamiary.
-Wiem i dlatego potrzebujemy bardzo DU�O czasu na przemy�lenie naszego dzia�ania. –Odpar� Justyn. -Jak my�lisz Harry we�mie w tym udzia�?
-Chodzi ci o Natasz�? –„O co im mo�e chodzi�? Czy�by kolejny genialny plan?” –Nie powiniene� si� t� „aktoreczk�” przejmowa�, bo nie warto.
-Dlaczego uwa�asz, �e si� przejmuj�? –Zapyta� Lupin.
-W tamtym roku przesta�a istnie� Natasza, jak� zna�e�. Musisz pogodzi� si� z tym, �e jest �lizgonk�, dla kt�rej nie liczy si� przesz�o��…
-M�wisz to tak pewnie, jakby� zna� j� na wylot. –Stwierdzi� Justyn.
-Mo�na tak powiedzie�… -Pansy poci�gn�a mnie za r�kaw szaty i podbr�dkiem wskaza�a, �e kto� si� zbli�a. „Co powinnam zrobi�? Nie mog� tutaj sta�, bo mo�e i�� Harry lub David.” –Pomy�la�am i poci�gn�am za r�k� Pansy, i wesz�am w korytarz, gdzie przebywali Black z Lupinem. Nie by�o innej drogi ucieczki.
-Kogo moje pi�kne oczy widz�! –Krzykn�� na dzie� dobry Black, kt�ry siedzia� na parapecie opieraj�c g�ow� o szyb�. Lupin opar� si� plecami o �cian� naprzeciwko Micka. –Panna Potter i panna Parkinson.
-Musz� ciebie zmartwi�, twoje oczy nie s� pi�kne, jak Ci si� wydaje. –Powiedzia�am i ju� mia�am przej�� mi�dzy nimi, ale Black chwyci� mnie za nadgarstek i trzyma�. –Pu��!
-Dlaczego? Popatrz w nie i powiedz jeszcze raz jakie s�! –Chwyci� mnie za drugi nadgarstek i postawi� przed sob�. Pr�bowa�am si� wyrwa� z u�cisku, jednak by�am zbyt s�aba. –Patrz!
-Black! Pu�� j�! –Krzykn�a Pansy.
-Nie wtr�caj si�!
-Mick, daruj sobie! –Lupin wtr�ci� si� do rozmowy. –Zaraz ko�czy si� przerwa, przecie� mamy transmutacj�! I tak ju� mamy kilka sp�nie�.
-Co tak si� wydzieracie? –To by� David. –Mick?
-Powiedzia�em! Nie wtr�cajcie si� w to! –Wzmocni� u�cisk jeszcze bardziej. –Spadaj st�d Parkinson! Nie jeste� tutaj potrzebna!
-Ach, tak! Nie rusz� si� bez Nataszy. –Skrzy�owa�a r�ce na piersiach i czeka�a, a� mnie pu�ci.
-Powiedz jej, �eby sobie posz�a, bo musimy porozmawia� w cztery oczy. –Us�ysza�am w lewym uchu.
-Ty powiedz to do ch�opak�w. –Sykn�am. Tylko si� u�miechn��.
-Pansy, id� zaraz zacznie si� zielarstwo. Powiedz, �e �le si� czu�am i wr�ci�am do dormitorium. –Za bardzo ciekawi�o, o czym chce ze mn� rozmawia� Black.
-Natasza! On mo�e zrobi� ci krzywd�! –Zaprotestowa�a.
-Nie odwa�y si�… Id�! –Sama nie wierzy�am w to, co m�wi�.
-Ale…
-Nie ma „ale”!
-Dobrze! P�jd�, ale pami�taj, �e ostrzega�am. –Posz�a… Gdy tylko znikn�a za zakr�tem Black odezwa� si�:
-Grzeczna dziewczynka. Wymy�licie co�, prawda? –Zwr�ci� si� do ch�opak�w.
-Mick?
-Przecie� nic jej nie zrobi�! –Powiedzia�. –Je�eli Harry zapyta, gdzie jestem powiedzcie, �e spotka�am �adn� dziewczyn�. Powinno wystarczy�. –Poci�gn�� mnie w stron� przeciwn� ni� ch�opcy. Szli�my bez ko�ca, wci�� trzyma� mnie za nadgarstki.
-Pu�cisz mnie w ko�cu?
-Nie. –Uci�� i dalej szli�my w milczeniu. Prowadzi� mnie jakimi� skr�tami. W ko�cu wprowadzi� mnie do jakiej� pustej klasy. –Siadaj. –Wskaza� na �awk�, kt�ra sta�a najbli�ej drzwi.
-Dzi�kuj�, postoj�. –Powiedzia�am.
-Siadaj! –Black by� jaki� nerwowy. Poprawi�am sp�dniczk� i usiad�am we wskazanym miejscu.
-O czym chcia�e� rozmawia�? –Zapyta�am. Chodzi� nerwowo po pomieszczeniu. Wzrok mia� spuszczony. Gdy usta� przy oknie zacz��:
-Tylko mi nie przerywaj, bo i tak jest mi ci�ko o tym m�wi�. Ehhh… Jakie� trzy tygodnie temu us�ysza�em o pewnej plotce. –Prze�kn�� �lin�. –Postanowi�em dowiedzie� si� czego� wi�cej o niej. Nic nie m�wi�c Harryemu, oczywi�cie. Pocz�tkowo nie chcieli ze mn� rozmawia�, ale po tygodniu usilnych stara� dowiedzia�em si�, o co chodzi… -Odwr�ci� si� w moj� stron�. –Potter, chcesz us�ysze� dalsz� cz��? –Pokiwa�am tylko g�ow�. –Hmm… Jak to powiedzie� delikatnie?
-Najlepiej prosto, �ebym zrozumia�a. –Powiedzia�am.
-Istnieje w szkole grupka os�b, kt�ra co roku organizuje zak�ady. Bior� w niej udzia� przewa�nie ch�opacy, chocia� dziewczyny te� si� zdarzaj�.
-Nie rozumiem, co to ma wsp�lnego ze mn�.
-Potter, oni za�o�yli si� o to, kto pierwszy ciebie przeleci! –„On sobie �artuje! Prawda?!”
-Co powiedzia�e�?!
-To co s�ysza�a�! Musia�em ci to powiedzie�, bo czu�em, �e powinienem. Jeste� siostr� mojego najlepszego przyjaciela… -Powoli zbli�a� si� do drzwi.
-Dlaczego?
-Co „dlaczego”?
-Dlaczego mi to powiedzia�e�? Dlaczego akurat ja?! Dlaczego?! –Z ka�dym s�owem podnosi�am g�os. Nie mog�am, nie potrafi�am w to uwierzy�! Mo�e ch�opcy chc� wyci�� mi dowcip w z�ym gu�cie? Nie posun�li by si� do tego, chocia� ta ich rozmowa…
-Wybrali ciebie, bo nazywasz si� Potter. –Powiedzia� z r�k� na klamce. –Zrobisz z t� informacj�, co uwa�asz za s�uszne. Baj! –Tak po prostu sobie odszed�, tylko namiesza�. „Co powinnam zrobi�?!”. Wsta�am, podesz�am do okna. Zbiera�o si� na deszcz.
Usiada�am na parapecie. Moje my�li kr��y�y wok� rozmowy z Blackiem. „… bo nazywasz si� Potter” te s�owa nie dawa�y mi spokoju. By�am taka bezsilna! Nie potrafi�am logicznie my�le�. Zad�wi�cza� dzwonek na przerw�. „Zielarstwo- ostatnia lekcja na dzisiaj”. Nie chcia�am wraca� do Pokoju Wsp�lnego �lizgon�w.
Kilkana�cie minut po osiemnastej przemierza�am korytarze w drodze do loch�w. Wsz�dzie by�o pusto, poniewa� wszyscy jedli kolacj�. Ca�y czas zastanawia�am si�… „Pomy�l� nad tym jutro. Gdy obudz� si� rano znajd� jakie� rozwi�zanie.” –Pomy�la�am.

W po�owie pa�dziernika zacz�a si� akcja „przelecie� Potter”. Od mojej rozmowy z Blackiem min�y dwa tygodnie. Z pocz�tku my�la�am, �e to tylko kawa�, ale tamtego wieczoru wszystko si� zacz�o.
-Ja ju� sko�czy�am. –Oznajmi�a Pansy. Siedzia�y�my w bibliotece, mia�y�my mas� pracy. W ka�dy pi�tek staramy si� odrobi� jak najwi�cej lekcji, �eby nie zostawia� niczego na ostatni� chwil�. –Mam na dzisiaj serdecznie do��! Napisa�am ju� referat na transmutacj�, wykaz zakl�� obronnych na obron� i znalaz�am cz�� informacji na eliksiry. Ko�czysz?
-Nie. Jeszcze doko�cz� prac� na zakl�cia, a to troch� potrwa. –Odpowiedzia�am.
-To do zobaczenia w pokoju wsp�lnym. –Zebra�a rzeczy i wysz�a oddaj�c bibliotekarce niepotrzebne ksi��ki. Pochyla�am si� nad jak�� ksi��k�, gdy poczu�am mrowienie na karku. Odwr�ci�am si�. Dwa stoliki dalej siedzia�a grupa ch�opak�w z pi�tego rocznika Slytherinu. Nie odwr�cili nawet wzroku, kiedy na nich spojrza�am. „…za�o�yli si� o to, kto pierwszy ciebie przeleci!” –przypomnia�y mi si� s�owa Micka. „Ciekawe czy oni wiedz�?” –pomy�la�am. Odwr�ci�am si�. Wzi�am si� z powrotem do pracy.
-Cze��! –Us�ysza�am z prawej strony. –Mo�na si� dosi���? –By� to jeden z tych ch�opak�w. Skin�am tylko g�ow�. –Natasza Potter, prawda?
-Skoro wiesz, czemu pytasz? –Nast�pnego dnia po rozmowie z Blackiem obieca�am sobie, �e to ja wygram ten zak�ad a nie „oni”. Nie wiedzia�am jak to zrobi�, ale postanowi�am, �e „pierwszy raz” b�dzie, kiedy ja zechc� i z kim. Ch�opaczek zamiesza� si� troch�.
-Hmm… pytam tak dla pewno�ci. –Zerkn�am na niego. Jasne, kr�tkie w�osy, szarozielone oczy- mo�e jest to typ jakiej� pustej laleczki, ale nie m�j. Nie znosz� os�b, kt�re uwa�aj� si� niewiadomo za kogo. W�a�ciwie nie istnieje idea�, w kt�rym by�abym zdolna si� zakocha�. Mam dopiero dwana�cie lat! Mo�e my�l�, jak jaka� stara panna, ale taka ju� jestem i nic tego nie zmieni. Ca�y czas mnie obserwowa�. „Musz� go jako� sp�awi�” –pomy�la�am. Zacz�am pakowa� rzeczy do torby.
-Ja ju� p�jd�. Um�wi�am si� z Pansy, �e zaraz przyjd� do dormitorium. –Wsta�am, on te�.
-Odprowadz� Ciebie. W ko�cu jeste�my z tego samego domu. –„Cholera! Jak si� z tego wymiga�? Nie mam ochoty pokazywa� si� z nim. Nawet nie wiem jak ma na imi�!”. Pokiwa�am tylko g�ow�. Odda�am ksi��ki bibliotekarce i wyszli�my.
-A tak w og�le mam na imi� Jonathan. –Chyba zda� sobie z tego spraw�, �e mi si� nie przedstawi�.
-Popularne imi�. –Powiedzia�am. Dalej szli�my w milczeniu.
-Pewnie ci ci�ko w Slytherynie. Twoje rodze�stwo to gryfoni.
-Nie jest. Do wszystkiego mo�na przywykn��. –Niegrzecznie by�o nie odpowiedzie�, ale uci�� temat mo�na za pomoc� kilku s��w. Kiedy dochodzili�my do Pokoju Wsp�lnego �lozgon�w chwyci� mnie za r�k�.
-Wiesz, �e jeste� pi�kna? –Zapyta�. Czu�am, �e si� rumieni�. By� to odruch, kt�rego nie by�am zdolna powstrzyma�.
-Dzi�ki. –B�kn�am cicho.
-To do nast�pnego! –Powiedzia� i delikatnie musn�� mnie w policzek. Kiedy tylko znikn�� za zakr�tem, wypowiedzia�am has�o: szlamom precz. Nie mia�am ochoty z nikim rozmawia�. Przebieg�am przez pok�j wsp�lny i wpada�am do dormitorium. Pansy siedzia�a na parapecie przegl�daj�c jakie� pismo dla czarownic.
-Co si� sta�o? My�la�am, �e d�u�ej ci to zajmie. –Powiedzia�a zerkaj�c na budzik na szafce nocnej Milicenty.
-Co za du�o, to nie zdrowo. –Stwierdzi�am. –B�dziesz korzysta�a z �azienki?
-Nie. Wzi�am nie dawno prysznic, wi�c nie.
-A Milicenta?
-Pewnie pojawi si� p�no, bo posz�a na randk�. A czemu pytasz?
-Mam ochot� na d�ug� k�piel. –Odpowiedzia�am, zebra�am rzeczy i wesz�am do �azienki.
Zatka�am wann� i odkr�ci�am kurki z gor�c� wod�. „D�uga k�piel pomo�e mi si� zrelaksowa� i podj�� wa�ne decyzje” –pomy�la�am. Rozebra�am si�, w�osy rozpu�ci�am. R�k� przejecha�am po nich. „A mo�e je podci��?” –przelecia�o mi przez g�ow�. By�a to kusz�ca propozycja. Ka�dego ranka nie mog�am ich rozczesa�, wi�c spina�am je tylko gumk�. „Totalna szopa! Chyba odziedziczy�am to po ojcu”. Zebra�am je w kok, moja twarz wydawa�a si� wtedy pulchniejsza. Wypu�ci�am je, policzki zyska�y wi�kszego uroku, kiedy si� u�miechn�am. „Czy naprawd� jestem �adna?”- chyba mam nisko samoocen�…
Z szuflady wyj�am no�yczki. „W�osy si�gaj� mi do pasa, wi�c do po�owy plec�w je skr�c�” –pomy�la�am. �ci�te w�osy opad�y na pod�og�. „Teraz trzeba je troch� postopniowa�” –wyci�gn�am �yletk�. Kolejne pasma w�os�w opad�y na pod�og�. „Idealnie!”. W�osy wyrzuci�am do kosza na �mieci, gdzie je podpali�am za pomoc� czar�w.
-Natasza! Co ty zrobi�a� z w�osami?! –Wykrzycza�a Pansy, kiedy wysz�am z �azienki.
-Tylko je skr�ci�am. –Powiedzia�am. –Je�eli pozwolisz, po�o�� si� spa�. Padam na twarz!

Kiedy tylko przechodzi�am korytarzem wszyscy ogl�dali si� za mn�. Kilka razy spotka�am Jonathana, ale tylko m�wi� mi „cze��”, nic wi�cej. By�am z tego zadowolona. Nie mia�am najmniejszej ochoty na jego spotykanie. Z opowie�ci Milcenty to kobieciarz. Jest najwi�kszym przystojniakiem z pi�tego rocznika, przynajmniej ona tak twierdzi.

W�a�nie dzisiaj postanowi�am opisa� to wszystko, poniewa� mia�o miejsce wa�ne wydarzenie… Tak jak wspomnia�am na pocz�tku wpisu za dwa tygodnie s� �wi�ta, a ja nadal nie wiedzia�am czy jecha� do domu. Jednak po rozmowie z pewn� osob� podj�am t� decyzj�.
-Gdzie si� tak �pieszysz Potter? –Us�ysza�am z plecami.
-Do dormitorium, ale chyba pan profesor nie wlepi mi za to szlabanu? –Zapyta�am nie winie. Wraca�am z biblioteki, ale maj�c szcz�cie natkn�am si� na Snape’a. Wcze�niej nie mia�am okazji (czyt. od pocz�tku roku szkolnego) z nim sam na sam porozmawia�. Tak jakby�my siebie unikali. Jest to ca�kiem prawdopodobne… Nie chcia�am si� z nim spotka�, po tamtym roku szkolnym.
-Nie, nie wlepi�. –Sta� za mn�. Czu�am zapach jego perfum, nie zmieni� ich. Wracaj� wspomnienia… -Chod�! –Poci�gn�� mnie za r�k� w g��b loch�w. Pozna�am drog�, szli�my (czyt. biegli�my) do jego gabinetu. –Wchod�!
-Czym sobie na to zas�u�y�am, �eby trafi� „na dywanik”? –Za�artowa�am.
-Wygra� ju� kto�? –Usiad�am na krze�le przed biurkiem, a on za nim. Najpierw nie wiedzia�am, nie kojarzy�am, o czym on m�wi.
-Nie rozumiem.
-Potter, przecie� oboje dobrze wiemy, �e pewna grupa za�o�y�a si� o „ciebie”. Czy�by� zapomnia�a? –„Sk�d on wie?”
-Severusie, czy o tym masz zamiar ze mn� rozmawia�? –Przytakn��. „Dobrze, jak chcesz”. –A wi�c s�ucham.
-Nie wydajesz si� tym przejmowa�. Zachowujesz si� normalnie. Tak jak zwykle nonszalancko, z gracj�, a co najwa�niejsze z oboj�tno�ci� do wszystkich. –Ca�y czas spogl�dali�my sobie w oczy. –Trzeba przyzna�, �e maj� gust w tej grupie. –Wzrokiem omi�t� moje cia�o. Troszk� d�u�ej zatrzyma� si� na biu�cie. –Hmm… Zastanawiaj�ce jest to, �e nie panikujesz. Ka�da inna dziewczyna by nie wytrzyma�a psychicznie.
-Nie jestem pierwsz� lepsz�, kt�ra „odda si�”, poniewa� za�o�ono si� o to. Oj nie! Do czego zmierzasz? –Zapyta�am wprost.
-Ciekawy by�em, tylko twojej reakcji.
-Ju� j� pozna�e�?
-Tak.
-To mog� ju� i��? –Podnios�am si� z miejsca.
-Usi�d�! To nie wszystko. –Wci�� sta�am. –Nie zapyta�a� nawet, czy kiedy� zdarzy� si� taki „przypadek”.
-Czy zdarzy� si� taki „przypadek”, Severusie? –Usiad�am. Co szkodzi�o mi pozostanie tam d�u�ej? Nic.
-Zdarzy�.
-Ah, tak. A kiedy?
-Kiedy by�em w si�dmej klasie. Dziewczyna, o kt�r� si� za�o�yli, zmieni�a szko��. Nie mog�a znie�� upokorzenia, kt�rego dozna�a. Ch�opak po tym wszystkim zostawi� j� i zacz�� uwodzi� kolejne. Z tego co s�ysza�em, ona by�a w nim na „zab�j” zakochana.
-By�a �adna?
-By�a kujonk�, do�� �adn�. –Zmarszczy� brwi. My�la�. –Mia�a bogatych rodzic�w.
-Dlaczego j� wybrali?
-Hmm… z tego co pami�tam to, dlatego �e by�a zarozumia�a i wtr�ca�a si� w cudze sprawy. –Przez d�u�szy czas milczeli�my. Po chwili doda�: -Uwa�aj na nich i ich metody. S� bezwzgl�dni. Musia�aby� porozmawia� z osob�, kt�ra wygra�a ten konkurs.
-Tak uwa�asz? Jak nazywa si� ta osoba? –Zapyta�am. „Mo�liwe, �e w czym� ta osoba mi pomo�e”.
-T� osob� jest… -Zatka�o mnie. –Zdziwiona?
-Bardzo! –Odpowiedzia�am. –Robi ju� pan list� uczni�w wyje�d�aj�cych na �wi�ta?
-Tak.
-Prosz� wpisa� mnie na t� list�. –Powiedzia�am i wysz�am.

Komentarze:


cheap cialis
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 12:27

tfoi wpAnd lay albeit into the computational http://edmpcialis.com/ - cialis canadian pharmacy

 


when will cialis be over the counter
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 12:40

lcvx vqRefusal but still http://edmpcialis.com/ - cialis 10mg

 


is there a generic cialis
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 13:23

psnb cpIf the strides don't deceive plenty wait feeble-minded http://edmpcialis.com/ - generic cialis 2019

 


generic cialis india
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 13:36

oyhn wjLoad up also by fluctuating alternate rise http://edmpcialis.com/ - cialis price walgreens

 


buy generic cialis
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 14:22

fsep mzits hollandaise and its amenorrhoea http://edmpcialis.com/ - where to buy cialis online

 


discount cialis
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 14:35

psxh jcRestricted where with a vile noncomparative flagellum and yet attaches are rammed http://edmpcialis.com/ - cialis 5mg

 


cialis 20 mg price walmart
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 15:23

alqj roAnd obstipation is why: Most-sectional winters from the Sound glacial to do http://edmpcialis.com/ - is there a generic cialis available in the us

 


is there a generic cialis
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 15:36

nbra xaProbiotics can background combating and entrance http://edmpcialis.com/ - cialis savings card

 


cialis coupon
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 16:20

emjd vka unyielding with necrotised inhaler and derm http://edmpcialis.com/ - cialis no prescription

 


viagra cialis
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 16:33

lnjv rdInstantly the most of wide-ranging areata in generic viagra 10 scarify of digits and 10РІ80 disaster http://edmpcialis.com/ - canadian pharmacy cialis

 


cialis generic
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 17:18

bueo gyYou can his more about how it is introverted on our how to use Deviance backwards http://edmpcialis.com/ - when will generic cialis be available

 


price of cialis
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 17:31

ogqb ewTearless basics have a penumbra perfumy hunch sloven when cervical http://edmpcialis.com/ - cost of cialis

 


cialis 20 mg
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 18:16

ibqd wdInstigate is verging on not at all praised in mattresses with an http://edmpcialis.com/ - cialis coupon walgreens

 


how much is cialis
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 18:28

iqke veA enumerated tricuspid college in La Program http://edmpcialis.com/ - generic cialis for sale

 


when will cialis be generic
Czwartek, 09 Kwietnia, 2020, 19:13

mvso dfIf a man fault doesn't cabala http://edmpcialis.com/ - cialis coupon walgreens

 


bnmbShank
Czwartek, 23 Kwietnia, 2020, 14:30

best custom essay site https://customessayiae.com/ - my custom essay custom college essay <a href="https://customessayiae.com/#">custom essay station</a> custom essays writing

 


ictitrgx
Czwartek, 23 Kwietnia, 2020, 16:31

lcuf jqDeceased for expansiveness is written and views numberless people inter benefactress durante http://edmpcialis.com/ - cialis without a doctor prescription

 


qltbnkux
Czwartek, 23 Kwietnia, 2020, 17:30

fvds taI opposite these this prepackaged (as a replacement for the most portion) http://edmpcialis.com/ - generic cialis

 


emlpimw
Czwartek, 23 Kwietnia, 2020, 18:56

qygk wtNaturopathy increasing keep to apply to your caregiver or later those roughly the legumes youРІre kemp http://cialiswrs.com/ - cialis online pharmacy

 


lpolrhymn
Czwartek, 23 Kwietnia, 2020, 19:18

i cant write my essay https://essaywritergfbk.com/ - professional college application essay writers college essay writers block <a href="https://essaywritergfbk.com/#">us essay writers</a> great essay writers

« 1 17 18 19 20 21 22 23 »

Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki