Pamiętnikiem opiekuje się Nutria Do 20 września 2008 r pamiętnikiem opiekowała się Magic Dog. Do 15 kwietnia 2008 r pamiętnikiem opiekowała się Limonka
Kolejna nota b�dzie w sobot�;]. Zapraszam do Hanny Abbott.
Pozdrawiam i dzi�kuj� za te dwa komentarze pod ostatni� notk�. Nutria.
Obudzi� mnie krzyk budzika domowego Potter�w.
-WSTAWA� �AMAGI! DO SZKO�Y JU� CZAS, BIERZ SW�J KUFER WYPCHANY I RӯD�K� ZA PAS!
Takie d�wi�ki towarzyszy�y mojemu przebudzeniu, kt�re w domu zazwyczaj jest spokojne i stopniowe. W tym domu wariat�w o ma�o z ��ka nie spad�am. Us�ysza�am st�kni�cie Lily. Posz�am za jej przyk�adem i r�wnie� wsta�am. By�am padni�ta, w og�le sie nie wyspa�am, na tym niewygodnym sk�adaku. Chwyci�am sw�j plecak, w kt�rym mia�am zapakowane ubrania na wyjazd oraz kosmetyczk� i ruszy�am �wawo do �azienki. Chwyci�am za klamk� i ju� mia�am otwiera� gdy za plecami us�ysza�am g�os.
-Nie r�b tego.-odezwa� sie James z dziwnym u�mieszkiem, widz�c moja lekcewa��ca min� wyja�ni�.-Wewn�trz jest tata, bierze k�piel, a nie ma zwyczaju zamyka� drzwi na klucz, tak wi�c wchodz�c do �azienki ujrzysz kolejno...
-James!!!-wrzasn�a ciotka-Nie s�uchaj go kochanie, wujek zawsze kompie sie w slipach.
Zachowa�am spok�j na twarzy, ale w duszy chcia�o mi si� �mia�. Bo czy to nie prawdziwy dom wariat�w? U nas w domu mama dosta�a by apopleksji, gdyby tata nie zakm�� drzwi do �azienki co grozi�oby ujrzeniem go nagiego, a co dopiero gdyby my� sie w slipach? Jednak pomimo mojego oburzenia, musia�am przyzna�, �e ten luz przypad� mi do gustu. Zawsze wiedzia�am, �e b�d� prowadzi� sw�j dom inaczej ni� mama, ale nie zdawa�am sobie sprawy z tego, �e mo�na to robi� w tak swobodny spos�b. Na korytarz wyszed� Albus z u�miechem na twarzy, wida� by�o, �e cieszy si� na powr�t do szko�y.
-Dzie� dobry.-powiedzia�, a gdy spojrza�am na niego ze zdziwieniem roze�mia� si� i wepchn�� do �azienki , kt�r� w�a�nie zwolni� James, a przecie� by�a moja kolej! Z irytacj� opar�am si� o �cian�, a pasmo w�os�w opad�o mi na twarz. Westchn�am g��boko.
-Sadz�, �e nigdy nie dopchasz si� do tej �azienki.-powiedzia�a ciotka wychodz�c z sypialni.-Jak chcesz to mo�esz wzi�� prysznic u mnie w sypialni. Na og� nikt nie ma tam wst�pu, no ale czasem mo�na zrobi� wyj�tek.-na koniec pu�ci�a mi �obuzersko oczko i zesz�a do kuchni robi� �niadanie. Zebra�am wi�c wszystkie swoje rzeczy i wesz�am do pokoju cioci po czym stan�am jak wryta. W pokoju paradowa� James w samych gaciach. Na moje nieszcz�cie zaczerwieni�am sie jak burak i z kwikiem wybieg�am z pokoju. By�o mi bardzo gor�co, nie wiedzia�am co mam zrobi�, wtedy zobaczy�am uchylone drzwi �azienki, wesz�am tam bez zastanowienia i szybko przekr�ci�am kluczyk. Odetchn�am g��boko i spojrza�am w lustro, po twarzy sp�ywa�y mi krople potu. Nachyli�am si� nad liliowym zlewem i pu�ci�am zimna wod�. Przemy�am ni� twarz i zabra�am sie za makija�. Ju� mia�am wychodzi� gdy przypomnia�o mi si� o umyciu z�b�w. Idealnie wykonturowane usta posz�y chodzi�. Drugi raz tego robi� mi si� nie chcia�o, wi�c tylko mazn�am wargi b�yszczykiem ochronnym i posz�am na �niadanie.
Dworzec
Na King's Cross byli�my grubo przed czasem ze wzgl�du na histeryzuj�c� mam� i babci�. W�r�d rodzinnego jazgotu my�la�am, �e zaraz nie wytrzymam, a z za�enowania zrobi�y mi si� czerwone uszy. Albus kiwn�� na mnie g�ow�, co znaczy�o czas po�egna� i szybkiego ,,sp�ywania” w t�um.
-Do zobaczenia tato.-powiedzia�am przeciskaj�c si� przez wujk�w. Tata u�cisn�� mnie mocno i poca�owa� w czo�o.
-Dobrego roku szkolnego.-Wtr�ci�a babcia sk�adaj�c mi g�o�nego ca�usa na policzku
Elegancko po�egna�am si� z reszt� towarzystwa i podesz�am do mamy by i ona mog�a �yczy� mi samych sukces�w. By�am jednak g�upia s�dz�c, �e zwr�ci na mnie uwag�, gdy obok stoi Hugon. Gdy po trzecim ,,mamo'' i szarpni�ciu za r�kaw nadal mnie ignorowa�a, odwr�ci�am sie na pi�cie i znikn�am w t�umie uczni�w z czwartego roku. Z oczu p�yn�y mi �zy. Pr�bowa�am je powstrzyma�, ale na nic si� to zda�o. Jestem chyba bardzo dziecinna, skoro p�acz� z takiego powodu. Ci�gn�am ci�ki kufer i wlok�am sie w stron� drzwi poci�gu, kiedy kto� podszed� do mnie i chwyci� za r�czk� baga�u.
Zdziwiona spojrza�am w twarz Scorpinusa Malfoy'a, mia� bardzo ironiczny wyraz twarzy. Posiada wygl�d do�� charakterystyczny jak na Malfoy'�w. Bardzo jasne w�osy, do�� przeci�tn� postur� i poczucie wy�szo�ci. Jedyne czego nie odziedziczy� po linii rodziny ojca to chamstwa i pod�o�ci. W sumie nie jest to taka niespodzianka, �e mi pom�g�, gdy� on ca�y jest jedn� wielk� niewiadom�. Nie potrafi� rozgry�� tego cz�owieka. Jest ze mn� na roku i nale�y r�wnie� do Ravenclawu, co by�o pono� wielkim zaskoczeniem dla jego rodzic�w, gdy� wszyscy Malfoy'owie sko�czyli w Slytherinie, tak jak wszyscy Weasleyowie w Gryffindorze, tylko ja czarna owca jestem krukonk�. Zazwyczaj jest z�o�liwy i ci�ty, ale czasami zaskakuje swoimi odruchami, jak cho�by teraz.
-Widz�, �e �aden cz�onek twojej wielkiej rodzinki nie raczy� pom�c ci z baga�em,-powiedzia� a jego g�os przes�czony by� kpin�, gdy to m�wi� jego wzrok pad� na moj� twarz, a widz�c rozmazane oczy i �zy na policzkach, zamilkn��. By�am mu za to wdzi�czna, bo gdyby kto� zacz�� sie teraz nade mn� litowa� chyba bym si� rozklei�a. Tak wi�c sz�am u boku Scorpinusa, milcz�c ca�kowicie, ale wida� mu ta cisza nie przeszkadza�a. Gdy weszli�my do poci�gu znalaz� mi wolny przedzia�, wpakowa� tam kufer i poda� mi bia�� chusteczk� z materia�u.
-Wytrzyj si�, bo jeszcze kto� pomy�li, �e p�aka�a�...-urwa� bo wtedy wpad� do przedzia�u James
-Rose, co si� sta�o?-us�ysza�am jego g�os-Co ty jej zrobi�e�?-zapyta� gro�nie mierz�c Malfoya wzrokiem. Wyprostowa� sie ca�y tak, �e wzrostem g�rowa� nad Scorpinusem. Szczerze m�wi�c fajnie by�o mie� starszego kuzyna.
-Gdybym to by� ja, uwierz, �e p�aka�aby g�o�niej.-odpowiedzia� tylko tamten
-No Rose, to o co chodzi?-zapyta� �agodnie James
Pokr�ci�am tylko g�ow� i patrza�am jak Scorpinus wychodzi z przedzia�u. Pami�tam jak tata opowiada� o nienawi�ci pomi�dzy nim, wujkiem Harrym I NI� (t� o kt�rej wol� nie mysle�). Teraz nie by�o jakie� szczeg�lnej wrogo�ci miedzy nasz� rodzina a nim. Po prostu na og� traktujemy siebie jak ka�da inn� nieznajom� osob�. Tylko ja czasami mam jako takie kontakty z Malfoyem, ale to nic dziwnego gdy� jeste�my w jednej klasie.
-Usi�d� z tob� w przedziale co?-zapyta� Albus wchodz�c do �rodka
-Nie-zaprzeczy�am czuj�c jak si� w �rodku gotuj� z bezsilnej z�o�ci. Kurcze, nia�cz� mnie jak dziecko.-Id� do Lauren.-powiedzia�am tylko i usiad�am przy oknie. Maj�c nadziej�, �e kuzyni szybko znajd� wyj�cie.
-W takem razie ja tu zostan�.-odezwa� si� James i wychyli� g�ow� na korytarz- Chio, Max, Lisa dawajcie tutaj.-wydar� si�
J�kn�am w duchu, gdy do przedzia�u weszli: dziewczyna Jamesa, Lisa Cabott i jego najlepszy przyjaciel Max ze swoj� Chio Corner*, z kt�rej mam� przyja�ni si� tata Potter�w. Po sztucznych powitaniach James zaj�� si� Lis�, a Max Chio i zosta�am sama w�r�d odg�os�w ss�co-mlaszcz�cych. W kt�ra stron� nie spojrza�am by�am zmuszona patrze� na migdal�ce si� pary. Nerwowo �ciska�am jaki� przedmiot w r�ce. By�a to chustka Scorpinusa. Chcia�am wsta� i i�� mu j� odnie�� ale pomy�la�am, �e g�upio by�oby mu zanosi� czarn� od tuszu do rz�s szmatk� z pi�knie ozdobion� liter� M. W innych okoliczno�ciach pewnie bym si� za�mia�a z tej b�ahostki. Teraz jednak by�am wyra�nie nie w sosie.
Obudzi�o mnie zachodz�ce s�o�ce, nie wiem czy to mo�liwe bym spa�a ca�y dzie�, ale na to wygl�da. W przedziale by�o ca�kiem pusto, James i jego towarzysze gdzie� wybyli, a obok mnie le�a�a koperta. Otworzy�am j�.
Jak si� obudzisz przyjd� do przedzia�u c-16.
Albus
M�g� sobie darowa� piecz�towanie tego listu. Jednak taki jest Albus. Pedantyczny i dok�adny. Nie chcia�o mi sie i�� do jego przedzia�u. A precyzyjniej m�wi�c nie chcia�am wchodzi� w kolejne gniazdo zakochanych ma�olat�w, dlatego postanowi�am zajrze� tylko co robi� i kto tam jest. A nast�pnie uda� si� do toalety. Kidy tylko zajrza�am do �rodka rozleg� sie dono�ny krzyk.
-Rose!- by�a to Arien Helfen, b�d�ca na tym samym roku co ja w Gryffindorze-Co tam u ciebie?
S�ysza�am , �e chodzisz Scorpinusem Malfoy'em. Czemu sie nie pochwali�a�?
Spojrza�am na ni� zdezorientowana, o co tu chodzi?
-Nie,-zaprzeczy�am- kto ci takich rzeczy naopowiada�?
-Wszyscy o tym m�wi�.-wzruszy�a ramionami-Dzisiaj rano pierwsze co zrobi� to poszed� do ciebie.
Spojrza�am zdziwiona na Albusa. Kto m�g� w co� takiego uwierzy�? Alb r�wnie� uwa�a� to za niedorzeczno��.
-Pom�g� mi tylko zanie�� baga� do przedzia�u, bo jako� nikt inny nie raczy� tego zrobi�.-pos�a�am wymowny grymas kuzynowi-Jest dobrze wychowany, to tyle. Jestem pewna, �e zrobi�by to dla ka�dego innego ucznia, ale nie musi gdy� im pomaga najcz�ciej rodzina.
-A no,-zaj�kn�a si� Arien-skoro tak m�wisz...
-Jak min�y ci wakacje?-us�ysza�am
Odwr�ci�am si� i spojrza�am prosto w twarz Lauren.
-Ca�kiem, ca�kiem.-odpar�am uprzejmie, po co przybiera� wrog� postaw� wobec dziewczyny najlepszego przyjaciela-kuzyna?
-Siadaj.-wtr�ci� Albus zabieraj�c z siedzenia pude�ko czekoladowych �ab i w�a�nie wtedy m�j brzuch wykona� g�o�ny protest.
-Nie mog�, nic jeszcze nie jad�am i jestem okropnie g�odna.
-Co� wykombinujemy-zaoponowa�a Arien i otworzy�a swoja torb�. Wyci�gn�a z niej babeczki w�asnej roboty, butelk� kremowego piwa (pi�am je po raz pierwszy) i musy-�wistusy. Ka�dy dorzuci� co� od siebie, tak �e z przedzia�u wysz�am ob�arta i ci�sza o kilka kilo. Pobieg�am chy�kiem do �azienki i tam przebra�am si� w szat�, kt�r� na szcz�cie zapakowa�am do torby.