Pamiętnikiem opiekuje się Nutria Do 20 września 2008 r pamiętnikiem opiekowała się Magic Dog. Do 15 kwietnia 2008 r pamiętnikiem opiekowała się Limonka
Witajcie, ten wpis jest z dedykacj� dla dziewczyn, kt�re skomentowa�y poprzedni� not�. Dzi�kuj� za to;*.
Brak regularnych notek wi��e si� w pewnym sensie z tym, �e mam obsesj� na punkcie pewnej historii, kt�r� teraz pisz�. By� mo�e przerodzi si� to kiedy� w co�, co mo�na b�dzie nazwa� cho�by karykatur� ksi��ki. Oby! Na razie ka�d� woln� chwil� po�wi�cam w�a�nie temu, przez co zaniedbuj� nieco pami�tniki Rose i Hanny(u kt�rej zreszt� r�wnie� pojawi� si� nowy wpis). Postaram si� nieco poprawi�, ale nie dam sobie r�ki uci��, �e tak b�dzie.
Nie marudz� ju�, tylko zapraszam do czytania .
Obudzi�am si� ca�a obola�a. Czu�am ju� swoje cia�o, jednak nawet najmniejszemu ruchowi towarzyszy� niesamowity b�l. Z trudem uchyli�am powiek�. Wok� panowa�a pustka, nie by�o ju� mojej rodziny, kt�r� tu widzia�am ostatnim razem. Nie znajdowa�am si� nawet w tym samym pomieszczeniu, cho� i tego nie by�am w stanie rozpozna�. Wys�uchiwa�am krok�w �wiadcz�cych o obecno�ci kogokolwiek, bez skutku. Przymkn�am oczy pr�buj�c ogarn�� fakty:
1.Le��- to pewne.
2.Cierpi�- jak nigdy w �yciu.
3.Jestem sama- jak zawsze.
Naraz przypomnia�am sobie o tym m�odzie�cu, kt�ry wbi� mi co� w r�k�. Nie mog�am jednak na nawet na ni� spojrze�. Jak�e irytuj�ce by�o to, �e nie mog�am si� rusza�!
-Obudzi�a� si�?-us�ysza�am znajomy g�os.
-Yyyy-westchn�am.
-Dobrze si� czujesz?-Albus podszed� do mojego ��zka przygl�daj�c mi si� w skupieniu.
-Nie widzisz, �e ona nie mo�e nic powiedzie�?-kto� prychn�� znajomo, a� nazbyt znajomo.
Ponownie rozleg�y si� kroki, ale tym razem ukaza� mi si� Scorpius. Ledwie na mnie spojrza�, a ju� odwr�ci� wzrok.
-Paskudne,-szepn��, po czym doda� g�o�niej- jeste� pewien, �e uda im si� co� z tym zrobi�?
-Ted powiedzia�, �e nie zostanie nawet �lad.
Paskudne? O!? Dobrze wiedzie� co my�l� o mnie inni. �ebym tylko mog�a co� powiedzie�.
-D...d..a-zacz�am z wysi�kiem.
-Przesta�-zwr�ci� si� do mnie ostro Malfoy.
-Uwa�aj-ostrzeg� go z�owrogim tonem Albus.
Scorpius na te s�owa tylko prychn�� lekcewa��co i zn�w zwr�ci� si� do mnie.
-Zak�adam, �e s�yszysz co m�wi�.-przymkn�am na znak potwierdzenia na d�u�sz� chwil� oczy.-W takim razie zapami�taj, �e nie mo�esz si� przem�cza�. Masz si� jednym s�owem nie rusza�. Rozmawia� te� nie.
Mimo �e nie by�am w stanie zareagowa�, wewn�trz a� trzas�am si� ze z�o�ci. Kim on dla mnie jest? Mo�liwe �e dostrzeg� m�j buntowniczy wyraz oczu, bo po chwili dopowiedzia� swobodnym g�osem: ,,Zalecenie uzdrowicieli.” Jedyne na co si� zdoby�am w odpowiedzi to kr�tkie westchniecie, kt�rego natychmiast po�a�owa�am, gdy� wywo�a�o okropny b�l przy �ebrach. Przymkn�am na chwil� oczy.
-Ju� dobrze- us�ysza�am i poczu�am na g�owie r�k�. By�a to d�o� Albusa.-Wszystko b�dzie dobrze.
Mia�am ochot� zapyta� CO b�dzie dobrze, o co tu w og�le chodzi i jak to si� sta�o, �e tutaj jestem. Chcie�, a m�c niestety nie zawsze id� z sob� w parze.
W pobli�u rozleg�y si� szybkie kroki, ju� z daleka rozpozna�am po nich moj� mam�. To musia�a by� ona, kr�tkie, zniecierpliwione a zarazem pewne odg�osy. Jak burza wpad�a do sali i widz�c Albusa przy mnie przybieg�a do ��ka.
-Oj z�otko.-szepn�a-W ko�cu si� obudzi�a�. Musisz odpoczywa�. Uzdrowiciel zaraz przyjdzie i zajmie si� twoimi powierzchownymi dolegliwo�ciami. Do tej pory musia�...
Wi�cej si� nie dowiedzia�am, bo ogarn�� j� niemy szloch. Trz�s�a si� ca�a, jednak �adna �za nie polecia�a. Czy�by jej ich zabrak�o?
Albus podszed� do niej i przytuli� j� nieznacznie. Zawsze by� dobry w pocieszaniu. Zrobi�oby mi si� smutno gdyby nie fakt, �e nie wiedzia�am czemu wszyscy rycz� i traktuj� jakbym mia�a zaraz wyzion�� ducha.
Ca�y wysi�ek na jaki mnie by�o teraz sta�, w�o�y�am w pe�ne pytania i buntu spojrzenia , kt�rymi piorunowa�am Malfoy'a. Ten na szcz�cie zrozumia� i lekko kiwn�� g�ow�.
-Ekhemm...-zacz��-Przepraszam, �e przerywam. My�l�, �e Rose chcia�aby si� dowiedzie� co si� sta�o. Da�a mi to jasno do zrozumienia. Chce zna� prawd�.
Na te s�owa mama szybko popatrza�a mi w oczy. Nie odwr�ci�am wzroku i stara�am si� nie mruga�.
-Kochanie-powiedzia�a w ko�cu-gdy tylko uzdrowiciele przestan� Ci� kurowa�, co potrwa najwy�ej do jutra, b�dziesz mog�a si� ju� normalnie rusza� i m�wi�. Masz wiele obra�e� kotku, po�aman� w trzech miejscach lew� nog�, zwichni�te biodro, z�amany lewy obojczyk i praw� r�k�. W dodatku trzy �ebra, dwa z lewej i jedno z prawej strony oraz �uchw�. Nie licz� ju� wstrz�su m�zgu, bo nim zaj�li si� ju� wczoraj-wylicza�a.- To strasznie brzmi, ale nie jest tak �le. Nie b�dzie �ladu po tych okaleczeniach-doda�a szybko widz�c przera�enie maluj�ce si� na mojej twarzy.
Chyba lepiej by by�o, gdyby powiedzia�a mi czego nie mam po�amanego.
Z pewno�ci� dali mi co� przeciwb�lowego, bo nie zwijam si� z b�lu. Tylko do jasnej cholery, dlaczego nie naprawili tego zanim si� obudzi�am?
W sali zrobi�o si� zamieszanie. Wszed� jaki� starszy uzdrowiciel z w�sem pod nosem i do�� pos�pnym wyrazem twarzy. Za nim pod��a�a m�odziutka kobieta pchaj�ca w�zek, ozdobiony mn�stwem flakonik�w z eliksirami.
-Prosz� odsun�� si� od chorej-og�osi� chropowatym g�osem uzdrowiciel.-Anielo,-zwr�ci� si� do asystentki- podaj jej po kolei, od prawej do lewej z wyj�tkiem nolisymbaru, on na koniec. Tylko ostro�nie. A i pami�taj chrydosol do�ylnie.
Nie zrozumia�am nic z tej gadaniny.
Zrobi�o mi si� gor�co zw�aszcza, �e m�oda kobietka prze�kn�a nerwowo �lin� i spojrza�a na mnie niepewnie. Niech�tnie chwyci�a pierwsz� buteleczk� z fioletowo jaskrawym p�ynem i podesz�a do mnie.
-Anielo!-krzykn�� wyra�nie zirytowany straszy pan.- Nolisymbar mia� by� podany na ko�cu!
-Ach, tak-za�mia�a si� nerwowo ciemnow�osa asystentka i od�o�y�a p�yn na miejsce. Po chwili wahania chwyci�a kolejny tym razem zielony p�yn, a widz�c aprobat� opiekuna, pewniejszym krokiem podesz�a do mnie. Flakonik wsadzi�a do du�ej kieszeni na przodzie bia�o-niebieskiego fartucha, po czym podnios�a mi podg��wek ��ka tak, abym siedzia�a. W tej pozycji, by�am w stanie rozejrze� si� dok�adnie po pomieszczeniu. Stwierdzi�am, �e to ca�kiem przytulny, chod� troch� odosobniony pokoik. �ciany mia� pomalowane na bladoniebieski kolor, a przy �cianie sta�y dwa puste ��ka. Za drzwiami z ma�ym okienkiem zauwa�y�am kilka postaci. Niekt�rzy byli w szlafrokach inni w bia�ych fartuchach. Spojrza�am niepewnie na kobiet�, kt�ra ca�y czas co� przy mnie poprawia�a. Na piersi mia�a wyszyty napis: ,,Aniela Sukerman-praktykantka”. Naraz ol�ni�o mnie. Wiedzia�am gdzie jestem. Tym miejscem jest szpital �w. Munga. Eh, �e te� tego wcze�niej nie wymy�li�am. By� mo�e m�j m�zg nie doszed� jeszcze do siebie.
Przez nast�pne pi�tna�cie minut praktykanta wlewa�a we mnie mas� przer�nych lekarstw, a starszy pan uzdrowiciel co chwila j� poprawia� i gro�nie marszczy� brwi.
-Teraz Crydosol?-upewni�a si� m�oda, prze�ykaj�c �lin�. Nie s�ysz�c zaprzeczenia ze strony( jak przeczyta�am na jego pierwsi) uzdrowiciela Alberta, wyj�a r�d�k� i wyczarowa�a mas� przer�nych rurek z ig�ami. Przel�k�am si� tego ogromnie. Spojrza�am przera�ona na mam�, ona jednak pokr�ci�a nieznacznie g�ow�. J�kn�am cicho. Asystentka powoli podesz�a do mnie i chwyci�a moje rami�.
-Przed chwil� da�am ci eliksir usypiaj�cy.-powiedzia�a-Zaraz za�niesz i nie b�dziesz nic czu�a.
Gdy tylko to powiedzia�a powieki zacz�y mi ci��y� i same si� zamyka�. Natychmiast si� podda�am, nie chcia�am cierpie�.
Kiedy tylko z powrotem otworzy�am oczy, wiedzia�am, �e jest ju� inaczej. Nie czu�am b�lu i w dodatku cia�o nie odmawia�o mi pos�usze�stwa. Ruszy�am r�k� w ramach testu. Zda�am go bez problemu. Szczerze si� rozradowa�am, wszystko wraca�o do normy. Powoli podnios�am si� do pozycji siedz�cej. M�j wzrok pad� na tat� rozmawiaj�cego szeptem z wujkiem Harrym.
-Cze��-stara�am si� powiedzie� to g�o�no i wyra�nie, jednak mia�am zbyt sucho w gardle, wiec uda�o mi si� odezwa� tylko charkliwym szeptem.
-Rose!-krzykn�� tata i podbieg� do mnie szybko. Nawet nie wiem, kiedy znalaz�am si� w jego ramionach. Zrobi�o mi si� g�upio; ju� dawno nie okazywa� mi takiej czu�o�ci.-Czego� ci potrzeba kochanie?
Zamy�li�am si� chwil�.
-Owszem.-odpar�am ostro�nie, my�l�c o najbardziej potrzebnych mi teraz rzeczach.- Musz� mie� przy sobie: kosmetyczk�, zwyk�e ubrania, picie i jedzenie. Ale zanim to wszystko spe�nisz tatku, chc� informacji. Powiedz mi wszystko-popatrzy�am mu powa�nie w oczy, a on skin�� ni� lekko.