Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
Cześć,magiczni i niemagiczni w Tłusty Czwartek! Wszystkim życzę przepysznych pączków i oto kolejne, 28. wspomnienie naszego uwielbianego, najcudowniejszego Severusa S. Wiem, że wszystkich Was zaskoczyło zachowanie Lily, wspomniane przez Mistrza w poprzednim wpisie, dlatego też Lily wyjaśnia swoje motywy w tej notce i mam nadzieję, że uczyniła to zadowolająco ;)
Chcę też Wam bardzo gorąco podziękować za obłędną ilość komentarzy Przeżyłam bardzo pozytywny szok! :P Mam nadzieję, że ta notka też tyle sobie opinii zbierze
3majcie się!
Marta
***
Rozległo się bicie zegara gdzieś w oddali. Wpatrzony bez większego zainteresowania w naprzeciwległą ścianę nieduży, czarnowłosy chłopak ani drgnął. W duchu policzył uderzenia. Doszedłszy do siedmiu, stracił namiastkę zainteresowania otaczającym go światem i powrócił myślami na poprzedni tor.
Przed oczyma stanęła mu twarz sędziwego opiekuna. Nie malował się na niej zachwyt ani gniew, raczej zdumienie, przeogromne zdziwienie, którego przyczyną była wieść o szlabanie dla jednego z jego wychowanków. W jego mniemaniu Severus Snape był uczniem nieprzeciętnym: może nie był orłem na wszystkich zajęciach ani też nie miał specjalnie zachęcającego sposobu bycia, ale miał dryg do kociołka a w kwestii zachowania nie wyróżniał się ani na plus, ani na minus. Oto teraz właśnie ów uczeń otrzymał karę szlabanu porządkowego za wyrządzone szkody; już samo to było wystarczająco zagadkowe dla pedagoga z wieloletnim doświadczeniem, a fakt, że w całą sprawę zamieszana była skądinąd znana z urody i talentu do czarów Gryfonka, oskarżająca Snape’a o próbę kradzieży i brutalny atak, dodatkowo zaciemniał sprawę mrocznym oparem tajemniczości. Snape nie przyznał się do winy, ale też słowa na swoją obronę nie wypowiedział, zarówno w obliczu świadków sceny- nauczycieli- jak i własnego opiekuna, z którym przyszło mu się spotkać w sprawie owego szlabanu, wymierzonego przez wzburzonego nauczyciela zaklęć. Uznano ogólnie, że to oznaka jego buntu i krnąbrności, co w najmniejszym stopniu nie odsunęło kary. Dwa wartościowe malowidła zostały zniszczone i bez względu na to, który z dwójki ukaranych wychowanków Hogwartu to zrobił, szkody należało usunąć i w ten sposób za winę odpokutować. Wychowawca w duchu wyczuwał, że sprawa ma nieznane mu podłoże ale lepiej było ją zostawić na gruncie oficjalnym i nie dociekać przyczyn takich dziwnych spraw, jak na ten przykład zachowanie jego podopiecznego, który nie tylko zdawał się nie martwić perspektywą –bądź co bądź- kary ale wręcz w jego oczach pojawiało się coś takiego, co nie u Severusa nazwano by skrytą uciechą. Reasumując zatem, przeprawa przez trudności formalne związane z karą nie należała do najgorszych, a więc Snape już zupełnie nie miał się czym martwić. O wiele bardziej zresztą fascynowała go idea Lily.
Do momentu, w którym odezwała się do niego podczas wypisywania notki do wychowawców przez nauczyciela zaklęć, Severus był gotów uwierzyć, że jej zgoła pełne szaleństwa zachowanie nie miało korzeni w racjonalnym myśleniu, lecz w ataku paniki, fiksacji bądź czegokolwiek innego, sugerującego ostre zaburzenia psychiczne. Poniewczasie uświadomił sobie, o co tak naprawdę jej chodziło: zaimprowizowany atak Severusa na nią, który poskutkował szlabanem, był jak najbardziej po jej myśli, zmierzającej do uzyskania okazji do rozmowy w warunkach świętego spokoju. Co prawda, jej sytuacja nie była aż tak tragiczna, że musiała uciekać się aż do tak obłędnych pomysłów, do jakich niewątpliwie należało wrobienie ich dwójki w szlaban, bo w końcu miała dość charakteru, by zdobyć się na rozmowę w cztery oczy ze znienawidzonym przez jej przyjaciół Ślizgonem; przyczyna leżała jednakowoż gdzie indziej. Towarzystwo Jamesa Pottera i jego bandy zajmowało większość jej czasu wolnego, choć nie można było nazwać tego niewoleniem; wszyscy jednak, a zwłaszcza Potter, z winy którego nieopanowanego lubowania się w psotach i dokuczaniu nigdy nie mogli być kwita ze sobą, byli uczuleni na osobę Severusa Snape’a, w jakimkolwiek celu by się nie pojawiła w ich pobliżu. Atmosferę wojenną podsycały dodatkowo podejrzenia Pottera co do emocjonalnego podłoża kontaktów Lily ze Smarkerusem. Nie było więc już takie dziwne, że Lily nie miała tak naprawdę okazji do dłuższej z nim rozmowy, bo nie było takiego czasu, który spędzałaby sama bez możliwości podejrzenia czy podsłuchania. Jamesa lubili wszyscy i wszyscy woleli żyć z nim w zgodzie, w związku z czym powszechnie niezbyt ceniony Ślizgon z czarnymi włosami i ziemistą cerą był kontrolowany w ramach cichego paktu w środowisku Gryfonów. Nie tylko chodziło o donoszenie idolowi plotek na temat jego największego wroga, ale także o szansę do śmiechu z chłopaka, którego najczęściej Gryfoni brali na obiekt kpin, żartów, kawałów i różnych innych, czasami bardziej krzywdzących rzeczy. Zrozumiawszy to wszystko po części dzięki Lily, po części dzięki własnej dedukcji, jaka wyzwalała się w nim pod wpływem głębokiego zafascynowania czymś, Severus musiał przyznać, że podziwiał w duchu czyn Lily. Postąpiła nader sprytnie, choć ryzykownie, ale co z tego, skoro najważniejsze było, że ryzyko podjęła dla niego właściwie, bo to on poprosił o spotkanie i rozmowę a ona, nie mając wachlarza możliwości, stworzyła mimo to jedną, dość kontrowersyjną, ale zawsze jakąś okazję.
Na dźwięk kroków drgnął i wstał spod ściany, pod którą dotąd siedział. W oddali ujrzał sylwetkę Lily a za nią woźnego Filcha, jedną z najmniej przyjemnych osób w szkolnym personelu. Filch trzymał w ręku starą, zniszczoną skórzaną torbę, ciężką na oko. Nie uradował się na widok oczekującego Ślizgona, a wręcz przeciwnie nawet- przybrał jeszcze bardziej antypatyczny wyraz twarzy i, skrzywiwszy się odrażająco, stanął we wnęce i pogmerał w torbie, mówiąc cicho i chrapliwie:
-Profesor Huggot nie mógł przyjść, bo ma ważne zebranie. Mam wam pokazać, co macie zrobić i muszę wracać na dół, bo nie tylko was mam na głowie. W tym zamku są setki miejsc, które trzeba wysprzątać a ja jestem tylko jedną osobą i nie rozszczepię się z powodu dwójki bachorów, którym zachciało się zbrukać cudzą, wartą niezłą fortunę własność.- wyjął z torby dwa słoiki pełne kleju, pędzle, kawałek mydła, pękatą butelkę z grubego szkła, wypełnioną pomarańczową zawiesiną i szmaty. –Tu macie wszystko, czego będziecie potrzebować. Najpierw zdejmiecie i umyjecie dokładnie obrazy, każde z was po jednym, a potem posklejacie płótno i posmarujecie je grubo tym. Trzy warstwy i po pół godziny czekania pomiędzy.- wskazał czubkiem buta pomarańczową substancję.- Jak się sami tym ochlapiecie, to już wasza sprawa, ale na waszym miejscu gnałbym szybko do łazienki i zmywał to gorącą wodą, bo szybko przywiera. Różdżki wam tu nic nie pomogą, to zwykła fizyczna praca. Żeby nie było wam tak słodko, zostawiam wam panią Norris.- mała, pręgowana kotka pojawiła się przy jego nodze. Miał ją od tego roku, wyglądała na dość rozkosznego, paromiesięcznego kociaka ale spojrzenie jej oczu było nieszczególnie sympatyczne. –Doniesie mi o wszystkim, jak już skończycie. Nie ruszać się, zanim się nie pojawię. Niech wam nie chodzą po głowie głupie pomysły bo gorzko tego pożałujecie…- pogroził im palcem i spojrzał na kocicę, która łasiła się teraz do jego nóg.- Pani Norris nie jest taka uległa, na jaką wygląda i jeśli się komuś wydaje, że można ją przekabacić lub oszukać, to niech się lepiej dwa razy zastanowi, nim z nią zadrze.
Severus i Lily słuchali go w spokoju, ale żadne z nich nie potrafiło ukryć cienia rozbawienia bądź politowania, gdy już Filch odszedł, zostawiając na straży panią Norris.
-Ten kot niby ma nas pilnować?- zdziwił się na głos Severus, zdejmując puste ramy portretów driad ze ściany, podczas gdy Lily rozpuszczała kawałeczki mydła w gorącej wodzie, przyniesionej w starej, popękanej misce, znalezionej w najbliższej umywalni. Parsknęła cicho śmiechem ale zaraz dodała szeptem, gdy kotka usiadła pod ścianą i spojrzała na nią uważnie:
-Najwyraźniej ale może lepiej nie mówmy o niej, bo coś mi się zdaje, że ona nie jest takim zwykłym kotem woźnego. Mam głupie uczucie, że ona słyszy, co o niej mówimy.
-Nigdy nie wiadomo.- wzruszył ramionami i położył obydwie ramy na dywanie. Potem wziął jedną ze szmat, zamoczył ją w piekącej go, przypominającej mleko wodzie i przystąpił do mycia ramy, klękając obok niej. Lily zrobiła to samo i zajęła pozycję naprzeciw niego. Opierając róg ramy o swoje kolana, zaczęła dokładnie ją myć, pochylając nieco głowę.
Pracowali w milczeniu przez najbliższy kwadrans, co jakiś czas mocząc szmaty w misce, ustawionej pomiędzy nimi. Plamy z mazi wyczarowanej przez Lily schodziły z trudem, zupełnie jakby wżarły się w drewno. Trzeba było szorować je bardzo mocno i dokładnie a także często płukać szmatę; Severus poszedł zmienić wodę zanim oboje skończyli połowę ramy. Gdy wrócił, Lily powiedziała:
-Severusie, należą ci się ode mnie przeprosiny. Wpakowałam cię w idiotyczną sytuację i przykro mi, jeśli miałeś z tego powodu jakieś nieprzyjemności, a pewnie miałeś.
Jej oficjalna wypowiedź nieco go zaskoczyła, więc milczał, podczas gdy ona mówiła dalej.
-Wiem, że byłeś na mnie wściekły po tamtym domniemanym ataku i masz do tego pełne prawo.
-Ale ja się nie gniewam.
Przez moment w jej oczach pojawił się błysk ale zaraz znikł.
-Naprawdę myślałam, że tylko na szlabanie będziemy mogli porozmawiać w świętym spokoju, bez obaw, że nadejdzie James albo że ktoś nas podsłucha. Niestety, pod tym względem Gryfoni z mojego roku i generalnie wszyscy jego znajomi są okropni.- uśmiechnęła się przepraszająco.- To okropne, że tak cię traktują.
-Traktują tak wszystkich Ślizgonów, bo od zawsze mieli z nimi na pieńku. To ma podłoże w tym pradawnym konflikcie założycieli naszych domów.- zauważył Severus, czyszcząc obraz z mniejszym skupieniem.
Ponieważ Lily nie zareagowała, zapytał ostrożnie:
-Słyszałaś o tym konflikcie?
-Owszem, słyszałam.- odpowiedziała.
-Jak myślisz, kto miał rację? Bo moim zdaniem, to bardzo interesujące wydarzenie… sprowadza się je trochę do stereotypu, ale chyba jeszcze nikt nie pokusił się o zbadanie drugiej strony medalu.
-A jakie są te strony według ciebie?- zapytała z niespodziewaną gwałtownością.- Slytherin chciał zabronić wstępu do Hogwartu wszystkim tym, którzy mieli niemagicznych przodków a Gryffindor uważał, że szkoła powinna być otwarta dla wszystkich. Jakie tu są strony twoim zdaniem?
Severus spojrzał z zaskoczeniem na jej twarz, na której pojawił się lekki rumieniec.
-To nie było do końca tak, jak mówisz, wszyscy zawsze mówią, że Slytherin był zły a Gryffindor dobry…- powiedział z wahaniem ale Lily przerwała mu, rzucając mokrą szmatę na rozdarte płótno:
-A jak było? Tylko dzięki Gryffindorowi jesteśmy w tej szkole!- zawołała z pasją. -Gdyby to on opuścił szkołę a Slytherin doszedł do władzy, moglibyśmy sobie tylko o Hogwarcie pomarzyć!
-Ale to nie chodzi o to, że był przeciwnikiem takich ludzi, jak my!- odparł.- On był przeciwnikiem degradacji zdolności magicznych, buntował się przeciwko poglądowi Gryffindora, że magia jest dla wszystkich jak leci, bez wyjątków!
-Więc twoim zdaniem magia nie jest dla wszystkich, tak?- spojrzała mu prosto w oczy. -Jesteś za tymi wszystkimi kryteriami brudnej i czystej krwi, za znaczeniem rodowodu i przeszłości dla ludzi, którzy mają kreować przyszłość dla innych pokoleń, tak?
-Dlaczego sprowadzasz wszystko do … do magicznego rasizmu? Magia nie powinna być dla wszystkich, bo to jest coś wyjątkowego, to nie jest bułka z masłem, tylko dar, ogromny dar, przywilej! Gdyby wszyscy mogli czarować, nastąpiłaby katastrofa! Wyobraź sobie, że wszystkim mugolom wręczasz teraz różdżki, masz pojęcie, co by się stało?
-Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o mugoli, tylko o ludzi z czarodziejskiego społeczeństwa.- teraz patrzyła już na niego w zupełnie inny sposób, niż kilka chwil temu. W jej oczach nie było tej iskierki ciepła, którą wydawało mu się, że dojrzał, gdy go przepraszała. -Uważasz, że magia jest czymś wielkim, czymś, co należy się tylko niektórym ludziom? To dlaczego wszyscy rodzimy się ze zdolnościami magicznymi?
-Przecież nie wszyscy…
-Jak to nie? A ci, co urodzili się w rodzinach mugoli ale uczą się teraz w Hogwarcie?- zapytała, machając ręką.- U mnie na roku jest siedem takich osób, w innych domach też pewnie takie są. Wszyscy rodzimy się czarodziejami, tylko że niektórzy dowiadują się o tym dopiero w wieku 11 lat, gdy dostają list ze szkoły, inni wiedzą o tym od urodzenia, a jeszcze inni wcale nie dowiadują się o tym.
Snape milczał, skupiony na ostatnim zdaniu. Nigdy nie myślał w ten sposób i potrzebował chwili, by się z tym oswoić. Lily wykorzystała jego milczenie i dodała:
-Jak możesz bronić poglądu, że pochodzenie jest ważniejsze od umiejętności i talentu? Wiesz, powiem ci coś jeszcze: nigdy nie sądziłam, że Tom Riddle potrafi cię opętać bardziej niż pociąg do eliksirów.
Te słowa uderzyły w Severusa. Chciał spojrzeć na Lily i coś powiedzieć, ale ona właśnie wróciła do mycia ramy a ściana włosów przysłoniła jej twarz niczym listowie jabłoni w sadzie przysłaniające słońce o zachodzie.
Powrócił do swojej pracy z głową pełną myśli. Niczym bicie dzwonu słyszał w myślach słowa Lily, które dotknęły go do żywego i nie chciały opuścić. Prawie nie widział ramy portretu, Zastanawiał się nad tym, co mu powiedziała, nad jej argumentami. Ich siła była obezwładniająca ale w pewnej chwili przypomniał mu się ostatni kontrargument. Lily miała właśnie miał zmienić wodę po raz ostatni, bo oboje oczyścili prawie trzy boki obrazów, gdy zatrzymał ją w miejscu, mówiąc cicho:
-Jeśli wszyscy rodzimy się czarodziejami i magia jest dla wszystkich, dlaczego nie wszyscy dostajemy zaproszenia do szkół? Czy to nie jest swoiste odzwierciedlenie idei niedostępności magii dla pewnych kręgów?
Dziewczyna bez słowa odwróciła się na pięcie i odbiegła korytarzem w stronę umywalni a Severus cisnął z pasją szmatą. Niechcący trafił w śpiącą w kącie panią Norris, która natychmiast zerwała się z prychnięciem i wyprężyła grzbiet. Oparł się o wnękę i przymknął oczy. Ciemność, jaką pod nimi ujrzał, ukoiła jego nerwy.
Zbliżała się dziewiąta, gdy skończyli sklejać poszarpane płótno. Severus musiał zrobić to dwukrotnie, bo sklejony obraz wyglądał parszywie. Lily milczała od prawie dwóch godzin, ale milczenie nie ciążyło mu tak strasznie podczas gdy ręce miał zajęte. Oczekiwanie na wyschnięcie pierwszej warstwy pomarańczowej esencji zapowiadało się gorzej. Na szczęście, parę minut po dziewiątej pojawił się prof. Huggot. Skontrolował ich poczynania ponurym wzrokiem, dokładnie obejrzał ramy i świeżo sklejone oraz posmarowane płótna a potem zaszył się w swoim gabinecie. Severus patrzył tępo na smugę światła pod jego drzwiami, gdy oczekiwali na wyschnięcie.
-Dlaczego chciałeś ze mną o tym rozmawiać?
Oderwał głowę od ściany i spojrzał na Lily. W chwili, gdy to zrobił, odwróciła głowę i oparła ją o ścianę identycznie jak on. Nie wiedział, co jej powiedzieć, żeby nie pogorszyć całej sprawy. W końcu szepnął:
-Myślałem, że to cię zainteresuje.
Nie zareagowała. Już miał ponownie zagłębić się w swoje rozmyślania, gdy ponownie przemówiła, tym razem bardzo, bardzo cicho:
-Riddle nie jest dobrym człowiekiem. Kiedyś pożałujesz tego, że się do niego przyłączyłeś.
Komentarze:
anonim Czwartek, 31 Stycznia;, 2008, 16:14
no poprostu nie wiem co powiedziec. Świetnie toczy się akcja poprostu ekstra;p czekam na koejne pzdr
Aśka Piątek, 01 Lutego, 2008, 11:33
GENIALNIE
CUDOWNIE
I WSPANIALE
Twoje notki są naprawdę świetne.
Masz talent i go nie marnujesz
Notka bardzo ciekawa i wciągająca.
Pozdrawiam
Notka Wybitnie Wybitna!! Cudowna i wstrząsająco ciekawa! Kiedy następna? Nie mogę się doczekać!
Emisia Niedziela, 03 Lutego, 2008, 16:22
Dobrze wszystko zostało wyjaśnione. Lily pewnie myślała, że Severus chciał rozmawiać o czymś innym. Tekst jest opisany z najwyższą dokładnością: opisy, dialogi, akcja... ;)
Ps. zauważyłaś, że napisałaś "Wspomnienie 29" zamiast "Wspomnienie 28"?
Emisia Poniedziałek, 04 Lutego, 2008, 18:59
Widzę szybką poprawkę :P
Pozdrawiam!
Ala Wtorek, 05 Lutego, 2008, 07:40
Geniusz z ciebie Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
Pauliina Środa, 06 Lutego, 2008, 08:31
OBŁĘDNE!!!!!!
Genialna notka!!!
Lily naprawdę dobrze wszystko wyjaśniła, szkoda tylko, że Severus zaczął mówić o tym konflikcie, bo przez to wszystko spaprał. Jednak mimo wszystko ich rozmowa była bardzo ciekawa . Podoba mi sie też długość notki , chociaż jak się to czyta, to i tak się zbyt szybko kończy . Z niecierpliwością czekam na następną notkę...
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Wtorek, 03 Czerwca, 2008, 18:05
Ja już naprawdę nie mam co pisać, cudnie!
Sophie Rose Piątek, 04 Maja, 2012, 14:25
Szkoda, że Severusowi się nie udało. Zaczynając od tego konfliktu, zepsuj wszystko. Lily nie będzie chciała już pewnie z nim rozmawiać... To była najlepsza okazja, na wprowadzenie jej w Czarne arkana magii. Pomimo swoich ustaleń na temat uczuć powinien zwierzyć się całkowicie ze swoich problemów oraz próbować ją namówić. POwinien objaśnić, jakie konsekwencje go czekają jeśli tego nie zrobi. Z góry powinien wykluczyć pójście do dyrektora. Źle po prostu zaczął, a przecież skąd miał wiedzieć jak ją namówić? Ciężki orzech do zgryzienia.
Małe błędy: przecinki!!! Stosuj je!!!
Ale to nic.
W