Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Myślodsiewna Severusa Snape'a
Prowadzi asystentka Snape'a Meg


Dzięki wybitnej znajomości czar�w uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksir�w. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat p�źniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!

[ Powr�t ]

Wtorek, 03 Czerwca, 2008, 09:00

Wspomnienie 40.

Witajcie! Bardzo dzi�kuj� za wszystkie komentarze. Oto 40. wpis... do��...ekhem... d�ugi ;-) Mam nadzieje jednakowo�, �e przy nim nie za�niecie. Kolejny dodam po powrocie z Florencji, tj. oko�o 15 czerwca, ale nie tra�cie nadziei na wcze�niejszy wpis ;-). Pozdrawiam i zapraszam p�niej do pami�tnika Malfoya!
P.S. Ann, lubi� dobr� pi�k�, ale �ew�akow jest tylko przypadkiem ;-) Po prostu wyobra�nia szepn�a mi takie nazwisko, a ja jej pos�ucha�am, oczywi�cie ;-) Nie ma nic gorszego od robienia na przek�r wyobra�ni.


***

Zapowiada�a si� burzowa noc. Od rana by�o parno a nad horyzontem wisia�y ci�kie, o�owiane chmury. Pewnie b�dzie du�o klient�w, pomy�la�a, przecieraj�c blat i czujnym okiem ogarniaj�c ca�� sal�. By�o jeszcze wcze�nie, s�o�ce dopiero chyli�o si� ku zachodowi. Jak dot�d, by� tylko jeden klient, m�czyzna przyodziany w czarn� szat�, z czarnymi, p�d�ugimi, niezbyt czystymi w�osami. Od chwili przyj�cia wypi� porcj� miodu korzennego z go�dzikami i sk�rk� pomara�czow�, a zjawi� si� ju� dobre dwie godziny temu. Nie wiedzia�a, czy czeka na kogo�, czy po prostu przyszed� do gospody, by si� napi�, ale nie zrobi� na niej dobrego wra�enia. C�, klient nasz pan, w ci�gu kilkunastu lat pracy przywyk�a do najwi�kszych dziwade�, przewijaj�cych si� przed jej lad�.
-Elle, nie wiesz, czy mamy jeszcze jaki� zapas whisky? John twierdzi, �e w zesz�ym tygodniu by�a dostawa, a teraz nie mo�e nigdzie znale�� tej skrzynki.- powiedzia� �e�ski, nieco zakatarzony g�os za jej plecami. Odwr�ciwszy si�, ujrza�a swoj� m�odsz� siostr� w okularach i oliwkowej szacie. Na widok chusteczki, kt�r� trzyma�a przy nosie, skrzywi�a si� z niesmakiem.
-Och, na lito�� bosk�, Heidi, mog�aby� si� zachowywa� bardziej jak czarownica. Rengore!
-Dzi�ki. Zawsze zapominam tego zakl�cia.- Heidi spojrza�a na Elle z respektem. -John jest w piwnicy. Ja zajm� si� go��mi.
Elle wymin�a j� bez s�owa i uda�a si� do piwnicy, marszcz�c nieznacznie czo�o. Co ten John kr�ci? Przecie� jeszcze dzi� rano m�wi�a mu, �e skrzynka z whisky stoi pod po�udniow� �cian�, obok beczek z piwem imbirowym.

*

Severus odsun�� od siebie rozpocz�ty kufel z miodem. Jego korzenny smak rozgrza� go, ale te� u�pi� czujno��. Potrz�sn�� g�ow�, by wydoby� si� z opar�w senno�ci oraz znu�enia i rozejrza� si� ukradkiem.
Nic si� nie zmieni�o, nadal by� jedynym go�ciem gospody „Pod �wi�skim �bem” tylko za lad� nie sta�a ju� za�ywna, prosta w�a�cicielka, lecz jej m�odsza siostra- zakompleksione, wiecznie wystraszone, g�upiutkie dziewcz� w okularach. Teraz pr�bowa�a robi� wra�enie wa�nej osoby, stoj�c za lad� i czekaj�c na zam�wienia. Snape wykrzywi� wargi w z�o�liwym u�miechu i spojrza� na dziewczyn�. Ta od razu si� sp�oszy�a i, pragn�c ukry� rumieniec na twarzy, chwyci�a szybko pierwsz� lepsz� szklank�, by j� wytrze�. Niestety, zrobi�a to tak niezgrabnie, �e szklanka spad�a na pod�og� z brz�kiem i rozbi�a si� najpewniej w drobny mak. Dziewczyna zaczerwieni�a si� jeszcze bardziej, obejrza�a, czy aby siostra nie stoi za jej plecami i szybko schyli�a si�, by zatrze� �lady swego niezgulstwa.

*

Heidi tkwi�a urz�dowo za lad� i pragn�a, by Elle nie wraca�a jeszcze d�ugo. Uwielbia�a obserwowa� go�ci, siedz�cych na sali i ton�c w rozmy�laniach, kt�re obecno�� energicznej, surowej siostry zawsze uniemo�liwia�a.
Na razie na sali by� tylko jeden go��: czarnow�osy m�czyzna, siedz�cy samotnie przy stoliku. Mimo �e nie sprawia� wra�enia towarzyskiego i �yczliwego go�cia, Heidi by�a nim zafascynowana, bo odnios�a nieodparte wra�enie, �e z jego zamkni�tej pozornie twarzy bije co� oryginalnego, co� tajemniczego, co�, co j� przyci�ga�o do niego wbrew wszelkim nakazom rozs�dku. Cho� wygl�da� na zaniedbanego, by� te� przystojny.
Teraz, gdy Elle znik�a w piwnicy, Heidi mog�a na niego patrze� bezkarnie, ile dusza zapragnie. On za� nie zwraca� na ni� �adnej uwagi. Zdawa� si� by� zamy�lony i tylko czasem zerka� ku drzwiom gospody.
W pewnej chwili tajemniczy go�� odsun�� od siebie zdecydowanie kufel i potrz�sn�� g�ow�. Heidi drgn�a i, cho� bardzo si� stara�a temu zapobiec, spojrza�a na niego z zainteresowaniem. W tej samej chwili on podni�s� wzrok i skierowa� go prosto na ni�. Pisn�a cicho i, zmieszana, wzi�a do dr��cych r�k szklank�, by za ni� ukry� sp�onione oblicze. Palce jej drgn�y i szklanka wypsn�a si� z r�k. Brz�k t�uczonego szk�a sprawi�, �e zaczerwieni�a si� jeszcze bardziej i czuj�c, �e jest po�miewiskiem dla czarnow�osego m�czyzny, kucn�a, by uprz�tn�� od�amki. Przedtem jednak musia�a bardzo g��boko pooddycha�, bo jego spojrzenie przyprawi�o j� o lekk� utrat� tchu.

*

Elle pchn�a zdecydowanym ruchem drzwi piwniczki. Pogr��ona w p�mroku du�a, prostok�tna sala pe�na skrzy� i beczek zdawa�a si� by� pusta. Ani �ladu Johna. Co jest grane?
-John? Jeste� tu?- zawo�a�a mocnym g�osem, rozgl�daj�c si� uwa�nie.
-Witaj, Elle.
Zamruga�a gwa�townie.
-Ach… to ty, Albusie.- odpowiedzia�a ciszej, gdy zza jednej ze skrzy� wyszed� m�czyzna d�ugimi, kasztanowymi w�osami i tak�� brod�, si�gaj�c� niemal�e klepek pod�ogi. Ubrany by� w szar�, eleganck� szat�. Nosi� okulary - po��wki, kt�re ci�gle mu zje�d�a�y z nosa. - Heidi powiedzia�a mi, �e John mnie potrzebuje… nie spodziewa�am si� ciebie.
-Przepraszam, to ja kaza�em Heidi troszk� ci� ok�ama�. - u�miechn�� si� i poprawi� kciukiem okulary. -Nie chcia�em wzbudza� podejrze�.
-Podejrze�? Albusie, wydawa�o mi si�, �e chcesz si� tylko spotka� z pann� Trelawney, kt�ra, nawiasem m�wi�c, ju� powinna tu dawno by�. - Elle unios�a brwi. -S�dz�, �e nie ma powodu do obaw, jak na razie mamy tylko jednego go�cia, a i on wygl�da na takiego, co to topi smutki w alkoholu. Wszystko jest pod kontrol�.
-Ale� wiem, wiem, kochana Elle, nie pos�dzi�bym nigdy ani ciebie ani twojej gospody o przyjmowanie gro�nych lub niebezpiecznych osobnik�w. - Dumbledore z galanteri� uca�owa� d�o� w�a�cicielki. -Masz pozdrowienia od Aberfortha.
-Och, doprawdy? - Elle u�miechn�a si� po cz�ci drwi�co, po cz�ci ciep�o. -Co u niego? Jeszcze go nie wyrzucili ze szko�y?
-Ach, sk�d, Aberforth wzi�� si� powa�nie do nauki, chce dobrze zda� owutemy i potem po�wi�ci� si� bez reszty swojemu ukochanemu zaj�ciu, czyli eksperymentowaniu.
-Nie mo�esz mu wyt�umaczy�, �e to niebezpieczne? Maj�c takiego brata, Ab jest chyba stworzony do czego� lepszego?
-Niewykluczone, cho� on sam powinien w tym wieku wiedzie�, co jest dla niego najlepsze. W ko�cu za miesi�c stanie si� pe�noletnim czarodziejem a ja b�d� tylko jego starszym bratem. - co� weso�o b�ysn�o za okularami Albusa. -Mniejsza o to… m�wi�a�, �e macie tylko jednego go�cia?
-Przed moim wyj�ciem jeszcze by�. - Elle skin�a g�ow�. -Zostawi�am Heidi za barem. Jak dot�d, gospoda nie sp�on�a, wi�c chyba wszystko gra. Zapraszam ci� na kufel miodu korzennego. Nie b�dziesz chyba tu tkwi� do przyjazdu tej kobiety? -to m�wi�c, ruszy�a na g�r� po schodach, a m�czyzna za ni�.
-Z przyjemno�ci� skosztuj� miodu, lecz wola�bym nie pokazywa� si� na razie w gospodzie. - odpowiedzia�, gdy znale�li si� u st�p schod�w. - Zastanawia mnie, dlaczego przy takiej pogodzie macie tylko jednego go�cia.
-Nie wiem, pewnie zaraz przyjd� inni. - Elle odsun�a kotar� po prawej stronie. Pomieszczenie za kotar� po lewej nale�a�o do Heidi za� na wprost by�y drzwi, wiod�ce na pi�tro. - Zapraszam do mojego pokoju, je�li nie chcesz wchodzi� na sal�. Zaraz wr�c�, zobacz� tylko, co u Heidi.

*

Heidi pracowa�a zawzi�cie. Przyjmowa�a jedno zam�wienie za drugim, bo do baru zacz�li nap�ywa� t�umnie go�cie z tej cz�ci Londynu. Nie mia�a czasu, by si� im przyjrze�, zw�aszcza, �e niedawna kara za wgapianie si� w go�cia zbyt by�a bolesna, by kosztowa� ulubionej rozrywki ponownie. W�a�nie wraca�a z pusta tac� od stolika, kt�ry zaj�o pi�ciu czarodziej�w - amator�w magicznego pokera, gdy wr�ci�a jej siostra.
-Obs�u�y�a� wszystkich? - zapyta�a kr�tko, rzucaj�c okiem na sal�. -Trzeba b�dzie zapali� �wiece i za chwil� przetrze� pod�og�. Na zewn�trz najwyra�niej leje.
-Dobrze. - potulnie zgodzi�a si� Heidi, odstawiaj�c tac�. Elle spojrza�a szybko w kierunku pierwszego go�cia i ,widz�c, �e ca�y czas tam siedzi i czyta po�yczonego od kogo� Proroka Wieczornego , spokojnie pokiwa�a g�ow�. Heidi sta�a obok niej, czekaj�c na kolejne polecenia.
-Zajmij si� gospod� przez najbli�sze p� godziny, a jak zjawi si� Sybilla Trelawney, daj jej klucz od jedynki i powiadom mnie o tym.- poleci�a. Heidi pokiwa�a gorliwie g�ow�. Elle zatrzyma�a na niej wzrok i spyta�a �agodnie: - Dasz sobie rad� sama?
-Tak, tak, oczywi�cie. - zapewni�a j� siostra, wi�c powr�ci�a do Albusa.

*

Og�oszenia, g�upie artyku�y, „szokuj�ce” zdj�cia… oto, czego pe�en by� dziennik, maj�cy czelno�� tytu�owa� si� jednym z najpoczytniejszych gazet �wiata magii. Co za brednie! Teraz poczu�, jak wielk� g�upot� by�o zabranie tego czego�.
Severus z niesmakiem odrzuci� Proroka Wieczornego , lecz zrobi� to na tyle nieudolnie, i� gazeta spad�a na pod�og�, tu� pod nogi Heidi Green, kt�ra w�a�nie podawa�a trunek jednemu z go�ci przy s�siednim stole.
Zanim zd��y� zareagowa�, dwie rzeczy wydarzy�y si� jednocze�nie: do gospody wesz�a niska, chuda kobieta z walizk�, okutana pstrokat� chust� a barmanka, chc�c podnie�� gazet�, upu�ci�a tac�, wylewaj�c w efekcie ca�� jej zawarto�� w liczbie dw�ch kufli grzanego miodu na jego lewe rami�.

*

Manewruj�c zr�cznie mi�dzy poprzestawianymi wedle upodoba� go�ci sto�ami oraz krzes�ami, pod��a�a dzielnie z tac� w stron� stolika obok t e g o m�czyzny. Usilnie stara�a si� zachowa� spok�j duszy i perfekcyjn� oboj�tno�� na twarzy, ale nie by�aby uczciwa przed sam� sob�, gdyby nie czu�a, �e jej wysi�ki spe�z�y na niczym.
Nie mia�a poj�cia, co j� ci�gnie do tego bladego, czarnow�osego Pana Tajemniczego, kt�ry w�a�nie skrzywi� si� i, wygi�wszy wargi w sarkastycznym u�mieszku, odrzuci� gazet� akurat, gdy dotar�a do swoich go�ci.
Zatrzyma�a si� i, chc�c poda� mu zrzucon� rzecz, kucn�a, ale oczywi�cie nie mog�o to si� sko�czy� pomy�lnie: lewa d�o�, zawsze s�absza i mniej w�adna od chwili powa�nego magicznego urazu zadr�a�a pod ci�arem.
Na oczach przera�onej Heidi, niczym w zwolnionym tempie, taca z dwoma kuflami paruj�cego, pachn�cego miodu zachybota�y si� i spad�y z tacy tu� na t e g o m�czyzn�, kt�ry natychmiast zerwa� si� z cichym krzykiem i spojrza� na drzwi gospody.
Heidi te� spojrza�a i zobaczy�a do�� m�od� kobiet� chud� jak wa�ka i zarazem bardzo do niej podobn� z wygl�du- zapewne poprzez po�yskliw�, wielobarwn� chust�, kt�r� by�a owini�ta od st�p do g��w. Mia�a blad�, pod�u�n� twarz i niezwykle d�ugie, faliste w�osy koloru kasztan�w, zwi�zane b��kitno - r�ow� apaszk�. W szczup�ej d�oni trzyma�a owaln� walizeczk�, wyk�adan� czerwonym aksamitem z bordowymi wypustkami. D� jej d�ugiej, turkusowej szaty by� ub�ocony i mokry, podobnie jak jasne, cienkie pantofelki. Wygl�da�a na do�� bezbronn� i zagubion�, ale kiedy tylko dostrzeg�a bar, ruszy�a ku niemu.
Tymczasem Heidi musia�a szybko zaj�� si� poszkodowanym go�ciem. Czerwona niczym piwonia, j�a przeprasza� pan�w, kt�rym nie uda�o jej si� dostarczy� zam�wionego napoju, a nast�pnie zwr�ci�a si� do n i e go, ale g�os ugrz�z� jej w gardle pod wp�ywem spojrzenia, jakie jej rzuci�. A� si� zatchn�a i cofn�a.
-Bardzo pana przepraszam, naprawd�, nie chcia�am, straszna ze mnie niezdara, nie poparzy� si� pan?- wyci�gn�a d�o� w stron� mokrego ramienia, lecz on szarpn�� si� tylko i burkn��:
-Nic si� nie sta�o, nie trzeba.
-Prosz�, prosz�, ja zaraz oczyszcz� panu szat�, musz� obejrze� pa�skie rami�, prosz� za mn�…- nie przerywa�a. Wyci�gn�a r�d�k� i jednym ruchem sklei�a tac� oraz kufle (pierwszy raz w �yciu!), a potem wycelowa�a w r�kaw m�czyzny. Ten niemal�e odskoczy� na widok jej poczyna�.
-Ja… nie… jestem… nie mog� pod wp�ywem czar�w…- sapn��, �yskaj�c oczyma raz w jej stron�, raz w stron� zmierzaj�cej do baru dziwnej kobiety. -Pani… pani ma go�cia, niech pani si� nim zajmie, ja sobie poradz�.
Heidi wyprostowa�a si� i powiedzia�a cicho, sama nie wiedz�c jak i kiedy:
-Wola�abym jednak, �eby pan przyszed� za bar… czy na pewno nie jest pan poparzony, mi�d by� bardzo gor�cy. Przepraszam.
Tym razem spojrza� na ni� jako� inaczej, jakby �agodniej, z zaciekawieniem. Ul�y�o jej i od razu poczu�a si� nieco pewniej. Ruszy�a w stron� kontuaru, a on za ni�- czu�a jego spojrzenie na sobie, niemal�e czu�a ciep�o jego oddechu na swojej ods�oni�tej szyi. Z trudem opanowywa�a dr�enie serca.

*

Nie wiedzia�, czy zerwa� si� tak gwa�townie bardziej pod wp�ywem miodu czy te� widoku Sybilli Trelawney, przekraczaj�cej pr�g gospody. Od razu te� zala�a go w�ciek�o��, w�ciek�o�� i odraza do g�upiej, nieporadnej dziewuchy, kt�ra musia�a wyla� mi�d akurat na jego lewe rami�. Prawie nie czu� okropnego pieczenia, my�la� tylko o tym, co si� sta�o. Pi�knie, teraz znajdzie si� zapewne ca�kiem sporo os�b, kt�re go zapami�taj�…
Potrz�sn�� r�k� i z trudem oderwa� wzrok od Trelawney, kt�ra zacz�a po kr�tkim wahaniu przeciska� si� w stron� baru. Spojrza� na dziewczyn�, kt�ra go obla�a a ta a� si� zach�ysn�a i cofn�a. No tak, nie zapanowa� nad swoimi nerwami i pozwoli� sobie na w�ciek�o��. C� za idiotyczne posuni�cie…!
Z�agodzi� wzrok, ale ca�y czas k�tem oka obserwowa� Sybill�, podczas gdy barmanka zacz�a go przeprasza� i nak�ania� do podwini�cia r�kawa. Nie�atwo mu by�o skupi� si� na jej gadaninie, ale otrze�wia� kompletnie na widok wycelowanej w swoje rami� r�d�ki. Drgn�� silnie i spojrza� na ni� strasznym wzrokiem. Zabrak�o mu tchu i sykn�� tylko potwornym g�osem pierwsz� lepsz� bujd�, jaka mu przysz�a do g�owy. Dziewczyna uwierzy�a i opu�ci�a r�d�k� ale jednocze�nie poprosi�a, �eby poszed� za ni�. Zgodzi� si� nie tyle dla �wi�tego spokoju, co dla swojej intuicji, kt�ra szepta�a mu, �e to posuni�cie by� mo�e pozwoli mu si� dowiedzie�, jakie b�d� nast�pne kroki Sybilli. Ruszy� wi�c za dziewczyn�, niemal nie czuj�c b�lu w ramieniu. Nie widzia� te�, �e ona oddycha z trudem a jej d�onie dr��.

*

Sybilla dr�a�a z zimna. Deszcz rozpada� si� zupe�nie wbrew jej przewidywaniom, ale nie zamierza�a rezygnowa� z tego powodu z zaplanowanej podr�y do Londynu. Mia�a si� spotka� „Pod �wi�skim �bem” z Albusem Dumbledorem, dyrektorem Hogwartu, w sprawie pracy na stanowisku nauczycielki wr�biarstwa. Mia�a niewielkie nadzieje, bo zdawa�a sobie spraw� z tego, �e jej umiej�tno�ci nie s� w pe�ni wykszta�cone i nie robi� wra�enia na innych, ale wierzy�a w moc swojej prababci, Kasandry i, cho� g�upio si� przyzna�, czar swojego wizerunku. Nosi�a po�yskliwe, zwiewne chusty i ubiera�a si� jak kr�lowa elf�w po to, by zrobi� na innych ludziach wra�enie prawdziwej wr�ki, mimo �e spotyka�a si� cz�ciej z politowaniem i pogard�, ani�eli uznaniem i szacunkiem.
W gospodzie by�o mn�stwo ludzi a w powietrzu unosi�y si� zmieszane wonie serwowanych trunk�w. Nie widzia�a nigdzie dyrektora wi�c postanowi�a podej�� do baru i tam si� dowiedzie� wi�cej. J�a przeciska� si� z ukrytym obrzydzeniem przez t�um ludzi. W ko�cu dotar�a do lady i w tym momencie zza kotary wysz�a w�a�cicielka a do kontuaru dotar�a m�odziutka okularnica z czarnow�osym m�czyzn� w ciemnej szacie.

*

Elle przeprosi�a Albusa na chwil�, bo wyda�o jej si�, �e na sali rozleg� si� jaki� ha�as, jakby brz�k t�uczonego szk�a. Kiedy wysz�a zza kotary, ujrza�a przera�on�, zaczerwienion� Heidi, dzier��c� tac� z dwoma pustymi kuflami, czarnow�osego m�czyzn� od Proroka i przemoczon� Sybill� Trelawney.
-Witam, panno Trelawney.- powiedzia�a szybko, decyduj�c si� najpierw na obs�u�enie go�cia. Heidi z przepraszaj�c� min� wesz�a za lad� i poprosi�a czarnow�osego za sob� do pokoju po lewej. -Ciesz� si�, �e uda�o si� pani do nas dotrze� mimo takiej okropnej pogody. Prosz�, oto klucz do pokoju numer jeden, prosz� si� tam rozgo�ci�, zaraz dostanie pani gor�cej herbaty, chyba �e woli pani co� mocniejszego?
-Nie, nie dzi�kuj�, nie pijam alkoholu.- odpowiedzia�a Trelawney i chwyci�a w dwa palce kluczyk. -Czy dyrektor ju� jest?
-Tak, profesor Dumbledore ju� jest, zaraz do pani przyjdzie.- odpowiedzia�a Elle. -Tam te drzwi ko�o wej�cia po prawej poprowadz� pani� na pi�tro. Pani pok�j jest na ko�cu korytarza po lewej stronie.
-Dzi�kuj�. - Sybilla chwyci�a w d�o� swoj� walizk� i ruszy�a drobnym krokiem w stron� wskazanych drzwi. Elle odprowadzi�a j� wzrokiem a potem zajrza�a do swojego go�cia. Albus w�a�nie otrzepywa� szat� i odstawia� sw�j kufel.
-Tak, tak, s�ysza�em, Elle, s�ysza�em, �e Sybilla ju� jest.- u�miechn�� si�. -P�jd� do niej… dzi�kuj� za pogaw�dk� i mi�d i przepraszam najmocniej, �e zabra�em ci tyle czasu.
-Ale� nie ma sprawy, naprawd� nic si� nie sta�o. Dzi�kuj�, �e zajrza�e� do mnie. Sybill� umie�ci�am w pokoju numer jeden, ostatni w korytarzu po lewej stronie, schody s� za drzwiami obok wej�cia.
-Dzi�kuj�. Uszanowanie, Elle.- sk�oni� si� lekko i ju� mia� wyj��, gdy Elle powiedzia�a cicho po kr�tkim wahaniu:
-Pozdr�w ode mnie swojego brata.
-Tak, oczywi�cie.- co� b�ysn�o weso�o za jego okularami, gdy odwr�ci� si� w progu a potem wyszed�. Elle oczy�ci�a i pochowa�a kufle a potem przypomnia�a sobie o Heidi.
Stan�a przy kotarze, zas�aniaj�cej pok�j Heidi. Us�ysza�a zza niej przyt�umiony g�os swojej siostry. Zawaha�a si� przez u�amek sekundy a potem wesz�a do �rodka.
M�czyzna siedzia� na krze�le przy oknie, a Heidi trzyma�a w d�oni namoczony w eliksirze lauticynowym banda�. Oboje drgn�li na jej nieoczekiwane pojawienie si�.
-Co si� sta�o, Heidi?- zapyta�a surowo.
-Och… przepraszam, Elle, ja naprawd� nie chcia�am… to sta�o si� przez przypadek…- zacz�a j�ka� si� jej siostra.
-Ale c o si� sta�o?- uci�a Elle. Heidi a� wtuli�a g�ow� w ramiona i odpowiedzia�a niemal�e szeptem:
-Obla�am pana miodem… niechc�cy!
-Na minut� ci� nie mo�na zostawi�, �eby� czego� nie odegra�a!- Elle zanios�a r�ce do g�ry i ju� mia�am powiedzie� co� ostrzejszego, gdy m�czyzna zerwa� si� z krzes�a i zacz�� m�wi� bardzo szybko i niezwykle uprzejmie:
-Doprawdy, pani siostra nie jest niczemu winna, to ja niechc�cy sprawi�em, �e si� potkn�a… nic mi nie jest, wszystko w porz�dku.
Mimo �e jego g�os by� uprzejmy, jego oczy by�y bardzo ciemne, pe�ne dziwnego blasku. Elle nie by�a pewna, czy facet jest do ko�ca normalny.
-Lepiej jednak b�dzie, jak pana obejrz�. Na pewno si� pan sparzy�. - powiedzia�a i podesz�a do niego. -Gdzie pana obla�a�?
-Lewe rami�.- pisn�a cichutko Heidi.
-Daj mi ten banda�.
Elle z�apa�a za lewy r�kaw i ju� mia�a go podwin��, gdy m�czyzna zwin�� si� i odskoczy�, sycz�c z b�lu.

*

Severus wszed� spokojnie do pokoju. Wiedzia� ju� wszystko, �e Sybilla Trelawney jest w pokoju nr 1 i wiedzia�, gdzie ten pok�j si� znajduje. Postanowi�, �e wymknie si� dziewczynie przy pierwszej lepszej okazji i p�jdzie pod jedynk�. Niestety, zaledwie zd��y� podj�� tak� decyzj�, gdy us�ysza� z s�siedniego pomieszczenia doskonale znany mu g�os Albusa Dumbledore’a.
Opanowa� si� jednak i b�yskawicznie oceni� sytuacj�: teoretycznie nie powinien spotka� si� z nim, ale jego obecno�� utrudnia�a mu zadanie. Czujnie wys�ucha� ca�ej rozmowy, prowadzonej w pokoju obok i zmarszczy� brwi. Dumbledore przyszed� si� spotka� z Trelawney… ciekawe, w jakiej sprawie? C� mo�e ��czy� dyrektora Hogwartu z prawnuczk� znanej wieszczki?
Zainteresowa�o go to prawie tak bardzo, jak pow�d w�asnych „odwiedzin” u Sybilli Trelawney. Z rozmy�la� wyrwa�o go niespodziewane wtargni�cie w�a�cicielki gospody.
Ta za� natychmiast zruga�a swoj� siostr�, kt�rej na imi� by�o Heidi i b�yskawicznie przesz�a do niego. Zorientowa� si� w ostatniej chwili, �e kobieta chce podwin�� mu r�kaw i w przeb�ysku natchnienia zgi�� si� wp�, symuluj�c wielki b�l.
-Co jest, co si� panu sta�o?- us�ysza� jej energiczny g�os, w kt�rym pobrzmiewa�a nuta niepokoju.
-Boli pana brzuch?- doda�a ta ca�� Heidi i w tej chwili poczu� ciep�o jej d�oni na swojej. Uni�s� na ni� wzrok i spojrza� jej w oczy, ale w tym momencie w�a�cicielka z�apa�a jej d�o�, odsun�a i kaza�a dziewczynie wraca� za lad�, za� jego posadzi�a z powrotem na krze�le, traktuj�c tak �elaznym uchwytem, �e nie spos�b by�o si� jej wyrwa�.
-Sied� spokojnie. - sykn�a mu do ucha. Ca�y czas trzyma�a go mocno za lew� d�o�. Heidi wysz�a potulnie a jej siostra ju� celowa�a w niego r�d�k� i wo�a�a przenikliwym g�osem:
- Ricorde!

*

Elle pomy�la�a sobie w tamtej chwili, �e sp�yn�o na ni� jakie� b�ogos�awione przeczucie. M�czyzna wyra�nie nie chcia� da� si� opatrzy� a przynajmniej tak my�la�a, dop�ki nie spostrzeg�a, �e oparzone ma lewe rami�.
Co� b�ysn�o jej w umy�le i w�adczo odsun�a d�o� Heidi, kt�ra ju� przymierza�a si� do opieku�czego g�askania po r�czce. Potem spojrza�a na ni� wymownie i wzrokiem wskaza�a lew� d�o�, m�wi�c spokojnie:
-Heidi, id� prosz� do go�ci.
Heidi, g�upia g�ska, najpierw nie rozumia�a jej spojrze� i robi�a g�upi� min�, ale na widok nasro�onej twarzy siostry podskoczy�a i wysz�a, potakuj�c szybko g�ow�. Nim m�czyzna zd��y� si� zorientowa�, Elle wycelowa�a w niego r�d�k� (co za szcz�cie, �e mia�a j� pod r�k�!) i zawo�a�a:
- Ricorde!
Lewy r�kaw szaty p�k�, ukazuj�c zaczerwienion�, miejscami pop�kan� sk�r�. Elle wyci�gn�a d�o�, by jej dotkn��, jednak w tej chwili on zerwa� si�, �cisn�� jej d�o� swoj� i pchn�� na �cian�, drug� r�k� zatykaj�c jej usta.

*

-Nie wa� si� wzywa� pomocy.- wysycza� w�ciekle. Bezskutecznie pr�bowa�a mu si� wyrwa�. Snape jednym rzutem oka oceni� sytuacj�. Ko�o nogi krzes�a dostrzeg� jej r�d�k�. Kiedy si� po ni� schyli�, jego u�cisk zel�a� i kobieta natychmiast to wykorzysta�a, odpychaj�c go od siebie i atakuj�c pi�ciami. Otworzy�a te� buzi� jak do krzyku, ale jedno Nessum! sprawi�o, �e mog�a teraz tylko porusza� bezg�o�nie ustami, bo g�os uwi�z� jej w gardle.
-Teraz o wiele lepiej.- powiedzia� cicho, opuszczaj�c r�d�k� i zaraz zrozumia�, �e zrobi� b��d.

*

M�czyzna zachowywa� si� jak w amoku. Trzyma� j� w silnym uchwycie, �adna szarpanina nie mog�a da� jej wolno�ci. On tymczasem rozejrza� si� i spr�bowa� si�gn�� po jej r�d�k�. Poczu�a, �e to jej jedyna szansa i z ca�ej si�y odepchn�a go od siebie i natar�a na niego z pi�ciami. Chcia�a zacz�� krzycze�, ale zakl�cie Nessum odebra�o jej g�os. Wci�� mimowolnie porusza�a wargami i obserwowa�a go w milczeniu, czuj�c, �e strach bierze nad ni� g�r�. Pozwoli� sobie na drwi�ce „Teraz o wiele lepiej” i opu�ci� r�d�k�, najwidoczniej pewien, �e Elle jest skutecznie unieszkodliwiona. Ona jednakowo�, pocz�tkowo przestraszona, teraz z tego strachu zacz�a czerpa� si��; zrozumia�a, �e nie mo�e si� podda�. W jej oczach pojawi� si� b�ysk, gdy zerkn�a na jego lewe rami�, kt�rego on nie zrozumia�. Z niepoj�t� dla siebie energi� uda�o jej si� powali� go na ziemi� i rozerwa� lewy r�kaw do ko�ca, a� do samego barku, gdzie ujrza�a to, czego si� spodziewa�a: czarny znak, przedstawiaj�cy po�ykaj�c� w�a czaszk�.

*

Przygwo�dzi�a go do ziemi kompletnie, a Severus uleg� zaskoczeniu, dzi�ki czemu Elle uda�o si� zrobi� to, na co zanosi�o si� ju� od feralnego upadku Heidi: rozdar�a jego lewy r�kaw i zobaczy�a Mroczny Znak. Na jego widok jej oczy rozszerzy�y si� nieco ale gdy spojrza�a mu w oczy, zobaczy� w jej t�cz�wkach nie strach, lecz satysfakcj� i pogard�, okrutn�, nieludzk� pogard�.
-Heidi! - krzykn�a niezwykle mocnym g�osem a dziewczyna pojawi�a si� za kotar�, jak na zawo�anie. Widz�c go obezw�adnionego i w pewnym sensie zdemaskowanego, poblad�a, ale ostry, stanowczy g�os siostry przywr�ci� j� do porz�dku.
-Zawo�aj kogo� z sali, jakich� dw�ch mocnych m�czyzn. Trzeba go wyrzuci� st�d jak najszybciej.- zn�w spojrza�a na niego, jak na obrzydliwego robaka. -Nie wiem, czego tu szuka�, ale moja gospoda nie jest dla szpieg�w Sama - Wiesz - Kogo.
Heidi znik�a za kotar� w mgnieniu oka. Elle wyrwa�a mu tymczasem swoj� r�d�k� i demonstracyjnie wytar�a w r�bek szaty.
-Ty plugawy, zapluty, wredny, odra�aj�cy bydlaku.- szepn�a mu do ucha, ani na chwil� nie zwalniaj�c ucisku i spokojnie trzymaj�c r�d�k� przy jego szyi. -My�la�e�, �e uda ci si� pos�a� kogo� na �mier�, co? A mo�e po prostu szuka�e� nowych zwolennik�w dla swojego pana?
Snape uzna� za niegodne odpowiada� na takie s�owa. Zbiera� si� w sobie, by wyrwa� si� jej i uciec, bo czu�, �e ka�da up�ywaj�ca sekunda oznacza nadchodz�c� pora�k�, a tego by nie zni�s�. Us�ysza� st�umiony g�os Heidi i jaki� rumor na sali. Zacisn�� z�by i z ca�ej si�y przewr�ci� si� na drug� stron�, maj�c teraz w�a�cicielk� pod sob�. Szarpa� si� z ca�ych si�, p�ki go nie pu�ci�a, a walczy�a dzielnie. Zd��y� si� oswobodzi� akurat w momencie, gdy w progu pokoju stan�o dw�ch barczystych, brodatych m�czyzn, najwyra�niej oderwanych od konsumpcji jakiego� trunku, z Heidi za sob�. Oczy mu b�ysn�y dziko i z nieludzk� si�� natar� na nich, a oni, przera�eni w pierwszym odruchu, odsun�li si� na bok. Snape wypad� zza baru i, przepychaj�c si� agresywnie mi�dzy zdumionymi go��mi, dotar� do drzwi. Pogo� w postaci rozjuszonych brodaczy w�a�nie pojawi�a si� w sali. Rzuci� im spojrzenie przepe�nione odraz� i gniewem, a nast�pnie szarpn�� drzwi gospody i wyskoczy� na zewn�trz, w ciemn�, deszczow� noc.
cdn.

Komentarze:


Ann-Britt
Wtorek, 03 Czerwca, 2008, 19:11

PIERWSZA!!
Gratuluj� notki, nie tylko d�uga, ale i ciekawa. Zgadzam si�, �e gdy wyobra�nia co� dyktuje, to nie ma si� co zastanawia�, bo przez my�lenie, mo�e by� tylko gorzej ;p
Bardzo mi si� podoba�o, �e opisa�a� sytuacje z punktu widzenia r�nych os�b, ciekawy pomtys�. A je�li chodzi o pomys�y, to nie ma tu chyba nikogo lepszego od Ciebie. Czekam z niecierpliwo�ci� na nast�pn� notk�!
Pozdrowienia!;*

 


Matix
Środa, 04 Czerwca, 2008, 13:39

Notka jak zawszy �wietna. Lecz zauwa�y�em bn��d nie powinno by� "...po�yskuj�c� w�a czaszk�..." tylko "po�yskuj�c� czaszk� w�a". Ale to bardzo ma�y b��d. No i gratuluje wspania�ej wyobra�ni.

 


A�ka
Piątek, 06 Czerwca, 2008, 16:07

Notka �wietna :)Naprawd� ciekawie to napisa�a�. Ju� nie mog� doczeka� sie dalszej cz�ci.
Pozdrawiam :)

 


anonim
Sobota, 07 Czerwca, 2008, 12:19

No cudownie jestem pe�en podziwu dla Twojej inwencji tw�rcazej i bardzo bujnej wyobra�ni!!! Bardzo dobra notka

 


Parvati Patil
Niedziela, 08 Czerwca, 2008, 19:42

Suuuuuuper notka! Moim zdaniem Twoja jedna z najlepszych (xchocia� tak naprawd� to trudno wybra� jedn� z Twoich cudownych notek, bo wszYstkie s� prawie identyczne-wszystkie s�WSPANIA�E!!!!!!!!!!).
W og�le, by�am przera�ona, jak j� czyta�am. To napi�cie, ciekawo��, co b�dzie za kilka linijek... No po prostu �WIETNIE!!!!
Naprawd�, ty po prostu MUSISZ by� pisark� :)
Buziaki
Parvati
P.S. Dzi�ki za komentarz u Wiktora. Naprawd�, dzi�ki za wszystko, co mi dajesz.

 


Lara (Roxanne)
Piątek, 13 Czerwca, 2008, 22:32

Co tu du�o m�wi�? Po prostu SUPER!!! Bardzo podoba�o mi si�, �e pokaza�a� t� sam� sytuacj�, z punktu widzenia kilku r�nych os�b.
Pozdrawiam i zapraszam do pam. Roxanne!
Lara

 


Sophie Rose
Poniedziałek, 09 Lipca, 2012, 19:28

Pomys� z ukazaniem sytuacji z punktu widzenia wielu os�b nie by� z�y. Jednak m si� nie podoba. To jest przecie� my�lodsiewnia!
Zbyt du�ej ilo�ci b��d�w nie dopatrzy�am.
Teraz tylko my�l�, czy w ko�cu Severus us�yszy cz�� przepowiedni. Czy to ten moment...
Ten wpis jest dosy� d�ugi, a takie mi si� bardzo podobaj�. jednak do ko�ca nie zosta� pokazany charakter severusa. Przecie� on ma ma� posta�, a gdy rzuci� si� na tych dw�ch m�czyzn to nie powinni si� przestraszy� i go wypu�ci�.
No c�, czytam dalej.
Wybitnie z ma�ym minusikiem :p

 
Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki