Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Myślodsiewna Severusa Snape'a
Prowadzi asystentka Snape'a Meg


Dzięki wybitnej znajomości czar�w uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksir�w. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat p�źniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!

[ Powr�t ]

Sobota, 28 Czerwca, 2008, 14:56

Wspomnienie 42.

Dwa poka�ne �yrandole, z�o�one z dziesi�tek, a mo�e setek kryszta�owych i per�owych, misternie upi�tych wisiork�w zalewa�y salon subtelnym �wiat�em. Po�rodku sta� d�ugi, d�bowy, owalny st�, wok� kt�rego ustawiono wysokie krzes�a. W lewym ko�cu pokoju by� pi�kny kominek, w kt�rym teraz pali�o si� kilka szczap drewna, trzaskaj�c i sypi�c iskry, natomiast w prawym ko�cu znajdowa�o si� wiele oszklonych gablot i szafek. Na wprost sto�u znajdowa�o si� wysokie okno, zas�oni�te be�owymi zas�onami, kt�re kto� �ci�gn�� ozdobnie przy parapecie srebrnym k�kiem, imituj�cym gryz�cego sw�j w�asny ogon w�a. Na �cianie po lewej stronie okna wisia� oprawiony w staromodne, drewniane ramy portret Abraxasa Malfoya, ojca Lucjusza. Severus podejrzewa�, �e portret znalaz� si� tu bardziej z woli Hazel, ni� Lucjusza i Narcyzy.
-… a wi�c, zdrowie m�odej pary! - zawo�a� jowialnie jaki� m�czyzna w czarnej, eleganckiej szacie, unosz�c puchar i patrz�c na wszystkich z szerokim u�miechem. Zgromadzeni wok� niego zawt�rowali mu i wszyscy wychylili swoje puchary do dna, ��cznie z siedz�c� u szczytu sto�u jasnow�os�, drobn� kobiet� w bia�ej sukni i otaczaj�cym j� ramieniem m�czyzn� w czarnej szacie z wysokim ko�nierzem. Teraz odstawi� kielich i zawo�a� z zadowoleniem i nut� ironii:
-A m�wi�em wam ju�, kogo spotka�em w Ministerstwie, kiedy za�atwia�em nasz �lub?
Rozleg� si� szmer zainteresowania. Snape nadstawi� tak�e uszu mimo woli, bowiem z zasady nie przepada� za plotkami i nie dowierza� im: najcz�ciej by�y krzywdz�ce i niesprawdzone.
-Tego idiot�, kawalarza i bawidamka Jamesa Pottera. Za�atwia� termin dla siebie i dla tej rudej szlamy, wiecie, Lily Evans.
Severus poczu� nag�y zawr�t g�owy, nie zwi�zany z wypitym winem. Czuj�c si� tak, jakby zapada� si� w ciemn� otch�a�, odsun�� stanowczo od siebie kielich, wsta� od sto�u nieco za g�o�no i opu�ci� salon. Jak tylko znalaz� si� na tarasie, opar� si� o zimny mur i zapatrzy� w rosn�ce w ogrodzie zadbane cyprysy. Nie przeszkadza�o mu to, �e na zewn�trz by�o poni�ej zera ani �e niebo na horyzoncie mia�o czerwonaw� barw�, zapowiadaj�c� solidne opady �niegu.

*



Kolejny toast, kolejne �yczenia i kolejna pusta butelka po szampanie do skrzynki. Pi�kna oprawa wesela, pomy�la�a, upijaj�c �yk ze swojego kieliszka i u�miechaj�c si� pokazowo. U�miechaj si�, Narcyzo, w ko�cu panna m�oda nie mo�e sobie pozwoli� nawet na najdrobniejsz� zmarszczk�!
--A m�wi�em wam ju�, kogo spotka�em w Ministerstwie, kiedy za�atwia�em nasz �lub?- powiedzia� g�o�no jej m��, oplataj�c j� ramieniem. Z grzeczno�ci uda�a, �e j� to interesuje, mimo �e najch�tniej wsta�aby teraz i wysz�a na chwil� do kuchni albo na dw�r, by odetchn�� od weselnego rozgardiaszu i gwaru. Unios�a lekko g�ow�, opieraj�c j� o rami� Lucjusza i k�tem oka rozgl�daj�c si� po sali. Go�cie, g��wnie przyjaciele i znajomi Lucjusza, wpatrywali si� w niego z zainteresowaniem. Tylko Severus Snape sprawia� wra�enie odizolowanego od reszty, cho� przemy�lnie usadzono go w�r�d znanych mu os�b, blisko m�odej pary.
Tak, Severusa nic nie mog�oby zmusi� do zabawy, je�li sam tego nie chcia�, w og�le sprawia� wra�enie nietowarzyskiego ponuraka, ale to by�o tylko wra�enie. Tak naprawd� by� o wiele bardziej warto�ciowym, wra�liwym, m�drym cz�owiekiem od wi�kszo�ci siedz�cych przy stole go�ci, a ju� na pewno cieszy� si� najwi�kszym jej powa�aniem spo�r�d nich. Mo�e i bywa� osch�y lub zamkni�ty w sobie, ale nigdy nie zni�y�by si� do zwierz�co�ci prezentowanej nierzadko przez koleg�w Lucjusza i wbrew pozorom czu� i rozumia� o wiele wi�cej ni� oni.
Teraz tak�e zerka� ku Lucjuszowi niby z ciekawo�ci�, lecz jego zainteresowanie zbli�one by�o do zainteresowania Narcyzy. Tak, Severusa nigdy nie intrygowa�y plotki i sensacje. Cie� by� jego ulubionym miejscem.
-Tego idiot�, kawalarza i bawidamka Jamesa Pottera. Za�atwia� termin dla siebie i dla tej rudej szlamy, wiecie, Lily Evans.
Narcyza mimowolnie spojrza�a na Severusa i dotar�o do niej, co powiedzia� Lucjusz. Zanim jednak mog�a cokolwiek zrobi� (zreszt� i tak nie wiedzia�aby chyba, co mo�na zrobi� dla cz�owieka, kt�remu w�a�nie wbito sztylet w serce?), Severus poradzi� sobie sam: wsta� i wyszed� na taras bardzo szybko, niemal�e po angielsku. W przelocie dostrzeg�a jego �ci�ni�te niemal konwulsyjnie szcz�ki i blado�� oraz b�ysk w oku. Odczeka�a stosown� chwil�, a potem tak�e wsta�a od sto�u i, przeprosiwszy na chwil� go�ci, wy�lizn�a si� na taras. Jak tylko przekroczy�a pr�g, mr�z uszczypn�� j� w ods�oni�te ramiona i twarz. Pi�kna pogoda na zimowy, nocny spacer ze sztucznymi ogniami, przemkn�o jej jeszcze przez g�ow� i ujrza�a Severusa, opartego o mur i zapatrzonego niewidz�cym wzrokiem w ogr�d.

*



Dobrze wiedzia�, �e to, co zaw�adn�o nim po s�owach Lucjusza, to zwyczajna zawi��, podszyta rozczarowaniem i, tak, oczywi�cie, rozwianiem z�udnej nadziei. Powiniene� si� by� ju� dawno nauczy�, Severusie, �e wszystkie nadzieje s� z�udne i nie warto ich mie�, powiedzia� sam do siebie w duchu. Dopiero teraz w pe�ni u�wiadomi� sobie, �e �lub Lilly i Pottera, notabene tak naturalna kolej rzeczy, by�a spraw�, o kt�rej nie chcia� nigdy my�le� i kt�rej unika�, najpewniej przez strach przed b�lem i zazdro�ci�. Niewa�ne by�o, �e tak naprawd� nie utrzymywa� kontakt�w z Lilly, �e ona by�a zwi�zana z Potterem. Niewa�ne dla niego by�o to, co ich dzieli�o, cho� by�o tego o wiele wi�cej ni� spraw ich ��cz�cych. Taka by�a przykra, bolesna, smutna prawda, z kt�r� stan�� oko w oko przed p�noc� w nocy z czwartego na pi�tego grudnia podczas przyj�cia weselnego Lucjusza Malfoya i Narcyzy Black, od dzi�- Narcyzy Malfoy.
-Wszystko w porz�dku? - us�ysza� cichy, damski g�os. Oderwawszy si� od swych nieweso�ych my�li, ujrza� obok Narcyz�.
-Tak, wszystko w porz�dku.- odpowiedzia� szybko i doda� po chwili wyja�niaj�co: -Wyszed�em odetchn�� �wie�ym powietrzem, w �rodku jest za gor�co.
-Tak, rozumiem.- pokiwa�a g�ow� i u�miechn�a si� po swojemu, troch� niepewnie, �agodnie i �yczliwie.
Nie mo�na by�o jej nazwa� pi�kn� pann� m�od�, ale z pewno�ci� prezentowa�a si� z wielk� klas� i urokiem wewn�trznym. Skromna, prosta, bia�a sukienka, takie� pantofelki i niewyszukana, naturalna fryzura z lok�w ozdobiona ma��, bialutk� r�yczk� pasowa�y do niej jak ula� i sprawia�y, �e wygl�da�a wdzi�cznie i elegancko. Cho� u�miecha�a si� przez ca�y wiecz�r i nie mo�na by�o jej przy�apa� na najdrobniejszym skrzywieniu warg, to w jej oczach zauwa�alny by� brak blasku i iskierki weso�o�ci, jak� mo�na by�o dostrzec niegdy�, podczas pobytu w Hogwarcie. Severus pomy�la�, �e chyba wie, dlaczego Narcyza jest tak… nie, „smutna” nie oddawa�o wyrazu jej oczu, ju� bardziej- przygaszona dlatego spojrza� na ni� �agodniej.

*



Narcyza czu�a, �e nie powinna rozmawia� z nim na ten temat, ale z co� m�wi�o jej, �e tak naprawd� on tego potrzebuje. Mogli m�wi� o pogodzie i weselu jeszcze d�ugo, lecz jak d�ugo i co potem? Wiedzia�a przecie�, dlaczego Severus wyszed� na taras i wydawa�o jej si�, �e on te� o tym wie, wi�c uzna�a, �e lepiej b�dzie postara� si� poruszy� dr�cz�cy go temat.
-Chodzi o �lub Lilly Evans i Pottera, prawda?- zapyta�a cicho, podchodz�c bli�ej. Specjalnie powiedzia�a: „Pottera”, a nie „Jamesa”. Severus najpierw odwr�ci� wzrok a potem, stoczywszy chyba jak�� straszn�, wewn�trzn� walk� z samym sob�, spojrza� na ni� w taki spos�b, �e zabrak�o jej tchu. Rozpacz i przygn�bienie by�y pustymi s�owami przy tym, co oddawa�o jego spojrzenie. Narcyzie �cisn�o si� serce i poczu�a przemo�ne pragnienie, by po�o�y� mu d�o� na ramieniu, lecz nie zrobi�a tego.
-Severusie…
-Jest zimno, poza tym go�cie si� ju� pewnie niecierpliwi�.- pad�a sucha odpowied�. Maska, pomy�la�a, patrz�c na niego i z ca�ej si�y pr�buj�c znale�� s�owa, kt�re mog�yby przynie�� mu otuch�. Wieczna maska, mo�e to dlatego jest taki nieszcz�liwy.
-Severusie, ja wszystko wiem.- powiedzia�a niepewnym, cichym g�osem. -Wiem, jak si� czujesz, naprawd� ci� rozumiem… widzisz… mo�e ona… mo�e Lilly nie by�a �wiadoma tego, co do niej czujesz… bo wtedy nie wysz�aby za niego… na pewno nie!
Spojrza� na ni� ju� nieco milej, cho� nadal ze szczeg�lnym b�yskiem. Narcyza zaczerpn�a tchu i brn�a dalej.
-Zawsze by�e� skryty i nigdy jej nie powiedzia�e�, co do niej czujesz, prawda? Nie utrzymywali�cie od dawna kontakt�w… mo�e my�la�a, �e…
-Zerwali�my ze sob� kontakty przez to, �e jestem �miercio�erc�.- przerwa� jej niby oschle, ale Narcyza wyczu�a, �e z trudem hamuje rwanie si� g�osu. Odwr�ci� g�ow� i zapatrzy� si� ponownie w cyprysy. W przeci�gu tego u�amka sekundy, gdy odwr�ci� od niej g�ow�, ujrza�a, jak bardzo zmieni�y si� jego oczy, ujrza�a w nich jaki� blask, gro�ny i nieznany jej dot�d. Opanowanie, naczelna cecha �miercio�erc�w, przemkn�o jej przez g�ow�. Tymczasem on doda� po kr�tkim milczeniu: -Lilly jest przeciwna temu ruchowi, zawiod�a si� na mnie, bo przy��czy�em si� do Czarnego Pana.

*



-Nie wiedzia�am.- szepn�a Narcyza, ale Snape m�wi� dalej; teraz w jego g�osie zad�wi�cza� sarkazm pomieszany z pogard�, skrywaj�cy gorycz.
-A niby sk�d mia�a� wiedzie�? Nigdy nikomu o tym nie m�wi�em… sam si� zreszt� dziwi�, �e m�wi� to…- przeni�s� na ni� wzrok i zreflektowa� si�, widz�c, �e kobieta niemal kuli ramiona. Zni�y� g�os. -Przepraszam, Narcyzo. Nie wiem, co si� ze mn� dzieje, ponios�o mnie.
-Nic si� nie sta�o.- us�ysza� jej szept. W jej oczach wida� by�o cie� boja�ni, na kt�ry sobie zas�u�y�. By� w�ciek�y na siebie, �e straci� panowanie nad sob�, �e jeden g�upi �lub wytr�ci� go z r�wnowagi, �e z powodu jednej panny m�odej rani drug�: szanowa� Narcyz�, bo zna� j� w�a�ciwie od pierwszej klasy i zawsze mia� o niej dobre zdanie; nie by�a jedna z tych dziewczyn, co to si� narzucaj� facetom, nie Owszem, zawsze by�a weso�a i potrafi�a odci�� si�, a� w pi�ty sz�o (najcz�ciej Lucjuszowi), ale mia�a klas�.
Potem zacz�a przygasa�, gdy Bellatrix pojawi�a si� na scenie, zw�aszcza po pami�tnym spotkaniu przysz�ych �miercio�erc�w, na kt�rym Lucjusz zg�osi� Narcyz�, ale Czarny Pan przejrza� j� i przyj�� jej siostr�.
Odt�d Narcyza by�a zawsze w cieniu starszej siostry, a bynajmniej Severus odnosi� takie wra�enie. Na szcz�cie, nie wp�yn�o to na zmian� zdania Lucjusza, chocia� Severus ca�y czas czu�, �e Lucjusz nie widzi wszystkiego, nie widzi, jak bardzo strach o niego odzwierciedla si� na twarzy jego �ony i jakiej mi�o�ci jest to wyrazem.
-Aaa, tu jeste�cie!- zawo�a� kto� zadowolonym g�osem, po kt�rym Severus rozpozna� pana m�odego. Lucjusz zr�cznie przeszed� przez pr�g i w paru krokach zjawi� si� obok swojej �ony, kt�r� swobodnie obj�� ramieniem. Potem zwr�ci� si� p� �artem, p� serio do swojego przyjaciela: -Severusie, no, no, nie poznaj� ci�! S�dzi�em, �e interesuje ci� inna panna m�oda, ani�eli moja �ona!
-Przesta�!- sykn�a Narcyza, uderzaj�c go lekko po d�oni ale Snape by� opanowany i z zimnym spokojem patrzy� na Lucjusza. Ten przewr�ci� oczyma i powiedzia� poufale:
-Stary, zrozum, to si� musia�o kiedy� sta�, poza tym… my�la�em, �e przez tyle lat ju� ci przesz�o.
-Lucjusz!- szepn�a Narcyza gniewnie. -Za chwil� p�noc, trzeba b�dzie wznie�� toast a tutaj chyba tego nie zrobimy, prawda?
-Wracajmy do �rodka.- doda� Snape i wszyscy troje weszli z powrotem do o�wietlonego pokoju. Lucjusz natychmiast wezwa� domowego skrzata, aby doni�s� szampana, a Narcyza posz�a otworzy� drzwi, bo w tej�e chwili zabrz�cza� dzwonek.

*



Wci�� b�d�c pod wra�eniem niedawnej rozmowy z przyjacielem swojego m�a, Narcyza min�a hall, opromieniony subtelnie �wiat�em �wiec z kilkunastu z�oconych kinkiet�w i pe�en rodzinnych portret�w i dotar�a do drzwi. Gdy je otworzy�a, ujrza�a za progiem m�od�, czarnow�os� kobiet� oraz nieco starszego, ciemnow�osego m�czyzn�. Oboje odziani byli w p�aszcze z kapturami.
-Bellatrix? Rudolf?- zawo�a�a z nut� mi�ego zaskoczenia, odsuwaj�c si� odrobin� na bok. -Nie spodziewa�am si� was tak wcze�nie… wejd�cie do �rodka.
-Uciek� nam.- szepn�a z rozgoryczeniem Bella, �ciskaj�c siostr� formalnie. Narcyza spojrza�a na ni� z mieszanymi odczuciami.
-On b�dzie w�ciek�y, prawda?- raczej stwierdzi�a, ni� zapyta�a, a Bellatrix spojrza�a na ni� kr�tko i wzruszy�a nieznacznie ramionami. Nie zd��y�a ju� niczego powiedzie�, bo Rudolf podszed� �eby z�o�y� jej �yczenia a ju� po chwili wprowadza�a go�ci do salonu.

*



Severus zastanawia� si� w�a�nie, jak d�ugo b�dzie musia� jeszcze zosta�, gdy w salonie nast�pi�o poruszenie: oto panna m�oda wprowadzi�a do pokoju par� nowych go�ci, kt�rymi okazali si� by� jej siostra wraz z narzeczonym, Lestrangem. Snape spojrza� na nich dosy� niech�tnie i zerkn�� na Lucjusza, kt�ry ruszy� w stron� szwagierki z pe�nym wy�szo�ci u�miechem na bladej twarzy i kieliszkiem szampana w d�oni.
Nigdy nie przepada� za Bellatrix. By�a wprawdzie bardzo oddana Czarnemu Panu i do�� bystra, ale sz�a do celu po trupach, niewa�ne czyich. By� mo�e posiadanie przy boku tak zdeterminowanej, bezwzgl�dnej i za�lepionej wiar� w czarn� magi� osoby, jak� bez w�tpienia by�a Bellatrix Black by�o dla Czarnego Pana bardzo wa�ne i dobre, jednakowo� nawet to w po��czeniu z d��eniem do wsp�lnego poniek�d celu nie mog�o zmieni� podej�cia Severusa do siostry Narcyzy. Zreszt�, ona te� nie sprawia�a wra�enia osoby dobrze mu �ycz�cej. W duchu podejrzewa�, �e tak naprawd� jest dla niej li i jedynie rywalem na drodze walki o priorytety wyznaczone przez Lorda Voldemorta, a tak na to wskazywa�o jej pe�ne pogardy i skrywanej niech�ci zachowanie. Teraz te� na jego widok skrzywi�a wargi w czym�, co przy bardzo du�ej ilo�ci dobrej woli mo�na by by�o nazwa� u�miechem (pomijaj�c ten drobny fakt, �e starsza panna Black nigdy nie potrafi�a si� u�miecha� jak normalni ludzie) pe�nym drwiny oraz dumy i unios�a wy�ej g�ow�.

*



Przywitawszy si� zdawkowo z Lucjuszem, Bellatrix rozejrza�a si� z cieniem zainteresowania po salonie domu rodu Malfoy�w. Wi�kszo�� go�ci pochodzi�o ze znanego jej doskonale kr�gu zwolennik�w i s�ug Czarnego Pana. Przy bryd�owym stoliku delektowali si� whisky czterej ma�o istotni �miercio�ercy o robi�cej zdecydowanie z�e wra�eni fizjonomii. Obok, w k�cie, jakie� uwagi cichcem wymieniali Rokwood i Avery, dwaj zdecydowanie najbardziej brutalni i bezwzgl�dni pr�cz niej �miercio�ercy. Przy wielkim stole siedzia�o teraz tylko kilka os�b, generalnie p�ci m�skiej i stanu wolnego. Tu� przy wielkiej wazie z ponczem siedzia� jeszcze jeden �miercio�erca: chudy, o czarnych, t�ustych w�osach i ponurym wejrzeniu, popijaj�cy ze znudzeniem wino.
-No prosz�, jeszcze jeden wsp�lny znajomy.- powiedzia�a na skraju szyderstwa i �artu, podchodz�c do niego szybkim krokiem i siadaj�c obok. -Czy�by� topi� smutki w alkoholu? Ty, taki zamkni�ty w sobie, nieczu�y jak g�az… Snape, nie poznaj� ci�!
-Chyba jednak poznajesz, skoro zwracasz si� do mnie po nazwisku.- odpar� z pozoru spokojnie, cho� ca�ym jestestwem m�wi� „Daj mi spok�j”.
-Bystre spostrze�enie.- zakpi�a i spojrza�a na jego kieliszek. -Chyba nie jeste� idealnym go�ciem weselnym, skoro wino ci nie smakuje i min� masz ponur�, jakby co� si� dotkliwie ugryz�o… chocia� mo�e ambicja ci� szczypie.
-Ambicja?- prychn�� i spojrza� na ni� ze �le ukrywanym zaskoczeniem. Bellatrix wysun�a nieco doln� warg� i spu�ci�a oczy, robi�c niewinn� min�.
-C�… mo�e ju� dosta�e� wiadomo�� od brata swojego ukochanego przyjaciela, Blacka… mo�e ju� wiesz, �e wymkn�� si� dzisiejszej nocy sprawiedliwo�ci… ale to i lepiej, je�li pozostajesz z nim w kontakcie. B�dziesz m�g� mu przekaza�, �e kara i tak go spotka, pr�dzej, czy p�niej.
-Dobrze wiesz, �e nie utrzymuj� kontakt�w z �adnym z Black�w!- przerwa� jej gniewnie, ale ona m�wi�a dalej, teraz zni�aj�c nieco g�os i pochylaj�c si� ku niemu tak, �e uderzy�a go fala jej ci�kich perfum.
-No to bardzo dobrze, �e nie utrzymujesz… bo mog�oby to si� �le sko�czy� nie tylko dla Regulusa… ale tak�e dla ciebie, zw�aszcza, �e, jak s�ysza�am, nie zapomnia�e� jeszcze o pewnej ma�ej szlamie…

*



-Zamknij si�.- warkn��, poniewczasie zdaj�c sobie spraw� z tego, jak g�upi pope�nia b��d, pozwalaj�c sobie na utrat� opanowania w jej obliczu. Bellatrix zauwa�y�a wiedzia�a o tym tak dobrze, jak on i za�mia�a si� tylko bardzo demonicznie.
-Brawo, Snape, oby tak dalej, a zejdziesz kompletnie na psy.- sykn�a, pozwalaj�c sobie na kolejny pe�en szyderstw, wzgardy i sarkazmu u�mieszek. Snape wsta� gwa�townie i, nie zaszczyciwszy jej nawet spojrzeniem, zasun�� za sob� gwa�townie krzes�o i ju� mia� ruszy� do wyj�cia, gdy, o czym� sobie widocznie przypomniawszy, cofn�� si�, pochyli� nad ni� tak, �eby nie by�o wida� jego twarzy i powiedzia� bardzo cicho tak, by tylko ona go us�ysza�a:
-Nawzajem, Bellatrix.
Potem zawin�� si� w miejscu i wyszed�, nim ktokolwiek zdo�a� go zatrzyma�. Bellatrix zosta�a sama. Spu�ci�a g�ow� i parskn�wszy �miechem pod nosem, wsta�a i podesz�a szybko w stron� Rudolfa.
-Prosz� ci�, zr�b mi t� przyjemno�� i id� za nim.- szepn�a mu do ucha, u�miechaj�c si� porozumiewawczo. Rudolf wymieni� z ni� tylko spojrzenia i po angielsku opu�ci� salon, zostawiaj�c jej sw�j kieliszek z brandy. Bellatrix, teraz z b�yskiem satysfakcji w oku, przechyli�a kieliszek i wypi�a po�ow� jego zawarto�ci jednym haustem a potem podesz�a do grupy, w�r�d kt�rej sta�a Narcyza wraz z Lucjuszem.

*



Noc by�a zimna i ciemna. Zanosi�o si� na porz�dny �nieg. W mie�cie nie by�o nikogo, zupe�nie, jakby wszelkie �ywe istoty skry�y si� przed ludzkim okiem. W obawie o co, my�la�, id�c r�wnym, zdecydowanym krokiem i rozgl�daj�c si� czujnie. W obawie o �ycie? O ciep�o, kt�re mo�na straci�? Chyba nic nie jest por�wnywalne z utrat� nadziei, przemkn�o mu przez my�l, gdy mija� bram� do jednej z willi. Weso�e �wiat�o, wylewaj�ce si� na ponur� ulic� zza przys�oni�tych delikatnymi, batystowymi zas�onkami szyb o�wietli�o jego wysok�, podobn� do tajemniczego cienia posta�… obejrza� si� b�yskawicznie i b�yskawicznie skr�ciwszy w prawo, wsun�� si� za za�om wysokiego, murowanego p�otu.
Zza zakr�tu wolno wysun�a si� posta� jakiego� m�czyzny. Rozejrza� si� k�tem oka i przystan��, jakby zagubi� si� w labiryncie ulic. Severus czeka� w milczeniu, a� posta� przybli�y si�, by m�c j� rozpozna�. Cz�owiek jednak sta� bez ruchu a potem z nag�ym rozmys�em cofn�� si� za p�ot.
Snapem zaw�adn�y nagle jakie� duszone od d�u�szego czasu, spl�tane, bolesne uczucia. Prawie pociemnia�o mu w oczach, gdy wyskoczy� ze swojego ukrycia i, wycelowawszy r�d�k� w kryj�wk� �ledz�cego go tajemniczego cz�owieka, zawo�a� mocnym, dygoc�cym g�osem:
- Dr�twota!
Ukrywaj�cy si� za murem m�czyzna st�kn�� g�ucho i upad� ci�ko na chodnik. Severus prawie do niego podbieg� i obr�ci� go na plecy. Ujrzawszy zastyg�� ze zdziwienia twarz Lestrange’a, przykl�kn�� obok niego z r�d�k� w d�oni, powiedzia� prawie Szpetem:
- Enervate. -
i spojrza� mu prosto w obracaj�ce si� szybko ga�ki oczne, trzymaj�c drug� d�oni� ko�nierz jego p�aszcza.
-Po co mnie �ledzi�e�?
-Nie �ledzi�em ci�!
Snape potrz�sn�� nim bez skrupu��w a potem warkn��, podnosz�c si� i prostuj�c:
-Przeka� Bellatrix, �e �ledzeniem najbli�szych s�ug Czarnego Pana mo�e tylko pogorszy� swoj� jak�e szlachetn� opini�.
To powiedziawszy, okr�ci� si� ze z�o�ci� na pi�cie i znik� w zau�kach ulic, nim Lestrange zd��y� si� zerwa� na r�wne nogi.

Komentarze:


Matix
Niedziela, 29 Czerwca, 2008, 12:23

notka bardzo fajna. Tylko ten Rudolf kiedy �ledzi� Snape'a m�g�by by� bardziej ostro�ny, mog�a� opisa� ze Snape'owi wydawa�o sie �e kto� za nim idzie itp. a potem walcz� no bo ten Lastrange wog�le sie nie broni�. Ja rozumiem �e go Severus zaskoczy� ale m�g� by� bardziej czujny!
Oceniam notk� na P+

 


A�ka
Niedziela, 29 Czerwca, 2008, 14:13

A ja tam nie mam �adnych zastrze�e� :) Bardzo fajna notka.
Pozdrawiam

 


<<<3
Niedziela, 29 Czerwca, 2008, 15:15

No wi�c...Notka d�uga, �atwo si� czyta, ciekawa, pe�na opis�w:) My�la�am tylko, �e rozwiniesz poprzedni� my�l <ucieczk� Snape'a z baru>, ale gratuluj� pomys�u z weselem. Znalaz�am kilka liter�wek, a poza tym, kiedy piszesz co my�li w duchu Snape - u�yj cudzys�owia. Jeszcze jedno- nie jestem pewna czy wszyscy tak wiedzieli o prawdziwych uczuciach Snape'a.. Za wpis P oczywi�cie:):)
P.S Czekam na wpis u Draco:D

 


Sol Angelika
Wtorek, 01 Lipca, 2008, 03:21

Swietna notka, juz nie moge sie doczekac nastepnej, az tak mnie zafascynowala:-):-) Oczywiscie daje W:-]

 


Diana0512 (ZKP)
Wtorek, 01 Lipca, 2008, 18:15

Kocham to, jak piszesz! Tyle d�ugich, ciekawych opios�w. Mo�e nie rozwijasz zbytnio akcji, ale nie przejmuj si� tym po w po��czeniu z tymi opisamy wygl�da to wprost promiennie! Du�o opisujesz odczu�.. To mi si� podoba! Fajne jest tak�e to, �e odzielasz te my�li. Bo niekt�rzy poprostu daj� tak zwan� 'tward� spacj�'. Ale przecie� nie b�d� tu pisa�a o innych pami�tnikach. Og�lnie stawiam na W. Plusa dodam tylko wtedy kiedy b�dzie mi si� dog��bnie podoba�o :)
Pozdro ;** ;)

 


Arwena E. B.
Środa, 02 Lipca, 2008, 12:59

Marto... Wiesz dlaczego wcze�niej tu nie zagl�da�am? Poniewa� ba�am si�... Ba�am si�, �e Snape jakiego tu zobacz� b�dzie si� r�ni� od tego Severusa, kt�rego wielbi�, szanuj�, kt�ry mnie fascynuj�. Gdy dzi�, w ko�cu przekona�am sam� siebie, �e masz talent wystarczaj�cy, aby przedstawi� Severusa, w taki spos�b, aby mnie zachwyci�, wesz�am i si� autentycznie zachwyci�am. Odda�a� Severusa, z jego tajemnicami z jego skryto�ci�, z si�a jego charakteru. A te opisy uczu�... Taak, teraz b�d� tu zagl�da�, bo dajesz mi mo�liwo��, g��bszego poznania Snape.

 


Nutria(Hanna Abbott)
Piątek, 04 Lipca, 2008, 18:38

Bardzo mi si� podoba tw�j styl pisania. Ta prosto�� s�owa �atwa do czytania. Jednak powi�tpiewam tak jak to� z powy�szych, czy ktokolwiek wiedzia� o uczuciu Snape, opr�cz Albusa i Voldemorta. Oby tak dalej, pozdrawiam,.

 


<<<3
Sobota, 05 Lipca, 2008, 23:42

Poprawionko: Voldemort nie m�g� wiedzie� o uczuciu Snape'a do Lily.
I czekam no notk�, oczywi�cie - z niecierpliwo�ci�:)

 


Sophie Rose
Wtorek, 24 Lipca, 2012, 09:16

Od dawna odwiedzam t� stron�. Uwielbiam komentowa� prace innych, zw�aszcza krytycznie. Mam ma�o lat, ale nie jestem g�upia. Nienawidz� zgadza� si� z innymi komentarzami. Zawsze pisz� co� od siebie, ale teraz nie mog� napisa� nic innego jak to, �e w pe�ni zgadzam si� z Arwen� E. B. . Zawsze ba�am si�, �e nie oka�esz do ko�ca silnego charakteru Mistrza Eliksir�w i Oklumencji. Wspaniale...
Gratuluj� �wietnego pomys�u z tym ca�y weselem. Akurat teraz to pasuje.
Nie podoba mi si� jednak to, �e my�li Severusa wyra�asz bez u�ycia cudzys�owia. Czytelnik mo�e si� pogubi� w tek�cie. Poza tym nie by�o zbyt wiele b��d�w.
Wybitnie

 
Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki