Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Aurora Silverstone

[ Powrót ]

Sobota, 30 Stycznia;, 2010, 17:17

:)

Wrzucam sporą ilość tekstu, napisałam to jakieś czas temu i powiem szczerze nie przykłądałam sie , żeby sprawdzic ortografie i interpunkcję. Szczerzee to nawet nie mama czasu żeby to przejzeć mam nadzieję, że nie będziecie sie na mnie gniewać o to . pozdrawiam



Następnego dnia ruszyliśmy na poprawiny, całą watahą, bo to wszystko spało u nas. Nie było sensu odsyłać wszystkich do domów, a przecież u nas jest tyle miejsca… Remy też spał u nas, bo zwinął się razem z nami, z resztą u nich w domu został taki bałagan z tymi wszystkimi prezentami i w ogóle, ze ciężko byłoby się ruszyć…
W każdym bądź razie Remus przeżył szok kiedy okazało się, ze to nie tylko poprawiny, ale także jego impreza urodzinowa. Kiedy weszliśmy na salę początkowo grała muzyka, wstawiona ciotka od tego guru, pląsała ze swoim szwagrem po parkiecie. Melisa biegała już doglądając wszystkiego, już chyba rozumiem czemu one z Doreą tak się szybko polubiły… Obydwie są takie same…
Zasiedliśmy znowu przy tym samym stoliku i znowu w tym samym składzie. Początkowo to były klasyczne poprawiny, ale kiedy zeszło się już trochę gości, wuj Herbert i ciocia Melisa, muszę się przyzwyczaić, wstali i oświadczyli, że to popołudnie należy także do Remusa, że z okazji jego urodzin, życzą mu wszystkiego co najlepsze i takie tam…
Remy miał oczy większe od złociutkich galeonów.
-Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, bardzo dużo uśmiechu, przyjaciół ci nie życzę, bo masz nas, miłości, bo nasza to za mało a na nią zasługujesz, lasensji fajnej, żeby się z nią szło dogadać.-pauza.- Remy, co ja będę pierdzielić, wiesz, że cie kochamy i ci życzymy jak najlepiej!- ucałowałam kumpla, który siedział obok mnie, oczywiście mnie tradycyjnie wrobili w składanie życzeń, Lupin siedział na swoim krzesełku, trzymając teraz w dłoniach prezent od nas. Po mnie obcałowały go dziewczyny i wyściskali chłopcy, a potem to już był rozchwytywany, tak, że prezent od nas otworzył dopiero jak udało mu się wrócić do stolika.
-jesteście okropni!- powiedział sadzając się na krzesełku.- nie powiem, ze to nie było miłe, ale ale mogliście mnie uprzedzić.
-Remy! Nie miałbyś takiej fantastycznej niespodzianki.- zaśmiał się Jim.
-O to prawda akurat!


***
-Remy, ciebie totalnie pogięło!- wrzeszłam na niego, ale jednak mimo wszystko z nim szłam. Nie mogłam go zostawić samego, nie w takich chwili, w końcu Remus Lupin był i jest i będzie moim najlepszym przyjacielem. A przyjaciół się wspiera.
-Rora! Jak chcesz to możesz się wrócić!
-ciebie naprawdę pogięło, jak możesz pomyśleć, ze mogłabym wrócić?- Szarpnęlam go za rękę, odwrócił się i miał rządzę mordu w oczach.- Remy ja cie nie poznaję! Ktoś cie zaczarował, czy co?
-nie, ale…
-Remy!- krzyknęłam na niego.
-Aurora! Idziesz czy nie? Jeśli nie to mnie nie zatrzymuj, bardzo cię proszę!
Nie powiedziałam ani słowa więcej szłam za nim pokornie, nie mogłam go zostawić samego ale nie uważałam, że to co chce zrobić jest dobre. Rozumiem mógł być zły, ale to już nie była jego sprawa…
/staliśmy teraz pod wejściem do wieży zachodniej. Przed nami stały drzwi bez klamki, ani dziurki od klucza była tam jedynie kołatka w kształcie orła. Remus zastukał w nią:
-Jak nazywał się ten co goblinom wolność zechciał darować?
-Greorg Gęgawy.- Remus się nie zająknął odpowiedział na pytanie, a wtedy drzwi odskoczyły i mogliśmy wejść do srodka.
-Remy? A ty chociaż wiesz, gdzie mamy iść?- spytałam łagonie.
-W wieży na drugim piętrze, trzecie drzwi po lewo…-odpowiedział beznamiętnie.
- a skad ty to wiesz?
-nie ważne.
Zaczął wspinać się do po schodach na drugie piętro, aż w końcu doszedł do pokoju do którego chciał dojść. Delikatne skrzypnięcie drzwi zdradziło, że ktoś kogo nie było widać właśnie wszedł do środka. Naszym oczom ukazał się pokój w którym stały 4 łóżka, w jednym z nich spał Mick Yorkshire, ten który zastąpił Remusa w oczach Dolores…
Lupin wyciągnął z kieszeni pojemniczek z eliksirem, nawiasem mówiąc ja głupia polazłam z nim do zakazanego lasu wczoraj w nocy po ostrokrzew i ropę czyrakobuwy, a potem siedziałam w kiblu Marty i z nim to ważyłam, a teraz on przez ściereczkę wysmarował swojemu rywalowi tym czymś twarz, a potem pociągnął mnie ku wyjściu…

-Remy, rozumiem, że chciałeś mu dopiec, ale…-zaczęłam kiedy już wydostaliśmy się z wieży Ravenclawu i zmierzaliśmy ku wieży wschodniej, gdzie było nasze dormitorium. Swoją drogą to do zwiedzenia została mi już siedziba Puchonów, bo przecież w lochach Slytherinu już byłam.
-Nie ma, ale! Posłuchaj ona mnie zostawiła…
-No i dlatego się na nim mścisz, ze cię rzuciła dla niego?
-Nie. Chce mu pokazać.., ukarać go za niewierność…
-Remy! Ty jesteś chory! Szczypiorkowy pierniczek.- rzuciłam do Grubej Damy, która znowu wymyśliła hasło związane z jedzeniem, świetnie się dogadują z Glizdą wtym aspekcie, ostatnio nawet jej pomagał w nowym haśle rozmawiając z nią i przez dwie godziny nie można było ani wejść, ani wyjść z dormitorium.- To, ze on ją zdradza to nie jest twoja sprawa! Remus ona z tobą zerwała! Rozumiesz? A swoją drogą zasłużyła sobie na to po tym jak zdradzała ciebie!
-Nie mów tak! Ona na to nie zasłużyła!- powiedział groźnie.
-To w takim razie ty zasłużyłeś na to, głupi ośle! Powinna ci jeszcze ze trzy kopy zasadzić, wiesz?
-Wiesz, co…- Remy spojrzał na mnie z pogardą.
-No co?- potrząsałam gniewnie głową.
-Jesteś…-zaczął, ale nie skończył.
-No… skończyła ci się gadka?
-Nie będę z tobą dyskutował! Nie potrafisz zrozumieć najprostszych moralnych prawd!
-Nie? Remus, to ty się wpierniczasz tam gdzie cię nie chcą! Może pójdziesz jeszcze do niej i jej powiesz, że Mick ją zdradza, a ty go ukarałeś? Urośniesz w jej oczach na pewno! Zachowujesz się jak robal, którego można deptać!
-Przestań!
-co przestań? Remus! Ona do ciebie nie wróci! Zrobiła ci takie świństwo , a ty?
-Przestań już!
-To ty przestań, głąbie… Zapomnij, wreszcie o niej! Jej się należało! honoru nie masz….-krzyczałam do jego pleców, które znikały gdzieś na schodach prowadzących do wieżyc chłopców.

Następnego dnia na śniadaniu nie odezwał się do mnie ani słowem. W ogóle przestał się do mnie odzywać. I za co? Za to że mu prawdę powiedziałam? Zawiodłam się na nim, w życiu bym nie pomyślała, że Remus może się tak zachować. Jak głupi smarkacz… No, co? A dorosłe było to, że włamał się w nocy do jego pokoju i wysmarował mu twarz czymś ze teraz ma pełno pryszczy i wygląda tragicznie… On doskonale wie co ja myśle na ten temat i może się obrażać… Mam go gdzieś! Mam swoje problemy… Teraz pod Syriusza podchodzi moja eks koleżanka Tina . Łazi za nim cały czas i wyczekuje tylko okazji. Ostrzegłam ją po starej znajomości, żeby się od niego odczepiła, bo przestanę był miła, ale ona nie wiele sobie z tego robi… Już mnie denerwuje to dziewuszysko a cioteczka dolewa oliwy do ognia, suka jedna, wstawiła mi dwa trolle, za jednym zamachem, cholera wie za co… Żmija jedna… Z resztą na niej już się odegrałam… Wykrzyczałam jej w twarz wszystkie żale, jaka to ona jest fałszywa i w ogóle, tylko ty wstrętnych Ślizgonów faworyzuje… Chciała mi wlepić szlaban… za co? A za to, że jej powiedziałam, że nie oddam swojego podręcznika, smarkającemu się Carrowowi, jednemu z jej pupilków. Sorry, ale nie chciałabym mieć całek książki w gilach, bo jemu one tak…. O bleeeeee…. Więcej bym tego podręcznika do rąk nie wzięła… i jej to kulturalnie powiedziałam, a że ona się upierała to się wściekłam i jej wykrzyczałam przy wszystkich, ze jest obłudną fanatyczkę Voldemorta, że najchętniej wlazła by w dupę tym wszystkim ślizgonom, którzy go popierają. W ogóle wyrzuciłam z siebie, ze jest pozerką że tak sympatyzuje ze zwolennikami Voldemorta i z nim pewnie też, a sama ma córkę, z mugolem pozbawiła ją szansy na poznanie magii. Wrzeszczałam co mi ślina na język przyniesie, a że obie mamy silny charakter, jedna się drugiej nie dawała, aż w końcu obie wylądowałyśmy na dywaniku u Dumbledora… A tam nam się trochę dostało nawet jak na delikatnego staruszka jakim jest nasz dyrektor. Miał racje mogłyśmy się kłócić, ale prywatnie, na lekcji przegięłyśmy. Nigdy wcześniej takie incydenty się nie zdarzały… cóż jesteśmy z ciotką wyjątkowe…
Ale to też nie koniec serii dziwnych wydarzeń w tej szkole… Ja nie wiem co się dzieje… jakaś epidemia czy co? Zbiorowa głupota? A może przesilenie wiosenne? Bo Lilka też ma problemy z Jamesem i Lucy, bo jedna siostrzyczka ugania się za moim chłopakiem, a druga za jej… Tyle tyko, że ta moja to większa zdzira, ale niech sobie uważa… Po tym jak kolejny raz stwierdziła, że wcale nie ogląda się za moich chłopakiem, rzuciłam na nią zaklęcie… Teraz gdy tylko spojrzy na Syriusza kudły jej stają jak słupy na łbie we wszystkie strony i na dodatek świecą ja żarówa… Tak to moje własne zaklęcie, którego odznak w trochę innej postaci Irytek, który nawiasem mówią jak mam różdżkę w ręku woli ze mną nie zadzierać Tak, mam satysfakcję…

Lilka leżała na swoim łóżku zwinięta w kłębek. Nie było widać jej twarzy, zakrywała ja ręką. Cyklicznie pociągała nosem. Coś się stało… bo Lilly płakała. Rzuciłam torbę na podłogę zupełnie zapominając że miałam w niej słoik z drenami kaliskimi, strasznie cuchnące, i pobiegłam wypytać co się dzieje. Po prawie godzinnym wyciąganiu z niej czegokolwiek dowiedziałam się tylko tyle, że już nie są z Jamesem, bo on ją zastawił. Nie możliwe, on ją tak strasznie kocha, nie zostawił by jej dla innej tak jak to ona twierdzi, już prędzej mnie by Łapa rzucił… Co ona sobie ubzdurała? Kiedy mi odpowiedziała na to pytanie od razu wyszłam z pokoju wściekła ja trutniowiec, ale nie, spokojnie, nie miałam wtedy okresu. Wytargałam swojego brata z Pokoju wspólnego na górę i zrobiłam mu krwawą jatkę, mówiąc prosto zaczęłam się na niego drzeć jak opętana, rzucając mięsem, lejąc go po łbie i w ogóle.
-Aurora!- kiedy już wysłuchał wszystkiego co miałam ochotę mu wywrzeszczeć usiadł bezradnie na łóżku i ukrył twarz w rękach.-Ja jej nie całowałem. To ona całowała mnie!
- a co to za różnica?!?! Całowaliście się i to na oczach Lilki. Nie rozumiem, James….
-Ja też nie! Wiesz jak ja ją kocham… Sama doskonale wiesz, że ja bym jej nic takiego nigdy nie zrobił. To było ukartowane… Lucy sobie to ukartowała… rzuciła się na mnie, jak zorientowałem się co się dzieje widziałem tylko zapłakaną twarz Lilly i jej plecy…
Usiadłam obok Jima. Nie kłamał, był tak załamany, że nie mógł kłamać z resztą ja go tak rewelacyjnie znam, ze od razu bym się zorientowała. On… płakał.
-Jim…- przytuliłam go.
-Roruś… ja jej nie mogę stracić, ona nie chce ze mną rozmawiać…-łkał w moje ramię.- nie mogę jej wytłumaczyć… Co ja mam zrobić? Ja ją kocham na zabój…. Zabiję się jak ona mnie nie wysłucha… Aurora…
Wiem jak ona się czuje… ja też to przerabiałam. No dobra, coś podobnego… Wiem, że on jej nie zdradził… Był tylko marionetką… A teatrzyk odniósł zamierzony cel… O nie… nie mam mowy… Czułam, ze mimo wszystko jestem członkiem tej sytuacji. James to mój brat, a Lilly najlepsza przyjaciółka, jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam… Przyrzekłam Jamesowi, ze zrobię wszystko by pomóc im się pogodzić. Pogodzą się albo ja nie nazywam się Aurora Silverstone. Swoja drogą to ja bym w życiu nie pomyślała, ze ta Lucy to może być taka suka! Po Tinie bym się jeszcze spodziewała, ale nie po Lucy, taka zawsze była cicha i miła, a tu masz jaka cholerna dziwka! Miałam w tym momencie ochotę jej kłaki powyrywać.
-I James do jasnej cholery, przestań się mazać!- poklepałam go, w życiu nie widziałam go tak zestrofowanego -Weź się w garść, bo po co jej taki mazgaj!- rzuciłam, on leciuteńko się uśmiechnął, a ja bojowo nastawiona poszłam do Lilki, ratować sytuację… hmm… bezskutecznie. Latałam tak od jednego do drugiego prowadząc mediację… kurde! Jestem im to winna, to znaczy oboje z Łapą jesteśmy! Po za tym nie mogłam patrzeć jak się kurde męczą i kochają jednocześnie…
-Rory, ty za bardzo to przeżywasz.-siedzieliśmy z Syriuszem na błoniach, a ja mu to wszystko opowiadam, to znaczy cały czas martwiłaś się cichymi dniami Lilki i Jima, zastanawiałam się jak ich pogodzić. Do tego jeszcze Syriusz poprztykał się z Remusem o mnie wyrzucając mu że jest kretynem i że się do mnie nie odzywa za prawdę…
-Co mam się nie martwić? Nasza paczka się rozpada, nie widzisz tego? Ja się nie odzywam z Remusem, ty też, James się nie odzywa z Lilką i Glizdą ponoć też. Noi ja się z nim nie odzywam, za to że mu zjadłam ciastka się na mnie obraził..
-Lilka też się na mnie obraziła…
-Widzisz? I jak ja mam nie przeżywać!
-Kochanie, ale to nie jest twoja wina…
-Wiem, ale to mnie wcale nie podbudowuje!
-Podsunąłem mu pomysł, niechcący co prawda, ale podsunąłem, mam nadzieję…
Rozbeczałam się. Wiem, mam silny charakter, ale jestem też krucha i delikatna jak roża… nie mogę spokojnie patrzeć na to jak nie ma już Huncwotów… jak nasza paczka zawsze zgrana i nierozłączna posypała się w drobny mak. Oni są dla mnie najważniejsi… oni i ciocia z wujkiem. Przecież serce mi pęka jak patrzę na zapłakaną Lilly, zdołowanego Jima, widać, że on ja kocha, nawet z Lucy jako swoim cieniem dorwałam ją ostatnio i kazałam się odczepić od Jima, rozpłakała się kiedy przechodził facet od eliksirów i Aurora wyszła na podłą ździrę, która szykanuje młodsze „koleżanki” i pojechał Gryfonom po punktach, poczekaj zdziro ty mi jeszcze za to zapłacisz… No i w ogóle na śniadaniach każdy patrzy tylko w swój talerz, siadamy z dala od siebie, jakbyśmy się nie znali… Dla mnie to straszne… Syriusz mówi że najważniejsze, że mamy siebie, a z resztą też się jakoś ułoży… Mam nadzieję…
Jak na razie wygląda to tak:
Lilka wyje, nie chce pogadać z Jamesem. Do Syriusza się nie odzywa, bo ją chciał zmusić siłą do rozmowy z Rogatym. Ucieka przed nim i ma daleko w nosie to, że on całe dnie sterczy pod wejściem do naszej wieży, bo schody nie chcą go wpuścić na górę. Dostaje od niego stosy listów i nic! To trwa od tygodnia.
Chociaż Remus już się do mnie odzywa, przyszedł wczoraj do mnie do biblioteki, jak pisałam referat na Zielarstwo, dosiadł się i początkowo nie wiedział jak się zabrać do rozmowy ze mną.
-Może ci pomóc?- powiedział niepewnie.
-Pomóc? Interesujące.- powiedziałam nie odrywając wzroku od pergaminu na którym pisałam.-Przecież się do mnie nie odzywasz.
-No właśnie. Przemyślałem sobie to wszystko.
-Długo ci to zajęło.- już nie pisałam, ale nadal patrzyłam w pergamin.
-Możliwe, ale stwierdziłem, że masz rację jestem niedojrzałym osłem.
-Nie prawda.- teraz już patrzyłam na niego.- jesteś bardzo dojrzały, ale to co zrobiłeś było głupie i niedojrzałe, ale każdemu się może zdarzyć. Najgorsze było to, że nie przyjąłeś mojej krytyki I to że się obraziłeś za prawdę też.
-Przepraszam.- zacisnął usta i popatrzył na mnie. Jego oczy naprawdę wyrażały żal i skruchę, mówiły dokładnie to samo: Przepraszam.-Wybaczysz mi?
-Nie ma sprawy Remy.- uśmiechnął się na te słowa.- Ale…
-No tak ty zawsze masz ale…- zaśmiał się.
-Nie zawsze! To mi ma być ostatni raz!- pogroziłam mu dla żartu palcem.
-Dobra. Przyniosłem ci coś na odkupienie win…- wyjął z torby moje ukochane ciasteczka czekoladowe z nadzieniem z dzikiej róży i kawałkami karmelu. Kocham je! Są pysze, ale to taka bomba kaloryczna, że masakra i to wszystko przez nie, zajadałam przez dłuższy czas nimi stresy i teraz mam…
-Remy, zabierz mi to stąd bo ja je kocham, a jestem na diecie!- zakryłam sobie oczy ręką, ale wciąż patrzyłam na nie przez dziury miedzy palcami. A właśnie o swoją figurę pokłóciłam się kilka ni temu z Syriuszem, jestem gruba, a ten mi wciskał, że nie, ale przecież ja widzę jaki mam grube udo i wielką złoję tłuszczu na brzuchu, ale nasze ciche były tylko godziny, bo powiedział mi w końcu to samo co za chwilę powie Remy i jeszcze to, że on nie uważa że muszę, ale jak chcę to niech sobie będę na diecie, tylko niech się już na niego nie gniewam, bo tego to akurat nie zniesie. No, bo ja mu wypaliłam, ze on chce żebym była gruba, żeby nikt na mnie nie spojrzał. To ten że chora jestem, ze on mnie kocha i mnie nie zostawi (tak to też wytoczyłam) a inni mają na mnie nie patrzeć i że wcale nie jestem gruba!
-Głupia jesteś, nie masz się z czego odchudzać.- położył je na stole chowając za książkę, żeby bibliotekarka nie zauważyła, że one tutaj są.
-Jak to z czego z mojej wielkiej złogi tłuszczu, o patrz..- złapałam przez bluzkę na brzuchu dwie fałdy… O ble! Tłuszczu!
-To jest wariatko oponka stresowa! Stresów ci nie brakowało ostatnio, co?
-No niestety. Wiesz nasza paczka się posypała…
-Już się wszyscy godzą. Ja się odzywam z Łapą, James z Glizdą też.
-no tak to jeszcze konfliktowa jest Lilka…
-Rogacz się zawziął i powiedział, że dzisiaj to załatwi. Będzie musiała z nim porozmawiać.

Kamień spadł mi z serca. Chociaż u chłopaków już wszystkie waśnie z głowy, ja też już się z Remy’m odzywam jeszcze tylko Lilly. Cieszę się, ze się wszyscy godzą. Tam w bibliotece Remus przyznał mi się do jeszcze jednej rzeczy, podczas pełni nikt z nim nie był. Ja i Syriusz bo się z nim nie odzywaliśmy, Peter miał szlaban u cioteczki za podjadanie ciastek na lekcji i za karę mył naczynia pod jej nadzorem w kuchni, przez pół nocy, a James był tak przybity, że zwyczajnie miał wszystko tam gdzie światło nie dochodzi. Tak też Lupin powiedział mi, że to był najgorsza pełnia jaką pamięta i że jak rano wrócił do swojej postaci i zobaczył co zrobił, podobno mój ulubiony fotel jest teraz pozbawiony obicia, ściany całe w pazurach i jest pewien, że po Hogsmeade będzie chodziła plotka, że we Wrzeszczącej Chacie znowu były duchy. Przemyślał to sobie, znaczy to wszystko i postanowił pogodzić się, tym bardziej że jako wilkołak dał upust całej swojej złości. Zrobiło mi żal go, biedny rzeczywiście to musiało być dla niego ciężkie,ale skoro sobie wszystko przemyślał, sprawę z Dol też… Stwierdził, że skoro tak się zachowała to nigdy by nie zrozumiała tego, że on jest, jak to on się wyraził „tym czym jest” i nie powinien przez nią kłócić się z przyjaciółmi, który go kochają mimo wszystko. Zamknął ten rozdział, chociaż wiem, ze on wciąż o niej myśli, tak jak Lilka wciąż myśli o Jimie… I wtedy przypomniałam sobie coś co mi kiedyś powiedziała, jak ja wyłam po zerwaniu z Syriuszem, żebym wybaczyła… odnalazłam to w pamiętniku:

Do pokoju weszła Lilka. Usiadła na moim łóżku..
-Słonko? Co jest?- spytała troskliwym głosem… wzruszyłam jedynie ramionami-znowu to samo?
Jej pytanie było retoryczne. Lilka znała mnie tak dobrze ja James, jak nie lepiej…
-musisz w końcu cos z tym zrobić! Albo raz na zawsze odetnij tę pępowinę, albo wreszcie mu wybacz!
-to nie jest takie proste…
-rozumiem…
-nie rozumiesz. ..Umiałabyś wybaczyć Jimowi zdradę?
-kocham Jamesa. To jest dla mnie najważniejsze!
Wzięła oddech i dodała:
-Pamiętaj, raz można wybaczyć…

Z jednej strony doskonale wiedziałam jak się czuje, oszukana i zdradzona. Biedulka, widziała to na własne oczy. Sama, doskonale pamiętam jak przez głupie słowa, tak się nakręciłam, doskonale pamiętam ten ból… jakby sobie wyrwał serce mniej by bolało. A ona… ona biedna to widziała… Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego nie chce go wysłuchać... ja też nie chciałam…
Weszłam do pokoju i tam zastałam scenerię jak zawsze:
Lilka maże się na swoim łóżku, a dziewczyny leżą na swoich bezradne. Też się czuję bezradna w tym momencie…
Położyłam się obok niej na jej łóżku.
-Słońce! Weź z nim pogadaj.
-nie chce…- pociągnęła nosem, a głos który z siebie wydała był tak płaczliwy, ze serce mi chciało płakać.
-Wysłuchaj go to wszystko nie jest tak jak ty myślisz…
-Jest. Ja to widziałam…
-A może widziałaś, a to nie tak…
-On mnie zdradził!
-Lilly, kochanie. Zdrada? On cię kocha…
-kocha? To dlaczego?
-dlatego musisz z nim porozmawiać…
-nie chce z nim rozmawiać nie mam mu nic do powiedzenia!- odwróciła się na drugi bok.
-Ale on ma. Lilka, kochasz go weź nie zachowuj się jak dziecko!
-I kto to mówi?
-Rozwydrzone wieczne dziecko. – ale ją załatwiłam :D jej mina była wymowna.- Lilly musisz z nim pogadać i koniec!
-nie! Ja mu nie wybaczę! To po co mam z nim rozmawiać, żeby oglądać jego fałszywą mordę…
-tak! mordę człowieka, który chce się zabijać, bo jego kochana nie chce z nim pogadać. A po za tym sama mówiłaś mi że raz można wybaczyć!
-ja? Jak to zabić?- teraz się zdenerwowała.- To co ty tu robisz idź go odciągaj od tej myśli! O matko! James!
Podniosła się szybko z łóżka, na którym jeszcze przed chwilą siedziała i pobiegła do okna, za którym na miotle unosił się James…

Lilka z prędkością światła popędziła do okna.
-James, błagam nie zabijaj się!- krzyknęła.
-Lilly, ja się rzucę z tej miotły jak mnie nie wysłuchasz!- z jego głosu nie można było wywnioskować, ze żartuje, on co do niego nie podobne: nie żartował.
-Wysłucham, ale proszę trzymaj się!- złapała się za twarz, była przerażona, drżała.
-Lilka! Ja kocham tylko ciebie, ona nic dla mnie nie znaczy, ja jej nie całowałem, to on mnie całowała, a to różnica! Proszę, wybacz mi! Ja nie wiem co ona sobie myślała i mnie nie obchodzi, ty mnie obchodzisz, odkąd cie pierwszy raz zobaczyłem. Kocham cie i bez ciebie to już nie to samo… Jak mi nie wybaczysz to…
Wiatr wiał, rozwiewając Jamesowi włosy, nie musiał ich czochrać, teraz raczej zasłaniały mu widoczność, dlatego oderwał jedna rękę od miotły i je sobie odgarniał. Lilka aż zapiszczała z przerażenia, bo wiatr zawiał mocniej i Potter się przechylił.
-James, proszę… Nie! Wybaczę… wszystko tylko błagam! Wyląduj tu jest strasznie wysoko, jak spadniesz to…
-Potter w tej chwili na ziemię!- na dole stała profesor McGonagall i z różdżką przyłożoną do gardła darła się na Jima. Ten jednak nie wiele sobie z tego robił, patrzył na Lilkę.
-to co?
-To ja się zabiję, bo to taka wysokość, ze byś tego nie przeżył… ona ma rację ląduj!
-Lilly…
-Też cię kocham Jim, nie chcę cię stracić…
-Potter!
-Zamknij się, kobieto!- powiedział.- Lilly, ja naprawdę…
-Wierzę ci…
Lilka wlazła na parapet, James podleciał jeszcze bliżej, chcieli się chyba pocałować, ale zawiał wiatr i James stracił równowagę, Evans o mało nie wyleciała z okna tak się wychylała, ale szczęśliwie Potter umiał wyczyniać rożne wygibasy więc nic mu się nie stało, ale Ruda spanikowała.
W każdym razie dyrektorka też musiała się wystraszyć, bo zabrała mu miotłę i ma miesiąc szlabanu. Będzie sprzątał sale transmutacji na początek a potem coś mu wymyśli, a miotłę dostawał będzie tylko na treningi. I napisała list do cioci i wujka. Jakiego James dostał wyjca na śniadanie, że cała sala patrzyła czyj to. W życiu nie słyszałam ciotki Dorei, która by krzyczała, ale ta to się po prostu darła. A Lilka? Lilka teraz dla odmiany wyje że Jim się o mało nie zabił przez jej głupotę. Przesiaduje teraz cały czas u niego w pokoju, bo biedny siedzi całe wieczory na szlabanach. Ściskają się Lilka płacze, że James się mało przez nią nie zabił, ten ją pociesza… Po prostu wariaci pozabijać ich będzie spokój. Lilka już się do Syriusza odzywa, sama go przepraszała, ze go nie posłuchała, bo mało nieszczęścia z tego nie było, rozbeczała się , ach ta nasza Lilly. Ja też odkupiłam Gliździe ciastka, żeby zamknąć wszystkie waśnie. Huncwoci znowu istnieli i nasza paczka znowu była jednością. Tak się cieszyłam.
-Ślicznie wyglądasz, jak się uśmiechasz.- Syriusz nie mógł się napatrzeć na mnie, uśmiechającą się. Uśmiech dawno nie gościł na mojej twarzy.- Tęskniłem za tym.
-To ten jest specjalnie dla ciebie.- uśmiechnęłam się szeroko i szykowałam się już żeby go pocałować, kiedy przed samymi jego ustani odsunęłam się, krzycząc: -Reg! Poczekaj!
Otóż właśnie za plecami Syriusza zobaczyłam jego brata i kiedy te się zatrzymał podbiegłam do niego. Przez te wszystkie kłótnie nie miałam zupełnie głowy do tego żeby spotkać się z nim, chodzi o te korki z transmutacji, dlatego chciałam się z nim teraz umówić. Fakt, że czasu też za bardzo nie miałam…
-wiesz co? Może ja ci je zapiszę te pytania, a ty napiszesz mi odpowiedzi na nie i potem ci sprawdzę, co? Takie wiesz przykładowe zadania jakie były na sumach.
-no, dobra- wyjął z torby jakiś zeszyt otworzył go miej więcej na środku. Wyciągnęłam ze swojej torby pióro i zaczęłam wypisywać pytania, jakie przychodziły mi do głowy. To miały być formułki i prawa transmutacji, coś jeszcze problemowego. Prawdę powiedziawszy napisałam mu pytania z naszych sumów i kilka sama wymyśliłam, Potem oddałam mu zeszyt dodając:- masz to napisać sam, nie ściągaj!
-Nie będę- uśmiechnął się więc i ja się uśmiechnęłam.-A zeszyt podrzucę ci jak tylko się z tym uporam.
-ok.-rzuciłam, kiedy znikał za zakrętem, a ja wróciłam do Syriusza.-to na czym skończyłam?
-na tym, że prawie mnie całowałaś i uciekłaś do mojego brata. -Miał krzywą minę.
-przepraszam, kochanie.- usiadam okrakiem na ławce, przodem do mojego słoneczka, założyłam swoje nogi na jego uda, żeby móc usiąść bliżej niego. Zaplotłam mu ręce na szyi.- mam nadzieję, że nie będziesz się gniewał, że spławiłam twojego braciszka dając mu pracę domową, żeby mieć więcej czasu dla ciebie. Uśmiechnęłam się i miałam nadzieję, że on też miał zamiar się uśmiechnąć, ale nie… on skrzywił się
-Mam być zadowolony, może?- odchylił się do tyłu.
-Jesteś zły?- pytanie było retoryczne, widziałam, że jest.
-nie, ale nie podobało mi się to co zrobiłaś. Wiesz jak się poczułem?
Pochyliłam głowę. Nie zastanowiłam się… Po prostu zobaczyła Rega i mi tak strzeliło do głowy, on nie powinien brać tego tak do siebie.
-No przepraszam.- zrobiłam pokorna minkę.- nie chciałam…
Podniósł mój podbródek jednym palcem.
-Mała, już ok.- spojrzał na mnie ciepło. Myślał chyba, że się poryczę zaraz. Przybliżył się do mnie i objął moje wargi swoimi, pocałował.-Żartowałem.
Dostał ode mnie lanie.
-Jak… możesz…. Tak.. żartować?
- przepraszam.-przytulił mnie.-Myślałem, że znasz się na żartach,
-znam, ale nie na takich.


Najśmieszniejsze jednak to co wydarzyło się na kolacji, po wyczynie Jamesa. On siedział na dywaniku Mcgonagall a my poszliśmy na kolację. Poszliśmy wszyscy usiąść, a Lilka zatrzymała się, na chwilkę przed wielką Salą, zatrzymała ją jakaś pierwszoroczna, w końcu Lilka prefekt no nie?
-Zobacz, Smarka.- Syriusz pokazał mi palcem na Snape’a który trzymał w ręku jakieś kwiaty i mruczał po nosem.
-Ciekawe co on kombinuje.-zaśmiałam się.-O szybko coś.- dodałam widząc obok mnie Jamesa.
-szybko? Półtorej godziny mi truła. Zabrała miotłę i do rodziców napisała no i szlaban mam… Ale najważniejsze, że Lilly się do mnie odzywa.-James był uchachany mimo wszystko, usiedliśmy a on cały czas gadał, że warto było, bo Lilly i tak w kółko… A właśnie przechodzę do setna. Kiedy Lilka weszła na Wielką Salę Snape pognał w jej kierunku. Uważnie obserwowaliśmy co on robi, biegł przez całą salę, apotem rzucił się Rudej do stóp. Skąpał swoją głowę wśród kwiatów:
-Lilly, kocham cię!
Lilka otworzyła szeroko usta i oczy i powiedziała cicho, bardzo zdziwiona:
-co?
-kocham cię, zawsze kochałem! Ja cię nigdy nie zdradzę tak jak Potter! Bądź moją dziewczyną…
-Severusie…- widać było, że chciało jej się śmiać i zarazem była totalnie osłupiona tym co się dzieje. Ale jeszcze bardziej zjawiskową minę miał James.
-Uduszę śmierdzącego zgnilca, no.-powiedział zaciskając w pięści widelec mrużąc oczy do wielkości maleńkich szparek.
-James… normalnie Smark ci chce Lilkę sprzątnąć.- Syriusz się z niego podśmiewywał, a James się wściekał jeszcze bardziej, już chciał chyba zrobić krok do przodu, żeby mu przetrzepać skórę, kiedy nad jego głową zapaliła się niewidoczna żarówka. Szepnął coś Gliździe na ucho, ten mu odpowiedział, a Jim znowu cos zaczął szeptać wymachując rękoma.
-Nie ma mowy!- powiedział wreszcie Peter.
-A jeśli zaoferowałbym ci w zamian za tę przysługę dziesięć paczek fasolek i pięć żab czekoladowych?
Peter zaczął się zastanawiać, ale nie było na to czasu, Snape naprzykrzał się Rudej.
-dorzucę torbę fopików mojej mamy?
To był argument, który zniszczył wszelkie przejawy niezdecydowania Glizdogona, on kochał te ciastka i przytłaczał go fakt, że nie mógł ich sobie kupić w sklepie, minęło kilka sekund, a szczur, bo Peter się transformował pod stołem, wślizgnął się pod szatę ślizgona, a ten zaczął wyginać się dziwacznie… Jakby go oblazły mrówki i starał się je wyciągać nie wiedząc od której dziury zacząć. My mieliśmy polewkę bo wiedzieliśmy ze to Peter i ze to kolejny dowcip.
-Poczekajcie zaraz będzie najlepsze…- Potter uśmiechał się diabelnie i tajemniczo zarazem. Odwróciliśmy wszyscy głowy z powrotem na Smarka, żeby buchnąć śmiechem. Severus Snape miał minę wprost boską. Przerażone oczy patrzyły na to jak właśnie z WS uciekały jego poszarzałe majtki. My wiedzieliśmy, że to Gwizdek z nimi ucieka, ale reszta nie bardzo. Wszyscy zwijali się ze śmiechu, bo wszyscy widzieli jedynie biegającą bieliznę, Glizdy nie było widać, a Snivelus klęczał tam czerwony jak paski na naszych krawatach. Podziwiam Lilkę, że zachowała powagę, ja na jej miejscu leżała bym na kamiennej zimnej podłodze wijąc się ze śmiechu, a ona powiedziała do niego bardzo spokojnym głosem:
-Wybacz, Sev, ale nie wiele może mi zaoferować facet, od którego uciekają jego gatki. Po czym sobie poszła prosto w ramiona Jamesa Pottera, który objął ją ramieniem i tak, żeby Smark to widział i czuł się bardziej upokorzony pocałował swoją dziewczynę.
Snape zrezygnowany życiem i upokorzony do dranic możliwości wstał, cisnął bukietem który ciąż trzymał w ręku w podłogę, tupnął wściekle nogą, a potem wciąż czerwony na twarzy ze wzrokiem skierowanym w czubki swoich butów opuścił salę, gdzie wszyscy wciąż się z niego śmiali…


W związku z tym, że urodziny Jamesa przebiegły raczej w okresie burz, nawiasem mówiąc nikt nie miał głowy do tego by je świętować, a nawet James o nich zapomniał, przypomniała mu o tym dopiero sowa od ciotki w porze obiadu, to imprezę trzeba było przełożyć. W sumie to połączyliśmy ją z rodzinami Glizdy, które przypadały na 5 kwietnia. Z tej to okazji wymknęliśmy się z zamku na zaplanowane ognisko w zakazanym lesie. W związku z tym, że kochamy ryzyko :) a Jim stwierdził, że jego urodziny muszą być jednak niezapomniane. Mam tylko nadzieję, ze nas nie złapią, bo będziemy mieć przerąbane: ucieczka z zamku nocą, nielegalne ognisko i zakazany las… chocho szlaban z miesiąc murowany, albo lepiej promocyjnie do końca roku.
Chłopcy pośrodku niewielkiej polanki ustawili z chrustu snopek i przy pomocy różdżki go podpalili. Po południu byliśmy z Syriuszem w kuchni, haha teraz przynajmniej wiem gdzie to jest  nawet wiem jak tam się dostać wystarczy połaskotać gruszkę, a otwierają się drzwi prowadzące do królestwa skrzatów domowych. Były zachwycone, że mogą nam dać coś pysznego. Moim zdaniem zapakowały nam za dużo tych kiełbasek. Dlatego postanowiłyśmy wyciągnąć jeszcze moje współlokatorki, ale Dothy się cykała, a Amela stwierdziła, że nie zostawi jej samej, ale ta powiedziała, ze idzie spać i nie będzie miała jej za złe jak pójdzie z nami. Już ja dopilnowałam, żeby się ubrała i z nami poszła, ale przed wyjściem jeszcze raz namawiałam Figure. „Rora, głowa mnie boli, spać mi się chce, nie będę dobrym kompanem, obiecuje następnym razem”- tak się wykręciła, a potem przeprosiła kolejny raz nakryła się kołdrą, nie to nie ja cię prosić nie będę…
Fakt, ze potem żałowała…

Płomień płonął a my nadziewaliśmy na kijek kiełbaski. Syriusz trzymał rożen, wciąż się uczę mugolskiego słownictwa, a ja nadziewałam. James sam sobie nadział kiełbaskę na drugi kijek tylko w trochę inny sposób, bo my przebijaliśmy je tak że były prostopadle do kija, a Jim nadział ją po całej długości i teraz wsadził sobie kijek pomiędzy nogi i udawał, że pętko kiełbasy to jego przyrodzenie.
-Lilka, z takim oprzyrządowaniem to nie będziesz narzekać. Orgazm murowany-zaśmiał się Syriusz, a Lilka spaliła buraka. Nie wiem czy to dlatego, że powiedział jej to chłopak czy po prostu. W każdym razie wszyscy zareagowali salwą śmiechu, bo Potter tańczył ze swoją kiełbaską.
Przy ognisku było bardzo wesoło, zwłaszcza, że nie obeszło się bez kremowego browara. Śpiewaliśmy sobie, rozmawialiśmy, dowcipkowaliśmy…Jednym słowem: Było super do czasu, aż za plecami usłyszeliśmy głos:
-no ładnie!
Wszyscy się odwróciliśmy i ujrzeliśmy za naszymi plecami gajowego.
-Się masz Hagridzie!- James słaniał się z lekka na nogach, podejrzewam, ze żartował bo nie wypił tyle, żeby móc się tym upić.
-Ja myślałem, ze się Zakazany Las pali, a wy sobie ognisko urządzacie, po nocy! cholibka, zastanowiliście, się, ze ktoś was może złapać na tym?
-chyba nas nie wsypiesz co?- spytałam uwalniając się z ręki Łapy.
-nie, ale coś was mogło zaatakować, tyle tu niebezpiecznych istot.
-mamy patyki Hagridzie- Remus pomachał mu różdżką.
-Ale ja niekulturalny- wycedzi James, zanim gajowy zdążył zripostować.- Świętujemy urodziny moje i Glizdy, Mam nadzieję, że się przyłączysz.
-Glizdy?- olbrzym zdziwił się.
-znaczy Petera.-wytłumaczył szybko Remus.- Ale siadasz?
-yyyy….
-nie, żadne „yyy”, tylko siadasz, Hagridzie, no już! Ja ci zaraz upiekę kiełbaskę.- James już wziął patyk i chciał powtórzyć swój wyczyn. Moja mina mówiła już „o nie!”.
-Nie mam mowy! –Lilka zabrała mu z ręki kiełbaskę.- Już nam twoich penisów na dziś wystarczy.- i sama nadziała ją jak pan przykazał.
Hagrid usiadł obok nas na pieńku i włączał się do rozmowy, jego kiełbaska już dawno została skonsumowana. W pewnym momencie James wyskoczył z kolejnym swoim tekstem.
-Lilly?
-co chciałeś?
-mogę cię pocałować?
Lilka spojrzała na niego dziwnie, a my wybuchnęliśmy śmiechem, to znaczy Ja, Syriusz i Remus, bo reszta nie wiedziała o co chodzi.
-Patrz jak się boi drugi raz wpaść do ogniska.- Syriusz się brechtał.
-co się łapa dziwisz, to nie fajne leżeć w płomieniach.
Peter, Hagrid i Amelka nadal mieli miny, które sugerowały, ze nie wiedzą o co chodzi, wiec opowiedziałam im jak to w poprzednie wakacje, kiedy byliśmy na biwaku James chciał pocałować Rudą i uciekając przed jej ręką wpadł w ognisko. W tym momencie braciszek mnie poprawił, ze ona go popchnęła, ale wcale tak nie było. Zauważyłam jak Remus ukradkiem patrzy na księżyc, który był dziś niewielkim rogalikiem, pamiętał dokładnie jak się zmienił wtedy w wilkołaka i jak o mały włos nie rzucił się na Lilly. Tym razem jednak nikt nie wylądował w ognisku, ani nie pojawiła się pełnia niewiadomo skąd. Można rzec, że ten wieczór był bez większych niespodzianek…Gajowy pomógł nam ugasić ognisko w okolicach pierwszej w nocy, a potem spokojnie udaliśmy się do naszej wierzy. Korytarz, szczęśliwie był pusty, aż dziwne. Ciekawe kto ma dyżur. Na odpowiedź nie przyszło mi długo czekać, bo spostrzegłam Slughorna, który drzemał na ławce.
-się biedny na patrolował.- zaśmiałam się i cichutko go ominęliśmy na paluszkach, jedynie Glizda skupiający się na tym ile ma ciastek, nawiasem mówiąc fopików cioci, wlazł w zbroję. Syriusz starał się ją utrzymać, żeby nie zrobiła hałasu, a my uciekaliśmy. Niestety Ślimak się obudził i Syriusz zaczął żałować, że nie był na trzech poprzednich spotkaniach jego klubu, bo inaczej by może uniknął szlabanu, a tak:
-czyszczenie kociołków co piątek, przez cały ten miesiąc po waszych zajęciach.-zapiszczał nauczyciel.-za spacerki po zamku musi być kara, panie Black.
-Ale profesorze, teraz to już na pewno nie dam rady chodzić na pana spotkania.
-Dostosujemy to panie Blacka, spotkania będą w sobotę, a i tak są one co trzy tygodnie więc opuściłby pan co najwyżej jedno, co to za różnica dla pana skoro nie widziałem cię na kilku poprzednich…
Syriusz się ratował wymyślając bajeczki, ale nie bardzo te bajeczki trafiały do Ślimaka, szlaban mu się nie upiekł, a Glizdy opierdziel też nie ominął. Syrek powiedział, ze skończy mu te ciastka, bo z tą jego łapą w torbie z ciastkami to zawsze są problemy i od tego czasu Peter ma szlaban na słodycze. Biedny chodzi cały podminowany i ma do Syriusza pretensje, że zabrał mu wszystkie pudełka zza łóżka i powiedział KONIEC.

Po morderczej Obronie przed ciemnymi mocami byłam tak skotłowana że miałam ochotę tylko walnąć się na łóżko i zasnąć. A fakt, ze to była dziś ostatnia lekcja zapraszał do tego. Ciotka dała nam taki wycisk, że masakra. Była godzina 14. Jedyny dzień w którym tak wcześnie kończyliśmy, ale za to mieliśmy aż 3 godziny obrony, bez żadnej przerwy. To za dużo jak na mnie by przebywać z pewną nauczycielką w jednej Sali. Nawet nie poszłam na obiad miałam ochotę tylko na kąpiel.
Położyłam się na łóżku w szlafroczku i od niechcenia spojrzałam na szafkę nocną Rudej. Leżało na niej nasze lusterko. Wczoraj gadali z Rogasiem do drugiej w nocy. Nie chciało mi się podnosić po nie. Wzięłam w dłoń różdżkę, leżała na łóżku:D
-Accio lusterko.- rzuciłam czar i samo się do mnie pofatygowało.-Magiczne lusterko do Łapy!- powiedziałam i już po chwili zamiast swojego odbicia widziałam buzię Syriusza.
-No, część kochanie.
-cześć.- uśmiechnęłam się szeroko.- co robisz?
-piszę wypracowanie, może chcesz mi pomóc? Leniuchu, widzę szlafroczek, wylegujesz się?
-wiesz jaka byłam skonana, po lekcjach?
-Wyobrażam sobie.
-ale teraz mam mnóstwo energii zaraz się ubiorę i przyjdę do ciebie.
-dobrze, ale nie odwracaj lusterka, chcę cię popodglądac.
-nie ma mowy! -pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było odwrócenie lusterka. Potem dopiero ubrałam się, pozbierałam książki i poszłam do dormitorium chłopców odrabiać lekcje. Rozłożyłam swoje rzeczy na łóżku Rogasia (był na szlabanie) i zajęłam się lekcjami. Co prawda z przerwami, bo byliśmy w pokoju sami… więc wciąż się rozpraszałam.
-Na śmierć bym zapomniał!- Syriusz podniósł się i zaczął grzebać w torbie, wyjął z niej zeszyt w granatowej okładce i położył na łóżku obok mnie.-Młody kazał mi to tobie przekazać.
-acha dziękuję.-wstałam i po tych słowach go pocałowałam, zaraz potem leżałam na łóżku przygnieciona jego ciężarem. -złaź ze mnie, ciężki jesteś.
- powiedz, że wolisz być na górze, a nie…
-hehhe- zaśmiałam się, -przecież wiesz, ze lubię jak moje jest na wierzchu, ale poważnie zejdź!
Zrobił słodką minkę.
-nie ma nic za darmo.
-ty pieprzony materialisto.-zaczęłam go całować, a on się śmiał i przez śmiech całował mnie, po szyi, po twarzy. Dalej niż po dekolcie nie próbował, może też i dlatego, że mu uciekłam przypominając sobie, że muszę iść do pokoju po notatki, a to był dobry wykręt. Wyszlam z pokoju pozostawiając go samego na łóżku.

Wróciłam po chwili. Usiadłam z powrotem na łóżku i zabierałam się za lekcje kiedy usłyszałam nad głową:
-co to jest?- Syriusz podszedł do mnie, rzucając mi na kolana otwarty zeszyt. Jego głos był, srogi. Wzięłam w ręce to co miałam na kolanach. Moim oczom ukazały się niezgrabne litery:
Aurora… potem kolejne „Aurora” w serduszku, zjechałam wzrokiem niżej „kocham Aurorę Silvesrstone”, „Aurora moja miłość”…Spojrzałam na Syriusza z wyraźnym brakiem zrozumienia o co mu chodzi, zasugerował mi, żeby oglądała to dalej.
Aurora Black…. Aurora Miranda Black… wszystko było pootaczane serduszkami, otoczone stosem bazgrołów, ale to co było na samym dole strony naprawdę mnie zszokowało:
Aurora i Regulus Black
Aurora mnie kocha…. Aurora kocha Rega…

Wybuchnełam śmiechem, ale Łapa wcale nie pogodniał, powtórzył pytanie:
-co to ma znaczyć?
-mnie się pytasz?
-A kogo?
Chyba powinieneś zapytać o to Młodego?
-Ale ja pytam ciebie!
-Syriusz…- było mi ciężko powstrzymać śmiech. Ale numer Młody się we mnie zabujał…
-Dlaczego…
-Co dlaczego?
Nie rozumiałam go po co on mi to pokazał? I skąd on to w ogóle wytrząsnął? Myślałam, ze zaraz umrę ze śmiechu podczas gdy Łapa kipiał ze złości.
-Dlaczego ty to masz? Dlaczego kręcisz z moim bratem i chodzisz za mną jednocześnie?
-Czyś ty na łeb upadł?- spytałam pogodnie. Myślałam ze się roześmieje, ale myliłam się. Syriusz nadal na mnie warczał:
-na łeb upadałem? Jeszcze się śmiejesz! A może rzeczywiście rzucisz mnie dla niego?
-Syriusz!- teraz to przegiął, i ja podniosłam głos, a krzyczę naprawdę głośno.- Weź ty posłuchaj co ty mówisz!
-Kręci cię to?- zapytał z pogardą, mrużąc oczy.
-Tak! Kręci mnie jak szalejesz z zazdrości! Jak masz rządze mordu w oczach!- ten żart nie poprawiał sytuacji, ups..- Weź się uspokój…
-To nie ja noszę zeszyty z wyznaniami! Po co żeś to przyniosła?
-Co?
-Ten zeszyt.
-Czyś ty ogłupiał?
-Tak ogłupiałem, bo nie rozumiem co się dzieje! Po co to tu przyniosłaś? Żebym się o was dowiedział?
- To nie jest mój zeszyt!
-A to dlaczego był z twoimi książkami?
-A w ogóle to kto ci pozwolił grzebać w moich rzeczach?!?- Wzięłam w ręce ten zeszyt i zaczęłam go przeglądać, coś mi zaświtało… Jest pokazałam mu odpowiedzi na pytania, które napisałam Regulusowi -Jeszcze sam i to przyniosłeś!
Syriusz zrobił głupią minę, patrząc na zeszyt w swoich rękach. Zrozumiał, że to nie było specjalnie z mojej strony i widząc moją minę, mógł stwierdzić, że ja nie mam z tym nic wspólnego. Chciałam się do niego przytulić wyciszyć go.
-Kocham ciebie, pacanie!
Ale on nie dał się przytulić, zakasał rękawy i wystrzelił jak z procy z pokoju, rzucając coś w stylu:
-Urządzę go tak, że go rodzona matka nie pozna! Zabiję, gówniarza!
Pobiegłam za nim. Poszedł do lochów, korzystając z okazji, że dwie ślizgonki wchodziły do środka wlazł do ich dormitorium, a ja biegłam za nim, krzycząc:
-Syriusz! Syriusz!
Chciałam go zatrzymać, ale nie bardzo mnie słuchał. Szedł cały czas przed siebie stawiając bardzo ciężko nogi przed siebie. Nie wiedziałam co on może zrobić, był tak wściekły… ludzie z przerażeniem ustępowali mu drogi, otwierając szeroko oczy z przerażenia.
Stanął po środku salonu i nie wiedział gdzie dalej iść. Złapał jakiegoś pierwszego lepszego ślizgona za szatę i trzęsąc nim zapytał:
-Gdzie mój brat ma pokój?
-Ja…. Nie wiem….-wyjąkał pierwszoroczny. Syriusz wiec złapał drugiego, któremu nogi wmurowało w kamienną podłogę, w ten sam sposób.
-A ty wiesz?
Drugi ślizgon, potrząsnął potakująco głową i wskazał palcem na drzwi w oddali, nie był w stanie nic powiedzieć. Łapa puścił jego szatę i ten opadł na twardą podłogę…
Nie wiedziałam gdzie się patrzeć, bo mój wściekły chłopak już stał w drzwiach wskazanego pokoju. Otworzył je energicznie i zobaczył dwóch siedzących obok siebie chłopaków, którzy czytali coś z jednego zeszytu. Podnieśli teraz głowy wyraźnie zszokowani.
-Gdzie jest Black?
-nie wiem, wyszedł.-powiedział jeden z nich.
-W wielkiej Sali, miał odrabiać lekcje- wyjąkał drugi…
Syriusz trzasnął drzwiami i już sunął do Wielkiej Sali, ze mną jako swoim cieniem, a za nami sznureczek gapiów, którzy czuli sensację z powietrzu. Biegłam za nim, nie mogąc go dogonić i nadal bezskutecznie próbowałam zatrzymać.
Kiedy wpadł do WS od razu rzucił mu się w oczy jego brat, który siedział tyłem do drzwi wejściowych. Podszedł do niego, złapał za szatę na plecach i zrzucił z ławki. Zakryłam rękoma twarz. Syriusz był tak wściekły, że gotów był go zabić.
-co ty robisz, kretynie!- Reg podniósł się i spojrzał na brata z brakiem zrozumienia.
-Co ja robię? Co ty robisz?
Zaczął go popychać i szturchać.
-nie wiem o co ci chodzi…- Regulus dla odmiany był przerażony. A wcale nie poczuł się lepiej jak Syriusz popchnął go tak że znowu leżał na zimnej podłodze. Darł się na niego:
-Co ty sobie wyobrażasz, co? Nie będziesz plątał rozumiesz!! Co ty sobie myślisz, co? Ja ci skończę te podchody….
Potok jego słów ginął gdzieś w kamiennych murach ogromnej Sali. Pochylił się nad nim i go odniósł by znowu cisnąć nim na o podłogę, za chwilę, strzelił mu z pięści, nie mogłam na to patrzeć. Musiałam go powstrzymać. A kiedy Reg leżał na ziemi chciał go kopnąć.
-Syriusz! Nie!
Stanęłam kładąc mu ręce na piersiach tak, żeby nie mógł atakować Młodego, który właśnie ocierał strumień krwi jaki płynął z jego rozciętej wargi.
-Aurora, odejdź!- powiedział do mnie, starając się zachować spokojny ton , ale było widać i słychać że nadal kipi ze złości, usiłując oderwać moje ręce od siebie.
-Nie, kochanie! Proszę, uspokój się!- zaczęłam mówić do niego, spokojnym głosem, złapałam go za twarz. Przymknął oczy, pewnie poruszyły go moje łzy, które miałam w swoich zaszklonych oczach -Syriuszku, proszę cię… zostaw go…
Na koniec się do niego przytuliłam, kiedy zasłoniłam mu drogę własnym ciałem zawahał się i mnie nie odepchnął, po woli zaczynało do niego docierać, że nad sobą nie panuje… teraz mnie przytulił, chciałam wyprowadzić go z Sali, ale on mnie delikatnie odsunął, wyjął z za paska zeszyt i cisnął nim w półleżącego na ziemi Rega.
- Masz się do niej nie zbliżać, rozumiesz! A jak się do niej jeszcze raz zbliżysz dorwę cię i zabiję!
Potem podszedł do mnie objął w pasie i oboje wyszliśmy…
Severus Snape pomógł podnieść się młodszemu Blackowi z podłogi, szepcząc mu, że na jego miejscu doniósł by na niego do dyrektora. Ten jednak pokręcił głowa, nie miał zamiaru tego robić. Wiedział, ze jego straszy brat miał powód by wybuchnąć dziką furia. Był nieostrożny, nie powinien oddać pracy domowej, zadanej przez dziewczynę swojego brata, w której potajemnie się podkochiwał, w zeszycie którym bazgrał swoje fantazje… To jedyne co miał, te zabazgrane karty w zeszycie, który ona miała w ręku, który przeszedł zapachem jej perfum… A teraz przez własną głupotę stracił szansę na to by być przy niej. Przytulił swój notatnik do piersi. Wiedział, że Aurora nigdy nie zostawi Syriusza, a już na pewno nie dla niego. Rozmawiał z nią przecież nie raz i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak mocno ona kocha Blacka, szkoda mu jednak było, że Rora tak kocha nie jego tylko tego drugiego brata...


Syriusz z jednej strony miał mi za złe, że stanęłam w obronie Rega, z drugiej jednak strony wiedział, ze gdybym się nie wtrąciła mogłoby być bardzo źle… W każdym razie przestał się do mnie odzywać… W takim razie i ja przestałam się do niego odzywać. Skoro on się tak zachowuje przez głupie wypiski na kawałku papieru, to boję się pomyśleć co by było gdyby jakiś chłopak się na mnie rzucił na jego oczach…

Następnego dnia na śniadanie poszłam z Lilką, nie czekałyśmy na Jamesa i resztę, usiadłyśmy naprzeciwko siebie. Wzięłam miseczkę chcąc nałożyć sobie trochę jajecznicy na talerzyk, ale na moim jeszcze przed chwilą pustym talerzyku leżał mały bukiecik stokrotek… Spojrzałam przed siebie, naprzeciwko mnie siadał James, z mojej lewej Remy, wiedziałam, że po prawo siadał Łapa. Nie odwróciłam się, ale on szepnął mi do ucha:
-przepraszam.
A potem pocałował w policzek. W duchu się uśmiechnęłam, ale nadal byłam zła. Nie spojrzałam na niego, zagrałam tak jakbym nic nie zauważyła, nic nie poczuła i nic nie słyszała. Myśli sobie, ze będzie udawał jakby się nic nie stało? Może i ja mam udawać? Wczoraj…
-Wczoraj zachowałem, się tak jakbym ci nie ufał. Byłem tak zaślepiony, ze nie dotarło do mnie, że mnie kochasz i nie raz już mi to udowodniłaś. Dopiero Remus mi to wczoraj uzmysłowił. Przepraszam, zachowałem się jak kretyn.
-Dobrze, że to chociaż wiesz…
Wzięłam kwiatki i je powąchałam, a potem położyłam obok pucharu na sok.
- nie gniewasz się?
-nie…-uśmiechnął się.- ale pod jednym warunkiem- jego uśmiech trochę przygasł.
-jakim?
-Na drugi raz najpierw wysłuchasz mnie, a potem będziesz kipiał… Wiesz jak się to może skończyć, nie pamiętasz jak przez dwa miesiące się nie odzywaliśmy…
-Pamiętam i teraz wiem, jak się mogłaś wtedy czuć.
Oparłam głowę o jego ramię, a on pocałował mnie w czoło.
-Dlaczego to musi być takie trudne…-powiedziałam do siebie pod nosem.
-nie wiem-odpowiedział Syriusz, wkładając mi do ust kawałek bułeczki.-ale pamiętaj, że to wszystko po to, żebyśmy pamiętali o tym jak bardzo się kochamy…
To było jakieś wytłumaczenie. Z drugiej strony, życie nie może być usłane różami bez kolców było by nudne wtedy…


Syriusz poprosił mnie żebym skończyła korepetycje z regiem. Nie to żeby mi nie ufał. Ale nie ufał jemu. Poprosił, bo doskonale wiedział, ze jakby mi kazał, to bym mu zrobiła na złość i bym nadal udzielała tych lekcji/ Obiecałąm mu, że porozmawiam z Młodym, o tym, że to już koniec jego lekcji i o tym co zrobił z tym zeszytem i tej całej akcji. Syriusz może nie był zachwycony faktem, że mam się spotkać z jego bratem, ale to że to miał być ostatni raz na pewno napełniało go większym optymizmem…

Ostatnio złapałam tego mojego głpupego chłopa na tym, że sobie popala papierosy. Podobno popalał sobie odkąd go rzuciłam, ale prawdę powiedziawszy nie źle się maskował, że ja przez tyle czasu, tego nie zauważyłam.
-Palę tylko gdy jestem zdenerwowany.- to jego wytłumaczenie.- a kiedy jesteśmy razem to nie czuję potrzeby.
-jesteś szurnięty, weź to rzuć, bo nie chcę całować się z popielniczką.- chciał mnie pocałować, ale zatrzymałam go.
-nie paliłem.-powiedział, jakby wiedział o co mi chodzi.- tylko raz się zaciągnąłem.
-ale i tak czuć… dym w całym pokoju!- podniosłam się z jego kolan i poszłam otworzyć szeroko okno.
Nie tylko ja dowiedziałam się o paleniu Blacka, kiedy był na dymku, po treningu przyłapała go McGonagall, swoją drogą ciekawe na co był zdenerwowany, że palił? Dostał szlaban i dobrze mu tak! A jeszcze ja się dorzuciłam do tego i powiedziałam, że dopuki nie rzuci tego świństwa to więcej go nie pocałuję. Co prawda nasłuchałam się, że jestem niesprawiedliwa i w ogóle, sama nie wiem jak ja wytrzymam, ale muszę go jakoś zmotywować do rzucenia palenia, co nie?

***
Wyciągnęłam rękę w kierunku Rega. Zdziwił się, bo myślał, że pożegnam z nim się tak jak zawsze, pocałunkiem w policzek.
-Wybacz, Reg, ale ten etap znajomości mamy już za sobą. Nie chcę byś robił sobie nadzieje… Rozumiesz?- pokiwał głową.- Dla mnie to nic nie znaczący gest, ale dla ciebie…
-Rozumiem. Kochasz mojego brata. Zawsze kochałaś i nigdy tego nie kryłaś. Byłbym idiotą sądząc, że mogłabyś go dla mnie zostawić.
-Reg, nie myśl sobie, ze z tobą jest coś nie tak. Bardzo cię lubie…
-ale tylko lubisz.-skończył za mnie smutnym głosem.
-no właśnie.
-Aurora to naprawdę był wypadek, nie chciałem wchodzić pomiędzy was…
Rozmawialiśmy przez chwilę nie był zaskoczony tym ze to koniec. Rozumiał, że jeśli mam wybierać to wybiorę Syriusza. Rozumiał też swojego brata, chociaż nie do końca, nie chciał by widywała się z nim. Miał prawo, bo to co zrobił Reg wyglądało na to jakby specjalnie chciał rozbić ich związek, ale to nie była prawda, to był wypadek… Reg nie uścisnął mojej ręki, która ponownie została do niego wyciągnięta.
-Potraktuj to jako pożegnalny gest.-powiedział i pochylił się nade mną…

Syriusz wracał półciemnym korytarzem ze szlabanu, może było jeszcze widno, ale korytarze były dość ciemne. Zatrzymał się widząc coś co przykuło jego uwagę. stał po jego środku, widział jak jego dziewczyna rozmawia z jego bratem.
Wpatrywał się ślepo w nich, bo nie wierzył w to co widział. Zamrugał oczami, ale znowu widział to samo… to musi mu się wydawać…
Patrzył przed siebie i widział jak Aurora i Regulus połączeni w objęciu wymieniają pocałunki. Patrzył i widział jak jego brat obejmuje jego dziewczynę jak ściska ją za pośladki i jak ona zaplata mu ręce na szyi i kręciła na palcu kosmyk jego włosów. Zupełnie tak samo jak oni się całowali… Poczuł w środku furię… Widział jak przesuwają swoje usta po ustach. Miał ochotę iść do nich i wypruć mu wszystkie flaki, żeby umierał w boleściach długie godziny, a ją? Ją też by najchętniej rozszarpał… kłamała… jak mogła.
Syriusz zacisnął zęby ze złości, aż przygryzł sobie dziąsło, z którego popłynęła krew. oparł się o ścianę, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zaczął palić jednego z nich. Już w myślach układał sobie co jej powie kiedy…


… kiedy podeszłam do niego. Zauważyłam go ze stał, opierając się o ścianę. Wyjęłam papierosa z jego ust.
-Miałeś nie palic, obiecałeś.
-ty też wiele, obiecywałaś i co?
-i co? Właśnie powiedziałam Regulusowi dowidzenia.
-właśnie widziałem- powiedział oschle- Namiętnie się z nim żegnałaś.
-ja? Wybacz, ale jeśli uważasz, ze podanie ręki to okazanie nadmiernej czułości…- wyciągałam do niego rękę w geście pożegnania dodając.- to się pożegnać mogę i z tobą. Nie potrzebny mi obsesyjnie zazdrosny chłopak.
-nie, kochanie mam obsesję, masz rację. Co ja poradzę że tak bardzo cie kocham ze jestem zazdrosny. Już nawet omamy jakieś mam. Weź mnie przytul bo ogłupieję.
-Wiesz, co? Co ja z tobą mam… Jakbym cię nie kochała, to już bym cię dawno rzuciła.
-ja ciebie, skarbie, też.- powiedział przytulając się do mnie, a potem zrobił to co widział przed chwilą w swojej chorej głowie…

Komentarze:


Mika
Czwartek, 04 Lutego, 2010, 12:25

Aurorka super długa notka świetnie się czytało czekam na kolejną

 


Karola6693
Poniedziałek, 08 Lutego, 2010, 15:50

Cieszę się, że dodałaś notkę :)
Bardzo miło mi się ją czytało.
Wątek z Jamesem i miotłą niezbyt mi się spodobał, ale poza tym to znowu czuję, że przeniosłam się do Hogwartu :)

 


Aithne
Środa, 10 Lutego, 2010, 15:32

Co on palił? ^^
Ja jestem z tych, którzy nie czepiają się przecinków i innych takich, dopóki nie ma problemów ze zrozumieniem tekstu i dobrze się czyta. U Ciebie problem miałam tylko w jednym momencie... Ha, znalazłam. O, tutaj: "Tak to moje własne zaklęcie, którego odznak w trochę innej postaci Irytek, który nawiasem mówią jak mam różdżkę w ręku woli ze mną nie zadzierać Tak, mam satysfakcję…"
Było śmiesznie, ciekawie, no i baaaardzo obszernie. Nie podobał mi się tylko (okropnie!) wątek Snape'a, bo ze wszystkiego co wiemy wynika raczej, że głęboko ukrywał to, co czuł do Lily - prawda? Nie widzę go w tej roli. Poza tym, Lily zdawała sobie sprawę z tego, że był zazdrosny o Jamesa (znaczy, że coś do niej czuł) i myślę, że prędzej by mu współczuła niż naśmiewała się z niego... No, nie wiem... Tak mi się wydaje. To takie nie w jej stylu. Przecież, bądź co bądź, byli przez jakiś czas przyjaciółmi. A później była na niego tylko wściekła... Nie drwiła z niego, nie dokuczała mu, po prostu była wściekła i uznała go za "tego złego".
Mi osobiście przeszkadza(ło) w Twoich notkach ciągłe kończenie zdań wielokropkiem. Tu akurat tego aż tyle nie było (chociaż po pierwszych dwóch zdaniach miałam pewne obawy ;)), ale przy wpisach z okresu, kiedy Aurora była pokłócona z Syriuszem... Jakbyś mogła zwrócić na to uwagę...? No, chyba, że tak lubisz, w końcu to Twój pamiętnik i nie zamierzam Ci się wcinać do stylu :).
Pozdrowienia!

 


Joanna
Wtorek, 18 Maja, 2010, 22:16

co do stylu i ortografii... zgadzam się z opinią powyżej... napracowałaś się...:) wyniki świetne... ale pisz dalej... już mamy maj:)

 


Karola6693
Wtorek, 29 Czerwca, 2010, 22:41

żyjemy i czekamy ;)

 


Victoria
Poniedziałek, 27 Września, 2010, 18:04

Hej świetna notka ;) biedny Syriusz... taki zazdrosny o swoją Roruś że masakra. Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis, w końcu jest już koniec września!

 


Victoria (Nowa Julia Darkness)
Poniedziałek, 04 Października, 2010, 06:53

ach i jeszcze ośmielę się zaprosić do siebie - jestem nowa i już dodałam 1. notkę ;)

 


Minionet Renaldi
Sobota, 27 Listopada, 2010, 12:21

Aurora, żyjesz jeszcze?? Czekamy!

 


Alex
Środa, 02 Lutego, 2011, 12:55

Notka świetna. :)
Ale wiele razy mówiłaś , że nie zakończysz tego pamiętnika 'od tak'. A co teraz? Nie pisałaś rok. Rozumiem, że jesteś starsza, masz wiele innych spraw na głowie, ale wszyscy tutaj czekamy, bo masz wspaniały pamiętnik ! :)
Pozdrawiam !

 


anonim.
Środa, 27 Kwietnia, 2011, 18:29

Rora , my ciągle jesteśmy z tobą !
Wróć !

 


Anonim
Środa, 22 Czerwca, 2011, 15:33

Rora , wracaj , prosimy !

 


Lilly
Piątek, 14 Marca, 2014, 20:18

Hi, I'm in a Grade 12 Human Growth and Development class, I'm doing a literature reveiw and comparing journal articles. I chose the topic of Nature Vs. Nurture and I narrowed my topic down to Nurture In Child Development What is a good general statement I can write for my introduction about this topic? Please help me out! Thanks I cannot use personal pronouns or my own opinions because it is a literature reveiw.

 


Karin
Sobota, 15 Marca, 2014, 04:53

vs right wing?Gov employees need not<a href="http://ywjikfpxa.com"> anewsr</a> with the goal of subverting the legal pursuit of 1st amendment rights to file a legal grievance with the proper authorities either the DoD or the CIA.As I said, no gov spooks please.

 


Hamo
Sobota, 15 Marca, 2014, 19:55

This inrmfoation is off the hizool! http://cyswnxu.com ksdpdbq xznfybgte

 


Star
Niedziela, 16 Marca, 2014, 12:34

generic viagra insurance quotes auto viagra gereric viagra for sale news cialis sale

 


Zarya
Niedziela, 16 Marca, 2014, 20:44

viagra and cialis cialis price list cheap auto inaurance generic viagra many quotes for life insurance car insurance qoites

 


Adelaide
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 03:23

term life insurance companies for seniors quotes of whole life insurance insurance auto quotes life insurance quotes general viagra levitra order viagra online without prescription

 


Adelie
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 20:56

share cheapest auto insurance in nj buy cheap auto insurance online free quote for car insurance in florida Cheap cialis for sale

 


Tori
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 22:44

cialias on line buy viagra cheap public liability insurance online viagra for sale online life insurance quotes what is the cheapest car insurance california

 


Romby
Środa, 19 Marca, 2014, 01:43

car insurance low cialis sales discount viagra with no prescription quote auto insurance best buy on cialis

1 2 3 4 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki