Co niektórzy denerwowali się moją porzednią informacją. Ale mówiłam wam że dodam przed lipcem notkę. I dodałąm niektórzy niedodają notki dłużej niż ja Pozdrawiam wszystkich czytającyh
Nareszcie ferie…
Wcześnie wstałam w porównaniu do innych dni. A DOKŁADNIEJ WSTAŁAM O 6.00. Poszłam się umyć. Pod prysznicem rozmyślałam o wszystkim co to ma być za prezent, jak dostanę się do Londynu no i o innych sprawach. Z prysznica wyszłam o 6.30. Ubrałam się i poszłam do pokoju. Ross już nie spała i spytałam się:
-Wiesz gdzie jest kuchnia?
-Słyszałam jak Weasleyowie mówili że trzeba połaskotać gruszkę, w jakimś obrazie z owocami. A co chcesz??
-Głodna jestem a śniadanie jest o 7.30.
-Acha.-powiedziała Ross-to dla ciebie, ale odpakuj dopiero jak będziesz na miejscu.
-Ok.
Zeszłam do PW. Gdy miałam wychodzić usłyszałam pukanie. Odwróciłam się, okazało się że to sowa rodziców North.
-Co tam masz North?-spytałam.
Odwinęłam list z malutką paczuszką. Na liście było napisane:
Witaj Susan!!
Oto twoje pieniądze. Życzymy Ci udanych ferii. Odpisz z tyłu kartki i napisz do nas jak będziesz na miejscu.
Mama&tata&Jo
Szybko napisałam:
Dziękuję i napiszę jak będę na miejscu
P.S. Teraz lecę do kuchni.
Pozdrawiam Wasza Susan
Po drodze znalazłam Grubego Mnicha i spytałam się go gdzie jest ten ów obraz z owocami, a on od razu odpowiedział beż chwili zastanowienia. No nareszcie coś zjem. Po kilku minutowej akcji znalazłam owy obraz i połaskotałam gruszkę obraz się odsunął a ja weszłam do kuchni
-Dzień dobry.-powiedziałam-Czy mogę prosić jakieś jedzenie??
-Oczywiście.-powiedział jakiś skrzat.
Po chwili skrzaty przyniosły: szaszłyki, sos do szaszłyków, zapiekanki z masłem czosnkowym i białą herbatę.
-To dla mnie?- spytałam z nie dowierzeniem.
-Tak.-odpowiedział inny skrzat.
Zaczęłam od szaszłyków. Pychota papryka, pomidorki, ogórki ogólnie mówiąc wegetariański(bez mięsa). A ten sos… mmmmm kremowy z ogórkami i delikatnym posmakiem czosnku. Zapiekanki jak zapiekanki, tylko że z masłem o smaku czosnku ser żółty (chyba gouda), pieczarki z drobno pokrojoną cebulką i pomidorki. Na końcu nadszedł czas na herbatę. Piłam powoli i delektowałam się smakiem. Gdy spojrzałam na zegarek(zapomniałam dodać pokazywał nasz czas i mugolski czas)była SIÓDMA mam jeszcze pół godziny!!
-Dziękuję i dowidzenia-powiedziałam szybko. Poleciałam do wieży Puchonów a tam McGongall w PW siedziała.
-Susan zabierz swoje rzeczy i tu przyjdź.
Szybko wzięłam swoje rzeczy a właściwie użyłam zaklęcia Wingardium Leviosa. No i zeszłam, co prawda zaklęcie musiałam powtórzyć trzy razy. McGongall spytała się mnie:
-Czy mają tam kominek??
Zdziwiłam się po co mim kominek???? Ale odpowiedziałam:
-Nooo tak.
-To dobrze.-powiedziała
-A no co nam kominek??- spytałam
-Żeby się dostać do… Mariol dobrze mówię??
-Tak.
-Nom dobrze teraz przedostaniemy się do Mariol za pomocą sieci Fiuu…
-Nareszcie przyleciałaś.-powiedziałam do sowy
-…wiesz jak dział sieć Fiuu??
-Oczywiście
Wzięłam proszek do ręki, stanęłam w kominku mówiąc do Mariol przy tym puściłam proszek. Zaczęłam wirować i wkońcu znalazłam się u Mariol. Po chwili z kominka wpadała McGongall w raz z moim bagażem.
-Witam Cię Susan. -powiedziała Mariol-a to kto jest
-Ja… przyszłam odprowadzić Susan dostałam list od jej rodziców…
No jasne myśli że dam się nabrać pomyślałam.
Zadzwoniła taksówka i Mariol w raz z bliźniaczkami poszły wziąć walizki
-Susan to dla Ciebie na jakieś słodycze pamiątki czy inne rzeczy-powiedziała ,,mama” wyciągając z kieszeni 20 funtów.
Zatkało mnie ,,mama” dała mi 20 FUNTÓW. Ciekawe z skąd je ma.
-Dziękuję-wymamrotałam.
-No ta już pójdę.
Weszła do kominka i zniknęła. Po chwili przyszła Mariol i bliźniaczki. Spakowałyśmy bagaże do taksówki i pojechaliśmy na lotniska podróż minęła spokojnie no prawie Kulka cały czas pohukiwała, i właśnie to mnie troszkę denerwowało. O ósmej byliśmy na lotnisku(odlot godz. 9.00) wypakowaliśmy rzeczy i poszłyśmy na odprawę. Czekamy…czekamy…czekamy…. Aż tu nagle wychodzi jakiś mężczyzna i mówi
-Nie można tak wziąć sowy, trzeba mieć klatkę.-powiedział zdziwiony-inaczej nie odlecicie.
Chcąc nie chcąc kulka poszła do klatki(po wyjściu z taksówki wypuściłam ją), ato jeszcze nie koniec!!!
-Musicie dać ją osobnie do innych zwierząt…
Nie no tego już za wiele. Dałam kulce butelkę z wodą, krakersy, paluszki i specjalną karmę dla sów.
-Kulka musiałam to zrobić!!- powiedziałam do sowy.
Nareszcie w samolocie!!!!! Siadłam koło Mariol.
-Susan bym zapomniała to dla Ciebie.-z plecaka wyjęła prezent owinięty błękitnym papierem odpakowałam. Odpakowałam paczuszkę, a w niej była mp3.
-Mariol…-wyszeptałam-…DZIĘKUJĘ CI!!!!
-Nie ma za co kochana.
No nareszcie wylot. Strasznie drżało na samym początku. Pochwali było o wiele lepiej i dzięki bogu. Teraz zajęłam się instrukcją. 10 minut później rozgryzłam całą instrukcję i słuchałam piosenek(kilka było). Znudziło mi się słuchanie. Więc poszłam sobie kupić coś do picia. Było tam wiele napojów nawet sok z dyni. Jednak kupiłam puszkę Coca Coli. Pyszna potem sprawdziłam czy mam coś do jedzenia, okazało się że skrzaty włożyły mi dwie zapiekanki. Zjadłam z apetytem. Potem zasnęłam.
-Susan wstawaj za chwilę będziemy lądować
-Już??- zapytałam
-No.-odpowiedziała
Zapięłam pasy i czekałam na lądowanie. Znów nie przyjemny okres i nareszcie na dworze. Tylko gdzie my jesteśmy
-Gdzie jesteśmy?? -spytałam
-W Alpach-odpowiedziała Mariol.
-CUDNIE TU JEST!!!!!
I znów taksówka (Kulka już nie huczała) po jakiś 20 minutach wysiedliśmy do hotelu był cudny . Wypuściłam Kulkę, a ona razu poleciała.
-No dobra wchodzimy.
Weszłyśmy, w holu panowała miła atmosfera. Poszłyśmy do recepcji, recepcjonista powiedział nam miłym głosem:
-Witamy w hotelu Alpy, czym mogę służyć
-Przyszłyśmy odebrać klucz.-powiedziała Mariol
-Dobrze o to wasz klucz. Pokój numer… C.D.N.
Komentarze:
interactions for finasteride Niedziela, 28 Czerwca, 2020, 14:15
kamagra forum
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100mg</a>
kamagra forum srbija
<a href="http://kamagrabax.com/">buy kamagra</a>
kamagra now reviews
personal loans with bad credit Wtorek, 30 Czerwca, 2020, 10:45