B�ogos�awiony przez bog�w, kto nie przywi�zuje si� do nikogo.
Przepraszam �e ni pisa�am ale hmm... egzaminy c� rodzice nad g�ow� my�l� �e mo�na si� czego� nauczy�. Pozdrawiam dwa kochane potwory!
Ita wchodzi�a niezdarnie po schodach trzymaj�c si� kurczowo por�czy. Mia�a zawi�zane oczy, wi�c sz�o jej to strasznie mozolnie. Wspina�em si� za ni�, aby ja z�apa� gdyby straci�a r�wnowag�. Jeszcze raz spojrza�em na zegarek. By�o za trzy p�noc. Im wy�ej wchodzili�my tym robi�o si� coraz zimniej. W razie, czego nios�em ze sob� kilka koc�w. Gdy wreszcie znale�li�my si� na szczycie wie�y pomacha�em do innych sprawc�w ca�ego zaj�cia. Poszed�em w stron� przyjaci� i stan��em obok Alice. Koce rzuci�em w miejsce gdzie mieli�my siedzie�.
Pogoda by�a cudowna jak na luty. Pi�kne nocne bezchmurne niebo i lekki przymrozek. Na niebie by�o wida� niemal ka�d� gwiazdk�. Wygl�da�o to jakby kto� napisa� dzieje �wiata i nieznanym nikomu j�zyku. Niekt�rzy s�dz�, �e przysz�o�� jest w nich zapisana. Ja w to nie wierze. S� takie stare i pi�kne. Nie mog�yby wiedzie� nic o przysz�o�ci za to du�o o przesz�o�ci.
Z zamy�lenia wyrwa�a mnie Alice kt�ra wzi�a mnie za r�k� i poci�gn�a w kierunku stosiku z prezentami. R�k� mia�a zimn�. Najwyra�niej troch� przemarz�a, gdy czeka�a na nas. Mia�em sobie za z�e, �e nie przyspieszy�em naszej wycieczki na wie��. W tym samym czasie, w kt�rym zmierzali�my w stron� prezent�w Ita �ci�gn�a sobie z oczu opask�.
- Niespodzianka! – krzykn�a Alex. Chwyci�a prezent, kt�ry znajdowa� si� na samym wierzchu i podbieg�a do Ity. – Mam nadzieje, �e ci si� spodoba- poda�a dziewczynie fioletowe pude�eczko- A i wszystkiego najlepszego- doda�a ca�uj�c j� w policzek.
- Wszystkiego najlepszego! – Patryk wr�czy� jej pod�u�ny pakunek przypominaj�cy rolk� papieru.
- Dzi�kuj� bardzo – podzi�kowa�a Ita i dygn�a.
- A to od nas – poda�em Icie prezent. Kupili�my jej �wietn� ksi��k� o planetach i gwiazdach. Chyba by�o tam te� co� o wr�bach.
- Dzi�kuje wam wszystkim bardzo za niespodziank� – Ita u�miechn�a si� ponownie i przytuli�a nas
- Nie ma, za co – odpowiedzia�a Alice – w�a�ciwie pomys� by� Alex, chocia� my wszystko zorganizowali�my - Ita rozpakowa�a prezenty. Nie zauwa�y�em, co dosta�a od Alex natomiast Patryk da� jej specjalny papier do list�w o zapachu konwalii. Adam nie m�g� niestety do nas do��czy� gdy� le�a� w skrzydle szpitalnym. Na ostatnim meczu pomi�dzy Gryfonami i Krukonami t�uczek wpad� w trybun� i niestety trafi� biednego Adama. Przynajmniej tyle uda�o mi si� wyci�gn�� od Alice
Wszyscy siedzieli�my na wcze�niej przygotowanym „miejscu piknikowym” jak to nazwa�a Alex. Po �rodku sta� koszyk z jedzeniem ”po�yczonym” od skrzat�w z kuchni. D�ugo rozmawiali�my a� ko�o trzeciej Alex powiedzia�a, �e jest zm�czona i poszli razem z Patrykiem a wraz z nimi Ita. Zostali�my tylko ja i Alice.
- Pi�knie, co? – zapyta�a przerywaj�c cisz�.
- Bardzo – przytakn��em. Alice wsta�a i podesz�a bli�ej murku, aby podziwia� widok z wie�y
- O faktycznie wysoko tu – pojrza�a w d�.
- Jakby nie by�o to najwy�sza wie�a Hogwartu. Nie zimno ci? – spyta�em widz�c �e nie wzi�a ze sob� koca.
- Troszk� – odpowiedzia�a. Wzi��em, wi�c koc i otuli�em j� mocno.
- A teraz? – spyta�em
- Troch� cieplej – podpowiedzia�a – Przytuli�em, wi�c Alice i ten gruby koc do siebie.
- Teraz ju� ci powinno by� ciep�o. – stwierdzi�em
- A wiesz, �e mugole skacz� z takich wie� jak ta albo z most�w i jeszcze za to p�ac�.
- Dziwni s� ci ludzie – stwierdzi�em
- Dlaczego? Ja bym chcia�a skoczy�. – Alice u�miechn�a si� do mnie.
- Jeste� szalona – powiedzia�em pod nosem.
- Wiesz tak w�a�ciwie to ma�o o sobie wiemy- stwierdzi�a Alice
- Mnie wystarczy, �e jeste� – na znak, �e mi to wystarczy obj��em j� mocniej
- Przesta�, bo mnie udusisz! – krzykn�a Alice jednocze�nie udaj�c �e si� dusi
- Jak b�dziesz tak krzycza�a to obudzisz ca�y Hogwart. M�wi�a� co�, �e ma�o o tobie wiem.
- Bo tak jest. Nigdy nie zapyta�e�, czemu si� przeprowadzili�my
- Nie chcia�em by� natr�tny.
- Czyli chcesz wiedzie�?
- Tak chc� – odpowiedzia�em
- No, wi�c... Zaczn� od pocz�tku tak b�dzie �atwiej – wzi�a g��boki oddech – Urodzi�am si� gdzie� na p�nocy Europy. Dok�adnie nigdy mi nikt nie wyja�ni� gdzie. Mieszkali�my w domu nad jakim� jeziorem. Od kiedy mama mi opowiedzia�a, �e mieli�my domek chcia�abym tam wr�ci�, ale nie wiem czy mi si� to uda. No i by�o wszystko pi�knie �adnie do czasu, kiedy do naszego domu nie wpadli aurorzy. Schwytali ojca i zawie�li na przes�uchanie. Od tamtej pory ju� go nie widzia�am. Mama m�wi�a, �e po tym zdarzeniu szybko wyprowadzili�my si� gdzie� w g��b Rosji. To nie ma teraz znaczenia. W ka�dym razie uda�o mu si� unikn�� Azkabanu. Co gorsza dowiedzia� si� �e to mama powiadomi�a ministerstwo . Od tamtej pory nas szuka�. I szuka dalej. To nie jest chlubne by� c�rk� �miercio�ercy. – zamkn�a oczy. Po policzku sp�yn�a jej �za. – Nie masz poj�cia jak si� boje. By�am ma�a i naiwna, ale mama opowiedzia�a mi o wszystkim. Codziennie, kiedy si� budz� zastanawiam si� tylko czy ju� wie gdzie nas szuka� czy jeszcze nie. Pewnie zrobi tak jak napisa�. Pewnego razu ju� nas prawie namierzy� i wys�a� mojej mamie list. Napisa�, �e jej nie zabije, chocia� go wyda�a. Dopadnie nas, aby bardziej cierpia�a, �eby my�la�a, �e �mier� b�dzie dla niej lepszym rozwi�zaniem.
- Och nie p�acz Alice – przytuli�em j� do siebie – zobacz jestem przy tobie i zawsze b�d�. Nied�ugo wzejdzie s�o�ce i zacznie si� nowy dzie�. Stoimy na wie�y razem. I nie masz si�, czego ba� – stara�em si� j� pocieszy�. Chocia� wiedzia�em, �e w starciu z doros�ym czarodziejem nie mia�bym najmniejszej szansy na prze�ycie. Nagle sta�o si� co� nieoczekiwanego Alice prawie by si� przewr�ci�a. Na szcz�cie sta�em blisko i zd��y�em j� z�apa�. – Alice? Wszystko w porz�dku? – zapyta�em przestraszony
- Tak raczej tak – odpowiedzia�a – jestem chyba tylko troch� zm�czona. Wracajmy ju�.
***
I zn�w przysz�a wiosna. Pierwsze ciep�e dni ludzie sp�dzali na dworze. Niestety inni tacy jak ja Ita Alex czy Patryk siedzieli�my nad ksi��kami i zwykle jak to bywa wpatrywali�my si� w nie nierozumnie. Po pierwszych pi�ciu minutach stwierdzi�em, �e ci�gle czytam ten sam wiersz. To jest straszne, dlatego nie lubi� jak jest na zewn�trz ciep�o, bo to w pewnym stopniu ot�pia umys�.
- O w�a�nie mi si� przypomnia�o – powiedzia�a Ita podnosz�c g�os – wiecie, �e Aludra to gwiazda z gwiazdozbioru Wielkiego Psa? – przekazuj�c nam t� informacj� wygl�da�a jakby dopiero co obudzi�a si� z g��bokiego snu.
- �wietnie. A tak w og�le napisa� kto� co�? – Rozejrza�em si� w ko�o. Alex maza�a pi�rem po pergaminie Patryk by� nieobecny wzrokiem jak r�wnie� pewnie umys�em. Ita w�a�nie wyskoczy�a z jak�� dziwn� informacj�. Nagle drzwi biblioteki otworzy�y si� z hukiem i wbieg� Adam.
- Sta�o si� co�? – spyta�a Alex przerywaj�c swoj� tw�rcz� prac�
- Aaaa....lice...jest ...w skrzydle ...szpitalnym – wydysza� Adam
- Co si� sta�o? – zapyta� wyrwany z ot�pienia Patryk
- Nie wiem zemdla�a na lekcji. Tyle mi powiedzieli. Na razie nie mo�na do niej chodzi�. Nie wiem, co jej jest.
***
- Zobaczysz jeszcze odnajdziemy tw�j domek nad jeziorem. Nawet, je�li b�dziesz chcia�a to skocz� wraz z tob� z mostu, chocia� to czysta g�upota. Obud� si�. Wiem, �e si� obudzisz. Pojedziemy na wakacje pod namioty. Prosz�...
- To nic nie da. Przychodzisz tu, co dziennie przez dwa tygodnie rozmawiasz z ni� a ona ci nie odpowie. – Ita te� przychodzi�a codziennie do Alice w nocy a po mnie w dzie� abym poszed� na lekcje. Ja jednak chcia�em zosta� i m�wi� do niej. Spa�a tak spokojnie. Jej twarz by�a taka �agodna. Le�a�a ju� tak dwa tygodnie.
- Ced. Prosz� chod�my na te lekcje. Nie mog� patrze� jak si� m�czysz.
- Ita zrozum, je�eli ona si� nie obudzi do soboty to przenios� j� do Munga. Musze zrobi� wszystko, co w mojej mocy....
- A ja musze zrobi� wszystko by� nie zwariowa�. Prosz� chod� nie chce si� kolejny raz z tob� szarpa�.
- Poczekaj. S�yszysz to? – spyta�em
- Niby, co?
- Jej serce zabi�o inaczej szybciej. – Nas�uchiwa�em. Jej serce zacz�o uderza� coraz szybciej. My�la�em, �e si� obudzi, �e wszystko b�dzie dobrze. Serce bi�o jak dawniej. Ona nadal nie otwiera�a oczu. – Nic si� nie sta�o. Nie obudzi�a si�. – odwr�ci�em si� w stron� Ity i poszed�em do klasy.
***
Alice nie wytrzyma�a do soboty przenie�li ja tego samego dnia. Ju� nie mog�em jej odwiedza�. Nie wiedzia�em, co si� dzieje. Nikt nic nie m�wi�. Sta�o si� oczywiste, �e wszyscy wiedz� co�, czego nie wiem ja. Adam nie chodzi� do szko�y po to, aby m�g� odwiedza� j� w szpitalu. Ita jak zwykle chodzi�a gdzie� po zamku i trudno j� by�o znale��. Alex i Patryk jako� zbyt cz�sto znikali mi z oczu. Dni wlok�y si� jeden po drugim. Godziny lekcyjne w dusznych salach wydawa�y si� nie mie� ko�ca. Chcia�em wiedzie�, co si� dzieje z Alice, ale ba�em si� pozna� odpowiedzi. Wmawia�em sobie, �e niema si�, czym martwi� przecie� tam s� wspaniali uzdrowiciele.
Siedzia�em zupe�nie sam w pustej klasie. Chcia�em zada� sobie tysi�ce pyta�, ale nie potrafi�em znale�� odpowiedzi, chocia� na jedno.
- Przeszkadzam? – zapyta� kto� uchylaj�c drzwi
- O! Ita, wejd� – powiedzia�em
- S�uchaj nie jest dobrze. Nie jest nawet �le. Jest gorzej ni� �le. Lekarze stwierdzili, �e to jaka� trucizna dosta�a si� do jej organizmu. Nie mog� jej rozpozna�. Jej organizm zabija sam siebie. – powiedzia�a. Zauwa�y�em grymas b�lu na jej twarzy. Schowa�em twarz w d�onie. Nic nie by�o jasne i nic nie by�o sprawiedliwe. Wszystko si� sko�czy�o. Chcia�em tylko pozna� winnego . Chcia�em si� dowiedzie�, kto to zrobi�.
kamagra oral jelly how to use video
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra jelly</a>
kamagra gel opinie forum
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a>
kamagra 100 dosage