Na początku przepraszam was, że tak długo nie pisałam, ale mój wyjazd się przeciągnął. Wybaczcie mi też wszystkie błędy które zrobiłam w tej notce
Moje gg to 9813561 jeśli ktoś chce to piście do mnie
W najbliższym czasie uzupełnie też komentarze w waszych pamiętnikach!
Nie jestem też pewna czy ta notka wam się spodoba ale mam nadzieje, że nie będzie tak źle No więc zapraszam do czytania i komentowania
05 października (sobota)
-Nie, nie i jeszcze raz nie!-krzyknęłam przechodząc przez dziurę pod portretem. Za mną przez całą dragę od biblioteki szli James i Syriusz. Cały czas prosili, abym uwarzyła im pewien eliksir potrzebny do pewnego kawału. Oni tego nie potrafili. Prosili też Remusa i Lilke, ale oni nie dali się przekonać.
-Ale dlaczego?
-Ten kawał jest niebezpieczny, więc ja w nim wam nie pomogę!-odwróciłam się, aby na nich spojrzeć- Na początku mieliście lepsze pomysły. Starzejecie się drodzy panowie i nie myślicie tak jak kiedyś!
Męska część Gryfonów, którzy byli w PW wybuchnęłam głośnym śmiechem. Za to dziewczyny patrzyły na mnie jak na kompletną wariatkę! Nie zważając na nic podeszłam i usiadłam w moim ulubionym fotelu na przeciwko Lily. Jednak nie dane było mi żyć w spokoju
-Takie pewne siebie?- zwrócił się do nas Łapa- Jeszcze zobaczymy kto ma lepsze pomysły!-obydwaj wyglądali na śmiertelnie obrażonych. Po chwili poszli do swojego dormitorium.
Po jakiejś godzinie do PW weszli Jesica i Remus. Lily opowiedziała im całe zajście. Jak na nią trwało to strasznie krótko
-Radze wam uważać! Znając ich mogą wymyślić dla was coś paskudnego. I pewnie będą chcieli mnie w to wciągnąć- westchnął.
-Dobrze! Ty jesteś z nimi, a Jesica z nami. Tylko nie ma podpowiadania!-ostrzegłam ich. Lunatyk spojrzał na nią niepewnie ale tylko kiwnęła głową i wyszła. Remus po kilku minutach poszedł do dormitorium, a my zabrałyśmy się do piekielnie trudnego eseju z transmutacji. Gdy skończyłyśmy poszłyśmy odnieść książki do biblioteki i tam spotkałyśmy Jesice. Niosła ze sobą dość grubą książkę. Nie chciała powiedzieć co w niej jest więc poszłyśmy do naszego dormitorium. Gdy tylko przekroczyłyśmy drzwi pokoju wylała się na nas strasznie zimna woda. Za chwile usłyszałam głośny śmiech po drugiej stronie.
-Strasznie mugolski kawał!-powiedziała Ruda.
- No niesamowicie-zgodziłyśmy się. Jesica jednym machnięciem różdżki wysuszyła nas. Śmiech nagle zamarł, a my weszłyśmy.
Gdy się rozsiadłyśmy Jesica rzuciła na drzwi Zaklęcie Nieprzenikalności. Zaczęła opowiadać nam o pewnym zaklęciu, które znalazła w tej książce na Huncwotów. Trzeba je rzucić na przejście, np. do pokoju (drzwi muszą być otwarte) Wtedy można wejść normalnie ale wyjść już nie tak łatwo. Trzeba mieć przy sobie jakąś rzecz, którą wybiera ten co rzuca czar.
Podobała mi się to więc od razu się zgodziłyśmy. Trzeba było jeszcze tylko wy myśleć jakąś rzecz. Po dłuższym myśleniu uzgodniłyśmy, że będzie to gumka do włosów. Wysłałyśmy Lilke na zwiady. Wróciła po chwili oznajmiając, że ich nie ma. Podeszłyśmy więc do ich dormitorium. Otworzyłam drzwi, a Jesica rzuciła zaklęcie. Ruda nagle tam weszła i też machnęła różdżką. Wszystkie ubrania ubrania chłopaków stały się różowe. Na szczęście miała gumki na włosach więc wyszła i poszłyśmy do naszego pokoju.
-Dlaczego rzuciłaś to zaklęcie? Prosto je odczarować!- zapytałam.
-To jest całkiem inne zaklęcie-odpowiedziała z diabelnym uśmieszkiem- Gdy się odczaruje to... a zresztą zobaczycie gdy ich wypuścimy. Pękniecie ze śmiechu!!!
Później zaczęłyśmy rozmawiać, a po jakiejś godzinie usłyszałyśmy głośny huk. Byłam pewna, że to jeden z Huncwotów gdy chciał się wydostać z pokoju (wtedy go odrzuca to tyłu). Jeszcze nie uzgodniłyśmy wtedy kiedy wypuścimy chłopaków. Hm... najpóźniej to w poniedziałek rano no bo lekcje. Chociaż czuje, że Jesica się zbuntuje. W końcu jest tam jej chłopak, ale na razie nic nie mówi.
Za jakiś czas poszłyśmy na obiad, a następnie na błonia(Huncwotów nie gdzie nie spotkałyśmy) Spędziłyśmy tam całe popołudnie, aż do kolacji. Była piękna pogoda, więc każdy był na dworze. No prawie każdy Miałam świetny humor ,a zabawa też była niezła.
Gdy wróciłam po kolacji do dormitorium coś jeszcze poprawiło mi humor. Cichy Wielbiciel wreszcie się odezwał!!! Znaczy się ,,odzywa" się codziennie prze listy, ale dziś napisał coś więcej! Prosi mnie o spotkanie 2 listopada w herbaciarni u pani Puddifoot! Dokładnie za 4 tygodnie(ciekawe dlaczego dopiero wtedy?)! Pierwszy wypad do Hogsmeade! Och już nie mogę się doczekać!