Witam witam Was bardzo serdecznie w kolejnym odcinku z serii "Życie dyrektora bez tajemnic" Wybaczcie, że znów taki spory odstęp czasu, ale wyjaśnienie mojego zniknięcia został opisany na pamiętniku Molly Weasley (na który nawiasem mówiąc zapraszam serdecznie). Jeśli to Wam przeszkadza (czyt. te wielkie odstępy) jestem gotowa porzucić, czy raczej oddać ten pamiętnik. Decyzja należy do Was. Mogę pisać dalej, ale niestety nie dam rady wcześniej, jak za miesiąc.
Teraz trochę o notce, nie zadowala mnie i Was chyba też nie skoro liczba komentarzy tak diametralnie spadła (bądź co bądź mając na pamiętniku sporo komentarzy, lepiej się pisze). No nic pozdrawiam Was serdecznie i zachęcam do czytania
************************************************
20 wrzesień, piątek, 1991 rok
Hm nie mam za dużo czasu więc szybko przeleję moje wspomnienia na papier jak leci bez zbędnego owijania w bawełnę czy w włóczkę, toż to w sumie to samo (bawełna = wełna = włóczka). Ech mój dość imponujący wiek daje o sobie znać... Lepiej wezmę się w garść.
Jako wzorowy dyrektor mam obowiązek oznajmić wszem i wobec (czyt. pochwalić się), że ze szkołą wszystko w porządku. To naprawdę wielki wyczyn, zwłaszcza gdy ma się pod swoją opieką takich gagatków jak bliźniacy Weasley. Jak mi wiadomo dotychczas nie próbowali dostać się na 3 piętro (podejrzane, doprawdy podejrzane) - woźny codziennie zdaje mi raporty o poczynaniach bliźniaków. Niezwykle zadziwiające biorąc pod uwagę fakt, że są specami od łamania wszelkiego rodzaju regulaminów i nakazów (do Zakazanego Lasu weszli już chyba 1000 raz - tyle też mieli z tego powodu szlabanów), a tu taka okazja!! 3 piętro aż emanuje tajemniczością... Molly też to niepokoi, już nawet dostałem od niej list, czy z bliźniakami wszystko w dobrze, bo od początku roku nie miałem okazji wysłać jej żadnego upomnienia.
Hm wolę mieć ich na oku, to chwilowe wzorowe zachowanie może być spowodowane przygotowywaniem jakiegoś ambitnego planu mającego na calu dostanie się do... Puszka.
Gdy już jesteśmy przy tej bestii... yyy... znaczy się, psie pozwolę wyrazić swe najgłębsze zdziwienie, że nadal tak wszystko doskonale funkcjonuje. Okazało się, że jest wspaniałym „wspólnikiem”. Nie robi hałasu, nie brudzi komnaty... Gdyby nie trzy głowy, półmetrowe kły i ostre pazury byłby najlepszym kandydatem na coroczne wybory najładniejszego zwierzęcia domowego w czarodziejskim świecie. Jego jedyny minus to taki, że strasznie dużo je. O mało nie padłem, że się tak brzydko wyrażę, trupem gdy z zamiarem spełnienia swych fizjologicznych powinności szedłem korytarzem, aż tu nagle Hagrid wyszedł zza zakrętu z półtonowym ścierwem jakiegoś zwierzęcia na plecach. Nie chcę nawet myśleć o tym co by się działo w szkole gdyby jakieś kochające zwierzaczki dziewczęta wpadły na nieokrzesanego gajowego... Poprosiłem go grzecznie aby za karmienie brał się w nocy lub w czasie lekcji, a nie podczas przerwy gdy szansa na bezpieczne dotarcie do Puszka jest praktycznie znikoma, no ale jakoś mu się udało...
Jako, że szkoła funkcjonuje poprawnie wyruszyłem w podróż śladami sławetnego Riddla. Nie jest to bynajmniej wycieczka krajoznawcza, ani poznawcza mojego idola. Ma ona raczej charakter detektywistyczny w elementami grozy i tajemniczości, a rzekomy idol jest moim i świata utrapieniem. Mowa tu oczywiście o Lordzie Voldemorcie, jak zwykł się nazywać. Ja jednak zostanę przy imieniu Tom ponieważ w historii świata lordowie lub królowie byli raczej szanującymi się ludźmi, a nie mordercami pół ludzkości (choć zdarzały się niestety wyjątki).
Tak więc jak już wspomniałem wyruszyłem w tę niebezpieczną podróż na krańce świata (czyt. na Aleję Śmiertelnego Nokturnu) aby pod osłoną nocy (była 15:30) i pod inną postacią (zdjąłem dyrektorskie nakrycie, a włożyłem cywilne) podkraść się (wszedłem przednimi drzwiami) do lady ekspedienta w budzącym podejrzenie sklepie Borgina&Burgsa. Za bardzo wczułem się w tę opowieść detektywistyczną. Może lepiej daruję sobie takie wstawki bo wyjdzie mi z tego komedia, a na to miano to spotkanie bynajmniej nie zasługuje.
No więc porozmawiałem sobie trochę z tym ciemnym typkiem, który jak zauważyłem zdziwił się trochę moją obecnością w takim sklepie. W rozmowie tej okazało się, że (długo musiałem namawiać go aby wyjawił mi swe "tajemnice") miał... yyy... przyjemność gościć pod swoimi skrzydłami (a raczej chuderlawymi rączkami) najpotężniejszego czarodzieja w historii. Widać on sam nawet nie zdawał i nie zdaje do tej pory sprawy kogo był, można by powiedzieć opiekunem. Jego informacje okazały się bardzo cenne. Z tego co mówił pracował kiedyś u niego jakiś młody chłopak, prawdopodobnie po szkole, który bardzo chciał poznać tajniki czarno magicznych narzędzi. Od razy zorientowałem się o kim mowa. Tom Riddle, młody chłopak, który za swe największe ambicje uważał uprzykrzenie i zniszczenie każdemu życia. Słyszałem plotki, że się tam trudnił, nie brałem jednak tego poważnie, niesłusznie jak się okazało. Więc młody Riddle, tak pałał już w wieku 17 lat miłością do czarnej magii, że przeszedł na usługi jakiegoś tam Borgina... To poniżej jego aspiracji... zadawać się z czarodziejem na takim poziomie społecznym. Widać nie jednym mnie jeszcze zadziwi ten chłopak, czy raczej mężczyzna, upiór, duch, jak kto woli. Z dalszej części rozmowy dowiedziałem się, że po kilku przepracowanych miesiącach zwolnił się ze sklepu na rzecz... no właśnie, na rzecz czego? Tego póki co nie wiem. Ale się dowiem, tajemnice Toma Riddla już wkrótce nie będą dla mnie żadną zagadką...
Komentarze:
Arwena21 Niedziela, 13 Maja, 2007, 18:07
No nareszcie pierwsza a nie ostatnia . Notka super
stawiam W. Atak przy okazji to fajnie piszesz więc nie oddawaj pamiętnika . A przerwami się nie martw sporo osób równierz ma długie. Więc jest ok.
Norbi Niedziela, 13 Maja, 2007, 23:54
Tak, może być i za miesiąc mnie too nie przeszkadza byle taka świetna notka jak ta!
Paulii Poniedziałek, 14 Maja, 2007, 22:19
Świetne są twoje notki, więc nie oddawaj pamiętnika. Ta notka też jest super. A w przerwach między notkami można czytać inne pamiętniki więc nie ma problemu. czekam na następną notkę ;).
Też chciałem zamieścić to zdjęcie, ale się nie udało Fajnia notka Życzę sukcesów!
Dumbek...
ems Poniedziałek, 21 Maja, 2007, 20:55
No...muszę ci przyznać, że notka mi się bardzo pdobała. Może dodam jeszcze jedną małą uwagę, którą dodaję większości notkom.Notka jest za krótka. Ciekawa, ale za krótka. Naprawdę bardzo ładnie napisana notka, zrozumiała. I tak powinno być w każdej notce. Czekam na kolejną notkę, którą mam nadzieję, że przeczytam w tym tygodniu. No to pozdrawiam i mam nadzieję, że miło spędzicie ten tydzień. Trzymajcie się cieplutko.
przepraszam wszystkich ale wielkimi krokami zbliżają sie egzaminy do szkoły (dokładniej pisząc 14-15 czerwiec), do tego wypadają mi 3 dni, a mam jeszcze sporo do zrobienia! mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i poczekacie jeszcze trochę
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze!!
PS. To samo się tyczy notek na pamiętniku Molly.
Hermioneczka Środa, 06 Czerwca, 2007, 17:19
Rozumiem że masz egzaminy więc oki ale następnym razem pisz częściej. ww++
Hermi Sobota, 16 Czerwca, 2007, 13:07
Rozumiem ,że musisz się uczyć i wporządku ale codziennie zaglądam do tego pamiętnika a tu...nic!Napisz coś w końcu a jak nie masz czasu prowadzić pamiętnik to go poprostu komuś oddaj...
Jami Środa, 13 Lutego, 2008, 18:01
Nie, nie oddawaj pamietnika. Nie sądzę, żeby ktoś lepiej od ciebie pisał. Tak jest dobrze. Chyba najbardziej właśnie twój styl pisania mi się podoba.Jest bardzo swobodny i luźny i baarrdzo miło sie czyta.
Z cierpliwością czekam na nastepne notki.
;)
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Sobota, 15 Marca, 2008, 12:09
Bardzo fajne! A i nie oddawaj tego pamiętnika, bo bym nie przeżyła!