Aj, ale si� dzi� napisa�am Mam nadziej� tylko, �e Was nie zanudzi�am Je�li tak - wybaczcie
T� notk� dedykuj� wszystkim, kt�rzy tak jak ja wierz�, �e nadchodz�cy rok szkolny nie b�dzie tak parszywy jak si� wydaje
PS. Kto to te 4% my�l�, �e sie domy�licie po tej notce, nie jest napisane, �e to t a osoba, ale pozostawi�am to w domy�le
PSS. W nast�pnej notce b�d� przemy�lenia, specjalnie dla Zieli (tak to si� odmienia?) gdy akcja nieco zwolni swe obroty
Pozdrawiam!!!!!
Ojojo tyle wydarze� w tak kr�tkim czasie to za wiele nawet jak dla mnie. Ledwo zd��y�em si� nacieszy� moj� wygran�, a tu wizyt� sk�ada mi w�ciek�y Lucjusz Malfoy.
Z tego co uda�o mi si� zrozumie� oskar�y� mnie o przekupienie spo�eczno�ci czarodziej�w jakobym JA zmusi� ich do g�osowania na mnie na Najwy�szego Maga Wizengamotu, bo przecie�, jak twierdzi Lucjusz, nikt o zdrowych zmys�ach nie g�osowa�by z w�asnej nieprzymuszonej woli na starca, kt�ry ugania si� za mugolami i kt�rego rajcuje (hm tego s�owa nie zrozumia�em, musz� spyta� jakiego� ucznia o jego znaczenie...) obecno�� na kartach z czekoladowych �ab i �e kto� o takich dziecinnych sk�onno�ciach w og�le nie powinien dost�pi� takiego zaszczytnego wyr�nienia, poniewa�, ci�gn�� dalej Lucjusz, to stanowisko powinno przypa�� komu� komu na tym zale�y, si� na tym zna i traktuje powa�nie. Kto� kto nie ma lito�ci, bo przecie� tym, jego zdaniem powinien si� charakteryzowa� Wysoki S�dzia Najwy�szego S�du Czarodziej�w, kto ma tward� r�k� i smyka�k� do interes�w (akurat nie wiem po co ta umiej�tno�� w tym „zawodzie”... chyba, �e chodzi o �ap�wki... nie nawet Lucjusz nie by�by zdolny do wzi�cia �ap�wki... tak rzeczywi�cie mam racj�, kto� kto jest poplecznikiem Voldemorta i kto sam daje �ap�wki Korneliuszowi sam nie by�by w stanie ich wzi��... na pewno...). Gdy sko�czy� sw� jak�e d�ug�, wyczerpuj�c� i pozbawion� jakiegokolwiek szacunku wypowied�, spyta�em kto jego zdaniem odznacza si� tymi wszystkimi szlachetnymi zaletami, kt�re przed chwil� wymieni�. Nie by�em zaskoczony gdy odpowied� brzmia�a: „Ja”... znaczy nie ja tylko on, w sensie, �e nie ja - Albus, tylko on – Lucjusz. Jego prawa r�ka znacz�co podrygiwa�a. Powiedzia�em mu: „Lucjuszu, czy� to nie jest w�a�nie dziecinne z twojej strony, �e zachowujesz si� jak rozwydrzone dziecko, kt�remu przesz�a ko�o nosa funkcja prefekta? Jestem pewien, �e ten nag�y naskok na moj� osob� ma co� wsp�lnego z zapachem Krwawej Marry roznosz�cej si� po moim gabinecie, a kt�rego �r�d�em, chyba nie musz� tego dodawa�, jeste� ty. By�bym wielce zobowi�zany gdyby� by� �askaw opu�ci� m�j gabinet zanim poznasz m�j gniew Lucjuszu. Wybaczam ci dzisiejsz� godzin� prawdy, ale by�bym wdzi�czny gdyby�my nadal udawali, �e si� bardzo lubimy. A teraz – otworzy�em drzwi – id� do domu i wy�pij si�, bo nie jeste� dzi� w najlepszej kondycji. Do widzenia.” Rzucaj�c mi gro�ne spojrzenia i raz po raz podskakuj�c w wyniku nag�ego ataku czkawki, wyszed� pr�buj�c zachowa� resztki godno�ci... tylko ciekawe jakiej, bo Lucjusz Malfoy tej zacnej zalety jest ca�kowicie pozbawiony...
Na drugi dzie� r�wnie� nie dane mi by�o odpocz�� (taka rola dyrektora?). W�a�nie prowadzi�em interesuj�ca konwersacj� z portretem Armanda Dippeta gdy do gabinetu wpad�a ca�a w skowronkach Minerwa. Musz� si� przyzna�, �e nigdy nie widzia�em j� z rumie�cami na policzkach, weso�ymi iskierkami w oczach i u�miechem niemal�e od ucha do ucha... w tamtym momencie wygl�da�a na osob� �agodn� i opanowan�. Nie musz� dodawa�, ze ten widok mnie nieco przerazi�.
- Albusie mam znakomit� wiadomo��... a w�a�ciwie b�dzie wspania�a je�li wyrazisz na ni� zgod�. Nie uwierzysz Albusie ale m�ody Potter by�by idealnym kandydatem na szukaj�cego w mojej dru�ynie!
Widz�c moje zdumione, nic nie rozumiej�ce spojrzenie, opowiedzia�a mi dok�adnie wszystko. A wi�c, pewnego pi�knego dnia, skuszona pi�kn� pogod�, kt�r� mamy bardzo rzadko postanowi�a si� troch� przewietrzy�. Wysz�a wi�c na b�onia gdy do g�owy wpad� jej znakomity pomys�, aby zobaczy� jak radz� sobie jej podopieczni na pierwszej lekcji latania. Jednak zamiast �yciodajnego spacerku, otrzyma�a wstrz�saj�ce widowisko, kt�rego bohaterami byli Potter i Malfoy. Malfoy bowiem ukrad� przypominajk� Nevillowi, a Harry w przyp�ywie bohaterskiego uniesienia postanowi� mu j� odebra� i odda� w�a�cicielowi. Nie by�oby to nic interesuj�cego gdyby nie to, �e ca�a sytuacja odbywa�a si� bez obecno�ci nauczycielki (Neville spad� z miot�y, z�ama� nadgarstek, ale ju� ma si� dobrze – i nadgarstek i Neville) w powietrzu. Pan Malfoy wyrzuci� ma�� kulk�, a Harry zanurkowa� za ni� z nadziej� z�apania nim ta si� rozbije na drobny mak. Jak mi wiadomo z relacji podekscytowanej Minerwy (naprawd� niespotykany widok), m�ody Potter odziedziczy� po swoim ojcu talent do latania na miotle, co sta�o si� oczywiste gdy zaledwie o stop� nad ziemi� kulka wyl�dowa�a pewnie w jego d�oni. Jak�e wielkie by�o moje zdumienie gdy Minerwa o�wiadczy�a mi, �e Harry g�adko wyl�dowa� na ziemi, bez jakichkolwiek uraz�w.
- I w zwi�zku z tym – zako�czy�a – moja propozycja jest nast�puj�ca, aby Harry do��czy� do dru�yny i aby uda�o nam si� zdoby� dla niego przyzwoit� miot��.
Zgodzi�em si�, to jasne. Nie mog� si� doczeka� gdy zobacz� m�odego Pottera w akcji, je�li odziedziczy� ca�y talent po ojcu to ju� mog� wr�czy� puchar Quidditha Gryffindorowi. W ten spos�b Harry mo�e si� cieszy� najnowszym modelem miot�y - Nimbusem 2000, kt�rego otrzyma� trzy dni temu podczas �niadania. �aska dyrektora jest nieograniczona...
To nie koniec wydarze�, bynajmniej, kolejne jest chyba najbardziej zastanawiaj�ce i intryguj�ce. Jako, �e dzi� Noc Duch�w, jak co roku zorganizowana zosta�a specjalna kolacja na ten dzie�. Dekoracje z roku na rok robi� si� coraz bardziej przera�aj�ce, to musz� przyzna� i pogratulowa� Minerwie i Flitwickowi, ale to co sta�o si� nieco p�niej by�o o wiele straszniejsze od wydr��onych dy� i szkielet�w przy wej�ciach.
W po�owie kolacji do sali wpad� przera�ony, ledwie zdolny m�wi� profesor Quirrel, kt�ry aby doda� dramatyzmu i horroru w ten dzie� krzykn�� na ca�� sal� – a trzeba doda�, �e ma bardzo dobr� akustyk� – �e mamy nieoczekiwanego go�cia... a tym go�ciem jest... g�rski troll, no mo�e nie dok�adnie TAK powiedzia�, ale nie b�d� tu opisywa� jego j�k�w, krzyk�w przera�enia a p�niej bardzo widowiskowego mdlenia. Tak czy owak, uda�o mi si� jednak zapanowa� nad chaosem, kt�ry zapanowa� w Wielkiej Sali po jego s�owach i wraz z nauczycielami uda�em si� do loch�w r�wnocze�nie daj�c rozkaz prefektom, aby zaprowadzili wszystkich uczni�w do dormitori�w najkr�tsz� drog�.
Dlaczego? Dlaczego Harry i Ron s� odporni na moje s�owa? Na to pytanie chyba nigdy nie uzyskam odpowiedzi. Okaza�o si� bowiem, �e zamiast do dormitorium pobiegli na poszukiwanie Hermiony, kt�ra nie zjawi�a si� na dzisiejszej kolacji. Pobiegli w kierunku toalety gdy natkn�li si� na trolla (a mia� by� w lochach!). W ko�cu uda�o im si� zamkn�� go w najbli�szym pomieszczeniu jakie znalaz�o si� w zasi�gu ich wzroku z nadziej�, �e s� bezpieczni... Niestety, owym „bezpiecznym pomieszczeniem” by�a damska toaleta z Hermion� w �rodku. Po nieznanych mi poczynaniach uda�o im si� og�uszy� trolla i uratowa� Hermion� przed marnym losem. Gdy by�o „po wszystkim” do toalety wpadli, prowadzeni krzykami, Minerva, Severus i Flitwick. Po odpytywaniach, jak si� tam znale�li, dlaczego etc. odezwa�a si� Hermiona. Wed�ug Minerwy przyzna�a si�, �e posz�a na poszukiwania trolla bo wie o nich bardzo du�o i by�a pewna, �e da z nim sobie rad�. Ona w t� pi�kn� bajeczk� uwierzy�a, ja jednak nie. Hermiony nie by�o na kolacji wi�c nie mog�a us�ysze� o trollu grasuj�cym po zamku, po za tym s�ysza�em jak Parvatii m�wi�a siostrze, �e Hermiona ca�y dzie� dzisiaj siedzi w �azience w parszywym nastroju, a gdy w��czy�em si� do rozmowy pr�buj�c si� dowiedzie� dlaczeg� to panna Granger jest w takim nastroju rzuci�y mi zl�knione spojrzenie i uciek�y.
Oczywi�cie, aby nie by�o, �e im si� upiek�o dostali szlaban za zlekcewa�enie mojego nakazu i aby ich nagrodzi� za pokonanie trolla otrzymali 5 pkt dla swojego domu.
Teraz mnie tylko zastanawia jak to mo�liwe, �e g�rski troll dosta� si� do szko�y, ale po tych wszystkich wra�eniach w ostatnich dni nie mam si�y aby si� nad tym g�owi�. Zostawi� to do jutra aby mie� �wie�e spojrzenie na te ca�� podejrzan� spraw�.