No i w końcu nowa notka. Z przerażeniem spostrzegłam datę dodania ostatniej notki. Aż mi ciarki po plecach przeszły
Chciałabym się usprawiedliwić. Moja nieobecność została spowodowana przez nawał obowiązków jaki na mnie spadł po rozpoczęciu roku szkolnego. Zawsze wiedziałam, że szkoła średnia to nie przelewki, ale ilość nauki mnie zwyczajnie przygniotła.
Przeczytałam 7 część Harry'ego Piszę to dlatego, bo zdałam sobie sprawę jak złożoną i skomplikowaną postacią jest Dumbledore. Nigdy nie myślałam o jego dzieciństwie, rodzinie, jego tajemnicach, które mógł skrywać. Zobaczyłam całkiem innego człowieka. Już nie opanowanego, wszechwiedzącego, wszechpotężnego tylko nieszczęśliwego a nawet przepełnionego żalem. Postanowiłam więc pisać teraz w nieco inny sposób. Już nie będzie to pamiętnik. Będę pisać w trzeciej, a nie tak jak dotychczas w pierwszej osobie. Da mi to większe pole do popisu bo nie będę już ograniczona osobistymi doznaniami i myślami Albusa. Dziś pierwsza taka notka. Możecie oceniać, który sposób Wam sie bardziej podoba, a ja z pewnością wezmę to pod uwagę. W końcu to Wy jesteście czytelnikami
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do lektury
Dwóch młodzieńców siedziało na kanapie z wypiekami na twarzy. Była już prawie noc.Będziemy niezniszczalni Albusie! Niezniszczalni. Grindelwald i Dumbledore mistrzowie…Sen się zmienił. Teraz jeden z tych młodzieńców stał nad ciałem dziewczynki.NIEEE!!!! Ariana!!!! NIE!!! Proszę…Nagle spostrzegł, że już nie trzyma jej w ramionach tylko swojego brata, który jak w transie powtarzał: To twoja wina Albusie. Ty do tego doprowadziłeś. To twoja wina Albusie… Albusie…
- NIE!!!! – starzec zerwał się gwałtownie wciąż mając przed oczami swojego brata… i siostrę… Ile razy jeszcze będzie mnie nawiedzać ten koszmar. Myślał Albus wstając z łóżka. Podszedł do jednej z tych starych szaf, których okres świetności minął razem ze śmiercią trzeciego dyrektora Hogwartu. O dziwo jeszcze trzymała się na cienkich drewnianych nóżkach… ale może tylko dzięki zaklęciom, które nie pozwalały jej jeszcze runąć na podłogę.
Dumbledore wysunął jedną z niezliczonych szuflad i wyciągnął zdjęcie uśmiechniętej dziewczynki, która machała do niego z tej starej fotografii. Łza spłynęła po jego haczykowatym nosie zatrzymując się na pierwszej przeszkodzie którą napotkała: zdjęciu w pomarszczonych rękach.
- Ariano! Oh Ariano… gdybym mógł, gdyby to było możliwe… wiesz, że nie chciałem żebyś zginęła… Przepraszam, przepraszam – teraz nie jedna ale cały potok łez spływało po policzkach dyrektora szkoły. W tym momencie nie przypominał tego dorosłego, niepokonanego czarodzieja, którego lęka się sam Voldemort. W tym momencie był 17 – letnim chłopcem z głębokim żalem w sercu. Ramiona miał opuszczone, okulary połówki spadły na podłogę. Przyłożył zdjęcie w miejscu gdzie znajduje się serce pochylając się raz do przodu raz do tyłu.
Charakterystyczny hałas przy biurku zawiadomił go, że już świta: Faweks budził się ze snu. Wstał powoli z podłogi podtrzymując się szafy aby nie upaść, po tylu godzinach siedzenia w tej niewygodnej pozycji nogi gniewnie domagały się solidnego masażu. Wciąż trzymał w dłoniach fotografię. Po dłuższym namyśle schował ją tam skąd zabrał.
Przeszedł przez sypialnię, otwarł szerzej uchylone drzwi i wszedł do zacienionego gabinetu. Podszedł do najbliższego okna i rozchylił ciężkie zasłony wpuszczając do pokoju promienie słoneczne, które natychmiast sprawiły, że wszystkie smutki momentalnie zniknęły z jego twarzy.
- Dziś pierwszy mecz Quidditha w sezonie… pierwszy mecz Harry’ego. Już się nie mogę doczekać. – szybko zmienił szatę z nocnej na codzienną, nakarmił feniksa i sprężystym krokiem wyszedł z gabinetu zmierzając do Wielkiej Sali na śniadanie. Korytarze były jeszcze prawie puste, gdzieniegdzie tylko było widać zaspane twarze zmierzające tak jak on do Wielkiej Sali. Pozdrawiając serdecznie przechodzących obok niego uczniów pokonał szybko drogę do stołu na końcu Sali, który był przeznaczony dla nauczycieli.
- Witaj Minerwo – przywitał srogo wyglądająca czarownicę z lekkim roztrzęsieniem widocznym na jej twarzy. Rozejrzała się szukając źródła głosu.
- Ah witaj Albusie, witaj. Wybacz moje roztargnienie, ale dzisiaj jest…
- Pierwszy mecz Quidditha. Gryffindore przeciwko Slyherinowi. – przerwał jej uprzejmie.
- Właśnie. A do tego pierwszy mecz…
- Harry’ego.
- Tak. Albusie może wolisz wszystko za mnie wypowiadać. Bo widać, że bardzo dobrze znasz moje myśli.
- Oh nie – odpowiedział Albus nie czując się nawet trochę zażenowany – Nie wydaje mi się żebym znał wszystkie twoje myśli, nie czuję też potrzeby mówienia za ciebie, to by było nieuprzejme. Po prostu czułem nieodpartą chęć dokończenia twoich zdań gdyż ja myślę dokładnie to co ty. Też nie mogę się doczekać tego meczu. Ciekaw jestem czy młody Potter odziedziczył talent po swoim ojcu. Mam też nadzieję, że jego nowa miotła sprawdzi się znakomicie. A ty co uważasz Minerwo?
- Ja myślę, że jestem dziś trochę nieobecna ponieważ nie dotarło do mnie prawie nic z tego co mówiłeś.
Albus zachichotał pod nosem.
- No, no Minerwo czy to znaczy, że teraz mogę powiedzieć o tobie cokolwiek, a ty nawet tego nie usłyszysz? Ojej to znaczy, że bez strachu mogę teraz powiedzieć, że twoje papcie w szkocką kratę są okrop…
- Ja to słyszę Albusie .
- …nie zachwycające i planuję też sobie takie sprawić, choć muszę powiedzieć, że moje papcie w kształcie łap wielkiego niedźwiedzia górskiego są wyjątkowo ciepłe i przyjemne w dotyku – dokończył zgrabnie zdanie dyrektor. Nagle cała Wielka Sala wybuchła gromkimi oklaskami i krzykami.
- Oho widzę, że Harry i reszta drużyny właśnie wkroczyli na śniadanie. Ojej Minerwo spójrz jak twoja drużyna dumnie kroczy. Musze powiedzieć, że prezentują się naprawdę znakomicie.
- Tak, tak, bardzo znakomicie… Skąd tu się wzięło tylu uczniów?
- No cóż, podejrzewam, ale tylko podejrzewam, że jak prowadziliśmy sobie miłą konwersację reszta uczniów w końcu wstała i przyszła na śniadanie, ale to tylko moje podejrzenia, pewnie po prostu zmaterializowali się tutaj w mgnieniu oka…
- Zabawne Albusie, bardzo zabawne. Widzę, że bardzo się ciebie dziś trzymają żarciki. – powiedziała nadąsana profesor.
- Po prostu cieszę się z dzisiejszego meczu, to wszystko. Ty też powinnaś. W końcu to twój dom dziś rywalizuje.
- Nie musisz mi tego przypominać.
- Wyglądasz na chorą Minerwo… Jesteś cała zielona. Może powinnaś udać się do Skrzydła co? Pani Pomfrey zaraz coś z tym zrobi.
- Tak chyba tak zrobię Albusie. Nie czuję się najlepiej, to pewnie przez ten… - zamknęła szybko usta ręką i zanim się spostrzegł Minerwa już biegła nawą główną do wyjścia.
Dumbledore spojrzał na zegarek, który wskazywał 10:45.
- Mogę prosić o uwagę? – Albus wstał ze swojego miejsca i teraz próbował przekrzyczeć gwar w Wielkiej Sali. Natychmiast nastała cisza, a wszystkie oczy skierowane były na dyrektora. – Myślę, że możemy się już powoli rozchodzić i podążać na boisko. Za 15 minut zaczyna się mecz. – gwar jaki wybuchł po jego słowach był tak wielki, ze zrezygnował z dalszej przemowy na rzecz jeszcze jednego kawałka tostu.
Na stadionie zebrała się chyba już cała szkoła gdy zegarek wskazywał godzinę 11:00. Jeszcze chwila, myślał dyrektor podziwiając boisko ze swojego specjalnego miejsca, z którego widział wszystko co działo się w powietrz. Obok niego zebrała się już reszta ciała pedagogicznego oraz komentator Lee Jordan, który już zacierał ręce czekając aż drużyny wyjdą z szatni i rozpocznie się mecz. Po chwili doszła jeszcze jedna osoba.
- Minerwo widzę, że już wszystko dobrze.
- Tak, Albusie, już lepiej się czuję. Pani Pomfrey powiedziała, ze to przez zdenerwowanie. Doprawdy jakie zdenerwowanie, nie mam pojęcia o co jej…
- Wychodzą. Już wychodzą – Lee skakał z przejecia wskazując na murawę boiska gdzie powoli zbierała się drużyna.
- Na kalesony Merlina zaraz się zacznie!!!!
- Minerwo rozumiem twoje zdenerwowanie, ale może byś przestałam szarpać mnie za szatę…
- Oh przepraszam Severusie. Takie emocje.
- Jakie emocje? Jeszcze się nie zaczęło!!
- Witam wszystkich na pierwszym w tym roku meczu. Gryfoni przeciw Ślizgonom. Kto wygra, a kto poniesie klęskę. Tego dowiemy się już za chwilę. Ja jestem Lee Jordan i postaram się zrelacjonować to niesamowite widowisko. W drużynie Gryfonów nowy skład: szukający Harry Potter… już się nie mogę doczekać by zobaczyć go w akcji… dalej Wood kapitan drużyny na pozycji bramkarza, bliźniacy Weasley na pozycji pałkarzy oraz wreszcie ścigające Johnson, Spinnet jeszcze w tamtym roku jedna z rezerwowych i Bell! W drużynie Slytherinu kapitan - Markus Flint, tak to ten co przypomina trolla…
- JORDAN!!!
- Przepraszam pani profesor to się już nie powtórzy.- cały stadion rozbrzmiewał głosem Lee Jordana i krzykiem z trybun. Pani Hooch powtarzała ostatnie zasady gry. W końcu…
- Zaczęło się!!!!! Angelina Johnson natychmiast przejmuje kafla… cóż to za wspaniały ścigający, ta dziewczyna, no i przy tym taka ładna…
- JORDAN!
- Przepraszam pani profesor.
Właściwie do Albusa niewiele dochodziło słów komentatora. Z podziwem oglądał jak Harry sunie w powietrzu z taką lekkością jak nikt od… 20 lat, gdy ścigającym był inny Potter. Niesamowity chłopak, naprawdę niesamowity. Powtarzał w myślach Albus śledząc wzrokiem małą szkarłatną plamkę na niebieskim niebie, którą był szukający Gryfonów. Gdy tak wypatrywał znicza, przypomniał Albusowi Jamesa. On też z tymi swoimi rozwianymi włosami w skupieniu wypatrywał złotej piłeczki.
***
- Gryfoni do boju, Ślizgoni do gnoju!!!- rozbrzmiewało z tej części trybun gdzie znajdowali się uczniowie z Gryffindoru, jak również z Hufflepuffu i Revenclavu… każdy chciał klęski Slytherinu.
- Culkin przy kaflu, zgrabnie unika zderzenia z kaflem i już mknie ku słupkom Slytherinu. Omija pałkarzy, podaje do Filipiuka i…gooooool!!! 40 do 0 dla Gryfonów. Ale co to? Tak! James już zauważył znicza. Mknie z niesamowitą prędkością ku słupkom Gryffindoru. Już prawie ją ma, ale zaraz… Iwanow, ścigający Slytherinu już jest przy nim, kto będzie szybszy!? Kto zdobędzie dla swojej drużyny 150 punktów?! Kto… JEST!!! Taaak! Potter ma znicza!!! James Potter niesamowity szukający z drużyny Gryfiindoru złapał znicza a to oznacza że wygrał… GRYFFINDOR!!!!!
***
- Rzut wolny dla Gryfonów. Gra toczy się dalej. Kafel wciąż posiadaniu Gryfonów. – Albus wrócił z powrotem myślami na boisko gdzie wciąż toczyła się zażarta walka między dwoma najbardziej znienawidzonymi przez siebie nawzajem domami. Szukał wzrokiem Harry’ego aby sprawdzić jak mu idzie szukanie złotej piłeczki. Znalazł go. Harry szybował w górze odcięty od akcji wypatrując szybkiego znicza. Już miał przenieść wzrok na innych graczy, gdy nagle miotła Harry’ego zaczęła wariować, tak jakby… nie… myślał Albus to niemożliwe żeby miotła sama z siebie chciała zrzucić pasażera… ktoś musi… ale kto? Z przerażeniem, które starał się skrywać szukał sprawcę całego zamieszania. Spojrzał na swoja lewą stronę. Tak, doskonale. Severus już się tym zajmuje. To dobrze. On będzie miał czas znaleźć winnego tego czynu. Nagle za sobą usłyszał krzyk przerażenia. Odwrócił się natychmiast i zauważył że szata Severusa płonie. Szybko jednak zgasił go wodą z różdżki. Albus szybko spojrzał na Harry’ego. Jeśli Snepe przestał mówić przeciw zaklęcia miotła może w końcu strącić go z miotły. Ale to co zobaczył uspokoiło go. Miotła Harry’ego w końcu się uspokoiła. Odetchnął z ulgą jednak po chwili zaczął się niepokoić kolejną sprawą. Kto zaczarował miotłę. To na pewno nie był uczeń. Do tego potrzeba niesamowitej mocy magicznej i znajomości czarnej magii… I nagle jak po zapaleniu żarówki uderzyła go myśl, że może tym kimś kto jest za to odpowiedzialny to…
- GRYFFINDOR WYGRAŁ 170 DO 60!!!! GRYFFINDOR WYGRAŁ!!! - ten krzyk skutecznie sprowadził go z powrotem na ziemię. Gryffindor wygrał. Harry złapał znicza. Kamień spadł mu z serca. Tak się cieszył. Taki był dumny. Ale nie mógł tego okazać. Dyrektor musi być bezstronny. Próbując opanować się aby nie krzyczeć razem z tłumem z radości klaskał razem z wszystkimi nauczycielami w myślach pękając ze szczęścia.
Komentarze:
Belluśka! :P Piątek, 01 Lutego, 2008, 18:24
No wreszcie! Teraz jeszcze czekam na jakiś wpis u Molly
Po pierwszej notce pisanej "nowym stylem" śmiało stwierdzam, że mi się to podoba. A co do treści, to świetna. Gorzej z interpunkcją, ale spokojnie, też mam z nią problemy
Pięknie opisałaś mecz. A początek, kiedy to Dumbledore płakał nad fotgrafią... Ech, również wspaniały
Pozdrawiam
kaska Niedziela, 03 Lutego, 2008, 11:01
siemka super opowiadanko chyba bede wpadac czesciej ;p;d
kaska Niedziela, 03 Lutego, 2008, 11:01
siemka super opowiadanko chyba bede wpadac czesciej ;p;d
kaska Niedziela, 03 Lutego, 2008, 11:01
siemka super opowiadanko chyba bede wpadac czesciej ;p;d
Dz. B. Niedziela, 03 Lutego, 2008, 14:47
Naprawdę. Mi też się podoba. Albus.... Taki wrażliwy.. Serce aż mi się kraja... Starzec z sercem wielkości Gringotta.. ;( Pięknie opisałaś smutek Dumbledore'a.. A to, że piszesz w 3 osobie jest o wiele lepsze niż w 1. Będę tu zaglądać. I jeszcze... Przypomniało mi się to, jak Albus pił to coś z misy, żeby wyjąć stamtąd medalion Slytherina... Przypomniało mi się, że wtedy mówił o Arianie, że to wszystko jego wina... ;(
Zbierałam się od dłuższego czasu, by przeczytać twoją notkę i wreszcie okoliczności (moze własnie dlatego, ze jest po północy) umozliwiły mi to.
Zacznę od krytyki, znalazło się parę litróek i jakś tam błąd tez się wkradł, ale <koniec krytyki> bardzo mi się podobało Zawsze lubiłam dyrektora trzmiela taki ciepły człowiek. Retrospekcja z Jamesem Super!!! Początek też mi się podobał. nie będęjuz ci słodzić- notka zajebcudowna i błędyy w ogóle nie pszeszkadzają, bo są na prawdę drone,
pozdrwiam i czekam do 12 lutego Tym bardziej, ze twoeje kolejnej notce toważyszyć będzie mój upragniony początek tygodnia wolnego- końca egzaminów
pozdrawiam cieplutko
A i jeszcze jedno wydawało mi się, ze jestm oryginalna z tymi kalesonami Merlina, sama to wymyśliłaś ( to znak, że podobnie myślimy :P) czy gdzies znalazłaś??
Kenaya Środa, 06 Lutego, 2008, 11:40
Do Aurory: hmmm chciałam napisać gacie Merlina, ale to przeczytałam w książce i chciałam to trochę zmienić i tak przyszły mi do głowy kalesony (to przez tę głupią grę "Dziadka kalesony", która mi się przypomniała jak tylko Ron powiedział "Na gacie Merlina" )
THX za komentarze:* Pzdr
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Sobota, 15 Marca, 2008, 14:43
Fajne jak zwykle.
Adam Sobota, 15 Marca, 2014, 13:25
I found the spirit aaniml and Angel reading to be very hopeful and positive. I really am thankful and I found that what you told me was very supportive. I did feel afterwards like I was less alone and found myself wanting to know more about these special fellow travellers. As for the dream analysis I was shocked about what you could find out about my health from a dream!! Thank you for the heads up.
Rosie Sobota, 15 Marca, 2014, 22:23
Okay, I think some people need to calm down.We, Brits or Americans (or Canadians) all came to this page<a href="http://ebjzzyzdlab.com"> bcuseae</a> we love Harry Potter right? What more to it is there? Harry Potter is a worldwide phenomenon, beloved by millions, something we are lucky to have experienced. It made us cry and laugh and changed so many lives.No one can claim it except JK Rowling, its creator,<a href="http://ebjzzyzdlab.com"> bcuseae</a> it is so much bigger than any of us or a country. Because HARRY POTTER isn't just a story.Because SEVEN isn't just a numberBecause ALWAYS isn't just a word.
Dima Niedziela, 16 Marca, 2014, 08:42
We should not be fhgntiig about whom it belongs to. This book has traveled about the world bringing many children and adults to a very magical world, instead of arguing we should all be describing what we like best about it! http://jwhvbgrjoh.comcdzxhyprbkphehxk