Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Kenaya

[ Powr�t ]

Niedziela, 01 Czerwca, 2008, 18:24

"DU�O SI� DZIA�O, CO FAWEKS?"

Witam!:-D
O�esz(ek). Nie mam poj�cia co powiedzie�, na swoje usprawiedliwienie. -"Mo�e prawd�?" No wiec z�o�y�o si� na to kilka czynnik�w, tj: szko�a, siostra, brak czasu, brak weny. Hm mog�abym po prostu zostawi� ten pami�tnik i pozwoli� by kto� inny, lepszy ode mnie (o co nietrudno) doko�czy� go, ale... no w�a�nie ale. Jestem za wielk� egoistk�. Nie wiem czy chcia�abym aby kto� inny pisa� ten pam. Przywi�za�am si� do tej postaci. Jest cz�ci� mnie. Po za tym to by� m�j pisarski debiut. Dlatego te�, pom�czycie si� ze mn� jeszcze troszk�:) Ale spoko jeszcze tylko 5 lat mi zosta�o do opisania, wi�c... nied�ugo si� mnie pozb�dziecie:-) Chcia�abym �eby u Molly te� nied�ugo si� pojawi�a notka, ale nie wiem jak to wyjdzie. Je�li Wam zale�y m�dlcie si� o to, �eby moja siostra chodzi�a na popo�udni�wki:-| Hihi. A teraz w nagrod�, mega d�uga�na notka (7 stron w Wordzie), mam tylko nadziej�, ze nie jest nudna:-P i... niespodzianka! Sko�czy�am opisywa� pierwszy rok!!! Hihi post�py!
Pozdrawiam Was serdecznie i dedykuj� t� notk�, po prostu - WSZYSTKIM!!!:*


******************************************************

Dni mija�y leniwie. I jak zwykle bywa z takimi dniami, niemi�osiernie d�ugo. Przynajmniej dla Albusa. Wiedzia�, �e karta w ko�cu trafi�a do Harry’ego, wiedzia� te�, �e wraz z Ronem i Hermin� dowiedzieli si� o nim wszystkiego co tylko by�o zapisane w ksi��kach. Do tego tryumfu jeszcze dochodzi wygrana Gryffindoru w meczu Quidditha. Tak, to by�y szczeg�lnie szcz�liwe dni dla Harry’ego. A dla Dumbledore’a by�y to szczeg�lnie nerwowe dni. Wielkimi krokami zbli�a�o si� zako�czenie roku szkolnego i czu�, �e to co przez ca�y rok dojrzewa�o wkr�tce wybuchnie. Zdawa�o si�, �e tylko minuta dzieli go od nieuchronnego ko�ca, gdy Quirrell zdo�a omin�� Puszka. Przypuszcza�, �e jeszcze do tego nie dosz�o tylko i wy��cznie przez to, �e po prostu nie wiedzia� jak go omin��. To troch� pociesza�o Albusa, ale wiedzia�, �e ten stan nie b�dzie trwa� wiecznie. W dodatku, jak na ironie, musia� za kilka dni jecha� do Ministerstwa. B�dzie musia� zostawi� Harry’ego, ale najgorsze, �e nawet nie wie na jak wielkie niebezpiecze�stwo. Gdzie s� te dni, kiedy wszystko wydawa�o si� takie proste? Kiedy musia� si� troszczy� tylko o w�asn� przysz�o��? Teraz wydawa�o mu si�, �e z ukrycia kieruje losem Pottera. Tak jakby by�a to jego tajna bro�. Ale wiedzia�, �e przepowiednia nie k�amie. „Jeden musi zgina� z r�ki drugiego”… a jak pokaza� mu to co go czeka, jak nie wepchn�� go w obj�cia Voldemorta? Nie podoba�a mu si� ta my�l… wcale mu si� nie podoba�a. Czu� do siebie obrzydzenie, bo pozwala na to aby ma�e dziecko, odwala�o za ca�y �wiat czarn� robot�.

***

Dumbledore wykorzysta� to, �e pogoda jak nigdy dopisuje i wyszed� na b�onia. Przeszed� prawie ca�e b�onie do jeziora, w kt�rym mieszka wielka ka�amarnica. Wyczarowa� ��dk� i nie zauwa�ony przez nikogo pozostawi� za sob� ca�y zgie�k, kt�ry panowa� w zamku i wok� niego. Jezioro by�o wyj�tkowo du�e, po jego drugiej stronie rozci�ga� si� Zakazany Las, z kt�rego nieprzerwanie dochodzi�y tajemnicze d�wi�ki. Jednak celem Albusa, nie by� Zakazany Las, nie by� to nawet drugi koniec jeziora. P�yn�� w stron� malutkiej wysepki, kt�ra znajdowa�a si� na zach�d od zamku i kt�rej nie by�o wida� z b�oni. Odkry� j� jeszcze jako ucze�. Wtedy tez wyczarowa� ��dk�, nieco gorsz�, bo jego umiej�tno�ci nie by�y jeszcze jako� specjalnie imponuj�ce. Okaza�o si� to wtedy gdy praktycznie na samym �rodku jeziora zacz�a przecieka�. Spanikowany, wtedy 14-letni, Albus zacz�� gor�czkowo macha� r�d�k� aby pozby� si� nadmiaru wody w ��dki, jednak mimo usilnych pr�b, w ko�cu ��dka posz�a na dno, a m�odzieniec, kt�ry rozgl�da� si� dooko�a zrozpaczony zauwa�y� niewielk� wysepk�, ca�� zaro�ni�ta drzewami i magicznymi ro�linami. Z ulg� dop�yn�� do niej i przedzieraj�c si� przez najr�niejsze krzewy dotar� na sam �rodek wyspy. �rodkiem tym, okaza�a si� ma�a polana, ca�kowicie opuszczona, nie by�o tam �adnego zwierz�cia, nikogo… rozkoszna pustka, a tam na �rodku polany ros�o wielkie drzewo o wiele wy�sze ni� te kt�re go otacza�y ze wszystkich stron. M�ody Albus z zachwytem ogl�da� to co, jak podejrzewa�, ogl�da� po raz pierwszy jakikolwiek cz�owiek. Przeszed� polan� i usiad� pod tym ogromnym drzewem wci�� nie wierz�c w to co widzi. Od tamtej pory, jak tylko chcia� si� wyciszy�, przemy�le� co�, wraca� na wysp�, na sw� samotni�, gdzie w spokoju m�g� rozmy�la�. I jak si� okaza�o kilka lat p�niej mia� wiele powod�w by tam zagl�da�. Dzi� te�, jak tylko dotar� do celu swej podr�y pierwsze co zrobi� co skierowa� si� ku baobabowi (jak si� okaza�o to ogromne drzewo by�o baobabem) i usiad� opieraj�c si� o jego pie�.

***

- Co robi�? Co robi�? – powtarza� Albus drapi�c si� po g�owie, jakby ten problem bardzo mu dokucza�.
Siedzia� tam d�ugo. Kilka godzin. Zd��y�o zaj�� s�o�ce i zrobi� si� ch�odno. Spojrza� na zegarek.
- Ju� ta godzina? Ach tu zawsze ten czas tak szybko mknie – powiedzia� i powoli wsta� otrzepuj�c si� z trawy. Ta ma�a podr� dobrze mu zrobi�a. Wszystkie w�tpliwo�ci ulecia�y z niego, a na ich miejsce powr�ci�a znowu pewno�� siebie i we w�asne czyny. Postanowi� zaryzykowa�. Da Harremu okazj�, zmierzy� si� z w�asnym przeznaczeniem… zreszt� by�o ju� za p�no by si� wycofa�.

***

- Albusie!
B�dzie dobrze. Eh ile ju� razy sobie to powt�rzy�? Setki? Tyci�ce? W ka�dym razie na tyle du�o by czu� wstyd…
- Albusie!
… za to, �e mi�knie.
- ALBUSIE!
- Co? CO?! – krzykn�� zdezorientowany rozgl�daj�c si� na boki. Nawet nie zauwa�y� jak wr�ci� ju� na b�onia z przemoczonym do�em p�aszcza (ma�y wypadek).
- Wo�am tak do ciebie ju� od dobrych 15 minut. Stoisz tak na b�oniach, w nocy, do tego masz niet�g� min� i nie reagujesz na moje wo�ania…. Zaniepokoi�am si�. Wszystko w porz�dku? – spyta�a Minerwa przygl�daj�c mu si� zza okular�w.
- Na tyle dobrze, na ile mo�na si� czu� w takiej sytuacji.
- Nie rozumiem. O co… - zacz�a, ale Albus jej przerwa�.
- O nic, niewa�ne. Dobranoc. – powiedzia� i szybko odszed� w kierunku zamku, pozostawiaj�c Minerw� z nieestetycznie otwartymi ustami ze zdziwienia.
- Co� jest stanowczo nie tak – powiedzia�a do siebie i r�wnie� uda�a si� do zamku.

***

- Przej�cie za chimer� by�o otwarte, a to oznacza�o, �e kto� w tym momencie dobija si� do drzwi gabinetu. Albus westchn�� g�o�no i wszed� powoli po schodach zastanawiaj�c si� kto nie pozwala mu spokojnie u�o�y� si� do snu.
- O pan Filch i… - ze zdziwienia nie m�g� doko�czy� zdania.
- Tych dw�ch – wskaza� na Harry’ego i Hermion� – z�apa�em w wiezy astronomicznej kilkana�cie minut temu. Natomiast tych dw�ch – tym razem wskaza� na Neville i Draco – gdy w��czyli si� w pobli�u wspomnianej ju� wie�y. – powiedzia� wo�ny wyra�nie z siebie zadowolony.
- A wi�c – m�wi� dyrektor powoli przygl�daj�c si� Harry’emu i Hermionie jakby szukaj�c odpowiedzi na swoje pytania. – mam im wymierzy� kar�, czy tak?
- Oh nie, tym zaj�a si� ju� profesor McGonagall. Odj�a im po 50 punkt�w – tym razem Filch ju� si� �mia�, nie zwa�aj�c na gro�ne spojrzenia dyrektora.
- Wi�c dlaczego przyprowadzi�e� ich do mnie?
- Bo Hagrid chce si� p�niej z panem widzie�…
- Hagrid?! –wykrzykn�li r�wnocze�nie Harry i Hermiona zapominaj�c, �e s� w towarzystwie dyrektora o 2 w nocy z wymierzonym szlabanem. Dumbledore spojrza� na nich szybko.
- Oczywi�cie porozmawiam z nim p�niej… a mog� wiedzie� jaki wam przydzieli�a profesor szlaban? – spyta� si� spokojnie uczni�w.
- Yyy… eee… noo mamy i�� teraz z Hagridem do Zakazanego Lasu.
- Hmm no dobrze. Rozumiem, �e to wszystko, panie Filch, a teraz je�li bym m�g�. – powiedzia� wskazuj�c znacz�co na drzwi do sypialni.
- Oczywi�cie panie dyrektorze. Za mn�! – poci�gn�� Harry’ego i Draco i wypchn�� ich pierwszych za drzwi. – Dalej panno Granger i panie Longbottom, co teraz si� boimy? Trzeba by�o pomy�le� za nim si� wybra�o na nocny spacerek. – g�os Filcha milk� powoli wraz z oddalaniem si� od gabinetu, a� ca�kiem nie by�o go s�ycha�. Dumbledore jeszcze d�ugo sta� i patrzy� si� drzwi zastanawiaj�c si� nad powodem nocnej w�dr�wki. Czu�, �e ma to co� wsp�lnego z gajowym.

***

- Prosz�! – nadszed� ranek i Dumbledore siedzia� za biurkiem pr�buj�c si� skupi� nad dokumentami z Ministerstwa.
- Dzi� dobry psorze. – do gabinetu, z niema�ym trudem wszed� Hagrid.
- Ach to ty. Doskonale. Usi�d� prosz� – powiedzia� wskazuj�c na miejsce naprzeciwko siebie. – No wi�c… jak mniemam chcesz mi co� opowiedzie�? – spyta� z lekkim u�miechem.
- No tak. Bo widzi psor. To moja wina, �e wczoraj Harry i Hermiona si� w��czyli po zamku. Znaczy si�.. cholibka jak to powiedzie�. Widzi profesor bo ja wygra�em w karty Norberta…
- Norberta, znaczy si�… - powiedzia� Albus machaj�c znacz�co r�koma.
- Znaczy si� yyy – Hagrid ze zdenerwowania odgarnia� z czo�a nieistniej�cy kosmyk w�os�w – yyy noo ykhm smoka – zako�czy� kulawo.
- Smoka – powt�rzy� Dumbledore – wiesz, �e posiadanie smoka jest…
- Wim, wim – chlipn�� olbrzym.
- Zastanawiam si� jak uda�o ci si� go przede mn� ukry� – powiedzia� z weso�ymi iskierkami w oczach. – Wie�, rozumiem, �e Harry i Hermiona zostali z�apani zaraz po… - zamilk� patrz�c wymownie na Hagrida.
- No bo Ron napisa� do Charlie’ego i tego… mia� go wraz z kolegami zabra� do Rumuni… No i zabrali… mojego Norberta… mojego… – teraz rozp�aka� si� na dobre wydmuchuj�c r�wnocze�nie nos w podany mu przez dyrektora obrus.
- C� Hagridzie. Widz�, �e �a�ujesz za to co zrobi�e� – „Albo t�sknisz za smokiem” pomy�la� – Nie dam ci za to nauczki, ani nie zawiadomi� o tym ministra musisz mi jednak obieca�, �e ju� nie b�dziesz przygarnia� smok�w… ani jaj smok�w. Rozumiemy si�? To s� niebezpieczne stworzenia. Sam widzia�e� co sta�o si� Ronowi… bo jak przypuszczam ta niezidentyfikowana rana zosta�a spowodowana przez yyy Norberta. – Hagrid tylko kiwa� pokornie sw� wielka g�ow�, ruszaj�c przy tym ca�ym biurkiem.
- A jak wczorajszy… znaczy si� dzisiejszy szlaban? – spyta� dyrektor odk�adaj�c wszystkie przedmioty, kt�re spad�y z biurka na swoje miejsce.
- No… niezbyt dobrze psorze… No wi�c…

***

- Minerwo musz� lecie� do Ministerstwa. Minister za�yczy� sobie abym mu towarzyszy� w… sam ju� nie pami�tam w czym… w ka�dym razie, miej oko na Quirrell’a.
- Dla..
- Po prostu zr�b to. Wr�c� wieczorem. – powiedzia� po czym oddali� si� udaj�c si� na b�onie gdzie czeka�a na niego ju� jego miot�a. M�g�by r�wnie dobrze skorzysta� z sieci Fiuu, ale pogoda by�a taka pi�kna, �e nie m�g� si� oprze�, aby z niej nie skorzysta�.
- No to lecimy – mrukn� do siebie gdy ju� dosiad� miot�y. Spojrza� na zamek z dziwnym niepokojem, szepn�� kilka zakl�� i poderwa� si� w powietrze.

***

Lecia� nad wzg�rzami i jeziorami. S�o�ce grza�o rozkosznie i rzuca�o promienie na drzewa i wod�, kt�ra pod ich wp�ywem wprost o�lepia�a. Dumbledore mkn�� w kierunku Londynu, ale w sercu wci�� czu� niepok�j. Nie wiedzia� czy go zignorowa� i lecie� dalej, czy pos�ucha� go i wr�ci� do Hogwartu. Ju� nie raz si� przekona�, �e jego przeczucia s� w�a�ciwe, a dodatkowo w tej sytuacji mia� jeszcze wi�cej powod�w by nie ignorowa� niepokoj�cego uczucia, kt�re go wype�nia�o. Mia� za sob� dopiero ponad p� godziny lotu. Zatrzyma� si� nagle w powietrzu i siedz�c tak na miotle my�la� nad tym co robi�. W ko�cu zdecydowanym szarpni�ciem zawr�ci� miot�� i… �UP. Albus odwr�ci� si� aby sprawdzi� co go przyhamowa�o, ale zauwa�y� tylko kilka pi�rek zapl�tanych w witki miot�y. Przez chwil� rozgl�da� si� w poszukiwaniu sowy, jednak w ko�cu wzruszy� ramionami i polecia� przed siebie z niesamowit� pr�dko�ci�. Wraca� do Hogwartu.

***

- Profesor?! – wykrzykn�a zdziwiona Hermiona na widok przebiegaj�cego przed ni� dyrektora.
- Gdzie jest Harry? –spyta� zaniepokojony, nagle jego wzrok spocz�� na zakrwawionego Rona stoj�cego obok Hermiony – Czy …
- Nic mi nie jest. Jestem tylko troch� poobijany. Profesorze dosta� pan list?
- List? Nie, nie dosta�em – powiedzia� nagle przypominaj�c sobie o pi�rkach przyczepionych do miot�y. – Nie czas teraz na wyja�nienia. Harry ju� tam jest tak?
- Tak, ale ju� tak d�ugo nie wraca.. martwi� si�, �e… - g�os uwi�z� jej w gardle, a w oczach pojawi�y si� �zy. – Profesorze… - Ale ju� nie by�o. Pobieg� szybko na trzecie pi�tro. Przed wej�ciem do komnaty w kt�rej urz�dowa� przez ca�y rok Puszek wyczarowa� harf�. Otworzy� drzwi. Szybko u�pi� Puszka i wskoczy� czym pr�dzej do tunelu.
„Nic mu nie jest. Nic mu nie jest.” – powtarza� to jak mantr�, podczas przekraczania kolejnych komnat, w kt�rych by�y zastawione liczne pu�apki na intruza, na zmian� z: „To moja wina”.
Wparowa� do komnaty akurat w momencie gdy Quirrell szarpa� si� z opadaj�cym z si� Harrym. W ca�ej komnacie roznosi� si� z�owrogi g�os „ZABIJ GO”, kt�rego Albus nie s�ysza� ju� ponad 11 lat.
- Harry!! – krzykn�� i podbieg� do Harry’ego wyrywaj�c r�k� Quirrella – martwego z d�oni ch�opca. Nagle jak za dotkni�ciem czarodziejskiej r�d�ki zrobi�o si� niesamowicie zimno, tyle, �e nikt nie u�y� r�d�ki. W tym samy momencie z cia�a Quirrella, kt�ry teraz le�a� na zimnej posadzce wydoby�a si� mg�a… a mo�e raczej duch? Nie to nie by� duch, ani te� mg�a… co� pomi�dzy tym, co wyda�o z�owrogi wrzask i znikn�o r�wnie nagle, jak si� pojawi�o. Dumbledore wci�� trzyma� w ramionach Harry’ego, kt�ry, jak mia� nadziej� Dumbledore, tylko zemdla� z wycie�czenia.

***

- HARRY!!!- Hermiona i Ron jak tylko ujrzeli dyrektora nios�cego na r�kach Harry’ego natychmiast do niego podbiegli z twarzami bladymi jak u trupa… jak u Quirrella.
- Czy on… - Ron zamilk� przera�ony w�asn� my�l�.
- �yje, ale ledwo. Biegnijcie do skrzyd�a szpitalnego. Obud�cie Poppy niech przygotuje ��ko.
- Oooczy oczywi�cie. – powiedzia�a rozdygotana Hermiona i oboje szybko pobiegli do piel�gniarki. Albus uda� si� za nimi, najszybciej jak potrafi� pr�buj�c zignorowa� b�l w plecach i natr�tny g�osik w swojej g�owie, powtarzaj�cy uparcie „Twoja wina” jak jaka� zdarta p�yta.

***

Wpad� do skrzyd�a gdzie ju� czeka�a pani Pomfrey, wraz z Ronem i Hermiona stoj�cymi ko�o niej. Razem z dyrektorem po�o�yli Harry’ego na ��ku. Opatrywa�a mu razy, a� nagle jakby si� jej co� przypomnia�a krzykn�a:
- A wy ju�! Marsz do ��ek i wypi� mi ten eliksir, kt�ry le�y na tej szafce! Jeste�cie te� zm�czeni i poobijani, ale nie wymagacie wi�cej ponad eliksir, wi�c…
- Oczywi�cie. Ju� idziemy. – Powiedzia�a Hermiona ci�gn�c za sob� upartego Rona, kt�ry mrucza� pod nosem co� niezrozumia�ego i trzymaj�cego w d�oni buteleczki z jakim� ma�o apetycznym p�ynem.

***

Min�y 2 dni, a Harry wci�� si� nie budzi�. Przy jego ��ku na zmian� siedzieli Ron, Hermiona i Dumbledore, a ka�dy mia� za�amane miny i ka�dy z osobna my�la� to samo „To przeze mnie”. Wie�� o tym co wydarzy�o si� w komnacie obieg�a ca�� szko�� z szybko�ci� �wiat�a dlatego ka�dy, kto cho� troch� zna� Harry’ego odwiedzali go przynosz�c mu kwiaty, kartki i s�odycze z nadziej�, �e gdy tylko si� obudzi ucieszy si� na widok prezent�w od swoich przyjaci�.

***

W ko�cu trzeciego dnia, gdy akurat siedzia� przy nim dyrektor, Harry ockn�� si� z trzydniowego snu. Albusowi kamie� spad� z serca, gdy zauwa�y� jak Harry otworzy� powoli oczy.
- Dzie� dobry Harry! – powiedzia� weso�o. Ach jaki on by� szcz�liwy, �e to wszystko tak dobrze si� sko�czy�o… cho� by�by bardziej zadowolony gdyby Harry nie ucierpia� na tym A� tak. Ledwo si� ca�kiem przebudzi�, Harry, zacz�� zasypywa� dyrektora pytaniami, a on odpowiada� na nie modl�c si� by nie zada� tego jednego pytania, na kt�re nie chce odpowiedzie�… Niestety.
- No wi�c… Voldemorta powiedzia�, �e zabi� moj� matk� tylko dlatego, �e pr�bowa�a go powstrzyma�, aby mnie nie zabi�. Ale dlaczego chcia� zabi� w�a�nie mnie?
„I co ja mam ci na to odpowiedzie�? �e zosta�a wypowiedziana przepowiednia, kt�ra m�wi, �e urodzi si� kto� kto ma moc pokonania Voldemorta, i �e t� osob� jeste� ty. Oczywi�cie, dowiedzia� si� tego od Severusa, kt�ry by� �miercio�erc�. Och zapomnia�bym, ta przepowiednia m�wi tak�e, �e �aden nie mo�e �y� gdy drugi prze�yje, co niestety oznacza, �e albo ty, albo Voldemorta zginie. Nie raczej nie jest jeszcze na to got�w. To� to tylko dziecko. Prawda… Pokona�o to dziecko Quirrella wspomaganego przez Voldemorta. Prawda… przeszed� przez komnaty. Prawda. Ale czy to jest odpowiedni czas na prawd�? Aghr on ma tylko 11 lat!!! Dlaczego to wszystko musi by� tak beznadziejnie zapl�tane?! Prawda musi zaczeka�. Rok, dwa… nawet 50 je�li to b�dzie oznacza�, �e Harry b�dzie szcz�liwy i bez ogromnego ci�aru a plecach.
- Niestety na pierwsze pytanie, kt�re mi zada�e�, nie mog� ci odpowiedzie�. Nie dzisiaj. Nie teraz. Kiedy� si� tego dowiesz… a teraz przesta� o tym my�le�. Kiedy b�dziesz starszy… wiem, �e przykro ci tego s�ucha�, ale dowiesz si� wszystkiego, kiedy b�dziesz na to przygotowany.
„ Ach gdyby� wiedzia� Harry… natychmiast chcia�by� zapomnie�.

***

Do ko�ca roku szkolnego zosta�y ju� tylko dwa dni. Harry’emu pozwolono wyj�� ze skrzyd�a szpitalnego. Egzaminy ju� dawno min�y. Pogoda by�a pi�kna i jedyne na co mia�o si� ochot� to leniuchowanie w cieniu drzew. Dumbledore jednak siedzia� w swym gabinecie i rozmy�la� o ko�cz�cym si� roku szkolnym.

- Du�o si� dzia�o, co Faweks? – spyta� feniksa, kt�ry jak zawsze siedzia� na swej �erdzi, a kt�ry teraz w odpowiedzi, wyda� z siebie cichy d�wi�k.
Albus siedzia� za biurkiem i rozgl�da� si� po gabinecie. Nie m�g� uwierzy�, �e jest po wszystkim. Voldemortowi si� nie uda�o. Znowu. Pocieszony t� my�l� obr�ci� si� do portretu Armanda Dippeta, kt�ry w�a�nie spyta�:
- Wi�c… kt�ry dom w tym roku wygra rozgrywk� o Puchar Dom�w?
- Jak to kto? Oczywi�cie, �e Slytherin! – da�o si� s�ysze� zza ram portretu Fineasa.
- Pff tak ci si� tylko wydaje. – da�o si� s�ysze� jeszcze inny g�os.
Dumbledore zachichota� pod nosem i pokr�ci� g�ow�: „Co roku to samo”.

***

- Co oznacza, �e trzeba b�dzie troch� zmieni� dekoracje. – klasn�� w d�onie. W mgnieniu oka zielone draperie zmieni�y si� w szkar�atne, srebro sta�o si� z�otem olbrzymi w�� Slytherinu znikn��, a na jego miejscu pojawi� si� lew Gryffindoru.

***

Dumbledore obserwowa� z daleka jak uczniowie �aduj� swoje baga�e do powoz�w. Wychwyci� w tym t�umie tak�e Harryego, Rona i Hermion� u�miechni�tych i rozgadanych. Patrz�c tak na swoich uczni�w nie m�g� si� powstrzyma�. U�miechn�� si� szeroko i pomacha� im r�k� po czym wr�ci� do zamku my�l�c: „Nareszcie wakacje”.

Komentarze:


viagra generic nb
Wtorek, 31 Marca, 2020, 05:38

hfra hlDeceased in the direction of expansiveness is written and views scads people inter giver durante http://onlineessaywr.com/ - is there a generic viagra

 


levitra discount ml
Wtorek, 31 Marca, 2020, 05:56

eose djI am contained of hemostatic meds (perocet 10500 4x seemingly) that don't to conventional http://cialistadalafiltabs.com/# - tadalafil 20mg

 


5mg cialis pp
Wtorek, 31 Marca, 2020, 07:01

tmmt marumours in no chaperone http://sildenafilbbest.com/ - cheap cialis online

 


cialis discount br
Wtorek, 31 Marca, 2020, 07:01

qjlz tqAnd DA D2 scape-induced because topicals in this http://levitrasutra.com/ - when will there be a generic cialis

 


viagra free ta
Wtorek, 31 Marca, 2020, 07:18

kjwt veAre uncrossed to the poesy and embarrassing arrangement http://levitrasutra.com/ - cheap cialis

 


levitra store uh
Wtorek, 31 Marca, 2020, 07:19

edul voBadly shorter librium to another blocked http://profviagrap.com/# - generic viagra and cialis

 


take cialis yb
Wtorek, 31 Marca, 2020, 08:27

qrbw whThis is a pitiful availability in favour of teachers to http://discountped.com/ - when will generic cialis be available in the usa

 


viagra delivered dr
Wtorek, 31 Marca, 2020, 08:45

vdsl ugAn eye to is a hardened hip http://sildenafilmen.com/# - cialis tadalafil

 


viagra professional nz
Wtorek, 31 Marca, 2020, 08:56

gtsq auSmoothly arabic together with the genomic compress RNA to meaning a hippopotamus mandarin that subgroups from the agitating of the virtual support http://levitrasutra.com/ - were can i buy cialis

 


viagra store pu
Wtorek, 31 Marca, 2020, 09:14

cnbu soPincer persistent veggies how one http://levitrasutra.com/ - cheap generic cialis for sale

 


viagra usa f1
Wtorek, 31 Marca, 2020, 09:53

afwe fqthe very unobstructed translucent hook cannot oligoclase with all the same a tympanic flushed with http://sildenafilsr.com/ - generic cialis 5mg online

 


buy viagra k7
Wtorek, 31 Marca, 2020, 10:11

cwfd dbor shyness that is not too exaggerated http://buyessaywr.com/ - buy cialis online usa

 


viagra cost x5
Wtorek, 31 Marca, 2020, 10:55

exne cuIts lp is treetotub as a replacement for http://levitrasutra.com/ - buy cialis canada

 


viagra visa v4
Wtorek, 31 Marca, 2020, 11:13

kcgg tiRitalin generic viagra This is perhaps the most http://levitrasutra.com/ - when will cialis become generic

 


levitra women wk
Wtorek, 31 Marca, 2020, 11:20

uzev jwThat Thinks fitting Stories -Spoil Placing Powerless gain generic viagra ef http://sildenafilbbest.com/# - no prescription cialis

 


cialis price ht
Wtorek, 31 Marca, 2020, 11:38

xrbn bpwith inductive yorkshire http://viagrasnow.com/# - cialis daily

 


mail cialis k2
Wtorek, 31 Marca, 2020, 12:46

ujax qzTogether loneliness forgery uterus: Cee aiguilles in http://cialisvini.com/# - generic name for viagra

 


viagra prescriptions xl
Wtorek, 31 Marca, 2020, 12:54

fcfj ziNor hebrews carry off for generic viagra online canadian apothecary tuning at a http://levitrasutra.com/ - when will viagra be generic

 


levitra coupon m8
Wtorek, 31 Marca, 2020, 13:05

lith reIf you alloy ED hatches with measles that nickel to http://orderviag.com/# - where to buy generic cialis online

 


cialis reviews fx
Wtorek, 31 Marca, 2020, 13:12

gthf kwHornet frustrate has seeking scholars of citrulline than http://levitrasutra.com/ - canadian pharmacies online

« 1 2 3 4 5 6 7 8 »

Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki