Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Elizabeth Lestrange"
Pamiętnikiem opiekuje się Arya

[ Powrót ]

Niedziela, 18 Lipca, 2010, 11:16

15. "Alea iacta est" *

Naprawdę cieszę się, że wróciłam do tej strony. Na blogach jak się pisze jest inaczej, nie odczuwa się tak wielkiej radości przy komentarzu jednej osoby, jaką ja odczuwam tutaj. Jedynym problemem, który może dużo przesądzić, jest to, że strona jest chora i nie ma się kto nią zająć. Rozdział przedstawiony jest z różnych perspektyw, ale bynajmniej nie jest on chaotyczny.


-Nie mogę jej tak zwyczajnie opuścić. Czy ty nie rozumiesz, Mary?
-A co mam zrozumieć? To, że spędzasz z nią znacznie więcej czasu niż kiedykolwiek spędzałeś z Amosem? I wciąż debilu, nie chcesz wrócić do domu! – mówiąc to pacnęła go z całych sił zaciśniętą pięścią w ramię.
- Nic nie rozumiesz. – zerknął na nią przelotnie, dość posępnie i odwróciwszy się plecami stanął przy najbliższym oknie rozwierając je na całą szerokość. Nagle zabrakło mu powietrza.
-Nie dam sobie dmuchać w eliksir!* Ty stary wygu, na portki Merlina czy nic nie dasz sobie powiedzieć?! – znalazła się blisko niego. Zła niczym kotka, z szarymi oczami błyszczącymi tak wściekle, światłem złości, że każdy normalny na jego miejscu by się odsunął. Ale nie Arthur.
Teraz dmuchnęła sobie na grzywkę unosząc jej jasne pasemka nieco do góry i znów zacisnęła z całych sił pięści, przekręcając go w swoją stronę.
-Nie zbiję cię tylko dlatego, że przyjaźnimy się od urodzenia, ale chłopie… kurde, nie możesz choć raz odpuścić? – była tak swojska, tak domowa i urocza w swojej złości, że nie mógł się powstrzymać i usta zadrgały mu w uśmiechu.
-To samo mógłby powiedzieć tobie. – powiedział spokojnie, doprowadzając ją już do szału. W akcie desperacji wypuściła z ust całe powietrze z sykiem i z całych sił walnęła go w klatkę piersiową, zostawiając zapewne w miejscu swojego uderzenia zaczynającego już pęcznieć siniaka. Zrobiwszy już to co miała zrobić, odwróciła się na pięcie wskakując na kanapę i gwałtownie splatając kończyny. Usta zacisnęła starając się nic nie mówić, ale widać było, że dalej ma ochotę, aby się trochę jeszcze pokłócić.
Chłopak westchnął cicho, tak aby nie usłyszała i przez chwilę przyglądał się jej jeszcze nim zdecydował się podejść bliżej. Należały jej się wyjaśnienia – jako jedyna wiedziała o „przeklętych” sprawach Diggory’ch, znali się jak łyse konie, zawsze była po jego stronie no i podejrzewała już to czego nie mógł jej powiedzieć.
Teraz przeszedł parę kroków w jej stronę, siadając na podłodze u jej stóp i z trudem odsunął jej ręce od twarzy, którą zasłaniała przed jego wzrokiem.
-Muszę pomóc Elizabeth. Spróbuj jakoś zrozumieć, że ona nie jest w istocie zła. To w jakiej rodzinie się urodziła, jakich ma braci i komu służy nie świadczy jeszcze o jej duszy. Ale jeśli ją teraz zostawię, to ona nie przeżyje tych wakacji. Przynajmniej z tym czymś dobrym co tam w niej jeszcze zostało.
-A dlaczego właśnie jej? Jest masa osób takich jak ona, które zgubiły własną drogę i służą Voldemortowi, czasami nawet w mniejszym stopniu zagmatwane w te sprawy co one i bardziej niż ona godne tego, aby wyciągnąć ich z tego bagna.
-Rasizm, Mary…! – trzepnęła go w łepetynę, na odpowiedział głośnym śmiechem. Wreszcie wbiła w niego oczekujące spojrzenie, żądając odpowiedzi. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaką rolę ona odegra w naszym świecie…
-Arthur…- po chwili milczenia spojrzała na niego z obawą przemieszaną ze smutkiem. O dziwo, nie wydawała się, ani trochę zaskoczona niezwykłymi słowami swego przyjaciela. Z czułością pogładziła go po policzku. – Uważaj na siebie. Nie daj się tej wiedźmie złapać w sidła. – łobuzerski uśmiech u Diggory’ego sprawił, że po raz kolejny musiała trzepnąć go w głowę.-A co z twoją rodziną?

U Elizabeth

Jeszcze jeden sweterek, sukienka, szalik… Gdzieś w to wszystko zaplątało się przeklęte zdjęcie. Obeszła całą walizkę mierząc je złowrogim spojrzeniem czarnych oczu, jakby mogło ją ugryźć i z drugiego końca pokoju rzuciła w nie kapeluszem, gładko przykrywając portrecik Mary. Jej myśli zdawałoby się, że przejął utarty schemat, według którego każda dziewczyna w Hogwarcie, obojętnie od domu w jakim się znajdowała, teraz właśnie zajmowała się pakowaniem. Lecz były to tylko pozory. Od tak.
Kościstymi dłońmi sięgnęła po butelkę ognistej ukrytej w szafce przy łóżku. „Na specjalne okazje z Malfoy’em”. Przez chwilę miała wielką ochotę zachować się jak niedojrzała kobieta i pieprznąć szklaną butelką o ścianę pokoju, lub o podłogę rozbijając ją w drobny mak. Szybko jednak i z niejaką zgrozą pojęła, że zaczyna myśleć stereotypowo, po czym odłożyła natychmiast butelkę na jej poprzednie miejsce, nawet nie zerknąwszy w jej stronę. Później zastanowi się co z nią zrobi. Teraz miała zadanie.
Przebiegła sypialnię szybkimi krokami długich, wysportowanych nóg i pochwyciwszy miotłę cisnęła ją przez otwarte okno – także, ta posłusznie zawisła w powietrzu. Jedno skinienie różdżki – kufer zatrzasnął się, gdy tylko wleciała do niego ostatnia rzecz, drugie skinienie – buteleczka ognistej wylądowała w jej dłoni. Iście diabelski plan. Ale to ostatni dzień szkoły. Już po apelu – trzeba było się rozerwać. Przewiesiła nogi przez okienny parapet wskakując na miotłę i od razu zaczęła lecieć w górę zamku, do ciemnego punktu gabinetu dyrektora. Ach, ten przeklęty Dumbledore… Lecz nie. Musiała kontrolować swe emocje. Obiecała sobie – nie zamierza skończyć jak świrnięta szwagierka Bella.
Wreszcie wylądowała przy oknie gabinetu, uchylonym przez wzgląd na niecodzienny upał (słowo dając, po wczorajszych opadach śniegu nikt nie spodziewał się takich tropików – ale Hogwart to Hogwart) i aż uśmiechnęła się do samej siebie z satysfakcją. Choć wybitnie inteligentny dyrektor posiadał jedną słabość, którą Śmierciożercy w nim ubóstwiali o ile mogli cokolwiek ubóstwiać w ich wrogu numer 1. Otóż pan świrus-Albus ufał ludziom. Wręcz bezgranicznie, przez co już kilka razy zresztą zapłacił, włączywszy dzisiejszy, a mimo to w dalszym ciągu uważał, że należy mieć do każdego zaufanie. Natomiast zdanie Beth w tej sprawie zasadniczo się różniło od zdania dyrektorka, od początku życia uczona dystansu rezerwy i własnego myślenia, nie posiadała nawet po tym jak wczoraj zachowała się w stosunku do tego idioty Diggory’ego, całkowitego zaufania do samej siebie. Jednak z racji na taki, a nie inny bieg spraw – wróćmy już do dyrektora, mogła bez przeszkód dostać się do jego gabinetu, gdyż nie został zabezpieczony żadnym zaklęciem antywłamaniowym.
-Accio, książki! – zawołała śmiejąc się szyderczo, gdy potrzebne jej tytuły w mgnieniu oka wleciały do przygotowanej uprzednio torby. Dopiero zrobiwszy to, przekroczyła okno wskakując do środka gabinetu. Wreszcie znalazła miejsce dla swojej whisky – napój popłynął po podłodze, zbryzgał pełne książek ściany, aż wreszcie zapłonął szatańską pożogą lejącą się z końca różdżki Beth.
-Miłego opalania, panie dyrektorze…- wymamrotała całkiem z siebie zadowolona.

* * *
Czasami miał wrażenie, że się kończy, niknie. Oni wszyscy byli popularni, pewni siebie, weseli, znajdowali lekarstwo na każdy problem. Jakimś cudem zrozumieli go i bardzo mu pomogli, jednak to czasami już nie wystarczało. W takie wieczory jak ten, po przemianie poprzedniego wieczora w wilka miał już dość.
-Ostatni rok… - szept Syriusza zmusił go do jakiejś reakcji. Obrócił gwałtownie głowę i dostrzegł czwórkę swoich przyjaciół, którzy starali się zapamiętać widok ich pokoju wspólnego przypominając sobie też spędzone w nim chwile.
-Musimy sobie zrobić zdjęcie… - Lily mignęła obok niego zaszeleściwszy rdzawymi włosami tuż przy jego twarzy.- Remusie…- pokręciła głową na jego minę odwracając się w pół kroku i energicznie chwytając go za dłoń. W jej ciemnych, zielonych oczach zobaczył takie same jak u siebie łzy wzruszenia.- Przecież to, że skończyliśmy Hogwart nie znaczy, że skończyła się nasza przyjaźń. Mam przeczucie, że teraz nawet będzie mocniejsza niż dawniej.- zaśmiała się, na co Peter odpowiedział jej pełnym szczęścia wzrokiem przemieszanym z chichotem.
Lupin wyczuł na jednym z jej palców pierścionek zaręczynowy i przejechał delikatnie po jego oblamówce palcem.
Lily uśmiechała się do teraz do Jamesa stojąc w promieniach słońca tuż przy pierwszym z tej szalonej bandy, z którym się zaprzyjaźniła. Nie mogła zrozumieć w jaki sposób stało się to, że była tak bardzo szczęśliwa. Jak szybko zżyła się całkowicie z tymi wariatami. To po prostu się stało i było wraz z nią, tak jak i zaręczynowy pierścionek. Była tak szczęśliwa i jednocześnie smutna, że nawet nie zorientowała się w którym momencie kilka łez spłynęło po jej policzkach. Stało się to dopiero wtedy, gdy James przejechał dłonią po jej policzku delikatnie ścierając te kilka kropel. Puściła dłoń Remusa czując jak ukochany oplątuje ją w pasie ramionami kładąc brodę na jej policzku.
-I każdą twą łzę…- wyszeptał, a ona zaśmiała się cicho przypominając sobie jego dawną obietnicę. Nieudolna próba nawiązania z nią znajomości pod koniec szóstej klasy, kiedy właściwie mogłaby już przestać się na niego złościć…
-Łapa! Masz aparat! – rzuciła w niego urządzeniem, a chłopak właściwie już mężczyzna rzucił jej pełne dezaprobaty spojrzenie. Nie odezwał się jednak nic, co jak na Syriusza było niezwykłym osiągnięciem. On też był wzruszony. Ustawił aparat na stosie książek, włączył go i w mgnieniu oka doskoczył do nich rzucając się ze śmiechem na Jamesa.
Lily zawsze potem uwielbiała patrzeć na to zdjęcie. Jak w którymś momencie na fotografii pojawiał się Syriusz wskakując Rogaczowi na plecy przez co niemal go przewracając. Ona wtedy objęła Remusa przyciągając go do siebie, bo widziała jak w jednej chwili zrobił się smutny, a Peter znalazł się gdzieś między Łapą, a Jamesem. Koniec szkoły…
Syriusz zaśmiewając się jeszcze wciąż ze swojego żartu (Rogacz miał nabitego na czole guza i był trochę zły) podszedł do okna w ich pokoju zamierzając jeszcze cyknąć zdjęcie zachodzącego słońca i uwiecznić skąpane w słońcu hogwarckie błonia. Tymczasem to co zobaczył sprawiło, że w mgnieniu oka z jego głowy wyleciały szalone i brawurowe pomysły. Zerwał się na równe nogi, cały spiął i odwrócił do przyjaciół ostatkiem sił powstrzymując się przed tym, aby biegnąć do Dumbledore’a.
-Gabinet Albusa płonie.

* * *
Gabinet płonął.
Do miotły przytwierdziła kufer i z nienawiścią spojrzała w niebo zaprzysięgając zemstę.
Nigdy nie zamierzała już tu wrócić. Do przeklętego domu Leastrang’ów też.
Na niebie jątrzył się mroczny znak.

* * *
-Ogłupiałeś Arthur?! – w ostatniej chwili wbiegła na wieżę astronomiczną, w chwili, gdy już odbijał się od powierzchni ziemi. Do miotły przytwierdził kufer.
-Ze mną wszystko dobrze Mary. Czy ty rozumiesz, że ona jeszcze nie ma mrocznego znaku? – wydawał jej się tak rozradowany tą informacją, że wręcz zaprzeczał swym pierwszym słowom.- Już tu nie wrócę. Żegnaj.


_____________________________________
* Tłumaczenie: KOŚCI ZOSTAŁY RZUCONE

Komentarze:


Syrcia
Poniedziałek, 19 Lipca, 2010, 20:01

No, doczekałam się.
Nie wiem, co rozumiesz przez twierdzenie, że strona jest chora, choć na swój sposób twierdzę to samo.
No, ale do rzeczy.
Nastrój notki jest stonowany i spokojny, nie przyprawia w zasadzie o nic.
Z różnych perspektyw... Wyszło ciekawie. Były moje skarby, łihih ^ ^
Interpunkcja, interpunkcja, interpunkcja... :D Musisz to jeszcze troszkę poćwiczyć.
Ech, ta Beth... Co jej strzeliło, żeby podpalać gabinet? Toż to wnętrza szkoda.
Ja nie wiedziałam, że włosami można zaszeleścić... o_O Ile razy nie bawiłam się swoimi czy koleżanek, ale nigdy nie szeleściły.
Ach, Luniaczek. Zdołowany, wiecznie smutny i nieszczęśliwy, zamknięty w sobie wilkołak...
Jak ja nie cierpię stereotypów.
Owszem, zgadzam się z tym opisem Remusa, no ale nie kiedy chodził do Hogwartu! Przecież wtedy właściwie był jeszcze dzieckiem...
Zaręczynowy pierścionek, w Hogwarcie? Jej... :D
Ach, już widzę tę czaszkę z wężem...
A końcówka... Ten Arthur jakoś niemiło się pożegnał. Tak... Jak ryba.
No cóż, czekam na dalszą część z nadzieją na jej szybkie pojawienie się... ^ ^
Pozdrawiam.

PS. Wybacz za chaotyczny komentarz, ale zamiast się wyspać dziś w nocy, to poszłam z bratem na nockę i jakoś... Nie odespałam w dzień.

 


Natallia-ellula
Sobota, 31 Lipca, 2010, 16:44

Czekam na kolejną, którą mam nadzieję będę mogła normalnie skomentować. Na razie mam problemy z koncentracją. Nadal mi wesoło i miło, z powodu działającej strony, ale także z kilku osobistych, więc wybacz braku pochwał lub wskazywania błędów.
Oczywiście notka mi się podobała, chociaż może bardziej udana była ta poprzednia.
Pozdrawiam!;-*
PS chyba też zacznę pisać na tę stronę, wezmę się już dziś do pracy i zobaczę, co z tego wyjdzie.;-D
Sweet_lady_xB(dawna; dziś już inna i b. odmieniona)

 


Syrcia
Niedziela, 22 Sierpnia, 2010, 22:37

Arya, wracaj w tej chwili i pisz nową notkę! :D

 


Claire
Niedziela, 01 Lipca, 2012, 08:01

Hola Perla! Gracias por contactarte con Termas del Gualeguaychfa. Te agdearcemos llames al 03446 499167 y consultes. Igualmente ya ha culminado la colonia de verano de tercera edad. Pero puedes venir cuando gustes a nuestro complejo! Te esperamos.

 


Claire
Niedziela, 01 Lipca, 2012, 08:01

Hola Perla! Gracias por contactarte con Termas del Gualeguaychfa. Te agdearcemos llames al 03446 499167 y consultes. Igualmente ya ha culminado la colonia de verano de tercera edad. Pero puedes venir cuando gustes a nuestro complejo! Te esperamos.

 


ahadpcomqj
Poniedziałek, 02 Lipca, 2012, 04:13

4rgR4r <a href="http://eqpstrjsznzp.com/">eqpstrjsznzp</a>

 


ahadpcomqj
Poniedziałek, 02 Lipca, 2012, 04:13

4rgR4r <a href="http://eqpstrjsznzp.com/">eqpstrjsznzp</a>

 


bqmrinpnjz
Poniedziałek, 02 Lipca, 2012, 18:16

itD3az , unnyksclkovl, chxewwxiztaf, http://xbcnznoknedy.com/

 


bqmrinpnjz
Poniedziałek, 02 Lipca, 2012, 18:16

itD3az , unnyksclkovl, chxewwxiztaf, http://xbcnznoknedy.com/

 


Meadow
Czwartek, 16 Sierpnia, 2012, 11:27

http://www.genmedica.net/ cialis sales 8-)) http://www.greatmedschoice.net/ buy tramadol online 8[[ http://www.medicaservice.net/ prednisone online =)))

 


Meadow
Czwartek, 16 Sierpnia, 2012, 11:27

http://www.genmedica.net/ cialis sales 8-)) http://www.greatmedschoice.net/ buy tramadol online 8[[ http://www.medicaservice.net/ prednisone online =)))

 


Gatsy
Niedziela, 19 Sierpnia, 2012, 03:20

http://www.autocoverageonline.net/ auto owners insurance qutip http://www.greatmedschoice.net/ tramadol :-)) http://www.centiprix.net/ propecia 561 http://www.quoteslibrary.net/ standard life insurance 74254

 


Butterfly
Poniedziałek, 20 Sierpnia, 2012, 23:16

http://www.findautoinsurplans.com/ affordable auto insurance %]] http://www.centiprix.net/ propecia 171845 http://www.unamedica.net/ cheapest viagra zmz http://www.carinsurquote.com/ car insurance quotes kuh

 


Butterfly
Poniedziałek, 20 Sierpnia, 2012, 23:16

http://www.findautoinsurplans.com/ affordable auto insurance %]] http://www.centiprix.net/ propecia 171845 http://www.unamedica.net/ cheapest viagra zmz http://www.carinsurquote.com/ car insurance quotes kuh

 


Keyla
Piątek, 24 Sierpnia, 2012, 02:05

http://www.unamedica.net/ viagra alternatives yvb http://www.carinsurquote.com/ cheap california auto insurance nzcjw http://www.quoteslibrary.net/ life insurance vjjlb

 


Keyla
Piątek, 24 Sierpnia, 2012, 02:05

http://www.unamedica.net/ viagra alternatives yvb http://www.carinsurquote.com/ cheap california auto insurance nzcjw http://www.quoteslibrary.net/ life insurance vjjlb

 


Marge
Poniedziałek, 27 Sierpnia, 2012, 05:21

http://www.lowcostautoinsurers.com/ state auto insurance 117 http://www.findautoinsurplans.com/ car insurance 8PPP http://www.tzrinski.com/ viagra ady http://www.quoteslibrary.net/ online life insurance :]

 


Marge
Poniedziałek, 27 Sierpnia, 2012, 05:21

http://www.lowcostautoinsurers.com/ state auto insurance 117 http://www.findautoinsurplans.com/ car insurance 8PPP http://www.tzrinski.com/ viagra ady http://www.quoteslibrary.net/ online life insurance :]

 


Janessa
Wtorek, 28 Sierpnia, 2012, 23:14

http://www.chooseautoinsurer.com/ cheap car insurance bhksd http://www.autosinsurance4u.com/ auto insurance 619701 http://www.carinsurquote.com/ car insurance quotes 034980

 


Denver
Czwartek, 06 Września, 2012, 19:21

http://www.ultraprix.net/ tramadol :DDD http://www.autocoverageonline.net/ car insurance in florida :-P http://www.tzrinski.com/ viagra vgmei http://www.carinsurquote.com/ car insurance quotes :)))

1 2 3 4 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki