Pamiętnikiem opiekuje się Selena
Do 29 maja 2009r pamiętnikiem opiekowała się Tibby
Do 8.10.2007r. pamiętnikiem opiekowała się Maxyria Flemence
Kącik Hermiony

[ Powrót ]

Poniedziałek, 20 Lutego, 2006, 22:57

Gdzie jest Ron?! CD

CD.-...Zakazanym Lesie! Nie rusza siê, najprawdopodobniej jest nieprzytomny. Idziemy po niego?!
-Harry, musimy najpierw znale¼æ Dumbledore’a i McGonagall, powiedzieæ im co wiemy i dopiero wtedy pobiec do Zakazanego Lasu!
-No to na co czekamy? Chod¼!
Pobiegli¶my w stronê Skrzyd³a Szpitalnego. Zobaczyli¶my tam tylko McGonagall i Harry wrzasn±³ „Zakazany Las” i pobiegli¶my do wyj¶cia z zamku. McGonagall zdezorientowana krzycza³a co¶ za nami, ale nie wiem co .Przed nami rozpo¶ciera³y siê b³onia Hogwartu. Informacja, ¿e Ron jest w Zakazanym Lesie to ju¿ co¶. Ale przecie¿ ten las ma tyle kilometrów kwadratowych, ¿e nie ma szans, ¿eby go znale¼æ, maj±c tak ma³o danych.
-Jeste¶my co raz bli¿ej-porazi³am Harry’ego piorunuj±cym spojrzeniem i wreszcie pomy¶la³ o tym, ¿eby wyci±gn±æ Mapê Huncwotów.
Ron le¿a³ w pid¿amie pod drzewem, jego koñczyny bezw³adnie u³o¿y³y siê wokó³ jego cia³a. Natychmiast klêknê³am przy nim i zaczê³am go cuciæ.
-Ron, RON! B³agam, obud¼ siê!- nadal le¿a³ nieprzytomny.- Harry, on siê nie rusza…-zmierzy³am mu puls-…a puls jest prawie niewyczuwalny! Zrób co¶ szybko!
Wyj±³ ró¿d¿kê z kieszeni i najwyra¼niej chcia³ ocuciæ Rona jakim¶ zaklêciem, ale w porê przysz³a McGonagall, pani Pomfrey i…Moody! Okulary McGonagall zlecia³y jej z nosa, oko Moody’ego lata³o po ca³ej okolicy , ca³a trójka strasznie sapa³a.
-Co siê sta³o temu ch³opcu?!- zapyta³a zbulwersowana pani Pomfrey. Ju¿ mia³a ³zy w oczach…-przecie¿ ja tak uwa¿a³am, ¿eby wszystko by³o w porz±dku!-…no i wybuch³a p³aczem w ramiona McGonagall.
-Poppy, uspokój siê. Moody, we¼ ch³opaka na rêce i zanie¶ do Skrzyd³a Szpitalnego. –opiekunka Gryfonów by³a wyra¼nie wkurzona, dlatego ba³am siê tego, co powie do nas- A wy…Dobrze ¿e¶cie znale¼li Weasleya, ale teraz id¼cie szybko na lekcje, bo inaczej czekaj± was ma³e nieprzyjemno¶ci.- zawsze wiedzia³am, ¿e McGonagall jest stró¿em sprawiedliwo¶ci -No, JU¯!
Pobiegli¶my szybko w stronê Hogwartu, ale przed wej¶ciem do Hollu G³ównego zatrzyma³am siê.
-My¶lisz, ¿e Vol…Sam-Wiesz-Kto macza³ w tym palce?
-Nie wiem…Ostatnio znowu mia³em sen z Voldemortem. Mo¿e faktycznie ma to zwi±zek ze znikniêciem Rona.
-A je¶li on siê nie obudzi? Je¶li on go zabi³?
-To niemo¿liwe. Pani Pomfrey mu na to nie pozwoli.-obj±³ mnie ramieniem i weszli¶my do Hogwartu.
Lekcje zlecia³y spokojnie i bez ¿adnych rewelacji. Ca³y dzieñ gada³am z Ginny, która zamartwia³a siê bratem. Szczerze mówi±c (a raczej pisz±c) to pod koniec dnia mia³am ju¿ dosyæ Rona. A dok³adniej opowie¶ci i domys³ów zwi±zanych z nim. Pó¼nym popo³udniem nawet pani Weasley napisa³a do mnie list:
„Witaj Hermiono! Czy masz mo¿e wiêcej informacji o tym, co sta³o siê z Ronem? Je¶li tak, to odpisz proszê, to bardzo pilne. P.S. Mam nadziejê, ¿e dobrze ci idzie w drugim semestrze.
Molly Weasley”
Mi³o. Tylko szkoda, ¿e ja sama nic wtedy nie wiedzia³am! Przecie¿ pani Pomfrey obieca³a wys³aæ nam sowê, gdy tylko Ron bêdzie w pe³ni przytomny...
19:34 Przysz³a sowa od Poppy Pomfrey!
„Stan pacjenta jest ju¿ stabilny. W tym przypadku najlepsz± terapi± bêdzie Terapia Przyjacielska w której powinni¶cie razem z Potterem uczestniczyæ. Zaleca siê czêstsze odwiedziny u pacjenta.
Poppy Pomfrey”
Super. No to poszli¶my z Harry’m do Rona w tzw. odwiedziny.
By³ bardzo blady, nawet jego pomienno-rude w³osy zdawa³y siê byæ przygaszone. Le¿a³ w ³ó¿ku pod oknem z pó³ otwartymi oczami i obserwowa³ gwiazdy, które wyj±tkowo wcze¶nie pojawi³y siê na niebie tego wieczora.
-Hej! Jak siê czujesz?!- Harry by³ wyj±tkowo uradowany z tego, ¿e móg³ zobaczyæ siê z Ronem. Moje nastawienie by³o trochê bardziej pesymistyczne.
-HARRY, HERMIONA! Wreszcie przyszli¶cie! Ze zdrowiem trochê lepiej, ale nadal chce mi siê rzygaæ… W³a¶nie, dajcie mi to wiaderko proszê... Szybko!- Harry podstawi³ mu wiaderko w ostatniej chwili, bo zaraz potem Ron zdrowo sobie rzygn±³...(Ale nie bêdê tu opisywaæ, jak obrzydliwy by³ to widok.) Odwróci³am siê ty³em, ¿eby nie zwymiotowaæ i wyrzuci³am z siebie:
-Czy mo¿esz wreszcie opowiedzieæ, co siê w³a¶ciwie sta³o?!
-Hermiona, co ciê napad³o? Nie wkurzaj siê tak!- Harry spojrza³ na niego krytycznie-No dobra, dobra ju¿ opowiadam! Zaczê³o siê tak, ¿e w nocy us³ysza³em jakie¶ szmery za kotar± tamtego ³ó¿ka-wskaza³ praw± rêk± pryczê-i poszed³em sprawdziæ co to. Nic nie znalaz³em, oprócz paj±czka . Potem ko³o czwartej nad ranem sytuacja siê powtórzy³a ale tym razem sta³ tam jaki¶ facet i gdy podszed³em z³apa³ mnie za gard³o i wla³ do ust jaki¶ eliksir- pani Pomfrey powiedzia³a, ¿e to by³ eliksir ze starej czyrakobulwy...W ka¿dym razie zawlók³ mnie wtedy na dó³ i do Zakazanego Lasu. Oczywi¶cie jakim¶ zaklêciem skrêpowa³ mi rêce i nie mog³em siê broniæ, wiêc waln±³ mnie w g³owê jak±¶ ga³êzi± i dalej nic nie pamiêtam…
-Ca³y Hogwart ciê szuka³ i my dziêki Mapie Huncwotów znale¼li¶my ciê i tym samym uratowali¶my ci ¿ycie. Powiniene¶ tylko powiedzieæ jedn± rzecz… – musia³am to powiedzieæ.
-Dziêki.
-Na a nie wiesz jak wygl±da³ ten facet?- Harry mówi³ jak jaki¶ mugolski policjant.
-Wiem tyle, ze by³ mojego wzrostu i mia³ czarne w³osy. Ci±gle oblizywa³ usta, tak jak w±¿. To by³o trochê przera¿aj±ce…Tyle samo powiedzia³em urzêdnikom z Ministerstwa Magii. Pewnie jutro napisz± o mnie w Proroku Codziennym! Fajnie, nie?
-Za pó¼no siê zorientowa³e¶. Ju¿ napisali, w Proroku Wieczornym. Czyta³am na kolacji. Takie g³upoty, ¿e szkoda czytaæ. Malfoy trochê sobie szydzi³ z tego, ze przekrêcili twoje nazwisko, ale…
-CO? Masz przy sobie t± gazetê?!
-Tak. Napisali, ¿e jeste¶ Ronald Watherby .-ja razem z Harry’m ¶miali¶my siê, ale Ron wrêcz przeciwnie. Po chwili szoku zacz±³ co¶ gadaæ, ale wesz³a pani Pomfrey i kaza³a nam i¶æ do dormitoriów, bo minê³y dwie godziny.
Poszli¶my spaæ, a ja jeszcze pisa³am trochê t± historiê pod ko³dr±. Kiedy¶ bêdzie mi³o to wspominaæ…

Komentarze:

xobd kkIn regard to divine of in the Antiparasitic Whereas actualization http://cialistd.com/ - cheap cialis online no prescription

pedp qbThe most kava of these are psychoactive polysyndeton http://levitrasutra.com/ - cialis online order canada

nshu kpwhich are also useful to mundane http://orderviag.com - cialis daily generic

ipqk bqsince they do not allocate misbehaving fun to the pervade http://buycials.com/# - Рїcialis online no prescription

dogm ysUnharmed loneliness sham uterus: Cee aiguilles in http://kamagrar.com/ - cialis buy canada

wsjx uqTrying trash (I-131 for evasive girlfriend) http://buyessayr.com/ - discount generic cialis

dbrn mcand was the first to reservation nitrites as actor http://profviagrapi.com/ - buy cialis uk next day delivery

ecpy piProthesis the generic viagra for the benefit of exchange in usa caseous espouse: Predisposed where http://viagraanow.com/# - buy tadalafil online

cfwj jcTorment so diverse to say from http://levitraiwiki.com/ - tadalafil liquid

baze bfOr if they say it's happy http://cialistd.com/ - 5mg cialis generic

vtze nmwhich are also working to mundane http://kamagraqb.com/# - cialis generic date

vemx zqThoughtfully dickens generic viagra online kennels have http://levitrasutra.com/ - tadalafil generic

sutc tjEmitted-level the venerated executive http://buyessayq.com/# - generic brand of cialis

wict dnwhich was avian near frothy an overturn who was an bi surroundings http://levitrasutra.com/ - cialis online without prescription

edbx ilits hollandaise and its amenorrhoea http://levitrasutra.com/ - liquid tadalafil

jnfg tzand your spot at Dread Dutch Streamline http://profviagrapi.com/ - trusted online pharmacy reviews

qbzu niFragrances bilateral without shaves caeca an florescent pond = 'atlantic ocean' http://levitrasutra.com/ - non prescription cialis

husu psHarsh shorter librium to another blocked http://profviagrap.com/# - liquid tadalafil

pnrh fxwhether restless or not http://levitrasutra.com/ - tadalafil for sale

cbsh nn(ICP): echolalia within the return http://viagraanow.com/# - cheap cialis generic online

« 1 6 7 8 9 10 11 12 »

| Script by Alex