Pamiętnikiem opiekuje się Selena Do 29 maja 2009r pamiętnikiem opiekowała się Tibby Do 8.10.2007r. pamiętnikiem opiekowała się Maxyria Flemence Kącik Hermiony
Postanowi�am ubra� si� na czarno, skoro mam w�ama� si� z przyjaci�mi do gabinetu naszej opiekunki, to jakby inaczej... O um�wionej godzinie zesz�am do Pokoju Wsp�lnego, po �wczesnych trudno�ciach z wydostaniem si� z dormitorium, i spotka�am tam tylko Rona.
-Gdzie Harry?
-Jeszcze nie przyszed�. Jak wychodzi�em z dormitorium to go tam nie by�o. My�la�em, �e ju� tu przyszed�...
-Na brod� Merlina, jaki on jest niepunktualny! Pewnie postanowi� p�j�� do kuchni po jak�� wa��wk�...
Usiedli�my na fotelach. P�omienie w kominku bardzo przyjemnie trzaska�y iskrami i og�lnie by�o tu strasznie cicho i spokojnie. A� do pewnego momentu-nagle us�yszeli�my straszny wrzask, lecz nie brzmia� on jak zwyk�y krzyk przera�enia cz�owieka, tylko jak wo�ania o pomoc kobiety w pude�ku. Gwa�townie odwr�ci�am si� w stron� Rona. Wrzaski dochodzi�y od niego. Nie wiedzieli�my o co chodzi…
-”Zejd� ze mnie! Halo, ja si� tu zaraz udusz�! Au�, uwa�aj gdzie siadasz!”
Ron wsta�. Krzyki usta�y. Na fotelu le�a�a gazeta z wizerunkiem Rity Skeeter, kt�ra miota�a si� na wszystkie strony.
-„Wreszcie, ty inteligencie! Zauwa�y�e�, �e na kim� siedzisz! Je�li jeszcze raz tak zrobisz...”
Biedna nie zd��y�a doko�czy�, bo Ron wywali� gazet� do kominka. Wtedy te� do Pokoju Wsp�lnego wszed� Harry, jakby „sfatygowany” dzisiejsz� noc�...
-O nic nie pytajcie...
-Ok. Czy mo�emy wreszcie i��? Ju� p� godziny temu powinni�my byli opu�ci� to pomieszczenie…- by�am ju� zniecierpliwiona. Dobrze wiesz, Pami�tniku, �e nie lubi� sp�niania.
-Jasne chod�cie.-Harry wyj�� Peleryn� Niewidk� i zakry� nas ni�. Pami�tam, �e w pierwszej klasie ta peleryna by�a dla nas du�o wi�ksza, a teraz prawie by�o wida� nam stopy.- Na Mapie Huncwot�w wida�, �e Snape czatuje w okolicach gabinetu Moody’ego. Wi�c musimy i�� Skrzyd�em Wschodnim, a wtedy prze�lizgniemy si� ko�o komnaty od Numerologii i w d�ug� do gabinetu McGonagall. Rozumiecie?
-Jasne. Chod�cie wreszcie.
Gruba Dama nawet nie zauwa�y�a, �e wyszli�my z Wie�y Gryffindoru, a my szli�my cichymi korytarzami Hogwartu o p�nocy. W �wiecie mugoli m�wi si�, �e p�noc to Godzina Duch�w, ale wszyscy mugole wiedz�, �e s� to bujdy. Jednak w �wiecie czarodziej�w duchy naprawd� istniej�, a w Hogwarcie nocami przechadza si� Krwawy Baron. I tej nocy najbardziej ba�am si�, �e spotkamy Ducha Slytherinu. Jednak na szcz�cie unikn�li�my tej przyjemno�ci, zar�wno jak i spotkania ze Snape’m. Poszli�my zgodnie z planem ko�o sali do Numerologii i potem prosto do gabinetu McGonagall. Alohomor� otworzyli�my drzwi, posz�o niespodziewanie �atwo. Weszli�my i Harry zdj�� z nas Peleryn� Niewidk�. Biuro by�o przestronne, z lewej strony od wej�cia znajdowa�o si� wielkie okno, kt�re ukazywa�o rozgwie�d�one niebo. Ron razem z Harry’m zacz�li przegl�da� liczne p�ki z aktami uczni�w Gryffindoru (nawet nie wiedzia�am, ze takie archiwa s� prowadzone w Hogwarcie, a to jest dopiero dziwne) a ja tymczasem sta�am przed drzwiami, aby ewentualnie da� ch�opakom znak do ucieczki pod peleryn�. Po pewnym czasie stresu Harry da� nam porozumiewawczy znak, �e znalaz� akta Neville’a. Zbli�yli�my si� (ja i Ron) do wyci�gni�tej r�ki Harry’ego i nagle...akta znikn�y! Harry szybko wyci�gn�� Map� Huncwot�w. Znalaz� „Gabinet Minervy McGonagall” i okaza�o si�, ze z nami w pokoju przebywa GLIZDOGON! Ca�a nasza tr�jka zacz�a po pod�odze szuka� szczura, lecz nikt nic nie znalaz�.
-Nawia�. Kurcz�, czemu zwin�� nam akurat TE akta?- zirytowa� si� Ron.
-Nie wiem, ale w ka�dym razie Glizdogon jest ju� poza Hogwartem, bo nie ma go na Mapie.-stwierdzi� spokojnie Harry. –ale czuj�, �e jutro tu wr�ci, aby odda� te papiery.
-Zapewne wr�ci. Ale to znaczy, �e Vol...Sami-Wiecie-Kto musi wiedzie� co� o Neville’u. Bo Glizdogon jest teraz jego s�ug�, przynajmniej z tego co wiemy…-postanowi�am g�o�no wypowiedzie� swoje my�li.
-Dobra, zwijajmy si� st�d, bo zaraz przypa��ta si� tu Snape, jest ju� przy klasie od Historii Magii.. Rozwa�ania pozostawmy na p�niej-powiedzia� rozs�dnie (wreszcie) Harry.
Schowali�my si� pod Peleryn� Niewidka i zatrzasn�li�my drzwi do gabinetu. Spokojnie przemkn�li�my si� korytarzami, pobudzili�my niestety kilka obraz�w( Ron przez przypadek zapali� lumos) ale og�lnie wr�cili�my do Wie�y Gryfon�w cali i zdrowi. Teraz jestem taka zm�czona, a tak naprawd� to nic z tej nocnej eskapady nie wynik�o...A szkoda, bo mia�am nadziej�, ze cho� jedna tajemnica mojej szko�y si� wyja�ni...Ale ju� p�no (3:09) wi�c id� si� po�o�y�, zanim Lavender wstanie na nocne siusiu .
best canadian pharcharmy online
canadian online pharmacy <a href=http://canadianpharmacyus.com/>generic cialis from canada</a>
cialis of canada <a href="http://canadianpharmacyus.com/">cialis from canada</a> cialis daily 5 mg price
how to take 20mg cialis
canada cialis <a href=http://canadianpharmacyus.com/>cheap drugs</a>
cialis vs viagra <a href="http://canadianpharmacyus.com/">cialis coupons printable</a> prescription medications
buy cialis in canada
cialis 5mg cost without insurance <a href=http://canadianpharmacyus.com/>best canadian pharcharmy online</a>
canadian prescription drugs <a href="http://canadianpharmacyus.com/">cialis no prescription</a> celias.com
<a href=http://canadph21store.com/>discount meds</a> cialis online canadian pharmacy
buy cialis in canada online buy viagra new york <a href="http://canadianpharmacyextra.com/">women viagra</a>
ed meds online