Pamiętnikiem opiekuje się Selena Do 29 maja 2009r pamiętnikiem opiekowała się Tibby Do 8.10.2007r. pamiętnikiem opiekowała się Maxyria Flemence Kącik Hermiony
Przepraszam za taki odst�p czasu, ale nadal mam problemy z wirusem atakuj�cym t� stron�. Dzi�ki za zwr�cenie uwagi na wiek Luny i godzin� odjazdu poci�gu. Zmieni�am ju� tre�� poprzedniej notki i teraz wstawiam now� J. Mi�ego czytania i zapraszam do Neville’ a (co tam tak ma�o koment�w????).
31 wrze�nia
Wszystko tu jest tak ekscytuj�ce! Ale najstraszniejsze zdarzy�o si� dopiero dzisiaj po p�nocy! To wszystko przez tego pysza�kowatego Pottera i jego r�wnie egoistycznego przyjaciela- Rona! Zachcia�o im si� �azi� na pojedynki! Ale najpierw musze opisa� wszystko, co zdarzy�o si� do tej pory w Hogwarcie. By�am ju� na wszystkich lekcjach, pozna�am wi�kszo�� uczni�w, mam ju� na ich temat wystawione opinie, tak samo jak na temat moich nowych nauczycieli. Oczywi�cie o Dumbledore’ rze ju� pisa�am. Jest on podobno bardzo m�dry, inteligentny, w og�le wybitny z niego czarodziej ale mi przypomina troszeczk� takiego lekkiego dziwaka. �wiadczy o tym jego dziwna przemowa: G�upol, Mazgaj, �mie�… I tak dalej. Nie zapami�ta�am wszystkich s��w, kt�re wymieni�, ale by�y one lekko inne, ni� wszystkie s�yszane przeze mnie dot�d przemowy. Dyrektor nie uczy nas. Dok�adnie nie wiem, czym si� zajmuje. Na pewno podejmuje jakie� wa�ne decyzje dotycz�ce szko�y, ale poza tym… nie mam poj�cia.
Ze wszystkich przedmiot�w najciekawsza by�a dotychczas transmutacja. Uczy nas jej profesor McGonagall- wychowawczyni Gryffindoru. To kobieta surowa, z zasadami, ale jest przynajmniej sprawiedliwa. No i przede wszystkim bystra i energiczna. Pokaza�a nam, co potrafi ju� na pierwszej lekcji zamieniaj�c katedr� w prosiaka i prosiaka w katedr�. Wi�kszo�ci uczniom dech zapar�o w piersi, �e mo�na co� takiego w og�le zrobi�. Ja wiedzia�am, �e m o � n a, ale to zaawansowana magia. Przynajmniej dla mnie. Po zapisaniu mn�stwa magicznych formu�ek i regu� przyszed� czas na �wiczenia praktyczne. McGonagall rozda�a nam zapa�ki i kaza�a przemieni� je w ig��. Pod koniec lekcji tylko mnie, cokolwiek wysz�o. Moja zapa�ka by�a srebrna i mia�a zaostrzone ko�ce.
Nie za ciekawym przedmiotem jest historia magii. Prowadzi j� profesor Binns- jedyny nauczyciel, kt�ry jest d u c h e m. Plotki g�osz�, �e do tej pory nie zorientowa� si�, �e jest duchem, ale ja w to nie wierz�. Musia� by by� naprawd� g�upi. Wprawdzie bez przerwy usypia, kiedy my przepisujemy daty i wydarzenia na pergaminy, ale to chyba jeszcze o niczym nie �wiadczy.
Jedynym nauczycielem, kt�rego naprawd� nie lubi� jest profesor Severus Snape. Uczy eliksir�w. Ma d�ugi, haczykowaty nos, nosi d�ugi, czarny p�aszcz i jest tak jawnie niesprawiedliwy… Szczeg�lnie dla Pottera. Jest chyba jedynym nauczycielem, kt�ry naprawd� go nie lubi. Ale Potter chyba te� za nim za bardzo nie przepada…
Jest jeszcze profesor Flitwick, nauczyciel zakl�� i urok�w, o bardzo ma�ym wzro�cie; profesor Sprout, kt�ra naucza zielarstwa trzy razy w tygodniu, w cieplarniach; natomiast z pani� Sinistr� w ka�d� �rod� o p�nocy studiujemy niebo.
Naturalnie nie mog� nie opisa� ze szczeg�ami profesora Quirella. Uczy nas Obrony Przed Czarn� Magi�, ale co� mi si� wydaje, �e nawet ��w potrafi wi�cej od niego. Quirell j�ka si� i nie potrafi skleci� zdania mniej ni� w przeci�gu minuty. Na g�owie nosi ogromny turban. Na pocz�tku wszyscy my�leli, �e to od profesora tak �mierdzi czosnkiem (podobno je go, aby odstrasza� wampiry), ale co� mi si� wydaj�, �e cuchnie tak nie on, ale jego turban.
Oczywi�cie wszyscy nie mogli doczeka� si� pierwszej lekcji latania. Naprawd� zacz�am panikowa�, bo tej dziedziny nie mog�am si� nauczy� z ksi��ek. Chocia� pr�bowa�am. Przeczyta�am ca�y „Quidditch przez wieki” w jedn� noc i stara�am si� wszystko zapami�ta�, ale lekcja i tak by�a tragiczna. Na pocz�tku profesor Hooch kaza�a nam przywo�a� do siebie miot�y, wyci�gaj�c w jej kierunku r�k� i krzycz�c „Do mnie”. Jak si� spodziewa�am, nie wysz�o mi za pierwszym razem. Moja miot�a potoczy�a si� po trawie, miot�a Neville’ a Longbottom’ a ani drgn�a, natomiast miot�a Pottera wlecia�a mu prosto w r�k�. To takie niesprawiedliwe, �e nieuki maj� do czego� talent i mimo, �e jest im nauka oboj�tna dostaj� pochwa�y i nagrody, natomiast ci, kt�rzy naprawd� du�o si� ucz� dostaj� fig� z makiem, bo nie maj� talentu. Ale najgorsze zdarzy�o si� dopiero potem. Neville dosta� od babci przypominajk�- magiczn� kul�, kt�ra przybiera czerwony kolor, kiedy osoba j� trzymaj�ca, czego� zapomnia�a. Naturalnie Neville bez przerwy kw�ka�, �e on zupe�nie nie pami�ta o czym zapomnia�, a jego przypominajk� i tak jest purpurowa. Oszale� by�o mo�na na �niadaniu. W ka�dym b�d� razie Longbottom wzi�� t� przypominajk� ze sob� na lekcj� latania i oto co si� sta�o. Pani Hooch powiedzia�a nam, �e na gwizdek wszyscy mamy mocno odbi� si� od ziemi i unie�� si� na miot�ach w powietrze. Jeszcze nie zd��y�a powiedzie� dwa, a Neville przera�ony i zdr�twia�y ze strachu pofrun�� w g�r�. Znalaz� si� naprawd� wysoko. Wszyscy zacz�li panikowa�, podczas kiedy pani Hooch pr�bowa�a �ci�gn�� ch�opaka na d�. Nagle rozleg�o si� g�o�ny huk i Longbottom wyl�dowa� na trawie ze z�amanym nadgarstkiem. Wszyscy byli przera�eni. Pani Hooch zabra�a go do skrzyd�a szpitalnego i wyra�nie powiedzia�a, �e nikt ma nawet nie MY�LE� o wsiadaniu na miot��, bo WYLECI ze szko�y, zanim zd��y powiedzie� quidditch. Naturalnie �lizgoni, z kt�rymi mieli�my t� lekcj�, mieli pani� Hooch gdzie�. Draco Malfoy (ten nieprzyjemny i arogancki ch�opak, kt�rego pozna�am w poci�gu) zabra� Neville’ owi przypominajk�, wsiad� na miot�� i po�o�y� j� na drzewie! Ja mia�am na tyle rozumu w g�owie, �eby nie dosiada� miot�y, ale najwyra�niej rozs�dna by�am tylko ja. Bo kto oczywi�cie dosiad� miot�y i zacz�� goni� Malfoy’ a? Oczywi�cie s�ynny Harry Potter, kt�remu wszystko wolno! Pr�bowa�am go powstrzyma� t�umacz�c, �e ca�y Gryffindor b�dzie mia� przez niego k�opoty, ale on w og�le nie zwr�ci� na mnie uwagi! I p�niej dopiero si� dzia�o. Ten idiota musia� przelecie� na miotle pod oknem gabinetu profesor McGonagall, bo nied�ugo potem jak odzyska� przypominajk� nauczycielka transmutacji wparowa�a (inaczej si� tego nie da okre�li�) w�ciek�a na b�onia i kaza�a Harry’ emu i�� za sob�. My�la�am (zreszt� jak wszyscy), �e ma ona zamiar wyrzuci� go ze szko�y, ale NIE! Potter DOSTA� SI� DO DRU�YNY QUIDDITCHA!! Czemu kto�, kto jest taki popularny i przez wszystkich uwielbiany, zamiast kary zawsze dostaje nagrod�? To takie niesprawiedliwe! A, oczywi�cie ci, kt�rzy grzecznie siedzieli na ziemi, dostali ponownie fig� z makiem. Jak to cudownie, �e w �wiecie czarodziej�w panuje taka ra��ca sprawiedliwo��.
Mimo, �e to wydaje si� okropne, niesprawiedliwe i po prostu straszne, nie by�o to najgorsze zdarzenie w tym tygodniu. Najgorsze zdarzy�o si� dopiero dzisiaj wieczorem. A konkretniej w nocy. Naturalnie niechc�cy us�ysza�am, jak Malfoy wyzywa Pottera na pojedynek o p�nocy, przy obiedzie. Grzecznie zwr�ci�am mu uwag�, �e znowu chce si� wpakowa� w k�opoty i �e powinien bardziej si� nad tym zastanowi�. Ale, oczywi�cie, on potraktowa� mnie tak jak zwykle, czyli stwierdzi�, �e nie powinnam pakowa� swojego d�ugiego nosa w nieswoje sprawy. Wiedzia�am, �e nie pos�ucha moich rad, dlatego by�am gotowa zatrzyma� go w�asnym cia�em, aby nigdzie nie wychodzi�. Siedzia�am cicho w fotelu, a� do 23.30, kiedy to us�ysza�am g�os Pottera i Weasley’ a schodz�cych po schodach. Naturalnie wsta�am z fotela i bezskutecznie zacz�am im t�umaczy�, jak to nara�� si� profesor McGonagall; �e Slytherin znowu wygra Puchar Dom�w, poniewa� przez nich stracimy punkty, kt�re zyska�am za zakl�cia �wietlne; �e post�puj� bardzo egoistycznie, bo tu chodzi o ca�y nasz dom, a nie tylko o nich i �e b�d� tego bardzo �a�owa�, kiedy b�d� siedzie� razem w poci�gu odwo��cego ich na peron 9 i 3/4. Chodzi�o mi o dobro CA�EGO domu, ale oni potraktowali mnie jak jak�� namoln� paniusi�. By�am tak bardzo na nich z�a, �e wysz�am za nimi z Pokoju Wsp�lnego i trafi�am na korytarz. Kiedy dosz�am do wniosku, �e nie da si� im przem�wi� do rozs�dku, zawr�ci�am w kierunku portretu Grubej Damy, kt�ry jest drzwiami do Wie�y Gryffindoru. Ale niestety Grubej Damy nie by�o. Pewnie zrobi�a sobie spacer do swojej przyjaci�ki portretowej Violet. W ka�dym b�d� razie zosta�am wpakowana w niez�y pasztet. Nie mia�am ochoty zosta� pod portretem czekaj�c na Dam� i jednocze�nie prawdopodobnie narazi� si� naszemu wo�nemu- Filchowi i jego kotce- pani Noriss, kt�rzy patroluj� korytarze. Gdyby mnie tam znale�li, na pewno obudzili by profesor McGonagall, a ona odj�a by punkty Gryffindorowi, dlatego pobieg�am za tymi egoistami. Ale patrz�c na to teraz, s�dz�, �e lepiej zrobi�abym zostaj�c pod portretem, bo jak si� okaza�o mia�a to by� noc pe�na wra�e�. Oczywi�cie Ronald potraktowa� mnie wyj�tkowo oschle, stwierdzi�, �e jestem bezczelna i powinnam zje�d�a�, bo jak w ko�cu nauczy si� Kl�twy Upior�w, o kt�rej opowiada� Quirell na lekcji Obrony Przed Czarn� Magi�, to wtedy b�d� si� mia�a z pyszna. My�la�am wtedy, �e p�kn� ze �miechu, bo JA oczywi�cie wiem, jak si� rzuca Kl�twe Upior�w. I wiem, jak si� przed ni� broni�. Mia�am ochot� mu to powiedzie�, ale si� powstrzyma�am. Nie b�d� zni�a� si� do jego poziomu. I kiedy tak sobie my�la�am, natkn�li�my si� na Neville’ a, ubranego w �adn� niebiesk� pi�amk�, chrapi�cego na pod�odze. C�, wygl�da� troch� �a�o�nie. P�przytomny powiedzia� nam, �e Pani Pomfrey- nasza szkolna piel�gniarka, wypu�ci�a go ze Skrzyd�a Szpitalnego, ale on zapomnia� has�a do Pokoju Wsp�lnego. Poda�am mu has�o, ale to i tak nie zmieni�o jego sytuacji- Gruba Dama posz�a na wycieczk� i teraz nikt z naszej czw�rki nie m�g� wr�ci� do swojego dormitorium. Dlatego Neville poszed� z nami. Weasley i Potter byli wkurzeni jak nigdy, ale to oni mnie w to wpakowali, wi�c to by�a ich wina. Nie ma si� co w�cieka�- taka prawda. No bo, czy oni naprawd� my�leli, �e ja nic nie zrobi� w tej sprawie? NIC, zupe�nie NIC? Wolne �arty. �amanie regulaminu w pierwszym miesi�cu szko�y- to mo�e naruszy� reputacj� Gryffindoru! Czy te samoluby my�la�y, �e ja nie zareaguj� na takie jawne �amanie kodeksu szko�y, b�d� siedzia�a z roz�o�onymi r�kami i tylko im j�cza�a nad uchem? Je�eli tak, to si� pomylili.
Kiedy poszli�my na korytarz, gdzie mia� si� odby� pojedynek nikogo nie zastali�my. Ron zacz�� wysuwa� swoje domys�y- �e albo Malfoy si� sp�ni, albo stch�rzy�. Obstawia�am to drugie, do kiedy nie us�ysza�am g�osu Filcha. I wtedy zacz�a si� szale�cza gonitwa. Pr�bowa�am biec najszybciej jak mog�am, ale z w-fu mia�am 2, wi�c nic dziwnego, �e nie by�am za szybka. Do tego dosta�am strasznej kolki. Ucieka�am naprawd� najszybciej jak mog�am. Za mn� p�dzi� Neville, a przede mn� gnali Potter i Weasley. Pierwsze drzwi by�y dla nas cudownym ratunkiem. Panika ogarn�a ich tr�jk�, kiedy okaza�o si�, �e drzwi s� zamkni�te. Na szcz�cie zachowa�am jasno�� umys�u w tej jak�e ciemnej sytuacji i rzuci�am proste zakl�cie Alohomora. Drzwi natychmiast si� otworzy�y, a my zdruzgotani wpadli�my do �rodka, nawet nie ogl�daj�c, CO tak naprawd� znajduje si� w pokoju. Co by�o bardzo, bardzo, bardzo, bardzo du�ym b��dem. Kiedy ja wyja�nia�am Potterowi, �e Malfoy zrobi� go w balona i to by�a tylko prosta pu�apka, Neville obejrza� si� za siebie. I wtedy ju� wszyscy (w��cznie ze mn�) wpadli�my w panik�. Bowiem za nami sta� ogromny, w�ochaty, trzyg�owy pies �lini�cy si� i wystawiaj�cy na nas z�by. A� dziwi� si�, �e nikt nie us�ysza� naszych krzyk�w. Na szcz�cie wszystko sko�czy�o si� dobrze, dotarli�my do Grubej Damy (mimo jej niezadowolenia, gdzie�my to byli o tej porze) i spokojnie weszli�my do Pokoju Wsp�lnego. Razem z Harrym, Ronaldem i Neville’ em wspinali�my si� na g�r�, kiedy wr�cz nie wytrzyma�am. Potter i Weasley gadali o tym potworze. „Co oni sobie my�l� trzymaj�c takiego psa w szkole? On potrzebuje jakiego� wybiegu”. To s�owa Rona. To by� taki g�upi tekst, �e nie mog�am si� powstrzyma� i otwarcie im powiedzia�am co�, co zdaje si�, �e tylko ja zauwa�y�am. Bo ten potw�r sta� na jakiej� klapie, czyli najwyra�niej czego� pilnowa�. Ale koronowanym g�owom nie wpad� do g�owy taki pomys�, bo oni „zwracali uwag� tylko na g�owy. Bo jakbym nie zauwa�y�a, pies mia� je trzy”. Oni s� �mieszni. I tak przez nich mam ca�� noc nie przespan�, mn�stwo k�opot�w na g�owie, popsuty humor i psa pilnuj�cego czego�, w moich my�lach.