|
Autor Anika Harry Potter, chłopiec tak niezwykły, właśnie obudził się z kolejnego koszmarnego snu o umierającym na jego oczach Dumbledorze. Zerwał się, zlany potem. Mimo prawie siedemnastu lat, Harry przeżył w swoim życiu więcej upokorzenia, cierpienia i bólu niż niejeden dorosły człowiek. Już jako roczne niemowlę stracił rodziców, w wieku czternastu lat widział śmierć jednego z kolegów, rok później na jego oczach zamordowano jego ojca chrzestnego, a całkiem niedawno był świadkiem śmierci jedynej osoby, która mogła mu w jakikolwiek sposób pomóc w spełnieniu przepowiedni sprzed prawie siedemnastu lat. O tak, Harry`emu śmierć nie była obca. Od chwili narodzin krążyła nad nim jak wygłodniały sęp, gotowa, by zaatakować. Chłopak przetarł oczy i spojrzał na budzik. Oddychał ciężko. Dochodziła siódma rano. Dursley`owie nie wstawali wcześnej niż o dziewiątej. -Całe szczęście,że już dziś odjeżdżam stąd na zawsze.- powiedział cicho, ocierając czoło z cienką blizną w kształcie błyskawicy.- Gdyby nie prośba Dumbledore`a, pewnie teraz obudziłbym sie w pokoju Rona... Harry leżał jeszcze dziesięć minut, ale w końcu uznał, że nie ma sensu tracić czasu. Wstał z łóżka i ubrawszy się w mugolskie ciuchy, zaczął pakować do końca swój kufer. Właśnie wciskał do niego swoją pelerynę-niewidkę (została mu tylko do schowania Błyskawica i pamiątkowy flet od Hagrida) gdy wreszcie wstali Dursley`owie. Szybko ściągnął kufer po schodach, po drodze chowając różdżkę do kieszeni i zostawił bagaż w przedpokoju. Wszedł do kuchni. Ciotka Petunia, rodzona siostra Lily Potter, matki Harry`ego, przygotowywała właśnie śniadanie. Wuj Vernon jak zawsze czytał poranną gazetę a Dudley grał na minigameboyu. -Nareszcie się obudziłeś.-warknął wuj Vernon. Harry nie był na tyle głupi, by dać sie sprowokować, siedemnaście lat kończył dopiero za trzy tygodnie, więc jeszcze nie był pełnoprawnym czarodziejem. Już raz omal go nie wywalili ze szkoły za używanie czarów poza nią. Oczywiście Harry miał teraz gdzieś Hogwart, skoro nie było w nim juz Dumbledore`a, ale nie chciał skończyć w Azkabanie. Zbyt wielu wrogów siedziało w nim. -Dzień dobry, wuju,-powiedział sucho, przysiadając na brzegu krzesła.- Niech ciocia nie robi mi śniadania. Zaraz i tak stąd odjeżdżam. Ciotka z brzękiem upuściła kubek, który roztrzaskał sie w drobny mak, wuj Vernon opuścił gazetę. -Słucham?- zapytał zdumiony. -Odchodzę stąd. Na zawsze.-powtórzył Harry. Odgarnął z zielonych oczu potargane czarne włosy.-Już nigdy więcej mnie nie zobaczycie. Dudley zakrztusił się własną śliną. -O...odchodzisz?Tak...teraz?Zaraz??-wyjąkał wuj. -Tak. -Nie możesz. -CO? -Nie możesz.-powtórzył wuj.Przez chwilę Harry pomyslał,że wujowi jednak na nim zależało, ale sekundę później wszystko się wyjaśniło.-Jesteś nam coś winien.Przez szesnaście lat opiekowaliśmy się tobą... -Jak psem...-dopowiedział wściekły Harry. -...żywiliśmy cię... -Resztkami...-Harry był coraz bardziej wkurzony. -I traktowaliśmy cię jak syna... -Chyba jako tanią siłę roboczą i popychadło!!-wrzasnął nagle Harry, zrywając się z krzesła tak szybko, że aż krzesło z hukiem upadło na podłogę. Dudley kwiknął przerażony.-Nie, to nie ja jestem wam coś winien, ale WY! Traktowaliście mnie jak śmiecia i teraz TY masz CZELNOŚĆ twierdzić, że jestem WAM cos winien?!-Harry omal nie wyszarpnął różdżki z kieszeni.-Nie, Vernon.-wycedził nagle, w przypływue odwagi, przechodzącz wujem na ty.-To ty mi coś jesteś winien. Przeprosiny. Za szesnaście lat upokorzeń. Za szesnaście lat męki z wami. Za dziesięć lat przemieszkanych w komórce pod schodami. Za niszczone moje prywatne listy.Za próbe udaremnienia mi pójścia własną drogą. Za traktowanie moich zmarłych rodziców jak ścierwo. TAK, VERNON!JAK ŚCIERWO!!ZA UKRYWANIE MOJEJ TOŻSAMOŚCI!! ZA TO NĘDZNE ŻYCIE, KTÓRE TAK HOJNIE MI PODAROWAŁEŚ!! Dudley omal nie zemdlał, ciotka Petunia także, wuj Vernon nie był w stanie wykrztusić nawet słowa. -TWÓJ SYNALEK OD PIETNASTU LAT WYŻYWAŁ SIĘ NA MNIE, A TY CHCESZ PODZIĘKOWAŃ ZA TO WSZYSTKO???!!!- Harry całkowicie stracił panowanie nad sobą. Wrzeszczał jak opetany. Harry odwrócił sie gwałtownie i wybiegł z kuchni, w locie chwytając kufer, jak owej pamietnej nocy sprzed czterch lat, gdy nadmuchał ciotkę Marge, kopniakiem otworzył drzwi i wybiegł na Privet Drive... Nie wiedział, że była to jego ostatnia rozmowa z wujostwem, że poraz ostatni widzi ten dom w całości. Wybiegł na ulicę, wyszarpnął różdżke z kieszeni i smagnął nią gwałtownie. Huknęło i przed Harrym zmaterializował się Błędny Rycerz. Natychmiast do niego wsiadł. Za kierownicą, tak jak zawsze siedział Ernie Prang, bledszy, chudszy i mizerniejszy niż zawsze. -Witaj, Harry.- nawet sie nie usmiechnął. Harry momentalnie zrozumiał w czym rzecz. -Stan wciąż w Azkabanie.- bardziej stwierdził niż zapytał. Stan Shunpike, nieco rąbnięty konduktor z Błędnego Rycerza, odsiadywał naprawdę niesłuszny wyrok w Azkabanie, więzieniu dla czarodziejów. -Tak.- odpowiedział bezbarwnie Ernie.- Brakuje mi go.- wypalił nagle, omal nie wybuchając płaczem. -Niedługo wyjdzie...Ile płacę? -Na koszt firmy. Dokąd? -Miasteczko za wzgórzem Stoathead. Nora.- ospowiedział Harry. Szybko skierował się ku wolnym siedzeniom na końcu i autobus ruszył znienacka. Harry klapnął na siedzenie, czując jakąs dziwną ulgę. -Harry James Potter.- usłyszał obok siebie czyjs głos i natychmiast tam spojrzał, z ręką na różdżce. Szybko ją jednak puścił, bo obok niego siedziała dziewczyna na oko w jego wieku (około siedemnastu lat), o błyszczących granatowych włosach i ogromnych, bladoniebieskich sarnich oczach. Miała na sobie czarną szatę. -To ja.- odpowiedział nieco speszony Harry. Dziewczyna była bardzo ładna. Mimo to różdżkę miał w pogotowiu. -wiem, że to ty. Wiem też, że szczęście się ciebie nie trzyma.- dziewczyna patrzyła na Harry`ego przenikliwie. Oczy nagle jej zmętniały.-Niedługo jednak szczęście powróci... Harry poczuł sie bardzo niepewnie. -Co?Czy...czy ty jesteś śmierciożercą?- ręka ponownie zacisnęła mu się na różdżce. Dziewczyna usmiechnęła się. -Nie jestem... Harry odetchnął z ulgą i spojrzał na niebo za oknem. Było lazurowe. -Jeszcze się zobaczymy, Harry Potterze.- usłyszał głos dziewczyny. Odwrócił głowę, chcąc o coś jeszcze zapytać, ale zorientował się, że... ...jej nie było. Harry wpatrywał się osłupiały w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała i szybko rozejrzał się. Nigdzie jej nie było.Przepadła. Kim była? Harry poczuł, że przeszywa go dreszcz.... -Harry, jesteśmy.- oznajmił Ernie. Harry, zupełnie skołowany, wysiadł niedaleko Nory. Huknęło i Błędny Rycerz odjechał, zostawiając go samego na ścieżce wiodącej do domu Weasley`ów. Szybko ruszył w jego kierunku, starając się opanować przestrach i zapomnieć o dziewczynie z autobusu. Doszedł, taszcząc kufer za sobą, do ogrodzenia. Na podwórku nic się nie zmieniło. Te same brązowe kurczaki biegały wte i wewte, wszędzie walały się stare gumiaki. Nawet gnomy były te same. Na widok znajomego i tak bliskiego mu miejsca uśmiechnął się mimowolnie. Podszedł do drzwi kuchennych i już miał zapukać, gdy nagle zawahał się. Weasley`owie nie wiedzieli, że tu przybędzie. Mogą ze strachu mnie nie wpuścić, pomyslał gorączkowo Harry. Nim jednak zdążył cokolwiek zrobić, drzwi kuchenne otworzyły się gwałtownie. -Do zobaczenia, kochanie!- krzyknął pan Weasley do żony i z impetem wpadł na Harry`ego.- Ach, to tylko ty, Harry...- mruknął z roztargnieniem i już miał się zdeportować, gdy nagle zatrzymał się gwałtownie i omal nie zemdlał z wrażenia.- HARRY?!- krzyknął, chwytając go za ramiona.- To ty? -Tak, panie Weasley.- odpowiedział Harry. -Arturze, cos się...Harry!- z domu wyszła przysadzista pani Weasley, która natychmiast złapała się za serce.- Co ty tu robisz?! -Molly, zabierz go do środka, ja już muszę lecieć...i tak jestem spóźniony.- pan Weasley poprawił nerwowo szate i z trzaskiem się zdeportował, a Molly Weasley zagoniła Harry`ego wraz z kufrem do kuchni. | ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kolonie Harry Potter: Kolonie Travelkids ![]() ![]() ![]() Konkursy-archiwum ![]() ![]() ![]() ŻONGLER KSIĘGA HOGWARTU Nasza strona JK Rowling Nowości na stronie JKR! ![]() Pamiętnik Miesiąca! Konkurs ZKP PAMIĘTNIKI : KANON Albus Severus Potter Nowa Księga Huncwotów Lily i James Potter Nowa Księga Huncwotów Pamiętnik W. Kruma! Pamiętnik R. Lupina! Pamiętnik N. Tonks! Elizabeth Rosemond Pamiętnik Bellatrix Black Pamiętnik Freda i Georga Pamiętnik Hannah Abbott Pamiętnik Harrego! James Potter Junior! Pamiętnik Lily Potter! Pamiętnik Voldemorta Pamiętnik Malfoy'a! Lucius Malfoy Pamiętnik Luny! Pamiętnik Padmy Patil Pamiętnik Petunii Ewans! Pamiętnik Hagrida! Pamiętnik Romildy Vane Syriusz Black'a! Pamiętnik Toma Riddle'a Pamiętnik Lavender PAMIĘTNIKI : FIKCJA Aurora Silverstone Mary Ann Lupin! Elizabeth Lastrange Nowa Julia Darkness! Joanne Carter (Black) Pamiętnik Laury Diggory Pamiętnik Marty Pears Madeleine Halliwell Roxanne Weasley Pamiętnik Wiktorii Fynn Pamiętnik Dorcas Burska Natasha Potter Pamiętnik Jasminy! INKUBATOR Alicja Spinnet! Pamiętnik J. Pottera Cedrik Diggory Pamiętnik Sarah Potter Valerie & Charlotte Pamiętnik Leiry Sanford Neville Longbottom Pamiętnik Fleur Pamiętnik Cho Pamiętnik Rona! Pamiętniki do przejęcia Pamiętniki archiwalne ![]() ![]() ![]() CIEKAWE DZIAŁY (Niektóre do przejęcia!) >>Księgi Magii<< Bestiarium HP! Biografie HP! Madame Malkin W.E.S.Z. Wmigurok OPCM Artykuły o HP Chatka Hagrida! Plotki z kuchni Hogwartu Lekcje transmutacji Lekcje: eliksiry Kącik Cedrica Nasze Gadżety Poznaj sw�j HOROSKOP! Zakon Feniksa ![]() ![]() ![]()
![]() ![]() ![]() | ||||||
linki |