Harry Potter jest nie tylko najsłynniejszym na świecie czarodziejem. To znak firmowy - taki sam jak logo "Gwiezdnych wojen", a nawet Coca-Coli czy Marlboro. Jest już w większym stopniu produktem konsumpcyjnym niż dziełem literatury dla dzieci.

To dlatego premiera piątej części sagi, zapowiadana na północ 21 czerwca, w godzinę duchów najkrótszej nocy roku, otoczona jest ścisłą tajemnicą. Treść książki jest strzeżona pilniej niż wygląd najnowszego modelu Mercedesa, który zadebiutuje podczas salonu samochodowego w Genewie. Wiadomo natomiast, że "Harry Potter i zakon Feniksa" zostanie równocześnie opublikowany w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Singapurze, Australii, Nowej Zelandii, RPA i w Stanach Zjednoczonych. Wiemy też, że najnowszy "Harry" będzie liczył 255 tysięcy słów, 38 rozdziałów i 896 stron. Więcej niż poprzedni tom - "Harry Potter i czara ognia", który miał 191 tysięcy słów, 37 rozdziałów i 752 strony.
Już dziś 8 milionów wydrukowanych książek piętrzy się na paletach transportowych w plastikowych zgrzewkach w składach największej światowej internetowej księgarni Amazon.com i jej konkurenta - tradycyjnej sieci księgarskiej Barnes and Noble. Ta potężna porcja czarów jest strzeżona przez uzbrojonych strażników, alarmy i system kamer wideo.
Wydawnictwo Bloomsbury, brytyjski wydawca książek 38-letniej obecnie J.K. Rowling, w 20-stronicowym memorandum postawiło księgarzom drakońskie warunki. Książki muszą do północy 21 czerwca pozostać w zaklejonych pudłach. Księgarze nie mogli wcześniej obejrzeć nawet obwolut. Wiadomo jedynie, że książkom towarzyszą wywieszki z napisem: Nie przeszkadzać - czytam "Harry'ego Pottera", które dzieciaki będą mogły umieszczać na drzwiach swoich pokoi.
Bloomsbury traktuje te reguły poważnie; Co-op, sieć sklepów handlowych, która w roku 2000 złamała embargo i zaczęła (przez pomyłkę, jak utrzymują szefowie tej sieci) sprzedawać "Harry'ego Pottera i czarę ognia" kilka dni przed oficjalną datą publikacji, teraz nie otrzyma na dzień premiery ani jednego egzemplarza. Kiedy do sklepów Co-op nadejdzie pierwsza partia, konkurencyjne sieci handlowe będą już liczyły zyski ze sprzedaży trzech milionów egzemplarzy.

W składach Amazon.com dziennikarzom pozwolono tylko spojrzeć na szczelnie zamknięte pudła z książkami pachnącymi jeszcze świeżym drukiem. Pilnowały ich - oprócz uzbrojonych ochroniarzy - dwie wynajęte z pobliskiego zoo sowy, w świecie Harry'ego Pottera tradycyjni doręczyciele poczty. Jeszcze przed ukazaniem się piątej części przygód Harry'ego można jednak kupić CD (75 dol.) bądź audio kasetę (45 dol.) z nagranymi fragmentami książki, a Amazon.com oferuje dostarczenie książki w dniu publikacji (za opłatą 15 dol.).
Wszystko jest zaplanowane w szczegółach. 20 czerwca na nowojorskim Times Square gigantyczny zegar będzie odliczał minuty do pojawienia się książki w sprzedaży. Większość salonów największych sieci księgarskich, które w ostatnich latach całkowicie wyparły z rynku małe rodzinne sklepiki z książkami, otworzy swe podwoje o północy z 20 na 21 czerwca. Z kolei księgarnie sieci Barnes and Noble (630 domów książki) zorganizują konkursy ze znajomości książek J.K. Rowling - głównymi nagrodami będą wycieczki do "Anglii Harry'ego Pottera". W sklepach Waldenbooks (1200 sklepów na terenie USA) i w sieci Borders będą organizowane poszukiwania smoczych jaj z czekolady.
Nowy Harry Potter będzie reklamowany na billboardach ustawionych na bulwarze Zachodzącego Słońca w Hollywood, a w lipcu pojawi się też na tysiącach billboardów we wszystkich amerykańskich miastach - nawet tych, które uchodzą za zapadłe dziury. Amerykański wydawca porozumiał się ze znanymi drużynami bejsbolowymi (m.in. Seattle Mariners czy Baltimore Orioles), które na swoich stadionach zorganizują "Dni Harry'ego Pottera" z konkursami kostiumów.
Rozprowadzono 3 miliony naklejek na zderzaki samochodowe, 50 tys. ozdób do witryn sklepowych oraz 24 tysiące kartonowych plakatów z zegarami odmierzającymi czas do publikacji. Koncern zabawkarski Mattel oferuje "niewidzialną opończę Harry'ego Pottera" za jedyne 29,95 dol. - naturalnie skuteczność tego przyodziewku zależy od stopnia wiary w jego moc.

Scholastic Corp. rozesłał do księgarń 15 tysięcy zestawów z radami, jak organizować zabawy i umilać dzieciom przebranym za gobliny, skrzaty i czarodziejów czas oczekiwania w kolejkach. Jeden z pomysłów: "... zabawa nazywana przez mugoli [w powieściach Rowling są to mieszczuchy bez wyobraźni - przyp. red.] głuchym telefonem. Zacznij od zdania prof. Albusa Dumbledore'a [dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie - przyp. red.] z powieści >>Harry Potter i zakon Feniksa<<: >>Nadszedł czas, abym powiedział Ci, Harry, co powinienem był powiedzieć 5 lat temu<<. Wiadomość tę szeptem mają przekazywać sobie jedna po drugiej dzieci w kolejce, a ostatnie głośno powtórzyć to, co do niego dotarło...".
Jeszcze w przedsprzedaży piąty epizod przygód czarodzieja prześcignął powodzeniem największe wydarzenie na amerykańskim rynku księgarskim w tym roku, pamiętniki Hillary Rodham Clinton "Living History". W pierwszym dniu w księgarniach nabywców znalazło 200 tysięcy egzemplarzy. Tymczasem tylko Amazon.com otrzymał jeszcze przed ukazaniem się Harry'ego Pottera zamówienia na ponad milion. Wydawcy książki pani Clinton mają nadzieję, że Harry Potter przyczyni się do zwiększenia sprzedaży "Living History" i w ogóle ożywienia w handlu książkami. Dorośli zaciągnięci do księgarń przez dzieci z reguły kupują też coś dla siebie.
J.K. Rowling ma zwolenników nawet wśród znanych amerykańskich autorów, którzy chwalą ją za to, że przyciągnęła do słowa drukowanego najmłodsze pokolenie Amerykanów, wychowane na grach wideo, telewizji i filmach. - Nie mogłem wyjść z podziwu - wspomina David McCullough, zdobywca dwóch Nagród Pulitzera za biografie prezydentów Johna Adamsa i Harry'ego Trumana - kiedy widziałem, jak moja 8-letnia wnuczka wymykała się rankiem do samochodu, by w ciszy i spokoju czytać liczący 700 stron kolejny tom przygód Harry'ego Pottera.
Ucichły także protesty religijnej prawicy, która w przygodach sympatycznego czarodzieja dopatrywała się próby propagowania czarnej magii. Oto więc zapowiada się sukces wydawniczy wszech czasów.


źródło: Artykuł ukazał się w tygodniku Newsweek Polska, w numerze 25/03 na stronie 102

Wersja do druku