Wywiad z Richardem i Danielem Data: 2007-03-4, 02:43 Dodał: patix
Z okazji premiery Equusa - sztuki Petera Shaffera, która odbyła się 26 lutego, Daniel Radcliffe i Richard Griffiths udzielili wywiadu, w którym opowiedzieli, jak widzą sztukę i o czym naprawdę opowiada. I oczywiście pada pytanie, którego Dan nie mógł uniknąć - pytanie o scenę zbliżenia między Alanem Strangiem a dziewczyną stajenną. Tłumaczenie pod więcej.
Jasper Rees: Okaleczanie konia musi być dalekie od ujeżdżania hipogryfa, nieprawdaż?
Daniel Radcliffe: Całkowicie. I tutaj dochodzimy do trzeciego filmu o Potterze, kiedy już byłem pewny, że aktorstwo to jest to, co pragnę robić. Myślałem, że czekanie aż wszystkie filmy o Potterze zostaną nakręcone, by zrobić coś innego - to stanowczo zły pomysł. Są oczywiście ludzie, którzy byliby bardziej szczęśliwi, widząc cię w innej roli, ale są też ci, którzy nigdy nie zobaczą cię w innej roli niż Harry Potter. Kiedy już się to zaakceptuje, nie jest źle - robisz, co lubisz. Dzięki temu można powiedzieć, że jestem dobrym lub złym aktorem, ale nigdy nikt nie powie, że nie zmierzyłem się z tym.
Jasper Rees: Starszych członków ekipy łączą silne wspomnienia z pierwotną produkcją. Czy sztuka niesie aktualne przesłanie?
Richard Griffiths: To było w 1973 roku, gdy odbywało się 12 czy 15 pokazów rocznie w Stratford. Wyjście w nocy, by zobaczyć czyjś występ było niespełnionym snem. Nigdy więc nie widziałem Equusa. Opierając się na tym, co opowiadali mi ludzie, zastanawiałem się, czy świat psychiatrów troszkę się zmienił. Mam przyjaciół, którzy są psychiatrami, więc udałem się do nich. Powiedzieli mi, że są nowe pomysły i nowe problemy, ale merytorycznie metody działania są szalenie ważne i może je rozpoznać każdy praktykujący psychiatra. Dla Petera Shaffera kluczowe nie było rozwlekanie się nad psychiatrią. Sztuka jest bardziej fundamentalna, filozoficzna. Nasuwa nam pytanie, po co tutaj jestem?
Jasper Rees: Sztuka dowodzi, że jeśli tylko rozdrapiesz wierzch domowego środowiska, znajdziesz w nim nienoralność i anomalie. Jak ty to odczuwasz?
Daniel Radcliffe: Znam kilku ludzi przypominających Alana pod względem szybkiego wpadania w złość. Widzę trochę siebie w Alanie. Jestem całkowicie pewien, że młodzi ludzie, którzy przychodzą zobaczyś sztukę, rozpoznają siebie w nim. Mam taką niesamowitą wizję kogoś, kto przychodzi na sztukę, kiedy był w wieku 16 lat i widzi siebie w Alanie, a potem przychodzi jeszcze raz i widzi siebie w Dysartcie.
Richard Griffiths: Kto jest bardziej zagubiony - to naprawdę uszczypliwe i ukryte. Dysart naprawdę chce przespacerować się po swojej dzikiej stronie, ale wie, że jeśli to zrobi, byłby to jego koniec.
Daniel Radcliffe: Problem Alana jest bardziej widoczny, bo nie ma on słownictwa i umiejętności społecznych, za którymi mógłby się ukryć.
Richard Griffiths: Wszyscy jesteśmy produktami różnego stopnia dysfunkcji. Sztuka jest wielką debatą na temat tego, co jest normalne. Ja opieram się na zdaniu Billy'ego Connolly'ego: Powiem ci, co jest normalne. Jesteś ty i jest reszta p*****onego świata. To jest normalne.
Jasper Rees: Pod koniec sztuki dochodzi do zbliżenia między Alanem i dziewczyną stajenną, co nie wypada zbyt dobrze. Scena jest odkrywcza w każdym tego słowa znaczeniu, poza tym włącza się w nią nagość. Jak do tego podchodzisz?
Daniel Radcliffe: To nie jest tak, że zobaczyłem nagość i zawołałem - "Świetnie, jedziemy z tym!". To identyczna sytuacja, gdybyś do roli musiał zmienić akcent czy przybierać szczególne pozy. Najpierw patrzy się na postać. Wielu aktorów, których podziwiam grało nago na scenie. Taki rytuał przejścia na wyższy poziom. Ta ikoniczna scena jest fizycznie i emocjonalnie punktem kulminacyjnym sztuki. Więc jeśli zagrałbym w spodniach, byłoby to śmieciem.
Wersja do druku Powrót
|