Tak, to ja. Pami�ta mnie kto� jeszcze? Wracam chocia� tak naprawd� nigdy nie odesz�am. A to strona nie chcia�a si� za�adowa� albo mnie samej brakowa�o ch�ci. Przyznaj� si� bez bicia, �e jestem okropnie leniwa. Teraz spr�buj� postara� si� bardziej i miejmy nadziej�, �e w tym wytrwam, ale bowiem strasznie brakowa�o mi Jima i reszty. Mo�ecie mnie zbeszta� za to. B�dzie to dla mnie straszliwie motywuj�ce. Naprawd�
Co do notki, to by�a pisana w r�nym czasie, wi�c niekt�re fragmenty mog� troch� odstawa�. Nie jest mo�e najlepszej jako�ci, to dlatego �e po d�ugim okresie nie pisania pr�buj� si� na nowo wdro�y�. Sama mam wra�enie, �e to jeszcze nie to, trudno jest mi wr�ci� do dawnego stylu.
Pozdrawiam cieplutko i �ycz� mi�ej lektury
Laurelin
Jak to zwykle bywa w takich chwilach, gdy trzeba siedzie� wzgl�dnie spokojnie i sprawia� wra�enie zas�uchanego w s�owa cz�owieka, do kt�rego nie czuje si� �adnych pozytywnych uczu�, ujawnia si� dot�d nie odkryta zdolno�� wr�cz bezczelnej ignorancji i totalnego wypi�cia si� na wszystko. Takie sytuacje zwykle ko�cz� si� w �wiatku szkolnym szlabanem lub nagan�. Jednak�e zwykle tym pierwszym, na co i tak nie zwraca si� uwagi, poniewa� jest si� poch�oni�tym bardzo zajmuj�c� czynno�ci�, a mianowicie rysowania k�ek, kropek, pask�w, kwadrat�w, romb�w, tr�jk�t�w, sto�k�w, walc�w, ewentualnie innych figur geometrycznych wszelkiej ma�ci i rodzaju.
Jim ten punkt swojego niepisanego regulaminu „Jak zachowa� si� na lekcji” mia� wytrenowany do perfekcji. Lucy uwa�a�a to za kompletn� g�upot� i brak odpowiedzialno�ci. Max czasami si� do tego stosowa�. Za to nauczyciele zacierali r�ce z uciechy, �e ucze� sam podsuwa im pow�d aby si� troszk� pozn�ca�. No ale c�, nauczyciel te� cz�owiek. Odstresowa� si� musi.
W klasie pe�nej ludzi, poniek�d temu nie mo�na by�o zaprzeczy�, czu� si� troch� samotny, a nawet i wyobcowany. Rzecz ta dzia�a�a tylko w jedn� stron�.
Nie by�o przy nim Kas ani Philipa. Lucy siedzia�a z Wilhelmin�, by�y wybitnie wr�cz zainteresowane lekcj�. Elliot ko�o niego przygl�da� si� nauczycielce od czasu do czasu mrugaj�c dla potwierdzenia swojej obecno�ci. Lekcje teoretyczne by�y wr�cz katorg�. Szczeg�lnie kiedy dw�jka twoich znajomych by�a nieobecna. A ju� szczeg�lnie kiedy ta dw�jka wyje�d�aj�c nie by�a w dobrym nastroju. Ten nastr�j by� �a�obny, dos�ownie.
Ko�c�wka listopada od kilku lat nie by�a dla niego dobrym czasem. Nie �eby cierpia� na jakie� jesienne depresje czy tego typu inne wariactwa. Nie, poniewa� oni byli smutni. A on nie wiedzia� jak� pomoc� mo�e im s�u�y�. Nigdy nie znajdowa� si� w takiej sytuacji, no mo�e raz, ale nie dok�adnie w takiej. Nawet nie umia� sobie tego wyobrazi�.
M�g� tylko patrze� i czasem pocieszy�. Nic wi�cej.
Rzadko wtedy rozmawiali.
Stara� si� odgoni� od siebie sm�tne my�li, pogr��aj�c w poprzednio przerwanej czynno�ci.
***
Retrospekcja z �ycia Kas i Phila.
Pogoda by�a bardzo s�oneczna w listopadzie tego roku. Zupe�nie odmienna ni� atmosfera panuj�ca w wielkim domu w Irlandii P�nocnej. Posiad�o�� znajdowa�a si� niedaleko ma�ego miasteczka, blisko wybrze�a. Otoczona by�a lasem i tylko aleja wiod�ca przeze� ku g��wnej drodze ��czy�a j� z cywilizacj�. Na wolnych od drzew po�aciach terenu blisko domu ros�a trawa, teraz ju� lekko przy��cona, latem za� soczy�cie zielona. Gdzieniegdzie znajdowa�y si� klomby, aktualnie puste i i go�e krzewy, w ciep�ych miesi�cach skrupulatnie przycinane przez ogrodnika.
Dom by� du�y, z szarego kamienia, w niekt�rych miejscach poro�ni�ty bluszczem i dzikim winem. Wchodzi�o si� do niego przez szerokie marmurowe schody. W�a�nie na tych schodach siedzia�a ma�a dziewczynka, podkulaj�c kolana pod brod�. Mia�a zaledwie sze�� lat. �ciska�a w ma�ej r�czce szmacian� laleczk�. Jej nieprzenikniony wyraz twarzy budzi� niepok�j. By�a przekonana, �e to co dzieje si� w domu jest nie tak. Doskonale zdawa�a sobie z tego spraw� mimo m�odego wieku. Obejrza�a si� w kierunku drzwi i westchn�a. W tej samej chwili otworzy�y si� one, ukazuj�c w przej�ciu posta� m�czyzny. Na oko trzydziestoletniego. Mia� niezwykle z�ote w�osy, by� wysoki, przystojny, ale jego twarz przywodzi�a na my�l zatroskan� do�wiadczon� przez �ycie twarz starca.
Kasey – odezwa� si� mi�kkim g�osem. - Chod� prosz�.
Nawet nie �mia�a protestowa�. Wsta�a i podbieg�a. Wesz�a do domu z ojcem trzymaj�cym j� za r�k�. Udali si� d�ugim korytarzem, wy�o�onym ciemnozielonym chodnikiem w kierunku schod�w. Na �cianach wisia�y portrety. Niekt�re porusza�y si�, inne nie. Skierowali si� schodami ku g�rze. Cisza w domu by�a wr�cz przyt�aczaj�ca. Gdy dotarli do miejsca przeznaczenia, ojciec pu�ci� jej r�k�. Gestem nakaza� uda� si� do drzwi po prawej stronie schod�w. Nacisn�a poz�acan� klamk�, wci�gaj�c �apczywie powietrze. By�a to sypialnia rodzic�w. Jak zwykle w ostatnim czasie przykryta czerwonym kocem, w ��ku le�a�a mama. Jej sk�ra mia�a blad� barw�, pod oczami widnia�y lekko zarysowane sine okr�gi. Mia�a niezwykle niebieskie oczy, takie szafirowe jak wzburzone morze albo niebo tu� przed zmierzchem w mro�ne dni. Jej ciemne w�osy rozsypane by�y po poduszce. Ona sama natomiast wygl�da�a jak osoba bardzo zm�czona, acz z perspektyw� d�ugiego wypoczynku. Przywo�a�a j� skinieniem r�ki, a jej twarz roz�wietli� delikatny u�miech. Kasandra jeszcze bardziej zmarkotnia�a, by�y takie nie podobne. Przysiad�a na ��ku obok mamy, kt�ra �cisn�a jej drobn� d�o� jak to zrobi� wcze�niej tata. W nag�ej potrzebie pocieszenia przytuli�a si� do matki.
Kasey – wyszepta�a mi�kko Meredith Archer, przygl�daj�c si� swojej jedynej c�rce. - Pos�uchaj mnie uwa�nie. - przerwa�a, jakby pr�buj�c zebra� wszystkie swoje pok�ady odwagi. - Mamusia nied�ugo b�dzie musia�a ci� w pewien spos�b zostawi�.
- Na d�ugo? - spyta�a mechanicznie Kas, pr�buj�c zrozumie� sens tych s��w.
Na d�ugo kruszynko, ale tak naprawd� zawsze z tob� b�d� w ka�dej sekundzie twojego �ycia. - powiedzia�a cicho, bardzo stanowczo, a w k�cikach jej oczu ukaza�y si� drobne kryszta�ki. - Prosz� no� to zawsze ze sob�. - doda�a wk�adaj�c jej w d�o� srebrny medalion w kszta�cie muszli. Na jego przedniej stronie widnia� okr�g�y otw�r. Nigdy nie zdo�a�a otworzy� medalionu, podejrzewa�a, �e to dlatego, i� brakuje jej klucza, kt�rym mog�aby to zrobi�. Schowa�a go do kieszonki spodenek. W tej samej chwili do pomieszczenie wszed� Philip, jej bli�niaczy brat.
To on, a nie ona by� podobny do matki. Ta sama blada cera, ciemna czupryna, mro�ne spojrzenie, mog�ce zgasi� ka�dy po�ar. Podszed� nie�mia�o, a nast�pnie usiad� po drugiej stronie ��ka. Mama oboje ich wtedy przytuli�a i zakaza�a p�aka�. W tej chwili pos�uchali, ale potem w samotno�ci ka�dy traktowa� ten rozkaz jak chcia�.
Gdy oboje wychodzili, Kasandra rzuci�a jeszcze przelotne spojrzenie na twarz matki. Bi�a od niej taka wewn�trzna si�a, u�miecha�a si� delikatnie. Tak� chcia�a j� zapami�ta�. Sama chcia�a tak� si� sta�.
Nast�pnego dnia wszystko si� sko�czy�o. Zostawi�a j� tak jak m�wi�a i wtedy Kas ju� jej nie s�ucha�a. P�aka�a, a razem z ni� p�aka�o dotychczas czyste listopadowe niebo.
***
Lucy z nadziej� wyjrza�a przez okno w Pokoju Wsp�lnym Gryfon�w. Niestety widok od kilku dni si� nie zmienia�. Ci�gle wia�o, a deszcz zacina� ze wszystkich stron. Teraz wsp�czu�a Jamesowi, kt�ry uczestniczy� w�a�nie w odbywaj�cym si� treningu quiditcha. Ziewn�a przeci�gle i zatrzasn�a dotychczas czytan� ksi��k�. Zabra�a si� za nast�pn�. Obok niej Max w do�� dziwnej pozie z min� wskazuj�c� na wykonywanie jak dla niego do�� ci�kiej czynno�ci, zwanej potocznie my�leniem, przygryza� koniec pi�ra, raz po raz przerywaj�c i zapisuj�c co� czego Weasley, ba�a si� dowiedzie�. Jednak�e ch�� posiadania wiedzy o wszystkim i o wszystkich zwyci�y�a. Przybra�a pytaj�c� min� i spyta�a niby od niechcenia.
Co ty tam tak zawzi�cie piszesz?
Max spojrza� na ni� z nieodgadnionym wyrazem twarzy, wolno sk�adaj�c usta w niemal szyderczy wyraz.
Wiersze, kotku pisz�. - odpowiedzia�, usi�uj�c nada� swojemu g�osowi nonszalancki ton.
Zaskoczona rozdziawi�a lekko buzi�, ale zaraz j� zamkn�a, stwierdzaj�c �e pewnie wygl�da ma�o inteligentnie. Ch�opak spojrza� na ni� wyzywaj�co. No pi�knie, pomy�la�a. Z fazy bycia dupkiem p�ynie przeszed� do intelektualisty o�wieconego, a teraz witaj ero macho! Zamruga�a kilkakrotnie, obiecuj�c sobie, �e zacznie pi� napar z melisy albo jakie� eliksiry uspokajaj�ce, bo jak tak dalej p�jdzie to nie wytrzyma nerwowo. Jednak, w tym samym momencie przyszed� jej do g�owy inny fortel.
Ch�opcze, id� zarywa� do jakiej� innej dziewoi, kt�ra pewnie zauwa�y w tobie wielkie pok�ady atrakcyjno�ci, kt�rych w tobie nie ma. A i oddaj mi wszystkie ksi��ki jakie niecnie uprowadzi�e�. Co do jednej.
Tym razem t o Max wygl�da� jak na pocz�tku Lucy, jednak szybko si� otrz�sn��. Zbyt szybko, jak zarejestrowa�a.
Ej ma�a, wrzu� na luz, bo taka gro�na minka szkodzi twojej twarzyczce. - tu pu�ci� do niej oczko – A ksi��ek ci nie oddam, no chyba �e sama przyjdziesz i je odbierzesz. Ale wiesz co� za co�. To pa s�onko. - po czym zebra� swoje rzeczy i wyszed�, zostawiaj�c Lucy w stanie g��bokiego szoku. Wiedz�c, �e jej plan nie poskutkuje powr�ci�a do tego z melis�.
Nigdy dot�d nie dosz�o do tego, �eby Maxwell Novak otwarcie j� podrywa�.
W trakcie tych rozmy�la� pojawili si� James i EJ. Oboje przemarzni�ci i niesamowicie mokrzy. Drgn�a czuj�c p�yn�ce od nich zimno. Potter junior przysiad� na miejscu uprzednio zajmowanym przez blondyna, kt�rego imienia Luc nie chcia�a wspomina� i pacn�� g�ow� w stolik, demonstruj�c swoje zm�czenie. Kilka minut po nich zjawi� si� sam kapitan Gryfon�w, Anthony Spencer pogwizduj�c weso�o, usiad� na wolnym fotelu przed kominkiem. Eliot wzni�s� oczy ku g�rze, a James jeszcze raz waln�� g�ow� w stolik.
Biedne dzieciaczki. - powiedzia�a z udawan� trosk� Weasley'�wna – Z�y troll Spencer znowu si� na was wy�ywa. To straszne.
Daruj sobie Lucy. - odezwa� si� EJ – Ten kole� to sadysta. Nie da� nam zej�� z boiska dop�ki Jim nie z�apa� znicza, a troch� to trwa�o. - doda� pow�tpiewaj�c w szanse na zwyci�stwo swojej dru�yny w przysz�ym meczu.
Na Merlina! Ja jestem pa�karzem! Ja odbijam pi�ki, nie je �api�! Nie oczekujcie ode mnie cud�w. - nagle wybuchn�� Potter. Dziewczyna pomy�la�a, �e jego te� zacznie poi� melis�. A nu� b�dzie spokojniejszy. Po chwili zrezygnowa�a. Nie ma co si� �udzi�.
Ca�a tr�jka westchn�a ci�ko. Pomimo stopnia zami�owania do quiditcha, Lucy jak ka�dy Gryfon chcia�a wygranej dla swojej dru�yny. Szczeg�lnie, �e byli coraz bli�ej pucharu po pierwszym wygranym meczu.
Kolejny raz tego wieczora spok�j rudow�osej przerwa�o pojawienie si� dw�ch os�b. Kasandra ubrana w peleryn� podr�n�, spogl�da�a na nich wielkimi niczym spodki oczyma, a Philip jak zwykle zareagowa� najszybciej.
Co nas omin�o? - spyta�, u�miechaj�c si� delikatnie.
Kas r�wnie� nie prezentowa�a sob� stanu sprzed kilku dni. Zachichota�a na widok ich zdziwionych min. A potem ju� wszyscy �miali si� z komizmu sytuacji. Lucy wsta�a i przytuli�a przyjaci�k�. Obie ogromnie st�skni�y si� za sob�.
Jamesowy humor te� nagle si� poprawi�. Szczeg�lnie, �e r�ka Kas nie tkwi�a ju� w gipsie. A to oznacza�o szybki koniec jego kariery szukaj�cego. Z pewno�ci� nale�a�o si� z tego cieszy�.
______________
Krytyka jak zwykle mile widziana.
Komentarze:
jamesbond Wtorek, 12 Października, 2010, 19:06
Super, �e wrzuci�a� nowy rozdzia�! Czekam na nast�pne. Co to tego bardzo mi si� podoba.
C�, nast�pny jest w fazie tworzenia.
Dzi�kuj� za komentarz.
Syrcia Poniedziałek, 25 Października, 2010, 21:37
Ooooo rzesz ty pa�o!
Nawet mi zna� nie da�a�?! Uuuch, ty!
C�, notka raczej kr�tka... nie czepiam si�! u mnie ostatnimi czasy wykrzesanie czego� d�ugiego niemal graniczy z cudem. Tak do jest gdy wena nawala... No, ale pozmusza� si� dla czytelnik�w mo�na, nie? ^ ^
Standardowo zapraszam do Ksi�gi Huncwot�w oraz pami�tnika Remusa.
" Dziewczyna pomy�la�a, �e jego te� zacznie poi� melis�." Rozwali�o mnie to xD
Ha, ha, nie ma to jak biedny, zestresowany Potter... ^^
C�, weny, weny i jeszcze raz weny! ;*
Powiadom mnie w ko�cu jak co� dodasz!
Doo (Mary Ann Lupin) Niedziela, 28 Listopada, 2010, 15:31
hej, ciesz� si�, �e wr�ci�a� . Przeczytam twoj� tw�rczo�� w najbli�szym czasie, stw�rz te� jaki� nowy wpis .
Syrcia Sobota, 04 Grudnia, 2010, 21:33
Ej! Besztam ci�!
Dawaj szybko notk�, nie ma co czyta� prawie na stronie! Natentychmiast!!!
Victoria (Nowa Julia Darkness) Czwartek, 27 Stycznia;, 2011, 18:28
Hej Notka nawet niez�a, jak na tak� d�ug� przerw�... Tylko czasem jakie� zgubione literki si� znajd� albo co�.
Podoba mi si� Tw�j pami�tnik i zapraszam r�wnie� do mojego jakby Ci si� nudzi�o ;P
Tak �e dawaj notk�, ale ju�!
Nagini Poniedziałek, 06 Sierpnia, 2012, 19:21
Hej, hej, hej !
B�agam! Kontunuuj ! To jest prze�wietne, ale minely juz prawie 2 lata ;<
Pzdr
Spriteofevil Niedziela, 12 Sierpnia, 2012, 14:07
zgadzam si� z Nagini . Powr�� do pisania w tym pami�tniku tak fajnie si� czyta�o :<