- Julia... popatrz na tego chłopaka. Tego brata Syriusza, z naszego domu. Czy nie jest przeuroczy? – tajemniczo szepnęła Joanne – jest zupełnym przeciwieństwem tego Syriusza.. ale są tacy podobni.
- Jo.. Ty nie myśl o chłopakach tylko za naukę się weź od początku roku szkolnego!
- Przestań, tak się tylko zapytałam. – Dziewczyna ponownie spojrzała w stronę Slytherińskiego młodzieńca. Chłopak się odwrócił i, ku zdumieniu Jo, spojrzał na nią. Uśmiechnął się i pomachał w jej stronę. Szybko się odwróciła. Dlaczego do niej pomachał? Czyzby on tez wcześniej ją ujrzał? W duchu był szczęśliwa. Nowy rok, a tu już tak cudownie jest. Zaczęła jeść. Spojrzała na Julię. Ona przeszła już do owoców. Tak długo nie jadłam?
Ile czasu zajęło mi patrzenie się na Blacka? Czy to już miłość?? Nie! Nie w tym wieku, tylko tak się nim interesowałam. Dopiero teraz spojrzałam na stół…, jakie tam były przepyszne dania. Ochoczo wyglądały. Zaczęłam jeść, gdy byłam już nasycona zaczęłam rozmawiać z Julią:
- Julia… jutro, z samego rana muszę iść wysłać do mamy list. Powiadomię ją o moim o przyjęciu do Gryffindoru. Ty chyba tez powinnaś, przecież cała Twoja rodzina była w innym domu.
- O jejku… zapomniałabym, no pewnie, że muszę przez to jedzenie poprzewracało mi się w głowie.
- Przepraszam, że przerywam tę jakże interesującą rozmowę…, ale na imię mam James.. a Wy? – przystojny blondyn szyderczo się uśmiechnął, siedział tuż obok Syriusza. Pewnie już się zakumplowali, bo, jak zauważyła Jo, na przyznawaniu stali koło siebie i cały czas razem się trzymają.
- Ohh, ja jestem Joanne – odpowiedziała nasza bohaterka
- A ja jestem Julia – ona nie była już tak zainteresowana chłopakiem jak Jo.
- Miło mi bardzo. Mam nadzieję, że dobrze będziecie się bawić w szkole. Tu jest tak magicznie – zaśmiał się razem z bratem Regulusa i on również się odezwał:
- Ja jestem Syriusz Black. Próbujemy zawierać nowe znajomości, z resztą sami poznaliśmy się w pociągu. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś porozmawiamy.
- No pewnie, nie chce być nieuprzejma, ale.. – głos Dumbledore’a jej przerwał
- Wiem, że jedzenie jest przepyszne – uśmiechnął się – ale jest już późno. Wolałbym abyście się udali do dormitoriów. Poproszę prefektów, aby zaprowadzili Pierwszoroczniaków.
Rozległy się szumy wstawania. Wszyscy ruszyli do drzwi, ale tylko pierwszoroczniaki zostały, czekały na Prefektów.
- Chodźcie Gryffoni za mną! – Znowu nastało poruszenie, tym razem to Gryffoni ruszyli za Prefektem. Szli po żywych schodach. Nastały ponowne zachwyty i wszyscy się rozglądali po całym ‘holu’. Dotarli na 4. piętro. Prefekt powiedział wszystkim hasło i rzekł, że jest tylko jedno wejście do Gryffindoru, chyba, że oknami, ale nigdy nie wiadomo, które to okno. Weszli do Pokoju Wspólnego. Cały był w czerwieni, jego ściany był czerwone, krzesła, fotele i nawet ramki od szyb i obrazów. Prze okna wlatywały strumienie sztucznego światła. A w kontach stały nawet stoliki do szachów. Tuż obok drzwi postawiono tablicę ogłoszeń, wisiał na nich dni wyjścia do Hogsmeade. Prefekt opowiedział, ze PW to czas na wspólne odrabianie lekcji, rozmowy, itp., a nawet na imprezy po wygranych meczach Quidittch’a. Rzekł również, że dormitoria dla chłopców są po prawej stronie po schodach, a dziewcząt po lewej, a bagaże są już przy każdym łóżku. (Do dormitoriów chłopców są tylko jedne drzwi, jeżeli jakieś dwie osoby wejdą z różnych klas do jednych drzwi to ten pierwszy chłopak zostanie przeniesiony do swojego dormitorium, a ten drugi do swojego.) A najciekawsze w tym wszystkim było to, że wszystkie znajdujące się tam obrazy oraz postaci w nich opowiadały ciekawe historie związane z Gryffindorem. Można było godzinami słuchać tych opowiadań. Wszyscy przepychem udali się do dormitoriów.
_____________________
Proszę o szczere koentowanie, za błędy przepraszam ;)