Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwotów!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powrót ]

Wtorek, 23 Grudnia, 2008, 18:58

4. Wpis czwarty.

Kolejna nota... Czwarta. Tuż przed świętami, w których powinien panować nastrój miłości, radości i rodzinnego ciepła. U mnie te święta będą cuudne. Bezsensowana bieganina, latanie na wariata, durne sprzątanie które nie wiem po jaką cholerę się robi... Przecież i tak się nabrudzi!! Gotowanie.... Phi, po co? Normalny dzień w roku. Tylko nie wiem czemu wszyscy robią z tego taką panikę...
Jak widać, lubię święta. Ubieranie choinki, pieczenie ciasteczek...
Co do noty:
Nutrio! Źle zrozumiałaś tekst :D Dorea, według rodowego drzewa Blacków jakie miałam okazję oglądać, to matka JAMESA! Jamesa Pottera! A mamuśka naszego kochanego Łapci to Walburga, o czym już napomkłam w komentarzach :D
Za wszystkie opinie serdecznie wam dziękuję, za krytykę w szczególności - dzięki nim mogę udoskolanać swe wypociny :D No a o pochwałach to już nie wspomnę, bo chyba jak każdy lubię być głaskana^^


Gruby chłopiec o imieniu Peter, patrzył z niemym zdumieniem i podziwem na kolegów z domu wzajemnie wsadzających sobie na głowy indyki. Zachichotał nerwowo, widząc jak rozczochrany okularnik wpada na ścianę i miota sie pod nią, dopóki Black się nad nim nie ulitował i nie zdjął mu jedzenia z głowy. Kiedy James dostał szlaban, miał już łzy śmiechu na policzkach.
Peter westchnął spuszczając wzrok. On by nie potrafił tak zrobić. Tak się wyluzować... Pettigrew nałożył sobie na talerz kopiastą porcję jedzenia.
Ledwie z jego talerza zniknął ostatni okruszek - ale to dosłownie... - powstał dyrektor i rozpoczął swą przemowę. A właściwie życzył wszystkim dobrej nocy i nakazał prefektom zaprowadzić pierwszorocznych do pokoi wspólnych domów.
Wysoki, rudowłosy chłopak wyprowadził młodych Gryfonów z sali i poprowadził ich na wyższe piętra, w przeciwnym kierunku, niż w tym, w któym zmierzał Lucjusz Malfoy.
W połowie drogi, przy schodach, któe samowolnie zmieniały kierunek do którego wiodą, dołączył Syriusz Black.
- Cześć mała - wyszczerzył się do jednej Krukonki. Ravenclaw akurat szedł obok Gryfonów, więc nowi orientowali się prefektami.
- A ty to taki duży?
- No... Zobacz, przerastam cię o głowę.
- Prostak.
- Wieśniaczka - Black wytknął dziewczynce język, po czym odwrócił się słysząc głos Lupina. Peter popatrzył na blondyna idącego obok.
- Aleś ty miły - rzekł z wyrzutem odgarniając jasne włosy z oczu.
- Aleś ty męski - skwitował Black. Peter zachichotał, widząc puprurowe rumieńce wpływające na blade polczki Remiego. Black przeciągnął się niby przypadkiem obejmując Remusa ramieniem.
- Wiesz co?? Nie pogratulowałem ci jeszcze... - Peter wytrzeszczył ze zdziwieniem oczy. Czego on mu chce gratulować?? - Więc... Winszuję przydziału, laleczko.
- Idź, weź, w ogóle, weź... - zaplątał się Remi, odtrącając ramię Syriusza. Black zarechotał.
- Już idę i biorę... Co jeszcze?
- Idź się utop!
- Z twojego rozkazu, to ja zgrzeszę z przyjemnością... Ponoć samobójstwo to grzech, no nie??
Remus popatrzył na niego z głupią miną.
- Jesteś... Dziwny.
- A ty pachnący.
Peter ryknął śmiechem nie mogąc się powstrzymać. Black popatrzył na niego mrużąc oczy od dołu.
- Gumowe ucho - syknął tak jadowicie, że grubasek poczuł, jak w gardle narasta mu wielka gula strachu.
- I co podsłuchujesz?
- Black, rusz że się.
- Już idę, damo mego serca. Pozwól, że pomogę. Ponoć te schody się zapadają...
I ku ogólnej radości i rozzłoszczonych wrzaskach Lupina, Black podniósł drobnego blondynka i niczym rycerz niosący swą księżniczkę, wyniosłym krokiem wniósł go po schodach. Jednych, następnych, kolejnych i dalszych... Niósł go przez siedem pięter, dopóki betonowe schody nie były już potrzebne uczniom Gryffindoru. Peter patrzył, jak Syriusz pomaga Lupinowi przyjąć pionową postawę. Następnie ukłonił mu się w sposób zupełnie awangardowy, ujął jego dłoń i delikatnie ją ucałował.
- Dziękuję, madame... Mam nadzieję, że nie tylko ten jeden raz mogłem dobyć tego zaszczytu....
- ... Przerażasz mnie - rzekł blondyn.
- A mnie na twój widok płoną lędźwia.... Oczywiście żartuję, nie mam problemów z orientacją...
- Nieważne - wyszeptał przerażony Remus - A teraz rusz się, blokujesz przejście...
Pettigrew, który do tej pory stał w połowie schodów obserwując zaistniałe sceny westchnął postanawiając, że będzie taki jak on. Wyluzowany, dumny i wyniosły. Będzie szczupły i przystojny. Od tej pory będzie kimś!
Ruszył pewnym, kaczkowatym chodem w górę, gdy nagle usłyszał trzask i zapadł się po pas.
Wydarł się nagłośniej jak mógł. Wszyscy się na niego obejrzeli, nawet Black przestał dokuczać Remusowi i oparł się o balustradę. Podparł głowę ręką.
- Ooj, tłuścioszku uważaj, ten beton utrzymuje tylko do JEDNEJ tony... Nie wierzgaj się tak, bo będziesz mokrą, cudownie czerwoną plamą na posadzce parę pięter niżej...
- Przestań! - pisnął przerażony Peter, szamocząc się w mocnym uścisku kamienia wokół.
- Ale co mam przestać? Pet, ja nawet nie zacząłem... Dopiero się rozkręcam. Nie oddychaj zbyt głęboko, chyba że chcesz przewiercić dziurę na wylot i zlecieć z wielkim hukiem na schody niżej. One też się zarwą, spadniesz niżej...
- Dobra, skończ już - zarechotał James. Przybrał ostrożną minę i położył się na ziemi.
- Uratuję cię, grubasie!! - ryknął wyciągajac rękę - Chwyć moją dłoń i...
- Lepiej nie, jeszcze ci tym kwasem przepali...
Potter opadł bez sił na posadzkę. Ze śmiechu nie mógł nic zrobić.
- Jesteś okropny! - wrzasnął powstrzymując rechot - Ja tu życie dla biednej niewiasty poświęcam a ty...
- NIEWIASTY!! HAHAHAHAHAA!! Dobre.... Raczej dla wielkiej kupy gno...
- Dobra, nie wszyscy, w przeciwieństwie do ciebie, o, wielki panie Syriuszu Black, są tu niezkazitelnie idealnie piękni i zdolni, więc może być przymknął swoją twarz i przestał się ze wszystkich nabijać??
Wszyscy spojrzeli na Remusa.
- Dobrze, nadobna panienko. Przymknę swoją twarz. Już jestem cicho.
Teatralnie zamilkł. Peter pisnął jak zdeptywana mysz i zapadł się kilka cali głębiej. Zamknął oczy nie chcąc widzieć tego, co się stanie.
- To już koniec - pomyślał przerażony - Już po mnie... Jeju, jak ja bym teraz zjadł kawałek torcika na czekoladowego... Albo popatrzył się na tę śliczną sąsiadkę z bloku... Aaa... UMIERAAM!!! Boże, nie chcę tego wdzieć... O, ramiona śmierci chwyciły mnie za łokcie... Ale ja nie mogę!! Jestem za ładny, żeby umierać!! PUSZCZAJ MNIE TY... TY POTWORZE!!
Następnie, wedle tego, co rzekł pan Black, umoczył, bo to ostatnie wykrzyczał na całe gardło.
- Ja wiem, że wyglądam trochę nie tak jak powinienem, ale nie musisz krzyczeć... Usiłuję ci pomóc...
Pettigrew otworzył oczy i zaskoczony stwierdził, że za ręce trzyma go Remus, próbując wyciagnąć go z dziury w schodach. Grubasek spłonił się aż po cebulki szarych, mysich włosów i pisnął coś niezrozumiale.
- Dobra, Peter. Głeboki wdech. Trzy... Dwa... Jeden... TERAZ!!
Pettigrew wciągnął brzuch zaciskając powieki, a Remus w tym samym momencie mocno zaparł się nogami o wyższy stopień i z całej siły pociągnął. Tak się wysilił, że aż jęknął. Gdy Peter poczuł, że nie jest już uwięziony w betonowej paszczy doznał takiej ulgi, że puścił bąka. Remus skrzywił się czując ten zapach. Z racji tego, że gdy wyciągał Petera z otworu, ten, zgodnie z prawem fizyki pod działaniem drugiej siły "wyskoczył" z tej dziury i przygniósł chucherkowatego Remusa. Lupin nie bez trudu zepchnął z siebie zmieszanego Pettigrew. Ci kilkadziesiąt stopni wyżej zlewali się niesamowicie. Szczególnie dwóch chłopców o "kłócących się" nazwiskach. Prefekt bezskutecznie próbował ich przekrzyczeć.
- Dz-dziękuję... - wydukał czerwony Peter. Remus dysząc lekko poprawił sobie szatę i potarł lewy policzek drobną dłonią.
- Nie ma za co...
Już bez przeszkód dołączyli do reszty.
- Dobra, dosyć tego przedstawienia! - zawołał prefekt. Wszyscy, w końcu, grzecznie zamilkli - A teraz tędy proszę!
Peter szedł ze spuszczoną głową czując piekący ból brzucha w miejscu, w którym się poobcierał. Było mu wstyd, był na siebie zły i miał ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy z tamtąd nie wychodzić. Nagle obok prawego ucha usłyszał czyjś głos:
- Czegoś się tak zląkł jak cię Dama wyciągała?
- Bo myślałem... - wyszeptał Peter - Myślałem... Że to śmierć... Że już po mnie...
Zerknął niepewnie na Syriusza oczekując salwy śmiechu zbuntowanego bruneta. Ten tylko zaskoczony uniósł brwi.
- Żartujesz.... Remiś naprawdę ci ją przypomina? Nie ma ciała, tylko kości... Puste oczodoły.... Wielką, czarną tunikę w środku wyszywaną na ognistą czerwień i chodzi z wielką kosą... Na szyi ma taką klepsydrę... A z kieszeni tej swojej togi wyciąga długi zwitek pergaminu z nazwiskami przyszłych truposzy?
- A on tak wygląda?...
- Ty serio jesteś takim debilem, czy tylko udajesz?? - Syriusz spuścił z tonu widząc rumieniącego się grubaska. Nawet zrobiło mu się go trochę żal. - Czy Lupin wygląda ci na Ponurego?
- Ponurego?
- No... Ponurego Żniwiarza. To on decyduje kiedy przyjdzie na ciebie czas. Nikt nie ma nad nim kontroli, działa na włąsną rękę. Ma swoją siedzibę w żrącej lawie Hadesu, gdzie na setkach półek poustawiane są klepsydry ze znanym w całym Tartarze piaskiem czasu. Każdy na świecie ma swoją klepsydrę. Ja, ty, Remi, twoi starzy i moi... Nawet Mojry nie mają na niego wpływu. Hmmm.... Ale działa na spółkę z Atropos. Ona mu mówi, czyją nić życia ma przeciąć. Po krótkiej naradzie, Ponury ze strasznie uradowana miną, tak strasznie uradowaną, że aż potwornie ponurą, idzie dokopać ofierze... A gdy już ofiara jest martwa, to wtedy jej klepsydra spada z półki i z głośnym trzaskiem rozbija się na kawałki... A Atropos, słysząc brzęk tłuczonego szkła powielanego głuchym echem przez Tartarskie korytarze, przecina nić.
Peter patrzył z niemym zaskoczeniem na Blacka. Zauważył, że gdy coś opowiadał, z jego oblicza znikał ten zimny, ironiczny wyraz. Jego twarz stawała się łagodniejsza, oczy błyskały ciepłym blaskiem, gestykulował żywo, może nawet zbyt żywo... I odpowiednio intonował głos.
Pettigrew otworzył buzię ze zdumienia. Zawsze inaczej sobie wyobrażał śmierć... On widział to tak, że jest się w ciemnym miejscu, nic nie widzisz. I przylatują po ciebie skrzydlate postacie w białych sukniach, by zabrać cię do Boga...
Pet wyrwał się z zamyślenia, które zaczęło kierować się na pączki i ciastka. Niezbyt przytomnie popatrzył na Blacka, który wlepiał w niego wzrok z uprzejmie zdziwioną miną.
- A tobie co?? Wyglądałeś tak, jakbyś właśnie zaznawał zupełnie niewerbalnej rozkoszy...
- Zamyśliłem się...
- No... Rzeczywiście, ta laleczka na obrazie jest całkiem całkiem, ale bez przesady.
Nagle Peter, po pięciominutowym milczeniu obu stron, zdał sobie z czegoś sprawę.
- Gdzie są wszyscy?
- Poszli. - Uśmiechnął się, uradowany.
Peter pisnął przerażony. Chwycił Blacka za czarną koszulę na piersi i zaczął nim lekko potrząsać.
- O Boże, Boże, co teraz?!
- Teraz umrzemy straszną śmiercią!
- Przyjdzie po nas Ponury?? I Akropol przetnie nam wacki??!!
- E... - Syriusz zamrugał, zbity z tropu. - Nie do końca o TĘ nić mi chodziło, ale załóżmy, że tak... I nie Akropol, tylko Atropos... Kalasz święte imiona, niewierny!! Spłoniesz w ogniu Tartaru!! Ale cześniej ugotują cię w smole... Umrzesz czując zapach siarki, słysząc straszliwy śmiech samego władcy podziemnego królestwa! A jego śmiech sprawi, że z uszu popłynie ci krew... Bo jego śmiech nie jest przeznaczony dla uszu śmiertelnika!
- K-krew-w p-popłyynie m-i z u-u-uszuu-u?? Cz-e-emu-u??
- Bo jest tak straszliwy... Jest jak tysiące igieł wbijających się w ciało... Jak potłuczone szkło rozzsadzające ci czaszkę...
- AAAH!!! Ja tam nie chcę, nie chcę!! Nie pozwól im... Nie pozwól im mnie tam zabrać!! - jęknął padając przed Syriuszem na kolana. Black przewrócił oczami rechocząc.
- C-Co??
- Nic. Wkręcałem cię. Chodź, chyba że chcesz nocować na korytarzu?
- Nie!
- No to dyndaj prędzej i za mną, o niewierny!
Peter posłusznie, niczym zagubiona owieczka za swym pasterzem, ruszył w ślad za podśpiewującym Syriuszem. Przeszli dwa korytarze.
Peter patrzył jak jego towarzysz podchodzi do okna i patrzy na ciemne błonia. Pettigrew poczuł niepokój. Niegdzie nie było widać wejścia do wieży, a Black zdawał się niczym nie przejmować - stanął na parapecie, wychylił się i wydarł na całe błonia w pełnym frustracji i buntu okrzyku. Pet zachichotał nerwowo słysząc echo głosu Sera. Podszeł do Syriusza i popatrzył na jego znudzoną twarz, oświetloną blakiem półksiężyca.
- Cholera... Czemu ja nie umiem latać... - Black zamyślił się na dobre kilka minut. Peter przez cały czas uważnie go obserwował - przez te kilka godzin, stał się wzorcem dla niego, Petera. I właśnie on, ten nieśmiały grubasek, jeszcze kiedyś będzie prawdziwym "macho". Pokaże, na co go stać. Naprawdę będzie kimś!
Peter wypiął pierś i rzekł nieco zduszonym głosem.
- Dobra, to gdzie jest wejście do wieży??
Pettigrew poczuł, jak narasta w nim duma i gniew - Black nawet na niego nie spojrzał.
- GDZIE JEST WEJŚCIE DO WIEŻY SIĘ PYTAM!!!
- Tam, gdzie powinno być.
- GADAJ, BO jak nie... Nie...
- To co??
Black oderwał wzrok od okna i wlepił groźne spojrzenie w Petera. Syriusz uniósł brwi w sceptycznym geście. Podszedł do zmieszanego Petera i schylił się tak, że ich twarze znalazły się na jednej wysokości. Black nie spieszył się - powoli sięgnął do kieszeni po jakieś pudełeczko, wyjął z niego dwa cukierki i włożył je do ust. Przełknął i bawiąc się opakowaniem rzekł:
- Co ci grubasku strzeliło do łba żeby wydzierać na mnie mordę? Hmm?
To powiedziawszy, Black odwócił się i ruszył w stronę rozwidlenia korytarzy. Peter wypuścił z ulgą powietrze i na galaretowatych jeszcze kolanach, poszedł za Syriuszem. Szli kilkanaście minut w ciszy. Peter próbował racjonalnie myśleć, ale zmęczenie oraz ciągle nasuwający mu się obraz pączków i pałeczek lukrecjowych uniemożliwiały mu to. Postanowił się więc oddać marzeniom, biernie obserwując sylwetkę kolegi.
Po jakimś czasie kluczenia dotarli przed wielki obraz, na którym namalowana była dosyć tęga kobieta. W ręku trzymała kieliszek wina. Popatrzyła na nich wyniosłym spojrzeniem i wypowiedziała tylko jedno słowo uniemożliwiające chłopcom wejście do środka:
- Hasło?
- Eee.... My jesteśmy Gryfonami.
- Nie ma hasła, nie ma przejścia.
Peter popatrzył z lękiem na Blacka, który wraźnie tracił cierpliwość, której i tak nie miał zbyt wiele.
- Wpuść nas, jesteśmy z tego domu!
- Bez hasła, nie ma przejścia.
Black sięgnął do kieszeni i wyjął scyzoryk.
- Dla twoich ograniczonych wiadomości, nie cierpię, gdy ktoś lub coś staje mi na drodze. A ty to właśnie robisz. Więc z łaski swej rusz ten spasiony zad i wpuść nas!
-Bez hasła, nie ma przejścia. Kiedy to do ciebie dot... AAAAAA!!!
Peter wrzasnął w duecie z Grubą Damą gdy, Syriusz wziął zamach. Już prawie rozcharatał płótno obrazu, lecz portret odskoczył tak niespodziewanie, że Gryfonowi zabrakło czasu na najmniejszą reakcję - zamiast strażniczce prawie rozcharatał twarz drobnemu Gryfonowi o dziewczęcym wyglądzie.
- AŁA! - jęknął, odskakując w tył i uderzając się w głowę.
- AAAAAA!!! MORDERSTWO!!!
- Zamknij dupę, wielbłądzie! Remus, w porządku?
Syriusz przy akompaniamencie przerażonych jęków Petera pomógł Remusowi wstać.
- Pogięło cię z tym nożem?! Co ty odwalasz?! Ja tu po was wychodzę, gamonie, a ty na mnie z ręką wyskakujesz?!
- ...Przepraszam...
Syknął, kiedy poczuł pięć Remusa na głowie.
- Do wieży, kretynie! - Ręką wskazał mu wejście.
Skinął głową, po czym wgramolił się do środka.
- A ty, na co czekasz? - warknął blondyn do Petera.
Wzdrygnął się, po czym razem z Lupinem wszedł do środka.
Gruba Dama pokręciła z oburzeniem głową.
- Ta dzisiejsza młodzież... - westchnęła.

Komentarze:


IkA
Wtorek, 23 Grudnia, 2008, 21:49

Nocia super! Mama myślała że powariowałam gdy weszła do pokoju a ja się cała ze śmiechu trzęsłam :D
Fragment w którym Syriusz niesie Lupina po schodach był najlepszy o mało co z fotela nie spadłam.
Dodawaj notki jak najczęściaj.
Ty to potrafisz człowieka rozweselić. Po prostu masz do tego dar.
Trochę tak roztrzepanie pisze ale jeszcze się cała ze śmiechu trzęse :)

 


Lily
Środa, 24 Grudnia, 2008, 12:32

Haha ale ten syrek niegrzeczny :D

IkA ma racje potrafisz ludzi rozeselić xdd.

No cóż. Notka jest BoOoska !! ;P

Wesołych Świąt ;* ;))

 


Lily
Środa, 24 Grudnia, 2008, 12:33

Coś z klawiaturą :D

*Syrek

*rozweselić

xDD

 


Aleksa
Środa, 24 Grudnia, 2008, 14:41

Brak mi slow... ale w pozytywnym znaczeniu ;p notka cud miod i co tam jeszcze chcesz xD
a przy okazji wesolych xD

 


Anonim
Piątek, 26 Grudnia, 2008, 01:39

Nie mam teraz siły przeczytać... Patrzcie na godzinę... 01:35. Głupi komputer! Trochę tego dużo =) Ale jutro sobie poczytam. Od ponad godziny mam już 14 lat ^^ Ach, jak te lata lecą! I czas. Późno trochę. Wszystko przez próby aktywowania mojego opowiadania. Mam nadzieję, że wpadniecie czasem do mnie, aby się pośmiać.
Pozdrawiam i padam z nóg!

 


Syrcia
Piątek, 26 Grudnia, 2008, 08:16

e.... hehe spoko xD 14 lat... ja skończę się 18 marca xP Leca lata lecą :D :D A ty też będziesz na Hp.org, Anoniemie?? ;> Jak tak, to chętnie poczytam :D
A co do godziny.... ja nie kimałam całą noc i jakoś lulać mi się nie chce :D:D:D

 


Syrcia
Piątek, 26 Grudnia, 2008, 08:16

Sorra.... Anonimie^^

 


Rovena(ZKP) :*
Sobota, 27 Grudnia, 2008, 12:08

Hahahahhahah :D Syrciu! Jesteś genialna xD
Aż mnie brzuch boli od śmiechu :D
Nawet nie wiem od czego zacząć... :D
Od Petera uwięzionego w schodach?
Od fotela pod sufitem?
Od cwaniakującego Syriusza?
A może od wuzyty w skrzydle szpitalnym?
Nie ma pojęcia! Wszystko było ge nial ne! :D

 


Lara (Roxanne)
Sobota, 27 Grudnia, 2008, 16:15

Świetna notka! Rewelacyjna! Tyle dawki dobrego humoru, że przestałam się martwić lejącym deszczem za oknem! Najbardziej podobało mi się opowiadanie o śmierci... I biedny Remus, pierwszego dnia szkoły już w szkole już w szkrzydle szpitalnym....
Pozdrawiam i zapraszam do pam. Roxanne!
Lara

 


żaba
Sobota, 27 Grudnia, 2008, 20:10

notka swietna tylko brak mi jakos pottera

 


Rovenaa :*
Sobota, 27 Grudnia, 2008, 22:32

Zapraszam do Lokiego,bo mam tylko 2 komentarze :( Przybywać, przybywać !! :**

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki