Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwotów!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powrót ]

Sobota, 14 Marca, 2009, 22:37

12. Wpis dwunasty.

Ósma rano. Listopad swoim trwaniem mógł cieszyć się jeszcze tylko tydzień. Na błoniach trawę pokrył biały szron, sprawiając, że chrupała pod nogami hogwartczyków, którzy wybrali się na niedzielny spacer. Nie było ich wielu... Słońce igrało radośnie, odbijając się od lekko zmarszczonej tafli jeziora, od okien szyb w oknie Hagrida, którego aktualnie nie było w domu. Ubrany w swój płaszcz z krecich futerek czyścił z zamarzniętej rosy tyczki na boisku Quidditcha. Wielka gwiazda jeszcze nisko stała na niebie i nieśmiało wdzierała swe promienie przez stare, gotyckie okna na korytarze zamku. Wiele zakątków pozostawało w mroku lub półcieniu, na przykład w bibliotece...
Przy jednym z rozklekotanych stolików, między regałami, siedziała dwójka chłopców. James Potter i Peter Pettigrew. Gdy tylko wstali i zjedli śniadanie, sporządzili listę czego ewentualnie mają szukać. A teraz już dwudziestą pierwszą minutę czekali, aż Syriusz wróci z działu o wilkołakach i przyniesie kilka książek. James stukał niecierpliwie palcami w blat stołu. Kiedy już zamierzał się podnieść, zza regału od transmutacji wynurzył się Black. Jim parsknął śmiechem.
- No, Syriuszu. Pobijasz rekordy prędkości!
- A dziękuję, dziękuję... Tylko weź ty sobie pójdź i zobacz, jak tam jest.
Potter potrząsnął głową, szczerząc zęby w uśmiechu. Potargał ręką czuprynę i popatrzył na kuzyna, unosząc brwi.
- Wolę zdać się na twoje relecje, kochaneczku.
Syriusz łypnął na Jima niezbyt przychylnym spojrzeniem i z hukiem postawił książki na stole. Opadł gwałtownie na wolny fotel i wziął jedną księgę na kolana. Zdmuchnął z niej kurz, przejechał dłonią po okładce i rozłożył się wygodnie, kładąc nogi na stoliku. Otworzył skarbnicę wiedzy i zaczął sunąć palcem po spisie treści, lustrując wzrokiem drobne literki. James i Peter chcąc, nie chcąc, poszli za jego przykładem i również zagłębili się w lekturze.
Remus otworzył oczy, by niemal natychmiast znów je zamknąć. We Wrzeszczącej Chacie było już dosyć jasno. Na twarz blondynka padała struga światła rażąc w oczy. Podniósł poobtłukiwaną rękę i ostrożnie przyłożył skaleczoną wzdłuż dłoń do czoła, chroniąc jeden z najważniejszych narządów zmysłów. Powoli przyzwyczajał wzrok do światła, pozwolił oczom oswoić się z jasnością dnia i normalnymi kolorami. Odetchnął z ulgą, krzywiąc się od bólu żeber. Już był normalny, znów był tym drobnym chłopcem o mylącej urodzie. Od krwiożerczej bestii w nim ukrytej, krążącej w krwi i "wszczepionej" w jego kod genetyczny miał wolne do następnej pełni... Ostrożnie przekręcił się na brzuch, po czym powoli zmienił pozycję w klęczki i odsunął się w cień. Opadł zziajany pod ścianą. Niby nic nie zrobił, ale po pełni jego zdrowie i kondycja zawsze są poważnie nadszarpnięte. Oparł głowę o deski, czekając na przyjście pielęgniarki. Wzdrygał się systematycznie od spazmatycznego bólu, który raz po raz przebiegał falą po jego ciele, jakby raził go prądem.
Nie musiał długo czekać. Pomfrey przyszła na kwadrans po tym, jak się ocknął. Podeszła do Remusa i delikatnie przyłożyła mu dłoń do czoła, sprawdzając temperaturę. Gorączkę miał i to niemałą. Opatuliła go szczelnie kocem, wzięła na ręce i wyniosła z chaty. Pół godziny wolnego marszu później, położyła go na białej pościeli w Skrzydle Szpitalnym. Zniknęła w swoim gabinecie, by po chwili wrócić z tacą pełną eliksirów, plastów i bandaży. Delikatnie zdjęła mu koc i popatrzyła na pocharatane ciało.
- Chłocze, czemu ty się tak ranisz?...
-Nie w-wiem... Przecież nad tym nie panuję...
Remi syknął gdy, poczuł silne pieczenie na brzuchu. Włożył sobie knykcie do ust, by zdusić ochotę do krzyku. Comiesięczne opatrywanie ran było naprawdę nieprzyjemne... Kilka łez spłynęło po jego zarumienionych, umorusanych policzkach, ale z jego gardła nie wydobył się nawet najcichszy jęk protestu.

Black siedział przy stoliku, opierając czoło o książkę. Byli w martwym punkcie, nie wiedzieli nic. Zero nowych wiadomości. Peter kartkował bezsensownie kolejną książkę w poczukiwaniu interesującego nagłówka, James myślał zawzięcie stukając końcem pióra w stół.
- Chłopaki, my chyba źle szukamy.
- Taaaak? - Syriusz przekręcił głowę patrząc na Jima. Policzek rozpłaszczył mu się na stronicach księgi. - A niby jak mamy to znaleźć?
- Nie wiem... Może po prostu zapytamy Dumbeldore'a?
- Myślisz, że ci powie? Udanej porażki.
Syriusz opuścił powieki, ściągając brwi.
- Peter, masz jakiś pomysł?
- Ja?
- Nie, ja.
Peter wykrzywił usta, zastanawiając się przez chwilę.
- No, ja myślę, że nie powinniśmy tak tylko kartkować, tylko czytać.
Chłopcy wymienili spojrzenia i w milczeniu przyznali Peterowi rację. Każdy sięgnął po książkę i zaczął czytać. Mozolna była to praca, ale tu chodziło o ich przyjaciela... Wieczorem, gdy zaczynało się już ściemniać, mieli stanowczo większe o pojęcie o wilkołakach. Potter ziewnął szeroko, po raz któryś czochrając włosy. Pettigrew spał oparty czołem o stół, Syriusz zawzięcie skrobał piórem po pergaminie. Po chwili skończył i ponownie utkwił wzrok w tekście. Niespodziewanie oczy rozszerzyły mu się dwukrotnie i wstał. Wlepiał spojrzenie w księgę, otworzył usta ze zdziwiwienia. James popatrzył na niego uważnie i chrząknął. Nie usłyszał odpowiedzi.
- Co ci? – spytał więc.
- O jaki skurczybyk! Słyszałeś o czymś takim jak "łak"? - zawołał w nagłym podnieceniu Syriusz, budząc zdezorientowanego Petera. Grubasek rozejrzał się wokół. Utkwił wzrok w chłopcach, przysłuchując się ich rozmowie.
- Eee... Chyba wilkołak... Albo kotołak...
- Nie, nie! Po prostu "łak"!
- W swoim jedenastoletnim życiu nawet nie natknąłem się na takie coś. Czytaj!
- W niektórych wierzeniach, przeważnie słowiańskich, występuje stworzenie, zwane łakiem. Służby magiczne, w 1650 roku podjęły badania nad wiarygodnością tego stworzenia. Przez dziesiątki lat trwały bezskuteczne poszukiwania - trafiali jedynie na ślady wampirów, wampów, czy waliguli... A co to za nowe cholerstwo?
Black zmarszczył gwałtownie czoło, wlepiając oczy w nowe słowo. Potter opuścił ręce w geście załamania. Pojawiły się kolejne dwie istoty, którymi Remus mógłby być. Syriusz trzasnął książką w stół i poszedł do biurka bibliotekarki. Jim i Per patrzyli, jak nachyla się nad pulpitem i cicho jej coś mówi. Mrs. Penny wstała i zniknęła za regałami. Po chwili wróciła niosąc dwie książki. Podała je Blackowi, chłopak podziękował skinięciem głowy i wrócił do przyjaciół. Otworzył pierwszą z brzegu.
- Wprowadzenie... Waligula to ciężka do uchwycenia, czarnomagiczna istota. Wyglądem przypomina człowieka, z drobnymi różnicami; palce nie są zakończone paznokciami, tylko długimi, czerwonawymi i bardzo chwytliwymi mackami. Żywi się ludzką krwią, jest stworzeniem nocnym. Posiada długie kły, którymi przebija skórę ofiary i kanalikami zawartymi w zębach dostarcza świeży pokarm wprost do mózgu. Ich ślina ma niezwykły antygen regeneracyjny - jednym liźnięciem potrafią zaleczyć ranę, dzięki czemu uważa się, iż żerują na jednej ofierze nawet kilka miesięcy. Są dalekimi krewnymi wampirów. Waligulą zostaje dziecko wampira i człowieka, najczęściej czystej rasy aryjskiej. Do poczęcia musi dojść gdy miesiąc jasno świeci, lub gdy księżyc jest w nowiu. Wtedy, ledwie po sześciu miesiącach "wykluwa się" waligula. Matka owszem, rodzi dziecko, które jest żywicielem waliguli - stworzenie to żeruje na niemowlęciu przez jakiś czas, by potem w nocy, w okolicznościach poczęcia wydrzeć się z pleców dziecka i pożreć jego truchło. Niektóre "gatunki", mogą mieć skrzydła (u rodzica rasy aryjskiej nie występują). Ich rodzaj zależy od "rasy" któregoś z dawców genów. W przypadku mulata, skrzydła przypominają nietoperze. Rasa żółta - skrzydła ptasie. Zambos - coś na rodzaj skrzydeł, bowiem między rękoma i ciałem rozpostarta jest cienka błona pełniąca ich rolę.*
Po przeczytaniu tego fragmentu zapadła głucha cisza. Po dwóch minutach milczenia odezwał się James:
- Noo... Remus waligulą nie jest.
- Skąd wiecie?
Black przewrócił oczami, już mocno zniecierpliwiony. A wydawało mu się, że Peter jest inteligentny... Odrzucił włosy z oczu, wzdychając ciężko.
- Przecież Lupin nie ma ani jakichś skrzydeł, czy macek zamiast rąk!
- Ale ma długie kły!
- Tak, ale wampiryzm u niego odpada. Widziałeś ty kiedykolwiek, żeby rzucał łakome spojrzenia na krwiste potrawy czy skaleczenia? - Odpowiedziało mu zgodne kręcenie głowami. Syriusz ponownie westchnął, przymykając oczy. - No to teraz łaki...
- Łaakiii.... - Potter wziął drugą książkę i wyszukał wzrokiem pospolite wprowadzenie. Odchrząknął lekko i zaczął czytać:
- Łaki. Istnienie łaków potwierdzono w 1850 roku, w Chile. Łaki są jedynie z rasy mieszanej ludzi (rodzic to Metys), powstają na wskutek pogryzienia przez Waligule... - wymienili spojrzenia.
- Ja myślałem, że... Jak waligula kogoś pogry...
- Peter, nie słuchałeś? "Waligule powstają z wampira i człowieka, najczęściej rasy aryjskiej..." Nie było nic o pogryzieniach!
- Dobra, Black, nie bulwersuj się tak.
Syriusz sapnął podenerwowany i opadł na krzesło. Machnął ręką nakazując Potterowi czytać dalej.
- ...Na wskutek pogryzienia przez Waligule. Żywią się krwią magicznych zwierząt, najczęściej cenaurów czy jednorożców. Nie pogardzą również jajami chimery czy akromantuli. Eeem... Nie chce mi się tego czytać.... - James przebiegł wzrokiem po tekście, szybko poruszając ustami. Uniósł brwi, skinął głową i rzekł:
- Ogółem, dotknięty tą przypadłością człowiek, każdej pełni zamienia się w to zwierzę, istotę magiczną, innego człowieka, którego był najbliżej w chwili wschodu księżyca.
Zapadła głucha cisza. Chłopcy byli już zmęczeni wielogodzinnym siedzeniu w bibliotece. Oczy same im się zamykały, żołądki skręcały z głodu, kiszki wygrywały znanego wszystkim marsza.
Pierwszoroczni Gryfoni stłumili ziewnięcia i przetarli zmęczone powieki. Peter westchnął głęboko.
- No to może przeczytajmy to, co już mamy?
James bez słowa przyciągnął do siebie zapisaną kartkę. Wziął głębszy wdech i zaczął czytać monotonnym głosem człowieka, który zaraz pożegna się ze swoim życiem:
- W wielu książkach podawane jest iż wilkołakiem stać może się jedynie człowiek płci męskiej. Nielicznie zostały zarejestrowane przykłady, gdy wilkołakiem stały się kobiety.
Księżyc w pełni. Wilkołakiem staje się pod wpływem księżycowego światła w pełni. Niektóre wilkołaki jednak potrafią przemieniać się na życzenie (podobno wzrastał też potencjał seksualny, ale to tylko przypuszczenie). W czasie pełni wilkołaki wybierały się też na polowania.
Zdolności. Wilkołaki posiadają wiele nadnaturalnych cech, jak np. możliwość zmiany wyglądu od człowieka przez pół-człowieka pół-wilka do samego wilka, choć najczęściej mówi się o tej drugiej formie. Posiadają wielką siłę oraz zwinność. Mogą też wspinać się z zawrotną prędkością, a także wskakiwać i zeskakiwać z dużych wysokości nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Przede wszystkim, mają jednak doskonały węch i słuch, nawet w ludzkiej postaci. Potrafią również widzieć w zupełnych ciemnościach. Ważną cechą wilkołaka jest też jego nadzwyczajna atrakcyjność, gdy wyglądał jak człowiek, swoisty zwierzęcy magnetyzm.
Stosunki z wampirami. Jest on uzasadniony, gdyż i dla wilkołaków i dla wampirów głównym źródłem pożywienia jest człowiek, więc walczą o niego. Istnieje jednak możliwość, że oba stworzenia żerują razem.
Zdjęcie klątwy. Nie da się... Według starożytnych greków, wilkołakiem było się na dziesięć lat, a jeśli w tym czasie powstrzymywało się od jedzenia ludzi, klątwa człowieka opuszczała. Innym sposobem są egzorcyzmy oraz praktyki szamańskie.
Długość życia. Są dwie wersje na temat długości życia wilkołaków. Pierwsza mówi, że wilkołaki są nieśmiertelne i zginąć mogą, podobnie jak wampiry, tylko zabite przez kogoś innego. Druga wersja jest taka, że żyją bardzo długo, ale starzały się i słabły wraz z wiekiem. Mogą dożyć kilku setek lat i wyglądać młodo, ale w końcu umieraą ze starości. Nie wiadomo o tym nic do dziś, bo wilkołaki albo zostawały tępione, lub żyją w podziemiach z dala od ludzi.
Znak bestii. Wedle niektórych wersji, wilkołak w ludzkiej formie ma na dłoni pentagram, bądź też pięć znamion między którymi da się pentagram wytyczyć na dowolnym miejscu na ciele. Czasem pojawiają się motywy znamion w kształcie księżyca lub połączone brwi.[/b]

- Ale Rem nie ma...
- Peter, ucisz że się! Jutro jeszcze nad tym pomyślimy! Teraz... Teraz chodźmy coś zjeść, a potem się połóżmy. Przecież jutro mamy normalne zajęcia...

Remus leżał na łóżku w skrzydle szpitalnym. Pot zalewał jego drobne ciało, gorączka nie tylko nie obniżyła się nawet o pół stopnia, wręcz przeciwnie - teraz zamiast 39.8, miał 41.5 stopnia... Jęknął, chwytając się za brzuch. Ciężko oddychał, widok mu się troił, było mu niemiłosiernie gorąco. Padł na poduszki zamykając oczy.
Wilkołakiem był już szósty rok życia, ale mimo to wciąż nie mógł się do tego przyzwyczaić. Ukrył bladą buźkę w dłoniach. Leżał tak kilka chwil, czując narastające mdłości. Jęknął głośno i zerwał się z łóżka. Upadł na podłogę, zaplątany w kołdrę. Szarpał się z nią kilka chwil i wstał. Pobiegł do łazienki i zwymiotował w progu. Osunął się wzdłuż ściany na ziemię i otarł usta rękawem. Opuścił lekko napuchnięte od płaczu powieki. Stanęła nad nim pani Pomfrey.
- Ja niechcący... – zaczął, gdy tylko ją zobaczył.
- Ciii, nic się nie stało. - Wyczyściła podłogę jednym ruchem nadgarstka i wzięła go na ręce. Był zaskakująco lekki. Położyła do łóżka i okryła po pas. - Jutro już będziesz czuł się lepiej.
- Wiem... Zawsze tak jest.


* Tak. Wytwór mojej chorej wyobraźni.

Komentarze:


Aleksa
Niedziela, 15 Marca, 2009, 13:13

Szkoda mi Remiego...
Bidaczek...
Ale notka cudna x)
Dzieki za dedyk. x]
Pzdr. Aleksa

 


Zielak
Poniedziałek, 16 Marca, 2009, 15:58

Ach, mUa też szkoda Remiego. Biedactwo...
Dziękuję za dedykacje ^^ Nie zasłużyłam sobie, o.
Notka boska, ale Ty bościejsza.
"Żadnych" przez "ż".
I pozdrawiam ;*

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki