Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwot�w!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powr�t ]

Niedziela, 14 Czerwca, 2009, 16:28

19. Sielanka Huncwot�w. Bo Hunce, to nie tylko kosmiczne psoty!

I znowu nowa notka. Troch� kr�tka, ale wa�ne, �e jest. :D Z reszt�, chyba nie zas�ugujecie na d�ugie... Jestem zawiedziona na was! :-( Za ma�o koment�w :-P :D
Teraz postanowi�am zrobi� tak, �e notki b�d� dodawa�a i tutaj i u Remusa jednocze�nie. Tak wi�c nie wiem, co jakie odst�py czasowe b�d� si� pojawia�y nowe wpisy, ale raz na miesi�c to mo�ecie by� spokojni. :D Po prostu nie wiem, na jaki rodzaj pisania mnie najdzie - opowiadanie czy pami�tnik, a ostatnio mam faz� na pisanie do mojego bloga...
Tak wi�c skoro notka jest tutaj, to zapraszam i do Remuska. I dlaczego, psia kr�tka, tam jest tak ma�o komentarzy?!...



Od tej feralnej rozmowy tr�jki uczni�w min�o kilka tygodni. Przebieg� luty, nasta� marzec wyganiaj�c mr�z ze szkolnych w�o�ci. Teraz, w pe�nej swej wiosennej okaza�o�ci, natur� rz�dzi� czwarty miesi�c w roku.
Syriusz, Remus, James i Peter, siedzieli pod bukiem na b�oniach ciesz�c si� s�o�cem, kt�re szczodrze obdarowywa�o b�onia z�ocistymi promieniami.
Pewien ju� dwunastoletni wilko�ak, kt�ry dziesi�tego marca uko�czy� dwana�cie latek, nosz�cy mityczne imi� Remus, z b�ogim u�miechem wyci�gn�� przed siebie nogi i odchyli� si� do ty�u, opieraj�c na r�kach. Wystawi� buzi� do s�o�ca, czuj�c przyjemny powiew wiatru mierzwi�cy mu miodowe w�osy. Westchn�� lekko, oddaj�c si� s�odkiemu lenistwu, powoli i spokojnie wdycha� �wie�e powietrze, wymieszane z woni� kwiat�w.
Syriusz, zdj�ty prosto z gwiazdozbioru Wielkiego Psa, le�a� roz�o�ony na zielonej trawce, miel�c w z�bach trawiast� ga��zk�. R�ce skrzy�owa� pod g�ow�, tworz�c co� na rodzaj poduszki, nogi ugi�� w kolanach, praw� za�o�y� na lew� i miarowo kiwa� stop�, kt�r� kontrolowa�a lewa p�kula jego szanownego m�zgu. Stalowe oczy mia� otwarte, miarowo skanuj�c idealnie b��kitne niebo przygl�da� si� p�yn�cym powoli po sklepieniu puszystym, bia�ym ob�okom.
- Cumulusy.... - mrukn�� w idealnej ciszy, panuj�cej w�r�d naszej czw�rki.
James, czyli ch�opak o standardowym imieniu, wyra�nie nie dos�ysza� g�osu swego przyjaciela. Siedzia� oparty plecami o drzewo, nieobecny, rozmarzony wzrok utkwi� gdzie� w jednej z wielu wie�yczek zamku. Oddech mia� spokojny, nie martwi� si� niczym. No, bo czy powodem do zmartwienia mog� by� nadchodz�ce egzaminy ko�coworoczne?
Peter, o r�wnie s�awnym identyfikatorze w metryce, siad� po turecku i zadzieraj�c g�ow�, studiowa� budow� ga��zi wy�ej wymienionego buku. Po kilku minutach stwierdzi�, �e po tym drzewie dobrze by si� wspina�o. Jednak to nie rozrywka dla niego. On nie lubi� si� zbytnio gimnastykowa� mi�dzy konarami.
To w przeciwie�stwie do Lupina, pomy�la�. Jak jego co� najdzie, to z drzewa by najch�tniej w og�le nie schodzi�.
Westchn�� ci�ko, przenosz�c wzrok na l�ni�c� z�ocistym �wiat�em, b��kitn� tafl� jeziora. Black ziewn�� szeroko, nie bawi�c si� w zakrywanie ust d�oni�. Zamlaska�, zamykaj�c oczy. By�o mu tak dobrze, by� tak cudownie zrelaksowany... Chcia�, by ta chwila trwa�a wiecznie, mia� ochot� zatrzyma� czas, z�apa� t� uciekaj�c� chwil� w skarbonce �wince. Bo ta chwila warta by�a przejechania setek tysi�cy mil... Najlepiej motocyklem.
Wiedzia�, �e to niestety niemo�liwe. Kiedy� musia� wsta�, otrzepa� ubranie i uda� si� do zamku. Ot, chocia�by na kolacj� czy po prostu by p�j�� spa�. Mimo tej do�uj�cej �wiadomo�ci, rozci�gn�� wargi w u�miechu.
- Wracamy do zamku?
- Nie ma nawet takiej opcji. - odpowiedzia� Jamesowi ciep�y g�os Remusa, przebrzmia�y marzycielskim zatraceniem w my�lach. - Jest mi tu za dobrze...
Odpowiedzia�y mu ciche �miechy przyjaci�. Peter westchn��.
- G�odny jestem...
- To id� do kuchni po co� do jedzenia, masz problem... - mrukn�� poirytowany Syriusz. Nie lubi�, gdy przerywano mu takie momenty. Zamkn�� oczy, s�ysz�c w uszach szum wiatru ta�cz�cego w�r�d traw. M�ode �d�b�a po�askota�y go po twarzy. Zachichota� cicho.
Dla Pottera by�o jednak zbyt sielankowo. Nie lubi� nic nie robi�. Nie lubi� traci� czasu na s�odkie lenistwo. Jak mia� nic nie robi�, to tylko, gdy spa�.
- Ja nie mog�, jak tu gor�co... - j�kn�� po d�u�szej chwili milczenia Black. W jego tonie jednak nie da�o si� us�ysze� ani krzty skargi, raczej co� na rodzaj zadowolenia. James natychmiast si� o�ywi�.
- Poczekajcie chwil�, przynios� wam "Tarczyna"!
- Jaki lokaj.... - za�mia� si� Black, machaj�c miarowo praw� ko�czyn� doln�. Potter �achn�� si� gwa�townie.
- Nie lokaj, po prostu nie chce mi si� tu siedzie�!
- Wiem, wiem... Wybacz.
- Nie by�o sprawy. - Jim u�miechn�� si� na tyle szeroko, �e wida� mu by�o si�demki, po czym wsta� i w podskokach ruszy� do zamku. Ser i Remi wymienili spojrzenia i delikatnie wzruszyli ramionami. Powr�cili do rozkoszowania si� t� cudown�, weekendow� wolno�ci�. Peter wsta�. Nie widz�c, �eby jego przyjaciele dostrzegli fakt, �e chce gdzie� i��, poczu�, �e robi mu si� przykro. Zgani� si� szybko w my�lach, kieruj�c kroki ku budynkowi szko�y.
To niedorzeczne, by mie� pow�d do smutku tylko dlatego, �e koledzy nie zauwa�yli twojego odej�cia, Peter. To o niczym nie �wiadczy. Oni si� po prostu zamy�lili, to wcale nie znaczy, �e ci� nie lubi�...
Pettigrew pr�bowa� wm�wi� sobie, �e Black, Potter i Lupin naprawd� go lubi� (pomijaj�c milczeniem fakt, �e tak jest w rzeczywisto�ci). Nie wiedzia� czemu, ale czu� si� przy nich jak dziewi�ta noga u akromantuli. Po prostu taki niepotrzebny, obcy... niechciany?
By�o mu z tego powodu przykro. Ilekro� powie co�, co jest cho� odrobink� nie na miejscu, Black gromi go wzrokiem, u�miecha si� ironicznie.
Ale c� z tego, �e on jest taki z natury, kiedy to nie jest mi�e?
Potter w takiej sytuacji patrzy na niego z politowaniem, stuka si� palcem w czo�o.
Kolejny, co nie zwraca uwagi na uczucia innych...
A Lupin? Po prostu go ignoruje, ostentacyjnie powstrzymuje si� od komentarza.
Ignoracja dla niekt�rych mo�e by� gorsza, ni� najbardziej chamska docinka... Pfi, te� mi co�. Pr�buje by� kulturalny!
Pettigrew mia� wra�enie, �e oni go wcale nie chc� w paczce. Po co wi�c na si�� si� do nich dokleja? Dlaczego ma im tylko ci��y�, wp�dza� w szlabany - bo wymi�knie? Wszyscy wiedz�, �e oni s� ze sob� zgrani, Syriusz i James niczym bli�niacy - nieroz��czni, maj� wsp�lce cechy urody, czasem nawet m�wi� to samo w tym samym momencie. Nawet maj� po cz�ci t� sam� krew!... Rw� do przodu, szalej�, sw� rezolutno�ci� wywo�uj� u�miech na twarzach uczni�w, niekiedy i u nauczycieli. A Remus w ich tr�jce? Uspokoi, poprawi prac� domow�, gdy zasn� nad wypracowaniem - delikatnie zabierze i doko�czy, �eby ich nie budzi�. Bo po co, kiedy s� zm�czeni? Niech si� wy�pi�, a rano spotka ich male�ka niespodzianka.... Do niego zawsze mog� przyj��, gdy b�d� mieli jaki� problem. Nawet najg�upszy, najbardziej b�achy. Nie wy�mieje ich, tylko pomo�e.
Po �wi�tach, Syriusz wr�ci� do zamku podekscytowany, ale i pod�amany. �le czuje si� z faktem, �e ma tak� rodzin�, by� chamski, osch�y i ironiczny. Porozmawia� z Lupinem w walentynki i co? Zmieni� si� nie do poznania. U�miechy �le na wszystkie strony, nie przejmuje si� ju� tak bardzo uwagami na temat przydzia�u do domu, docinki na temat nazwiska bagatelizuje pe�nym politowania u�mieszkiem. Nie przejmuje si� tym... By� mo�e ten fakt ju� go tak bardzo nie boli?
Cho� Peter zna� Remusa dosy� kr�tko - bo czym jest kilka miesi�cy? - wiedzia�, �e ten drobny blondynek jest niczym ok�ad na ran�. Porozmawia, wys�ucha, by lepiej zrozumie�, postara si� wczu� w sytuacj� drugiej osoby. Jest po prostu empatyczny...
Dlaczego wi�c on, Peter, nie mo�e by� taki jak oni?
Zacisn�� pulchniejsze d�onie w pi�stki, czuj�c zbieraj�ce si� pod powiekami �zy. To by�o takie niesprawiedliwe!
Przydepn�� rozwi�zan� sznur�wk� i nie spodziewaj�c si� tego gwa�townego szarpni�cia, upad�. Widz�c to, kilkoro uczni�w roze�mia�o si� z�o�liwie, kilku spojrza�o na niego ze wsp�czuciem, ale nic nie powiedzieli. Bo i po co? Po co przejmowa� si� jak�� niezdar�?
Podni�s� si� niezgrabnie, zn�w upad�. Tym razem nadepn�� na peleryn� od mundurka.
- Nic ci nie jest?
Wzrokiem napotka� wyci�gni�t� do niego, drobn� r�czk�. Uchwyci� j�, os�bka pomog�a mu wsta�. Wida�, �e pierwszoroczna. Blondynka u�miechn�a si� do niego weso�o. Bi�a od niej rado�� z �ycia i troska okazywana ka�demu, kto tego potrzebowa�. W�osy mia�a upi�te w �mieszn� kitk�, czarne oczy patrzy�y na Petera ciep�o.
- Jestem Susan Fletcher.
- A ja... P-peter Pettigrew.`
Roze�mia�a si� wdzi�cznie. Pu�ci�a jego r�k�.
- Nie musisz si� j�ka�, przecie� ci� nie zjem. I zawi�� buty, jeszcze znowu upadniesz.
Pet zawi�za� sznur�wki w dwie kokardy i wyprostowa� si�. Dziewczynka by�a z Hufflepuffu, s�dz�c po barwach naszywki na szkolnej pelerynie od szaty. Z reszt�, ten borsuk m�wi� sam na siebie.
Razem ruszyli korytarzem.
- Ludzie s� naprawd� podli. W tym, �e si� przewr�ci�e�, nie by�o nic �miesznego! Ka�demu mo�e si� zdarzy�.
Kiwn�� g�ow�, nie bardzo wiedz�c, co powiedzie�. W towarzystwie dziewczyn ju� w przedszkolu czu� si� onie�mielony. Nawet przed w�asn� kuzynk� Mary... Susan pokierowa�a ich na b�onia.
- Jest taka pi�kna pogoda... Mo�e chod�my si� przej��?
Peter niezbyt pewnie przysta� na t� propozycj�. Nie czu� si� w jej towarzystwie jako� szczg�lnie swobodnie. Czy ma z tym zwi�zek to, �e nie zna jej d�ugo, dopiero j� pozna� czy mo�e to, �e jest dziewczyn�?
Nie mia� poj�cia.


Remus wyrwa� si� z zamy�lenia i rozejrza� si� ze zdziwieniem wok�.
- Gdzie Peter?...
Odpowiedzia�a mu cisza. �ci�gn�� brwi i popatrzy� na Syriusza. Drzema�.
Lupin westchn��, k�ad�c si� na brzuchu. Uni�s� si� lekko na �okciach i zacz�� lekko wymachiwa� zgi�tymi w kolanach nogach. Obserwowa� kilka d�u�szych chwil ta�cz�ce plamki �wiat�a, kt�re przebi�y si� przez grub� pierzyn� li�ci. Schowa� nos w trawie, wdychaj�c jej s�odki zapach pomieszany z woni� ziemi. Przyjrza� si� dok�adnie pojedynczym listkom. Z u�miechem stwierdzi�, �e pomi�dzy kolejnymi �dziebe�kami, przechadza si� czarny, l�ni�cy �uczek. Utkwi� w nim bystry wzrok.
Cudownie, nareszcie jest co�, na czym mo�na bez reszty skupi� sw� uwag�...
�ledzi� jego poczynania, a gdy by� zbyt daleko by swobodnie na niego patrze�, ruszy� za nim. Zachichota� nagle, nie wiedz�c z czego si� cieszy. Mo�e dlatego, �e robal nagle wrzuci� dw�jk� i posuwa� si� naprz�d szybciej ni� na pocz�tku? Remus pod��a� za nim, czo�gaj�c si� po pod�o�u.
Syriusz obudzi� si� z kr�tkiej, dwudziestominutowej drzemki. Z uprzejmym zaskoczeniem zarejestrowa�, �e zosta� sam. Usiad�, jako �e do tej chwili le�a� i stwierdzi�, �e jest w szoku. Z rosn�cym zdumieniem przygl�da� si� Remusowi, kt�ry wyra�nie na co� patrz�c, posuwa� w prz�d ruchem godnym d�d�ownicy, czyli r�ce z�o�y� wzd�u� cia�a, unosi� si� od pasa w g�r� i sun�� w prz�d, rozp�aszczaj�c si� na ziemie. I ca�y ceremonia� od nowa. Syriusz chrz�kn�� lekko.
- Eeee... Remusie, co ty wyprawiasz?
Blondyn drgn�� i odwr�ci� si�. U�miechn�� si� szeroko.
- Ogl�dam �uczka.
Black przekr�ci� si� na plecy, wybuchaj�c dono�nym �miechem, kt�remu zawt�rowa� chichot Remusa. Podni�s� si� z ziemi i otrzepa� ubranie. Zako�ysa� si� na pi�tach.
- Ciekawe, �e James jeszcze nie wr�ci�...
Syriusz zakas�a�, przystawiaj�c do ust zaci�ni�t� pi��. Wyprostowa� si� i zarzuci� g�ow�, odrzucaj�c czarne kosmyki z twarzy.
- Rzeczywi�cie fascynuj�ce, Damo.
Lupin zgromi� go wzrokiem, co wywo�a�o t�umion� przez Blacka rado�� w swej arystokratycznej osobie. Popatrzy� z rozbawieniem na Remusa, kt�ry teatralnie si� obrazi�. R�wnie aktorskiego fukni�cia nie mog�o zabrakn��... Syriusz u�miechn�� si�, wsuwaj�c d�onie do kieszeni spodni od mundurka.
- Chod� do szko�y, Remi. Mo�e znajdziemy po drodze Jamesa.
Remus skin�� g�ow� i odrzucaj�c d�sy na bok, pochyli� si�, podnosz�c torb� z ziemi. Przewiesi� j� przez rami�, po czym razem z Syriuszem, r�wnym krokiem uda� si� w stron� zamku. Szli spokojnie, spacerkiem. Nie mieli powodu, by si� gdziekolwiek spieszy�. By�a niedziela, szko�� zaczynali dopiero od jutra, a wszystkie zadania domowe - za co mogli pok�ony s�a� uporowi Remusa - mieli odrobione. Westchn�li jednocze�nie, w tym samym momencie popatrzyli na siebie. Skwitowali to chichotem. Chrz�kn�li wymijaj�co w tej samej sekundzie. Zgodnie wykonali gest: "Poker face" i w ciszy drobili ku wrotom zamczyska.
Syriusz zagle si� zatrzyma�, wyci�gaj�c r�k�, by zahamowa� Remusa.
- Co ci?...
Seru wyci�gn�� d�o� i wskaza� na park�, kt�ra kierowa�a si� w stron� jeziora.
- Mnie wzrok myli, czy tam idzie Peter?...
Remus wyt�y� wzrok we wskazanym kierunku.
Kurcz�, to chyba faktycznie Pettigrew... Sylwetka kropka w kropk� jak u niego, kolor w�os�w ten sam, spodnie opadaj� tak jak jemu, ch�d r�wnie� peterowy...
- Czeee��, Syriuszku!
Black zmarszczy� czo�o, patrz�c na grupk� drugoklasistek, kt�re w�a�nie ich wymin�y. Pomacha�y mu i trzymaj�c si� kurczowo jedna drugiej, zanios�y si� gwa�townym chichotem, widz�c, �e na nie spojrza�. Brunet uni�s� zdziwiony brwi. Patrz�c na Rema, wskaza� na dziewczyny z niepewnym wyrazem twarzy. Lupin lojalnie pohamowa� �miech i wzruszy� ramionami.
Na Jamesa natkn�li si� na pi�tym pi�trze, gdy zmierzali do wie�y Gryffindoru.
- James? Gdzie� biega�? Szukali�my ci� jaki� czas...
- Wybaczcie, zapomnia�em... Ale "Tarczyny" mam! - doda� z dum� wypinaj�c pier�. Wyj�� z kieszeni peleryny od mundurka trzy butelki, poda� przyjacio�om po jednej.
- Bo�e, dzi�ki ci za to... - westchn�� Remus, odkr�caj�c swoj� butelk�. Zajrza� pod korek.
- Co napisali? - zapyta� Syriusz, widz�c niet�gi wyraz twarzy Lupina.
- "Nie ma za co"...
- "Tarczyn" jednak zawsze wie wszytko! - o�wiadczy� James, przystawiaj�c wargi do szklanego gwintu naczynia. Usiedli na oknie, przewieszaj�c nogi na zewn�trz. Potter wyci�gn�� woln� r�k� i wskaza� na jedn� z k��biastych chmur, tocz�cych si� po niebie.
- Czy nie uwa�acie, �e tamta chmura przywodzi na my�l jednoro�ca?
Syriusz skierowa� wzrok w odpowienim kierunku. Zmru�y� oczy lustruj�c ob�ok wzrokiem.
- Raczej jak pegaz. Jednoro�ce nie maj� skrzyde�.
- Tak, mo�e testral od razu? - zapyta� z lekkim przek�sem Lupin, gdy ch�opcy zacz�li si� sprzecza�. "Przecie� tych skrzyde� jeszcze przed chwil� nie by�o!", "Ale teraz s�, Potter.", "Niby sk�d?!", "James, baranie, chmury ci�gle zmieniaj� kszta�t!".
- Testral?
- Nie m�wicie, �e o nich nie s�yszeli�cie!
Remusek wyba�uszy� jasne oczka na przyjaci�. Pokr�cili g�owami. Blondyn westchn�� z rezygnacj�.
- Nie musisz nam m�wi� ca�ej definicji podr�cznikowej, po prostu podstawowe kilka informacji. - Syriusz i James u�miechn�li si� niewinnie. Gdy Remusa nie by�o z nimi, to nieraz nazywali go "Podr�czn� Jedenastoletni� Encyklopedi� Na Nogach", w skr�cie PJNN. Lupin westchn��.
- Testral to magiczne stworzenie, kt�re naj�atwiej zwabi� na �wie�e mi�so lub krew. Wygl�dem przywodzi na my�l czarnego konia z du�ymi skrzyd�ami nietoperza. Ma bia�e, puste oczy i jest tak chudy, �e sk�ra do tego stopnia opina mu si� na ko�ciach, �e mo�na liczy� chrz�stki, a kto� o szczeg�lnym zami�owaniu do muzyki, ma mo�liwo�� grania na �ebrach. Testrali nie widz� wszyscy, jedynie ci, kt�rzy widzieli czyj�� �mier�.
Upi� kilka �yk�w, wpatruj�c si� w obiekt dyskusji.
- Mnie to przypomina g�rskiego trolla.
Roze�miali si� ca�� tr�jk�.


Jeszcze raz zapraszam do Remusa. :D Tylko dopisz� i dodaj�. Dzi� albo jutro. :D

Komentarze:


Daria
Poniedziałek, 15 Czerwca, 2009, 19:52

Notka bardzo fajna :D
Rozmy�lania Petera mi si� podoba�y :D
Do Remusa te� zaj��:D

 
Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki