Nowa ksiega Huncwot�w! Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin
Kr�tkie, wedle niekt�rych zapewne przesadzone.
Napisane dopiero co przy "Gniew" 52 D�biec.
Musia�am si� wy�y�. I dodaj�.
Nienawidz� tego cz�owieka. Wiem, �e mo�e brzmie� to dziwnie, skoro m�wi� o swoim ojcu - ale to jest pewne. Nienawidz� go.
Dr��c od gniewu siedzia�em na ��ku w swoim pokoju, nie b�d�c w stanie powstrzyma� dygotania d�oni.
By�em z�y, w�ciek�y!
"Id� na g�r�, bo ci przypier...!!! Jeszcze b�dziesz mi si� tu stawia�, g�wniarzu jeb***!!!".
Taaak, s�ysza�em, jak bardzo mnie kochasz, tatku... Ja ciebie te�. Ja ciebie te� straszliwie kocham! Tak jak ty mnie... Gdybym nie wiedzia�, �e m�wisz serio, pewnie bym ola� te s�owa i dalej si� z tob� wyk��ca�.
O, nie. Ju� kiedy� dosta�em za niepos�usze�stwo.
Niepos�usze�stwo w tym domu jest karane.
Taaak? �wietnie... �wietnie.
Ja ci dam, cholera, u�o�onego kijem od dziecka synka... Jeszcze zobaczysz.
Z samego rana wyszed� z domu, z hukiem zamykaj�c drzwi. Specjalnie trzasn�� nimi najg�o�niej jak m�g�.
Wszak o trzaskanie drzwiami poprzedniego wieczora rozesz�a si� ca�a k��tnia.
- G�wno wiedzia� kto trzasn�� i si� do mnie sapa� od razu... - warcza� pod nosem, na nowo czuj�c z�o��. - Stary imbecyl, trute� niedorobiony... - Splun��, wpychaj�c r�ce do kieszeni. - Ju�, psia ma�, kl�� nie b�d�...
Skr�ci� gwa�townie, mijaj�c bram� parku. Opad� ci�ko na �awk�, zagryzaj�c warg�.
Si�gn�� do kieszeni, wyjmuj�c z kieszeni zabran� ze sto�u w salonie napocz�t� paczk� papieros�w. Si�gn�� g��biej, wyci�gaj�c jeszcze zapalnicz�.
Wyj�� z pude�ka jednego papierosa, chowaj�c opakowanie.
Wpatrywa� si� w trzymane w d�oniach przedmioty.
- Gniew... - mrukn��. - Gromadzisz go w sobie i spijasz... Niszczy, pali, zabija...
Wsun�� papieros mi�dzy wargi, przysuwaj�c do jego ko�ca zapalniczk�. Poruszy� kciukiem, rozpalaj�c iskr�. Zaskoczy� p�omie�, �arz�c bibu�k� i tyto�.
Wci�gn�� powietrze razem z dymem do p�uc. Zakrztusi� si�, ledwo unikaj�c wyplucia papierosa na ziemi�. Odsun�� go od twarzy, kaszl�c w r�kaw.
- Ohyda... - burkn��. Ponownie obj�� go pe�nymi wargami.
Nadal lekko pokas�uj�c, zaci�gn�� si� po raz kolejny.
Zn�w zani�s� si� kaszlem.
Do domu nie wraca� przez ca�y dzie�. Wiedzia�, �e to skutecznie zdenerwuje jego rodzic�w.
Zatrzasn�� za sob� drzwi.
- Synu! - zagrzmia� Orion.
Na twarzy Syriusza pojawi� si� ob�udny u�mieszek.
Wolnym, zblazowanym krokiem wszed� do salonu, sk�d dobieg� jego uszu krzyk. Stan�� w przej�ciu lekkim rozkrokiem, krzy�uj�c d�onie na piersi, przechylaj�c g�ow�.
- Co to za pos... Niewa�ne. Gdzie by�e� przez ca�y dzie�?!
- Ano to tu, to tam... - Poruszy� szcz�k�, jakby �u� gum�.
Orion wsta�, pochodz�c bli�ej do syna. Zmarszczy� nos, kiedy sta� przed nim.
Czu� od niego kipy.
Podni�s� r�k�, wymierzaj�c mu siarczysty policzek.
- Jak �miesz, szczeniaku?! Uciekasz z domu bez s�owa na ca�y dzie�, palisz jak jaki�... Jaki�...
Z�o�� odebra�a mu g�os.
- Zawsze m�wi�e�, �e nale�y bra� z ciebie przyk�ad, tatku... - sykn��, zaciskaj�c z�by przez piek�cy b�l policzka.
Orion zmru�y� oczy, podnosz�c wskazuj�cy palec.
- Nie pyskuj!
Zadar� g�ow�.
- Nie pyskuj? Nie pyskuj! - Zani�s� si� dono�nym �miechem. - A to dobre!
Black odwr�ci� si�, zaczynaj�c zaciekle masowa� skronie.
- Spokojnie... Spokojnie... - mamrota� do siebie.
Za Syriuszem pojawi�a si� Walburga.
- Jeste� wreszcie - prychn�a.
Wywr�ci� oczami.
- Tak, widz�, �e t�sknili�cie...
Pani Black popatrzy�a na swojego m�a, czuj�c, �e robi si� jej gor�co w okolicach ko�nierzyka.
By� �miertelnie blady na twarzy, drga� mu policzek, a zamiast s��w z jego ust wyp�ywa�o ciche warczenie.
Nabra�a powietrza, kieruj�c si� do Syriusza, kt�ry z wyra�nym rozbawieniem, pod kt�rym czai�a si� nutka strachu, wpatrywa� si� w Oriona.
- Do takiego stanu doprowadzi� ojca... Czy ty nie masz �adnych uczu�? - zapyta�a z wyrzutem. - No nie masz?!
- Mam - odpar� dobitnie Syriusz. - Gniew.
Kobieta wyprostowa�a si�, przymru�aj�c oczy.
- Ach tak - szepn�a. - Id� do siebie - powiedzia�a spokojnym, mi�kkim tonem.
Zmarszczy� czo�o.
- Co?
- Dok�adnie to, co us�ysza�e�. Id� do siebie i zr�b ze sob� to, co uwa�asz za s�uszne.
Takiego obrotu spraw si� nie spodziewa�em.
Gdzie z�o��? Gdzie GNIEW, do cholery?!
Zacisn��em pi�ci, przymru�aj�c oczy w spos�b identyczny, co moja matka. Odwr�ci�em si� na pi�cie i odszed�em na g�r�, do pokoju.
G�o�no tupi�c pokona�em schody, docieraj�c do drzwi swojego pokoju.
Zszokowany zaistnia�� sytuacj�, nawet nimi nie trzasn��em.
Usiad�em na ��ku, kompletnie tego wszystkiego nie rozumiej�c.
Chcia�em ich wkurzy�, w�ciec, pokaza�, �e ja te� potrafi�...
A tu spok�j?...
Nie rozumiem tego.
Zagryz�em warg�, marszcz�c czo�o.
- Nie rozumiem, cholera... - szepn��em.
Zignorowa�em tr�caj�cy mnie nos Zahuna, odpychaj�c go od siebie niecierpliwym ruchem d�oni.
Siedzia�em tak przez chwil�, nim wsta�em, kieruj�c si� do drzwi.
Chcia�em si� wyk�pa�, by�em brudny i w�ciekle g�odny. Ca�y dzie� nic nie jad�em, by�o mi wr�cz niedobrze.
Dotar�em do �azienki, wchodz�c do �rodka. Zamkn��em drzwi i zrzuci�em z siebie ubranie. Wszed�em pod prysznic, puszczaj�c na siebie zimny strumie�.
O co tu, do cholery, si� rozchodzi?...
Reakcj� na akcj� powinna by� kolejna akcja! Dlaczego jej zabrak�o?!...
Niemo�liwe, �eby si� nie wkurzyli. Widzia�em, �e byli na mnie �li.
Wi�c sk�d ten nag�y spok�j?!...
W milczeniu si� wyk�pa�em, wytar�em i owini�ty w r�cznik przemkn��em do pokoju. Naci�gn��em ciemne jeansy i koszul�. Za�o�y�em skarpetki.
Tkni�ty nag�ym pomys�em, wyszed�em z pokoju. Na palcach, korzystaj�c z braku obuwia, skrada�em si� na d�.
Z gabinetu ojca nie dobiega� �aden d�wi�k.
Identyczna sytuacja z salonem.
Co do?...
Zszed�em ni�ej, na sam d� - pod drzwi kuchni.
- Bingo... - szepn��em do siebie, s�ysz�c ich g�osy.
- ...Orionie, musisz by� spokojny. Pami�taj.
- Spokojny?!
�ci�gn��em brwi, przyciskaj�c ucho do dziurki na klucz.
- Nie reaguj. Jemu w�a�nie o to chodzi. S�ysza�e�? "Mam. Gniew".
- ...Prosz�?
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Sam pewnie nie raz stosowa�e� t� metod�.
- Stosowa�em.
- Co pomaga�o? - zapyta� g�os matki z lekkim triumfem.
- Ignorancja.
Zamar�em.
Przejrza�a mnie?... Tak szybko, cholera?!
Zagryz�em warg�.
B�d� musia� udawa�, �e nic nie wiem... Dalej stara� si� ich wyprowadzi� z r�wnowagi w mi�dzyczasie staraj�c si� wymy�li� co� innego.
Wszed�em do �rodka, �e niby nic nie s�ysza�em.
- Matka kaza�a ci i�� do pokoju...
- I zrobi� ze sob�, co uwa�am za s�uszne. Jestem g�odny.
Pokr�ci� g�ow�.
- Id� do siebie.
Zatrzyma�em si�, mierz�c go wzrokiem.
- Chc� je��!
- Kolacja ju� by�a. Musisz poczeka� do �niadania - o�wieci� mnie.
Poczu�em autentyczn� z�o��.
- Oczadzia�e�?! - rykn��em. - Jestem g�odny!
- Id� do siebie - powiedzia� spokojnie.
Ramiona same mi opad�y. Poczu�em si�... Bezsilny. Tak po prostu.
Zgrzytn��em z�bami, odwracaj�c si� i wychodz�c.
�o��dek skr�ca� mi si� i szarpa� bole�nie, irytuj�co wci�� mnie u�wiadamiaj�c, �e jedyne co ca�y dzie� mia�em w ustach, to pety.
Czuj�c w sobie now� dawk� z�o�ci, siekn��em drzwiami z ca�ej si�y, a� zadzwoni�o.
- Szlag by was oboje! - krzykn��em, wymierzaj�c kopniaka w kufer.
Zawy�em, czuj�c piek�cy b�l stopy.
- Cholera, cholera, cholera, cholera...!!! - Zacisn��em wargi w ciup, by nie wywrzeszcze� ostrzejszych wyra�e�.
Rzuci�em si� na ��ko, atakuj�c poduch�.
- Aaaaaaaagh! Nienawidz� waaaas! - wrzasn��em, zaczynaj�c ok�ada� poduszk�.
Przesta�em po jakich� dw�ch minutach, ci�ko dysz�c.
Do b�lu stopy dosz�o t�pe pulsowanie w skroniach.
Zacisn��em dr��ce wargi.
Nie, to g�upie...
Spojrza�em jakby mimowolnie na szaf�.
Odwr�ci�em wzrok.
Nie, do cholery, jestem prawie doros�y, to jest beznadziejny pomys�!...
Prawie...
Ale nie jestem ju� dzieckiem. Wyros�em z tego.
Wsta�em i ku�tykaj�c podszed�em do mebla. Otworzy�em r�cznie zdobione drzwi, pochylaj�c si�. Wyj��em tekturowe, szare pude�ko.
- To beznadziejny pomys� - sykn��em do siebie karc�co. W g�owie zapali�a mi si� �wieczka - Przecie� mam Zahuna!...
Obejrza�em si� na drzwi. Ponownie spojrza�em na pude�ko, maj�c zamiar je od�o�y�.
Podskoczy�em, gdy wej�cie otwar�o si� na o�cie�.
Ojciec. Ze smycz�?...
Patrzy�em na niego z bu�czucznym wyrazem twarzy.
Poczu�em lekkie uk�ucie strachu, kiedy z�apa� Zahuna za obro��.
- Co ty...
Przypi�� mu smycz i mi�ym g�osem zach�ci� go do wyj�cia.
- ...na Merlina...
- Chod� na spacerek. Chod�!
- ...wyrabiasz?!
Chwyci� klamk�, patrz�c na mnie z oboj�tnym wyrazem twarzy, kt�ry pami�tam od najm�odszych lat.
- Po�egna�e� si�, mam nadziej�, ze swym psem?
Zamruga�em.
- Co?
Ironiczny u�miech wykrzywi� mu wargi.
- Po�egnaj si� z nim, bo wi�cej go nie zobaczysz.
- O czym ty w og�le do mnie prawisz?! - warkn��em, czuj�c narastaj�c� mi w gardle panik� i strach. Popatrzy�em na te pe�ne ufno�ci, psie oczy.
- Nie chcesz? Szkoda.
Odwr�ci� si�.
Odrzuci�em pude�ko, doskakuj�c do niego.
- Co ty z nim robisz?
- Nic - odpar� oboj�tnie.
- Gdzie go zabierasz?!...
Wyszed� z pokoju, staj�c na korytarzu.
- Odpowiedz mi! - j�kn��em, doskakuj�c do niego.
- Daleko st�d.
- Ale...
- Zahun... K�eczko - rzuci� has�o, na kt�re Zah zawsze rzuca� si� do drzwi.
Tym razem nie by�o inaczej...
Pu�ci� smycz, pozwalaj�c zbiec mojemu pupilowi na sam d�.
U�miechn�� si� do mnie.
- Zastan�w si� lepiej, z kim zadzierasz. JA tu ustalam warunki, nie ty.
Odwr�ci� si� i zacz�� schodzi� po schodach.
Sta�em jak wryty w pod�og�, nie mog�c si� ruszy�.
- No ale... Zahun! - zawo�a�em po kilku chwilach. Zacz��em gor�czkowo gwizda�.
Skrobanie pazur�w po pod�odze.
Ojciec przydepn�� smycz, nie pozwalaj�c mu do mnie przybiec. Wyra�nie to widzia�em ze swojego miejsca.
- Zahun! - rzuci�em z namacaln� wr�cz panik�. - Nie zabieraj go!
Wzruszy� ramionami, cho� jawnego zadowolenia nie da�o si� nie doszuka� w jego twarzy.
- Ty...!
Znikn�� mi z oczu.
Doskoczy�em do barierki, wychylaj�c si�.
Podszed� do drzwi, zak�adaj�c p�aszcz. Otworzy� je, trzymaj�c mocno smycz.
- Zahun!...
Wyszli obaj.
- Oddaj go! - wrzasn��em na ca�y dom, czuj�c ostre pieczenie w gardle. - Nie zabieraj mi go... - szepn��em jakby w transie, rzucaj�c si� schodami w d�.
Przeskakiwa�em po trzy, cztery stopnie, cudem unikaj�c wywrotki.
Dopad�em do drzwi frontowych. Chwyci�em si� futryny, by nie upa�� - w idealnym momencie, by zobaczy� jak si� deportuje.
Poczu�em si� tak, jakby kto� kopn�� mnie w �o��dek.
- Syriuszu?... - powiedzia� nie�mia�o Regulus.
Zamruga�em, czuj�c podejrzan� wilgo� oczu.
- Zabra� go... - wydusi�em �ami�cym si� g�osem.
- Syriuszu... - powt�rzy�, podchodz�c bli�ej. Po�o�y� mi r�k� na ramieniu.
Odtr�ci�em j�, popychaj�c go na �cian�. Odwr�ci�em si�, rzucaj�c p�dem na g�r�, do pokoju. Zatrzasn��em z hukiem drzwi, po raz nie wiem ju�, kt�ry.
- Hekate... - st�kn��em, doskakuj�c do ��ka. Porwa�em w obj�cia tekturowe pude�ko, wyci�gaj�c z niego pluszowego, szarego zaj�czka wielko�ci mniej wi�cej rocznego dziecka.
Przesta�o si� dla mnie liczy� to, �e jeszcze kilka minut temu uwa�a�em to za beznadziejny pomys�.
Hekate mam odk�d tylko pami�tam. Towarzyszy� mi przy ka�dej �zie, gdy uczy�em si� rysowa�, czyta�...
Zwin��em si� na ��ku, wtulaj�c w niego twarz.
Zacz��em cicho p�aka�, nie mog�c tego powstrzyma�. Z gard�a wyrywa�y mi si� szybkie, chrapliwe oddechy przerywane szlochem.
Ola�em to, �e kto� wszed�, przynajmniej do momentu, w kt�rym ten kto� nie usiad� obok, k�ad�c mi d�o� na ramieniu.
Nabra�em powietrza.
- Zje�d�aj - warkn��em.
Brak reakcji.
- Wyje�d�aj st�d, chc� by� sam! - rykn��em, jak si� okaza�o, na brata.
Westchn�� tylko, wstaj�c.
Pos�a� mi min� w stylu: "Dobrze. Jestem w pokoju obok... Pami�taj.".
Tylko mnie to dobi�o.
Co mi, cholera, po jego ludzkich odruchach, kiedy, do bladzi cholernej, m�j w�asny ojciec zada� mi cios, kt�rego bym si� od niego nie spodziewa�?! Czego bym nie robi�...
Mocniej przygarn��em do siebie Hekate.
it comes within a stunning container seems very good and yet it really is a bit mini and even for my parents wrist however it seems very good only wish things is much longer
Cartier rings http://skysafaristkitts.com/Cartierrings.html
So once I bought they i thought that ended up being going to be letter cool however inexpensively prepared bracelet best for stocking stuffers. However it's made amazingly to is actually thick so the not really plastic or perhaps conveniently broken steel. Our mother adored this. It is a bit in the smaller part so if you own a bigger wrist i wouldnt recommend it however it is hence well worth the particular discount amount!!
Cartier love bracelet Replica http://www.kindermax.ch/Cartier-bracelet.asp
This is certainly really very. I like that lots. That the quotation was sweet and box covered in nice bow. It isn't the essential magnificent bracelet ever before, but for the cost that it surpasses my personal objectives. Cannotdelay in order to present they at the mom towards Mother's Day!
replica Hermes bracelet http://www.acicae.net/en/Hermesbracelet.aspx
You should secure these eso gold http://esogolds.tumblr.com/. I obtained these individuals for one day and are generally without a doubt cracked around. Fantastic
I had gotten your present to my personal mom to Christmas time because she was any jewelry freak. The one thing she cannot don far of is actually, bracelets. I purchased her the charm bracelet and once she started that yesterday she absolutley adored things! Nowadays the issue are, this girl obtaining that upon and also off with by herself. Haha... on the whole great item, this shipped furthermore arrived incredibly very early furthermore my personal mom was experiencing this. Thank your.
Cheap Cartier Love Bracelet Replica Online Sale http://www.tlcjdq.com/Cartier-love-bracelet.htm
it comes down within a stunning container looks ideal but it is slightly tiny still towards my mothers wrist but it seems very good just wish that it was further
Cartier Love Bracelet Replica http://vonradio.com/lovebracelet.html
"It's simply a excellent respect to get that give on the Atmosphere Force level," Helms stated. "It's only remarkable." michael kors outlet online
becx09 <a href="http://louisvuitton.jennrush.com" target="_blank">replica louis vuitton</a>
They will tried that by means of toasting any peel associated with breads on the spot. <a href="http://louisvuitton.jennrush.com" target="_blank">replica louis vuitton</a>
Resource: Mercury Media credit reporting <a href="http://coach.1milliongamerscore.com" target="_blank">coach factory outlet online</a>
/ Videos: Believe Functions provides Important written <a href="http://michaelkors.442ndrct.com" target="_blank">michael kors handbags outlet</a>
"When their own insurance plans are on the hook, these people treat these cars such as many people take care of their own autos,In . claimed Brief. "We do not see people pull auto racing.In coach outlet canada
Get in touch with Bob Nakaso on 408-271-3648. Comply with your ex from . <a href="http://mulberry.lookoutlearning.co.uk" target="_blank">mulberry outlet</a>
Enhance colourful journal webpages, math comic strips plus much more in to clever assignments as well as surprise wrappers.
cheap air max 1 http://airmax.esc24.net
Hence once I requested things i thought information technology ended up being going to be a awesome but cheaply created bracelet perfect to stocking stuffers. Conversely it is manufactured wonderfully then was thick so that the not really plastic material or conveniently chipped metal. My personal mother loved that it. It is a little in the limited side so if you need a bigger wrist i wouldnt endorse they but it is hence worthwhile all discount rate!!
Hermes belt http://www.acicae.net/en/Hermesbracelet.aspx