Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwot�w!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powr�t ]

Sobota, 11 Września, 2010, 20:25

41. Wpis czterdziesty pierwszy.

Nie, jeszcze si� nie ogarn�am.
Ale siedz� sobie chora w domu, nuda jak czop w r�w strzeli�, to siad�am i staram si� co� napisa�…
W �yciu bym nie s�dzi�a, �e przy „Ech, ech” Gagi tak dobrze si� skrobie… o_O



Och, tak. Teraz jestem tego pewien jak niczego wcze�niej w �yciu.
Nienawidz� go. Nienawidz�. Nienawidz�!...
Wybrali. On wybra�.
Wojna. Dobrze, dobrze…
Jeszcze im poka��…


Ostatni tydzie� sierpnia.
Westchn�� ci�ko, przekr�caj�c si� na drugi bok.
Poczu� w sercu mocne, bolesne uk�ucie – jak zawsze, gdy zmienia� rano pozycj�, nie czuj�c ci�aru cia�a Zahuna, le��cego mu na ko�drze.
Zacisn�� mocniej powieki.
Nie mia� ju� si� ani ochoty, by wmawia� sobie, �e Zahun po prostu le�y obok ��ka, czy mo�e gryzie jego bokserki… Tudzie� smycz…
Doskonale wiedzia�, �e jego pupila ju� nie ma i �e wi�cej go nie zobaczy.
- A komu mam za to dzi�kowa�?... – szepn��, zaciskaj�c pi�� na poduszce. – Nikomu innemu, ni� temu staremu, pieprzonemu w… Ucho… Niedorobionemu cwe… Dziadowi.
Le�a� jeszcze chwil� z zamkni�tymi oczami, po raz kolejny od nowa prze�ywaj�c to, co zrobi� jego ojciec.
Jedno wiedzia� na pewno. Nigdy mu tego nie daruje. Nigdy, nigdy, przenigdy.
M�g�by go bi�, karci�, wyzywa�, kara�, nie wiadomo co jeszcze robi�, a nie zmieni�by zbytnio swojego stosunku do niego. Wszak to ojciec…
Ale TO przechodzi�o wszelkie jego poj�cie.
To by�o gorsze od najwymy�lniejszych wyzwisk, najmocniejszego bicia czy najgorszej kary.
To zabola�o najbardziej…
Jak ju� dorosn� i b�d� mia� swoje dzieci, nigdy im tak nie zrobi�! Zawsze b�d� mia�y to, co b�d� chcia�y, b�d� mog�y bawi� si� ca�e dnie, nie b�d� im wybiera� przyjaci�… I b�d� si� z nimi bawi� w wojn�, gra� w kulki, karty, b�dziemy razem gra� w Quidditcha…
I b�d� mia�y pe�n� swobod�!

Le�a� jeszcze kilka minut, gapi�c si� bezmy�lnie w baldachim.
Wzdrygn�� si�, s�ysz�c kroki na korytarzu.
Odwr�ci� g�ow� w stron� zegarka.
Momentalnie si� poderwa�.
Za godzin� mia� jecha� do Jamesa!


Oboj�tno��. Tak beznadziejnie mocna, silna i przyt�aczaj�ca.
W niekt�rych kr�gach nazywana „do�em”.
Wi�c, tak jakby mog� rzec – mam do�a.
Dra�ni�ce zjawisko. O wiele bardziej mi na r�k�, gdy mi odbija. Wtedy przynajmniej si� ciesz� – z byle czego, ale jednak. No a tak?...

James zdj�� okulary, wzdychaj�c ci�ko. Przekr�ci� si� na wznak, zamykaj�c oczy.
Ostatnie dni sierpnia.
Strasznie tego nie lubi�…
Uchyli� powieki, wlepiaj�c znu�one spojrzenie w okno.
Tyk – tyk, tyk - tyk, tyk - tyk..
Zegarek tyka� usypiaj�co na szafce nocnej, przymykaj�c powieki i uspokajaj�c oddech.
Nie chcia� z tym walczy�.
Westchn�� ci�ko, podk�adaj�c r�ce pod g�ow�, pozwalaj�c ponie�� si� cichemu szeptowi zegarka, m�wi�cego do ucha, �eby cho� przez chwilk� si� zdrzemn��…
Nie, nie m�g�. Przecie� za godzin� przyjad� do niego przyjaciele, nie mo�e wtedy spa�!
Podni�s� si�.
Znaczy… Mentalnie. Fizycznie wci�� le�a�.
Westchn��.
- No dobra, jeszcze jedna pr�ba…
Poruszy� palcem r�ki.
- No, James, zag�szczaj ruchy – ponagli� si�.
Zgi�� r�k� w �okciu.
- Hooo, jestem mistrzem.
Powoli, flegmatycznymi ruchami, spu�ci� nogi z ��ka, sprawiaj�c tym samym, �e le�a� wygi�ty „w chi�skie osiem”. Wyd�� wargi.
- Trzeba mi co� na rozruszanie…
- Jaaaames! – zawo�a� Remus, p�dz�c w jego stron� korytarzem, w dziwnych pozach unikaj�c zderze� z innymi studentami Hogwartu.
Odwr�ci� g�ow�, unosz�c brew. Zakry� plecami drzwi, w kt�rych to zapycha� zamek szpilkami.
- O c� tyle gwa�tu?
Lupin zrobi� zdziwion� min�.
- Ale ja nikogo nie zgwa�ci�em… Mniejsza. Kawa� mam, s�uchaj uwa�nie… A wi�c… Poszed� �limak do �azienki i ukrad� muszl�… Koniec kawa�u.

Zachichota� op�ta�czo, przypominaj�c sobie ow� sceneri�.
Czuj�c dawk� przyp�ywu energii spowodowan� �miechem, podni�s� si� energicznie, kieruj�c si� do kuchni.
Musia� powiedzie� matce, �e przyjaciele przyb�d�.


Niebo, jestem w niebie,
A moje serce bije tak, �e ci�ko mi m�wi�
I mam wra�enie, �e znalaz�em szcz�cie, kt�rego szuka�em,
Gdy ta�czymy razem policzek przy policzku


Remus nabra� powietrza w kr�tkiej pauzie, nie przestaj�c obraca� si� w miejscu z roczn� siostr� w obj�ciach. Przytuli� j� nieco mocniej, nuc�c dalej.

Niebo, jestem w niebie
I te troski, kt�re dr�czy�y mnie przez tydzie�
Wydaj� si� przepa��, tak jak graczowi szcz�liwa passa,
Gdy ta�czymy razem policzek przy policzku


- Mama! – wyrzuci�a z siebie Joanne.
Remus zatrzyma� si�, odwracaj�c i przestaj�c �piewa�.
- Gdzie? – spyta�. Rozpromieni� si� na widok rodzicielki. – Ach, tu jest…
Pokaza� rodzicielce komplet uz�bienia, podchodz�c bli�ej. Poda� jej dziewczynk�.
- Wiesz, �e wychodz� za godzin� nieca��?
�ci�gn�a brwi.
- Dok�d?
Do salonu wszed� ojciec.
U�miechn�� si� lekko, odrobink� z�o�liwie na jego widok.
- Do swojego ch�opaka. Dawno si� nie widzieli�my, a ja musz� go pocieszy�… - odpar�, akcentuj�c ostatnie s�owo.
- Co? - �achn�� si� John. – POCIESZY�?
- No, wie tata… - mrukn��, udaj�c zak�opotanie. Wykona� kr�tki mach brwiowy. – Normalnie. Tak, jak si� pociesza swoj� drug� po��wk�… Kilka czu�ych s��wek, troch� blisko�ci, szczypta pieszczot, s�odkie poca�unki… Mo�e co� wi�cej… - m�wi�, zachowuj�c oboj�tny wyraz twarzy. W �rodku jednak skr�ca� si� ze �miechu, widz�c podryguj�cy policzek Johna.
U�miechn�� si� filuternie.
- A teraz musz� i�� si� odpowiednio przygotowa�…
Zakr�ci� w�osy na palcu wskazuj�cym, odgarniaj�c je za ucho, ods�aniaj�c tym samym szyj�. Zadar� nos ku sufitowi, wypinaj�c pier�. Wyszed� z pomieszczenia, delikatnie, lecz stanowczo ko�ysz�c biodrami i balansuj�c ramionami jak modelka.
John nabra� g�o�no powietrza przez nos, wskazuj�c r�k� na drzwi. Popatrzy� na �on�, lekko si� nadymaj�c.
Reja parskn�a �miechem.
- Nie dramatyzuj, po prostu stroi sobie z ciebie �arty. Da�e� mu dobry pow�d, to teraz masz…
Uca�owa�a Joanne w policzek, stawiaj�c j� na pod�odze.


Peter oderwa� si� od nucenia „Love me do” Beatles�w, by wsun�� do ust czekoladk�.
Prze�kn�� j�, po czym pod�piewywa� dalej, machaj�c lekko stop�.
Wpatrywa� si� bez zainteresowania w jej miarowe ruchy, ws�uchuj�c si� w sw�j spokojny, rytmiczny oddech.
- Gh… - wyda� z siebie.
I zamilk�.
Spojrza� na zegarek.
- Chodzi�by� szybciej – obfukn�� go.
- Oj, nie chcia�by�, by czas p�yn�� szybciej – powiedzia�a babcia Petera, wchodz�c do pokoju. Postawi�a na �awie dwie szklanki z herbat�. Usiad�a obok wnuka, obejmuj�c go ramieniem.
- Bo?
U�miechn�a si�.
- Czas i tak wbrew pozorom szybko ulatuje. Widzisz? Za tydzie� wracasz do szko�y, a ma si� wra�enie, �e tydzie� temu wr�ci�e� z Hogwartu na wakacje. Nigdy nie warto przyspiesza� czasu, czy chcie� tu i teraz mie� inny dzie�, b�d�cy gdzie� w przysz�o�ci.
- Dlaczego?...
- Poniewa�, Peterku, umykaj ci wiele, wiele wspania�ych chwil. Szcz�cie to ulotne chwile, sekundy. U�miech podobaj�cej ci si� dziewczyny skierowany do ciebie, satysfakcja, gdy uda ci si� rozwi�za� jaki� problem, zwyk�e, spokojne chwile z kubkiem czekolady przed kominkiem, sanki z przyjaci�mi… Nawet zwyk�a tabliczka czekolady w chwili smutku… Otaczaj�ce ci� bliskie ci osoby. W�a�nie dla nich nigdy nie warto jest przyspiesza� czasu. Traci si� wtedy chwile, kt�re m�g�by� z nimi sp�dzi�. Nawet na k��tni, nieporozumieniu. S� to szcz�liwe chwile, bo sp�dzone z kim�, kogo kochasz… Nawet, je�li w chwili obecnej sprawiaj� ci b�l, to kiedy� b�dziesz si� cieszy�, �e je prze�y�e�, poniewa� b�d� wzbogadza� wachlarz moment�w sp�dzonych z tymi konkretnymi lud�mi.
Zapad�o milczenie.
- …Babciu… - zapyta� nagle Peter.
- Tak?
- By�a� kiedy� naprawd� szcz�liwa?
- By�am, kochanie, by�am…
- Kiedy?
- Kiedy chcia�am zatrzyma� czas, a nie go cofn��…
Peter zagryz� wargi, marszcz�c czo�o.
Nie zrozumia�, o co chodzi.
Staruszka u�miechn�a si�.
- Zatrzyma� czas m�g�by� chcie�… C�… Za��my, �e jest dziewczyna, kt�ra ci si� podoba. Nie znasz jej, ale w chwili, gdy si� poznajecie, podajecie sobie d�o�, patrzycie sobie w oczy, ona si� do ciebie u�miecha… Czy chcia�by� wtedy zatrzyma� czas?
- Pr�dzej nie odwraca� wzroku i nie puszcza� jej d�oni…
- Poniek�d w�a�nie tak zatrzymujesz czas. Inny przyk�ad: Jeste� z przyjaci�mi na polanie, w lesie. �miejecie si�, wyg�upiacie, �artujecie i ganiacie. W pewnym momencie, zziajani opadacie na mi�kki mech, ko�o siebie, nawet w k�eczku, g�owa przy g�owie. Razem patrzycie w niebo…
- Takie chwile chcia�bym, by trwa�y jak najd�u�ej… - powiedzia� cicho.
- W�a�nie. A najcz�ciej chcesz cofn�� czas, by co� naprawi�… Ale nie zawsze warto. Czasem nasze b��dy tera�niejszo�ci, przykre sytuacje, zaowocuj� w przysz�o�ci szcz�ciem. Niekoniecznie dos�ownie, mo�e ci�ko b�dzie si� go doszuka�… Ale to jednak b�dzie dobra decyzja.
Wpatrzy� si� w okno, rozmy�laj�c nad jej s�owami.
B��d mo�e da� szcz�cie?...
Skierowa� wzrok na jej pokryt� paj�czyn� staro�ci twarz.
Brzmi to co najmniej dziwnie.
Ale ona wi�cej prze�y�a… Wi�cej wie.

Syriusz przytkn�� Jamesowi d�o� do ust, chc�c go uciszy�.
Jego niekontrolowany chichot m�g� zdradzi� ich kryj�wk�, kt�ra by�a naprawd� dobra.
Pod korzeniami starej, rozro�ni�tej sosny usypa�a si� ziemia, tworz�c sporej wielko�ci jam�.
Szarooki nie odrywa� wzroku od paj�ka, pracowicie tworz�cego sw� sie�. Nie ustawa� r�wnie� w nas�uchiwaniu Lupina i Pettigrew.
Nie ma to jak zabawa w chowanego w �rodku lasu w Dolinie Godryka.
- Znajd� was! – nadawa� Remus, chc�c obni�y� morale swych przeciwnik�w. – Znajd� was i zrobi�: „Huu!”, zakr�c� biodrami i wy b�dziecie szuka�, mwahahahhahah!... – Zani�s� si� wrednym, wy�wiczonym �miechem, kt�ry zawsze zmusza� Potter a do parskni�cia.
Tym razem nie by�o inaczej.
Parskn��, a w nast�pnej sekundzie dosta� z �okcia od Syriusza.
Peter uni�s� brwi, opieraj�c si� o pie� sosny.
- Ale muka, nigdzie ich nie ma.
Lupin wyszczerzy� k�y.
- Nie patrz oczami, tylko sercem, Peterze, a dostrze�esz o wiele wi�cej… - powiedzia�, po czym zacz�� gwa�townie podskakiwa�.
- Patrzysz? – zdziwi� si�.
- Och, bardzo uwa�nie – odpar� blondyn.
Black pos�a� na niego w my�la� �rednio kulturaln� wi�zk�, zakrywaj�c w�osy r�kami, by ochroni� je przed sypi�cym mu si� na g�ow� piachem.
James zmarszczy� czo�o, patrz�c w g�r�. Piach pada� mu na okulary chroni�ce oczy.
- BUU!!! – rykn�� Remus, nagle zwisaj�c do g�ry nogami, trzymany przez Petera za nogi.
- �aaa – mrukn�� Syriusz. Wycelowa� palec w dyndaj�cego do g�ry nogami blondyna. – K�amaciel!
- Och, tak, oszukista… - st�kn��.
- Wygodnie ci? – zatroszczy� si� James.
Lupin pokaza� mu komplet z�b�w, nim jego nogawki wymkn�y si� spomi�dzy palc�w Pettigrew, przez co efektownie spad� na g�ow�.
St�kn�� g�ucho, czuj�c pora�aj�cy b�l karku.
- Aww!... – zawy�, le��c w bezruchu w dziwnej pozycji.
Peter wychyli� si�, patrz�c w d�.
- �yjesz?! – krzykn��, jakby blondyn spad� w kilkudziesi�ciometrow� przepa��.
- Nie – warkn��. – Dopiero umieram.
- Wi�c id� umiera� gdzie� indziej – stwierdzi� Czarny, gramol�c si� na czworakach z jamy. Pogramoli� si� do Lupina. – Czy czujesz si�? – spyta�.
Pozosta�a tr�jka wybuch�a �miechem, s�ysz�c owe pytanie.
Czarny nachmurzy� si�, mamrocz�c o niedocenianiu jego czysto przyjacielskiej troski, b�d�c� podstaw� do p�onnego, gor�cego uczucia, kt�re niebawem ma spoi� go cia�o z cia�em z Remusem, pewnej pi�knej, gwie�dzistej nocy listopada.
Blondyn za�ka� g�o�niej, s�ysz�c to.
- Niedoczekanie twe! – wykrztusi�, podnosz�c si�. Poruszy� g�ow�. – Dzia�am! – zapia�, uradowany.
- Brawo! – ucieszy� si� rozczochraniec.
Stan�� obok przyjaci�, wydymaj�c wargi.
- Pobzykamy si�? – spyta� nagle Syriusz z figlarnym b�yskiem w oku.
Remus wytrzeszczy� w niedowierzaniu oczy na Blacka. James zrobi� to samo, z t� tylko r�nic�, �e jeszcze si� odsun��, nie wiadomo dlaczego, k�ad�c d�onie na po�ladkach.
Pettigrew, jak gdyby nigdy nic, wyci�gn�� r�k� i d�gn�� Blacka palcem w pier�, m�wi�c:
- Bzyk.


Pierwszy wrze�nia.
Deszcz zacina� w szyby dom�w, mocz�c ulice i tworz�c niezliczone krainy tysi�ca ma�ych jezior.
Dzie� powrotu do szko�y. Do obowi�zk�w, lekcji, rannego wstawania, zasad, mundurk�w i… Przyjaci�.
To zdecydowanie najlepsza strona rannego wstawania, obowi�zk�w, nauki… Masz przy sobie przyjaci�.
W��cz�gi, �arty, wsp�lna nauka, ca�onocne „pogaduchy”, przyjazna twarz, troskliwe spojrzenie w chwili smutku… D�o� na twej d�oni.
Dw�jka dziewcz�t z pi�tej klasy wpad�a na siebie z g�o�nym piskiem, upuszczaj�c na ziemi� torby. Zacz�y si� �ciska�, obca�owywa�, zn�w �ciska� i zn�w obca�owywa�…
- O Bo�e, Karen, jak si� opali�a�!...
- Jak ja ci� dawno nie widzia�am!
Ponownie si� u�cisn�y, �miej�c si� rado�nie.
Remus wyci�gn�� r�k�, szarpi�c za r�kaw bluzy Blacka.
- Czy gdybym by� dziewczyn�, zachowywa�bym si� podobnie?... – spyta�.
- A to tylko baby tak mog�? James!... – rzuci� jednoznacznie.
Potter odszed� kilka krok�w w jedn� stron�, Black w drug�.
Po chwili jednocze�nie rzucili si� w swoj� stron�.
- Aaaa! Syri! – zapia� Potter, wskakuj�c mu w ramiona w znaczeniu tych s��w dos�ownym.
- Jamie! – gdakn�� Black. – Kop� sekund �e�my si� nie widzieli!
- Zm�nia�e�!
- A ty sta�e� si� jeszcze bardziej kobiecy! Piersi ci rosn�, Jamie! – podnieca� si� Czarny, zawzi�cie trzepocz�c rz�sami.
James zsun�� si� z niego, po czym gwa�townie podni�s� d�o�mi biust, kt�rego nie mia�.
- Tak s�dzisz? – przej�� si�.
Pokiwa� g�ow�.
- Wygl�dasz po prostu niesamowicie.
- Petu�! – zawy� okularnik, widz�c na horyzoncie Pettigrew.
Pu�ci� si� p�dem w jego stron�, rozpychaj�c �okciami stoj�cych mu na drodze ludzi.
- T�skni�em! – zapiszcza�, wieszaj�c mu si� na szyi.
Syriusz i Remus za�miewali si� w g�os, widz�c przera�on� min� napastowanego przyjaciela.
Pettigrew wytrzeszczy� oczy, rozchyli� usta i stara� si� odepchn�� �ciskaj�cego go Pottera.
Zebrani wok� ludzie skierowali na nich pe�ne zainteresowania spojrzenia, po chwili w wi�kszo�ci przypadk�w nie mog�c pohamowa� u�miechu, tudzie� chichotu.
- Jenny! – zawy� Black.
- I Alicja! – hukn�� Lupin.
Jednog�o�nie napadli kole�anki z roku, przygarniaj�c je do siebie w mia�d��cych u�ciskach, zaczynaj�c podnieconym piskiem wyg�asza�, jak to si� st�sknili, �e d�ugo ich nie widzieli i �e wy�adnia�y przez wakacje.
- O, Alice, cycki ci rosn�… - zauwa�y� gromi�co taktownie Black, wskazuj�c na nie palcem.
Jen przygryz�a warg�, zmuszaj�c si� do powagi. Alicja momentalnie poczerwienia�a jak piwonia.
Remus uni�s� brwi.
- Ty, faktycznie! – krzykn��.
- NIE �LI� MNIE, GUMOCH�ONIE!!! – zagrzmia� g�os Petera.
Po�owa peronu zwr�ci�a oblicza na Pottera i Pettigrew, napastowanego przez tego pierwszego.
- Co ci odbi�o?! – zawo�a�, utrzymuj�c go na wyci�gni�cie r�ki i nogi.
- Jak to: Co? Witam si� jak nastolatki!
Peter zamruga� w trwodze, dostaj�c nag�ego napadu szcz�ko�cisku.
- Co?...
- Sam powiedzia�e�, �e mog� ci� poca�owa�! – j�kn�� okularnik.
- Powiedzia�em, �e mo�esz mnie POCA�OWA�...
- No w�a�nie!... - j�kn�� p�aczliwie.
- Nie rozumiesz kontekstu, skarbie! – zawo�a� roze�miany Black.
- Sevvy! – pisn�� Lupin.
Black, Potter i Lupin ruszyli p�dem ku stoj�cemu w os�upieniu �lizgonowi z wielkimi oczami.
Si�a uderzenia trzech cia� zwali�a Snape’a z n�g, przez co ca�� czw�rk� padli na ziemi� niczym worki kartofli.
- T�sknili�my! – zawo�ali.
- Ja nie! – odkrzykn��.
- Masz nowego koleg�? – zainteresowa� si� stoj�cy obok nich Peter. – Jan? Gdzie on jest?
- JA NIE T�SKNI�EM!!!
- Ty, on te� si� st�skni� za przyjacielem! – zawo�a� przeszcz�liwy James.
Huncwoci zanie�li si� dono�nym �miechem, gwa�townie podnosz�cym Severusowi ci�nienie.
Poczerwienia� z w�ciek�o�ci, po czym zgrzytn�� z�bami, uwalniaj�c si� pod pl�taniny cia� Gryfon�w.
Odgarn�� z twarzy przyd�ugie, t�uste w�osy, po czym chwyci� za r�czk� kufra i szybkim krokiem, niemal przechodz�cym w trucht, odszed� do poci�gu stoj�cego na szynach.
Remus wsta�, otrzepuj�c ubranie.
- Nie, serio. T�skni�em za jego haczykowatym nosem…
- …l�ni�c� czerni� pe�nych nami�tno�ci oczu…
- …subtelnych ruch�w szczup�ych, bladych d�oni…
- …i tymi jego pon�tnymi, czarnymi str�kami... – powiedzieli kolejno za Lupinem Syriusz, James i Peter.
Black skubn�� z�bami doln� warg�, kieruj�c si� w stron� stoj�cej kilka metr�w dalej bladej, do�� wysokiej jak na sw�j wiek brunetki.
- Cze�� – sapn��. – Ju� tak na powa�nie – doda� z lekkim u�miechem.
Westchn�a.
- Jeste�cie nienormalnie nienormalni.
Ukaza� w u�miechu z�by, po czym przysun�� si� bli�ej, delikatnie ca�uj�c j� w policzek.
- Chod�, pomog� ci z kufrem…
Chwyci� jego r�czk�, zaczynaj�c go ci�gn�� w stron� poci�gu Ekspres Londyn - Hogwart.
Jennifer zr�wna�a z nim krok, wlepiaj�c wzrok w swoje buty.
Pierwszy wrze�nia, dla niekt�rych oznacza� kolejny pocz�tek nieko�cz�cej si� serii g�upich wyskok�w Huncwot�w.
Niekt�rym przeszkadza�y, innych bawi�y, a jeszcze kolejni… Musieli znosi� ich skutki na w�asnej sk�rze.
Podnios�a wzrok, kieruj�c go na id�cego obok, zadowolonego bruneta.
Lekki u�miech uni�s� k�ciki jej w�skich warg.
By� jej coraz bli�szy. Zdecydowanie.

Komentarze:


Anonimova
Sobota, 11 Września, 2010, 22:02

Fajna tak jak ka�da ;D
Czekam na nast�pn� :)
[Czyta�am j� ju� o 20.40]

Anonimova I.

 


Doo:)
Niedziela, 12 Września, 2010, 17:46

Hehe, zla�am si� na samym pocz�tku po uwadze o Gadze. O, a� mi si� rym�o:-D.
Notka jaka� przykr�tka taka. A mo�e mi si� wydaje. Ale bardzo si� ciesz�, �e walczysz ^^
A ten ostatni fragment rozbrajaj�cy. Doskonale sobie wyobrazi�am ca�� scenk�.
A z tym Janem-nas�ucha�o si� podobnych tekst�w w domu od rodzic�w...:-)
Czekam na wpis u Remuska!

 


Aleksa
Niedziela, 12 Września, 2010, 23:59

�ohoho xd
Nareszcie si� zmotywowa�am i przeczyta�am wszystkie(!)zaleg�e notki.
Znaczy u Hunc�w ;p
Za Remiego wezme sie jutro ;d;d
Najprawdopodobniej ;p
W og�le to �a�...
Ale sie pozmienialo.. o�
Najbardziej mnie ubod�o to, ze moglas usunac Zahuna...
Jak mog�as byc taka bestialska?!?!
No dobra, juz mi dobrze.
;D
Zdrowiej, zdrowiej kochana!
Jutro napisze do Ciebie na gygy.
Obiecuje!
Zrobie ca�odzienne wagary, wiec bedzie troche czasu ;d;d
o. i koniec
Buzka slonce ;*

 


Daria
Poniedziałek, 13 Września, 2010, 22:05

�wietna ta scena na peronie :P

 


Igu� i Katherina
Środa, 15 Września, 2010, 10:59

Nie no pop�aka�am si� (ze �miechu oczywi�cie)czemu ka�da twoja notka sprawia �e rycze.Raz dla tego �e zabra�a� psiaka a raz bo poprostu nie moge wytrzyma� ze �miechu..Nocia wspania�a,walcz walcz daleko zajdziesz..Potrzebujesz przerwy zr�b j� sobie ale walcz i pisz;)

 


�ajza xD
Czwartek, 16 Września, 2010, 18:08

To ja Kara!
Pisz� pod nowym pseudo, ale mniejsza z tym.
Po prostu zajee... fajne! Scena z powitaniami- boska! No po prostu, brak s��w! �ycz� szybkiego powrotu do zdrowia! Trzymaj si�! I pozdrawiam!

 
Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki