Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwotów!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powrót ]

Poniedziałek, 18 Października, 2010, 13:50

43. Wpis czterdziesty trzeci.


ZAPRASZAM DO REMUSA!!! :D


Trochę dłuższa niż ta, co ją dodałam wczoraj, ale usunęłam. Nie poszłam do szkoły – Ja i wstawanie na budzik, he, he… - więc usiadłam i dopisałam dalej. Wczoraj już mi brakło weny, a chciałam coś dodać…
Czytajcie więc! Tylko proszę, wolałabym, byście nie zostawiali komentarzy typu: „Fajna notka”, „Jak zwykle świetnie”, bo normalnie aż się człowiekowi odechciewa… :-P O wiele lepiej zachęcają mnie do pisania komentarze stworzone ze zdań złożonych :D Ja się staram dla was, a wy co? :D


Remus westchnął cicho, przygryzając dolną wargę. Przymrużył powieki, nie odrywając wzroku od pergaminu, nad którym siedział od kilkunastu minut. Raz po raz obracał trzymane w dłoni pióro, postukując nim w blat biurka.
Nie mógł się w ogóle skupić na zadaniu wypracowania. Zwyczajnie nawiedziło go wspomnienie akcji z poprzedniego roku, w której to przykleili Severusa do ściany.
Wtedy się z tego śmiał, a dziś czuł palące wyrzuty sumienia. Nawet nie wiedział, dlaczego.
Przecież te taśmy mogły się odkleić, jakby zleciał to by zrobił sobie krzywdę…
Przymknął oczy.
Ile czasu tam wisiał?... No i rzeczywiście, odkleił go ktoś, czy sam się oderwał?...
No i jeszcze ta książka o animagii, którą znalazł koło swojego łóżka. Nie wypożyczał jej przecież, więc skąd ona się tam wzięła? W dodatku te karteluszki powpychane między stronice, wypisane na nich uwagi pismem Blacka, którego nie da się pomylić z żadnym z ich czwórki. Ostre kąty, niewielkie litery, długie laseczki przy „k”, „f”, „j”… Mocno zaokrąglone brzuszki w „b”, „d”, „p”… Niewątpliwie ręka Czarnego kreśliła te wszystkie wyrazy listy streszczającej na jednej kartce kolejne czynności.
O co tu chodzi?!... Jeszcze ten jego dziwnie szczekliwy śmiech… Wcześniej taki nie był.
Nie mógł przestać zachodzić sobie w głowę.
- Bu! – zawołał dziarsko Peter.
Podskoczył, zaskoczony. Niemiłe dreszcze połaskotały go wzdłuż kręgosłupa. Westchnął ciężko, ale nie skomentował zachowania Pettigrew.
Usiadł na krześle obok, tyłem do kominka w salonie Gryffindoru.
- Coś taki smutny? - spytał, wyciągając z torby batonika. Rozerwał folijkę, wsuwając łakoć do ust. Odgryzł kawałek, wlepiając spojrzenie w przyjaciela. – Hm? – ponaglił go delikatnie.
Westchnął ciężko, odkładając pióro i pocierając dłonią czoło.
- Po prostu nie mogę się skupić.
Pettigrew wywrócił oczami, przeżuwając.
- Zostaw to, Luniek, mamy tydzień na napisanie tego. Chodź na błonia, ciepło jest…
Pokręcił głową, wzdychając cicho.
- Oj chodź, życie sobie zmarnujesz nad tymi książkami! – oświadczył. Odłożył batonika, zamykając Lupinowi książkę. Wyjął mu z dłoni pióro. – Do SUMów daleko! Chodź. Dasz wiarę, że to już połowa września? – zapytał podekscytowany, ciągnąc przyjaciela za rękę.
Remus wzruszył ramionami.
- Całkiem zwyczajne zjawisko.
Peter parsknął.
- Życia trochę! Raz się żyje, potem tylko straszy!
- Więc nie przejmuj się, gdy dostaniesz wyjca, co? – spytał z lekkim uśmiechem wilkołak.
Pettigrew roześmiał się.
- Ano, nasi rodzice i tak nas kochają…
- Dobrze powiedziane! – krzyknął głos Jamesa.
Peter i Remus zatrzymali się, rozglądając. Na korytarzu byli sami, a przynajmniej na to wyglądało.
Blondyn skrzywił się.
- Wyłaźcie, nie mam ochoty na grę w chowanego…
Powietrze pod ścianą jakby się zmarszczyło i nabrało kształtu. Po chwili w tym miejscu pojawili się Syriusz i James, trzymający w gaści pelerynę niewidkę.
Czarny żuł gumę, ćlamiąc lekko i otwierając usta. Koszulę miał niedopiętą na dwa guziki z dołu i pod szyją. Peleryna od szkolnej szaty niedbale zwisała mu z ramion, podobnie jak luźno przewieszony, niestarannie zawiązany krawat. Długie, krucze włosy miał w nieładzie.
Uśmiechnął się pokrętnie.
- Muszę to sobie zapisać… „Raz się żyje, potem tylko straszy - Nie przejmuj się więc, gdy dostaniesz wyjca. Twoi rodzice i tak cię kochają!" Normalnie powieszę to sobie nad łóżkiem!
Lupin uniósł brew.
- Byś ubranie poprawił, chłystku i przestał tak ciamkać, wyglądasz jakby cię…
Black prychnął, nie przestając się jednak uśmiechać. Odrzucił włosy z czoła niedbałym ruchem ręki. Machnął brwiami.
- Właśnie, że bosko wyglądam.
Lunatyk potoczył wzrokiem po suficie, nie mogąc powstrzymać jednak rozbawionego uśmieszku.
- Remusie, przywyknij do tej myśli, że w naszej paczce rośnie szkolny amant Syriusz Black – powiedział konspiracyjnie James, strącając wilkołaka w bok.
- Ta, ha, ha! – zaśmiał się złotooki, klasnąwszy w dłonie. – Już to widzę! Uwaga, idzie Syriusz! – dodał zmienionym głosem. Ugiął kolana, zaczynając nimi lekko trząść. Przykładając skulone dłonie do podbródka, zrobił wielkie, maślane oczy. – Kyaaaa!!! O Boże, o Boże! Karen, on tu idzie, ON TU IDZIE!! Aaaa! – pisnął, po czym zrobił ruch jak gdyby ktoś odepchnął do go tyłu, teatralnie przykładając dłoń do czoła. – Spojrzał na mnie!... Ach!... Teraz umrę szczęśliwa…
Momentalnie się poderwał, stając obok. Prychnął niedbale, przyglądając się swoim paznokciom.
- No co ty nie powiesz… - syknął z wyraźną zazdrością.
Znów odskoczył w bok, zaczynając podskakiwać w miejscu, wydając z siebie podniecony pisk.
- Aaach! UŚMIECHNĄŁ SIĘ DO MNIE!!! O Boże, o Boże, o Boże! Sikam, sikam… - stękał, drepcząc w miejscu, trzymając kurczowo rękaw Jamesa. – Uuuuch… Ach, ach!
James i Peter zaśmiewali się głośno, trzymając za brzuchy.
Syriusz zarechotał.
- Wspaniały teatr jednego aktora, Lunatyku! – rzekł wyniośle po krótkiej demonstracji swego rozbawienia. – Pamiętaj jednak, że tak właśnie będzie…
- Już widzę zadowoloną minę woźnego sprzątającego zasikane posadzki przez tabun rozanielonych dziewczyn! – westchnął Remus, stojąc już normalnie. Poprawił koszulę. – Oraz pułapki zastawione na ciebie pod jemiołą, kochasiu…
- A jaki całuśny będę! – parsknął z wyraźną dumą.
- Teraz się z tego cieszysz – wyksztusił Peter. – Ale później będziesz przed nimi kanalizacją spierdzielał!
- Khahaha! – przyłączył się Potter. – Dziewczyny ze starszych roczników będą za tobą biegać i wołać: „Syyyri! Wyjmij swojego robaczka, chcę cię zgwałcić!”.
Lupin zgiął się ze śmiechu.
Czarny przygryzł dolną wargę w uśmiechu.
- Przeżyję.
- A pewnego lutowego wieczoru, mianowicie czternastego, zostaniesz napadnięty w jakimś ciemnym zaułku zamku i pozbawiony dziewictwa przez tabun napalonych niewiast…
Na twarzy Blacka pojawił się wyraz obrzydzenia.
- Nie chcę być pozbawiany… To JA będę pozbawiać! – oświadczył, z dumą zadzierając głowę.
- Chyba władzy w ciele… - mruknął Remus.
James uniósł brwi.
- Jak to?
Blondyn parsknął.
- No bo weź! Przecież jak pękasz ze śmiechu, to nie jesteś w stanie normalnie się ruszać!
Syriusz chwycił się pod boki.
- Niby czemu ktoś miałby pękać ze śmiechu?
Remus uśmiechnął się zawadiacko, unosząc lekko brew.
- Cóż… Osobiście gdybym ujrzał cię nago wiele bym nie zrobił… Poza padnięciem w pozycji embrionalnej w napadzie niekontrolowanej głupawki… Zmoczeniu bielizny… Tudzież nawet wysmarowania jej swoim własnym kałem…
Syriusz zacmokał, kręcąc głową.
- Problemy ze zwieraczami, jak widzę?
Lupin zarzucił mu ręce na szyję.
- Ależ, Syri, to wszystko na widok twego nagiego ciała!
Twarz Blacka wydłużyła się nieco w niezadowolonym wyrazie. Zignorował pękających ze śmiechu za jego plecami Pottera z Pettigrew.
- Zabawne.
Remus uśmiechnął się lewym kącikiem ust, kreśląc znaczki na odkrytym kawałku piersi Syriusza. Obejmował go ramieniem za szyję, wsuwając mu nieznacznie nogę między jego wieczny rozkrok.
- A wiesz… - szepnął z wargami tuż przy ustach skamieniałego Syriusza. Skubnął je lekko zębami, po czym dodał: - Na mnie już działasz…
Potter podniósł głowę z podłogi.
- Kurs łazienka? – wykrztusił.
Blondyn zachichotał, odsuwając się jak gdyby nigdy nic.
- Ano!
Ruszył w stronę rozwidlenia korytarzy, trzymając się pod łokcie z Jamesem i Peterem. Całą trójką głośno się śmiali, ściągając na siebie uwagę wszystkich portretów.
- No idziesz? – zawołał do Czarnego przez ramię.
Syriusz nie ruszał się przez kolejne pełne pięć sekund.
- Ghy… - wydał następnie z siebie. Zmrużył prawe oko, unosząc przeciwległą brew. Przechylając głowę, nabrał powietrza przez rozchylone usta. – Lupin! – zagrzmiał. – Co to, na Merlina, miało być?! – wrzasnął, ruszając w ich kierunku.
- Demonstracja! – odkrzyknął. – Przygotuj się na szooook! – zapiał wysoko.
- Nie skrzecz tak! – skrzywił się James. – Uszy mnie bolą teraaaaz! – jęknął, podarowując mu przyjacielskiego kopniaka w kostkę.
- Ałaaa… - mruknął w miarę jego możliwości niskim głosem.
Peter roześmiał się głośno, chwytając ramię Blacka, który wciąż tkwiąc w szoku, zrównał z nim krok.
Kilka minut później wtargnęli do łazienki.
Remus natychmiast rzucił się do drzwi jednej z kabin, zatrzaskując się w środku.
Peter popatrzył z wyrzutem na Czarnego.
- Widzisz, coś narobił?
Syriusz posłał mu gaszące spojrzenie, które sprawiło, że jedynie się roześmiał.
- Co się cieszysz, glizdo? – fuknął.
James natychmiastowo ryknął śmiechem, przypominając sobie sytuację z ogonem Pettigrew.
- Dobrze powiedziane! – zaśmiał się.
- Lunatyk, Glizd-ogon… - mruknął Peter. Uśmiechnął się. – W takim razie również i wam trzeba jakieś ksywki znaleźć!
Z kabiny okupowanej przez Remusa wyskoczył sam okupant, otwierając drzwi za pomocą nogi. Podszedł do umywalek, zapinając rozporek i guzik w spodniach, odbierając chłopakom możliwość oglądania jego błękitno-granatowej kraciastej bielizny.
- Cóż za brak skromności – burknął James.
Złotooki uśmiechnął się niewinnie, podstawiając dłonie pod strumień chłodnej wody.
- Tak marginesem, to na jakiej podstawie Peter ma być Glizdogonem? – spytał, zakręcając wodę. Wytarł dłonie o spodnie, odwracając się przodem do wyraźnie zmieszanych przyjaciół. Uniósł brwi, chowając dłonie do kieszeni.

Uuuups…
No tak. Padł pomysł, wzięliśmy się za wykonanie. Nikt tylko nie pomyślał jak i kiedy mamy uświadomić Remusa.
Wymieniliśmy z Syriuszem podenerwowane spojrzenia. Peter zakasłał głośno w pięść, co aż nadto wyraźnie było sztuczne.
Przeniosłem wzrok z oczu kuzyna na twarz Lunatyka. Wyrażała uprzejme zaskoczenie.
- No co? – spytał. Wygiął wargi w wesołym uśmiechu. – Jest coś, o czym nie wiem?...
- Niby co? – zapytał podejrzanie wysokim głosem Syriusz.
Lupin wyraźnie nie zwrócił na to uwagi – co się czepiać, Czarny zaczyna się mutancić…


Blondynek poszerzył uśmiech, ukazując minimalnie pokrzywione, białe ząbki.
- Cóż, ja nie wiem, co wy tam robicie wieczorami jak się wymykacie z dormitorium… Ja rozumiem, kto co lubi, no ale naprawdę, nie musicie się ukrywać z waszym uczuciem.
Trzy czwarte Huncwotów zamrugało z niezrozumieniem wypisanym na twarzach.
- Syri, Jennifer wie, że zdradzasz ją z Peterem? – spytał pogodnie.
Black roześmiał się, nieco rozładowując tym napięcie.
- Chyba ty! Właściwie to skąd wniosek, że my coś ten?
- Cóż, o Jamesie cała szkoła wie od jakiegoś czasu… - Wyszczerzył się wrednie do Pottera. – Ale wy?... Syriuszu, co na to wszystkie niewiasty?
Black wzruszył ramionami.
- To już nie jest mój problem.
Lupin chwycił się pod boki.
- Tak w ogóle, co książka o animagii z Działu Zakazanego robiła koło mojego łóżka?
- A ja się zastanawiałem, kto ją przełożył na komodę! – westchnął Pettigrew, nie zauważając pewnego zagrożenia w tym pytaniu.
- Peter, idioto! – syknął James, z donośnym plaśnięciem uderzając się otwartą dłonią w czoło.
Czarny popatrzył na swoje buty, zakładając ręce za plecami.
- No to klops…
- O co tu do cholery chodzi? – zapytał z naciskiem Remus, jasno dając przyjaciołom swym głosem do zrozumienia, że na chwilę obecną koniec z żartami.
- Tutaj nie będziemy o tym rozmawiać – mruknął James. – Chodźmy do dormitorium…

- ŻE CO?! – wrzasnął Lupin pół godziny później. – Czy wyście oczadzieli?! ANIMAGIA?! Na mózgi wam chyba padło!!! – ryczał wściekły. – WY TĘPAKI, PÓŁMÓZGI, ĆWIERĆKOMÓRKOWCE!!! ROZWIELITKI SĄ JUŻ INTELIGENTNIEJSZE NIŻ WY!!! CO JA GADAM!!! ROZWIELITKI!!! WYMIONA KROWIE JUŻ REPREZENTUJĄ WYŻSZY POZIOM INTELIGENCJI!!! CZY WY ZDAJECIE SOBIE SPRAWĘ Z TEGO, JAKIE TO JEST NIEBEZPIECZNE???!!! CO ZA POMYSŁ!!! ANIMAGIA!!! DOM WARIATÓW!!! CHOĆ PRZEZ CHWILĘ POMYŚLELIŚCIE CO BY SIĘ STAŁO, GDYBY WAS KTOŚ PRZYŁAPAŁ???!!! WIECIE DO CHOLERY JAK BĘDZIECIE MIELI PRZESRANE JAK COŚ SIĘ WAM W TRAKCIE STANIE I KTOŚ SIĘ DOMYŚLI, DLACZEGO TO WŁAŚNIE KONKRETNE COŚ WAM JEST???!!! – darł się najgłośniej jak mógł, czując nie dającą się wyrazić inaczej wściekłość.
Poczerwieniał z wysiłku, na szczupłej szyi pojawiły mu się żyły. Oczy wychodziły mu z orbit, a ręce fruwały na wszystkie strony z rozmachem młyńskich kół tworząc zawirowania powietrza rozdmuchujące rozpuszczone, potargane włosy, które niesfornymi, postrzępionymi kosmykami w barwie miodu wchodziły mu do oczu i na twarz.
- WIĘC TO WY UKRADLIŚCIE TĄ KSIĄŻKĘ Z BIBLIOTEKI ROK TEMU, TAK???!!! MACIE TAK NAGRZANE WE ŁBACH!!!... – wrzeszczał coraz bardziej ochrypłym głosem. - I JESZCZE TWIERDZICIE, ŻE ROBICIE TO, ŻEBY MI POMÓC???!!! NIBY JAK CHCECIE TO ZROBIĆ???!!! NARAŻAJĄC WŁASNE ŻYCIE???!!! NIE RÓBCIE Z SIEBIE ZAFAJDANYCH BOHATERÓW, TO NIE SĄ ŻARTY!!! TO SIĘ ĆWICZY LATAMI POD OKIEM INTRUKTORÓW, Z TEGO TRZEBA MIEĆ EGZAMIN!!! CZY DO WASZYCH MAŁYCH MÓŻDŹKÓW ZAPUKAŁA MYŚL, CO BY SIĘ STAŁO, GDYBY WASZE UMIEJĘTNOŚCI NAGLE NAWALIŁY???!!! PRZECIEŻ JA BYM WAS WTEDY ROZSZARPA… - Chwycił się za zdarte gardło, zamykając podsycone czerwienią oczy. Nie był w stanie więcej krzyczeć. Oddech miał szybki i głośny, brwi ściągnięte.
Zakasłał cicho, z wyraźnym wysiłkiem. Wyciągnął rękę, opierając się o ścianę, czując nagle dziwną słabość i zawirowanie w głowie.
- W porządku?... – zatroskał się cicho Black.
Sapiąc ciężko przez otwarte usta przesunął dłoń z szyi na środek piersi, czując w niej ostre kłucie.
- Tak – chrypnął ledwo zrozumiale.
- Przecież widzę, że coś ci jest – obruszył się James.
- Po prostu mnie kuje, zaraz mi przejdzie – wykrztusił.
Black ściągnął brwi.
- Przecież ty nie możesz się denerwować… - bąknął.
Lupin posłał mu spojrzenie pełne żądzy mordu w oczach. Tęczówki naturalnie złoty kolor miały jedynie przy źrenicach, dalej przechodziły w szkarłat.
- Już nic nie mówię – powiedział, spuszczając wzrok.
Peter podszedł do okna, otwierając je na całą szerokość.
- Chodź tu – rzucił do Lunatyka.
Remus podszedł bliżej, opierając się dłońmi o parapet. Pochylił się nieznacznie w przód, biorąc głębszy wdech.
James stanął obok, kładąc mu dłoń na plecach.
- Będziemy uważać, naprawdę… Już uważamy. Wszystko się uda, zobaczysz… Tylko nie denerwuj się już…

* * *

Godzina szósta rano.
Uczniowie blisko tysiącletniego zamku budzili się, zwlekali z łóżek lub, jeśli należeli do tych starszych roczników, leżeli z kołdrą i poduszkami naciągniętymi na głowę, wysławiając się o porannych zajęciach w sposób całkowicie niekulturalny. Wszak kto lubi wstawać skoro świt?...
Część wszystkich studentów stanowiąca grupę rannych ptaszków, już doprowadzona do względnego porządku, siedziała przy swoich stołach w wielkiej sali, chowając nosy w pucharach z ciepłą kawą, kakao, herbatą lub, jak kto wolał, z sokiem dyniowym. Ich spokojne głosy tworzące zdania wymieniane między sobą tworzyły początek zwykłego, porannego gwaru.
Przy jednym ze stołów zasiadło kilkunastu Gryfonów. Przy brzegu długiego mebla siedziała trzynastoletnia brunetka, patrząc beznamiętnie na omlet leżący na jej srebrnym talerzu. Dźgała go bezsensownie widelcem czekając, aż wróci jej nagle utracony apetyt. Nie brała udziału w rozmowie, którą usilnie inicjowała jej przyjaciółka Lilyanne.
Podniosła czekoladowe oczy na siedzącą naprzeciw niej Lily. Prześliznęła wzrokiem po jej kasztanowych kucykach, bladej buzi na policzkach uraczonej piegami oraz dużymi, niesamowicie zielonymi oczami.
- Słuchasz mnie w ogóle? – zapytała wesoło.
- Nie – odburknęła.
Ponownie ciężko wbiła widelec w omlet.
- Jen, co się dzieje?
- Nic – warknęła. – Zachowuję się tak jak zawsze, nie widać?
Lily uśmiechnęła się lekko.
- No wiem, wiem. Chodziło mi o to, że jesteś tu ze mną, ale cię nie ma.
Wzruszyła ramionami.
- Myślę.
Na twarzy Evans pojawił się rozbawiony wyraz. Sięgnęła widelcem przez stół do przyjaciółki, lekko dźgając ją w ramię.
- A jak tam Syriusz?
- Weź… - mruknęła.
Uniosła zaskoczona brwi.
- Zrobił ci coś?
- Nie, skąd ten wniosek?
Przechyliła głowę, nabierając kolejną porcję jajecznicy na sztuciec.
- Tak pytam. Co mamy pierwsze?
Brunetka westchnęła.
- Obronę.
- Uwielbiam tego profesora! Jest taki przystojny i ma taki… Taki hipnotyzujący głos… - westchnęła z rozmarzeniem Lily.
Jennifer wykrzywiła wargi, odkrajając kawałek omletu. Wsunęła go do ust, zaczynając bez zbędnych emocji go żuć. Postanowiła nie skomentować zachowania rudej.
- Cześć – usłyszała za sobą.
Podniosła głowę, najpierw kierując wzrok na Lily.
Uśmiechała się wesoło.
- Cześć, Remi! Coś taki blady? – zapytała dziarsko.
Aniston poklepała miejsce obok siebie.
- Usadź się, mój drogi – mruknęła.
Blondyn jedynie się lekko uśmiechnął, wsuwając na miejsce obok brunetki.
- Czegoś się tak wczoraj darł? – spytała.
Wzruszył ramionami.
- Chłopcy mnie wkurzyli.
Lily parsknęła.
- Cały Gryffindor słyszał, jak się produkujesz…
Lupin uniósł brwi.
- …ale i tak nikt nie rozumiał, o co chodzi. Wiadome było tylko to, że słychać twój wrzask. Żadne słowo nie było zrozumiałe.
Wilkołak pokazał zęby w szerokim uśmiechu.
- To dobrze.
- Gdzie zgubiłeś resztę Hunćwoków?
Zamrugał, wychylając się lekko do Lily.
- Przepraszam… Kogo?
Evans zrobiła święcie zdumioną minę.
- Cała szkoła nazywa was Huncwotami!
- Dokładnie po tym, co zrobiliście ze Snapem. Ten napis na lustrze…
- Co poniektórzy zirytowani przez was czymś tam, przerabiają ową ksywkę na „Hunćwoków”…
Lupin roześmiał się serdecznie.
- Peter jeszcze spał jak wychodziłem, a pozostali buszmeni nie wiem, gdzie są… Jak się obudziłem, to już ich nie było.

Syriusz nie mógł powstrzymać głupkowatego chichotu, słysząc nieustający od jakichś dziesięciu minut śmiech Jamesa.
- Przestań, bobku, się skupić nie mogę! – obruszył się na niego z szerokim uśmiechem, odrywając się na chwilę pod podpiłowywania nóg w krześle profesora. Za narzędzie służyła mu ukradziona z kantorka woźnego piłka do metalu.
- Kruszysz! – oburzył się Potter.
- Nie sraj ogniem, posprzątam to zaraz…
- Hahaha!!! Srać ogniem! – Zaczął się tarzać po posadzce, machając nogami i trzymając się za brzuch.
- Postrzelone dziecko… - westchnął do siebie Czarny.
Wykonał kilka ostatnich ruchów piłką, kończąc podrzynać czwartą nogę.
- Sądzisz, że jak psor na nim usiądzie, to się wywali? – zapytał.
Odpowiedzi nie uzyskał, chyba, że za odpowiedź można uznać rozradowany skowyt.
Wydął wargi. Cmoknął, unosząc brew.
- No, dla pewności…
Po raz drugi zrobił rundkę po wszystkich nogach krzesła, zostawiając dwumilimetrowe łączenia.
Wyprostował się, otrzepując spodnie. Chwycił położoną na katedrze zmiotkę oraz szufelkę, po czym przykucnął. Zaczął niezdarnie to zamiatać na kupkę, by zgarnąć to na płaski kawałek metalu z wysokimi brzegami i rączką.
Podniósł się.
- Chodź – mruknął. Wysypał opiłki do kosza. – Już jest pora śniadania.
Zmiotkę, szufelkę oraz piłkę włożył za regał stojący pod ścianą sali. Przerwa między murem a tylną ścianką mebla była wystarczająco duża.
Parskając śmiechem wyszli z sali, pieczołowicie zamykając za sobą drzwi.
James stuknął w nie różdżką przekręcając zamek za pomocą zaklęcia.

O godzinie ósmej rozpoczynały się zajęcia. Najedzeni uczniowie i nauczyciele odpowiednio wcześniej opuścili wielką salę, by móc zebrać wszystko, co do lekcji było im potrzebne.
- Co was tak bawi? – zapytał Peter, grzebiąc w pudełku Fasolek Wszystkich Smaków.
Black i Potter wymienili spojrzenia oraz tajemnicze uśmieszki, które szybko zmieniły się w głośny śmiech.
Remus uśmiechnął się z rozbawieniem.
- Przyznajcie się, coście zrobili? – Posłał im podejrzliwą minę.
- Zobaczysz – odparli cicho, bowiem doszli już pod salę od obrony przed czarną magią.
Syriusz podrzucił wyżej pasek torby na ramieniu, widząc Jennifer. Podszedł bliżej, po czym stojąc jej za plecami szepnął jej do ucha zwykłe:
- Cześć…
- Czeeeść – odparła przeciągle, jakby ze znudzeniem. Odwróciła się przodem do niego, mając skrzyżowane ręce na piersi.
- Siedzisz? – spytał, mając na myśli pytanie, czy usiądzie razem z nim.
Wzruszyła ramionami.
- Mogę.
Uśmiechnął się, stając obok.
- Paary! Pary, pary, pary! – przypomniał śpiewny głos zbliżającego się dymitra. Pod pachą trzymał dziennik, wymachując przed sobą kluczem do sali.
Trzecie klasy Slytherinu i Gryffindoru posłusznie ustawiły się dwójkami pod ścianą.
Profesor otworzył drzwi, po czym odsunął się, by wpuścić uczniów do środka.
Do komnaty wlała się kolumna uczniów, która pierwsze kilka kroków od progu rozproszyła się po wszystkich ławkach.
- Lilka, siadam z Syriuszem – rzuciła Jennifer do rudej.
Dziewczyna zamrugała, zdziwiona.
- A ja? Wszystkie ławki są pozajmowane…
- A panna Evans usiądzie z panem Potterem! – oświadczył dziarsko profesor.
Lily westchnęła ciężko, podchodząc do Jamesa.
Odsunął się pod ścianę, z przyjaznym uśmiechem zwalniając jej miejsce z brzegu, do środka sali. Położyła swój plecak przy stoliku, z grzeczności odwzajemniając gest.
W ławce obok usiadła Jennifer z Syriuszem.
Wszyscy uczniowie stanęli przy swoich krzesełkach.
Stojący przed katedrą profesor uśmiechał się szeroko, ukazując wampirze kły.
Nie robiło to już na nikim wrażenia – owy nauczyciel uczył ich już trzeci rok.
- Dzień dobry!
- Dzieeń do-bry! – odpowiedziało zgodnym chórem blisko czterdziestu uczniów.
- Siadajcie… - Położył dziennik na katedrze, obchodząc ją, by najwyraźniej usiąść na swym krześle.
James i Syriusz zakryli usta dłońmi, by nie parsknąć śmiechem.
W sali panował zwykły szum przygotowywania się do zajęć.
- Coś taki ubawiony? – spytała Jennifer.
Czarny wygiął wesoło wargi.
- Po prostu… Jakoś tak.
Położył różdżkę koło podręcznika.
Aniston zrobiła to samo, podobnie jak i Black, wyciągając coś do notowania.
Popatrzyła na niego ze ściągniętymi brwiami.
Syriusz przygryzał wargę, mając lekko opuszczoną głowę. Obracał pióro w dłoni, patrząc na profesora zza kurtyny przydługiej grzywki wchodzącej mu do oczu.
O’Blansky odsunął krzesło.
Black i Potter nabrali nieco głośniej powietrza, z zapartym tchem obserwując siadającego profesora.
- Na dzisiejszej lekcji będziemy zajmować się…
TRZASK!!!
Sprawcy owego zdarzenia nie zdołali zdławić w gardłach donośnego wybuchu śmiechu, za którymi w ślady poszła reszta klasy.
Przy upadku nogi profesora przez chwilę znalazły się ponad katedrą. Po jej bokach natomiast pojawiły się jego rozłożone szeroko ręce, co w połączeniu z donośnym, zaskoczonym przekleństwem sprawiło, że ogół nie był w stanie powstrzymać śmiechu.
Dymitr zebrał się z podłogi, biorąc do ręki odpiłowaną nogę w krześle.
Pokręcił głową, nie starając się powstrzymać rozbawienia.
- Zrobił to ktoś z tej klasy? – spytał spokojnym, drżącym od powstrzymywania cichego śmiechu głosem.
Zbyt dobry nastrój miał tego dnia, by mógł go popsuć ten, co bądź, dość niewinny żart.
James i Syriusz wymienili spojrzenia, wychylając się nieco do tyłu.
Po chwili trzęsąc się od chichotu, podnieśli się ze swych miejsc.
Profesor westchnął.
- Huncwoci… Można było się tego spodziewać – powiedział z rozbawionym błyskiem w oku.
Czarny opuścił głowę, wydając z siebie wyjący śmiech.
Okularnik chichotał w rękaw.
- Byłby szlaban, ale skoro przyznaliście się sami, to nie było sprawy. Siadajcie… Za kilka minut możecie być pewni, że wezmę was do odpowiedzi, Huncwoci.
Pokiwali głowami, osuwając się na krzesła.
- Debile – parsknęła Aniston.
Syriusz wyszczerzył się do niej w uśmiechu.
Potargała mu włosy.


Pozdrawiam. ^ ^

Komentarze:


Barnypok
Środa, 04 Stycznia;, 2017, 04:31

ZL0Cfj http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 


Barnypok
Środa, 04 Stycznia;, 2017, 04:31

ZL0Cfj http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 


Barnypok
Środa, 04 Stycznia;, 2017, 13:42

d97jTG http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 


Barnypok
Środa, 04 Stycznia;, 2017, 13:42

d97jTG http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 


Barnypok
Czwartek, 05 Stycznia;, 2017, 09:06

OhzhcD http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 


Barnypok
Czwartek, 05 Stycznia;, 2017, 09:06

OhzhcD http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 


Barnypok
Niedziela, 08 Stycznia;, 2017, 23:42

3kYFx1 http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 


Barnypok
Niedziela, 08 Stycznia;, 2017, 23:42

3kYFx1 http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com

 


chaba
Niedziela, 29 Stycznia;, 2017, 16:59

hnsI0a http://www.y7YwKx7Pm6OnyJvolbcwrWdoEnRF29pb.com

 


chaba
Niedziela, 29 Stycznia;, 2017, 16:59

hnsI0a http://www.y7YwKx7Pm6OnyJvolbcwrWdoEnRF29pb.com

 


matt
Niedziela, 29 Stycznia;, 2017, 17:02

XiPmEq http://www.y7YwKx7Pm6OnyJvolbcwrWdoEnRF29pb.com

 


matt
Niedziela, 29 Stycznia;, 2017, 17:02

XiPmEq http://www.y7YwKx7Pm6OnyJvolbcwrWdoEnRF29pb.com

 


gordon
Wtorek, 31 Stycznia;, 2017, 19:09

z6yffz http://www.y7YwKx7Pm6OnyJvolbcwrWdoEnRF29pb.com

 


gordon
Wtorek, 31 Stycznia;, 2017, 19:09

z6yffz http://www.y7YwKx7Pm6OnyJvolbcwrWdoEnRF29pb.com

« 1 2 

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki