Nowa ksiega Huncwot�w! Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin
Akcja z gejem nie jest moim pomys�em. Podobna sytuacja by�a na "Mistrzach". Tak mnie to rozwali�o, �e musia�am to napisa�.
Tak. To by�o na sw�j dziwny, urokliwy spos�b naprawd� pi�kne – przypomina�o korow�d motyli miotaj�cy si� w�r�d mu�ni�� wiatru. Bardzo lubi� motyle, wi�c patrzenie na nich sprawia�o mu jakoby pewn� przyjemno��, dawa�o co� jakby poczucie satysfakcji. Nie m�g� si� jednak oprze� wra�eniu, �e por�wnanie meczu Quidditcha do motylego ta�ca by�o nie na miejscu. Zw�aszcza, �e jeden zielono-srebrny motyl dosta� t�uczkiem w r�k�, kt�ra odskoczy�a i zosta�a wygi�ta pod jakim� nienaturalnym k�tem.
Skrzywi� mimowolnie r�ane wargi, odgarniaj�c z twarzy z�ote pukle w�os�w. Zerkn�� na rycz�cego z uciechy obok Blacka. Westchn�� do siebie ci�ko.
Naprawd� nie rozumia� Quidditcha.
Powr�ci� do �ledzenia wzrokiem kafla. Wszak niby c� innego mia�by robi�?...
- Uwaga, uwaga!... Wygl�da na to, �e nowy �cigaj�cy Lw�w dostrzeg� znicza! Taak! TAAAAK!!! Mknie ku niemu jak szkar�atno-z�oty pocisk! Ale W�e nie pozostaj� mu d�u�ni… Ju� pos�ano do niego t�uczka! Aaaaleee, Wood go odbi�! Szukaj�cy �lizgon�w niemal siedzi mu na ogonie… Prosz� pa�stwa!...
Czas jakby zwolni�, widownia wstrzyma�a oddech.
- …Gey do goni, Potter mknie jak strza�a!
Syriusz zawy� z uciechy, opieraj�c si� ca�ym ci�arem na oszo�omionym Remusie, a� si� ugi��.
- Te� bym spieprza�, jakby mnie „gej” goni�!
Lupin nie zdo�a� zd�awi� wybuchu �miechu, wieszaj�c si� bezw�adnie na Blacku, co jednak nie da�o rady zag�uszy� radosnego okrzyku trzech czwartych widowni. Wpi� mu paznokcie w sk�r� i skamla�, bowiem to s�owo najlepiej oddaje to, co z siebie wydawa�.
- Taaak! POTTER Z�APA� ZNICZA!
Uczniowie darli si� jak zarzynane prosiaki, kiedy komentuj�cy rzuci�, �e chyba widz� znicza. No pewnie, �e go widzia�em… Jak mia�bym nie widzie� tego male�kiego, z�otego skarbu szamocz�cego si� ko�o bramek Gryffindoru?
Wtedy wszystko znik�o. Jakbym og�uch� i niemal ca�kowicie o�lep� – widzia�em jedynie Znicz. Wszystko inne przesta�o istnie�, nie liczy� si� ca�y �wiat, by�em tylko ja i ta ma�a, z�ota kulka.
Pochyli�em si� nisko nad r�czk� przes�anej mi przez rodzic�w nowiutkiej miot�y, wlepiaj�c wzrok w swoj� przysz�� zdobycz. Wypru�em ile tylko mog�em wyci�gn��.
Czu�em jak wiatr ta�czy mi we w�osach i �piewa w uszach. Co� wspania�ego… By�em coraz bli�ej, a niczego nie �wiadomy Znicz dalej kr�ci� si� leniwie tam, gdzie go dostrzeg�em.
Jeszcze tylko kilka jard�w, jeszcze kawa�ek… Wyci�gn��em r�k�, rozk�adaj�c szeroko palce, a po chwili zacisn��em je najmocniej jak mog�em na z�otej kulce. By�a zimna i g�adka w dotyku, jedynie ornamenty delikatnie wcina�y mi si� w sk�r�. Skrzyde�ka �askota�y mnie w d�o�.
Tak nagle jak znikn�o wszystko, tak nagle si� pojawi�o. Nag�a fala wrzasku wdar�a mi si� do uszu, a� mnie wykr�ci�o. Nie przeszkadza�o mi to jednak wcale, a wcale – z szerokim bananem na ustach wyl�dowa�em na ziemi z potkni�ciem, a po chwili zosta�em niemal zmia�d�ony przez reszt� dru�yny.
Wygrali�my!
Oderwa� rozbiegane spojrzenie od roze�mianego, wstawionego Pettigrew, kt�ry usilnie pr�bowa� poderwa� jak�� pi�toklasistk�. Zdawa� si� nie widzie� obrzydzenia w jej oczach, kiedy si� na niej niemal k�ad� i be�kota� co� niezrozumiale, staraj�c si� skupi� na niej wzrok.
Skrzywi� si� nieznacznie, ponownie kryj�c za kanap�. Opar� si� plecami o ch�odny, kamienny mur, ws�uchuj�c si� w krzyki, �miechy i muzyk� brzmi�c� z zaczarowanego gramofonu. Przyg�adzi� niedba�ym ruchem r�ki czarne kosmyki w�os�w, poprawiaj�c zje�d�aj�cy mu na lewo przedzia�ek i westchn�� cichutko, �ledz�c wzrokiem bardzo tajemniczego jegomo�cia. Wi� pracowicie paj�czyn� w k�cie. Przymkn�� powieki, odchylaj�c g�ow� do ty�u. Stukn�� ni� lekko w �cian�. Mia� ju� powy�ej uszu szczebiotania dziewcz�t z m�odszych klas, przymilaj�cych si� i robi�cych s�odkie oczka. Kiedy w�a�ciwie sta� si� w�r�d dziewczyn tak… Popularny? �e te� wcze�niej nie widzia� tych ma�lanych spojrze�, nie s�ysza� ich szczebiotania… Owszem, zdarza�o mu si� znale�� w torbie perfumowane koperty z listem jednoznacznie wskazuj�cym na to, �e osoba, kt�ra go pisa�a, si� w nim zadurzy�a. Nic sobie z tego nie robi�, bowiem zwyczajnie go to bawi�o. Robi� sobie z nich samolociki i rzuca� do kosza z drugiego ko�ca dormitorium lub �wiczy� zakl�cia formuj�ce r�ne stworzonka z orgiami, kt�re p�niej mog�y podbiec, czy podlecie� do adresata wiadomo�ci.
Podrapa� si� po szyi w podejrzanie psi spos�b. Tego r�wnie� nie zauwa�a�. Nie widzia� tego, �e gdy poczu� jaki� n�c�cy zapach to zamiera�, zaczynaj�c w�szy� z zadart� g�ow�. Czasem nawet lekko podnosi� przy tym nog�. Jakim� dziwnym trafem jego uwadze umkn�o to, �e jego �miech do z�udzenia zacz�� przypomina� radosne szczekanie psa, a gdy by� z�y, jego g�os przywodzi� na my�l w�ciek�e warczenie. Nie widzia� r�wnie� tego, �e gdy si� irytowa�, to g�rna warga unosi�a mu si�, jakby chcia� kogo� ugry��. Bo naprawd� chcia�. Zw�aszcza, kiedy podczas posi�k�w czyje� r�ce znajdowa�y si� w niebezpiecznie ma�ej odleg�o�ci od jego talerza. No i wr�cz pokocha� podgryza� ko�ci kurczaka z obiadu. W�a�ciwie nie by� w stanie oderwa� wzroku od kafla, �ledz�c go uwa�nie. Mia� ochot� rzuci� si� za nim w po�cig, �eby przynie�� temu, kto go rzuci�. Tego jednak nie przeoczy� – to by�o co najmniej dziwne. On jednak si� tym nie przejmowa�, bowiem w pewien spos�b w jego sytuacji to by�o naturalne. Nie mia� ju� �adnych w�tpliwo�ci, co do tego, jak� ani magiczn� form� przyjmie, kiedy w ko�cu uda mu si� ju� przemieni�. Wiedzia�, �e b�dzie czarnym psem. Nie by�o innego wyj�cia.
Ponownie wychyli� si� ostro�nie ze swej kryj�wki za meblem, by rozejrze� si� nieufnie po rozbawionym towarzystwie salonu.
James po raz nie wiadomo ju�, kt�ry, opowiada� o swym wspania�ym chwycie, targaj�c w�osy.
Syriusz przymru�y� oczy, swoim zwyczajem, od do�u. Potter czochra� si� tego wieczora nader cz�sto, jakby by�o mu ma�o tego, �e i tak wiecznie chodzi� potargany. Teraz jednak wygl�da� przez to, jakby dopiero co zsiad� z miot�y i wyra�nie stara� si� zaimponowa� zielonookiej os�bce.
Wygi�� wargi w weso�� podk�wk�, rozbawiony. Mina mu jednak zrzed�a, kiedy zobaczy�, �e nigdzie nie ma Remusa. Pogrzeba� chwil� w g�owie, zastanawiaj�c si�, gdzie� to Wilczu� m�g� si� uda�. Bibliotek� z g�ry wykluczy�. Remus Remusem, ale nawet on nie siedzia�by w swej �wi�tyni wiedzy, kiedy ca�y Gryffindor robi wszystko, by Hogwart nie m�g� spa�. Zerkn�� na zegarek na lewym nadgarstku. By�o po dwudziestej drugiej. Stalowoszare spojrzenie spocz�o na drzwiach wiod�cych do dormitori�w i do jego g�owy nie�mia�o zapuka� pomys�. Otworzy� mu szeroko drzwi, gramol�c si� zza mebla, w kt�rym kry� si� podobnie jak skulone trwo�nie cienie, zap�dzone tam przez p�on�ce w komnacie �wiat�o. Szybkim krokiem, lawiruj�c mi�dzy cz�onkami swej du�ej, lwiej rodziny, ruszy� w stron� schod�w.
- Syyriuuuszkuuu! Poczekaaaaj!
Przeszy� go zimny dreszcz i p�dem ruszy� do celu. Wparowa� na klatk� jak burza, wbiegaj�c ile si� po schodach. Dopad� do drzwi dormitorium i zamkn�� si� w �rodku, opieraj�c o nie plecami i barykaduj�c cia�em. Lekko dysza�. S�ysza� st�umione odg�osy panuj�cej w salonie fety.
W sypialni dryfowa� mrok, panosz�c si� wsz�dzie gdzie tylko m�g�. Rozpraszany by� jedynie przez s�ab�, z�ot� po�wiat� pracowicie tworzon� przez gor�cy p�omie� �wiecy unosz�cej si� niedaleko g�owy siedz�cego na ��ku Remusa. Wilko�ak podni�s� na przybysza bystre, nienaturalnie ��te oczy o wiecznie nieprzytomnym, rozmarzonym wyrazie.
Syriusz u�miechn�� si� lekko do siebie na jego widok, podchodz�c bli�ej. Przykl�kn�� przy brzegu jego ��ka, wlepiaj�c spojrzenie w jego drobn� posta�. Milcza�.
Wpatrywali si� przez d�u�sz� chwil� wzajemnie w swoje oczy, nic nie m�wi�c i ws�uchuj�c si� jedynie w ich ciche, spokojne oddechy.
- Dlaczego siedzisz tutaj sam? - spyta� w ko�cu szeptem szarooki, jakby ba� si� przerywa� panuj�c� mi�dzy nimi, delikatn� cisz�.
Przechyli� g�ow�, odrywaj�c si� od obserwowania go i ulokowa� spojrzenie w swych drobnych d�oniach.
- Uciek�em – powiedzia� r�wnie cicho.
Czarnow�osy ostro�nie wdrapa� si� na pos�anie obok niego, k�ad�c si� na boku i podpieraj�c g�ow� r�k�. Zada� lekko podbr�dek do g�ry, by wygodniej by�o mu studiowa� profil swego przyjaciela.
- Od czego?
- Od ha�asu – mrukn��. Zacisn�� d�onie i powieki. – Chcia�em poby� troch� sam. W ciszy.
- Mam sobie i��?
- Nie… - Wyci�gn�� drobn� d�o� i po�o�y� j� na jego nadgarstku. Zacisn�� lekko palce. – Zosta�.
Umo�ci� si� wi�c wygodniej, uk�adaj�c na po�cieli. Remus zmieni� pozycj�, k�ad�c si� przodem do niego. Wtuli� policzek w szkar�atn� poduszk� i ponownie skrzy�owa� spojrzenia z Syriuszem. W s�abym migotaniu blasku �wiecy jego oczy przybra�y fascynuj�c� barw� balansuj�c� mi�dzy bursztynem pod �wiat�em a przy�mionym z�otem. Westchn�� cicho.
- Martwi� si� o was – powiedzia� powoli.
Syriusz uni�s� brwi.
- Dlaczego?
- Przez wasze dziwne pomys�y. Ta ca�a animagia… - Wci�� szepta�, cho� w pobli�u nie by�o nikogo, kto m�g�by ich us�ysze�.
Black wyci�gn�� d�o�, by podrapa� si� po boku. Westchn�� ci�ko.
- Tyle razy ci ju� m�wili�my… Nie masz si� czego obawia�. Wszystko idzie dobrze.
- Na pewno? – spyta� po chwili ciszy, jakby troch� prosz�co.
U�miechn�� si� do niego delikatnie i u�cisn�� wci�� go trzymaj�c� d�o�.
- Na pewno. Wiesz co… - doda� po chwili z konspiracyjnym u�mieszkiem. – Poka�� ci co�. Ale nie m�w nikomu, dobrze?... – Przy�o�y� do warg palec wskazuj�cy i mrugn�� do� lewym okiem.
Skin�� g�ow�, przytakuj�c. Spojrzenie z�otych oczu przybra�o wyczekuj�cy wyraz.
Syriusz opu�ci� powieki, bior�c g��boki wdech. Musia� wyzby� si� wszelkich my�li i emocji, skoncentrowa� si� na wype�niaj�cym go spokoju i zrelaksowaniu… Po chwili powoli ukszta�towa� bia�� mas� swych my�li w psa. Du�ego, kud�atego psa merdaj�cego weso�o ogonem. Przy�o�y� sobie palce do skroni. To pomaga�o mu si� skupi�. Ponownie g��boko odetchn��, a nast�pnie nad�� si� lekko, silnie skupiaj�c na owym wytworze swej wyobra�ni. Kilka chwil p�niej poczu� to tak dobrze znane mu uczucie, kiedy wszystkie zapachy stawa�y si� niemal namacalne i nabiera�y smaku, kiedy d�wi�ki wyostrza�y si� tak, �e wystarczy�oby wyci�gn�� r�k�, by je chwyci�. Lekkie parcie w okolicach ko�ci ogonowej i po bokach g�owy, delikatne mrowienie, przeradzaj�ce si� w ca�kiem przyjemne sw�dzenie i…
- Och, kurcz�… - westchn�� Lunatyk, mrugaj�c z przej�ciem.
Otworzy� oczy i ponownie u�miechn�� si� nie�mia�o do przyjaciela, czekaj�c na opini� do jego post�p�w.
Wilko�ak wyci�gn�� szczup�� d�o�, by opuszkami palc�w dotkn�� wystaj�cych spomi�dzy kruczych kosmyk�w w�os�w du�ych, nieco oklap�ych i stercz�cych, czarnych, psich uszu. Zachichota�, chwytaj�c je mi�dzy smuk�e palce, zaczynaj�c je mi�tosi� i g�aska�.
- Jakie mi�ciutkie… - Parskn�� �miechem. – Szkoda, �e si� teraz nie widzisz! Wygl�dasz przeuroczo…
Black w odpowiedzi zamerda� d�ugim, kud�atym ogonem.
- Whuf. – Tr�ci� go nosem w policzek, chc�c wymusi� na nim troch� pieszczot.
Remus nie m�g� powstrzyma� �miechu. Przykl�kn��, rozbawiony, zaczynaj�c drapa� Syriusza po brzuchu. Black wyszczerzy� si� w szerokim, rozanielonym u�miechu, a lewa stopa zacz�a mu gwa�townie podrygiwa�, co jeszcze bardziej rozbawi�o blondyna.
- Ooooch… Tak mi dobrze… Tak mi r�b! – zaj�cza� szarooki.
Przygryz� sobie koniuszek j�zyka i zmieni� nieco taktyk�, si�gaj�c wy�ej, do szyi. Czarny odchyli� g�ow�, mocniej wciskaj�c j� w poduszki. Wystaj�cy mu spod po�ladk�w ogon merda� mu zawzi�cie mi�dzy udami.
- On ci tak sam z siebie?
Zerkn�� na niego, zawiedziony, �e przesta� go drapa� pod podbr�dkiem.
- Nie – stwierdzi� spokojnie, przestaj�c nim wywija�.
- Ale we� �eby on ci si� macha�, to takie fajne jest… - Ponownie za�wieci� swym pe�nym uz�bieniem, a zadowolony Syriusz przeni�s� si� obok niego na kl�czki. Zacz�� si� o niego �asi� i ociera�, chc�c wy�udzi� jeszcze troch� pieszczot. Psia natura bra�a nad nim g�r�, kiedy przybiera� niekt�re elementy zwierz�cego cia�a. Pchn�� go g�ow� na plecy, gramol�c mu si� mi�dzy nogi i uk�adaj�c na nim. Remusowi to jednak nie przeszkadza�o, bowiem zacz�� go lekko tarmosi� za uszy, drapa� po bokach i plecach, a wr�cz wniebowzi�ty Syri mrucza� cicho, merdaj�c szybko smolistym ogonem, czuj�c obejmuj�ce go w biodrach uda Lunatyka.
Remus u�miechn�� si�, rozczulony.
- Ach, Syri… Jeste� teraz taki s�odki… Czemu ty na co dzie� nie jeste� tak� przylep�?
Uni�s� si� na �okciach, wlepiaj�c w niego uwa�ne spojrzenie. Lunatyk parskn�� �miechem, widz�c, �e jego psie uszy stan�y w skupieniu niemal na sztorc.
- Drap mnie! – za��da� powoli i dosadnie ich w�a�ciciel.
Zachichota�, wsuwaj�c mu r�ce pod koszul�, by by�o mu wygodniej zajmowa� si� jego plecami. Wtuli� twarz w zagi�cie przy jego szyi, kiedy Black ponownie si� na nim wy�o�y�. Uwielbia� si� tuli�…
Syriusz by� szcz�liwy. Zawsze by� szcz�liwy, kiedy drapa�o si� go nad po�ladkami.
Where did you go to university? <a href=" http://www.yunussb.com/incubator-funds/ ">ventolin 0 4 mg/ml</a> value 09 (Other) when submitting claims for which a drug
Where did you go to university? <a href=" http://www.yunussb.com/incubator-funds/ ">ventolin 0 4 mg/ml</a> value 09 (Other) when submitting claims for which a drug
Thanks funny site <a href=" http://www.ideahotel.es/about/ ">trazodone buy</a> A pharmacist must quote the pharmacys claimant number before any information can
Thanks funny site <a href=" http://www.ideahotel.es/about/ ">trazodone buy</a> A pharmacist must quote the pharmacyÂs claimant number before any information can
I went to <a href=" http://cronereport.com/about/ ">minoxidil spray price pakistan</a> references; Communicated patient ± related information well; Handout complements presentation;
I went to <a href=" http://cronereport.com/about/ ">minoxidil spray price pakistan</a> references; Communicated patient ± related information well; Handout complements presentation;
Have you got any qualifications? <a href=" http://www.simondixon.org/about/ ">abilify tabl 15 mg</a> The following communication methods are available for submission of electronic claims
Have you got any qualifications? <a href=" http://www.simondixon.org/about/ ">abilify tabl 15 mg</a> The following communication methods are available for submission of electronic claims
What's the last date I can post this to to arrive in time for Christmas? <a href=" http://www.e-studio.ch/services/sites-internet ">renova vs. retin a micro for wrinkles</a> The transaction detail header record is a 13 byte fixed length record, which identifies and
What's the last date I can post this to to arrive in time for Christmas? <a href=" http://www.e-studio.ch/services/sites-internet ">renova vs. retin a micro for wrinkles</a> The transaction detail header record is a 13 byte fixed length record, which identifies and