Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwotów!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powrót ]

Wtorek, 27 Marca, 2012, 19:50

61. Wpis sześćdziesiąty pierwszy.

W końcu jest cokolwiek na prawie cztery strony. Nie wiem, kiedy następna, ale możecie być spokojni, pojawi się. Nigdzie się stąd nie wybieram. :D
Za błędy przepraszam.


Westchnął głęboko, przekręcając się na plecy. Ułożył wygodnie ramiona wokół głowy, mocniej wciskając ją w miękkie, szkarłatne poduszki. Zamrugał powoli, niepewnie otwierając oczy. Po chwili jego wzrok przyzwyczaił się do panującego wokół niego mroku. Do wciąż otumanionej świadomości powoli zapukała myśl, że pewnie jest jeszcze środek nocy albo bardzo wczesny ranek i że nie musi jeszcze wstawać. Ponownie opuścił powieki, biorąc kolejny spokojny, leniwy wdech. Wszystko wokół zdawało się być tak jak on świeżo obudzone, wciąż jeszcze zaspane i niechętne do czegokolwiek. Uwielbiał ten moment kiedy się budził, kiedy wszystko wokół zdawało się mówić, by jeszcze troszkę poleżał, bo przecież nic nie musi robić, nic złego się nie dzieje... Lubił to poczucie spokoju i bezpieczeństwa krążące w jego ciele. Ponownie popatrzył w majaczący w mroku nad nim baldachim już nieco bardziej przytomnym spojrzeniem szarych oczu. Po dłuższej chwili zauważył, że nie słyszy pochrapywania Jamesa i sapania Petera. Przekręcił głowę w obie strony, błądząc rozpoznająco po pokoju nieco przymrużonym spojrzeniem. Łóżka były puste. Przeciągnął się, mrucząc do siebie z ukontentowaniem. Poprzedniego wieczora obaj chłopcy udali się na szlaban do woźnego. Wyglądało na to, że po prostu jeszcze nie wrócili. Usiadł, targając zmierzwione nocą, czarne włosy. Jeszcze raz otaksował dormitorium, tym razem szukając od wczoraj „jego panicza”, po drodze dowiadując się dzięki budzikowi, że dochodziła piąta. Zmarszczył brwi na widok wystającego spod łóżka okularnika podrygujący tyłek w piżamie w alfabetyczny druczek.
- Remi?... – spytał niepewnie zachrypniętym głosem.
Kiedy zorientował się, że został zignorowany i chwycił za brzeg kołdry z zamiarem odrzucenia jej na bok, Remus wygramolił się spod mebla trzymając naręcze brudnych ubrań do prania. Miał otwarte oczy, ale jego spojrzenie było mętne i sprawiało wrażenie całkowicie nieprzytomnego. Zniknął w łazience spokojnym krokiem, niosąc rzeczy do kosza na brudną bieliznę.
- Dlaczego nie śpisz? – rzucił w stronę drzwi. Znów bez odpowiedzi.
Po chwili pojawił się znowu, zaczynając słać łóżka.
- Hoo… - mruknął z rozbawieniem Syriusz, bowiem w jego głowie zabłysnęła lampeczka zrozumienia. – A więc tak wygląda skrzat, który u nas sprząta.
Wygrzebał się z pościeli, wiedziony fizjologią kierując się do toalety. Starał się nie zachowywać zbyt głośno, żeby nie zbudzić gwałtownie lunatykującego Lupina. Kiedy dziesięć minut później stanął w progu, Remus kończył sznurować buty i podnosił się, wyraźnie mając zamiar wyjść.
- Hola, hola, Lunatyczku! – Szarooki doskoczył do niego, chwytając go za ramiona. Płynnym ruchem odwrócił go w stronę jego łóżka i pchnął lekko w tym kierunku, wymuszając na nim, by do niego podszedł. Remus posłusznie podreptał do mebla i pozwolił wpakować się pod pachnącą lawendą kołdrę. Syriusz zdjął mu buty i sweter, który naciągnął na siebie na lewą stronę i tył na przód. Szarooki przytrzymał go za ramiona. Nic nie miał do tego, że Remus krążył przez sen i układał rozrzucone po sypialni przedmioty, bo w ten sposób nie mógł sobie zrobić krzywdy. Wiedział jednak, że nie powinien pozwolić mu opuścić pokoju, kiedy już nie śpi i wie, że wilczuś lunatykuje.
- Masz spać – fuknął tonem nie cierpiącym sprzeciwu.
- Zaraz zjem – bąknął. – Idę jeść…
Zamrugał, zbity z tropu. Po chwili jednak przypomniało mu się, że pielęgniarka mówiła, że lunatycy czasem mówią przez sen różne rzeczy, choć tak naprawdę jest to nieświadomy bełkot. Przycupnął na brzegu materaca, nie puszczając jego ramion. Westchnął cicho, naciągając mu kołdrę po sam nos. Przyklepał nieco naelektryzowaną blond grzywkę, wciąż przyciskając go do materaca. Po kilku minutach siedzenia nad nim i pilnowaniem, powieki Remusa opadły powoli, a on sam przestał próbować wstać. Nie wstał jednak i nie wrócił do łóżka, tylko siedział obok i słuchał jego oddechu. Nawet nie zauważył, kiedy ogarnęła go senność. Przechylił się na materac, częściowo układając na wilkołaku. Westchnął jeszcze tylko, nim bez udziału swojej woli opuścił powieki, pełen dziwnych myśli odchodząc w stronę machającego mu wibratorem Morfeusza.
Obudził się kilka godzin później sztywny i obolały, choć jednocześnie było mu rozkosznie ciepło i miękko. Był jakiś taki… Rozbity i rozedrgany w środku. Mocniej przygarnął go siebie coś, z czym leżał.
- Wstawaj! – zahuczał mu twardy głos Lupina nad głową.
- Mmm?...
- Nie „mmm”, tylko wstawaj, jełopie! Co ty robisz w moim łóżku? Ze mną? Pod kołdrą? OBŁAPIAJĄC MNIE, kiedy śpię?!
Zamrugał gwałtownie, odsuwając się nie bez żalu od ciepłego, miękkiego i jakiegoś tak cudownie przyjemnego do tulenia ciała Lunatyka.
- Że jak? Urojenia masz jakieś? – prychnął z wyższością. - Pakujesz mi się najpierw w nocy do wyra, a potem oskarżasz o molestancję! – Odgarnął z oczu czarne włosy.
- Molestowanie, jeśli już – burknął wilkołak. – Rozejrzyj się! – Zamachał ręką. – Nie jesteś u siebie!
Szarooki rozejrzał się i z trudem powstrzymał spłoszoną minę cisnącą mu się na twarz. Rzeczywiście nie leżał w swoim łóżku. To było zdecydowanie łoże Remusa, oj tak. Ze swojego nie miał drzwi do łazienki centralnie naprzeciw. Zmarszczył czoło.
- Wietrzę spisek – oświadczył chytrze.
- Proszę?...
- Przyniosłeś mnie tu w nocy i oskarżasz o molestancję!
- Molestowanie! Zresztą, co ty mi tu imputujesz?
- Chyba insynuujesz?... – spytał niepewnie.
- Co ty mi tu pieprzysz?! – powtórzył identycznym tonem, jak przed chwilą, chcąc tym słowem uniknąć niepotrzebnej dyskusji. Na Merlina, w sumie niedługo miał skończyć piętnaście lat, miał prawo sobie trochę pobluzgać! – Jakbym chciał cię w swoim łóżku, to by mi starczyło palcem kiwnąć i byś się tu zjawił obok na kolanach posłusznie merdając ogonkiem!
- CO?! – Wytrzeszczył oczy, nie wierząc w to, co usłyszał. Czy to naprawdę był Remus? – Co ty mi tu?...
- Jesteś MÓJ, Black – powiedział jedynie. Zamachał lekceważąco dłonią i szarpnął głową, przez co przycięte włosy zafalowały w powietrzu, przypominając Blackowi tym samym ich zakład. – A teraz złaź ze mnie, muszę do łazienki. Od pięciu minut naciskasz mi na pełny pęcherz, zboczeńcu.
Syriusz posłusznie się z niego stoczył, przytłoczony beznadziejnością swojej sytuacji. To był Remus? To miał być ten mały, słodki Remusek, który przychodził się łasić jak kot przy byle okazji, żeby go tulić i głaskać?...
- Swoją drogą nie wiedziałem, że lubisz takie rzeczy. - Rozbawiony głos Lupina był nieco stłumiony przez szum wody w umywalce.
- Masz urojenia. To mnie wcale nie kręci, w zasadzie powiem wręcz, że głodnemu chleb na myśli!
Nie słysząc odpowiedzi złotookiego chwycił w garść jakieś spodnie, naciągając je na siebie i swoje bokserki w kosteczki. Złapał koszulę i ruszył w stronę drzwi. Zerknął przelotem na pochylonego przy zlewie blondyna, który energicznie ochlapywał sobie twarz wodą, zapewne zimną, tak na rozbudzenie. Zerknął przez ramię na przyjaciela, kiedy stał nad sedesem.
- Jakim prawem robisz przy mnie takie rzeczy? – ofuknął go, chwytając dezodorant.
Wzruszył ramionami, wsłuchując się w odgłos nalewanej do zbiornika cieczy dość wartkim strumieniem.
- To na swój sposób podniecające.
Wbił w Blacka sztylet lodowatego spojrzenia złotych oczu i zadzierając nos do sufitu opuścił pomieszczenie, mając na celu wsunięcie się w szkolny mundurek.
Zachichotał bezgłośnie i dokończył poranną toaletę, nie wymieniając z Remusem ani słowa więcej.
- Możesz to ode mnie wziąć? – spytał już zupełnie jak Lunatyk, kiedy szli do wielkiej Sali. – Plecy mnie bolą, a ty i tak nie nosisz podręczników…
Wyciągnął bez słowa rękę po torbę i przewiesił ją sobie przez ramię.
- Właściwie czemu w dormitorium było tak czysto? Wczoraj wieczorem przecież był tam burdel nie z tej ziemi – rzucił z zamyśleniem blondyn.
Na twarzy Syriusza pojawił się niemal chomiczy uśmiech.
- Ach, taki sobie złotooki skrzacik, najdroższy memu sercu panicz znów wędrował we śnie i sprzątał.
- O rany… No nie mów, że ja tu przez sen wam za pokojówkę robię…
- Widzisz? Dobrałem idealny strój!
Łypnął na niego niby gniewnie, choć nie bez rozbawienia.
- Zamilcz! Pozwalasz sobie na zbyt wiele. – Zadarł nieco podbródek, chcąc podkreślić pozycję swej osoby w ich układzie. – Musisz ponieść karę. – Pokiwał proroczo głową, święcie przekonany o swej racji. – Nieś mnie!
Zaśmiał się pod nosem, posłusznie jednak pochylając się, by wziąć kruszynę w objęcia, chwytając go pod kolanami i obejmując wokół pleców. Chłopiec rozłożył się wygodnie, uśmiechając z ukontentowaniem.
- No, to do wielkiej sali. Zjadłbym coś.
Szarooki wymamrotał coś, co zabrzmiało jak „tak, panie”, po czym ruszył we wskazanym kierunku. Na miejscu Remus szarpnął się lekko, wyciągając gwałtownie rękę.
- James!
Kuzyn wyżej wymienionego spojrzał we wskazanym kierunku, po czym przyspieszył kroku, dopadając do okularnika siedzącego przy stole Gryffindoru. Zatrzymał się blisko metr za nim, ale zanim zdążył się odezwać, zaniechał tego, widząc, że prowadzi on spokojną rozmowę z Lily. Cichutko posadził Lunatyka na wolnym miejscu i sam wsunął się na ławkę obok niego.
- Nałóż mi – nakazał władczym szeptem.
- Czegóż sobie życzysz?
- Tego – mruknął, wskazując na tosty i krem czekoladowy.
- Tak, mój panie.
Położył na talerzu blondyna trzy kawałki przypieczonego, ciepłego chleba i zaczął je szczodrze smarować czekoladą, obserwowany przez maślane spojrzenie wilkołaka.
- Wyglądasz, jakbyś miał kogoś pod stołem – powiedział z rozbawieniem.
- Cichaj! I smaruj…
- …nie chodzi o to, że cię nie lubię. Po prostu mnie wkurzasz – wyjaśniła nieco zniecierpliwiona Lily. James zakręcił się na swoim krześle niespokojnie i potargał włosy chaotycznym machnięciem ręki.
- No i tylko dlatego nie chcesz się ze mną umówić? – Pokręcił głową. – Sama przecież przyznałaś, że ci się podobam.
- Powiedziałam, że nic do ciebie ogólnie nie mam, a nie, że mi się podobasz!
- Teraz się wykręcaj… - James zrobił minę cwaniaczka, a Lily zacisnęła pięści na trzymanych sztućcach.
- Nie wmawiaj mi czegoś, czego nie powiedziałam! – warknęła coraz bardziej rozzłoszczona. Okularnik przymrużył oczy, mając dziwne wrażenie, że jej miedziane włosy nagle stały się jakby bardziej puszyste i uniesione. Trochę jakby… Chciały go ugryźć? Szarpnął głową, starając odegnać od siebie owy absurdalny pomysł i przywołał na twarz uwodzicielski uśmieszek.
- No nie udawaj już, po prostu się ze mną umów i będzie po sprawie.
- Że CO?! – krzyknęła, momentalnie wściekła.
- Ups… - mruknął Remus, nim zapchał się tostem. – Dziesięć punktów za dobór słów.
Syriusz pokiwał głową i schował nos w pucharze z kakao.
- Ty kretynie! – wrzasnęła. – Chcesz mi powiedzieć, że łazisz za mną już jakieś dwa miesiące tylko dlatego, że się z kimś założyłeś?!
- Że co?! Ty durna babo, kto ci takich głupot nagadał?! Czy ja powiedziałem coś takiego?! A mówią, że to blondynki są głupie! – zawołał z niedowierzaniem, nieświadom, że siedzący niemal obok niego Huncwoci wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Słucham? – spytała z przesadną uprzejmością Gryfonka, ignorując coraz większą ilość wlepionych w nich spojrzeń.
- To co słyszałaś! Masz jakieś problemy ze sobą chyba. Czy tobie naprawdę się wydaje, że jesteś taka, no, powiedzmy, atrakcyjna, że się o ciebie najwięksi przystojniacy zakładają?!
- Mówiąc „najwięksi przystojniacy” chyba nie masz na myśli siebie? – prychnęła pogardliwie.
- No, przecież nie Smarkerusa… - rzucił pół żartem.
- Odwal ty się od niego w końcu! Matko jedyna, co on ci do jasnej cholery zrobił, że wszystkie rozmowy sprowadzasz do gnębienia go?! – wydarła się. – Jaki ty jesteś beznadziejny! – Cisnęła sztućcami w stół, przez co nieco dżemu z naleśnika roztrysnęło się na boki. – Zostaw w spokoju i jego i mnie, bo ja NIE CHCĘ MIEĆ Z TOBĄ NIC WSPÓLNEGO!!! – ryknęła mu w twarz, nachylając się. Poczerwieniała z wysiłku i wściekłości. – Jesteś żałosny! Nie myśl sobie, że jak zacząłeś grać w Quidditcha, to nagle wszystkie dziewczyny się tobą zainteresują! Czochrasz sobie te durne kudły, żeby się za tobą oglądały te wszystkie głupie pierwszo i drugoklasistki…
- Daruj sobie te wywody zazdrości! – rzucił lekceważącym tonem, przerywając jej w pół zdania. – Nawet mi do głowy nie przyszło, by tylko po to zapisywać się do drużyny! Mam rozumieć, że idąc twoim tokiem myślenia, chodzisz na dodatkowe zajęcia z eliksirów nie dlatego, że je lubisz, tylko po to, żeby podobać się chłopakom? A pójdźmy na całość, ja próbuję zdobyć względy McGonagall, a ty Slughorna, nie?
- CO?!
- No to, do cholery, słuchaj trochę co mówisz! I nie pieprz mi głupot na temat, o którym nie masz pojęcia, bo tak naprawdę gówno o mnie wiesz i mnie z góry skreślasz! Merlinie, dlaczego musiała mi się spodobać akurat taka głupia, ruda jędza?! – Łypnął na nią wściekle. Nagle dotarło do niego, że nawet nie zauważył, kiedy w trakcie tej kłótni podniósł się z miejsca. Nie zdziwiłby się, gdyby naelektryzowane włosy Evans nagle zmieniły się w węże i rzuciły się na niego, wgryzając w tętnice.
- Zamknij się! Po prostu… Daj mi święty spokój! – jęknęła, po czym chwyciła torbę i wybiegła z sali, odprowadzona spojrzeniami zebranych uczniów.
- Wiesz – zaczął swobodnie w panującej ciszy Remus. – Gdybym był prefektem dałbym ci kilka punktów za wspaniały dobór słownictwa. I to wyczucie. Oraz delikatność. Coś pięknego normalnie…
- Przymknij się – burknął, opadając na swoje miejsce. – Szlag by ją. Nie dość, że ten popieprzony woźny całą noc kazał mi czyścić jakieś cholerne szafki, to teraz pokłóciłem się z tą rudą piz… Khym. No. To teraz mamy jeszcze osiem lekcji!
- Życie – westchnął w odpowiedzi szarooki, po czym z błogą miną ugryzł nabitą na widelec parówkę.
- Haaaa, więc już wiem, gdzieżeś się szlajał całą noc! A Peter? Przecież był z tobą… Co nie? – Remus przejawił nieco więcej zainteresowania na wieść, że okularnik był na szlabanie dłużej, niż przypuszczał.
Skinął głową, obracając nerwowo w ręku łyżeczkę.
- Taaa. Nie wiem, gdzie jest, zmył się koło drugiej. Łapiecie? – spytał nagle, rozochocony. – Peter zerwał się ze szlabanu! Szuja jedna mnie samego zostawiła. Pewnie ma jakiś romans, maślak jeden, a my o niczym nie wiemy…
- Myślę, że śledztwo nie będzie konieczne – stwierdził spokojnie Syriusz. – Romans maślaka jest zbyt nieprawdopodobny. No, ewentualnie dorwał jakiegoś paszczaka godnego sobie…
- Taką Jorkins na przykład… - Lupin pokiwał głową. – Jestem pewien, że ma jakieś skrzywienie kręgosłupa. Kto normalny tak wypina cycki?... – Przybrał pogiętą pozę, wyginając się w tył najmocniej jak tylko mógł.
Black i Potter parsknęli śmiechem w swoje puchary.

Komentarze:


trussskawka1245
Piątek, 30 Marca, 2012, 16:51

fantastique!Boskie szkoda tylko że długo trzeba czekać na notkę :( ale i tak warto.Jeżeli czeka się na nową notkę to cholernie trzyma w napięciu!

 


Szczurek
Niedziela, 01 Kwietnia, 2012, 00:34

Lunatyk! :-) James i jego paplanie ... Cudowna notka.
A i jeszcze rozwój niewolnictwa - Remusek sobie porządzi troche. Tylko gdzie jest Peter? :D

 


trussskawka /trussskawka1245
Sobota, 28 Kwietnia, 2012, 19:59

Peter pewnie w kuchni ze skrzatami XD Patrzę na datę dodania notki : Wtorek, 27 Marca, 2012, 19:50
czyli w kwietniu nie było notki z czego wynika ,że w maju muszą by 2 notki

 


trussskawka /trussskawka1245
Sobota, 28 Kwietnia, 2012, 19:59

Peter pewnie w kuchni ze skrzatami XD Patrzę na datę dodania notki : Wtorek, 27 Marca, 2012, 19:50
czyli w kwietniu nie było notki z czego wynika ,że w maju muszą by 2 notki

 


Ines
Poniedziałek, 30 Kwietnia, 2012, 18:54

Maślak XD

 


aulus
Niedziela, 27 Maja, 2012, 22:41

Żądamy kolejnych notek!

Błagam ;)

 


Doo ;)
Piątek, 15 Marca, 2013, 14:27

Gdzie Peter??
Ale Remus w roli pana... Rozochocił się nieco, szczylek. Mam nadzieję, że lunatykując, nie umyje kibla im, czy co...
A James był bardzo chamski, chociaż miał trochę racji. Z drugiej strony zastanawiam się, jak on sobie wyobraża Lily, która po czymś takim się z nim umówi. Widzę, że między nimi robi się coraz ostrzej.

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki