Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwotów!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powrót ]

Niedziela, 17 Marca, 2013, 20:05

69. Wpis sześćdziesiąty dziewiąty.

Ach, musiałam jak najszybciej napisać tę notkę. Wiecie, sześćdziesiąta dziewiąta i w ogóle...
(powiedziałam sześćdziesiąt dziewięć...:D)
Doo, wróciłaś i od razu lepiej mi się pisze. Masz mi się stąd więcej nie ruszać! :D
Czujecie to? Od jutra będę pełnoletnia. Dziwna świadomość, tak trochę.


Siedziałem na zielonej trawce, roztaczającej się wokół mnie po horyzont i dalej. Widziałem tylko cztery kolory; błękit nieba, soczystą zieleń trawy, biel swojej koszuli i czerń spodni. No, pardon, pięć. Jeszcze odcień skóry.
Obok mnie pojawił się puszysty, biały obłoczek. Bez namysłu wgramoliłem się na niego, zupełnie ignorując fakt, że to przecież woda. Co wydało mi się dziwne, utrzymał mnie, jedynie lekko się uginając. Był taki przyjemny w dotyku... Rozłożyłem się na nim wygodnie, czując jak ta materia powoli mnie obejmuje. Coraz bardziej i bardziej... Wsiąkałem w niego.
Nawet nie zauważyłem, kiedy mnie w niego jakby... Wessało? Po prostu byłem w nim. Miałem wrażenie, że siedzę w olbrzymiej tubie bitej śmietany. Oblizałem się. Uwielbiam bitą śmietanę... Tyle rzeczy można z nią robić, hehe... Na przykład jeść z lodami. Albo z truskawkami. Albo ot tak, samą. Albo... No, nieważne. Ale opcji jest mnóstwo.
Walczyłem chwilę sam ze sobą, nie chcąc zeżreć tego wszystkiego. Szamotałem się przez kilka sekund, kiedy nagle głowa wychynęła mi z tej białej masy. Zrobiło mi się zimno. Nawet bardzo, ot co. Wisiałem wysoko, wysoko nad ziemią, czachą do dołu. Tereny pode mną wyglądały całkiem znajomo. Wielkie jezioro, mnóstwo lasu... Tam chyba jakaś wioska majaczyła... I duży, duży dom. Zaraz, chwileczkę...
Zmrużyłem oczy, chcąc się głębiej zastanowić. Wyciągnąłem rękę, przykładając ją do czoła. Małe strzępki obłoczka oderwały się od puchu, zaczynając bezwładnie krążyć wokół mojej głowy. Dziwne uczucie. Nad ziemią, w chmurze...
Zaraz, to przecież Hogwart!
Japa sama rozdziawiła mi się w szerokim uśmiechu. Byłoby świetnie, gdybym się jeszcze bardziej nie wychylił i nie wypadł...
Obracałem się bezwolnie w powietrzu, czując pęd wiatru na skórze i włosach. Targał mi ubraniem, ręce same odginały mi się w tył. Wyszczerzyłem zęby, po czym zacząłem się śmiać, czując, jak mi wargi telepią.
Byłem taki... Wolny.
Zamknąłem oczy, pozwalając swemu ciału spokojnie spadać w dół. Coraz niżej, niżej i niżej... Bo co miałem robić? Złapać się tego ptaka, którego skrzydło musnęło mi policzek? Wiedziałem, że ziemia zbliża się nieuchronnie, że niedługo pewnie gruchnę w nią z całej siły i nawet nie będzie ze mnie co zbierać... Ale co z tego?

Znów otworzył oczy i zobaczył baldachim swojego łóżka. Usiadł szybko, niechcący coś z siebie zrzucając.
- Co?... - mruknął zaspany głos Remusa. Spojrzał w bok.
- Mh... Wybacz.
- Mhmmm... - Ponownie wtulił się w poduszkę. Syriusz zmarszczył czoło, myśląc intensywnie. No tak. Poprzedniego wieczora Remus miał doła-giganta, przez co obaj skończyli w jednym łóżku na niemal całonocnym leżeniu, ściskaniu się i wylewaniu swoich żalów. Westchnął. Właściwie to lubił tak robić. Nie przeszkadzało mu, że było to dosyć babskie zachowanie. Warto było się trochę „zbabić” dla chwilowego uczucia spokoju i ulgi, które się pojawiało po wyrzuceniu z siebie tego, co trapi. Wyczołgał się spod kołdry i podreptał do łazienki. Kilka minut później wszedł do salonu Gryffindoru, gdzie natknął się na wyraźnie podirytowanego Jamesa.
- Co jest, łosiek? – spytał, klepiąc go w ramię. Opędził się od kuzyna rękami, sapiąc ze złością przez nos nad czytaną książką.
- Odwal się.
Usiadł więc na kanapie obok.
- Peter znowu poleciał do Berty?
Skinął głową, poprawiając okulary.
- Nie wszyscy mają swoją drugą połówkę we własnym dormitorium – burknął zgryźliwie, przekręcając stronę w podręczniku. Szarooki ściągnął brwi na wbitą szpilę.
- Możesz mówić jaśniej? – spytał uprzejmie, choć dobrze wiedział, co miał na myśli. James trzepnął dłońmi w blat stolika, rozkładając się na krześle.
- Jeszcze pytasz? – Popatrzył na niego z niedowierzaniem i złością jednocześnie. – Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak to wygląda? Ciągle łazicie wszędzie razem, nosisz go, słodzicie sobie, ostatnio się od misiaczków przy stole wysypaliście. Raz widziałem, jak cię całował. Niby zwykły cmok, ale w usta, człowieku. Śpicie w jednym łóżku.
- Nie zawsze – wciął się Syriusz. Skrzyżował ręce na piersi, rozsiadając się wygodniej. – Nie rozumiem o co ci chodzi, przecież nie pakujemy się do wyra z jakimiś niecnymi zamiarami.
- Nie no, jasne. Po prostu ze sobą śpicie.
Black skinął głową.
- No właśnie.
James oparł się o stolik.
- Syriusz… Może nie zauważyłeś, ale obaj jesteście facetami. Ja wiem, że Remus jest słodziutki i wygląda jak dziewczyna, ale uwierz, że w jego gaciach znalazłbyś odstającą niespodziankę. Dziewczynki nie mają słonika w majteczkach.
Parsknął leniwie, odchylając się do tyłu.
- Nie zamierzam mu się dobierać do majtek. - Zamilkł na chwilę, marszcząc czoło. - Ej, czy ty powiedziałeś, że Luniek jest słodziutki?
Wywrócił oczami.
- Wiesz, co miałem przez to na myśli. Nie łap mnie za słówka.
Zarechotał.
- Wiem, wiem. Ale i tak to powiedziałeś.
Zapadło chwilowe milczenie.
- Syriusz… Jesteśmy kumplami. Możesz mi powiedzieć wszystko.
Black zrobił wielkie oczy.
- Co to za wyznanie?
- Właśnie ja się pytam, czy masz dla mnie jakieś wyznanie. – Usiadł przodem do niego, wlepiając wzrok w zdziwiono-zamyśloną minę szarookiego. – Masz mi coś do powiedzenia?
Ponownie zapadła cisza. Po chwili Syriusz pokręcił głową, a na jego twarzy pojawił się lekki, rozbawiony uśmieszek.
- Nie, raczej nie… Poza tym, że użyłem twojej koszulki z koniem do wytarcia SIĘ…- Uśmiechnął się wrednie. – Wiesz, po czym… To nie.
Zamrugał. Miał na sobie koszulkę z koniem, choć nie dotarło to do niego. Coś kliknęło mu w głowie.
- Zwaliłeś sobie w moją koszulkę?! – niemal wrzasnął. Rozejrzał się szybko po niemal pustym salonie. Machnął w myślach ręką na skierowane na nich, krótkotrwałe zainteresowanie obecnych w salonie Gryfonów.
Wzruszył ramionami z głupawym uśmieszkiem.
- Nie miałem nic pod ręką.
- Ja cię normalnie zabiję jak psa! – warknął. Black roześmiał się głośno. James prychnął, rozjuszony. Potrząsnął głową i stuknął się pięścią w kolano. – No zabiję, no. Ale ja nie o tym… Black. Tylko szczerze i bez wykrętów.
Odgarnął włosy z twarzy, wydając z siebie kilka ostatnich hihów. Był z siebie taki dumny!
- No?
- Czy ty i Remus coś… Ten? Bujasz się w nim?
Coś ścisnęło go w okolicach żołądka. Nie spodziewał się takiego pytania. Uchylił usta, nabierając powietrza, by odpowiedzieć. Nie powiedział jednak nic, zacinając się. Przygryzł lekko wargę, ściągając brwi. Wpatrzył się w kant stołu, rozpoczynając skomplikowane procesy głębokich przemyśleń. Dla Jamesa cisza była wystarczającą odpowiedzią. Odchylił się, wytrzeszczając lekko oczy.
- Żartujesz chyba…
- No przecież nic nie powiedziałem! Rany, człowieku. Nie wyciągaj dziwnych wniosków.
- No to co nic nie mówisz?
Prychnął.
- A co mam ci powiedzieć? To, że umawiam się z dziewczynami nie jest jakby zaprzeczeniem twojej teorii? Dzisiaj choćby z Aby z piątej klasy. Poza tym, nawet gdyby jakieś głębsze uczucie do Lunatyka nie przeszkadzało by mi w schadzkach, to Lupin jest zdecydowanie bardziej powściągliwy w tej kwestii. On raczej nie jest typem, który pakowałby się w jakieś bliższe relacje z kimś, kto się szlaja z innymi po kątach.
- Nie odpowiedziałeś mi – stwierdził sucho.
Westchnął ciężko, wywracając oczami.
- Merlinie, Potter… Nie. - W myślach dodał, że raczej nie.
- No a on?
- A co ja, medium jakieś? Skąd mam wiedzieć co mu się w głowie dzieje, poza tym, co sam mi powie?
James skrzywił się.
- Jesteście ze sobą strasznie blisko. To jest dziwne.
- Przyjaźnimy się po prostu, człowieku. Weź dupę w postronki, bo jakoś ci hulać zaczyna ostatnio. – Klepnął się w uda i wstał. Trzepnął okularnika przyjacielsko w ramię, ruszając w stronę wyjścia z pokoju wspólnego. Śniadanie wprawdzie przespał, ale w kuchni na pewno czekało na niego mnóstwo pysznych rzeczy. Wsunął ręce do kieszeni, mając dziwne wrażenie, że przed chwilą okłamał Pottera. Prychnął cicho, kręcąc głową. Obiecał sobie jednak, żeby kiedyś, kiedyś tam w niesprecyzowanej przyszłości ustalić dokładnie, co tak właściwie łączy jego i Remusa.
Potter fuknął pod nosem, wracając do czytanego tekstu. Nie dane mu było długo czytać, bowiem przed jego stolikiem stanął wciąż jeszcze na wpół przytomny, potargany Remus.
- Cześć, cipko – mruknął sennie, przecierając oczy. – Gdzie Syri? Muszę go ochrzanić.
- Taa? Za co niby? – Zignorował zastosowane przez blondyna powitanie.
- Nie rozumiem, jakim prawem bezczelnie zostawił mnie samego. Cycek jeden… Widziałeś go?
Skinął głową.
- Pewnie polazł do kuchni.
- Mh… - Stłumił ziewnięcie, wyciągając z kieszeni bojówek gumkę do włosów. Związał je niedbale, gramoląc się przez wyjście pod portretem. Przeciągnął się jeszcze porządnie i szybkim krokiem ruszył w stronę kuchni. Może złapie go po drodze.
James oparł czoło o podręcznik. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że w ich paczce tworzy się para. To by było naprawdę chore. Skrzywił się i wstał. Nie mógł się skupić po krótkiej sprzeczce z Czarnym. Zgarnął podręcznik ze stolika i powlókł się schodami na górę, zwieszając smętnie głowę. Zatrzymał się tylko na chwilę, kiedy mijał się z Evans w wejściu. Rzucił do niej standardowe powitanie, w odpowiedzi na co tylko prześliznęła po nim wzrokiem i uniosła brwi jakoś tak… z politowaniem? Cmoknął cicho z niezadowoleniem. Nie wyglądało na to, by ten dzień miał być udany. Zamknął się w dormitorium, rzucając na łóżko. Wsunął ręce pod głowę i przymknął oczy. Westchnął ciężko.
- Ech, Evans, Evans… - mruknął do siebie. Uśmiechnął się lekko. Może i nie była dla niego uprzejma, ale go nie ignorowała. A… To już coś, prawda?
Długo leżał, rozmyślając o różnych rzeczach. Na przemian wściekał się na wiadomą dwójkę, która nie raczyła sprecyzować, co się z nimi w końcu dzieje, przez co ich zachowanie było tym bardziej wkurzające. Gdyby jasno postawili sprawę, to nie byłoby to takie irytujące. Wiedziałby przynajmniej, na czym stoją, a tak?
Z drugiej strony, kiedy myślami trafiał na Lily, na twarz wkradał mu się głupkowaty uśmieszek i myślał o pierdołach, tworząc sceny rodem z harlequina z nimi w roli głównej. W pewnym momencie, po upływie bliżej nieokreślonego czasu jednak wstał, mając ochotę zapalić kilka zapachowych świeczek. Bo czemu nie? Gdzieś powinny jeszcze być. Lunatyk miał do nich pewną słabość, dzięki czemu, jak któregoś razu radośnie obwieściła im Jennifer, w ich pokoju nie śmierdziało zgniłym serem i brudnymi skarpetkami, jak to pokoje chłopców zwykle mają w zwyczaju. James ponownie się nachmurzył. Candy. Czy Lupin naprawdę nie widzi, że ta ładna i miła dziewczyna wyraźnie jest nim zainteresowana? Nie, ten kretyn musi sobie urządzać schadzki z Blackiem. Po kilku minutach w komnacie zaczął się unosić lekki zapach leśnych owoców. Wziął się pod boki, rozglądając po pomieszczeniu. Jego wzrok przykuła porcelanowa żaba siedząca na szafce nocnej Blacka. Podszedł do niej bliżej i przykucnął, wlepiając w nią spojrzenie. Odwzajemniła jego zainteresowanie, rozciągając twarz w szerokim uśmiechu. Mina mu zrzedła. W poniedziałek miał mieć sprawdzian z eliksirów. A za tydzień w piątek mecz z Ravenclaw. Po drodze dwa szlabany. Westchnął. Jak on nigdy nie miał chwili spokoju dla siebie…
Ponownie popatrzył na żabkę.
- Nie masz szans, maleńka – mruknął, widząc, że wciąż się do niego produkuje. Pokręcił głową. – Nie szczerz się tak, piękna. I tak nic by z tego nie wyszło. Nie pasujemy do siebie. Zbyt wiele nas różni. Ja już mam kogoś na oku, no i… Widzisz… Tutaj jest przepaść… Międzygatunkowa…
Zamilkł, słysząc tupanie na schodach i wesołe krzyki. Po głosach rozpoznał Lunatyka, Blacka i… Chyba Candy.
- Candy, przestań!
Wymieniona trójka wpadła do pokoju, z rozmachem otwierając drzwi. James przesunął się nieco, chowając za łóżkiem. Tak, jednak Candy. W myślach odjął Slytherinowi dziesięć punktów za spostrzegawczość Gryfonów.
- Nie zaprzeczaj, Remi… - powiedziała wesoło. – Ty po prostu preferujesz seks homoseksualny! – oświadczyła triumfalnie.
Skrzywił się, sięgając po butelkę oranżady leżącej na jego łóżku. Opadł na materac, odkręcając korek.
- Niby kto tak powiedział? – Upił kilka łyków i skrzywił się. Zmierzył chichoczącą dziewczynę wzrokiem. – No i co się śmiejesz? Poza tym, nie odpowiedziałaś mi!
Syriusz parsknął wesoło, przemierzając pokój kilkoma długimi krokami. Usadził się na swoim kufrze, tyłem do okularnika.
- Sam to powiedziałeś, niemotko – stwierdził radośnie. Blondyn prychnął ozięble, choć na jego twarzy błąkał się lekki uśmieszek.
- Błądzisz, zaprawdę powiadam ci. Błądzisz. – Podrapał się pod żebrami. – Niby kiedy?
Dziewczyna podeszła bliżej, siadając obok. Objęła go ramieniem, palcami drugiej ręki pisząc niewidoczne dla nikogo szlaczki na jego piersi.
- Pamiętasz wczorajszy wieczór? – spytała cicho, wprost do jego ucha. Uniósł lekko ramiona, kiwając jednocześnie głową, którą przechylił lekko w jej stronę. – No widzisz. Zapewne pamiętasz również jak śmialiśmy się z tej Ślizgonki, Charlotty. Wtedy, kiedy skryliśmy się razem za posągiem jednookiej czarownicy. We dwoje, wiesz. Tylko ty i ja…
Lupin nie zdołał zdusić w sobie parsknięcia. Wyciągnął rękę, opierając ją za plecami panny Olson.
- Mhmm… - Skinął w potwierdzeniu. Szatynka zachichotała.
- Otóż, Luniaczku – zaczął donośnym, rozbawionym głosem Syriusz. – Podzieliłeś się ze mną twoim odkryciem, jakoby to Charlotta miałaby się brandzlować świeczką.
Prychnął.
- No bo widziałeś jak ona chodzi? Pamięć mięśniowa, nogi same jej na boki chodzą już!
Dziewczyna zaśmiała się w ramię blondyna. James zmarszczył czoło, siedząc za łóżkiem. Zatkał sobie nos, by nie parsknąć.
- Ja nie zaprzeczam! – zawołał Black.
- No i dobrze. Bo sam widzisz, jak ona chodzi. Poza tym, to o niczym nie świadczy!
- Sam fakt masturbacji nie – przyznała Candy. – Tylko, że powiedziałeś mi, że na jej miejscu robiłbyś to z drugiej strony, od tyłu.
Ramiona Lupina uniosły się i opadły lekceważąco.
- Co z tego? Tak jest bezpieczniej. Merlin jeden wie, z czego robią te świeczki…
James nie wytrzymał, zaczynając się śmiać. Pozostała trójka skierowała na niego zdziwione spojrzenia. Olson odsunęła się nieco od Remusa.
- Podsłuchiwaczu! – zawołał Black. – Jesteś tu od początku?
Skinął głową.
- Nie moja wina, że mnie nie zauważyliście.
- Ja to nawet nie chcę wiedzieć, co ty robiłeś schowany za tym łóżkiem, zboczeńcu. Wstydź się, a fe! – zrugał go Lupin, ciskając w jego stronę miękkim przedmiotem.
- Jak możesz? – spytał z wyrzutem James, uchylając się przed posłaną przez blondyna poduszką. Chwycił przedmiot przeznaczony do unicestwienia jego osoby, ściągnął z łóżka podobny i natarł na napastnika z całą swoją mocą. Candy zeskoczyła z materaca, podbiegając do sąsiedniego posłania. Nagły podmuch powietrza zmierzwił mu miodowe włosy, nim zniknął pod natłokiem worków pierza. Po chwili rzucił się na nich również Syriusz. Powalili blondyna na ziemię. Długo pod nimi nie leżał, gdyż użył broni poniżej pasa – dosłownie i w przenośni. Strzelił okularnika kolanem w krocze.
Jęknął, staczając się z niego i chwytając za poszkodowane miejsce. Przyklęknął, opierając czoło o podłogę, jęcząc coś o zamordowanych plemnikach.
Remus wycelował w niego z zamaszystym gestem, wydając z siebie donośne:
- Haaa-ha!
- Tak, zabawne – warknął. Syriusz zarechotał, podnosząc się. Strzelił jeszcze Remusa łokciem między żebrami.
- Jeden zero! – zapiał radośnie. – Wygrałem!
- Niech no ja cię wieczorem dorwę… - jęknął blondyn, osuwając się na podłogę. Zaczął kaszleć i się krztusić, padając koło okularnika.
- Oo, z pewnością – parsknął rozbawiony szarooki. Wyszczerzył zęby do śmiejącej się Candy i ponownie usiadł na swoim kufrze.
- W ogóle, to gdzie Glizda? – spytał Remus, kiedy już przestał udawać agonię od zmiażdżonych żeber i płuc wyłażących nosem.
- Kij tam go wie… - mruknął James. Podniósł się, otrzepując pobieżnie spodnie. Minął się z Candy, która przysiadła na łóżku Petera.
- Nie boisz się? – spytał nagle Syriusz.
- Czego? – zdziwiła się.
- Łóżka Petera. To oddzielna forma życia, samo myśli, spełnia wszystkie funkcje życiowe. Tak. Ono nawet się rozmnaża – stwierdził z powagą.
- Skąd ten wniosek? – parsknęła rozbawiona dziewczyna, odgarniając długie, brązowe loczki za ucho.
- Żebyś ty słyszała, jak Glizdek jęczy w nocy… - westchnął smutno Remus.
Cała czwórka wybuchła śmiechem po tej uwadze. W tym samym momencie drzwi otworzyły się szeroko, ukazując ich oczom rozanielonego Petera.
- Hej! Z czego się śmiejecie? – zapytał wesoło.
Zamilkli, wymieniając spojrzenia i zagryzając wargi. Potter odchrząknął głośno i teatralnie.
- Z niczego, Glizdusiu. Z niczego – powiedział, podchodząc bliżej drzwi i wyciągając rękę, by objąć chłopaka ramieniem z zamiarem zmiażdżenia mu nosa o swoją pachę.

Komentarze:


Helen
Niedziela, 31 Marca, 2013, 20:38

Kocham wszystko co napiszesz! Pomysł na zeswatanie Remusa z Syriuszem jest po prostu boski! Umieram z ciekawości co przyniosą kolejne notki ;)

 


Helen
Niedziela, 31 Marca, 2013, 20:39

Kocham wszystko co napiszesz! Pomysł na zeswatanie Remusa z Syriuszem jest po prostu boski! Umieram z ciekawości co przyniosą kolejne notki ;)

 


Eliz.
Środa, 03 Kwietnia, 2013, 19:53

hahahaha :d boskiee, jak zawsze (prawie) . < 33

 


Hagrid
Piątek, 05 Kwietnia, 2013, 13:56

Bardzo się cieszę z kolejnej notki^^

 


klaudia
Piątek, 05 Kwietnia, 2013, 17:59

Remi bęzie I-D-E-A-L-N-Y-M ukesiem. Możesz ocenić ostatnią notkę na blogu? Jak będzie mi się chciało wstawię nową i będziesz pierwsza powiadomiona. I jeszcze arigato zo 2 nowe notki i wszystkiego naj <3

 


Sufflavus
Sobota, 13 Kwietnia, 2013, 22:58

Przepraszam, że tak długo mnie tu nie było, ale ostatnio jakoś na wszystko brakuje mi czasu.
Generalnie to bardzo się cieszę, że w końcu pojawił się James i Peter, i jeszcze inne postacie. Uwielbiam Remusa i Syriusza, ale brakuje mi pozostałych. No i przede wszystkim nie umiem ich sobie wyobrazić jako pary, aczkolwiek nie powiem, byłoby to bardzo oryginalne. Mimo wszystko jednak wolę wersję normalną, że tak powiem. :D
Ale cokolwiek napiszesz, i tak będę to lubić. ;)
Co do nas, to Metallum ma pewne problemy z notką, ale w końcu się coś pojawi, obiecuję! No i mam nadzieje, że Ty też szybko coś dodasz!
Ah, i spóźnione, ale szczere, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! 18, ty starucho :D
Ja na szczęście dopiero 17, bo nie wyobrażam sobie mojej dorosłości :D Ale mam nadzieje, że Tobie to jakoś idzie. ;)
Dodaj coś szybko!

 


Doo ;)
Niedziela, 14 Kwietnia, 2013, 15:17

Cieszę się, że i Ty się cieszysz moim powrotem... Nie, nie ruszę się już więcej stąd :-) No i dorwałam się wreszcie do Twej twórczości :-D
No więc, zobaczmy, co tu napisałaś...
Początek notki jak z Muminków, taki obłoczek, mi się skojarzyło i oczywiście, przemyt treści erotycznych, hehe :-P (tak, mam na myśli bitą śmietanę...)
Odstająca niespodzianka ^^ Bidny James, nieszczęśliwie zadurzony i do tego zupełnie sam - Pet ma laskę, a Syriusza i Remusa podejrzewa o bycie razem - mi byłoby bardzo głupio i czułabym się samotnie. I co tu się dziwić, że z żabą gada :-D
Rzeczywiście, oryginalnie, gdyby Syriusz i Remus byli razem, ale... chyba wolę wersję hetero :P
18 lat to młodziutko, ja miałam tyle trzy lata temu, a rodzice wciąż traktują mnie, jak rozwydrzoną 15-latkę, a ja już o dzieciach na poważnie myślę (wcześnie, wiem, ekhym)... Marzy mi się wprost szybki wylot z gniazda!
I za rok matuuuura! Ale to nie jest wcale straszne, tylko Ci wszyscy wmawiają, że jest, uprzedzam ^^
No i oczywiście, życzę Ci (co prawda, trochę to spóźnione), żebyś podejmowała w życiu mądre decyzje i nigdy, ale to nigdy nie popadła w zgorzknienie codziennością oraz myślenie, że rutyna to samo ZUO. Bo rutyna też potrafi być piękna i tego Ci życzę, pięknej rutyny i ciekawych dni i, oczywiście, miłooooości :-D tej, którą otrzymasz i tej, którą dasz ^^
to tyle...

 


Angel
Piątek, 14 Marca, 2014, 16:08

Great post!Keep up the good work bro. Your article is rlaely great and I truly enjoyed reading it. Waiting for some more great articles like this from you in the coming days .thanks for the great post i like your post

 


Geral
Piątek, 14 Marca, 2014, 21:25

Its <a href="http://cmwemcfi.com">acnect</a> isnt Its <a href="http://cmwemcfi.com">acnect</a> isnt even that strong, my friend who is scottish has a very very strong sctottish <a href="http://cmwemcfi.com">acnect</a>ďťż and I understand him :L Was this answer helpful?

 


Ajem
Sobota, 15 Marca, 2014, 19:10

All of my questions sehated-tltnks! http://ksjwcyubil.com pmkuxey klfdmd

 


Dillian
Niedziela, 16 Marca, 2014, 13:28

auto insurance cheap order cialis cheap generic viagra click here to get started cheap car insurance MA modified car insurance online quote

 


Gina
Niedziela, 16 Marca, 2014, 17:57

cialis billigt insurance auto auctions viagra sales life insurance quotes texas free online car insurance quote

 


Jolyn
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 03:08

link viagra 6 free samples buying viagra online car insurance cheapest car insurance comparisons in nj

 


Bayle
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 03:11

life insurance quotes for seniors buy viagraa online liability insurance homeowners viagra sale insurance quotes auto cheap car insuarnces auto insurance difference between ny and ca

 


Stretch
Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 18:24

best no prescription viagra find cheap auto insurance buy viagra employers liability compulsory insurance website website discount generic cialis

 


Viki
Wtorek, 18 Marca, 2014, 20:13

viagra online cheap car insurance florida state order viagra here herb impotence mobile

 


Stevie
Środa, 19 Marca, 2014, 11:01

cheap insurance cheapese Cialis on line how to bye viagra viagra cheap auto insurance cheap california auto insurance

 


Stevie
Środa, 19 Marca, 2014, 11:01

cheap insurance cheapese Cialis on line how to bye viagra viagra cheap auto insurance cheap california auto insurance

 


Stevie
Środa, 19 Marca, 2014, 11:02

cheap insurance cheapese Cialis on line how to bye viagra viagra cheap auto insurance cheap california auto insurance

 


Jayne
Środa, 19 Marca, 2014, 22:56

where to buy viagra without an Rx discount viagra and cialis link get car insurance quotes cheap car insurance viagra prescription

1 2 3 4 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki