Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Nowa ksiega Huncwotów!
Księgę prowadzą Huncwoci Syrcia
Do 01`12`2008 Księgę prowadziły Milaj i Marcy
Do 20 lipca 2008 roku Księgę prowadzili Huncwoci:
Lilly Sharlott - James Potter
Karolla - Peter Pettigrew
Melisha - Syriusz Black
The Halfblood Princess - Remus Lupin

[ Powrót ]

Niedziela, 28 Kwietnia, 2013, 20:35

70. Wpis siedemdziesiąty.

W wasze ręce. Enjoy! :D

Zwykły, marcowy już poranek. Szarooki wychylił głowę zza framugi łazienki, sprawdzając teren. Przesunął powoli spojrzeniem po pomieszczeniu, po czym gdy stwierdził, że Huncwoci śpią, ponownie wsadził się do łazienki. Powrócił do szorowania zębów, wzmacniając wiązanie ręcznika w pasie. Po chwili potargał dłonią włosy, z których wciąż skapywały maleńkie kropelki zimnej wody, co przyprawiało go o gęsią skórkę. Uśmiechnął się do siebie głupawo, zadowolony. Bardzo lubił swoją szczoteczkę do zębów. Dostał ją od Remusa w ramach przeprosin, albowiem blondyn użył tej poprzedniej do wyczyszczenia sobie butów z odchodów hipogryfa. To było podłe z jego strony, jednak Syriusz był bardzo wyrozumiałym i miłosiernym przyjacielem, dlatego też nie trzymał mu głowy w kiblu tak długo, jak by to zrobił na przykład Jamesowi. Remus nie za bardzo mógł się przed nim obronić – był za mały, za chudy i za słaby dla Blacka. Poza tym dał mu już wyżej wspomnianą nową szczoteczkę, której rączka była w kształcie czarnego pieska. To nic, że była o jedną trzecią mniejsza, niż poprzednia. Trudno, żeby była duża, skoro była szczoteczką dla dzieci. Ale to nic. To był prezent!
Pochylił się, wypluwając pastę. Pacnęła białą plamą na dno kamiennej umywalki. Ponownie włożył główkę szczoteczki do ust. Szorował zęby jeszcze przez chwilę. Znów splunął. Odkręcił wodę, podstawiając pod nią przedmiot zbrodni na bakteriach jamy ustnej i z typowym dla siebie zainteresowaniem przyglądał się, jak piana spływa z włosów, niknąc wirem w ujściu dna umywalki. Pasjonujące.
Opuścił toaletę, po drodze fatygując się z naciągnięciem na zadek bojówek w ulubionym kolorze. Jego bose stopy klapały cicho na chłodnej, kamiennej posadzce, gdy wycierając włosy skierował się do szafy po koszulę. Nie zapinając guzików, odwrócił się w stronę chłopaków, zastanawiając się jednocześnie, którego wziąć do pomocy. Wybór był prosty, co wcale nie dziwne, padając na najbliższe posłanie. Zbliżył się do łóżka Luniaka i odsłonił kotary, umożliwiając słońcu oświetlenie jego bladej, śpiącej twarzy.
Skrzywił się lekko, wydychając ciężko powietrze. Miał lekkie rumieńce.
Gapił się na niego przez chwilę, zastanawiając się, o czymże to śni ich mały zboczeniec. Cicha woda, psia jucha…
Stłumił śmiech, przysuwając się do jego ucha. Dmuchnął w nie lekko.
- Reemi... - szepnął. Poruszył się niespokojnie, mamrocząc coś o pomidorach. Ponownie dmuchnął. - Luniaaczku... – Pochylił się jeszcze niżej, by przygryźć mu ucho, ale Remus był szybszy.
- Snieee… Soooo ty obissssshhh? Kuwaaaa… - zajęczał, zakopując się w pościele.
- Budzę cię - odparł, prostując się. Zmarszczył nos, patrząc na niego z niezadowoleniem, bowiem jego wspólnik zachrapał cichutko, najwyraźniej znów błogo sobie śniąc jakieś pornograficzne wizje. Zmierzwił mu miodową czuprynę. - Ogarnij się szybko, obudzimy resztę.
Po ostatnich dwóch słowach zapadła cisza, po której usiadł, mierząc go zaspanym spojrzeniem.
- Rebelu – wychrypiał. – Właśnie miałem erotyczny sen!
- Niepełnoletni jesteś jeszcze, nie pora na takie sny! - zrugał go, odgarniając wilgotne włosy z twarzy.
Opadł na poduszki.
- Sssspokojnie, to była pornografia dziecię… - ziewnął szeroko. – ca…
Roześmiał się, słysząc to.
- Wstawaj, zboku! – Szarpnął za kołdrę. Lupin zaskakująco energicznie chwycił ją, ponownie naciągając niemal na nos. – No co jest, no?
- Przecież mówiłem, że miałem erotyczny sen – burknął, niby zirytowany. Efekt rujnował rozbawiony, żartobliwy uśmieszek. Black pokręcił głową, nawet przez chwilę nie biorąc jego słów na serio.
- Wstawaj. Obudzimy tamte cipolągi.
- Daj mi kilka minut – poprosił z westchnieniem, jak gdyby nigdy nic odrzucając kołdrę.
- Tyle jestem w stanie ci dać – stwierdził wesoło.
Zatrzasnął za sobą drzwi.
Czekanie na Luniaczka urozmaicił sobie jedzeniem pasztecików dyniowych. To nic, że lekko przyschniętych.
- To jak ich budzimy? – zapytał, wychodząc z łazienki po blisko kwadransie. Związał wilgotne włosy. Tak jak i Black miał na sobie tylko spodnie i koszulę, z tą różnicą, że zapiętą, ale tylko do połowy. Uniósł brwi, patrząc na niego pytająco. Podszedł do mebla okupowanego przez blackowe pośladki. Przysunął się na kolanach, sięgając ręką do szafki. Szarooki bardzo mądrze pomyślał, że chce pasztecika, więc odkręcił do niego głowę, odsuwając paszteciki. Stuknęli się nosami.
- No o co ci chodzi? - zdziwił się. Zaśmiał się, odchylając. Wziął pudełko czekoladek i usiadł obok bruneta, otwierając je. – Od rana mnie napastujesz!
Zarzut nie doczekał się komentarza, bo przez jakąś minutę siedzieli, gapiąc się na siebie i jedząc. W pewnym momencie Remus uniósł dłoń. Black przestał ruszać szczęką, patrząc na niego w skupieniu.
- Coś z piórami. I czymś lepkim – powiedział tonem godnym wyroczni. Skinął sobie na potwierdzenie głową, spoglądając w sufit. - Może jeszcze trochę pinesek... I mydło.
- Mydło? - zdziwił się, odrywając od zakładania skarpetek.
- Mydło. Żeby podłoga była śliska.
Wyższy skinął głową. Zwieńczył swe dzieło, zakładając glany. Machnięciem różdżki zawiązał sznurówki, a kolejnym pozapinał guziki.
- To ja idę po miód. Będzie chyba wystarczająco lepki? – spytał, wciskając się w wierzchnią szatę szkolną.
- Z pewnością.
Wybiegł z dormitorium, nie żegnając się, bo i tak zaraz miał wrócić. W trudzie i znoju zdobył tak upragniony przez niego i jego rzekomego partnera miód. Wpadł dormitorium jak burza, cicho zamykając za sobą drzwi. Remus siedział na podłodze, wypruwając poduszce flaki. Z włączonego radia cicho płynęła piosenka Buddy'ego Holly "I'm changing all those changes". Wyluzowana, wesoła muzyczka w ogóle nie pasowała do zaciętej miny Lunia, wyciągającego pierze z poduszki. Parsknął, kucając obok niego.
- Daj to - zażądał, wyciągając ręce po miód. Otworzył więc torbę, podając mu jeden słoiczek. Wziął go, nie dziękując. Patrzył chwilę głodnym wzrokiem na swą zdobycz, nim jak cień zbliżył się do barłogu Pottera. Zamoczył palce w zawartości szklanego naczynka i zaczął delikatnie smarować twarz okularnika. Ofiara odpowiadała na to lekkim wierceniem się i mruczeniem. Syriusz parsknął w rękaw jeansowej kurtki.
Kilka minut później stał w drzwiach, szykując się do wydania z siebie rozdzierającego, piskliwo-chrapliwego wrzasku.
- Dobra, już! – zawołał Lupin z łazienki. Black nabrał powietrza, po czym z jego gardła wydobyło się mrożące krew w żyłach, przeciągłe: "Nieee!" godne diplodoka będącego właśnie gwałconym przez tyranozaura i jego przerażające przednie łapki.
James oczywiście wyskoczył z pościeli w pogiętej pozie na pół embrionalnej, na pół gotowej do walki. Jego ulubiony kuzyn zaczął się śmiać, widząc to. Żółtawa powłoka miodu na jego twarzy sprawiła, że wyglądał jeszcze głupiej niż zwykle. Tak jak zakładano, wpadł w zasadzkę, polegającą na rozlaniu żelu pod prysznic na betonowej posadzce. Na ślizgu wjechał do łazienki, gdzie przywitał go Remus z garścią pierza. James zaskowyczał, odwracając się na pięcie i stawiając dwa kroki na oślep. Zawył, wdeptując w pinezki.
- Ach! Aaach! Umarłem! Nieeee!!! - wrzeszczał, wymachując rękami. Wpadł na kufer, przewracając się, przy czym gratisowo zarył czołem w łóżko. Poderwał się niemal natychmiast, podnosząc ręce nad głowę. Wymachując nimi dziko biegał w kółko, wysoko unosząc kolana i wydając z siebie zasapane: "Uh! Uh! Uh!". Black i Lupin nie zdołali zachować powagi widząc zaistniałą scenę, zaczynając się głośno śmiać.
- Ehh? - zapytał inteligentnie. Peter tylko pokręcił z dezaprobatą głową, ponownie się kładąc. Nieświadomie wtarł miód w pościel. James zaczął sobie niezdarnie odklejać z twarzy wnętrzności poduszki. – Posrało was? – fuknął, nim zaniósł się falą hahów i hihów. Po chwili zapadła cisza.
- Jak go obudzimy? – spytał Potter.
- Może wrzucimy do wanny? – zaproponował Lupin, siadając na łóżku i zaczynając faszerować się czekoladą.
-Zaiste zacna myśl, bracia moi! – zahuczał Black. Remus prychnął, wsuwając między wargi kolejne trzy kosteczki.
- Syri…
- Mh?
- Idź się chędoż – nakazał władczym tonem. Zrobił wielkie oczy, widząc niebezpiecznie dwuznaczny wyraz twarzy szarookiego. – Nie ze mną, gumowy fallusie z brokatem na czubku! Nie teraz i nie przy Jamesie… - dodał, zmieniając głos na niższy i seksowniejszy. James zacisnął szczęki tak mocno, że aż chrupnęło.
- Ej… - szepnął niezrażony tym Syriusz. – Myślicie, że sperma jednorożca jest z brokatem?
Zapadła krótka chwila pełna konsternacji ciszy.
- Szukasz kremu pod oczy z rozświetlającymi drobinkami? – przyciął mu powoli blondyn. James kwiknął wesoło w rękę.
- Nie – odparł spokojnie. – Szukam skrzącego się lubrykantu do twojej bladej szlachetności.
Remus żachnął się.
- Oczywiście, że bladej, toć ja ci nie kopytkuję po błoniach ze wszystkim na wierzchu! Damą jestem. – Odgarnął włosy z ramion, po czym zamarł. - CZEGO szukasz?
Black roześmiał się.
- Nie znasz dnia ani godziny! Przezorny zawsze zabezpieczony, mój drogi. Przeto nie wiesz nigdy, kiedy chuć weźmie w posiadanie twój umysł i lędźwia, czyż-li nie mam racji?
Remus odchylił się, patrząc na niego wielkimi oczami.
- Przerażasz mnie – powiedział, podnosząc się. Schował się za Jamesem.
- Dobra, budzimy go, panowie! A co do spermy jednorożca… Czy jest brokatowa to nie mam pojęcia, ale możecie mi wierzyć, że jest tęczowa.
- Skąd wiesz? – spytał cicho Lupin.
- Nie wiesz? – zdziwił się Syriusz, wywalając arsenał zębów.
- O fuuu… - zajęczał w odpowiedzi Remus.
Po chwilowej konsternacji, która rozgościła się wśród Huncwotów chłopcy zgodnie stwierdzili, że Peter zostanie wrzucony do wanny. Przed tym jednak Syriusz nie mógł sobie odmówić narysowania na czole Glizdogona profilu wielkiego, włochatego przyrodzenia. Remus, słaniając się po meblach ze śmiechu na widok twarzy Pettigrew po zakończeniu rysunku, udał się do łazienki, by napuścić do wanny zimnej wody.
- Ja to się nie spodziewałem po tobie takich talentów plastycznych! – zakwilił gdzieś z okolicy futryny. James zawtórował mu śmiechem, zrywając kołdrę z wciąż śpiącego Petera.
- Jak on to kuźwa robi, że jeszcze się nie obudził? – mruknął szarooki, chwytając go za ręce, bowiem jak stwierdził, James jest zbyt wielkim chuchrem, by unieść cięższą część ciała.
- Nie wiem – stwierdził spokojnie Lunatyk, kopniakami usuwając z drogi kuzynów porozrzucane po podłodze przedmioty. – Jednocześnie mu zazdroszczę i współczuję. Kładziesz się i odlot, nie ma cię! A inteligentni koledzy z dormitorium robią z tobą co chcą…
Syriusz parsknął niekontrolowanym śmiechem, upuszczając górną połowę ciała, przez co stuknęło w podłogę.
- Ty pieprzony zbolu! – skarcił go James. – Cała konspiracja nie wyjdzie przez twoje włochate myśli!
- Włochatą to ty masz dupę – odgryzł mu się.
- No ja nie mogę! – zezłościł się Remus. – Wyćwiekowanym bambusem byś go w odbyt wygrzmocił, a ten by się nie obudził!
- W jakiś tajemniczy sposób twoje wiązanki, mimo iż pozbawione wulgarnych wyrażeń, są jakoś dziwnie… Wulgarne? – mruknął Black.
- Talent – odparł krótko. Podskoczył do połówki Huncwotów, ciągnąc Petera w górę za piżamę, czując potrzebę niesienia pomocy innym, mniej inteligentnym.
- Tak poza tym, jakby ktoś nie zauważył, to nasze rozmowy i wyzwiska kręcą się wokół dupy, gówna, srania, penisów i ruchania – uświadomił zebranych James.
- Czyli prawidłowo – zawyrokował Black. Remus parsknął. Stanęli przed wanną. – Dobra, na trzy. Zaczęli kołysać Peterem, coraz mocniej i mocniej. – Raz… Dwa… Dwa i jedna druga… Dwa i trzy czwarte!...
- Syri, znasz ułamki! – zapiał z zachwytem Remus w tym samym czasie, w którym bruneci wykonali ostatnie, najmocniejsze majtnięcie, po czym puścili kończyny grubaska. Przez krótką chwilę mógł się cieszyć lotem, a potem nawet spadkiem swobodnym, nim jego ciało nie zostało porwane przez odmęty lodowatej wody znajdującej się w kamiennej wannie ich toalety. Dzikie wrzaski tratowanego łosia wstrząsnęły fasadami wieży Gryffindoru.
Kilkanaście minut później, kiedy Huncwoci doprowadzili się do porządku po drodze jakimś cudem sprawiając, że Peter ani razu nie zerknął w lustro, udali się do wielkiej Sali. Nie przejmowali się zbytnio faktem, że był wtorek i za chwilę miało się rozpocząć drugie śniadanie. Tak samo nieistotny było dla nich to, że nie poszli na dwie godziny obrony oraz historię magii. Radośni i pełni życia maszerowali ruchem jednostajnym na pierwszy tego dnia posiłek. Po kilku minutach weszli do komnaty i skierowali się do stołu Gryffindoru, ignorując narastające chichoty wywołane ich przybyciem. Przez to, że przeważnie odwalali coś już na początek dnia, zdążyli się do tego przyzwyczaić przez prawie cztery lata pobytu w zamku.
- Huncwoci! – zagrzmiał nagle głos profesora od obrony. Zamarli.
- Któryś coś wysadził, zrobił coś głupiego albo jest niestosownie ubrany?- spytał półgębkiem Peter.
- Spodnie ci z dupy nie zlazły? – szepnął James.
Pokręcił przecząco głową.
- To ja nie wiem – mruknął Black. W następnej chwili wykonali jednoczesny obrót na pięcie.
- Dzień dobry! – zawołali grzecznie, splatając przed sobą ręce. Długowłosy mężczyzna stanął przed nimi, mierząc ich uważnym spojrzeniem, które następnie zatrzymał na twarzy Petera. Konkretniej, na jego czole.
- Witam nasze jakże ranne ptaszki!
- Ale… Mnie się nic nie stało… - bąknął Peter. O’Blansky zmrużył oczy i popatrzył na niego jakoś wymownie.
- Jest pan pewien?
- Peter, nie o takie ranne chodziło... Pan miał na myśli, że wcześnie wstaliśmy – uświadomił go cicho Remus, szarpiąc bezwiednie rękawy szaty.
- Poza tym, to ironia była – dołączył się konspiracyjnym szeptem szarooki.
- Widzę, że któryś z was ma niezwykłe talenty plastyczne. Któż to tak pięknie rysuje?
- W sumie to Remusowi całkiem nieźle wychodzą widoczki – powiedział James, nie wyczuwając zagrożenia w tym pytaniu. – A Syriusz dobrze rysuje ludzi.
W tym momencie Black zabił go wzrokiem.
- Ahaa. Rozumiem. – Profesor pogładził się lekko po podbródku. Następnie jego wzrok spoczął na Lupinie. – A mogę wiedzieć, dlaczego nie było was na moich dzisiejszych dwóch lekcjach? Panie Lupin?...
Remus wydął lekko wargi, myśląc nad sensowną wymówką. Gdzieś kątem świadomości zarejestrował, że są główną atrakcją w Sali i wiele osób przysłuchuje się owej wymianie zdań.
- To skomplikowane – powiedział po chwili. – Widzi pan, to wcale nie tak, że ja olałem pańskie zajęcia… Ja naprawdę chciałem na nie pójść! Wie pan, liczyłem, że mnie pan odpyta. Specjalnie dlatego uczyłem się caały wieczór! Do późna – podkreślił, dla większej wiarygodności kiwając poważnie głową. Dymitr uniósł brwi, przenosząc ciężar ciała na drugą nogę i przybierając minę pełną uprzejmego zainteresowania. – Ale rano zdarzył się wypadek.
- Jakiż to wypadek, panie Lupin?
- Wie pan… Normalnie wstałem, jak zawsze rano, kiedy słyszę budzik. Jednak kiedy się podnosiłem, to pośliznąłem się na brudnych majtkach Jamesa leżących koło mojego łóżka, a kiedy upadałem, to… Uderzyłem się głową w kant poduszki i… I… I straciłem przytomność na dwie godziny. – Przybrał najniewinniejszą minę, na jaką było go stać, mając nadzieję, że nie widać było, że jeszcze jedno pytanie i ryknie śmiechem opluwając nauczyciela wiadrem śliny.
Profesor od obrony zużył cały zapas samokontroli, by nie wykonać tak zwanego face-palma. Czy on przypadkiem sobie nie obiecywał ostatnio, że nigdy więcej nie będzie o nic pytał tego małego blondyna? Postanowił nie mówić nic. Powoli przesunął spojrzenie na Syriusza.
- A ty?
- Ja? Cóż. To znacznie bardziej krępująca sytuacja. Widzi pan, kiedy usłyszałem łoskot spowodowany nieprzytomnym Remusem upadającym na podłogę chciałem się poderwać, by rzucić mu się na ratunek. Okazało się jednak, że nie mogę wstać! – zawołał dramatycznie, przystępując do dzikiej gestykulacji. – Moja kołdra zawołała: „Nie tak szybko, kochasiu!” i ryknęła mrocznym śmiechem. Prześcieradło natomiast zaczęło mnie oplatać, ponownie przyciągając do materaca i pytając, czy się dokądś wybieram. Poduszka unieruchomiła mi głowę, prześcieradło ręce… A kołdra zaczęła mnie rozbierać!
O’Blansky cofnął się lekko, unosząc ręce. Nie chciał słuchać dalej.
- Dobrze, dobrze! Nie pojawiłeś się, bo molestowała cię pościel. A pan Potter?
James wyszczerzył się debilnie i wsadził sobie nos do ucha z pytaniem:
- Och… To dzisiaj nie ma soboty?
Mężczyzna zamknął oczy.
- Nie… No nie. No po prostu… No nie. Czy wy się słyszycie?! Rysujecie kolegom z dormitorium penisy na czołach! Nie było was na zajęciach, bo jeden prawie się zabił o poduszkę, drugiego zgwałciło jego własne łóżko, a trzeci nawet nie wie, jaki dzisiaj dzień! Co wy jaracie?! – wrzasnął rozeźlony. Sapnął ciężko, łypiąc wściekle na wyraźnie się duszących ze śmiechu Huncwotów. Wlepił pełne rządzy mordu spojrzenie w stojącego przed nim wilkołaka. - Byłeś już w skrzydle szpitalnym? Żebyś przypadkiem wstrząsu mózgu nie miał! Black, tobie też bym się radził wybrać w celu wykonania testu ciążowego!
- A ja? – spytał cicho James.
- Na głowę! – ryknął.
- E tam, sorze – wciął się beztrosko Remus. – Ten to na nogi, na głowę już za późno.
Dymitrowi lekko pękły wodze przytrzymujące nerwy. Chwycił Lupina mocno za nadgarstek. Chłopak kwiknął z bólu, po czym jęknął, czując nieprzyjemny chrzęst wielu małych kostek:
-Aaaaależ, psze pana! Ja jestem leworęczny, jak ja się teraz będę mastur… - Zamilkł, robiąc duże oczy. – Aaaależ mi się w głowie kręci! – zawołał z przejęciem głośnym szeptem. Przyłożył drugą dłoń do czoła. – Dobrze, że mnie pan przytrzymał, bo bym upadł… To chyba wstrząs mózgu…
Po jego obu stronach Black i Potter zaczęli się głośno śmiać. O’Blansky jeszcze mocniej ścisnął jego rękę. Remus syknął, stając na palcach. Skrzywił się.
- Tak więc, panie Lupin… Pójdzie pan teraz do skrzydła szpitalnego. Black i Potter również. Pan na uraz głowy i nadgarstek… Pan Black zrobi sobie badania mające ustalić, czy do gwałtu rzeczywiście doszło… Wiesz, Syriuszu, tu trzeba działać szybko.
Pokiwał głową.
- Rozumiem. Jeszcze nie jestem gotowy na macierzyństwo – przyznał pokornie.
- A i Jamesa się przebada. Jego mózg też trochę nie domaga, z tego co widzę.
- A… ja? – spytał cicho Peter.
- A pana proszę do toalety, żeby zmył pan to z twarzy.
Zmierzył ich morderczym spojrzeniem.
- JUŻ. – Puścił remusowy nadgarstek. Chłopcy skinęli mu głową. – Ponad to… Szlabanik dla każdego z panów z osobna. I po minus dwadzieścia punkcików. Poza tym przygotujcie się na gruntowne sprawdzenie wiedzy na przyszłych zajęciach.
Odwrócił się i ruszył w stronę stołu nauczycielskiego. Huncwoci wymienili spojrzenia i parskając śmiechem, opuścili komnatę. Śniadanie wezmą prosto z kuchni.

Komentarze:


igła
Wtorek, 30 Kwietnia, 2013, 13:45

Kurcze nie wiem co napisać przeleciałam już prawie wszystko i prawie wszędzie zostawiłam komentarz ,ale tu najchętniej

 


Igła
Wtorek, 30 Kwietnia, 2013, 13:46

Kurcze nie wiem co napisać przeleciałam już prawie wszystko i prawie wszędzie zostawiłam komentarz ,ale tu najchętniej

 


klaudia
Piątek, 03 Maja, 2013, 17:18

Kocham twoje notki!! Mam pytanie czy mogłbym używać niektórych części twoich notek w moim opowiadaniu"

 


trolololo
Piątek, 03 Maja, 2013, 17:22

Czemu w fanfikach NORMALNI NIEWINNI ,NICZEMU i NIKOMU winni bohaterowie są homo? Mnie faceta to obrzyda. Kto jara się porno gejowskim albo gejowskimi opowiadaniami?

 


klaudia
Piątek, 03 Maja, 2013, 17:24

Jak to ,,kto"? Yaoiski. A tak pro po BĄDŹMY POYEBANE, YAOISTKI KOCHANE.

 


trolololo
Piątek, 03 Maja, 2013, 17:25

Yaoiski - niższa ,obrzydliwa forma życia.

 


klaudia
Piątek, 03 Maja, 2013, 17:30

,,Yaoiski - niższa ,obrzydliwa forma życia." Jak ci się coś nie podoba to wyjazd z tego bloga. Masz coś do yaoistkek? Jakaś trauma po upadku na łeb się odzywa? Homofob. Idź sobie ogląać porno ,a nie będziesz obrażał mi tu osoby ,które o tolerancji wieddzą więcej od przeciętnej osoby.

 


megumi
Piątek, 03 Maja, 2013, 17:32

Aleśgo potyrała klaudio. Mąra jakaś taka jesteś. Żadko spotykane w tym wieku.

 


klaudia
Piątek, 03 Maja, 2013, 17:33

W tym wieku i KRAJU. :)

 


Syrcia
Sobota, 04 Maja, 2013, 11:27

Weźcie sobie na wstrzymanie, dobra? Jedni lubią yaoi, drudzy nie - ich sprawa, nie ma co sobie nawzajem cisnąć. To, że nie mam później ochoty tego czytać, to już inna sprawa :P, ale nie zachowujcie się jak dzieci, rzesz kurde. Chcecie się zwyzywać to się wymieńcie meilami, numerami gadu czy czymkolwiek, ale nie zaśmiecajcie strony.

 


Helen
Sobota, 04 Maja, 2013, 19:51

Kocham wszystkie Twoje opowiadania, ale to jest po prostu arcydziełem! Śmiałam się przez cały czas :), uwielbiam!

 


klaudia
Wtorek, 07 Maja, 2013, 17:13

Przepraszam Syrcia, ale irytują mnie osoby, które są hetero i wyśmiewają, obrażają, rzucają wyzwiskami w stronę osób homoseksualnych i uwarzają ,że są od nich lepsze. Normalnie jak moja katechetka w gimnazjum na religi :,,Bóg stworzył kobietę i mężczyznę po to żeby życie ludzkie przetrwało. Ci, którzy zakochują się w osobie tej samej płci trafią do piekła." Moimb zdaniem jeśi się naprawdę kochają to płeć nie ma najmniejszego znaczenia. A jeśi się mylę to przebiegnę dwa kółka truchtem dookoła mojego gimnazjum

 


klaudia
Wtorek, 07 Maja, 2013, 17:15

(...) mojego gimnazjum boso w samym staniku i majtkach. Niech ktoś mi wytłumaczy co złego jest w byciu homo???

 


Sufflavus
Sobota, 11 Maja, 2013, 01:04

Umarłam po prostu :D Scena w dormitorium boska, ale chyba bardziej rozbawiła mnie rozmowa z profesorkiem. Śmiałam się tak głośno, że mój brat znowu stwierdził, że powinnam się leczyć (norma). Generalnie to jak zwykle się nie zawiodłam i czekam na następną, a także zapraszam do nas. ;)

 


Wrotka666
Sobota, 11 Maja, 2013, 15:55

Najlepsze było to jak Syriusz się tłumaczył,nie mam pojęcia jak można uderzyć się o kant poduszki :D Scena w dormatorium boska, ale bardziej rozbawiła mnie rozmowa z profesorem.Śmiałam się tak głośno że babcie mówiła że dostałam głupawki ;)
Genialne i czekam na więcej <3

 


Sufflavus
Niedziela, 12 Maja, 2013, 17:13

Zapraszamy do nas - kolejna nowośc! :)

 


Kalina
Niedziela, 19 Maja, 2013, 14:32

Polecam popracować nad jednoznacznością w narracji. Jakbyś czasem zamiast "popatrzył" napisała "Syriusz popatrzył", nie musiałbym czytać pięć razy, żeby zgadnąć, kto, co, z kim, dlaczego i jak. Twoja wizja Huncwotów nie do końca mi odpowiada, ale styl masz ciekawy i lekki.

Zgodnie z apelem Syrci, zwracam się do klaudii: z chęcią wytłumaczę Ci, co wg mnie jest nie tak w byciu homoseksualistą. Wystarczy kliknąć w mój nick i porozmawiać.

 


Doo
Niedziela, 19 Maja, 2013, 14:43

Jestem wreszcie! :-D I u mnie też coś nowego ^^

Zryłam z wielu fragmentów, ale chyba najlepsze było na koniec, gdy James, Syriusz i Remus zdawali sprawozdanie z tego, czemu ich nie było. Sperma jednorożca z brokatem, sam pomysł jest bardzo błyskotliwy i logiczny :-P
Jak napisał mój poprzednik, czasem gubisz podmioty w zdaniach. Trudno się połapać, kto co zrobił.
No i czemu u Remuska nic nie ma tak długo??
Pozdrawiam! :-D

 


Kukurydz
Sobota, 22 Czerwca, 2013, 21:27

Czemu nie dodajesz notek? Czekam z niecierpliwością.

 


Bella-Lilly
Środa, 26 Czerwca, 2013, 12:34

pisz szybciej bo nie umiem się doczekać dalej

1 2 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki