Czy w końcu się z nim umówiłam? Najmniej bolesną dla mnie odpowiedzą będzie stwierdzeni, że: Gryffindor wygrał, dzięki świetnej grze Jamesa Pottera. Arghh.. Ale to nie tak, że dałam się złamać czy coś... po prostu... NIE POTRAFIĘ MILCZEĆ! Przez cały tydzień nie miałam, do kogo ust otworzyć, w końcu nie wytrzymałam i stanąwszy na środku pokoju wspólnego krzyknęłam:
- DOBRZE JUŻ DOBRZE. UMÓWIĘ SIĘ Z TYM IDIOTĄ, DEBILEM I ZAKAŁĄ TEGO DOMU, ALE NIECH WSZYSCY WIEDZĄ, ŻE ZROBIŁAM TO ZE WZGLĘDU NA SZANTAŻ, A NIE, DLATEGO, ŻE LUBIĘ TEGO KRETYNA. - to powiedziawszy pobiegłam do Janet i przez dwie godziny non stop mówiłam. Musiałam się wygadać, za ten okres milczenia.
Na drugi dzień Potter podszedł do mnie objął mnie ramieniem i się zaczęło.
- Cześć kocie.
- Nie mów tak do mnie i bierz tą rękę.
- Marudzisz. Uważaj, bo zaraz wpadnę w depresję i znów nikt nie będzie się do Ciebie odzywać.
- To było podłe i chamskie. Nie możesz poderwać dziewczyny to wynajmujesz do tego cały dom, co? Kiepsko kolego, trzeba wiedzieć, kiedy się przegrywa.
- Ale osoby, takie jak ja walczą do upadłego. Walczą tylko po to, aby osiągnąć cel.
( Zaśmiałam się w duchu, bo James właśnie zacytował Remusa. Wątpiłam, że rozumiał sens tych słów, a wypowiedział je z dumą w głosie.)
- Wiesz z tego zdania wynika, że jak już mnie poderwiesz, to od razu mnie porzucisz.
- Co? Ale... Nie, po prostu źle to zrozumiałaś. Chodziło o to... Walczę tak długo, bo bardzo mi zależy na osiągnięciu celu.
- Potter nie wiem, czy zauważyłeś, ale właśnie nazwałeś mnie celem, który chcesz osiągnąć. To też można zrozumieć dwojako. Na przykład...
- Evans, cholera jasna, uspokój swój logiczny umysł. To było wyznanie, a Ty je analizujesz jak recepturę na uwarzenie eliksiru. To, kiedy chcesz mnie zaprosić na tą obiecaną randkę?
(Nagle uświadomiłam sobie, że jestem dla niego zbyt miła, więc...)
- Miałeś wziąć rękę, a po drugie nigdzie nie mam zamiaru Cię zapraszać. Po prostu po meczu Quidditcha, poświęcę dla Ciebie godzinę mojego cennego czasu. Np. na błoniach.
- Super. Ale czemu tylko godzinę? Jeżeli w ciągu pierwszych 10 minut meczu złapie znicza, poświęcisz mi całe popołudnie, zgadzasz się?
- Całe popołudnie z tobą? A zresztą jeszcze nikt tak szybko nie złapał znicza... chyba.
- Skoro i tak, to się nikomu nie udało, to chyba się nie boisz i możesz zaryzykować?
- Nie prowokuj mnie... No dobra, chociaż wiem, że będę tego żałować. Ale pamiętaj nie umawiam się z Tobą, dlatego, że Cię lubię, tylko, dlatego, że zostałam ofiarą szantażu. To jedno spotkanie i dajesz mi spokój wieczny. Jasne?
- Evans przyznaj w końcu przed samą sobą, że za mną szalejesz.
- Nie ma to jak odpowiedź na temat. Żegnaj Jam... Potter.
- Do widzenia skarbie.
- Potter niech cię szlak...
***
W dzień meczu obudziłam się bardzo wcześnie. W spokoju ubrałam się i zeszłam na śniadanie. O dziwo w Wielkiej Sali było już sporo uczniów. Gdy przechodziłam obok stołu Krukonów, usłyszałam jak jakaś dziewczyna mówiła:
- Patrz to ta Evans, zawsze powtarza jak to bardzo nienawidzi Jamesa, a dziś się z nim umówiła. Nie rozumiem, co on w niej widzi. Ja* zasługuje na coś lepszego. On jest...- reszty nie usłyszałam, bo już gotowała się we mnie złość. Siadłam przy stole Gryfonów, wzięłam tosta i smarując go masłem, wyładowywałam swój gniew.
- Evans słońce, czemu znęcasz się nad tą niewinną grzanką?
- POTTER! Oj, sorry Black. Pomyliłam was.
- Gorzej nie mogłaś mnie obrazić.- Syriusz siadł obok mnie, a ja zaczęłam nabierać podejrzeć. Przecież od bardzo dawna z nim normalnie (przyjaźnie) nie rozmawiałam.- Jeśli mogę wiedzieć, czym Rogaś zasłużył na krzyki od samego rana?
- Chcę się po prostu dowiedzieć, w jaki sposób cała szkoła dowiedziała się, że jestem umówiona z Potterem, ale nikt nie wiem, że zostałam do tego zmuszona.... Wiesz może coś o tym?
- Cała szkoła? Nie przesadzasz trochę? Krukoni i Puchoni, właściwie mogli to słyszeć, ale Ślizgoni już raczej nie...
- Black, o czym Ty mówisz?
- Ty tego nie słyszałaś? Ach... to wszystko wyjaśnia. Więc, część szkoły pewnie słyszała lub widziała jak James biegnie przez korytarze, rzucając przy tym różne zaklęcia i wrzeszcząc „Evans się ze mną umówiła! HA! Mówiłem, że mi ulegnie...” czy coś w tym stylu. Reszta wie to pewnie z plotek. - Syriusz mówił to z nutką ironii w głosie, przegryzając między zdaniami tosta z dżem. Sama nie wiem, co, ale coś mnie w tej absurdalnej sytuacji rozbawiło. Teoretycznie nie powinnam się śmiać i w ogóle rozmawiać ze swoim, tak jakby wrogiem, ale wtedy miałam napad, tak zwanej głupawki... Wkrótce ja śmiałam się nie wiem, z czego, a Syriusz chyba ze mnie. Gdy się trochę uspokoiliśmy, zrozumieliśmy, że patrzy na nas cała sala. A James szedł w naszą stronę z niewyraźną miną.
- Cześć Potter!
- Cześć Evans, czemu jesteś taka... zadowolona?- spytał zbity z tropu James.
- Ona się cieszy na spotkanie z Tobą.- To mówiąc, Syriusz ryknął śmiechem, a ja wraz z nim.
- A podobno to ja jestem nienormalny.- skomentował, z miną obrażonego i poważnego osobnika.
Cała sytuacja była zbyt dziwna, jak dla mnie, więc wycofałam się do dormitorium. Śmiałam się właściwie z niczego z Syriuszem, którego przecież nie lubię. Poza tym wyśmiewałam z nim Pottera. I w ogóle miałam się dziś spotkać z Potterem... Świat jest strasznie zakręcony. Czy ja się zmieniam? Bo chyba tak bez powodu, nie mogłabym robić tych wszystkich rzeczy, które teraz robię. Przecież ja... Przecież dawna Lilly oparłaby się szantażowi i nie umówiła się z Potterem. Przecież dawna Lilly nie śmiała by się z byle, czego z Syr... Blackiem. Przecież dawna Lilly, była dumną i upartą istotą! Czy tylko ja mam takie dziwne problemy?!
Z Janet ruszyłyśmy na boisko. Zajęłyśmy względnie dobre miejsca i czekałyśmy na rozpoczęcie meczu. Quentin i Janet o czymś rozmawiali, ale ja ich nie słuchałam... Byłam przerażona, bo miałam wątpliwości. Czy chcę żeby James złapał znicza w ciągu tych dziesięciu minut, czy wolę żeby złapał go później... W czasie tego śniadania przypomniałam sobie stare dobre czas, jak się „przyjaźniliśmy”. W głowie mi się kotłowało. Nagle usłyszałam głos komentatora:
- Potter przez te pięć minut od rozpoczęcia meczu, przeleciał chyba ze sto razy całe boisko. Nigdy nie widziałem u niego takiej determinacji. Zachowuję się jakby o coś grał...
Uśmiechnęłam się, byłam pewna, że Artur Boodley sam nie skomentowałby tak gry kogokolwiek. Był raczej mruczkiem i w czasie meczu omawiał tylko i wyłącznie technikę graczy. Ale to nie było ważne, minęło pięć minut, zostało kolejne pięć. Sama nie wiedziałam, na co liczę.
- POTTER PIKUJE!!! Iiiiiiii... Tak jest! Ma znicza, złapał go w pięknym stylu. I na dodatek po raz trzeci w swojej szkolnej karierze, udało mu się złapać znicza w ciągu pierwszych dziewięciu minut....
Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy złościć. Pewnie dawna Lilly wpadłaby z furie, ale dziś po prostu się uśmiechnęłam i w myślach powiedziałam „Trzeba było się bardziej interesować Quidditchem, Lilka.”
No cóż, spotkałam się z James i spędziłam z nim całe popołudnie na błoniach, bo obiecałam. A ja jestem bardzo słowna. Nie mogę powiedzieć, że bawiłam się źle... Było całkiem... zabawnie. James chyba troszkę dojrzał. Ale wciąż miał takie przebłyski... dziecinności. Bawiłam się dobrze, ale to wszystko... Nie mogłam z nim porozmawiać, tak jak rozmawiałam z Severusem, czy Remusem. Chociaż nie wiem, czy nie byłoby dziwne, gdybym bawiła z nim się równie dobrze, jak z kimś, z kim znam się od bardzo dawna...
A poza tym jak myślał, że nie patrzę, to rzucił jakiś urok na pierwszoroczniaka. Tamten uciekł z kwikiem, ale nie wiem, co mu zrobił... Już nic nie mówiłam, bo nie chciało mi się wtedy z nim kłócić. On jest tak samo denerwująco - niedojrzały jak kiedyś. A przede mną tylko... udawał. Tak, to jest mój ostateczny wniosek.
Czy ja się kiedyś od niego uwolnię?! Mam dosyć kłócenia się z samą sobą, przez tego idiotę. O wiele lepiej, było, gdy moje uczucia do niego było jednoznaczne! Co oczywiście, nie oznacza, że teraz odczuwam coś ponad niechęć... Lepiej będzie jak się już zamknę, z każdym słowem pogrążam się bardziej...
*Ja - czytaj Dżej, przypominam to skrót od imienia Jamesa.
the sleep store kamagra
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra jelly</a>
kamagra jelly side effects
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra oral jelly</a>
kamagra oral jelly for sale in usage
buy real cialis online Poniedziałek, 29 Czerwca, 2020, 08:01
kamagra oral jelly amazon
<a href="http://kamagrabax.com/#">buy kamagra</a>
kamagra oral jelly for sale in usa
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra</a>
kamagra jelly