2.09
Ostatnie spojrzenie na dom. Jeśli jeszcze kiedyś tu wrócę, to tylko jako gość. Wyjeżdżałam do Hogwartu, na ostatni rok, z mieszanymi uczuciami. Tęskniłam za spokojem jaki dawała mi szkoła, tęskniłam za przyjaciółmi, ale świadomość, że wracam tam po raz ostatni, powodowała, i nadal powoduje, we mnie dziwne uczucie pustki. Po za tym ukończenie Hogwartu, kojarzy mi się z zupełnym usamodzielnieniem. Kończę szkołę i albo wyruszę w jakąś podróż, aby zyskać doświadczenie i dowiedzieć się o innych, nieznanych mi tajnikach magii, wtedy może udałoby mi się wrócić do Hogwartu, w roli nauczyciela? Transmutacja, albo eliksiry, z tymi przedmiotami nieźle sobie radzę, więc może i mogłabym też je wykładać? Mogę też, wstąpić np. do Proroka i zostać dziennikarką. Może ministerstwo, tam też by się coś znalazło dla osoby takiej jak ja. Lecz jeśli ten koszmar z "Sam-Wiesz-Kim" się nie skończy, chcę móc coś zrobić, aby jego terror upadł. Na pewno istnieją jakieś organizacje walczące ze śmierciożercami...
Zaczęłam o tym myśleć, zaraz po przemówieniu ,którym uraczył nas Dumbledore. Wspominał w nim, o trudnych wyborach jakie dzisiejsza młodzież musi podjąć. Wszyscy zrozumieli aluzje. Dyrektorowi nie chodziło, o przyszła pracę, lecz o wyborze strony w tej czarodziejskiej walce.
Poza tym od ostatniego wpisu, zdarzyło się wiele ciekawych sytuacji i tych miłych, i tych smutnych, ale też takich, które zmuszają do refleksji.
Po raz pierwszy z ulgą odetchnęłam w pociągu, gdzie wraz z Janet mogłyśmy się wreszcie nagadać. Przeszkodzono nam tylko raz, gdy do przedziału wpakowali się Huncwoci (idiotyczne przezwisko, Syriusz pisał, że tak na siebie mówią). Jako, że Remus jest moim przyjacielem, uścisnęłam go na przywitanie, na co James zareagował we właściwy sobie sposób – nadstawiając policzek do pocałunku.
- Jako, że jestem dziś w świetnym humorze, James, będę taka miła i – tu na chwilę przerwałam, aby nie wybuchnąć śmiechem na widok spojrzenia pełnego nadziei i dzikiej radości, które posłał mi Potter – nie skomentuję Twojej głupoty.
Przygryzł wargi i uśmiechnął się przekornie, chwilę wpatrywałam się w niego czekając na jakąś bezczelną i głupawą ripostę, ale się nie doczekałam. Za to James nie przestawał się na mnie patrzeć. W czasie gdy każdy z nas opowiadał o swoich wakacjach, co chwilę zerkałam w jego stronę, sprawdzając czy nadal się patrzy. Nie wiem, co się wtedy ze mną działo, ale... w tym przedziale było bardzo gorącą, a ja byłam taka... spłoszona. W końcu nie wytrzymałam nerwowo i powiedziałam, że boli mnie głowa, bardzo chciałam, żeby już wyszli. James wstał, gdy jego koledzy już wychodzili. Uśmiechnął się do mnie, więc... no cóż chciałam się zachować kulturalnie i odpowiedziałam uśmiechem, później się chyba speszyłam i spuściłam wzrok. Usłyszałam jak drzwi się zamykają, a następnie Jamesa, który ze śmiechem w głosie mówi:
- Już wiem, jak poderwać Lily - wystarczy, że nie będę się odzywać.
Parsknęła śmiechem i otworzyłam okno, spostrzegłam zdumione spojrzenia Janet.
- No, co? Po prostu, tu jest gorąco.
- Och, Tobie na pewno. - uśmiechnęła się przekornie.
- Sugerujesz coś?
- Daj spokój jestem Twoją przyjaciółką i wiem najlepiej, kiedy... zmienia się Twoje podejście do jakiejś osoby, a muszę przyznać, James przeskoczył parę etapów. Chociaż, podobno od nienawiści do...
- Proszę zakończ już te swoje pseudofilozoficzne przemówienie. Gdzie masz Josha? - chciałam szybko zmienić temat.
Reszta podróży minęła bardzo szybko i dosyć wesoło, choć muszę się przyznać, że dochodziła do mnie tylko połowa tego co mówiła Janet.
W czasie ceremonii powitalnej Dumbledore uraczył nas przemówieniem, o którym wcześniej wspominałam, a poza tym cały czas czułam na sobie spojrzenie orzechowym oczu. Ciekawe, czy towarzyszyło mi zawsze, a ja jgo po prostu nie zauważałam?
Świat mi zawirował przed oczami, gdy w dziale z ogłoszeniami przeczytałam, że Lucjusz Malfoy i Narcyza Black, pobiorą się w czerwcu 1978 r. Nie jestem pewna, czy czułam wtedy złość, smutek, a może po prostu zdziwienie. Wydaje mi się, że byłam w szoku. Mój prawie rówieśnik, który przecież kiedyś nie był mi obojętny, się żenił. To skłoniło mnie do zastanowienia się nad sobą i moja przyszłością, stąd te wcześniejsze plany odnoście pracy. Teraz myślę tylko o tym, czy Lucjusz jest z nią szczęśliwy, małżeństwo z miłości, czy zachcianki rodziców?
Pierwsze łzy tego roku szkolnego popłynęły mi, gdy odbyłam rozmowę z Sevem.
Siedzieliśmy nad jeziorem, w naszym ulubionym miejscu, gdzie rozciągał się widok na zasnuty mgłą zamek. Był późny wieczór, a od dwóch godzin rozmawiałam z nim o głupotach, co robiliśmy, gdzie byliśmy, czy już dostaliśmy jakieś oceny. W końcu poczułam, że to ja muszę rozpocząć ten temat. Wzięłam głęboki wdech i przerwałam mu w pół zdania:
- Sev, skończysz z tym?
- Lily... wiesz, że nie mogę i...
- Możesz, ale nie chcesz.
- Tak... masz rację nie chce... Ale co w tym złego? Ja chcę tylko poznać tą magię...
- Tą magię? Sev, to nie jest żadna magia. On tylko chce zabijać i niszczyć ludzi...
- Mugoli, Lily, tylko mugoli.
Poczułam gorąco, które zaczęło przesuwać się po całym moim ciele. Zacisnęłam pięści i odetchnęłam głęboko.
- Wiesz Sev, bałam się, że będę musiała zerwać z Tobą przyjaźń ze względu na Twoje poglądy, teraz już się tego nie boję. - Jego czarne oczy się zwęziły, znał mnie zbyt dobrze, aby wziąć te słowa za dobrą wróżbę. - Teraz brzydzę się tym nędznym śmierciożercą, który stoi przede mną. Tą przyjaźń zerwałeś ty, kiedy przystąpiłeś do próżnych, rządnych władzy dupków i jestem Ci za to wdzięczna, James miał rację...
- Potter?! - zesztywniał, a na jego twarzy pojawił się grymas nienawiści – ten idiota, znęcający się nad słabszymi mówił Ci coś o Czarnym Panie? Jakby był wzorem do...
- Nie ośmieszaj się i nie porównuj jego dziecinnych wygłupów, do zabijania i dzielenia ludzi na lepszych i gorszych! W ogóle skończmy tę rozmowę. To się zaczyna robić żałosne. Ty nie zmienisz poglądów, ja tym bardziej. Żegnaj, pożegnałabym Cię starym czarodziejskim pozdrowieniem „Oby Twoja różdżka, była zawsze szybsza od przeciwnika”, ale nie chce mieć na sumieniu ludzkiego życia.
Spojrzałam się na niego po raz ostatni z pogardą i chciałam odejść. Wtedy zobaczyłam coś, co mnie zatrzymało. Sev nie wstał i nie zaczął się tłumaczyć, nie zaczął mnie przekonywać, a tego właśnie się spodziewałam. Za to stał zgrabiony, a jego czarne oczy zawsze pełne niechęci do świata, przepełniał ból i zdziwienie, przyglądał mi się chwilę, otworzył i zamknął usta. Nogi miałam jak z waty, ale zrobiłam krok w stronę zamku, później następny i następny, aż do bramy wejściowej szkoły, wierzyłam, że Sev mnie zawróci okrzykiem, że kończy z czarną magią. Nic takiego się nie stało. Doszłam do dormitorium, stanęłam przy oknie i zobaczyłam postać stojącą w półmroku przy jeziorze. Gniew minął, pozostała rozpacz.
Za każdym razem gdy Sev...erus obok mnie przechodził, patrzał się bezpośrednio na mnie, nie zdradzał jednak żadnych emocji, jego oczy były po prostu czarne... bez wyrazu. Oczywiście, Gryfoni szybko zauważyli, że przestałam się zadawać z „tym ślizgonem” i uśmiechali się do mnie przyjaźnie, gratulują, że „przejrzałam na oczy”. Syriusz piał z zachwytu, Janet i Remus woleli tego nie komentować, wiedzieli, że „ten ślizgon”, był dla mnie kim ważnym... kiedyś. James patrzał z wyższością na Severusa, gdy go mijał, ale przestał mu dokuczać, mi nic na ten temat nie mówił.
Czy byłam z Jamesem w Hogsmeade? Nie, ale nie dlatego, że nie chciałam, przeziębiłam się w tamten weekend i pani Pomfrey zamknęła mnie w skrzydle szpitalnym. Ta młoda, szkolna pielęgniarka jest strasznie troskliwa i przez to bardzo denerwująca.
Oczywiście, nie znaczy to, że między mną, a James jest miło i różowo, ale... hmm zaczęłam go tolerować, jako kolegę, mimo że cały czas zdarzają mu się tekstu nie na poziomie, ale teraz z niektórych, potrafię się nawet śmiać, a poza tym... Janet dała mi do przeczytania taką mugolską książkę „Ania z Zielonego Wzgórza”, historia Ani i Gilberta, jest mi dziwnie bliska....
To nadal nie znaczy, że czuję coś do Jamesa.... Znaczy czuję, jest moim szkolnym kolegą... Przystojnym szkolnym kolegą, ale nic więcej....
Komentarze:
Katie Środa, 01 Października, 2008, 20:49
Przystojnym szkolnym kolegą
d Czwartek, 02 Października, 2008, 15:18
Och moja Ty Arweno. Zdażały się literówki, czasami pogubiłaś literki, ale nic nie szkodzi. Nota na wyoskim poziomie. Tak fajne napisałaś odczucia Lily, że już mi zabrakło tchu. Fajnie, że urywkowo opisałaś wydarzenia. Mam wrażenie, że Lily opowiada mi to, że rozmawia bezpośrdnio ze mną, a nie pisze do pamiętnika. I to właśnie lubię. Takie miłe uczucie. Świetnie zakończyłaś przyjaźń z Sevem, tzn. musiałaś to zrobić, ale zrobiłaś to w taki inny sposób, wyraz jego oczu, bardzo znakomicie przedstawia jego cierpienie. Mam nadzieję, że z Jamesem nie zacznie szybko chodzić, tylko doprowadzisz do tego bardzo stopniowo. To było by świetne!
Oby tak dalej ;)
A za notkę W-
Moja droga Arweno.
I ty chcesz mi wmówić, że tracisz Lily. A i tak wyszło na moje (no bo w końcu kto uruchomił wena? ;) )
Mnie się ta Lily bardzo podoba! Dojrzała, bo zmusiła ją do tego sytuacja. Dojrzała, bo w świecie czarodziejów niedługo będzie dorosła. Będzie czas, gdy będzie mogła wrócić na dawne żartobliwe tory (i ty też do takich wrócisz, głęboko w to wierzę). A na razie ja sie nie mam nawet do czego przyczepić! przyjaźń z Sevem zakończona świetnie. A uczcucia do James... po prostu poezja, choć moży ty wcale tak nie uważasz, ale to jest śliczne, takie subtelne.
Jak się czyta, to się czuję całą wypływającą spod tych prostych słów grozę sytuacji,w jakiej sie znajdują. Trudnego wyboru. I myślę, że to najlepiej podsumowuje moją opinię na temat tej notki.
K@si@@@ Czwartek, 02 Października, 2008, 20:30
Arweno nie rozśmieszaj mnie. Zgadzam sie z M. ty mówisz, że tracisz Lilly? Tu było mnóstwo Lilly, takiej jaką lubię. Tyle uczuć.
W końcu nie zawsze musi być kolorowo. Ta nota (i kilka poprzednich) pokazuje, że czasami świat jest czarno-biały, a darem jest umieć dostrzec jego barwy. To było tego przykładem. Gdzieś w tłumie powagi i żalu z powodu utraty bliskiej osoby (bo ten Snape przyjaciel Lilly zniknął) jest miłość, a raczej jej zalątek. Widać, że Lilka się przełamuje, a James dorosnął. Wielki plus za to, że nie poszli razem do Hogsmeade - pociągnij to jeszcze, nic na siłę. Ja z chęcią poczekam, a ich zejście ma być zaskakujące (pozytywnie, oczywiście).
Mi się nota podobała.
mara Piątek, 03 Października, 2008, 13:16
Uwielbiam ten pamiętnik!!!
cho super zoo Piątek, 03 Października, 2008, 18:13
Super
mam nadzieje ze zaglądas do pamiętika jamesa?>>>???
Bo te dwa pamiętiki muszą sie równoważyc! MUSZą!!!
Arwena Piątek, 03 Października, 2008, 20:56
Cho - nie muszą, ja i Joanna piszemy dwie zupełnie różne historie, możliwe, że nasi bohaterowie są nawet umieszczeni w innym czasie ;).
A dziewczyny z ZKP, jak zawsze niezawodne - poprawią humor, skomentują, zmobilizują, uruchomią i nakarmią Wena :P.
Tit@ Piątek, 03 Października, 2008, 22:33
To już jest skandal! Nie dość, że nie ma (prawie) żadnych literówek, to jeszcze tak ciekawie, że oczu nie można oderwać! Oby tak dalej!!!
Lily Sobota, 04 Października, 2008, 11:01
Notka jest cudnowna
A James jest już PRZYSTOJNYM szkolnym kolegą
Buziaki:*:*:*
@nk@ Sobota, 04 Października, 2008, 20:19
Dlaczego nigdy nie popełniasz błędów?? trudno mi cały czas pisać że jest cudnie. Muszę być ajakś oryginalna, więc napiszę że nie jest cudnie tylko przee cudnie
Ha ha ha, to ostatnie danie jest genialne: pokazuje wszystko, co chciałaś przekazać: to, jak Lily powoli się przełamuje, jak James dorasta, jak wszystko powoli wskakuje na właściwe miejsce i niespiesznie się łączy w jedną całość...
Bardzo trafne to porównanie do "Ani...". Poza tym uwielbiam tą książkę, każdą część czytałam przynajmniej po 3 razy (tak, nudziło mi się ;P).
To pożegnanie z Severusem takie... Poruszające. Bo teraz wiemy, jak to było naprawdę i co on sobie wtedy myślał.
Nie tracisz Lily! Oczywiście byłoby lepiej gdybyś częściej dodawała notki Ale Twoje wpisy jak już są, to są świetne, a my stawiamy przede wszystkim na JAKOŚĆ
Pozdrowienia!;*
M. Poniedziałek, 06 Października, 2008, 20:52
Ann-Britt. Rozumiem, że ci się nudziło XD ja wszystkie częsci "Ani.." czytałam chyba po 5 razy i nigdy nie mam dośc. Miło, że znalazł się jeszcze ktoś taki.
Pozdrawiam
Izolda1395 Wtorek, 07 Października, 2008, 17:43
taaaa....najpierw kolegą,potem szkolnym przystojnym kolegą,nastepnie Zabiscie boskim ciachem i tak dalej....Juz sie niemoge doczekac nastepnej notki,a ta oczewiscie wspaniała
@nk@ Środa, 08 Października, 2008, 17:15
Też czytałam dużo razy "Anię" ale nie poweim ile bo czytalam czasami tylko wyrywkowo czasami jak mi się chcaiło. Śwtna książka jedna z moich ulubionych (i pierwszych które przeczytałam). A wracając do notki Twej Arweno to powiem Ci że bardzo się wczułam w światt, który przedstawiasz i Twoje opowiadania są dla mnie bardzo realistyczne.
Piszesz bardzo naturalnie i z rozmachem, układasz wszystko aby potem przelac to na notkę jednak wydaje mi sie że za mało spontanizności jest w Twoich notkach. Jakichś wstzrąsających wydarzeń... Pisze to dlatego że Twoje notki sa na bardzo wysokim poziomie, a jak tam jest to trzeba wytykac nawet najmniejsze błędy. Nieminej jednak notka bardzo bardzo bardzo dobra.
Marta G/ZKP Czwartek, 09 Października, 2008, 12:31
Arweno, wpis był fantastyczny. Fantastyczna sytuacja z Severusem, mam ściśnięte serce przez Ciebie! Pięknie piszesz i mam nadzieję, że jeszcze z nami zostaniesz.... buziak!
Arweno , notka cudowna!!Czytałam właśnie ostatnio "Anię z Zielonego Wzgórza" .Rzeczywiście historia Lilly i Jamesa jest baaaardzopodobna do Ani i Gilberta.Nie mogę się doczekać następnego rozdziału
Evitka Środa, 14 Stycznia;, 2009, 19:35
No, no... Czekam na kolejny wpis Świetne to jest i miło się czyta... ;)
Nike Niedziela, 16 Marca, 2014, 06:41
That saves me. Thanks for being so sebnsile!
Julia Niedziela, 16 Marca, 2014, 15:14
The <a href="http://tkzbvjubygl.com">honsety</a> of your posting shines through