Bardzo, bardzo, serdecznie przepraszam Was - kochani czytelnicy - ale w moim życiu nastąpiły nieprzyjemne komplikacje. Tak po prawdzie miałam zrezygnować, o czym nawet poinformowałam ZKP, ale ważne jest to, że się pozbierałam i Lilka do mnie wróciła, wraz z Wenem Wink.
Jak łatwo zauważyć, wprowadziłam zmiany, które mam nadzieję się Wam spodobają, dzięki nim mam więcej pomysłów, a co za tym idzie, noty będą częściej.
Kolejny wpis już częściowo gotowy, powinien się pojawić w przyszłym tygodniu. Jeszcze raz przepraszam - kajam się!
Pozdrawiam
Arwena
Duży gabinet, z czterema kolumnami w stylu jońskim po bokach. Biblioteczki z idealnie poukładanymi książkami ustawione są pod ścianami. I szerokie biurko po środku pomieszczenia. Tuż za nim wysokie krzesło przypominające tron. Wystrój utrzymany w stonowanych kolorach, tylko wielka misa ustawiona na blacie biurka, przyciąga wzrok. Jest intensywnie zielona, z delikatnymi miedzianymi runami wyrysowanymi po bokach. W środku unosi się płyn… a może mgła? W jej odmętach widać – bardzo wyraźnie – dwie twarze. Pierwsza należy do mężczyzny o orzechowych oczach, schowanymi za szkłami okularów. Uśmiecha się z czułością, a jego zdecydowane rysy wyrażają niebywałą pewność siebie. Prosty nos jest lekko uniesiony, a w spojrzeniu czai się rozbawienie, jakby ktoś właśnie zareagował bardzo nerwowo na niewinny żart. Druga twarz należy do chłopca – jest idealną kopią twarzy mężczyzny, oprócz oczu – te są niesamowicie zielone. Roczne dziecko śmieje się szczerze, a jego niewinna twarzyczka, jest pełna ufności i poczucia bezpieczeństwa. Widok ten wydaje się idealny, niczym nie zmącony…
W scenę, którą ukazuje to naczynie, wpatruje się mężczyzna z długą, siwą brodą. Z jego niebieskich oczu ciekną łzy. Machinalnie głaska runy wyryte w misie. Zdejmuje okulary połówki z twarzy pooranej zmarszczkami.
- O matko, James! Mam nadzieję, że Harry będzie miał bardziej subtelne poczucie humoru od Ciebie! – z naczynia wydobywa się na wpół rozbawiony, na wpół zdenerwowany, kobiecy głos.
- Lilka, o to nie musisz się martwić… - mówi mężczyzna głaszcząc syna po włosach, lecz kobieta przerywa mu w pół zdania.
- Masz rację, w końcu jego matka jest rozsądną, wyważoną kobietą o delikatnej duszy elfa – w kadrze pojawia się przedstawicielka płci pięknej. O ciepłym, matczynym spojrzeniu, jednak na tą chwilę przepełnionym ironią.
- Rozsądną? Wyszłaś za mnie, a już tylko przez to zostałaś wpisana w krajowy rejestr nienormalnych. Poza tym nie wspomnę, kto zawsze najgłośniej śmieje się ze świńskich żartów Łapy. Ech…Ruda – mężczyzna chwyta pasemko włosów kobiety i okręca je sobie wokół palca.
- Ze mną zrobiłeś tak samo – mówi trochę z wyrzutem w głosie Ruda, obserwując swoje włosy okręcone na palcu męża.
Starzec w gabinecie nerwowym ruchem uderza w tafle płynu. Obraz znika. Z jego ust wydobywa się długi, chrapliwy jęk. Przyciska ręce do głowy. Scena, którą zobaczył sprawiła mu realny ból, a świadomości, że czeka go jeszcze wiele godzin tej męki, nie pozwoliła mu dojść do siebie. Wiedział, że ktoś będzie musiał wejść z buciorami do prywatnego życia Potterów, a nie chciał w to wplątywać innych. Najdrobniejszy szczegół z ich życia mógł jakoś pomóc, w ustaleniu miejsca przebywania Voldemorta. Może Syriusz Black się wsypał w jakiejś rozmowie? Może któryś ze śmierciożerców pojawi się na drugim planie? Wyprostował się i znów spojrzał w twarze, bliskich sobie, martwych osób, które patrzyły na niego z myślodsiewni Lily Evans… a właściwie Potter.
Wspomnienie I
Głośny płacz dziecka przerwał nocną ciszę… po raz kolejny. Lampa nocna w pokoju rodziców zapaliła się w tym samym momencie, jak zaczarowana. To skojarzenie nasunęło się pewnie dlatego, że lampka rzeczywiście była zaczarowana. Rudowłosa kobieta i ciemnowłosy mężczyzna jednocześnie podnieśli głowy i wycharczeli:
- Teraz ty wstajesz – po czym ich głowy znowu ciężko uderzyły o poduszki. Dziecko zapłakało głośniej, a rodzice natychmiast, machinalnie, jak w transie wstali z łóżka i razem wyszeptali:
- Dobra, ja pójdę.
Dotarli do pokoju swojego syna w półśnie. Matka przytuliła go do piersi i zaczęła rytmicznie kołysać. Ojciec zanucił jakąś rockową balladę, obejmując od tyłu swoją żonę. Harry zasnął, rozkosznie wtulając swoją twarzyczkę w pierś matki. Jego rodzice jednak nie byli w stanie uchwycić piękna tej chwili – cały dzień spędzili na planowaniu ataku na śmierciożercę (ataku, którego dokonać miał Moody – ku rozczarowaniu Jamesa, a uldze Lily) oraz wysłuchiwaniu uwag Dyrektora odnośnie ich kryjówki. A kolejną noc, spędzali przy łóżku syna, który nie mógł przystosować się do nowego miejsca. Lily odłożyła Harry`ego do łóżeczka i ciągnąć półprzytomnego męża za sobą, ruszyła do ich pokoju. W łóżku, wtuliła się do ramienia Jamesa, na co on machinalnie zaczął nucić balladę rockową, przeznaczoną na kołysankę syna. Ruda prychnęła cichym śmiechem i zasnęła.
- Wiesz, że działamy już, jak roboty?
- Yhy.
- Ja już nawet nie myślę, w czasie karmienia Harry`ego. Robię to machinalnie.
- Yhy.
- James, słuchasz mnie?
- Yhmm.
- To o czym przed chwilą mówiłam?
- ...
- James?!
Lily wywróciła oczami. Była przyzwyczajona do porannego braku uwagi męża. Wyszła z łóżka i ruszyła do łazienki. Miała na sobie skromną, jedwabną koszulkę koloru zielonego. W drodze powrotnej zajrzała do pokoju synka. Podeszła do łóżeczka i czułym gestem otuliła go dziecięcym kocykiem.
- Kobieto! Uspokój swoje matczyne instynkty, bo się chłopak udusi. Przecież jest ciepło - to powiedziawszy wysoki mężczyzna przeszedł przez pokój,lekko utykając, ignorując gwałtowną reakcję kobiety i odkrył chłopca. Jego twarz była pokryta dużą ilością, małych zadrapań. Ubrania miał poszarpane, a z rozcięcia na nodze ciekła krew.
- Syriusz... - Lily opanował zaskoczenie i patrzyła niedowierzająco na mężczyznę - Syriusz?
- No mam nadzieję, że Moody`ego jeszcze nie przypominam - uśmiechnął się trochę krzywo zza opuchniętej wargi. Lily podeszła do niego ostrożnie i bardzo delikatnie go przytuliła.
-Dobrze, że wreszcie jesteś... egoisto! Jak mogłeś nie dać żadnego znaku życia! - rozczulenie szybko zamieniło się w złość. Mężczyzna odwzajemnił uścisk.
- I Ty człowieku śmiesz się nazywać moim przyjacielem? - w progu pojawił się James, miał na sobie bokserki i niedbale narzucony szlafrok. - Najpierw przez miesiąc nie dajesz znaku życia, a później miziasz się z moją żoną?
- Tak, stary – teraz już wiemy, dlaczego Twoją postacią animagiczną jest Rogacz - Lily parsknęła śmiechem i głucha na dalsze dyskusje mężczyzn, zaprowadziła przyjaciele do kuchni, gdzie zabrała się za opatrywanie mu ran.
- Gdzie? Co? Jak? Dla Kogo? Kto? Czemu tak długo? - wypowiedział się, jak zwykle jasno James.
- Wszędzie. Tropiłem. Normalnie. Dla dyrektora. Jakaś psychopatka. Bo coś poszło nie tak - lakoniczna odpowiedź Syriusza zadowoliła tylko Jamesa.
- Po co? Jakie czary? Kiedy Ci to zlecił? Która psychopatka? Co poszło...
- Może poćwiczymy budowanie pełnych zdań? - prychnęła rozdrażniona Lily - Syriusz od początku, a jak usłyszę, że na początku był wybuch, to dostaniesz Avadą.
- A co ja poradzę na to, że na początku naprawdę był wybuch? Dobra już opowiadam, nie bij. Dumbledore powiedział, że na plany Czarnego Pana może nas naprowadzić niejaka Bellatrix Lestrange, z domu Black. Zgłosiłem się do tego zadania, bo jak zapewne wiecie, uwielbiam rodzinne spotkania. - w ostrym prychnięciu, które wydobyło się z jego ust było coś zwierzęcego - Miałem ją śledzić, niby wszystko jasne, ale jak się okazało najpierw musiałem ją wytropić. Nawet sobie nie zdajecie sprawy, jaka ta mała żmija jest sprytna! Myślałem, że zmierza do jakiejś ich kryjówki i podążałem za nią. Pod postacią psa, to nie było jakoś strasznie uciążliwe, mimo że zawędrowałam, aż do Rumuni.
- Syriusz, nie chce być małostkowa, ale z tej wyprawy, oprócz wrażeń zostały Ci też pchły. Znowu - powiedziała zniesmaczona Lily, gdy odgarnęła mu włosy z czoła, aby opatrzyć zadrapanie.
- Ruda - jesteś małostkowa. Przez cały czas myślałem, że nie wie o mojej obecności, ale jak się później okazało... Po prostu wyprowadziła mnie na spacerek - kolejne psie prychnięcie, z jego ludzkich ust. - Moja misją było śledzenie mojej kochanej kuzyneczki, a jej, jak najdłuższe zwodzenie mnie za nos. W ten sposób straciłem miesiąc czasu, który mógł bym spożytkować bardziej efektywnie.
- No dobra, ale skąd te rany? - spytał James doskonale rozumiejąc rozgoryczenie kolegi.
- Mówiłem, że wiedziała, że ją tropiłem. Zwabiła mnie do jaskini i tam zaskoczyła. Zapewniam, że ona wygląda gorzej ode mnie. - jego twarz rozjaśnił mściwy uśmiech.
- I z czego się cieszysz? Chłopie, dałeś się pobić kobiecie. – zaczął rozbawiony James. Mina Lily gwałtownie stężała.
- Świetnie! Wyszłam za szowinistę. Już sobie przypomniałam dlaczego przez tyle lat synonimem Pottera, był dla mnie idiota. – powiedziała rozjuszona.
- Kochanie przypominam, że teraz Ty też jesteś Potter.
- Tylko z nazwiska. – prychnęła w stronę zdezorientowanego męża. Nagle z góry dało się słyszeć głośny płacz dziecka. – Idź zobacz, dlaczego płacze - rzuciła chłodnym, rozkazującym tonem.
James wyszedł z kuchni, mrucząc coś do siebie.
- Tak James widać, kto u was nosi spodnie. – zaśmiał się w stronę drzwi Syriusz.
Wspomnienia nie będą pojawiać się chronologicznie, więc jeśli ktoś tęskni za czasami szkolnymi, one także czasem powrócą. Mam nadzieję, że tą notę da się przełknąć...? A.
Komentarze:
Katie Środa, 15 Kwietnia, 2009, 20:32
Jestem pierwsza !!! Super notka Arwena. Szkoda że dopiro teraz, ale lepiej pozno niz wcale. Jeszcze raz powtarzam swietna notka. Uwielbiam jak piszesz i mam nadzieje,że bedziesz zachwycala mnie nadal.
Pozdrowienia
Karola6693 Środa, 15 Kwietnia, 2009, 21:04
Mi się podoba i to bardzo ;]
Końcówka zwłaszcza ^^
Myślodsiewnia pojawiła się już kiedyś u Severusa Snape'a i wg mnie jest to ciekawy sposób pisania wspomnień
Życze dużo weny ;]
Pozdrawiam ;***
Kochana moja, na forum już pisałam, co o notce myślę Rzecz jasna: przepiękne wspomnienia, wciągająca i barwnie opisana akcja, dobrze zarysowane postacie, cięte i zabawne teksty, które rozśmieszają do łez, burza uczuć i emocji, a do tego jeszcze ten śliczny, literacki język i zgrabna całość! Wybitny, jestem pod wrażeniem.
Buziaki, uściski i pozdrowienia!
Parvati:*
P.S. Zapraszam do Wiktorka na nową notkę
Arwi, Ty już wiesz, że mi się podobało Pozdrawiam i zapraszam do Marty ;*
domi Sobota, 18 Kwietnia, 2009, 21:26
brednie wielka siara
Pff. Niedziela, 19 Kwietnia, 2009, 20:11
Twój komentarz, to wielka siara, domisia.
Aleksa Poniedziałek, 20 Kwietnia, 2009, 19:30
Ale fajnie ze wrocilas! Notka cudowną! Super napisana i w ogole... Po prostu cudownie!!! Szybko dodawaj następna!
Kazia_HP Wtorek, 21 Kwietnia, 2009, 21:46
Arwenka wróciła Hura ! Świetnie jak zwykle pozdrawiam gorąco:*
Laura Sobota, 25 Kwietnia, 2009, 17:13
Ciszę się, że wróciłaś...
Ale nie mogę przeboleć, że nie dokończyłaś opisu pierwszej wspólnej nocy, gdyż zapowiadało się ciekawie
Notka nie jest zła...
Jednak tęsknię za "szkolnymi czsami"...
Ta notka ma swój urok i Twój humor
Jadnak wolałam tamte...
PS: Skąd to wspomninie wzięło się u Dumdledor'a???
Wywnioskowałam, że Lily i James nie żyją...
Sweet_Lady_xB Niedziela, 26 Kwietnia, 2009, 14:09
Notka była w porządku, ale ja także wolałam czytać poprzednie.
Lily Niedziela, 26 Kwietnia, 2009, 14:39
Przyznam szczerze, że ja też wole tamte, szkolne lata xdd.
I jeszcze przerwałas w takim momencie..!
Gdy mieli spędzić pierwszą noc razem ;DD.
Hihi..! Ale ta notka też jest niczego sobie ;pp.
Chociaż już nie ma w niej tyle humoru i zabawy ile w tamtych xDD.
Ale ogółem nie jest źle ;].
Heheh^^. Czekam na następną ;]]
BuZii ;**
Nie ma tyle humoru? Mnie się wydaje, że to przy tej właśnie ryczy się ze śmiechu
Adully Poniedziałek, 04 Maja, 2009, 15:06
Nie no dziewczyno to już się zaczyna robić męczące piszesz świetnie ale skoro nie potrafisz się tym pamiętnikiem zająć to znajdź kogoś choć trochę tak dobrego jak ty ale przynajmniej który będzie o ten pamiętnik dbał :/
Katie Piątek, 15 Maja, 2009, 22:11
Adully wyświadcz przyjemność wszystkim i się przymknij. Nie pasi to wyjazd. Nikt cie nie zmusza do czytania.A po komentarzach łatwo stwierdzić, że jej się nie da zastapić.
Adully Sobota, 23 Maja, 2009, 00:46
Ależ mi pasi! Pasi jak najbardziej, przecież powiedziałam że pisze świetnie ale skoro ma dodawać notki raz na rok to najlepiej się zastanowić czy to ma sens.
Katie Niedziela, 24 Maja, 2009, 19:46
wole czytac jej 1 na rok niz 1 badziwna na tydzien
Adully Poniedziałek, 25 Maja, 2009, 10:59
Zgadzam się, ale z racji tego, że nie wiesz kto na dany konkurs się zgłosi, nielogiczne jest żebyś wiedziała czy mają talent czy nie. Nie tylko ona umie dobrze pisać.
Alvaro Sobota, 15 Marca, 2014, 18:52
I feel your pain, lol! I spent the morning trstnplanaing some of my babies over from their mini-greenhouse to the big house. I swear you could hear a pin drop when I'm doing that, I get so nervous about messing it up!-Desiree'Desiree recently posted..
Samuel Niedziela, 16 Marca, 2014, 03:01
- WOW Stacey! These shot are soo beautiful! You are very <a href="http://tffrbk.com">tatenled</a> and I am glad to see that you have embraced this. I hope to the have the opportunity to work with you one day!
Tatiana Poniedziałek, 17 Marca, 2014, 06:35
Hi,I found your blog very interesting, <a href="http://yrefpr.com">orgiinal</a> and well done. This is the reason why I give you an invitation on . Vogueicon is a social networking website for Bloggers, enabling you to promote your blog. After registration, you manage your own area, post articles, give marks or comments... and you have the possibility to create groups. An easy way to meet people and find a community of interest !Find out more things on and discover a new way of Blogging ! Best regards, and congratulation for your blog.xoxo,Gia!