Czas się pożegnać... lub powiedziecieć do zobaczenia! ;-)
Katie bardzo, bardzo Ci dziękuję za te komplementy i obronę pod ostatnią notą oraz za to, że od dawna mogę przeczytać Twój komentarz pod moimi wpisami, zapewniam, że ostatni tekst napisałam, bo nie chciałam Ciebie, ani innych przemiłych ludzi, przeznaczających czas na czytanie moich not, rozczarować. Pamiętnik Lily prowadzę od początku, przeżyłam z nim dużo miłych chwil, w końcu te trzy lat, sprawiły, że przywiązałam się do strony i do... Lily. Mój styl pisania bardzo ewoluował, właśnie dzięki Waszym komentarzom. Żałuję tylko, że noty dodawałam tak rzadko...
Lily Evans - jakby to nieprawdopodobnie nie zabrzmiało, jest częścią mnie. Pisząc o niej pisałam nieraz o sobie, część jej przygód, powiedzonek, uczuć i relacji względem co poniektórych (taaak, mam gorszą, mniej przystojną i bardziej denerwującą wersję Jamesa :P), to też część mojego życia. Czytając ten pamiętnik, poznaliście mnie, bo dorastałam wraz Z Lilką i w pewnym momencie zrozumiałam, że ją uczyniłam sobą, a może to ona mnie zmieniła... W każdym bądź razie, jak sobie ją kiedyś wyobraziłam to widziałam rudowłosą dziewczynę stojącą obok mnie, teraz widzę ją w sobie... Tak macie rację, to brzmi, jak zwykłe pożegnalne banały, nie musicie w to wierzyć ;).
Teraz pisanie tych śmiesznych i pogodnych notek stało się dla mnie problemem. Mam Wena na teksty refleksyjne, choć zdarza mi się też napisać, jakąś krótką, ironiczną opowiastkę... jednak już nie o świecie, w którym żyła Lilka. Ona też dorosła, jej świat się zmienił, również we mnie. Nie chcę pisać na siłę, a nie chcę też, aby nota pojawiała się w tym pamie raz na dwa miesiące, dlatego kochani, odchodzę. Jeśli ktoś chcę nadal mi towarzyszyć w mojej podróży po świecie literackim, zapraszam na swojego, niedawno założonego bloga : http://przystanek-ciszy.blog.onet.pl/ Miło bybyło, zobaczyć tam, kogoś z Was ;).
Pozdrawiam cieplutko kochani!
Wasza (mimo wszystko uśmiechnięta i naprawdę wdzięczna) Arwena Eowina Black i jej wewnętrzna Lily Evans
P.S. - Tym, że z pamiętnika Belli też rezygnuje, raczej nikt się nie przejmie, bo mam tam małą liczbę czytelników, ale gdzieś muszę to oficjalnie ogłosić.
P.S.2 - Moja inteligenta osoba zapomniała wspomnieć, że od przyszłego autora nie wymagam kontynuacji, ale próbne notki zostaną bardzo surowo oceniane.