Hahaha - nie wierzy�am , �e mi si� uda . A jednak - cuda si� zdarzaj� . No wi�c nota - mam nadziej� , �e Wam si� spadoba . :
POstacie :
Syriusz Black , ” �apa ” , : baardzo przystojny , czarne w�osy , nonszalancja , jakby gracja w ruchach , ciemne oczy , „ luzactwo” ,- taak , Blach by� luzakiem i mimo to mia� w sobie t� nonszalanck� wytworno�� ,
James Potter , „ Rogacz ‘’ , - rozczochrana , ciemna czupryna , orzechowe oczy , twarz troch� chuda , �rednio przystojny , lekko pr�ny , najlepszy kumpel �apy
Peter Pettergiew , ‘’ Gilzdogon ‘’ , - ch�opiec niskiego wzrostu , o troch� za d�ugim spiczastym nosie , mysich w�osach i m�tnych , ciemnych oczkach ;
Even Aniston , ‘’ Eva ‘’ , - d�ugie w�osy do pasa , ciemnofioletowe ze z�otym pasemkami ; kolczyki : po jednym w prawym uchu i nosie , trzy w lewym uchu ; czarne paznokcie ; wychowana w domu mugolskim ; wysoka , zawsze owiewa j� zapach cytrus�w , suszonych ro�lin i opium – s�owem perfumy gode Trelawney ; osoba ekscentryczna ;
Lily Evans , : grube ciemno rude w�osy , migda�owe oczy . Nie lubi Rogacza ; �ywio�owa ; dobra w eliksirach
- Fraaankie !!!!!! Fraaaankie !!!!!!! – tak wrzeszcz�c Lily Evans przedziera�a si� przez t�um . Ciekawskie g�owy ogl�da�y si� za ni� , ale dawno do tego przywyk�a – dzi�ki Potterowi . Na jego wspomnienie przewr�ci�y jej si� wn�trzno�ci . ” Mo�e jednak zmieni� si� przez lato ”?? tak my�l�c pr�bowa�a dogoni� swoj� najlepsz� przyjaci�k� , Francis . W ko�cu Fran us�ysza�a jej krzyki , przystan�a i odwr�ci�a si� , czekaj�c na Lily . Dziewczyna zacz�a biec , ale b�d�c ju� prawie przy poci�gu , gdzie sta�a jej przyjaci�ka , potkn�a o ”co� ” i run�a by na w�zek , gdyby nie para silnych ramion .
- Cze�� Evans . Mo�e jednak zmieni�a� zdanie , i b�dziesz ze mn� chodzi� ?? Wtedy nie musia�aby� UDAWA� , �e na mnie wpadasz ... –Lily zagotowa�a si� ze z�o�ci . Ju� wiedzia�a , �e Potter si� nie zmieni� . ” No tak , z�udne nadzieje ” – pomy�la�a . Pr�bowa�a si� oswobodzi� , ale ten g�upek jej nie puszcza� .
- Evans , czekam na odpowied� . No , nie daj si� prosi� ...
- Potter , po pierwsze NIE , a po drugie PU�� MNIE NATYCHMIAST ! – wysapa�a
- Udam , �e nie s�ysza�em . Powt�rzysz ? – ”A to cham !!Kurcz� musz� co� zrobi�, poci�g do Hogwartu zaraz odjedzie . No tak , Hogwart – szko�a Magii i Czarodziejstwa! Magia ... gdzie moja r�d�ka ? No tak , w kieszeni ... Tylko �eby Potter nie zobaczy� , co robi� ... Trzeba go czym� zaj�� ... Blee ...nigdy sobie tego nie wybacz� , ale mus to mus ... blee ” takie my�li przewija�y si� przez g�ow� Lily w tempie b�yskawicy . Jedn� r�k� przyci�gn�a g�ow� Pottera do swojej , a drug� szuka�a na o�lep r�d�ki . W jego oczach zobaczy�a zachwyt . ” Ejj , on wcale nie jest taki z�y ...” pomy�la�a , ale ju� po chwili zbeszta�a za to sam� siebie . ”Mam !! To tw�j koniec Potter ...” . Korzystaj�c z chwilowej s�abo�ci Pottera , odepchn�a go (k�tem oka zobaczy�a jego rozmarzone , orzechowe oczy ) i mrukn�a ”Exspelliarmus!” . Pottera odrzuci�o do ty�u , a jego r�d�ka znalaz�a si� w d�oni Lily .
- -Hej , Evans , jeste� dobra , nie zostawisz mnie tu samego ... – b�ysn�o niebieskie �wiat�o i Potter zosta� zakneblowany i obwi�zany niewidzialnym linami . Pos�uguj�c si� jego r�d�k� unios�a sw�j kufer i wlewitowa�a do odje�d�aj�cego poci�gu , a sama wskoczy�a za kufrem . Patrz�c ze stopni poci�gu na oddalaj�c� si� sylwetk� poczu�a uk�ucie �alu . . . ”STOP ! �alu ? Przecie� to mato� !”tocz�c ze sob� za�art� walk� ruszy�a na poszukiwanie Francis .
- ******************************************
- - CO ZROBI�A� ???? !!!! – wrzasn�a Fran . Lily w�a�nie opowiedzia�a jej ca�� histori� .
- -Wiem , to by�o oble�ne , ale on nie da� mi wyboru . Opr�cz u�cisku do niczego nie dosz�o , a – dalsze s�owa pani Evans uton� we wrzasku Frankie .
- -TY NIE ROZUMIESZ ?? ONI MOG� CI� ZA TO WYWALI�!! JESTE� PREFEKTEM !!! – Lily wzruszy�a ramionami . Przy tym ruchu klamra zsun�a si� z jej w�os�w uwalniaj�c je – sp�yn�y ciemnorud� fal� na ramiona w�a�cicielki .
- -�wietnie!! Wspaniale !! Jak chcesz ... – Fran opad�a ceremonialnie na fotel .
- -Nie gniewaj si� . Ju� nigdy tego nie zrobi� , ok. ? Przysi�gam ! Zreszt� kt�ry� z Huncwot�w na pewno ju� go znalaz� i rozwi�za� . – zacz�a si� t�umaczy� Ruda . J� te� zacz�y d�ga� igie�ki niepokoju .
- - Nie gniewam si� , tylko martwi� o ciebie . Jeste� prefektem , powinna� dawa� przyk�ad , a ty ... – pomimo tych s��w Fran u�miechn�a si� . Po raz tysi�czny Lily zastanawia�a si� , czemu Potter wybra� j� – a nie na przyk�ad – Frankie . Bo Francis by�a pi�kna . Wielkie , fio�kowe oczy okalane d�ugimi rz�sami , g�adkie , l�ni�ce i d�ugie ciemne w�osy ... Bia�a – nie , kremowa sk�ra ...
- -Przesta� . – us�ysza�a stanowczy g�os Fran .
- -Hmm ?? Wrzosku , ale o co ... – zacz�a Lil
- -NIE NAZYWAJ MNIE TAK !!! - rykn�� Wrzosek
- -No dobra , ale o co ci chodzi , eee ... Francis ?? - doda�a niepewnym g�osem Ruda
- -Gapisz si� na mnie jak ciele w malowane wrota . Czuj� si� jak jaka� idiotka z funclubu Blacka albo Pottera ... wyja�ni�a Frankie
- - Sorry , ju� nie b�d� . Ale czemu nie lubisz Wrzoska ?? Przecie� jeste� pi�kna ... Te twoje ”wrzosowe” oczy ...
- -No w�a�nie. Ale ja tego nie trawi� , ok ? – ”pytanie retoryczne” pomy�la�a Ruda .
- -Wrzoska czy pi�kna ? – za�artowa�a
- -OMG . Mam ci� do�� – na czole Lily z rozplaska�a si� czekoladowa �aba . Dziewczyna star�a wi�kszo�� czekolady wierzchem d�oni .
- -Hmm ... Dobre – powiedzia�a Fran uspokoi�a si� .
- -A tak propos , to jak by�o ? – zapyta�a Francis
- - Z czym ? nie rozumiem ... – Lilka zjada�a czekolad� .
- - No z Potterem... – Lily zamar�a . Przesta�a nawet je�� .
- -Do niczego nie dosz�o ... Wystarczy�o go tylko przytuli� , a ju� by� mi�kki jak wosk ...-
- -Aha ... No to si� nie zmieni� ??
- -Nie ... – przyjaci�ki roze�mia�y si� . Dalsza rozmowa nawi�zywa�a do Huncwot�w .
***************************************
- -Kto to ? –zapyta�a zdziwiona Frankie . Po chwili Lilka te� j� dostrzeg�a : obok zdenerwowanych pierwszoroczniak�w sta�a zupe�nie wyluzowana dziewczyna . Ju� to , �e by�a wyluzowana wyr�nia�o j� z t�umu , ale nie tylko . Bo ona nie przypomina�a zwyk�ej dziewczyny , takiej , jak spotyka si� na ulicy : mia�a fioletowe ( ?? ) w�osy i z�ote pasemka , by�a wysoka i �adna . Na twarzy i w uszach mia�a b�yszcz�ce kropelki . ”Ale przecie� nie pada�o . Wi�c co to jest ?”my�la�a gor�czkowo Lily . Na razie nie by�o jej dane si� tego dowiedzie� .
Zacz�a si� Ceremonia Przydzia�u . Po ”Zabini , Caroline” kt�ra trafi�a do Slyhterinu , przed Tiar� sta�a ju� tylko ta dziwna dziewczyna . Profesor McGonnagal przywo�a�a j� gestem do siebie .
- -Moi drodzy , do naszej szko�y trafi�a nowa uczennica , Eveny Aniston ...
- -Po prostu Eva – wtr�ci�a dziewczyna
- Niebrzydka jest – mrukn�� Black do Huncwot�w . Pokiwali g�owammi. Lily , chc�c nie chc�c s�ysza�a ka�de ich s�owo .
- Kt�ra woli , gdy zwraca si� do niej per ”Eva” – ci�gn�a dalej McGonnagal .
- Zaopiekujcie si� ni� . Dobranoc . – sko�czy�a i wysz�a . Na to zachowanie Dumbledore wymieni� zaszokowane spojrzenia z profesr Sprout .
- Co jest z McGonnagal ? – mrukn�� Peter do Blacka . Lily stara�a si� nie s�ucha� , ale nie mia�a wyj�cia – Black siedzia� naprzeciwko niej .
- Nie wiem , mo�e si� zakocha�a ?? – i oboje parskn�li �miechem w swoje puste talerze . Lily musia�a przyzna� im racj� : McGonnagal by�a dziwna w stosunku do nowej .
Gdy Huncwoci si� roze�mieli , Eva popatrzy�a w ich stron� . Syri pu�ci� do niej oko , a ona si� do niego u�miechn�a . Ale nie by� to s�odki u�miech w stylu ”Ciacho z ciebie” tylko troch� buntowniczy , a troch� ironiczny .
To wszystko wystarczy�o , by mo�na by�o uzna� , �e Eva jest ekscenrtyczn� osob� . Lily takich nie lubi�a , ale nowa mia�a w sobie co� jeszcze ...
Eva usiad�a na krze�le i za�o�y�a Tiar� Przydzia�u . Tiara zastanawia�a si� przez chwil� , po czym rykn�a :
-Gryffindor !!! – Przy stole Gryfon�w zabrzmia�y oklaski . Eva podesz�a do ”klaszcz�cego” sto�u i usiad�a mi�dzy Blackiem a Lupinem . Lily i Frankie wymieni�y zaskoczone spojrzenia .
Gdy wychodzi�y z WS zatrzyma�a je profesor McGonnagal . Zapyta�a je , czy w ich dormitorium mo�e zamieszka� Eveny . Zgodzi�y si� i pobieg�y do swojej sypialni . W po�owie drogi spotka�y Remusa .
- Hej Lily , cze�� Frankie .. Lil , odprowadzi�em pierwszoroczniak�w i serio wszystko rozumiem , ale prosz� ci� ...
- Jasne . Zapomnia�am . Sorry ... – Lilka si� zarumieni�a .
- Ok. . To na razie . A tak P.S. to masz czekolad� na twarzy .
- Eee , dzi�ki ... siema ... ”Fran chwil� si� za nim gapi�a , a potem z powrotem pobieg�y�my do dormitorium .
Eva ju� tam by�a . Gada�a z Carmen i Joanne o Blacku i Potterze (??) .
- Cze�� – powiedzia�y�my ch�rem i roze�mia�y�my si� .
- Gadacie o Potterze ? – zapyta�a niby od niechcenia .
- Taak . Jest �wietny . Ale ju� zaj�ty ... Szkoda ... Podobno jego dziewczyna , Lily Evans , go nie lubi . Ciekawe czemu ? Pewnie jest zazdrosna o ... – dalsze s�owa uton�y w kaszlu Fran . Eva rozejrza�a si� . Wyczu�a , �e co� jest nie tak .
- Eee ... Co jest ?? – zapyta�a zbita z tropu
- To ja jestem Lily Evans i nie jestem jego dziewczyn� . Ale to prawda : nienawidz� go . I nie jestem zazdrosna . O nikogo . – powiedzia�am . Widzia�am , jak Eva zagryza warg� .
- Eee ... Sorry , nie wiedzia�am ...wzruszy�am ramionami na to o�wiadczenie . Dziewczyny zacz�y plotkowa� . Pomy�la�y , �e znowu jest ok -nawet Fran nic nie wyczu�a . Tylko Eva i ja wiedzia�y�my , �e nie jest ok . I wtedy po raz pierwszy odnios�am wra�enie , �e mi�dzy nami jest jaka� wi� . Spojrza�am jej w oczy – by�y czarne i wyra�a�y smutek . Nie obchodzi�o mnie to . Szybko si� przebra�am waln�am na ��ko . Dolecia� mnie zapach perfum z lewej strony – chyba Evy , do �adna z dziewczyn takich nie u�ywa�a – co� jakby cytryna i kwiaty , takie przesuszone . I co� jeszcze , ale nie wiedzia�am co .
- Opium ... – us�ysza�am jej cichy szept . Przewr�ci�am si� na drugi bok i zasn�am ...”
Tymczasem Eva �a�owa�a , �e paln�a to , co paln�a . Lily chyba naprawd� nienawidzi�a Jamesa , skoro tak zareagowa�a . Kompletnie nie zna�a si� na sprawach mi�osnych – tak jak na legilimencji . Zdziwi�a si� wi�c , �e wiedzia�a o czym my�li Lily .”To chyba ta wi� , ja te� j� odczu�am .”- chcia�a powiedzie� Rudej . Zamiast tego rzuci�a si� w ubraniu na ��ko i zasn�a .
*****************************