P�ny wiecz�r, �eby nie powiedzie� �rodek nocy. Czas, w kt�rym powiniene� by� w dormitorium, je�li cho� troch� szanujesz regulamin lub nie chcesz narazi� si� nauczycielom.
Lub po prostu si� boisz.
Pora spotka�, o kt�rych nikt nie powinien si� dowiedzie�. Pora pojedynk�w. Pora przyg�d.
Pora rozmy�la�...
Wiedzia�a, �e on tam b�dzie. Da�a mu troch� czasu na samotne rozmy�lania, p�niej do niego do��czy�a. Nie by� zdziwiony.
Nie tyle dostrzeg� lub us�ysza�, co poczu� czyj�� obecno��. To dziwne uczucie, kt�re jest nie w tobie, a dooko�a ciebie, gdy wiesz, �e kto� jest obok. Kto�, kogo go nie widzisz. Usiad�a obok niego.
On le�a�, a le��c, patrzy� w gwiazdy. Rozmy�la�.
Nie czuli skr�powania, czy nawet najl�ejszego zawstydzenia, mimo, i� byli sobie zupe�nie obcy.
-Twoje rady zawsze s� dobre?- spyta�. Usiad�a troch� dalej, ale na tyle blisko, by wszystko wyra�nie s�ysze�. Nawet najcichszy szept. Te� spojrza�a w czarne niebo, us�ane tysi�cami �wiec�cych planet.
-Nie wiem. Najcz�ciej mam racj�. Taka ma�a wada. – i zn�w chwila milczenia.
-To ty. Wczoraj, kiedy pomog�em ci z t� zbroj�. I dzisiaj, przed zakl�ciami... –zacz��.
-Mam potwierdzi�...?
-Nie musisz. Wiem, �e to ty, mimo, �e nie pami�tam twojej twarzy. – powiedzia� pewnie.
-To zaleta. – u�miechn�� si� na te s�owa.
-M�w. – rzuci�a cicho, melodyjnie, jakby nuc�c star�, zapomnian� piosenk�. On jakby tylko czeka� na to jedno, kr�tkie s�owo. Zaraz w ciemn� cisz� pop�yn�y wydarzenia, my�li, wnioski, postanowienia. S�ucha�a cierpliwie i w spokoju, nie ruszaj�c si�. Czasem, gdy lekko si� zacina�, prowokowa�a go cichymi pytaniami.
Sko�czy�. Zn�w nasta�a chwila ciszy.
-Co o tym my�lisz?- zaryzykowa� postawienie pytania.
-Pytasz mnie o rad�?- zamy�li� si� na te s�owa.
-Chyba nie. Tylko o szczer� opini�...- odpowiedzia� po chwili.
-Brawo. Hmm... Zw�tpi�e�. W mi�o��. W swoj� pi�cioletni� prawie, mi�o��. – przerwa�a, ale nic na to nie powiedzia�, wi�c zacz�a m�wi� dalej.
-My�lisz, �e jak to wygl�da? Jakby� j� kocha�? Nie. To wygl�da, jakby� stara� si� przez te pi�� lat, i w ko�cu sobie odpu�ci�. Bo ci si� nie uda�o. Wygl�da na to, �e szukaj�cy Gryffindoru, najbardziej po��dany...
-Odpu�� sobie.- przerwa� je zm�czonym tonem.
-Troch� ironii i krytyki nikomu nie zaszkodzi�o. A wi�c, wygl�da na to, �e szukaj�cy Gryffindoru, najbardziej po��dany wolny ch�opak w Hogwarcie, znudzi� si� zdobywaniem niemo�liwego. Spe�nieniem marze�, jak twierdzi�. Zdobyciem swojej jedynej, prawdziwej mi�o�ci, o czym wszystkich tak gor�co zapewnia�. Znudzi� si�. Znudzi�. – zamilk�a . Ch�opak zwiesi� g�ow�.
-Rozumiesz ju�, jak to widz� twoi kumple? – i zn�w brak odpowiedzi z jego strony.
-Chyba bym sobie przywali�, gdybym by� na ich miejscu. – wykrztusi� po chwili. Kiwn�a g�ow�, cho� nie m�g� tego zobaczy�.
Cisza.
-A Lilly...?- j�kn�� cicho, gdy us�ysza�, �e dziewczyna wstaje. Chcia� wyja�ni� jeszcze spraw� Rudej.
-I tu odpowied� musisz znale�� sam. – zaskoczy�a go tym stwierdzeniem.
-To nie fair... – mrukn��. Wi�c dziewczyna zn�w usiad�a.
-James... nie fair jest to, �e ci to wszystko t�umacz�. Sam powiniene� do tego doj��. A tymi w�tpliwo�ciami powiniene� dzieli� si� z przyjaci�mi. Nie z kim� obcym, kogo nie znasz, kto mo�e by� najgorszym �mieciem. W�a�nie od tego masz przyjaci�. Od tego oni s�. – powiedzia�a �agodnie, jakby m�wi�a do pi�cioletniego dziecka. Nic nie odrzek�. Zn�w us�ysza�, jak wstaje. Gdy jej kroki cich�y w oddali, nie wytrzyma�.
-Dzi�kuj�...!- krzykn��.
Poczu� si� dziwnie lekki i u�miechn�� si� do siebie. Po raz pierwszy u�miechn�� si� do siebie i do w�asnych my�li.
To cudowne uczucie, by� wolnym.
***
Nie mog�a skupi� si� na odrobieniu prac domowych. W ko�cu, po kilkudziesi�ciu minutach m�czenia si� i gapienia na puste kartki, uda�o jej si� stworzy� szkice. Z westchnieniem od�o�y�a doko�czenie pracy na p�niej. Ju� mia�a zabra� si� za czytanie ksi��ki, gdy przez okno dostrzeg�a samotn� posta� spaceruj�c� po b�oniach. Pod wp�ywem chwili chwyci�a p�aszcz i wybieg�a z dormitorium.
Na parterze zwolni�a krok. Chcia�a, aby to wygl�da�o na przypadkowe, a nie zaplanowane spotkanie.
W miar� zbli�ania si� do postaci, jej niepok�j r�s�. Wiedzia�a ju�, �e ch�opak i tak wiedzia�, �e chce si� z nim zobaczy�.
Powoli podesz�a do stoj�cego nad brzegiem jeziora przyjaciela.
-Cze��, Sev. – rzuci�a niepewnie do plec�w omotanych czarn� peleryn� targan� wiatrem. Ch�opak powoli odwr�ci� si�, i spojrza� na ni�. Od tego wzroku Rudej zrobi�o si� jeszcze zimniej.
-Lilly. – odszed� szybkim krokiem, nie patrz�c na ni�. Z�apa�a go za r�k�, nie potrafi�a rozsta� si� z nim w ten spos�b. Stali chwil� w milczeniu. W ko�cu Severus westchn�� i odwr�ci� si� do niej przodem. Nadal trzyma�a jego r�k�.
-M�wi�a�, �e nie chcesz mie� ju� ze mn� nic wsp�lnego. – rzuci�, patrz�c na ni� uwa�nie.
-Tak. Nie chc� mie� nic wsp�lnego z Severusem Snape’m, �miercio�erc�. Chc� mie� co� wsp�lnego z Sevem, moim najlepszym przyjacielem... od dzieci�stwa.- spojrza�a na niego.
-Rzu� to. Od��cz si� od nich, wycofaj... Prosz�.
-I co b�d� z tego mia�...?
-Moj� przyja��! To si� dla ciebie nie liczy?!- krzykn�a. Nadal patrzy� na ni� przenikliwym wzrokiem.
-Liczy si�. Bardzo. Ale od Czarnego Pana nie da si� tak po prostu uwolni�. Ju� za p�no...
-Wi�c czemu da�e� si� w to wci�gn��...? Przecie� m�wi�am ci tyle razy... – z trudem hamowa�a �zy. Severus mocniej �cisn�� jej r�k�.
-Chc� si� do czego� przyda�. Mie� sw�j udzia� w tej sprawie.
-Ale to z�y udzia�...! Chcesz zabija�, by by�o o tobie g�o�no?- zadrwi�a.
-�le mnie rozumiesz...- westchn��.
-Masz racj�, w og�le ci� nie rozumiem.- odrzek�a.
-Za to Pottera bardzo dobrze rozumiesz, co?- zakpi�. Wyrwa�a r�k�.
-A tobie nic do tego! – ju� spostrzeg� sw�j b��d.
-Lilly, przepraszam...
-To... to si� chyba nazywa koniec, Sev. – mrukn�a, patrz�c mu w oczy. Wiedzia�, �e ma racj�.
-Rozsta�my si� jako�... dobrze... Prosz�, ten jeden raz... mog�...?– spojrza� b�agalnie w zielone t�cz�wki. Kiwn�a leciutko g�ow�. Zbli�y� si� do niej i obj��. Oboje zamkn�li oczy.
Na chwil� �wiat przesta� dla niego istnie�, liczy�a si� tylko Lilly, jej mokra od �ez twarz i rozwiane w�osy.
Mi�kkie usta o smaku �ez...
Po chwili oderwali si� od siebie, a dziewczyna, z wypiekami na twarzy, pu�ci�a si� biegiem do zamku.
Sta�, nie ruszaj�c si�, i obserwuj�c j�, dop�ki nie znikn�a we wrotach Hogwartu. A wtedy zamkn�� oczy, opuszkami palc�w dotkn�� ust, i zapami�tywa� ten jeden moment. Jeden moment, kt�ry mia� mu starczy� na ca�e �ycie.
Bieg�a ile si� w nogach. P�dem min�a Wielk� Sal�, potr�caj�c uczni�w. Po schodach skaka�a tak szybko, �e nie zd��a�y si� przed ni� ustawia�. W ko�cu dopad�a portretu.
-Nicholas Flamel!- krzykn�a.
-Gdzie ci si� tak �pieszy, kochanie�ka...? Mamy taki pi�kny...
-Nicholas Flamel!- wrzasn�a.
-Ju�, ju�, kobieto...- Gruba Dama, obra�ona, ukaza�a jej wej�cie do Pokoju Wsp�lnego. Przebieg�a przez niego, k�tem oka uchwyci�a Huncwot�w, znowu razem i znowu roze�mianych. Black pokaza� jej uniesiony kciuk. Przed rzuceniem si� na schody prowadz�ce do dormitorium zd��y�a jeszcze s�abo si� do niego u�miechn��.
Szarpn�a za klamk� od drzwi i dos�ownie wpad�a do dormitorium. Nikogo w nim nie by�o, wi�c zamkn�a ma�e wrota i opar�a si� o nie.
Oddech powoli si� uspokaja�, ale rumie�ce nie chcia�y zej�� z twarzy. Nadal przed oczami sta� jej Severus, jego cichy, spokojny g�os i nieobecne spojrzenie.
I ten... to...
-Poca�owa�am go. Na wszystkie butelki piwa Slughorna, naprawd� go poca�owa�am...!- szepn�a do siebie i r�k� dotkn�a ust. By�y jeszcze ciep�e...
Powoli podesz�a do okna.
Jeszcze tam sta�, czarna peleryna �opota�a na wietrze. Szybko odsun�a si�, tak, aby nie m�g� jej zobaczy�, i wpatrywa�a si� w niego. Powoli dociera�o do niej, �e to by�a ostatnia, spokojna, je�li mo�na by�o tak j� nazwa�, rozmowa z Sevem. By�o jej strasznie �al ko�ca ich... zwi�zku, ale uszanowa�a jego wyb�r. To by�a jego �wiadoma decyzja, �wiadome podj�cie drogi.
Westchn�a. �a�owa�a, �e nie ma komu si� zwierzy�... Przecie� Fraknie ju�... i ona nie lubi�a Seva...
Nagle drzwi otworzy�y si�. Do pokoju wesz�y Jo i Carmen. Latynoska delikatnie wzi�a Rud� pod rami� i usadzi�a przed kominkiem. Jo poda�a jej poduszk�.
-To opowiadaj.- mrukn�a brunetka, patrz�c na Lilly uwa�nie. Ta spojrza�a na ich twarze.
I nie my�l�c wiele, zacz�a m�wi�.
***
-Czy... czy Lilly... czy ona... czy w�a�nie...?- j�ka� si� James, patrz�c to na Syriusza, to na ciemne schody, na kt�rych znikn�a jego wybranka.
-Czy si� do mnie u�miechn�a...?- zapyta� szelmowsko Black. Jim patrzy� na niego szeroko otwartymi oczami i z g�upi� min�. Kiwn�� g�ow�.
-Taa, chyba tak... jako� nie patrzy�em...- nonszalancko wzruszy� ramionami. Rogacz wepchn�� jego g�ow� pod swoj� pach�, pocieraj�c pi�ci� czaszk� (Syriusza xD dop. autorki).
-Gadaj, gnido!- wrzasn��. Syriusz zacz�� krztusi� si� ze �miechu. „Czyli jednak to by�a tylko chwila zw�tpienia w swoje umiej�tno�ci, a nie oznaka znudzenia Evans” pomy�la� Lunatyk, i ku zdziwieniu wszystkich obecnych w PW, do��czy� do tarzaj�cych si� po pod�odze przyjaci�.
By�o dobrze.
***
Noo, to jak...? Podoba si�...?
@nko, ja naprawd� mam skleroz�
Dobra, kto mi powie, dlaczego nie moge wstaiwac zdje�...? Mam takie �liczne Lillke i Seva, chcia�am wstawi�, a tu... ekhm. Lipa, m�wi�c grzecznie :] czy mo�e mi to kto� wyja�ni�...? Nie wchodzi mi link :/
kamagra oral jelly sildenafil citrate http://kamagrabax.com/ - kamagra uk next day <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a> kamagra 100mg tablets uk to united states
kamagra oral jelly suppliers india
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100 mg</a>
kamagra forum doctissimo
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a>
kamagra forum srpski
kamagra 100mg tablets for sale uk
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100mg</a>
kamagra oral jelly keine wirkung
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra online</a>
kamagra oral jelly ohne wirkung
kamagra forum srpski
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra 100 mg</a>
kamagra bestellen nederland
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100 mg</a>
kamagra usa website
kamagra oral jelly for sale in usa illegal
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra jelly</a>
kamagra oral jelly cvs
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a>
kamagra forum srpski
is the kamagra store legit http://kamagrabax.com/ - kamagra gel directions <a href="http://kamagrabax.com/">kamagra online</a> kamagra forum doctissimo