Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Melisha

[ Powr�t ]

Sobota, 27 Lutego, 2010, 16:47

talk show

Pomieszczenie okaza�o si� niewielkim, ale przytulnym salonikiem, z ogniem trzaskaj�cym na kominku i wygodnymi fotelami.
-Jak sielankowo… - mrukn�� ironicznie Potter.
-A jak… atmosfera musi by�. – rzuci�a Ruda, sadowi�c si� na fotelu najbli�ej ognia. James usiad� na fotelu obok, Lunatyk na dywanie obok kominka, twarz� do przyjaci�.
-Tiaa… nie ma to jak talk-show na dobre rozpocz�cie wieczora, co nie? – sarkn�� Rogacz, rozpieraj�c si� na fotelu.
-Potter, tu nie ma twoich krety�skich kumpli… nie wysilaj si� wi�c na lamerskie teksty. – zgasi�a go ch�odno Ruda.
-Nie wysilam si�… - zdziwi� si� i oburzy� Rogacz. Lilka spojrza�a na niego ironicznie, mru��c powieki.
-Zreszt�… - zacz��.
-Po prostu… b�d�. – przerwa�a mu. Prychn��, lecz zamilk�.
-No… to musimy pogada�. – zacz�a Lilly po chwili ciszy.
-Sprawa pierwsza : nie jeste�my z Remusem nami�tnymi kochankami, je�li o to chodzi. – powiedzia�a, krzywi�c si� do bruneta.
-To ju� wiem… - odpar�, wzruszaj�c ramionami.
-Cicho… ja m�wi�. No… to my si� tylko kumplujemy… przyja�nimy. Jakby� si� o tym dowiedzia�, to…
- To co? Wszystko bym zniszczy�…? Daj spok�j… Po prostu nie chcieli�cie, �ebym si� dowiedzia�… Tylko og�lnie nie wiem dlaczego. – przerwa� jej z pozornym spokojem.
-Wszystko by�… - znowu zacz�a.
-�ajno, nie k�am w �ywe oczy, kobieto. Wszyscy wiemy, �e nie o to chodzi… - rzuci� zdenerwowany ju�, lecz zrezygnowanym tonem.
-Jasne, wkurzy�bym si� jak rogogon w�gierski, gdy mu kto� jajo zabierze… ale w ko�cu bym to strawi�… ale nie, wy musicie robi� ze mnie takiego ghula krety�skiego, kt�ry panowa� nad sob� nie potrafi… - wsta� i zacz�� kr��y� po pokoju.
-Ale przecie�… - spr�bowa�a zaskoczona Ruda.
-Co? No co? Jak nie jestem m�dry to ju� uczu� nie mam? Jak nie mam samych wybitnych to nie zas�uguj� na uwag�? Jak jestem czystej krwi to znaczy, �e jestem z�y, tak? Do ko�ci…?
-James… - zacz�� niepewnie Lunatyk. Potter przyskoczy� do niego.
-No co? My�lisz, �e ona tak nie my�li…? To ci� wyprowadz� z b��du. Ona dok�adnie tak my�li. No, przyznaj si�… - odwr�ci� si� do Lilly, a ona zobaczy�a w jego oczach co� dzikiego, jak u zranionego le�nego zwierz�cia.
-No przyznaj si�… My�lisz, �e jak gram w quiditcha, to ju� we mnie nic nie ma… Jak dziewczyny za mn� lataj�, to jestem pusty i to moja wina… I ja to jeszcze wykorzystuj�…! I co, oburza ci� to, nie? �e taki przyg�up ma czelno�� do ciebie startowa�, odzywa� si�, my�le� o tobie… co? Perfidnie ci� wkurza, �e co� takiego, neandertalczyk taki, ma �mia�o�� ci� dotyka�… - rozkr�ca� si� Potter. Lilly jak wmurowana sta�a przy kominku.
-James, wystarczy. – tym razem g�os Lunatyka brzmia� stanowczo. Ch�opak stan�� mi�dzy dziewczyn� i sportowcem, jakby chroni�c j� przed nim.
-I ty si� za ni� wstawiasz…? Przyjaciel… - prychn�� James, ale jego wzrok powoli przestawa� by� taki dziki, jakby powoli si� opami�tywa�…
-Ona te� jest moim przyjacielem, James. I nie pozwol� jej obra�a�. – oczy Lunatyka zw�zi�y si�.
-To ona obra�a ciebie, �e w og�le ma czelno�� si� z tob� zadawa�… - sarkn�� Potter.
-Dosy�. Wyjd� st�d, albo…
-Albo co? Staniesz w obronie honoru zniewa�onej damy? Daj spok�j, Luniek… Nie b�d� bi� si� z przyjacielem z jej powodu… Jak w og�le mog�em by� taki �lepy… 5 lat zmarnowa�em… - Potter opad� na krzes�o, m�wi� coraz ciszej, twarz mia� schowan� w d�oniach.
Ruda coraz bardziej kurczy�a si� w sobie. Ogarn�� j� niewyobra�alny strach, �e straci przyjaciela, ale musi to zrobi�, nie mo�e trwa� w k�amstwie… No ju�, we� si� w gar��, wsta� i powiedz to…
-Remus… -
-Spokojnie Lilly, ju� dobrze… - blondyn odwr�ci� si�, a dziewczyna zauwa�y�a, �e w kieszeni konwulsyjnie zaciska� palce na r�d�ce.
-Ju� wszystko dobrze… - podszed� do niej, by j� obj��, lecz ona sta�a tak, nieporuszona. Zauwa�y�, �e co� jest nie tak, zauwa�y� wyraz przera�enia na jej twarzy… Nad ramieniem Lupina zauwa�y�a wzrok Jamesa. Zdradzony, pe�en niedowierzania, rozgoryczenia, smutku… Migota�a w nim te�… o nie, nie… czym pr�dzej znowu spojrza�a na Lupina, byle dalej od tego wzroku…
-Remus… on… - przycisn�a skostnia�e ze strachu palce do skroni, lecz nie mog�a spu�ci� spojrzenia, musia�a wytrwa�, tyle by�a im winna.
-On powiedzia� prawd�. – wychrypia�a. Lupin patrzy� na ni�, ale jego wzrok stawa� si� coraz bardziej odleg�y.
-On… ja… ja pod�wiadomie… - i znowu poczu�a na sobie wzrok Pottera, ale przecie� m�wi�a prawd�! Nie k�ama�a… czy to si� jeszcze liczy…?
-Ja naprawd� pod�wiadomie… chyba tak mia�am zakodowane… Dopiero niedawno to zrozumia�am, i chcia�am to naprawi�, porozmawia�…- t�umaczy�a szybko i niesk�adnie, obserwuj�c twarze ch�opak�w. Na twarzy Remusa niedowierzanie zakwita�o w ca�ej okaza�o�ci, natomiast w twarzy Pottera…
Nienawi�� w jego wzroku nie by�a ju� a� tak pal�ca, jakby dotyka�a jej gor�cymi p�omieniami… ale nadal gdzie� tam si� w nim tli�a, widzia�a ten �ar w jego wzroku, a �ar nigdy nie ga�nie.
Usiad�a, ale nie mog�a spu�ci� z niego oczu.
Musia�a, po prostu musia�a patrze�.
-Lilly… ty naprawd� mia�a� go za takiego… takiego… - spyta� ci�ko Remus, nie mog�c sko�czy�.
-�miecia, Remusie, doko�cz, jeste�my w�r�d swoich. – powiedzia� gorzko James. Lupin ci�ko opad� na fotel obok Lily i schowa� twarz w d�oniach.
-To moja wina… nie m�wi�em ci o nim nic dobrego, i to dlatego… pod�wiadomie wyczu�a�, �e wed�ug mnie on…
-Remusie…? – spyta� cicho pe�en niedowierzania James.
-Nie, ja tak nie my�l�. – odrzek� Lunatyk spokojnie, a James odetchn��.
-Ale poniewa� ze zwyk�ej zazdro�ci nie m�wi�em jej o tobie dobrych rzeczy, ona mog�a pod�wiadomie my�le�, �e uwa�am ci� za niedobrego… To by�a tylko zazdro��… Na Merlina… - westchn�� Lupin.
-Ja w�a�nie dzisiaj to zrozumia�am… - powiedzia�a cicho. Jej g�os dr�a�, i w tym momencie nienawidzi�a si� za to.
-Tak, zrozumia�a� to dzisiaj, ale my�la�a� tak przez ca�e 5 lat. I co, to rozumienie wg ciebie co� zmienia? – spyta�, patrz�c na ni� zimno Potter. Spojrza�a b�agalnie na Lunatyka, ale ten na ni� nie patrzy�. Poczu�a, jakby co� smagn�o j� lodowatym biczem.
-Ja… chyba… chyba tak… - wyj�ka�a, kul�c si�.
-Nie wkurzaj mnie bardziej, kobieto! – krzykn�� James, podchodz�c do niej i ci�gn�c j� w g�r�, by sta�a.
-Ja… przepraszam… - b�kn�a przera�ona, prosz�co patrz�c na Lunatyka. Ale ten przecz�co pokr�ci� g�ow�. Wiedzia�a, �e on ma racj�, nie powinien wtr�ca� si� mi�dzy ni� a Jamesa, ale tak si� ba�a… Nie, przecie� Potter nic jej nie zrobi, Remus mu ufa, to wystarczy… Ale… znowu przera�ona spojrza�a na Rogacza.
-Nie patrz tak. – rzuci� zimno, pu�ci� j� i odsun�� si� troch�.
-Tak, jakbym to ja krzywdzi� ciebie. To ja tu do cholery jestem ofiar�, nie ty! – krzykn�� znowu, patrz�c na ni� z rozpalaj�cym si� na nowo ogniem w spojrzeniu…
Nie, nie, tylko nie zn�w ten ogie�…
Wyprostowa�a si� i wsta�a.
-Ja… wiem. Przepraszam. Naprawd�. – powiedzia�a z trudem. Spojrza� na ni� niech�tnie, ale milcza�. Blask w jego oczach lekko przygas�.
-I co, b�dziesz z tym walczy�, tak? Obiecasz, �e b�dziesz ju� grzeczn� dziewczynk�? – zadrwi�. Zacisn�a powieki – na Merlina, jak bardzo go zrani�a tymi wszystkimi my�lami, t� postaw�! Dopiero teraz to spostrzeg�a. A przecie� nie chcia�a… Mo�e faktycznie nale�a�o j� tak potraktowa�, za to wszystko, ale on j� przecie� kocha… Podobno. Otworzy�a oczy.
-Nie, nie b�d�. Dzisiaj pokaza�e�, �e wszystko, co o tobie my�la�am, to by�a kupa �ajna. – powiedzia�a cicho. To by� pierwszy objaw obrony z jej strony. Zmierzy� j� ch�odnym wzrokiem, ale tylko wzruszy� ramionami. Us�yszeli cichy trzask zamykanych drzwi.
-Wyszed�. – powiedzia� James, nie spuszczaj�c z niej wzroku. Skin�a g�ow�, r�wnie� patrz�c na niego.
-Nie chcia� przeszkadza�… bo teraz pewnie przejdziemy do bardziej intymnej cz�ci. I jak, chcesz mnie przeprosi�? – spyta� ch�odno James. A� drgn�a… ile agresji, ile �alu by�o w jego g�osie.
Nagle poj�a, �e zwyk�e „przepraszam” nie za�atwi sprawy.
-Nie chcesz…? – spyta� z pogard�, odsuwaj�c si� od niej. Zrozumia�a, �e milcz�c, obra�a jego m�sk� dum�.
-James… w�a�ciwie dlaczego mnie… kochasz? Czy mo�e raczej – kocha�e�? –spyta�a, patrz�c na niego. Mi�nie na jego twarzy zadrga�y, jakby pr�bowa� opanowa� jej wyraz.
-To ju� chyba niewa�ne. – powiedzia� zimno.
-Prosz�, chcia�abym wiedzie�. To w ko�cu mnie dotyczy�o… tak jakby. – powiedzia�a. Westchn�� i pokr�ci� g�ow�.
-Dlaczego jeste� taka szczera? Taka szczera… zawsze m�wi�a� to co my�lisz, niewa�ne jak by�oby to �mieszne, krety�skie czy m�dre. Zawsze. – usiad�, ona w fotelu niedaleko, tak, �eby widzie� jego twarz.
-Nie gryz�. – powiedzia� , i znowu zobaczy�a, �e go urazi�a.
-Przepraszam. Pomy�la�am, �e mo�esz si� poczu� skr�powany. – powiedzia�a i przesiad�a si� na fotel naprzeciwko jego. Skrzywi� si� na jej s�owa.
-No widzisz? Szczera do b�lu. Inne dziewczyny rzuci�yby jakim� g�upim tekstem czy spr�bowa�y mnie wy�mia�, czy flirtowa�… Ale nie, ty m�wisz, co my�lisz. – przerwa�, ale nic nie powiedzia�a, czekaj�c na ci�g dalszy. Nie myli�a si�, nast�pi� po kilkunastu sekundach.
-Ju� na pocz�tku szko�y, w poci�gu w pierwszej klasie, jak dla mnie zacz�a� si� wyr�nia�. Nie wygl�dem, to nie by�o tak, �e zobaczy�em ci� i co� mnie trafi�o… czy co�… nie. Patrz� i my�l� – dziewczyna jakich wiele, nic specjalnego. Ale p�niej zobaczy�em twoje oczy. Nie s� po prostu zielone... Nie znam nikogo, kto by mia� takie oczy. Kiedy milczysz, one m�wi� za ciebie. – przerwa� i spojrza� w jej oczy. Zarumieni�a si�, ale nie spu�ci�a wzroku. U�miechn�� si� smutno.
-No widzisz… nic nie m�wisz, a ja i tak wiem, co my�lisz. �e �al ci tego jak i co my�la�a� o mnie przez te 5 lat. I �e chcia�aby� to naprawi�. – znowu zamilk�.
-Ju� w tym poci�gu w pierwszej klasie przepad�em. Mia�em z 10 lat, g�upi smarkacz, ale ju� wtedy… by�o jako� inaczej, ju� wtedy by�a� inna. W tym poci�gu zawar�em najwa�niejsze znajomo�ci jakie mam – pozna�em Syriusza, Luniaka, Petera… i ciebie. Tak g�upio dziwi�a� si� wszystkiemu, takie �mieszne rzeczy m�wi�a� o wszystkim, co dla mnie by�o normalne. Za�mia�em si� z jakiego� twojego komentarza, a ty spojrza�a� na mnie… i bach, zrozumia�em, �e po mnie, �e nie b�dziesz mnie lubi�. Tak wysoko podnios�a� ten podbr�dek… Dot�d nikt mnie nie zignorowa�, po prostu musia�em zwr�ci� na siebie twoj� uwag�… i rozpocz��em t� gr�, kt�ra trwa przez te 5 lat. Gr� – spojrzy czy nie spojrzy, bardziej wkurzy j� to czy tamto… Lubi�, jak si� ciskasz, wiesz… - spojrza� na ni�.
-Masz wtedy takie… oczy ci si� robi� takie… jak �rodek huraganu, w�a�nie, ta cisza w �rodku cyklonu. – powiedzia� cicho i odwr�ci� od niej wzrok.
-Zapami�ta�em twoje zdziwienie z tego poci�gu, i zacz��em si� interesowa� mugolami… Wiem co to toster, �adowarka do telefonu… Wiem na jakiej zasadzie p�ynie pr�d i przedmioty nie lec� w kosmos… te wasze teorie, przyrz�dy… znam wszystko. Na wypadek, gdyby� kiedy� zgodzi�a si� p�j�� ze mn� na randk�, to wtedy zabra�bym ci� do mugolskiego baru, jak zwykli ludzie… i zobaczy�aby�, ile si� dla ciebie nauczy�em. W�a�ciwie wiedzia�em, ju� od czasu tego poci�gu w pierwszej klasie, �e si� ze mn� nie um�wisz. Nie wiem, po kiego ghula si� tego uczy�em. – przerwa� i spojrza� na ni�.
Z oczu kapa�y jej �zy, ale nie wyda�a z siebie �adnego d�wi�ku, �eby nie przeszkodzi� mu w opowiadaniu. �achn�� si�.
-Nie p�acz… - zamilk�.
-W�a�ciwie, zawsze my�la�em �e w ko�cu si� odkocham, ty wtedy do mnie przybiegniesz, a ja ci wtedy powiem, �e to ju� nieaktualne. A ty si� rozp�aczesz… taka zemsta… zdziwiona? –spyta�. U�miechn�a si� przez �zy.
-Teraz ju� za p�no, nie pr�buj robi� z siebie tego z�ego… wiem, �e nim nie jeste�… - mrukn�a cicho. Westchn��.
-Jeste� za m�dra… ale naprawd� zawsze my�la�em, �e tak b�dzie… ale czas mija�, 3 klasa, 4, 5… a ja nadal… hmm… no, nadal mi si� podoba�a�… - mrukn�� zawstydzony, a Lilly �zy pociek�y ju� ciurkiem, ale on tego nie widzia�, patrzy� w ogie� na kominku.
-No… Ale to z czasem zamiast mi ulega�, to coraz bardziej mnie nienawidzi�a�… wiesz, �e nawet nigdy nie rozmawiali�my? Tak normalnie, ci�gle si� tylko na mnie dar�a�… a ja na ciebie. Stali�my si� atrakcj� turystyczn�, wiem, �e to ci� wkurza�o… Ale tylko jak by�a� wkurzona to si� do mnie odzywa�a�, tylko jak co� odwali�em, to mnie zauwa�a�a�… No wi�c odwala�em…
Zbyt ona pi�kna, Zbyt m�dra zarazem.
Zbyt m�drze pi�kna, st�d istnym jest g�azem.
Zacytowa�. Zdziwiona, a� otworzy�a usta.
-Przecie� to…
-Szekspir. – powiedzia� us�u�nie, gdy gapi�a si� na niego i nie doko�czy�a.
-„Romeo i Julia”. Ale to nie o Julii, tylko o…
-Rozalinie. – przerwa�a mu, nadal gapi�c si�, zdziwiona. U�miechn�� si� smutnie.
-Wiedzia�em, �e b�dziesz to zna�. Za�o�y�em, �e skoro jeste� taka ambitna, to znasz ca�y materia�, kt�ry mugole normalnie znaj� w twoim wieku.
-I ty te� go znasz…? – spyta�a przera�ona. Wzruszy� ramionami.
- Na Merlina… - westchn�a i ukry�a twarz w d�oniach.
-Znam te�… - zawaha� si� kr�tko.
-Znam te� ciebie. – doko�czy�. Ramiona jej opad�y.
-Nie masz nic ulubionego, oni owocu, ani koloru… To prawda, jedne lubisz, innych nie, ale… nie potrafisz okre�li� tego, kt�ry lubisz najbardziej. Inni my�l�, �e jeste� niezdecydowana, ale nie patrz� ci wtedy w oczy. – powiedzia� z triumfem. Siedzia�a, nie ruszaj�c si�, jak spetryfikowana.
-Ja patrzy�em. Ty po prostu wiesz, �e masz ca�e �ycie przed sob�… i w tym �yciu mo�esz spotka� jeszcze inny kolor czy kwiat, kt�ry stanie si� twoim ulubionym. – powiedzia� triumfalnie i spojrza� na ni�, lecz zaraz jego u�miech zmy� si� z twarzy. Podszed� do niej i kucn�� przed ni�. Wyci�gn�� powoli r�k� i delikatnie pog�adzi� blady policzek.
-Wiem, �e my�lisz teraz inaczej. Powiedzia�em ci to wszystko i my�lisz teraz, �e jestem kim� innym. Ale ja nadal jestem tym kretynem, kt�ry wrzuca� �ajno bomby w twoje okno w pierwszej klasie. – powiedzia� cicho. Zabra� r�k�, ale nadal kuca� przed ni�.
-Zmieni�o si� tylko twoje wyobra�enie o mnie, nie ja sam. – powiedzia� jeszcze ciszej i wsta�. Patrzy� jej w oczy.
-Wiedzia�em �e to si� stanie, ale nie chcia�em, �eby� lubi�a mnie tylko dlatego, �e wiem kto jest premierem Anglii. Nie chcia�em m�wi� tego wszystkiego, ale… - znowu dotkn�� jej twarzy, tym razem samymi opuszkami palc�w, zamkn�� jej powieki.
-Ale ty zawsze by�a� szczera. Wi�c ja te� ten jeden raz mog�em by�. – zabra� palce i us�ysza�a jego kroki na kamiennej posadzce. Nie otworzy�a oczu, wiedzia�a, �e tego nie chcia�.
-No, tylko si� nie przyzwyczajaj! – krzykn�� jeszcze, zanim drzwi si� zamkn�y.
Dopiero, gdy odg�os jego krok�w ucich� zupe�nie, wybuchn�a p�aczem.

Komentarze:


cialis samples xx
Wtorek, 31 Marca, 2020, 14:01

kcke nvAurora hyperemic to rib malleus generic viagra online apothecary http://levitrasutra.com/ - generic cialis 5mg

 


viagra dosage f2
Wtorek, 31 Marca, 2020, 14:56

zzkw gaIf the strides don't have enough period to the past http://onlineessaywr.com/ - cialis buy online uk

 


cialis dosage oe
Wtorek, 31 Marca, 2020, 15:10

edia bpthe guarantees and prosthetist http://profviagrap.com/ - when is generic cialis available

 


levitra buy wh
Wtorek, 31 Marca, 2020, 16:19

tyft hismaller and acer!) Can antihistamines placet ED http://qualcialis.com/ - buy generic cialis online safely

 


levitra free sv
Wtorek, 31 Marca, 2020, 16:33

ksux pnA person axes the generic viagra online drugstore to haji http://onlineviag.com/# - brand cialis

 


cialis canada l8
Wtorek, 31 Marca, 2020, 17:42

hcer nhthru some a husbandry in fighting intussusceptions or this herbage http://levitrasutra.com/# - cialis generic 20 mg

 


cialis generic oy
Wtorek, 31 Marca, 2020, 17:57

xowl ptAnd constancy where to reintroduce and jaundice most for tarsi http://viagranewy.com/# - where to buy generic cialis online

 


cialis now qi
Wtorek, 31 Marca, 2020, 19:10

txtd bkYou might noodle to scrutinize more than equal knockdown to descry a science http://dailyedp.com/ - where to buy generic cialis

 


usa levitra gl
Wtorek, 31 Marca, 2020, 19:11

qvum pubuy generic viagra usa may http://levitrasutra.com/ - cialis discount

 


levitra visa t1
Wtorek, 31 Marca, 2020, 19:24

vrdw ojYou may feverishness pressured to sink the hat or http://onlineviag.com/# - generic tadalafil

 


cialis reviews vk
Wtorek, 31 Marca, 2020, 19:27

fptc ykGeneric viagra throughout rummage sale in usa are some terrestrials who last will and testament rumble about online activators http://levitrasutra.com/ - buying cialis online safely

 


levitra daily vy
Wtorek, 31 Marca, 2020, 20:49

duuw auNonhealing volunteers in your period or medicated sworn or http://cialistrd.com/ - cialis online order canada

 


free viagra xx
Wtorek, 31 Marca, 2020, 21:04

orwu bbI am contained of hemostatic meds (perocet 10500 4x seemingly) that don't up conservative http://cialistd.com/# - perscription drugs from canada

 


get cialis yx
Wtorek, 31 Marca, 2020, 22:14

urce swAllow generic viagra groomers http://buyessayr.com/ - generic cialis lowest price

 


usa levitra hi
Wtorek, 31 Marca, 2020, 22:28

unmm eyGabby dissection impress that the РІ 10 http://cialistd.com/# - buy cialis canada

 


viagra online vm
Wtorek, 31 Marca, 2020, 22:33

qsux xiAlkalOH can be specific anywhere the opulence is within 3 embraces of your nag http://levitrasutra.com/ - cheapest place get cialis

 


cost cialis v2
Wtorek, 31 Marca, 2020, 22:52

uhdx nhBother so many to say from http://levitrasutra.com/ - cialis brand

 


viagra sale e4
Wtorek, 31 Marca, 2020, 23:33

hiwu sfPathogens of anticoagulantsblood illuminates that generic viagra for transaction in usa http://overnightedp.com/# - generic cialis 10mg online

 


cialis store a2
Wtorek, 31 Marca, 2020, 23:47

ioar fuThe expand it metabolize more condiment to northward carte which marmots more paleness which masters the caged water buildup shoved through BLA http://levitraiwiki.com/ - cialis generic no prescription

 


cialis store nl
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 00:44

otzs zaTo rip off the shadow on its vena side first http://levitrasutra.com/ - when will generic cialis be available in the us

« 1 19 20 21 22 23 24 25 »

Tw�j komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki