Huk zatrzaskiwanych za Jo drzwi i w ko�cu cisza. Lily �ci�ga koc z g�owy i siada na ��ku. Gdy tak le�a�a, przychodzi�y my�li... a ona ich nie chce. Wstaje wi�c ze sztucznym u�miechem i szybko pakuje torb�. Je�li si� pospieszy, zd��y jeszcze na drug� lekcj�.
***
-Potter... pozw�l na chwilk�. - zatrzymuje go McGonagall. Rogacz dziwi si� - przecie� jeszcze nie zd��y� nic przeskroba�.
-Nie wiem, co ty sobie my�lisz, ale pierwszy tydzie� szko�y dobiega ko�ca, a ty jeszcze nie raczy�e� si� u mnie zjawi� w sprawie dru�yny quiditcha. - przechodzi od razu do sedna nauczycielka. Potter wypuszcza z ulg� powietrze, ale zaraz marszczy czo�o. No tak, przecie� w Hogwarcie nie ma ju� jednego pa�karza i �cigaj�cego...
-Ja... przepraszam... eee... zapomnia�em...
-Lepiej w og�le si� nie przyznawaj. Nie wiem, co si� z tob� dzieje... Ani do quditcha nie masz g�owy, ani pan Filch jako� nie narzeka... Zak�adam, �e masz problemy. Mam tylko nadziej�, i� nie wp�yn� one negatywnie na kondycj� naszej dru�yny. We� si� w gar��. - skin�a mu g�ow� i odesz�a. James sta� tam jeszcze chwil�, wpatruj�c si� w miejsce, gdzie przed chwil� znikn�a. Zaraz, czy ona w�a�nie...? Parskn�� �miechem. No dobrze, pani profesor dostanie to, o co si� tak usilnie dopomina...
***
-A co ty tutaj robisz...? - zatrzymuje j� m�ski g�os. Ruda odwraca si� i jej oczom ukazuje si� Jabbo. Ch�opak zeskakuje z parapetu okna i podchodzi do niej. Powoli.
-Szkolna prymuska ola�� pierwsz� lekcj�...? Ju� w drugim tygodniu szko�y...? Nie�adnie, Evans, nie�adnie. - Lily odwraca dumnie g�ow� i pr�buje odej��, ale zatrzymuje j� kolejna uwaga ciemnow�osego.
-To dlatego ma ci� ju� do��. Przez te twoje wielkopa�skie zachowanie... - na te s�owa Ruda odwraca si� i mierzy go ch�odnym wzrokiem.
-O, to spojrzenie to idealny przyk�ad.
-Jacobie Marcusie Anderson... - ch�opak przerywa jej, podchodz�c bli�ej. ZBYT blisko. Lily si� odsuwa, a ch�opak parska na to �miechem.
-Daj spok�j, przecie� ci� nie zgwa�c�... Nie jeste� w moim typie. Nie lubi� zaniedbanych kujonek. - sarka z rozbawieniem Jabbo. Lilly g�o�no wci�ga powietrze.
-Nie musz� tu by�, nie musz� ci� s�ucha�, nie musz� na ciebie patrze�. Id� st�d. - m�wi dziewczyna powoli,opanowuj�c z�o��. Rusza na drug� lekcj�.
-Jasne, uciekaj sobie od rzeczywisto�ci, do swojego �wiata ksi��ek, stopni i wypracowa�... Ale jak si� obudzisz ze swojego kujonkowatego snu, daj zna�... Mo�e ci pomog�... - s�yszy jeszcze za plecami. Te s�owa przypominaj� wczorajsz� k��tni� z Jamesem... i dzisiejsz� z Jo. Przyspiesza.
Po schodach �ciga j� cichy �miech Jabbo.
***
-Kiepskie, stary... - m�wi Syriusz przygl�daj�c si� ulotce* przywieszanej w�a�nie przez Jamesa do tablicy og�osze� w PW. Rogacz wzrusza na to stwierdzenie ramionami. Zalewa ich fala uczni�w pragn�cych si� dowiedzie�, c� s�ynny James Potter chcia� og�osi� ca�emu Gryffindorowi. Rozleg�y si� weso�e pokrzykiwania. Rogacz i �apa przenie�li si� w zaciszny r�g pokoju, na zacienion� kanap�.
-My�lisz, �e w og�le kto� si� nadaje...? - pyta Syriusz, ze zw�tpieniem obserwuj�c podnieconych wizj� szybkiej kariery m�odych Gryfon�w.
-Zobaczymy. - stwierdza filozoficznie James, otwieraj�c ksi��k�. Kumpel patrzy na niego ze zdumieniem.
-Stary, przecie� ty nie lubisz czyta�. - m�wi. Potter wzdycha i rzuca podr�cznik w k�t.
-Fakt. - przyznaje przyjacielowi racj�. -Wi�c mo�e p�jdziemy si� zabawi�...? - pyta z b�yskiem w oku.
�apa szeroko si� u�miecha.
-To id� si� ogarn��. Spotkamy si� tu za...
-�e niby powinienem. A ty? Nie chcesz poprawi� fryzury? - kpi z przyjaciela James, podnosz�c si� leniwie z kanapy.
-Rogasiu ty m�j mi�y. Jak zapewne zd��y�e� zauwa�y� i najzwyczajniej w �wiecie si� ze mn� droczysz, ja zawsze i bez wyj�tku wygl�dam zajebi�cie. - m�wi powa�nie �apa i po chwili obaj wybuchaj� �miechem.
***
Jabbo wzdycha cicho, s�ysz�c szloch wydobywaj�cy si� zza uchylonych drzwi. Otwiera je i wchodzi na zalany s�o�cem szczyt Wie�y Astronomicznej. Gdy jego oczy przyzwyczajaj� si� ju� do blasku, dostrzega Rud� kul�c� si� z prawej strony baszty. Wzdycha jeszcze raz i podchodzi do niej. Staje obok i wychyla si�, pr�buj�c dostrzec fale na lustrze jeziora.
Ruda nadal szlocha.
I szlocha.
I wci��...
-Nie mam zamiaru si� nad tob� u�ala�. Wystarczy, �e ty to tobisz. Nie my�l, �e przyszed�em tutaj klepa� ci� po pleckach. - m�wi w ko�cu Jabbo. Rudaze z�o�ci a� czkn�a. Zrywa si� z pod�ogi i w�ciekle patrzy na ch�opaka.
-Wi�c po choler� tu przyszed�e�? Po co w og�le za mn� �azisz? Znajd� sobie inn� ofiar�, naprawd� mam ci� juz do��! Wszystkiego si� czepiasz! Odejd� ode mnie! - krzyczy. Ch�opak przemilcza ten wyuch, a na jego wargi wpe�za ironiczny u�mieszek.
-I przesta� si� tak u�miecha�! - ryczy ju� na maksa wkurzona Lily. Zamierza si� a niego i...
Plask.
Zdziwiona patrzy na w�asn� r�k� na policzku ch�opaka. Przenosi wzrok na jego twarz... On si� �mieje! G�o�no, nie kr�puj�c si�, rado�nie. Lily opuszcza r�k�.
-Przep...
-Nie r�b tego. Specjalnie ci� prowokowa�em. Sprawdza�em czy masz jeszcze troch� tego swojego s�ynnego temperamenciku, i... si� doczeka�em. - przerywa jej z u�miechem Jabbo. Ona patrzy na niego zdziwiona, czuj�c dziwne mrowienie w d�oni.
Nieprzyjemne.
-Chcia�em ci� obudzi� z tego letargu, snu zimowego... zachowywa�a� si� jak stara panna, bibliotekarka z jakiej� zapad�ej wsi... A teraz powinna� czu�, �e �yjesz... Czujesz to? - pyta j�. Ruda patrzy na jego twarz, na kt�rej maluje si� szczery, radosny u�miech. Przenosi wzrok na zalane s�o�cem b�onia, b��kitne lustro jeziora, ziele� Zakazanego Lasu. Czuje mrowienie w d�oni, kt�r� uderzy�a ch�opaka, promienie s�o�ca muskaj�ce sk�r� i wiatr poruszaj�cy w�osami. Otwiera oczy i zn�w patrzy na Jabbo.
Teraz ona te� si� u�miecha, i ten u�miech m�wi wi�cej ni� cokolwiek innego.
Stoj� tak, patrz�c na krajobraz i po prostu ciesz�c si� z w�asnego szcz�cia.
***
Syriusz ko�czy w�a�nie chodzi� wzd�u� korytarza i w �cianie ukazuj� si� spore drzwi. Otwieraj� si� bezszelestnie, i tak samo zamykaj�. Kumple wchodz� do lekko zadymionego, ciemnego miejsca. Jest to typowy mugolski pub, z pewnymi czarodziejskimi dodatkami... Gwarno, przytulnie, lekki mrok zasnuwa �wiat�o rzadkich lamp, zewsz�d s�czy si� dobra muzyka i dym. Syriusz zatrzymuje si� na chwil� w progu i wci�ga specyficzny aromat dobrej imprezy.
-Stary, dzisiaj b�dzie zajebi�cie... - m�wi, naw�chawszy si� i naogl�dawszy dziewczyn. Wypatrzy� znajome i ruszy� ku nim, przeciskaj�c si� mi�dzy lud�mi i zupe�nie przypadkowo potr�caj�c �adne dziewczyny. James westchn�� i przypomnia�o mu si� �l�czenie w bibliotece i obserwowanie Lily zza rega��w. STOP. Potrz�sn�� g�ow�, by pozby� si� takich my�li, i zdecydowanie ruszy� za Syriuszem. �apa mia� racj�, na pewno b�dzie �wietnie...
Wypatrzy� go i z u�miechem dosiad� si� obok �licznej blondynki zajmuj�cej miejsce naprzeciwko Blacka – ten upodoba� sobie jej kole�ank�, zjawiskow� brunetk�. Taa, on zawsze wyrywa� najlepsze sztuki... James roze�mia� si� z w�asnych my�li i nawi�za� rozmow� z blondynk�. Nie by�a tak drapie�na jak jej kumpela – ta po 10 min. z Syriuszem ju� nie�le sobie poczyna�a. Blond mia�a na imi� Anette, by�a serdeczna i nienapastliwa. Wypili kilka Ognistych Whisky, ca�kiem mi�o im si� nawet nad nimi rozmawia�o... James wi�c powoli, patrz�c jej w oczy i tak bardzo chc�c w nich ujrze� odmow�, zbli�a� twarz do jej twarzy. Niestety, nie by�o jej tam. Nie by�o r�wnie� wi�cej o czym rozmawia�, gdy� musieliby poruszy� tematy, kt�rych nie porusza si� z osobami poznanymi na jeden wiecz�r... Poca�owa� j� wi�c. I nawet nie by�o tak �le, jak si� spodziewa�. O dziwo, by�o dobrze... Nie tak dobrze jak z Lily, gdy rok temu bez zastanowienia j� poca�owa�, ale... ale nie przypomina�o to r�wnie� poca�unku z trollem... Wi�c po chwili wahania usadowi� j� sobie na kolanach...
... i postanowi� przesta� por�wnywa� j� ci�gle z Rud�.
Ca�kiem s�usznie, gdy� w�a�nie wszed� z Anette w etap, do kt�rego z Evans nie doszed�.
ulotka - og�oszenie o naborze do dru�yny quditcha
***
wiem, jestem straszna. macie oficjalne prawo mnie zlinczowa�... czekam
I hate shopping <a href=" http://www.studienstrategie.de/impressum/ ">xalatan price malaysia</a> "Charlie brought out the most in his players. He was a man you could walk up to and he was the same every day. He was always going to give that positive energy and a lot of times that translated to the field."
I hate shopping <a href=" http://www.studienstrategie.de/impressum/ ">xalatan price malaysia</a> "Charlie brought out the most in his players. He was a man you could walk up to and he was the same every day. He was always going to give that positive energy and a lot of times that translated to the field."
I'm interested in this position <a href=" http://www.incrops.co.uk/resources/present ">discount clomiphene pharmacy</a> ** Meiji Yasuda Life Insurance Co has agreed topay about $700 million to buy a 15 percent stake in Thai LifeInsurance Co, underscoring the rising appetite of Japanesecompanies for deals in the rapidly expanding economies ofSoutheast Asia.
I'm interested in this position <a href=" http://www.incrops.co.uk/resources/present ">discount clomiphene pharmacy</a> ** Meiji Yasuda Life Insurance Co has agreed topay about $700 million to buy a 15 percent stake in Thai LifeInsurance Co, underscoring the rising appetite of Japanesecompanies for deals in the rapidly expanding economies ofSoutheast Asia.
What company are you calling from? <a href=" http://www.incrops.co.uk/contact ">can 100mg clomid cause twins</a> Chemicals and oil company BASF SE warned Thursday that it will find it more difficult to achieve its full-year profit target as it reported a 4.2 percent fall in second-quarter earnings due to weaker demand in an uneven global economy.