Naprawd� przepraszam za tak d�ug� nieobecno��, ale ci�ko mi pogodzi� nauk� z innymi obowi�zkami. Staram si� jak mog�, ale do po�owy listopada nie obiecuje �adnej nowej notki, ze wzgl�du na to, �e dopiero 28 listopada ko�czy mi si� czas przeznaczony na oddanie pracy przygotowawcze. Je�li co� w tym czasie wyskrobi�, na pewno to przeczytacie; je�li nie znajd� czasu - prosz� o cierpliwo�� i zrozumienie. Po 28 nota pojawi si� na pewno, ale mam nadziej�, �e b�dzie wcze�niej.
Teraz o czym� milszym, bynajmniej dla mnie. Nawet nie wiecie, jak sie ucieszy�am z przyznanego przez ZKP I miejsca - to bardzo mi�e i motywuj�ce, �e kto� moja prac� docenia i - przede wszystkim - czyta.
Pozdrawiam i �ycz� mi�ej lektury, z g�ry uprzedzaj�c, �e notka moze by� lekko bezbarwna, jako zlepek r�znych notatek z r�znych okres�w tw�rczychVingag
PS. Czy b�dzie dla was zdziwieniem, je�li po raz kolejny poprosz� o komentarze?
J�kliwe i rozdygotane d�wi�ki skrzypiec wprawia�y m�j umys� w stan lekkiego ot�pienia, a wypite wino lekko pulsowa�o w g�owie, powoduj�c uczucie rozleniwienia i ci�ko�ci. Siedzia�em przy stole, znu�ony ci�g�ymi powitaniami z lud�mi, kt�rych nawet nie lubi�em, a kt�rym zmuszony by�em posy�a� wymuszone u�miechy i nieszczere pozdrowienia. Moja �ona rozgl�da�a si� woko�o z u�miechem na wyszminkowanych ustach, co rusz podchodz�c do kolejnych zblazowanych zon pracownik�w Ministerstwa i wymieniaj�c zdawkowe i r�wnie nieszczere jak moje, formu�ki w stylu:
„Pi�knie wygl�dasz, Amelie!” albo „Straszliwie schud�a�, Kate!”, po czym z ob�udnym u�mieszkiem na wargach w�drowa�a do kolejnej grupy jazgocz�cych kwok i omawia�a szczeg�y stroju i zachowanie swojej poprzedniej rozm�wczyni.
Jako, �e na bal zaproszony by� ka�dy cz�onek Ministerstwa, na Sali panowa� niez�y Galimatias: w k�tach t�oczyli si� pracownicy ni�szych szczebli, usi�uj�c sprawia� wra�enie wyluzowanych w swoich pi�tnastoletnich szatach, a do ich ramion tuli�y si� l�kliwie grube i zaniedbane �ony. Przy stolikach o�wietlonych migotliwym �wiat�em �wiec, siedzieli pracownicy podobni do mnie: zajmuj�cy kierownicze stanowiska lub rokuj�cy du�e nadzieje na przysz�o��. Miejsca ko�o nich zajmowa�y kobiety przystrojone w szaty najlepszych projektant�w, niedbale b�yskaj�ce pier�cionkami na swoich palcach, spod ci�kich powiek obserwuj�c kreacje innych kobiet, by na si�� znale�� tematy do rozmowy przy porannej kawie.
Przed chwil� przemkn�a ko�o mnie Narcyza, szepc�c mi porozumiewawczo do ucha, �e Matylda Thomas ma w szacie olbrzymi� dziur�, i �e pewne jest, �e to wydarzenie znajdzie si� w rubryce towarzyskiej Proroka. �mia� mi si� zachcia�o, kiedy spojrza�em na sukni� Matyldy, by zlokalizowa� owe faux pas: na blador�owej tkaninie widnia�a ma�a dziurka, ca�kowicie niegodna tego, by nazajutrz dowiedzia� si� o niej ca�y �wiat!
Zamiast pu�ci� t� WSTRZ�SAJ�C� nowin� dalej, chwyci�em mocno Narcyz� na miejscu, sycz�c jej do ucha:
-Mo�e by� usiad�a na miejscu? Kr��ysz po sali jak kot z pe�nym p�cherzem… - na co ona odpowiedzia�a:
-Kochanie, tylko ty siedzisz przy stoliku… Zamiast siedzie� i j�cze�, zacznij liza� ty�ki szefom, tak jak robi� to twoi koledzy… - i odp�yn�a w ob�okach swojej sukni, rozsy�aj�c dooko�a u�miechy i �askawe skinienia g�ow�.
Rozejrza�em si� i zorientowa�em si�, �e Narcyza m�wi�a prawd�: Fairow gada� w�a�nie z Ministrem Magii, Landson podlizywa� si� szefowi Departamentu Transportu, a Weasley s�u�alczo nadskakiwa� Gamble’owi. Podnios�em si� z miejsca, by do��czy� do owego wy�cigu szczur�w, w��czaj�c si� do rozmowy Fairowa i Ministra.
-Dzie� dobry, panie ministrze. – rzuci�em, posy�aj�c skinienie g�ow� Fairowowi; nie by� na tyle wa�ny, by powita� go na r�wni z ministrem. Fairow spojrza� na mnie spod byka, odwzajemni� skinienie i natychmiast odszed� do swojej �ony, otwarcie flirtuj�cej w k�cie sali z jego koleg� z wydzia�u. Us�ysza�em jego podniesiony g�os – kolega zmy� si� w jednej chwili, a Fairow poci�gn�� �on� do stolika, mocno chwytaj�c j� za rami�.
Zdawa�o mi si�, �e Minister by� nieobecny duchem podczas rozmowy ze mn�. Czasami tylko przytakiwa� moim s�owom, uciekaj�c wzrokiem gdzie� w bok, gdy pr�bowa�em znale�� jaki� temat do rozmowy. Moja pozycja w Ministerstwie uleg�a znacznemu os�abieniu od czasu, kiedy to moj� te�ciow� przy�apano na wykonywaniu misji dla �miercio�erc�w. W drobne gruzy leg�aby, gdyby si� dowiedzieli, �e to ja by�em jej towarzyszem.
Po chwili bezskutecznych stara� o nawi�zanie jakiej� dyskusji wr�ci�em zm�czony i zrezygnowany do stolika, gdzie siedzia�em przez godzin�, czasami wymieniaj�c grzeczne formu�ki z tak samo znudzonymi m�ami rozszczebiotanych �on. Zjad�em chyba ton� koreczk�w, a potem przysz�a kolej na ta�ce. To by�a istna rewia mody. Zwyczaj balu ka�e, by m�czyzna przynajmniej raz zata�czy� z ka�d� obecn� na sali kobiet�. A �e kobietom najbardziej pasuje taniec z ka�dym m�czyzn� opr�cz jej w�asnego m�a, tote� ka�da pragnie zaimponowa� jak najwi�kszej liczbie pracownik�w. Stara�em si� nie patrzy� w wielkie dekolty pochylonych ku mnie dam, stara�em omija� wzrokiem d�ugie ods�oni�te nogi m�odszych pracownic i odpycha� natarczywie ob�apiaj�ce mnie ramiona. O Narcyz� nie musia�em si� martwi�, bo spod fioletowej sukni wystawa� jej ju� wyra�nie zarysowany brzuszek, co odstrasza�o potencjalnych uwodzicieli. Tote� po odta�czeniu pewnej liczy ta�c�w usiad�em w rogu Sali, na jednym z obitych zielonym jedwabiem krzese� i Spo p�przymkni�tych powiek obserwowa�em ta�cz�cy t�um.
Wszystko przyjemnie wirowa�o, kolorowe treny sukni zlewa�y si� w ta�cu, tworz�c wielobarwna t�cz�. Nawet nie wiem, kiedy zrobi�o mi si� tak przyjemnie b�ogo, �e usn��em.
Ockn��em si� dopiero wtedy, kiedy wi�kszo�� towarzystwa posz�a ju� do dom�w, a tylko przy poniekt�rych stolikach zebra�y si� ma�e grupki ludzi, prowadz�c poufa�e rozmowy przy lampce wina. Po mojej lewej stronie przy jednym z mniejszych stolik�w, zasiad�a Narcyza, wraz z kilkom paniami. Omawia�y organizacj� balu:
-Jedzenie by�o naprawd� dobre… - zacz�a niepewnym g�osem, Wendy Marshall, jedna z mniej wa�nych pracownic MM.
-Dobre? – prychn�a Joan, �ona Ministra Magii. – Nawet s�u�bie nie poda�abym podobnych paskudztw! – reszta kobiet parskn�a s�u�alczo �miechem, a Wendy zaczerwieni�a si�.
-Masz racj�, moja droga… masz racj�… i nie podali nawet BIA�EGO wina… a szampana to nie sch�odzili…
-A ta obs�uga…. Jak muchy w smole, przypomina mi to s�u�b� w pewnym domu, w kt�rym kiedys go�ci�am…
I tak dalej, i tak dalej… wci�� w tym samym stylu. Kiedy z kuchni zacz�li wychodzi� kelnerzy i zbiera� ze stolik�w puste talerze, a za oknem niebo powlek�o si� delikatnym odcieniem z�ota, zadecydowa�em, �e ju� najwy�sza pora na powr�t do domu.
Odci�gn��em Narcyz� od stolika, przy kt�rym dopiero zacz�y si� prawdziwie o�ywione rozmowy, po czym, uca�owawszy wszystkie z nagle wyci�gni�tych ku mnie nagle d�oni, wyszed�em.
*************************************
Obudzi�em si� rano i kiedy tylko pr�bowa�em odci�gn�� moj� g�ow� od poduszki, j�kn��em z b�lu. Nawet nie pomy�la�em, ile wypi�em przez ca�y wiecz�r. Co chwile si�ga�em po kolejn� lampk� wina, a dzisiaj to wszystko znalaz�o odzwierciedlenie w t�pym pulsowaniu rozchodz�cym si� po ca�ej mej g�owie. W moich ustach by�o sucho jak po tygodniowym pobycie na pustyni, wiec zadzwoni�em po skrzata, aby przyni�s� mi szklank� wody. W mi�dzyczasie zwlek�em si� do �azienki, by umy� z�by, uczesa� w�osy i cho� ogl�dnie doprowadzi� si� do stanu jako takiej u�yteczno�ci.
Tylko zd��y�em wej�� do pokoju i jednym haustem wypi� ca�� szklank� wody, kiedy drzwi otworzy�y si� z wielkim rozmachem i stan�a w nich Narcyza.
-Cze��… - podszed�em do niej, by j� przywita�. Niech�tnie uchyli�a si�, wi�c cmokn��em powietrze w okolicach jej policzk�w. By�em nieco zdziwiony, ale postanowi�em uczyni� jeszcze jedn� pr�b�.
-Jak si� wczoraj bawi�a�? By�o ca�k… - nie doko�czy�em, gdy� moja �ona z wielkim rozmachem wyci�gn�a zza plec�w jak�� zwini�t� w rulon gazet�.
-JA? Ale� bawi�am si� �wietnie! Szkoda tylko, �e ty nie! Popatrz! – i dramatycznym ruchem rzuci�a czasopismo w moj� stron�. Z�apa�em je, rozwin��em i krzykn��em – na pierwszej stronie rubryki towarzyskiej widnia�o moje wielkie zdj�cie! Kto� z�o�liwy sfotografowa� mnie, kiedy spa�em i zamie�ci� to zdj�cie w Proroku. Pod spodem, jak zauwa�y�em, kto� zamie�ci� artyku�, nie mniej z�o�liwy ni� samo zdj�cie:
Przem�czony Luciusz Malfoy
Pracownicy Ministerstwa z pewno�ci� maj� wiele pracy w zwi�zku z obecn� sytuacj� w kraju, tote� nie ma si� co dziwi�, �e czasami organizm omawia im pos�usze�stwa… Tak sta�o si� z Lucjuszem Malfoyem, szefem jednego z wa�niejszych departament�w MM. Powy�sze zdj�cia ukazuje pana Malfoya na jednym z oficjalnych poj�� Ministerstwa. Prorok pyta, czy jest sens organizowa� takie zabawy, skoro pracownicy nawet z nich nie korzystaj�?....
Przerwa�em czytanie w tej chwili, kiedy moja posta� na zdj�ciu zachrapa�a dono�nie, a z jej ust spad�a na szat� kropelka �liny.
Tego by�o za wiele.