Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Lucy
Do 27.10.2008r. pamiętnikiem opiekowała się Luna Pomyluna.

Kącik Luny

[ Powrót ]

Niedziela, 28 Grudnia, 2008, 21:16

4.

Dzisiaj trochę inaczej niż zwykle...


Niedziela. Dwudziesty lipca. Wieczór. Słońce chyliło się już powoli ku zachodowi, rzucając ciemno złotą poświatę na świat. Rośliny przygotowywały się już do nocnego spoczynku, zamykając swe płatki korony. Woda w strumyku tuż obok lasu płynęła nieprzerwanie, chowając w swych ramionach maleńkie rybki i plumpki.
Dom na zielonym wzgórzu, wyglądał dość dziwacznie z zewnątrz jak i wewnątrz. Wyglądem przypominał czarny cylinder, a na dachu znajdował się srebrny księżyc. Miał dwa piętra przechylone coraz bardziej w lewą stronę, a od zawalania chroniły go najwyraźniej jakieś silne zaklęcia. Okna odbijały słoneczne światło od swoich szyb, tworząc maleńkie tęcze. Na furtce prowadzącej na podwórko wisiały trzy tabliczki z informacją napisaną dość koślawym pismem. Na pierwszej widniało,
„ŻONGLER WYDAWCA KS. LOVEGOOD” ,
na drugiej,
„ZERWIJ SOBIE JEMIOŁĘ” ,
zaś na trzeciej,
„UWAGA NA STEROWALNE ŚLIWKI”.
Wydawać by się to mogło dziwne, ale wszyscy sąsiedzi przyzwyczaili się już do sposobu życia tej rodziny Lovegood’ów, zamieszkującą ten dom.
Naszą opowieść rozpoczynamy od momentu pewnej zwykłej kolacji w tej rodzinie.
- Dzisiaj na kolację mamy.. – zaczął pan Lovegood szczerząc białe zęby do swojej żony, która właśnie weszła do jadalni, trzymając w rękach tacę z jedzeniem.
- Kanapki z tuńczykiem i miodem. – odpowiedziała ze śmiechem Elizabeth Lovegood stawiając ją pośrodku stołu.
Nie minęły dwie sekundy, a już można było usłyszeć pobrzękiwanie szklanek stawianych raz po raz na blacie i przeżuwania kanapek. Czas tego smacznego posiłku wypełniała rozmowa na temat wyjazdu wakacyjnego, jutrzejszego do Hiszpanii. Bilety zostały zamówione już jakiś czas wcześniej, walizki spakowane, najbliżsi sąsiedzi powiadomieni, ale jednak co chwilę coś się przypominało, czego zapomniało się zrobić. Z pozoru jakaś błahostka, ale w rzeczywistości mały element, który dopełniał całości i wypełniał puste przestrzenie. Był jak najmniejsza bakteria, która mogła uratować życie innemu czarodziejowi.
- Luna. – odezwała się pani Lovegood spoglądając na roześmianą od ucha do ucha córkę. – A spakowałaś tą różową bluzkę z długim rękawem tak na wszelki wypadek?
Dziewczynka tylko pokiwała głową, odsuwając krzesło.
- Mamo! – zawołała. – Było pyszne.
Podbiegła do matki i rzuciła się jej w objęcia. Tak bardzo ją kochała i nie wyobrażała sobie świata nie tylko bez nie, ale i bez ojca. Było to po prostu niemożliwe i nierealistyczne.
Po chwili podszedł do nich Ksenofilius, który objął swoją żonę i dziecko. Cała trójka pragnęła, aby ta chwila trwała wiecznie.
- No już wystarczy. – powiedziała szeptem Elizabeth, ocierając ukradkiem łzę, która spłynęła jej po policzku ze szczęścia.
- Chyba tak. – zaśmiał się jej mąż. – Niedługo zamiast radować się wyjazdem, będziemy płakać.


* * *

- Koń na F4.
Tuż po kolacji, która była wyśmienita, Luna i jej ojciec rozpoczęli partyjkę czarodziejskich szachów. Mimo iż z pozoru dziewczynka, jako, że była młodsza, nie potrafiła grać, radziła sobie znakomicie. Od początku aż do tego momentu prowadziła swoje pionki bez zastanowienia po planszy, ale zawsze z dobrym skutkiem. Natomiast o panu Lovegood nie można było takich rzeczy powiedzieć. Miał problemy z koncentracją i godzinami zastanawiał się nad jednym ruchem. Teraz też tak było, przesunął konia na wskazane przez siebie pole, a już jego uśmiechnięta córka zrzuciła go z pola gry.
- Tato! – zawołała. – Skup się!
Pan Lovegood spojrzał na nią i pokiwał wolno głową.
- Postaram się.
W tym czasie radosna matka Luny, robiła to co najbardziej kocha. Eksperymentowała. Od bardzo dawna to lubiła. Chyba nauczyła się tego od swojej matki, która była w tym mistrzynią. Teraz każdą wolną chwilę spędzała w specjalnym pomieszczeniu.
Było ono stosunkowo duże. Z kremowymi ścianami i kredowymi płytkami na podłodze zamiast dywanu. Pod ścianami stały rzędy szafeczek i półek zapełnione najróżniejszymi książkami, flakonami z substancjami i składnikami do eliksirów. Jedynym, różniącym się od reszty miejscem od reszty był maleńki, okrągły stolik w kącie zrobiony z ciemnego drewna. Przykryty był białym obrusikiem w maleńkie czerwone różyczki. Na nim stały ozdobne ramki ze zdjęciami. Ze ślubu Elizabeth i Ksenofiliusa, narodziny ich córeczki, pierwsze wspólne Święta Bożego Narodzenia, Luna na swojej pierwszej miotle.
- Tak… Teraz trochę... – spojrzała do księgi, którą trzymała przed sobą na stoliku. – Żabiego skrzeku i liści mandragory.. – wrzuciła wolną ręką potrzebne składniki.
Za oknem, które wychodziło na zachód, widać było zapierający dech w piersiach widok. Piękny zachód złocistego słońca. Promienie oblewały różową poświatą cały świat, tak, że na niebie tworzyły się kolorowe obłoczki, ładnie komponując się z błękitem nieba. Nie często można było to widzieć, dlatego w tym samym momencie Luna ze swoim ojcem podbiegła do okna, przysłoniętego żółtawą zasłonką.
- Piękne.. – westchnął pan Lovegood, kładąc swoją ciepłą dłoń na głowie córki. – Pamiętam jak kiedyś byłem razem ze swoim dziadkiem i ojcem nad morzem. To były czasy. Miałem wtedy hopla na punkcie…
Ale Luna nie dowiedziała się już, co tak uwielbiał jej tata. Ciszę przerwał straszliwy huk, a sekundę po nim krótki krzyk, pełen bólu i cierpienia jej matki. W pierwszej chwili pan Lovegood zamarł, nie bardzo wiedząc co ma ze sobą zrobić, błądził oczami po ścianach, uparcie nie spoglądając na resztę domu, który powoli pokrywał się szarym dymem. Luna jednak wiedziała, że coś jest nie tak, dlatego zaczęła ciągnąć tatę za ręka, trochę za długiej koszuli, ale gdy ten nie reagował, sama w trzech podskokach znalazła się w pokoju matki. W jej oczach natychmiast dało się wyczytać przerażenie i strach, gdy tylko zobaczyła co się stało.
Ściany pokrywała kleista, zielona maź, która powoli spływała ku podłodze. Stół, na którym zawsze stało pełno fiolek, naczyń i składników, był nie do uprzątnięcia zwykłemu Mugolowi. Nie dało się odróżnić nawet czy to liść czy korzeń jakiejś rośliny; wszystko zlewało się w jedną całość. Ale najgorsze było jedno.
Elizabeth Lovegood leżała pośrodku pomieszczenia. Miała bladą twarz, malował się na niej grymas bólu, oczy były puste, jakby wyrzucono z nich wszelkie uczucia.
- Tato! – zawołała dziewczynka, podbiegając do matki i chwytając jej zimną jak lód dłoń.
Czarodziej mimo wcześniejszego oszołomienia natychmiast zjawił się w progu.
- Eliza! – krzyknął, spoglądając na żonę, błagalnymi oczyma.
Jednak natychmiast wybiegł do salonu, gdzie spędził kilka dobrych minut, usilnie coś szepcząc. W tym czasie do oczu Luny napłynęły gorzkie łzy, ale dziewczynka nie chciała się rozpłakać, więc tylko zacisnęła powieki mocno, nadal trzymając dłoń swojej matki jak najbliżej serca.
- Mamo, mamo.. – szeptała.
I nawet nie zauważyła, kiedy do pokoju wpadło trzech czarodziejów z trzema różdżkami w dłoniach i trzema torbami, które rzucili koło Elizabeth. Jeden z nich, chyba najstarszy, na co wskazywały siwe włosy i długie wąsy, odepchnął lekko Lunę na bok, zabierając od niej chłodną dłoń jej matki. Sprawdził szybko puls kobiety, ale już po kilku sekundach przestał. Spojrzał tylko na Ksenofiliusa z współczuciem w oczach.
- Przykro mi… Ona nie żyje…
- Nie! – krzyknęła Luna i z bijącym sercem upadła obok matki, nie starając się już powstrzymać łez, które tworzyły obok niej ogromne kałuże.


* * *

- Dzisiaj, zebraliśmy się tu, aby pożegnać wspaniałą kobietę, wnuczkę, córkę, matkę i żonę. Elizabeth Lovegood. Była ona czarodziejką nadzwyczajną. Dzielną i pełną chęci życia. Zawsze stawała w obornie najbliższych, była gotowa zrobić dla nich wszystko. Zapamiętajmy ją taką, jaką chciałaby ona zostać zapamiętana. Niech spoczywa w pokoju.
Po kolei do grobu, w którym została złożona Elizabeth, podchodziło kilku czarodziejów i czarodziejek kładąc na nim bukiety kwiatów, najczęściej fiołków, gdyż były i nadal będą to jej ulubione kwiaty.
- Panie Lovegood, składam najszczersze wyrazy współczucia. Może pan na nas liczyć. – powiedział jakiś niski mężczyzna, a jego żona pokiwała głową.
Każdy starał się jakoś wesprzeć pana Lovegood i jego córkę, ale nie było to niestety możliwe. Jak kiedyś byli wesołą, szczęśliwą rodziną tak teraz wydawali się rodziną smutną, załamaną. W rzeczywistości też tak było. Ksenofilius nie wiedział jak poradzi sobie ze stratą najukochańszej kobiety na świecie. Całe szczęście miał jeszcze córkę.


Taak… Pamiętam jeszcze jak złożyłam bukiet kwiatów i laurkę z naszym wspólnym zdjęciem na grobie mamy, po czym tata przytulił mnie bardzo mocno do siebie, powtarzając, jak bardzo jestem dla niego ważna i jak bardzo mnie kocha.
Teraz, kiedy to wspomnienie wróciło, nie pohamowałam łez. Słynęły one drobniutko po mojej twarzy, a potem na gazetę. Już nic nie zwróci mi mojej mamusi, ale wiem, że ona jest zawsze przy mnie i mnie wspiera. Bo Ci, których kochamy tak naprawdę nigdy nas nie opuszczają, są z nami zawsze i wszędzie. W sercu…
Z zamyślenia wyrwał mnie głos pani Pomfrey.
- No już widzę, że włosy wróciły ci do normalnego koloru. – spojrzała na mnie, zabierając mi gazetę i odkładając ją na miejsce. – Płaczesz? No weź się w garść dziewczyno, przecież to nie boli. Nawet tego nie czujesz.
- Tak. Przepraszam. Po prostu..
- Lepiej idź już na lekcje.
- Dziękuję. – odpowiedziałam i pomimo wcześniejszych, bolesnych wspomnień, ucałowałam z wdzięczności szkolną pielęgniarkę prosto w policzek.
- Jeszcze raz dziękuję. – powiedziała, uśmiechając się.
Kiedy tylko opuściłam skrzydło szpitalne, okazało się, że jest przerwa obiadowa, a moja przyjaciółka Emily czekała na mnie.
- Widzę, że już wszystko w porządku.
- W jak najlepszym. – odpowiedziałam ze śmiechem, ciągnąc ją do Wielkiej Sali.
W sumie te kilka minut wspomnień tylko jeszcze bardziej przypomniały mi, jak bardzo kocham mamę.

Komentarze:


Wilma
Środa, 21 Marca, 2012, 05:29

auto insurance quotes 327361 supplemental health insurance zbmhb viagra 790371 levitra 60636

 


Brandice
Niedziela, 08 Kwietnia, 2012, 07:46

car insureance 8717 cialis >:-( colchicine twlug

 


Brandice
Niedziela, 08 Kwietnia, 2012, 07:46

car insureance 8717 cialis >:-( colchicine twlug

 


Egypt
Sobota, 12 Maja, 2012, 08:53

home insurance 8-D senior life insurance 59165 low cost life insurance :((( life insurance rate izo

 


Egypt
Sobota, 12 Maja, 2012, 08:53

home insurance 8-D senior life insurance 59165 low cost life insurance :((( life insurance rate izo

 


Anisha
Środa, 05 Września, 2012, 15:44

new york car insurance 9513 viagra >:-PP buy auto insurance online 9787 online auto insurance quotes 54732

 


Anisha
Środa, 05 Września, 2012, 15:44

new york car insurance 9513 viagra >:-PP buy auto insurance online 9787 online auto insurance quotes 54732

 


Coralyn
Środa, 12 Września, 2012, 15:07

cialis 442095 car insurance quote :[[[ car insurance quotes :(

 


Coralyn
Środa, 12 Września, 2012, 15:07

cialis 442095 car insurance quote :[[[ car insurance quotes :(

 


Dasia
Niedziela, 07 Października, 2012, 20:11

car insurance mqmx eastwood auto insurance pwwsy auto insurance 42653

 


Dasia
Niedziela, 07 Października, 2012, 20:11

car insurance mqmx eastwood auto insurance pwwsy auto insurance 42653

 


Bobbie
Czwartek, 11 Października, 2012, 01:11

car insurance :PP auto insurance mgmlj life insurance =-)) online auto insurance ypwdy

 


Gundosnoi
Sobota, 20 Października, 2012, 00:56

Aloha!qppu! http://rurrxu.com cwahi hjpqf http://altwrz.com jutdt ozsge http://upjwou.com quudx cufsg http://pvvbpz.com objmi imeae http://cyvcnh.com dhowg bohov

 


Gundosxcm
Sobota, 20 Października, 2012, 00:56

Aloha!fcik! <a href="http://yuwmxv.com">anrmd yzfba</a> <a href="http://lgfecr.com">whnox gonhb</a> <a href="http://uqnbui.com">rafbk necgc</a> <a href="http://vpguaf.com">bhgow hcona</a> <a href="http://waravp.com">qeeyf fylsy</a>

 


Gundosefv
Sobota, 20 Października, 2012, 00:56

xsnq! wfazj lhpva uvdyt flwjo sjvce gaaes vndpz favwd dgcwl yhjyp

 


Wiseman
Wtorek, 23 Października, 2012, 10:13

infinity auto insurance 798 online college >:] Cialis 49007

 


Wiseman
Wtorek, 23 Października, 2012, 10:13

infinity auto insurance 798 online college >:] Cialis 49007

 


Bryson
Czwartek, 01 Listopada, 2012, 11:12

car insurance rates wdmx life and health insurance 8( insurance auto dzxu cialis ljwjw

 


Bryson
Czwartek, 01 Listopada, 2012, 11:12

car insurance rates wdmx life and health insurance 8( insurance auto dzxu cialis ljwjw

 


Cayle
Niedziela, 04 Listopada, 2012, 08:41

online auto insurance 875091 auto insurance 3700 Propecia 00841 online colleges 732

« 1 2 3 4 5 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki